Dr. Helen Roseveare - misjonarka Ile kosztuje mnie, by pokazać

Transkrypt

Dr. Helen Roseveare - misjonarka Ile kosztuje mnie, by pokazać
Dr. Helen Roseveare - misjonarka
Ile kosztuje mnie, by pokazać Panu Bogu, że naprawdę kocham Go i uwielbiam?
Prawdziwe uwielbienie jest kosztownym uwielbieniem.
II Samuela 24:24 - nie dam Bogu tego, co mnie nic nie kosztuje.
Styczeń 1956 r.
Dr. Helen Roseveare - wychowała się w Belfaście. Musisz być twardy, by mieszkać
w Belfaście i ona była. Jej motto życiowe to: "Czy to jest warte?" I zadawała sobie
to pytanie przed tym, czegokolwiek się podjęła. Przez zadawanie tego pytania i szczere
odpowiadanie, stała się wysoko edukowanym doktorem.
Podczas jej doktoranckich studiów Pan Bóg powołał ją do North-East corner of the
Ven Belgium Kongo in the comunity of Nebo Bongo (Republic of Congo - Nebobongo).
1956-1967 - niesamowita owocna praca wśród ludzi Kongo. Zbudowała szpital, szkołę
Biblijną, Klinikę leczącą trąd. Ale po ok dwunastu latach jej pracy miała miał miejsce
bunt wojowników Symba, co nazwalibyśmy po prostu buntownikami Kongo. Cała praca
Dr. Hellen została zniszczona.
Opowiadając jej historię George Murry, pewnego dnia gdy nauczał w Columbia
University i mieszkałem w męskim akademiku o 21:00 zapukano do jego drzwi mówiąc,
mamy dziś niezwykłego gościa, który przejeżdżał właśnie teraz przez naszą szkołę.
Jest tak istotną osobą dla nas, że poprosiliśmy każdego mężczyznę, by przerwał swoje
wieczorne studiowanie i stawił się do głównego patio by posłuchać jej świadectwa.
Gdy zebraliśmy się na miejscu od razu można było zauważyć, że większość studentów
nie była zachwycona tym wydarzeniem. Usiedli na podłodze, na ławkach na kanapie.
Po chwili dwóch oficjeli szkoły weszło do patio a między nimi, była ta kobieta, o której
aż chciało mi się powiedzieć, że wyglądała jak misjonarka.
Zwykły wełniany sweter, włosy najzwyklej w świecie spuszczone wzdłuż ciała, okulary
na nosie i wyglądała na zmęczoną. Usiadła po środku. Przedstawili ją mówiąc,
że niestety jutro rano musi wyjechać a oni chcieliby w związku z tym, by choć przez
chwilę opowiedziała o sobie tuż przed wyjazdem.
Po dwóch minutach kobieta ta właściwie zorientowała się, że większość chłopaków,
którzy byli tam zabrani, woleliby raczej wrócić do nauki, niż słuchać jej nudnych
opowiastek.
Więc po prostu przestała mówić. Powiedziała po jakimś czasie: "nie chcę zanudzać was
detalami z mojego życia, zamiast tego mówienia wam, czego, być może nie chcecie
słuchać, może są jakieś pytania, na które mogłabym odpowiedzieć?"
Zaraz po tym jak to powiedziała, chłopak z tyłu wyciągnął rękę do góry i zadał pytanie,
po którym do dziś wstydzę się za niego okropnie.
Tak, ja ma pytanie - oznajmił. Wiesz ciągle jacyś misjonarze przewijają się przez naszą
szkołę, i słyszymy jak wspaniale jest być misjonarzem i jak wielkich dzieł dokonał w ich
służbie Bóg.
Ale ja chciałbym zapytać Cię o taką rzecz: "Czy Ty kiedykolwiek, talk naprawdę
cierpiałaś dla Chrystusa?"
Helen popatrzyła na niego i odpowiedziała:
- Więc podczas ataku buntowników Simba, byłam zgwałcona dwa razy.
W momencie gdy to powiedziała, całe patio zamilkło głuchą ciszą grobową.
A Ona przez następne 5 minut opowiadał nam jak to się stało.
Powiedziała jak żołnierze Simby przyszli do niej, do jej szałasu w Bongo. Wybili drzwi,
wywlekli ją na zewnątrz jej domu, wybili jej wszystkie zęby, kopiąc ją buciorami
po twarzy. Po tym jeden z generałów wziął ją z powrotem do środka jej szałasu do jej
łóżka i zgwałcił ją. Gdy skończył wywlekł ją jeszcze raz na zewnątrz i "dał ją" - dosłownie
jak to określiła innemu żołnierzowi , który zrobił z nią to samo. Wywlekli ją na zewnątrz,
przywiązali do drzewa i gdy tak stała przywiązana, splądrowali jej osobiste rzeczy w jej
mieszkaniu i znaleźli tylko jeden istniejący pamiętnik z ręcznymi zapiskami tego
co dokonała w Nebobongo przez ostatnie 11 lat.
Wzięli to i położyli na ziemię przed nią i na jej oczach spalili. Gdy patrzyła na ten palący
się pamiętnik, zgwałcona, potraktowana tak bardzo nieludzko i okrutnie z wybitymi
zębami, powiedziała do siebie zmasakrowanymi ustami... "Czy to było warte?".
11 lat mojego życia poświęcone służbie dla tych ludzi, aż w końcu to.
Ale zaraz po tych słowach poczuła jak Pan Bóg zesłał na nią Ducha Świętego i wtedy na
tym miejscu powiedział do niej: "Helen, Helen moja córko. Zadawałaś niewłaściwe
pytanie, przez całe swoje życie. Helen nie pytaj czy to jest warte? Ale czy ja jestem tego
warty? Helen czy jestem warty, dla Ciebie przechodzenia przez to, przez co
przechodzisz teraz? Dla mnie?
Wtedy Helen powiedziała do nas przez łzy w tym patio gdy tak słuchaliśmy:
"Chłopcy spojrzałam w górę na twarz Pana Jezusa i powiedziałam: Boże Ojcze, Panie
Jezu tak! To wszystko co przeżyłam i to przez co teraz przechodzę - jest warte!",
ponieważ Ty Panie Jezu Chryste jesteś warty mojego największego poświęcenia i
uwielbienia. A prawdziwe uwielbienie jest kosztownym uwielbieniem".
II Samuela 24:24 - nie dam Panu Bogu tego, co nic mnie nie kosztuje.