„Fizyka da się lubić – Koniec Świata!?” Koniec Świata to wbrew

Transkrypt

„Fizyka da się lubić – Koniec Świata!?” Koniec Świata to wbrew
„Fizyka da się lubić – Koniec Świata!?”
Koniec Świata to wbrew pozorom nie tak nowy temat, bo już setki lat temu
fascynował ludzi. Każda kultura, każdy lud miał jakieś własne wyobrażenia na
ten temat. Panował ogólny strach. Nic nie było wiadome, ani oczywiste, dlatego
łatwo było spekulować i wymyślać setki scenariuszy. Dlaczego ludzie tak się bali?
Dlaczego przepowiednia Majów wstrząsnęła światem ? Na te pytania spróbuję
odpowiedzieć w dalszej części mojej pracy.
Starożytni egipscy kapłani wiedzieli, jak wyznaczyć dzień zaćmienia Słońca.
Wykorzystywali to do swoich własnych celów. Mówili: Lud nie czci bogów, nie
szanuje siebie nawzajem. Ra się obraził i dlatego odbierze światu Słońce.” Ludzie
nie byli aż tak wykształceni, dlatego kiedy Słońce faktycznie „zgasło” – doszło do
zaćmienia lud egipski wpadał w panikę wierząc, że bogowie naprawdę się
obrazili, a kapłani mają rację. Co oczywiście było tylko sprytnym podstępem.
Pod koniec pierwszego tysiąclecia, dokładnie w 999 roku wierzono, że
31 grudnia świat się skończy. Nikt nie przypuszczał, że kolejny rok nadejdzie.
Wierzono, że to koniec tysiąclecia, czyli koniec wszystkiego. Rzymianie
naprawdę się przejęli; i gdy przekroczyli barierę zmiany daty w nocy z 31 grudnia
999 na 1 stycznia 1000 roku zaczęli z radości świętować. Ten dzień nazwano od
panującego wtedy papieża Sylwestra II. Tysiąc lat później okrągła data wciąż
przerażała mimo, że przecież technologia poszła o tyle do przodu. I w tym
właśnie tkwił haczyk. Tego roku cały problem polegał na tym, że komputery były
zaprogramowane w taki sposób, że datę pokazywały jako dwie ostatnie cyfry
roku. Tak więc rok 1901 był pokazany tak samo jak rok 2001. W 1999 wszyscy
bali się, że komputery oszaleją i przestaną działać, jeśli data zmieni się na rok
2000. Oczywiście duże koncerny komputerowe zwietrzyły okazję. Zaczęto
sprzedawać ludziom programy, które „Naprawią problem daty, zapewnią, że
komputer się nie zepsuje itp.”. Ludzie znów dali się oszukać przez obawy
i naiwność.
Koniec świata jest to sfera nauki, nie do końca jasna. Nie możemy
dokładnie dowiedzieć się, kiedy to się stanie. Nieodparta ludzka ciekawość
wciąż jednak szuka odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Od wielu lat ten motyw
pojawia się w literaturze i sztuce.
Z każdym stuleciem strach narasta. Bogacimy się w nowe technologie,
odkrycia i wynalazki, a wciąż nie wiemy, kiedy to wszystko może się skończyć.
Przeżywaliśmy już epidemie, wybuchy wulkanów, trzęsienia ziemi, i klęski
żywiołowe, a nawet wojny zbierające straszne żniwo. Zwykle dotyczyło to
jednego, bądź kilku krajów. Nigdy wszystkich kontynentów naraz. Nigdy nie była
to sytuacja, w której na Ziemi nie pozostałby ani jeden człowiek. Nie miało
jeszcze miejsca niszczycielskie uderzenie meteorytu ani tajemnicza kolonizacja
planety przez kosmitów. Co do właśnie końca najwięcej da się wymyśleć, bo jest
to jedna, wielka niewiadoma. To kolejna okazja, której rekiny biznesu nie mogły
przegapić. Motyw apokalipsy i ta niewiedza napędzają wszystkie komercyjne
mechanizmy. Filmy takie jak „2012”, „Dzień Niepodległości”, „Wojna Światów”,
„Księga ocalenia”, „Pojutrze”, „Armagedon”, to wielkie produkcje filmowe, które
mają za zadanie przestraszyć, przekonać, i zarobić miliony. Naiwni ludzie nie
wiedząc, że to wielkie oszustwo na miliony dolarów, zaczynają się bać. Kiedy
wyszło na jaw, że kalendarz Majów skończy się w 2012 roku i jest to
potwierdzone przez specjalistów i naukowców wybuchła panika. Część ludzi bez
wahania zabrała się za budowę bunkrów, podziemnych schronów,
przygotowywanie zapasów żywności a nawet własnych generatorów energii na
„Dzień Ostateczny”. Niektórzy głęboko wierzą, że to nadejdzie za ich życia i to
wkrótce.
Z czego wynika taki strach i powszechna panika ? Nic takiego jak
potencjalny koniec świata nie wydarzyło się w ciągu ostatniego tysiąclecia, więc
na pewno wydarzy się w tym. Instynkt samozachowawczy każe bać się tego, co
nieznane. Podpowiada nam, że zbyt długo już żyjemy w spokoju. Strach i nasze
pierwotne lęki wynikają z niewiedzy. Dlatego naiwny człowiek jest w stanie
uwierzyć w cokolwiek, nawet w wyssaną z palca bajkę, aby tylko się nie bać.
Oprócz niewiedzy jest jeszcze brak przygotowania. Na to niestety nie
możemy nic poradzić. Majowie nie napisali w kalendarzu jak skończy się ich
świat. Nie określili dokładnie co przyniesie data 31.12.2012. W takim wypadku
nie możemy się przygotować, bo nie wiemy, czego się spodziewać. Czy będzie to
niszczycielskie uderzenie meteorytu, czy powolna śmierć cywilizacji wyplenionej
przez obcych przybyszów ? Czy będzie to seria klęsk żywiołowych i epidemii,
które doszczętnie zniszczą każdy kontynent po kolei ? A może, jak zapowiadano
w Biblii, niebo zajdzie chmurami i usłyszymy siedem anielskich trąb? Czy zagłada
przyjdzie z zewnątrz czy może z wnętrza Ziemi ? To kilka z setki pytań, na które
Majowie nie odpowiedzieli. W takim razie czym dla Majów faktycznie był koniec
świata ?
Jak się okazuje, ta prekolumbijska cywilizacja dedukowała, że do 2012 roku
zdążą rozproszyć się na świecie, wejdą w nową epokę, dlatego uznali, że 2012
będzie końcem starych czasów i początkiem nowej epoki. Jakiej ? Tego do końca
nie wiedzieli. Przecież były to dla nich tak odległe plany ! Przypuszcza się,
że uważali, że zmiany będą dotyczyć czczenia innych bogów, używania innych
narzędzi, prowadzenia innego stylu życia. Po prostu w przybliżeniu określili,
kiedy prawdopodobnie nastąpi zmiana ich życia. Nie traktowali tego jako
zagłady, zniszczenia, końca. Myśleli o tym po prostu jako o zakończeniu czegoś
starego i rozpoczęciu czegoś nowego. Nie ma ich z nami tu dzisiaj, więc nie
możemy dokładnie wszystkiego wyjaśnić, ale z ich rysunków i zapisów wynikało,
że po prostu spodziewali się nowego początku. Nie ma tam ani jednej wzmianki
o apokalipsie w takim rozumieniu, jak nasze.
Moim zdaniem koniec świata kiedyś na pewno nastąpi. Wszystko, co się
zaczęło kiedyś się skończy. Ja tego nie dożyję, moje dzieci z pewnością też nie.
Z pewnością za 50 milionów lat zgaśnie Słońce. Co się wtedy będzie działo? Nie
muszę się tym przejmować, ani nawet nie mogę gdybym chciała. Jednak
uważam, że zanim Słońce dokona żywota, nasze technologie umożliwią nam
kolonizację Marsa (może dlatego warto zgłębiać „tajniki wiedzy fizycznej”
chodząc do szkoły?). Może zostaniemy do tego zmuszeni, bo tak zanieczyścimy
Ziemię, że nie będzie można dłużej tu pozostać. To są tylko moje osobiste
przypuszczenia, na które odpowiedzieć będą mogły tylko pokolenia kolejnych
stuleci.
Zuzanna Poradowska, MZS Aleksandrów Ł. (kl 3 Gimnazjum)

Podobne dokumenty