Niewolnicy swobody

Transkrypt

Niewolnicy swobody
d-
http://rcin.org.pl
http://rcin.org.pl
ACHAD-HAAM
NIEWOLNICY SWOBODY
r -i "
W y d a w n ic tw o „ A c h i a s a L “
c—
^PFW
§ A r 4N L J ,
'
'
~H
PAN
WARSZAWA.
D r u k Wł a d . Ł a z a r s k i e g o
D an iłow iczow ska 6.
1900
http://rcin.org.pl
http://rcin.org.pl
ACHAD-HAAM
NIEWQLNICY SVOIODT
ç>PrzQkiad z hebrajskiego.
W y d a w n ic tw o „Achiasaî/ *
f
B A D A N LÎTET . K i C H PAK
B I B L I O T E K A
QÛ--33U W arszawa, ui. N ow y Swiat 7?
Tel. 26-68-63’
W ARSZAWA.
D r u k Wt a d . t a z a r s k i e g o
-Danifowiczowska 6.
1900
http://rcin.org.pl
,il,03B0JieH0 U,eH3ypoK>.
Bapm aßa, “25 A n pt.ia Í9üO ro,a,a
http://rcin.org.pl
^ lr: ■ ^ ✓ isarze nasi, w rogo w ystępujący w język u krajoJ
wym przeciwko partyi palestynofilskiej, nie chcą
w w alce tej porzucić zardzew iałego oręża, którego niegdyś
używ ali przeciw żydom -fanatykom, ab y skuteczniejszą za­
stąpić go bronią. A lbow iem nie oceniają oni wewnętrznej
w artości naszych przekonań, ani w y tyk ają nam naszych
błędów za pom ocą dow odów faktycznych, opartych na
zdrowej logice, lecz usiłują zmiażdżyć nas gło śn em iw św ie ­
cie nazwiskami, albo też zastraszyć wskazaniem odległo­
ści, na ja k ą przekonania odsunęły nas od naszych braci
na Zachodzie i od ich ..m ędrców “ . Zapom inają oni przytem,
że wśród ich now ych zapaśników również znajduje się
wielu obeznanych z nauką europejską, którzy doskonale
rozumieją, że nieraz profesorow ie w yg ła sz ają absurdy,
a członkowie akademii kierują się zasadami, które już da­
wno w artość sw oją utraciły.
Otóż pisarze ci, chcąc nas przekonać, w skazują nam
ja k o przykład god n y naśladow ania „w zniosłość ducha“
żydów francuzkich, którzy nawet antysem ityzm em za­
chw iać się nie dali. Dzięki bowiem szerokiemu poglądow i
na świat, nie zw racają oni zgoła żadnej u w agi na ruch
antysemicki, krocząc spokojnie po raz obranej drodze ku
http://rcin.org.pl
wiecznym ideałom, jakie im nakreślili przodkowie, uczeni
przeszłego pokolenia, wówczas g d y my, małoduszni, co­
fnęliśm y się w przestrachu. N a dow ód prawdziwości te­
go sądu przytaczają oni zdania różnych pow ag; któż więc
ośmieli się jeszcze wątpić?
Mimo to nie brak mi o d w agi, b y wątpić zarówno
w spokój, z jakim rzekomo spoglądają żydzi francuzcy na
rozwój antysemityzmu, jak we wzniosłość ich ducha, oraz
w znaczenie tych wiecznych ideałów, do których oni dążą,
tembardziej, iż mój sceptycyzm opiera się na słow ach
tychże powag, któremi straszą nas nasi przeciwnicy.
Przed czterema jeszcze laty na posiedzeniu „S to w a­
rzyszenia dla studyowania nauk ju d aistyczn ych ' w Paryżu
zw rócił sekretarz tegoż stowarzyszenia, T eodor Reinach,
uw agę zgrom adzenia na niebezpieczeństwo, grożące ży­
dom we F ra n c y i ze strony w zm agającego się coraz w ię­
cej antysemityzmu. „N iestety! Antysem ityzm “, — m ówił
R e in a ch — , który w pięknej naszej Fran cyi, ja k się zda­
w ało, znikł bezpowrotnie, znowu podnosi głow ę. Jeden
pam flecista uderzył na trw ogę i aż sam się teraz dziwi
swem u powodzeniu. Powodzenie je g o wszak długo trw ać
nie będzie—tak przynajm niej chciałbym wierzyć, ale bądź
co bądź zły to dla nas znak'-4. R ein ach jest zdania, iż
niema dym u bez ognia, iż w zażaleniach antysem itów
k ryć się musi odrobina praw dy. Jesteśm y od niedawna
członkam i wielkiej rodziny francuzkiej, mniej liczni, niż
w yzn aw cy innych religii; dlatego jesteśm y przedmiotem
zazdrości i krytyki. Nasze uzdolnienia i powodzenia na
każdem polu nie m ogą nas obronić, owszem one jeszcze
p o d sycają zazdrość ‘. Niema więc innej rady, ja k zw racać
szczególną uw agę na nasze czyny, aby w rogom nie da­
w ać żadnego powodu do napaści, „K u p c y nasi niechaj
będą w szy scy uczciwi, bogacze taktowni i dobroczynni,
uczeni niechaj będą skromni, pisarze — patryotam i bez
http://rcin.org.pl
zarzutu“ , a w t e d y — samo przez się rozumie —tacy anio­
łowie znajdą już uznanie naw et u Francuzów.*)
Nie trzeba dodaw ać, iż z dobrej rady R ein ach a
nigdy nie będzie można skorzystać. Stan rzeczy w ogóle
od tego czasu nie zmienił się w cale na lepsze, prze­
ciwnie, zamiast jedn ego „p am flecisty“ , je st ich teraz
wielu, a na los swój uskarżać się bynajm niej nie m ogą,
albowiem „piękna F r a n c y a “ z w ielką uw agą przysłuchuje
się ich głosom , sło w a ich zyskują poklask, wzbudzają
zazdrość i potęgują nienawiść. B racia nasi we F ra n c y i
starają się, co praw da, uw ierzyć wraz z Reinachem , że
powodzenie antysem itów jest tylko chwilowe, lecz nie
w szyscy z nich czują, a z tych nie w szyscy, ja k on, otwa­
rcie przyznają, że ta ich w iara w łaściw ie nie jest uzasa­
dnioną, że oni tylko tak a raczej muszą, wierzyć,
jeżeli nie chcą porzucić z rozpaczą w sercu pola stu­
letniej walki. Mimo to jednak, kto się uważnie przy­
słucha ich drżącemu głosow i, ten dosłyszy w ich sło ­
wach, tchnących w iarą i nadzieją, trw ogę, stłum iony
jęk, budzące się w sercach wątpliwości, które oni zagłu­
szają szumnemi frazesam i.
Oto mam przed sobą nową książkę francuzką „ L a
G erb e“ **), w której w łaśnie wspomniani w yżej pisarze
piękne te zdania wynaleźli. W y d a ła ją red akcya ,, A rch.
I s r .“ dla uczczenia pięćdziesięcioletniego jubileuszu pisma.
G d yb y podobna księga pam iątkow a w yszła b y ła przed
*)
Po rów n .
„A ctes et conferences de la société des Etudes ju ives*
1897 p. C X X X U .
* * ) L a Gerbe, Etudes, Souvenirs etc. Paris 1890
http://rcin.org.pl
—
6
—
dwudziestu laty, niewątpliwie z tryum fem w ygłaszano b y
w niej odniesione przez „francuzów w yznania mojżeszow e g o “ zw ycięstw a w ciągu ostatnich 50 lat, znaleźlibyś­
my radosne opisy powodzenia i postępu żydów na w szy­
stkich polach działalności społecznej , usłyszelibyśm y
o teraźniejszem ich szczęściu, o poważaniu, ja k również
o wielkich nadziejach na przyszłość. Lecz książka ta uka­
zała się nie przed laty dwudziestu, ale dopiero w roku
ubiegłym . I cóż w niej znajdujemy? Niechaj mi nie wez­
mą za złe autorzy tej książki i jej tutejsi wielbiciele, je ­
żeli powiem , iż słyszym y w niej tylko jęk i żałosne. P ró ­
żno w niej szukać będziemy śladów szczerej radości lub
w zniosłości ducha, jako przystało dla takiego jubileuszu.
R ozgoryczenie i zwątpienie przebijają z każdego niemal
zdania.
N a wstępie znajdujem y przez sam ego jubilata skre­
ślone spraw ozdanie z półw iekow ej działalności pism a:
„W roku 1840, w pięćdziesiąt lat po ogłoszeniu wielkich
zasad 1789 roku, p raw a żydów istniały, co prawda, na
papierze, ale w życiu śladów ow ych praw nie można
b yło dostrzedz“ . W tem m iejscu rzuca w nawiasie p yta­
nie: „ A czy obecnie, w roku 1900 uzyskaliśm y już fak ty­
czne równouprawienie?'* Po tem n iew ym agającem odpowiędzi pytaniu, autor przypomina, ja k to on nieustannie
zw alczał dawne przesądy, opowiada o swoich usiłow a­
niach zaszczepienia we wszystkich sercach w ielkiego ide­
ału asym ilacyi społecznnej (la fusion sociale) ze wszyst- \
kiemi je j konsekw encyam i i t. p. W niosek zaś z jeg o
artykułu w y p ły w a taki, iż i drugie 50-lecie po o g ło sze­
niu zasad w 8g r. nie przyniosło oczekiw anego szczęścia, iż
nienaw iść ku żydom odżyła we Fran cyi, mimo zasady z r.
i f 8g, mimo nieustannej walki z przesądam i, oraz agitlkcyi prowadzonej na korzyść asym ilacyi. A więc? A więc
obiecuje nam szanow ny redaktor, że w przyszłości nie
zaprzestanie w alk i starań...
http://rcin.org.pl
Po artykule wstępnym redakotra, następuje szereg
prac, pisanych przeważnie przez w ybitnych literatów.
W e wszystkich tych pracach, bez względu na poruszany
w nich przedmiot, autorowie mimowolnie prawie w toku
rozpraw y d o tyk ają kw esty i antysemityzmu. Czy nie jest
to faktem znamiennym, że k w estya ta do takiego stop­
nia zaprząta u m ysły tych pisarzy, iż nawet na chwilę
nie m ogą się od niej oderwać i bez względu na obrany
temat, pomimowoli wciąż do niej w racają.
W spółpracow nicy .L a G e r b e 1 są to w samej rze­
czy ludzie znani i wybitni, którym przecież nie przystoi
w małodusznej trwodze cofać się przed wrogiem , a tembardziej niepokój i strach w yjaw iać. Umieją oni panować
nad sobą, udaw ać, że patrzą na to wszystko z gó ry, po­
trafią łudzić siebie i czytelników dobremi nadziejami,
oraz miłemi obietnicami, zakraw ającem i nieraz na ja s ­
nowidzenie (jeden np. z współpracowników . L a G e r b e 1
obiecuje nam solennie, że obecnie pomiędzy Izraelem
a je g o w rogam i toczy się ostateczna walka, która się
zakończy je g o zwycięztwem, i że potem nastąpi f wieczny
pokój), wciąż wspom inają o „w ielkiej rew olucyi US89 roku. ‘
i o deklaracyi praw c zło w iek a ' (les droits d / l ‘homme)
albo, ja k w olą niektórzy, o „nowem dziesięciorgu przyka­
zań“ , ogłoszonych przez rew'olucyę, przyczem w yrażają
nadzieję, w której dźwięczy prośba, że naród francuzki
nie przestanie b yć narodem szlachetnym, św iatłym i w iel­
kim i t. d.
Czy przepowiednie te w przyszłości się ziszczą, nad
tem dłużej tu zastanaw iać się nie będziemy. Jakkolw iekbądź nie trzeba w cale b yć przenikliwym , aby na zasa­
dzie artykułów w „L a G e rb e “ w yrobić sobie pojęcie o obe­
cnym nastroju psychicznym żydów francuzkich. To, co
oni określają jako „w zn iosłość ducha", stanowi w łaści­
wie antytezę tej ostatniej, albowiem jest raczej wewnętrz­
ną niewolą pud pozorem swobody. N iew ola dostała się naszym
http://rcin.org.pl
braciom we F ran cyi jeszcze przed stu laty wraz z równou­
prawnieniem, lecz dopiero w obecnych złych czasach ona
się jasn o uw ydatniła i na ja w w ystępuje.
W spółpracow nicy „ L a Gerbe* usiłują np. dowieść
nam i naszym nieprzyjaciołom , że los żydów wszędzie
ściśle je s t związany z losem reszty mieszkańców danego
kraju, a nawet z losem całej ludzkości, że niedola żydów
w jakim kolw iek kraju nie je st wyłącznie żydowską, lecz
dotyka całego kraju, a nawet całego rodu ludzkiego. W nio­
sek ztąd oczywisty. Jeden ze w spółpracow ników p o w yż­
szego pisma, chcąc uspokoić bogatych żydów francuzkich,
zaniepokojonych ruchem antysem ickim , opowiada nastę­
pującą historyjkę: w r. 1848, w czasie rew olucyi lutowej
w pewnem alzackiem miasteczku rozeszła się pogłoska,
że rew olucyoniści zamierzają napaść na domy bogatych
żydów, aby je splądrować. Przestraszeni żydzi zwrócili
się do kom endanta m iejscow ego garnizonu. Lecz ten
obiecał im pomoc tylko pod tym warunkiem, że w obro­
nie żydów przyjm ie udział również gw ard ya narodowa.
Zwrócono się w ięc z kolei do dowódców gw ardyi, ale ci
odpraw ili ich z niczem, nie widząc nic złego w napaści
na żydów i splądrowaniu ich mienia. W strachu wielkim
w rócili żydzi do swoich domostw. Nazajutrz dowiedziano
się, że rewolucyoniści mieli na celu wszystkich bogaczów
bez różnicy w yznania i że postanow ili napaść również
na domy chrześciańskie. Natychm iast ukazały się na uli­
cach oddziały w o jsk a i gw ard yi narodowej, i „kw estya
żydow ska została ro zw iązan a4, kończy ów publicysta
z uśmiechem zadowolenia, dodając od siebie, iż uważa
za zbyteczne „rozwodzić się nad pięknym morałem, w y p ły ­
w ającym z tego opowiadania.“ I w rzeczy sam ej piękny
w y p ły w a z niego m orał również z naszego punktu w i­
dzenia, — lecz ch yb a nie taki, o jaki idzie owem u pu­
blicyście. Bądźcobądź morał ten nie w ydaje się nam b y ­
najmniej tak pięknym.
http://rcin.org.pl
T aktyka ta, p o leg ająca na wzbudzaniu litości ku
żydom w imię korzyści, ja k ą oni innym przynoszą, jest
nam dobrze znaną. I nasi publicyści, piszący w języku
rosyjskim (i w polskim; przyp. tłum.), rozpoczynając od
O rszanskiego i kończąc na czasach obecnych, niestrudzeni
są w w yszukiw aniu dow odów i zbieraniu liczb, m ających
przekonać, że żydzi stan ow ią .d o jn ą k ro w ę,“ nad którą
powinni mieć litość w łaściciele przez wzgląd na jej mle­
ko. Sam o przez się rozumie, że nasi pisarze francuzcy
nie w ypowiad£iją tej m yśli w tak trywialnej form ie,
owszem n adają jej formę więcej idealną. Lecz m yśl po­
zostaje ta sama, zarówno dla nas, ja k i dla nich, m yśl
straszna, która dostatecznie świadczy, jak dalecy są nasi
bracia w zachodniej Europie od ludzi prawdziwie wolnych
naw et w sferze uczuć. Proszę sobie w yobrazić, że na­
padają na mnie opryszkow ie, a ja wołam: . Ratunku!
C złow iekow i grozi niebezpieczeństw o.1* Czy okrzyk ten
sam przez się nie obowiązuje każdego, kto go usłyszy,
do niesienia mi pom ocy? A czy nie jest to hańbą, hańbą
gorszą od śmierci, że ja dla w łasnego ocalenia muszę
w pierw dowieść, iz niebezpieczeństwo, w którem się znaj­
duję, zagraża także innym ludziom, ludzkości całej? Jakg d y b y krew m oja, z cudzą krw ią nie zmięszana nie pla­
m iła dłoni, ja k g d y b y ludzkość b y ła organizmem zupełnie
odrębnym , w którego skład ja w cale nie wchodzę, nie
zaś nazw ą zbiorową dla wszystkich ludzi, do których i ja
się zaliczam!
N iew ola ta wychodzi na ja w zwłaszcza tam, gdzie
w spó łp raco w n icy „ L a G erb e“ poruszają wewnętrzne spra­
w y judaizm u. Bronią oni walecznie naszej religii wobec
innych wyznań, wiedzą bowiem , że we F ran cyi jest to
dozwolonem , że ani rząd, ani też naród nie zw racają ob e­
cnie szczególnej u w agi na dysputy religijne. Natom iast,
gd y zachodzi m ow a o stosunku nacyonalnym żydów francuzkich do innych żydów lub do ziemi ich przodków, który
http://rcin.org.pl
--
IO --
w ja w n e j stoi sprzeczności z krańcowym szowinizmem na­
rodowym francuzów doby dzisiejszej, to znowu przejawia
się ta m oralna niewola, która ich przeraża i od w agę im
odbiera.
Jed en z współpracow ników L a G erbe“ , powszechnie
znany filozof A d o lf Frank, w ypow iada zdanie, iż każdy
żyd bzz różnicy narodowością (sans dist'nction de nationali­
té), korzystający z równouprawnienia w jakim kolwiekbądź
kraju, powinien przedewszystkiem b yć wdzięcznym za to
francuzkim bojownikom wielkiej rewolucyi, a więc uwa­
żać F ran cyę^za sw ą pierwszą ojczyznę, kraj zaś, w któ­
rym się urodził, dopiero za drugą. Nadto nasz filozof ni
ztąd ni zowąd następującą dodaje uw agę: , Jerozolim a
je st jed yn ie m iejcem wspomnień, oraz kolebką je g o religii; wolno mu udzielić jej m iejsca w modlitwach, lecz
sam on jest synem kraju, w którym się urodził.“ P o gląd
ten na Jerozolim ę nie je s t nowym: na Zachodzie uczeni
nasi wciąż go pow tarzają, coraz to w innej form ie. Ot
np. niedaw no pewien filozof, żyd niemiecki, w yd ał dzieło,
które między innemi zawiera rozprawę naukow ą o P ła ­
czu ‘ Jerem jasza. Pomimo, że w artykule naukowym niema m iejsca na roztrzyganie kw estyi rytualnych, autor
uw ażał jed n ak za potrzebne zająć się rozwiązaniem p y­
tania: czy obecnie wolno nam, żydom, odczytyw ać w s y ­
n agogach „Płacz-* Jerem jasza? Odpowiedź w ypada twier­
dząca, a to na tej zasadzie, że chrześcianie to samo od­
czytają w kościołach w ciągu trzech dni, poprzedzających
W ielkanoc. „A jeżeli się nas zapytają: czem w y dla Syonu, a S yo n dla was? odpow iem y na to spokojnie: „S y on je st najważniejszą częścią skład ow ą wewnętrznej sa­
mo wiedzy nowych narodów* *). Odpowiedź ta je s t nie­
zupełnie zrozum iała nietylko w naszym przekładzie, ale
'*)
Steinthal: Zu Bibel und Religionsphilosophie, Berlin 1890. S. 33.
http://rcin.org.pl
—
II
—
i w oryginale niemieckim, lecz za to doskonale pojm uje­
my, w jakim celu w ygłoszone zostały przez autora po­
wyższe słow a... To też nie można wziąć za złe w spom ­
nianemu wyżej francuzkiem u filozofow i, że podziela on
to zdanie. K a ż d y jednak, kto przy uważnem czytaniu
pow yższego artykułu w „ L a Gerbe ‘ dojdzie do miejsca,
gdzie autor twierdzi, iż żydzi w Jerozolim ie otrzym ali
szczególne rposłan n ictw o,“ którego dotąd w zupełności
nie spełnili, i że dlatego jeszcze istnieją i dopóty istnieć muszą, dopóki powierzonej sobie m isyi nie uskutecznią, każdy,
m ówimy, słusznie zapytać się może: jeżeli autor tak wysoko staw ia uczucie wdzięczności, że przez wdzięczność
dla F ran cyi za nadane nam równouprawnienie, (które
w łaściw ie m oglibyśm y zdobyć bez jej pom ocy, g d y b y ś­
my się w yrzekli naszego „posłan nictw a“ ), każe nam prze­
kładać kraj ten nad w łasną ojczyznę, to tem bardziej ma
prawo do naszej wdzięczności Jerozolim a, która nam na­
d ała owe posłan n ictw o—racyę i cel bytu naszego, a w ięc
Jerozolim ę powinniśm y przekładać nad Fran cyę. Sądzę,
iż sam autor artykułu nie znajdzie chyba żadnego błędu
logicznego w naszem rozumowaniu, a pomimo to pow yż­
sze sło w a napisał. — Czy nie je st to m oralna niewola?
Inn y pisarz, znany działacz społeczny nietylko wśród
żydów francuzkich lecz i śród ogółu żydów, poczytuje za
zasługę „A rch iv es Isra elites,“ że pismo to przyczyniło
się do wzm ocnienia spójni między żydami francuzkimi
a żydami innych krajów. W tem autor, przypom niawszy
sobie praw dopodobnie „piękną F r a n c y ę ' wraz z panują­
cym w niej antysem ityzm em , zaczyna usprawiedliwiać
się z tego, że będąc francuzem uważa za potrzebne i ko­
rzystne wzmocnienie stosunków , łączących żydów francu­
zkich z żydami innych krajów . W tym celu dowodzi on,
że go rący patryotyzm żydów francuzkich nie przeszkadza
im ani litow ać się nad niedolą sw ych braci w niektórych
krajach, ani też cieszyć się z popraw y ich losu w in-
http://rcin.org.pl
’
r
I
V
1
,
tjj
■:]
----
12
----
nych. Co do mnie, to nie wątpię w cale, iż ten w ybitny dzia­
łacz, tak gorąco m iłujący naród żydowski, gd y b y mu ktoś
naw et dowiódł, ja k na dłoni, źe patryotyzm francuzki
potępia taką miłość, nie przestałby go kochać w głębi
serca. N aw et gd y b y żydzi wszędzie otrzymali rrównoupraw n ienie“ i nie b yło b y już nad kim się litować, lub też
z kim się cieszyć, i w tedy utrzym ałby on stałą ł ączność
z nimi i przyjm ow ałby udział we wszystkich ich spraw ach
o g ó lny d i ., A w takim razie co oznacza to uspraw iedli­
wianie się je g o i co innego je w yw ołało , je śli nie nie­
wola moralna?
N iew ola moralna stanowi tylko połowę ceny, za ja k ą
żydzi zachodniej E u ro p y nabyli równouprawnienie. Pod
pozorem sw obody obyw atelskiej ukryw a się jeszcze nie­
w ola um ysłow a, gorsza może od poprzedniej; ślady tej
ostatniej odnajdujem y również w książce, o której w y­
żej m ówiliśm y. A lbow iem z chwilą, gd y żydzi zachodnio­
europejscy, w celu zdobycia równouprawnienia, zgodnie
w yparli się narodowości żydow skiej, pozostaw iając ju d a­
izm wyłącznie, ja k o wyznanie, to tem samem zobow ią­
zali siebie i sw ych potomków przestrzegać łączności re­
ligijnej między żydami. Lecz praw a obyw atelskie w ym a­
g a ły pew nych reform kultu religijnego. Na taką ofiarę
nie wszyscy żydzi zgodzić się chcieli, skutkiem czego roz­
padli się w yznaw cy religii mojżeszowej na różne , sek ty“
i gm in y,“ zaś w łaściw a jedność religii znikła. Żydów
łączy tylko religia abstrakcyjna, zaledwie kilka zasad oder­
wanych, uznawanych przez wszystkich.
Łączność taka, już sam a przez się słaba, ja k każda
w ogóle idea abstrakcyjna, która nie przyjęła konkretnej
form y, w ostatnich czasach słabnie jeszcze bardziej,
i z dniem każdym coraz w ięcej zanika. P o stęp nauki
podw ażył podw aliny religii w ogóle; nie uniknęła też tego
losu religia żydowska. N aw et w y d a w ca „L a Gerbe''* ze
http://rcin.org.pl
smutkiem przyznaje, iż ateizm naukow y w postaci darwinizmu coraz więcej się rozpowszechnia, i że sam on j e ­
dynie „dla honoru-* nie przestaje go zwalczać. Cóż więc
poczną ci żydzi, którym z judaizmu nic więcej nie pozo­
stało, prócz ow ych oderw anych zasad, gd y i te pod n a­
ciskiem nauki zostaną zachwiane? Czy m ają oni zupełnie
porzucić żydów siwo i zostać zw ykłym i obywatelami? M niej­
szość w samej rzeczy tę drogę obrała, ale dlaczego tak
nie postępuje reszta? Czemu większość czuje, iż nie po­
winna tak postąpić? Jak i m ogliby nam wskazać związek,
który ich nierozerwanie łączy? A lbo ż jest nim naturalne
poczucie odrębnej narodow ości, oddziędziczone po przod­
kach, a niezależne od wyznania lub obrzędów re lig ij­
nych? A leż broń Boże! Uczucie to przecież sprzedali oni
przed stu laty za równouprawnienie. Co prawda, nie je st
to w ich m ocy uczucie owo z serca wykorzenić, albo ­
wiem pomimo wszelkich starań, by uczucie to stłumić,
pomimo w ysiłku, b y ukryć je przed okiem postronnego
widza i przed sobą sam ym , nie przestaje ono jednak
żyć na dnie duszy w brew ich woli. Przytoczone jed n ak
tłóm aczenie, które nam trafia do przekonania, im nie w y ­
starcza, poniew aż po publicznem wyrzeczeniu się swej
narodowości żydow skiej, nie w ypada im się cofnąć, nie
w yp ad a im przyznać się do tego, że sprzedali to, czego
sprzedaw ać nie można. Czemże więc uspraw iedliw ią oni
swój „u p ó r/ w yrażający się w tem, że nadal pozostają
żydami — co nie je st ani zaszczytnem, ani korzystnem —
dla jakichś tam rzeczy ab strakcyjn ych, które już dawno
odrzucili, albo też, jeżeli w nie rzeczyw iście wierzą, mo­
gą, nie n azyw ając się przytem żydami, wierzyć w nie,
ja k w szyscy inni deiści... Pytanie to, trapiące już oddawna inteligencyę żydow ską w zachodniej Europie, dopro­
wadziło ją do w ytw orzenia nowej, a dziwnej teoryi, któ­
rej się dotąd oburącz trzym ają, m ianowicie: o posłanni­
ctwie żydów w śród ludów. T e orva ta jest oparta na sp rze­
http://rcin.org.pl
cznej z danemi nauki współczesnej zasadzie, iż każdy n a­
ród stw orzony został dla pewnego z g ó ry określonego ce­
lu, iż każdy ma pewne posłannictw o do spełnienia i że
dopóty żyć musi, dopóki się z wyznaczonej mu przez
Opatrzność m isyi nie w yw iązał. T ak np. g rec y pono
stworzeni zostali po to, b y udoskonalić piękno zew nę­
trzne, a rzym ianie—siłę fizyczną *). W podobny sposób
nie trudno na powyższe pytanie znaleźć odpowiedź, któ­
ra z jednej strony nie będzie w sprzeczności z .ró w n o ­
uprawnieniem żyd ó w “ , z drugiej zaś stw orzy i uzasadni
t. z. Je d n o ś ć żydow ską.“ Odpowiedź ta brzmi: „N a ród
żydow ski znikł, lecz związek żydow ski istnieje i ist­
nieć jeszcze musi, ponieważ nie można uw ażać posłan­
nictwa żydów za spełnione. D opóki nie zapanuje na
całym św iecie absolutny monoteizm ze wszelkiem i jeg o
następstwam i, dopóty Izrael musi żyć, cierpieć i w alczyć,
albowiem po to stworzony został, b y poznać B o g a i in­
nym dać Go poznać **).
A więc, b y spełnić zadanie nasze, powinniśm y zostać
apostołam i N ajw yższego i gorliwie szerzyć owo poznanie,
które stanow i racyę naszego bytu?
„A leż nie! ‘— odpowiedzą w yznaw cy teoryi posłanni­
ctw a (m otywy tej odpowiedzi są nam dobrze znane), „nie
powinniśm y w yp ad kó w uprzedzać. B ó g nam praw dę p o ­
w ierzył, lecz nie nakazał nam krzewienia tej praw dy
w śród innych“ ***).
W ja k i w ięc sposób spełniam y nareszcie nasze
posłannictw o?
N a to Munk odpow iada: „M isya nasza nieustannie
spełnia się sam a przez się dzięki postępow i pojęć relig ij­
*)
M unk. Palestine. Patis 1845 p. 99.
**)
Munk, ibid. etc. „L a G erbe“ p. 7.
***_)
L a Gerbe p, 12,
http://rcin.org.pl
n ych “ . Poniew aż zaś nasze księgi święte podług mnie­
m ania zwolenników specyalnej m isyi stanow ią głó w n ą
podstaw ę oraz przyczynę ow ego postępu, więc m y p o ­
średnio niby przyczyniam y się do rozwoju pojęć relig ij­
nych i dla tej przyczyny, i tylko dla tej, winniśm y po­
zostać wierni naszemu sztandarow i aż do końca....
Je st to m isya ła tw a i przyjem na. Bądźcobądź nie
jest to w styd b yć mentorem wszystkich narodów i uważać
c a ły ród ludzki za sw ych uczniów, łaknących naszej na­
uki, tem bardziej, iż ten zaszczytny obowiązek nie w y m a­
ga od nas nakłądiL-pt^e^ -P o stęp religijny, na podsta­
w ie naszych k sią g oparty, walczy o naszą m isyę, nam zaś
pozostaje tylko zdała patrzeć i radow ać się w duszy.
W szystko b yło b y dobrze, gd yb y uczniowie b yli skrom ­
ni, posłuszni i odnosili się z szacunkiem do nauczyciela
Natomiast, jeżeli uczniowie są niegrzeczni, nieposłuszni,
obrażają nauczyciela i zatruw ają mu życie, to pytanie
nasze pozostaje nadal bez odpowiedzi: ponieważ życiem
naszem nie przyczyniam y się w cale do spełnienia p o ­
słannictw a
ponieważ księgi święte i bez nas nie zginą,
a co zatem idzie, postęp religijny nie ustanie, wreszcie po­
nieważ jesteśm y tylko „pomnjjkjam~L~na drodze tego postę­
pu, który odbyw a się doskonale bez naszego współudzia­
łu, poco więc m amy żyń i rjprpjp/-? G recy np.~ których
przeznaczeniem b yło , podług tej teoryi, szerzenie kultu
piękna, rzeczyw iście stworzyli arcydzieła sztuki i poezyi,
poczem znikli z widowni, pomimo iż posłannictw a nie
doprowadzili do końca, gdyż aż do epoki odrodzenia,
w ciągu kilku wieków, ludzkość nie m yślała o kulcie
piękna. Do późniejszego rozwoju piękna przyczyniły się
pozostawione przez nich dzieła sztuki i literatury. D lacze­
go w ięc i m y nie schodzimy z widowni historycznej,
skorośm y dla m isyi naszej zrobili już wszystko, co b yło
w naszej mocy? S tw nr?v 1iśm v k s iR p -i świpi-p- a w ięcej już
nic nie m am y do roboty? -
http://rcin.org.pl
—
i6
—
Jed en ze zw olenników teoryi posłannictwa, uczony
rabin, pośw ięca kw estyi tej w „L a G erb e“ oddzielny
artykuł, pod tytułem : „D laczego pozostajem y żydami?“ ,
w którym na pytanie to inną daje odpowiedź: „P o zo sta­
je m y żydami dlatego, że nie możemy zamienić religii ży­
dow skiej na żadną inną, albowiem w szystkie inne w y ­
znania zaw ierają pierwiastki, na które my nie możemy
się zgodzić. Jed yn ie religia naturalna m ogłaby uczynić
zadość naszym^rlw-fi-howym-wym a g a n io m. A le chcąc przy­
ją ć religię naturalną, musimy w pierw poznać je j zasady.
Otóż dowiadujem y się z dzieła Sim ona: „ R e lig ia natural­
n a ,“ że trzy są dogm aty tej religii: stworzenie świata, o b ja ­
wienie B o g a, kara lub nagroda za grobem . A leż wnet
przypom inam y sobie, że już przed 500 laty ustanowił rabi
Jó z e f Albo, autor dogm atów, trzy zbliżone do wyżej w y ­
mienionych artykuły w iary żydowskiej. W takim więc
razie religia żydow ska nie różni się od religii naturalnej
i nie zachodzi potrzeba jednę na drugą zam ienić.“
Co się mnie tyczy, to nie będę się p ytał ow ego ra ­
bina, co on odpowie tym żydom, obecnie dość licznym,
którzy uw ażają religię Sim ona i je g o tow arzyszy za prze­
starzałą filozofię, żadną zaś m iarą za „naturalną,“ a mimo
to pragną pozostać żydami, jakkolw iek nie zdają sobie spra­
w y, czemu tego pragną? Nie zadam mu tego pytania, albo­
wiem je st on rabinem, stykającym się z w ierzącym i filo­
zofami. Nie zapytam gO się nawet, czy w ierzy w samej
rzeczy, że niem a żadnej różnicy między „objaw ieniem
b ó stw a1,1 Simona, a „nadaniem T hory z n ieb a“ , ja k je
A lb o pojmuje. Nie zagadnę go o to w szystko, bo wiem
że filozofia religijna często przekręca tekst w celu zbli­
żenia do siebie oddalonych od siebie pojęć. Ograniczę
się tylko na jednem pytaniu, na które uczony rabin nie­
chaj raczy zw rócić uw agę. Jedno z d w ojga: albo religia
żydo w ska oprócz w ym ienionych dogm atów zaw iera j e ­
szcze coś, czego nie ma w religii naturalnej, to dlaczego
http://rcin.org.pl
—
17
—
nie m am y w takim razie jed n e na drugą zamienić? A lb o
też napraw dę nie ma między niemi żadnej innej różnicy,
prócz różnicy nazw, to tembardziej nasuwa się pytanie:
dlaczego nie zmieniamy nazwy, skoro przez taką zewnę­
trzną tylko zmianę możemy się uwolnić od wszystkich
naszych nieszczęść. W szakże podstawą naszego posłan­
nictwa nie jest nazwa, lecz możność je g o dokonania, t. j.
możność szerzenia poznania B oga, ja k tego naucza ju d a­
izm, a możność ta przecież zwiększy się niezmiernie, gd y
nazw iem y naszą religię nie „żyd ow ską," lecz „naturalną“ .
W podobnym w ypadku nietylko nam w7olno, lecz jest
to w prost naszym obowiązkiem tak postąpić, ab y zape­
wnić powodzenie naszej „m isyia, dla której zostaliśm y
stworzeni...
Uważam za zbyteczne rozwodzić się dłużej nad tak
postaw ioną kw estyą, którą, naszym zdaniem, trudno nawet
poważnie traktow ać. Uśmiech bolesny w ykrzyw ia nam
usta, g d y widzimy, ja k ludzie wybitni, którzyby w samej
rzeczy mogli rozjaśnić nieszczęśliwemu narodowi je g o
trudną i ciernistą drogę życia, b aw ią się w tw orze­
nie podobnych teoryi, chcąc w ierzyć i innych przeko­
nać, iż naród c a ły żyje i dźwiga ciężar ustaw i prze­
pisów religijnych, znosi prześladow ania i obelgi w ciągu
2000 lat tylko poto, b y szerzyć śród innych pewną ideę
filozoficzną, dawno już w yjaśnioną w setkach dzieł~pisa:
nych w najrozmaitszych językach, tak, że każdy, kto ze­
chce, może się z nią zapoznać bez naszej pom ocy. Fak t
ten w yd a się jeszcze bardziej dziwnym , g d y zauważym y,
że z każdym dniem u b y w a liczba pragnących się zapoz­
nać z naszą nauką i że m y sami coraz więcej o niej
zapom inamy...
Nie dziwmy się jed n ak, że uczony tej miary, co
Munk lub żyjący jeszcze p i s a r z e - w e t e r a n i, m ogli
i teraz jeszcze m ogą w ierzyć w m isyę żydow stw a w po­
wyżej przytaczanem znaczeniu, albowiem M unk pisał
http://rcin.org.pl
w czwartym dziesiątku bież. stulecia, zaś w spółpracow nicy
„ L a G e rb e “ przeważnie należą również do przeszłego
pokolenia, kiedy pojęcie „przyczyny c e lo w e j” (cause fi­
nale) uchodziło za pojęcie ściśle naukowe i dla w szyst­
kich zrozumiałe. Natom iast trudno pojąć, ja k to uczeni
i publicyści dzisiejszego pokolenia, którzy dobrze wiedzą
o szybkim postępie niedow iarstw a naukow ego w postaci
darwinizmu, system u nie uznajacego żadnej celow ości
w przyrodzie nawet tam, gdzie wszelkie pozory za nią
przem awiają, pozostają jed n ak nadal zwolennikami teoryi, która uznaje m isyę narodów w ogóle, a żydów w szcze­
gólności, zwłaszcza m isyę tak dziwną. Tłóm aczyć to mo­
żna chyba tem, że są oni poprostu zmuszeni trzymać się tej
teoryi albowiem nie m ogą inaczej pogodzić faktu istnienia
żydowstwa z równouprawnieniem : z jednej strony Izraelowi
nie wolno b yć niczem innem, ja k związkiem religijnym ,
z drugiej strony łączność religijna słabnie coraz w ięcej,
wreszcie —co je st głó w n iejsze— cztijąumijw g łęb i duszy, że
są żydami i pragną nimi pozostać. A żeb y więc ukryć
przed w łasnem i oczym a sprzeczności, zachodzące między
owemi rprawdam i'i , okłam ują siebie sam ych za pomocą
przestarzałej nauki o misyi narodów. To też często w i­
dzimy, że, podczas g d y w e wszystkich innych kwestyach
praktycznych i naukowych, oni dążą za postępem sw ego
czasu, jed yn ie w kw estyi żydow skiej utknęli na miejscu,
na którem stali ich ojcowie przed piędziesięciu laty, tak,
ja k g d y b y w ciągu ostatnich lat 50 pojęcia i poglądy
w niczem się nie zmieniły.
t
\
A w ięc niew ola um ysłow a je st również wytworem
sw obody politycznej. G d yb y nie sw oboda polityczna,
b racia nasi nie zaprzeczaliby narodowości żydowskiej, nie
http://rcin.org.pl
—
Ig
—
w dzierali b y się po spróchniałej drabinie na niebo, aby
szukać tam tego, co można b yło łatwo znaleźć tu na
ziemi.
* A jeżeli na chwilę przypuścim y, że nawet wówczas
niektórzy uczeni pragnęli by wynaleźć dla narodu ja k ą ś
„m isy ę “ a lb o —w yrażając się ś c iś le j— jakiś cel duchowy,
odpow iadający w łaściw ościom je g o ducha narodowego,
znaleźliby cel inny, jeżeli nie wznioślejszy, niż ow a „m isya“ ,
to rozsądniejszy i bardziej zgodny z pojęciam i w spółczesnemi oraz z w ym aganiam i logiki i praw dą histo-_
ryczną. M ogliby naprzykład powiedzieć: Oto naród
nasz tuła się po św iecie już praw ie dwa tysiące lat
i w tułaczce dotąd sam nic nowego nie stw orzył, nie
w skazał ludzkiej m yśli nowych torów, lecz wszędzie
i zawsze pośredniczył w w ym ianie cudzych w ytw o ­
rów, zarówno m ateryalnyęh jak duchowych, gdyż na­
wet w średnich w iekach w pływ żydów na cyw ilizacyę
polega jed yn ie na „pośrednictw ie ’: żydzi przenosili kultu­
rę ze W schodu na Zachód. „O dkrycia bow iem nie są jeg o
zadaniem “ tłom aczy Munk *). Niech będzie i tak! A le
skoro przekonaliśm y, że żydzi m ogą być, a nawet byli
„róznosicielam i cyw ilizacyi,“ to niechaj teraz, szukając
jakiego ś wzniosłego (duchowego) celu w życiu, wezrną
na siebie daw ną m isyę'4 i niechaj odwrotnie przeniosą
cyw ilizacyę z Zachodu na W schód... Jeżeli nam się tak po­
doba rola „mentora, ‘ to powinniśmy pójść tam, gdzie
brak . n auczycieli“ i gdzie łatwo o uważnych „uczniów “ .
Nie u lega wątpliwości, że g d y b y żydzi na Zachodzie
nie byli niew olnikam i otrzym anych praw, nie przyszłoby
im w cale na m yśl szukanie dla narodu m isyi lub celu
duchow ego, dopóki ten nie spełnił swej m isyi naturalnej,
w łaściw ej każdemu stworzeniu, dopóki nie stw orzył sobie
*)
Dictionaire des sc.ences philosophiques I l i art. „ Ju ifs .“
http://rcin.org.pl
---
20
---
odpowiednich dla sw ego charakteru warunków bytu,
które by pozw oliły mu swobodnie rozw ijać swe sity
i zdolności, sw ą indywidualność zgodnie z wym aganiam i
natury. Bo tylko wtedy, g d y naród wszystko to osiągnie,
tylko w tedy możemy uwierzyć, iż życie z biegiem czasu
sam o wskaże mu pew ną dziedzinę, w której będzie m ógł
stać się nauczycielem dla innych i okazać się znowu po­
żytecznym dla całej ludzkości w duchu nowoczesnym.
A jeżeli wówczas znajdą się tacy idealiści, którzy będą
utrzym ywali, że praca w obranej dziedzinie, je st m isyą
naszego narodu i dla niej został on stworzony, — nie zgo­
dzę się w praw dzie z nimi, lecz i nie będę się sprzeczał
z nimi jedynie o nazwę.
W ted y bez wątpienia ciało m oje będzie już prochem.
A le teraz, kiedy jeszcze żyję, jeżeli zechcę na chwilę
odw rócić oczy od otaczających mię ciem noty, poniżenia
i nędzy tu, na miejscu, ab y szukać pociechy tam, za
granicą, gdzie m am y żydów profesorów , członków aka­
demii, oficerów i urzędników, to po za blichtrem i za­
szczytami, spostrzegam tam podwójną niewolę ducha,
m oralną i um ysłow ą.
G d y to w szystko widzę, pytam sam ego siebie: „C zy
mam zazdrościć żydom zachodnim ich praw ?“ N a to p y­
tanie odpowiadam szczerze i otwarcie:
TB y n ajm n iej! — Nie mam praw, alem nie zaprzedał
sw ojej duszy; ja mogę głośno wyznawać, że kocham ży­
dów wszędzie, gdziekolw iek się znajdują, i niemam po­
trzeby tłóm aczenia się z tej m iłości; wolno mi wspomi­
nać Jerozolim ę nietylko w m odlitwach; wolno mi odczy­
ty w ać „ P ła c z “ Jerem jasza dla siebie lub dla innych, a nie
usłyszę pytania: Co dla ciebie Syo n , a ty dla Syonu?
Nie mam potrzeby w znosić naród swój pod niebiosa,
w yw yższać go nad inne po to, ażeby znaleźć dlań racyę
bytu; ja wiem „dlaczego pozostaję żydem ,“ a raczej nie
rozumiem w cale tego pytania, ja k nie rozumiem p yta­
http://rcin.org.pl
nia, dlaczego pozostaję r synem sw ego o jc a “ ; ja m ogę
sądzić, jak mi się podoba, o zasadach i wierzeniach,
które oddziedziczyłem po przodkach, nie obaw iając się
w cale, że przeto przerwę łączność pomiędzy mną a na­
rodem; wolno mi nawet, bez ujmy dla m ego żydow stw a,
podzielać wolnodumstwo naukowe, mianujące się , darwinizmem“ ; słow em , jestem sobą, zasady i uczucia są to
moje własne, nic nie zmusza mię do ukryw ania lub ma­
skow ania, do oszukiwania innych lub siebie sam ego...
I tej mojej duchowej sw obody — może to w ydaw ać się
śmiesznem —nie zamienię, nie sprzedam za żadne praw a.
http://rcin.org.pl
http://rcin.org.pl
http://rcin.org.pl
http://rcin.org.pl
http://rcin.org.pl
http://rcin.org.pl

Podobne dokumenty