Jestem dinozaurem i nie mówię tu o wieku, bo ledwo co

Transkrypt

Jestem dinozaurem i nie mówię tu o wieku, bo ledwo co
Jestem dinozaurem i nie mówię tu o wieku, bo ledwo co przekroczyłem czterdziestkę i
zaopatruję się jeszcze na kilka lat, daj mi Boże. Oczywiście, nie chodzi mi także o wygląd, nie
mam łuski ani długiego i wijącego się języka. Jestem dinozaurem, bo niedługo wyginę, a można tę
tezę podciągnąć pod całą resztę rodzaju ludzkiego. Najbardziej pomysłowi (i szaleni) fantaści
ubiegłego wieku nie wyobrażali sobie, że ostatecznym stadium człowieka będzie właśnie wymarły
gad. Historia zatoczyła wielkie dziejowe koło. Zapomniałem dodać: ja akurat jestem tyranozaurem i
właśnie zmierzam na polowanie.
Nie mogę powiedzieć, żebym zmienił się po katastrofie. To byłoby zbyt banalne i za grosz
oryginalne, a nie chciałbym być włożony do jednego worka z tą bezimienną hałastrą, która pod
wpływem niewielkiej dawki promieniowania, ze strachu, zmieniła się w pozbawione empatii
zwierzęta. Ja byłem taki zawsze, co pokazuje, że moja indywidualna ewolucja przebiegła
doskonałym w swej poprawności torem. Stąd już blisko do teologicznego wniosku –
przeznaczeniem człowieka jest zło. I dlatego nie powinny dziwić, nasilające się w poprzednim
stuleciu przestępczość, korupcja czy terroryzm, który bezpośrednio doprowadził nas do obecnej
sytuacji. Jako amator, pasjonat filozofii, teologii i innych nauk opartych na myśleniu, z
przyjemnością muszę stwierdzić, że wybuch bomby atomowej sprokurował u dużej części
społeczeństwa zainteresowanie metafizyką i sprawami ostatecznymi.
Filozofia nigdy nie miała takiego wzięcia. Teraz handlarz, sprzedający na rogu brahminie
mięso opowie ci o bogu, o jego planach i o powodach, dla których ghule nie dostąpią zbawienia.
Ale wróćmy do polowania. Nie chodzę głodny, posiadam ciepłe ubranie, naboi też nie
brakuje. Wszystko mam, więc można powiedzieć, że jak na obecne warunki jestem zamożny. Więc
dlaczego to robię? Dla zabawy oczywiście. Łowy to taka drobna przyjemność w tym ponurym
świecie, bo przecież nie samym chlebem człowiek żyje.
Tych ludzi obserwuję już od kilku dni. To stereotypowa rodzina: tatko, mamcia i ich małe,
grzeczne pociechy, chłopczyk i dziewczynka. Aż dziw, że wszyscy jeszcze żyją, w dzisiejszych
czasach rzadko można zobaczyć dzieci. I właśnie tym zwrócili moją uwagę. Jeszcze większe
zdumienie budzi fakt, że zatrzymali się w całkowicie opuszczonym miasteczku. To nie jest
bezpieczne, a ja im to udowodnię.
Zmurszałe mury, przyprószone rudawym pyłem stanowią doskonałą kryjówkę. Jestem igłą
w stogu siana i niedługo ktoś się na mnie nadzieje. Ale na razie obserwuję. Jest to jedna z moich
najważniejszych zasad, dzięki której moja zabawa nabiera smaczku, staje się czymś więcej.
Obserwacja i poznanie, o to chodzi. Widzę jak ci ludzie ze sobą rozmawiają, uśmiechają się,
chociaż nie mają szczególnego powodu. Rodzice mają jeszcze złudzenia, wyszeptują frazesy o
miłości. A dzieci biegają po okolicy, wyśpiewując jakieś rymowanki, jakby świat w ogóle się nie
zmienił. Gdy już coś o nich wiem, gdy trochę ich poznałem, to wtedy nie jest już tak prosto. A ja
lubię wyzwania. Temu służy obserwacja, rozumiecie?
Nie wiedzą, że nie ma już dla nich miejsca, ale się dowiedzą. Bo dziś będę narzędziem
ewolucji, zbrojnym ramieniem prawa selekcji naturalnej.
Powoli zapada zmrok, już czas. Strzelba jest naładowana, noże naostrzyłem odpowiednio
wcześniej. Drogi pamiętniku, do zobaczenia za chwilę.
- Kochanie zabierz stąd dzieci! - krzyknął mężczyzna drżącym głosem, pochylając się nad
ciałem napastnika. Dookoła głowy rozpływała się już czerwona kałuża. - Cholera jasna! To już
piąty w tym miesiącu.
Następnie obszukał zwłoki; po kieszeniach chowały się długopis, pamiętnik, jak głosił złoty
napis na okładce i trochę miejscowej waluty. Mężczyzna, już spokojny sięgnął także po nóż i
strzelbę, przedmioty, które po wybuchu jądrowym stały się bardzo pożądane.
- Jeszcze około trzech i do końca roku nie musimy się niczym martwić; zatrzymamy się w
jakimś większym mieście i bez trudu przeżyjemy te kilka miesięcy. Szkoda tylko, że od razu
musiałem go zastrzelić, bo mogliśmy się lepiej obłowić. Jego mieszkanie na pewno stoi w pobliżu i
jest dobrze wyposażone. Wydusiłbym z niego wszystko, a potem – mężczyzna złożył dłoń w
pistolet i cmoknął wargami. - To gdzie robimy następną zasadzkę?
Voagar