Środa, 9 grudnia 2009 r. - Instytut Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej
Transkrypt
Środa, 9 grudnia 2009 r. - Instytut Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej
14 WSPÓŁORGANIZATOR AKCJI Środa 9 grudnia 2009 Gazeta Wyborcza www.wyborcza.pl + + LECZYĆ PO LUDZKU apelan wszpitalu odprawia msze, spowiada, daje komunię. Robi to, co każdy inny ksiądz. Ale gdyby ograniczył się jedynie do obowiązków duszpasterskich, nie spełniłby swojej roli. Kapelan musi być także psychologiem. Umieć pocieszyć, podnieść na duchu, czasem rozładować napięcie między chorym a jego rodziną. Wtrakcie rozmowy zlekarzami ipielęgniarkami bywa adwokatem chorego. Pamięta oprawach pacjentów ipowinien pilnować ich przestrzegania. Ks. Arkadiusz Nowak, prowincjał oo. kamilianów – Zakonu Posługujących Chorym, przyznaje: – Czasami księża w ogóle nie rozmawiają. Ograniczają się do rozdania komunii świętej, ewentualnie zapytają, czy ktoś chce się wyspowiadać. To oczywiście skrajny przykład, bo od kapelana oczekujemy, że będzie wyjątkowym specjalistą w zakresie kontaktu z chorym. Są momenty, gdy księdzu pozostaje jedynie towarzyszenie umierającemu i czuwającej przy nim rodzinie. Z taktem i empatią. Ks. prof. Mirosław Kalinowski, szef Katedry Opieki Społecznej Paliatywnej i Hospicyjnej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, opowiada taką historię: – Przy łóżku nieprzytomnego pacjenta są jego żona i nastoletni syn. Zagubieni. Ksiądz podpowiada: „Nie odpowiem, czy bliski was słyszy. Musicie się zachowywać tak, jakby był zwami. Nie śpieszcie się, to może być wasze ostatnie spotkanie”. Syn bierze ojca za rękę, chory oddaje uścisk dłoni. To trwało kilka, może kilkanaście minut. Wreszcie chłopak chce wyciągnąć swoją dłoń zręki ojca –matka tłumaczy, że muszą już iść. Ten pacjent umarł tej samej nocy. Ks. prof. Kalinowski podkreśla: – Kapelan powinien delikatnie podpowiedzieć rodzinie chorego, jak mają się z nim pożegnać. Nie jest to jednak łatwe. K Jeden kapelan na 400 łóżek Na co skarżą się duchowni pracujący w szpitalach? Po pierwsze, że jest ich za mało. To grzech niezawiniony, który jednak pociąga za sobą inny, poważniejszy – brak czasu dla pacjenta. Na ogół kapelan –na etacie szpitalnym – jest tylko jeden. Ma wspierać kilkuset chorych. Wdiecezji lubelskiej (obejmuje część województwa) jest ich 27. W Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Lublinie łóżek jest 400, psychologiem, prezesem Lubelskiego Hospicjum dla Dzieci im. Małego Księcia MAŁGORZATA SZLACHETKA: Lekarze często unikają rozmowy z ciężko chorym. Chowają się za medycznym językiem. Wolą rozmawiać z rodziną, a nie z samym pacjentem. O. FILIP BUCZYŃSKI: Wiele zależy od tego, na ile pacjent od samego początku interesuje się swoją chorobą i procesem leczenia. Są chorzy, którzy od razu proszą, aby przekazywać wszystkie informacje rodzinie, arodzina zadaje sobie pytanie, czy pacjent powinien wiedzieć, jak bardzo jest chory. Czasami też lekarz, patrząc na świat emocji pacjenta, może zdecydować, żeby mu nic nie mówić, bo myśli, że podopieczny właśnie tego chce. Jeśli lekarz kilka razy spotka się ztaką sytuacją, to później idzie na skróty i rozmawia tylko z rodziną. To nieszczęśliwe rozwiązanie, bo rodzina, dostając informację np. ociężkiej cho- w szpitalach i hospicjach. Po to, aby ci jak najszybciej sprawdzili swoje predyspozycje do pracy zchorymi. Wybór tej drogi zawsze musi być przemyślany i całkowicie dobrowolny. Ks. Nowak: –Nadanie właściwej rangi kapelanom w strukturze służby kapłańskiej to zadanie dla biskupów iprzełożonych zakonów. Niestety, do szpitala czasami kieruje się tych, którzy winnej posłudze się nie sprawdzili. W szpitalach jest trudno, w hospicjach jeszcze trudniej, szczególnie gdy umierają dzieci. – Do tej służby potrzebny jest odpowiedni charyzmat. Duchowny pracujący whospicjum mówił mi, dlaczego jest mu ciężko. Pod opieką ma dwudziestu umierających na miejscu i jeszcze pięciu, sześciu w domach. A jeszcze cały zespół hospicyjny oczekuje jego wsparcia. Na jego rękach wciągu miesiąca umiera od dwudziestu do trzydziestu osób – wspomina ks. prof. Kalinowski. przy łóżku chorego Czasami wystarczy wziąć chorego za rękę i z nim pobyć. O tym, że nie zawsze jest to proste, opowiadają kapelani szpitalni Szpital kliniczny nr 1 przy ul. Staszica w Lublinie. Ks. Bogusław Suszyło, kapelan szpitalny od pięciu lat, odwiedza wcześniaki objęte intensywną opieką medyczną na oddziale położnictwa i neonatologii a kapelan jeden. Dwóch – na około 900 łóżek –wlubelskim szpitalu przy ul. Jaczewskiego. – Kapelan powinien tak naprawdę służyć swoją pomocą duszpasterską przez całą dobę, ale jedna osoba nie jest w stanie temu sprostać – podkreśla ks. Nowak, który od lat pomaga chorym na AIDS. – Obecność kapłana w szpitalu nie może ograniczyć się do odprawienia porannej mszy iszybkiego przejścia po salach, żeby móc wyjść wcześnie izająć się innymi obowiązkami. Księża mu- szą być świadomi, że szpital jest ich miejscem pracy. – Idealne rozwiązanie byłoby wtedy, gdyby jeden ksiądz przypadał najwyżej na 250 chorych. Krajowe Duszpasterstwo Służby Zdrowia od lat apeluje do kolejnych ministrów zdrowia o odrębne rozporządzenie, które precyzyjnie uregulowałoby zasady pracy kapelanów w szpitalach. Bez efektów – żali się ks. Wojciech Iwanicki, archidiecezjalny duszpasterz służby zdrowia wLublinie. robie nowotworowej ukochanej osoby, najczęściej wpada wrozpacz iczuje się bezradna. Ostatecznie okazuje się, że jeden z bliskich dystrybuuje informacje dotyczące stanu zdrowia pacjenta, często niepełne albo nieprawdziwe. Pamiętajmy – to nie rodzina ma decydować, czy pacjent ma prawo do informacji. IWONA BURDZANOWSKA o. Filipem Buczyńskim Dziś wieczorem po godz. 20 gościem Kamila Dąbrowy będzie Aleksandra Tabota, psychoonkolog Ksiądz Nigdy nie mów „zawsze” ROZMOWA Z Słuchaj w Radiu TOK FM Akcja społeczna „Gazety” oraz Instytutu Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej IWONA BURDZANOWSKA MAŁGORZATA SZLACHETKA PARTNERZY MEDIALNI Bywa, że pacjent chce rozmawiać, ale lekarz jest zagoniony. Jak powiedzieć komuś, że umiera, na korytarzu szpitalnym? – Jeśli chcemy odbyć bardzo ważną rozmowę, to wcześniej ustalamy czas, miejsce i temat. Takiej informacji nie można przekazywać wbiegu albo przez innego lekarza. Trzeba zarezerwować sobie czas – to urągające dla pacjenta, gdy lekarz mówi, że chce poważnie porozmawiać, a ma tylko dwie minuty. Trzeba zapytać pacjenta, co wie oswojej chorobie ico chce jeszcze wiedzieć. Po przekazaniu części informacji lekarz powinien dopytać, co chory z tego, co powiedziano, zrozumiał. Lekarze robią to rzadko. Jeszcze rzadsza jest sytuacja, gdy lekarz pyta: „Jak pan się czuje z tym, co usłyszał?”. o. FILIP BUCZYŃSKI: Lekarz nie mógł spojrzeć małemu chłopcu w oczy i przyznać, że jest bezradny wobec jego choroby. A dziecko popatrzyło na niego i powiedziało: „Ale obiecałeś...” Studia dla kapelanów – Dla kapelanów wszpitalach studia teologiczne są podstawą, ale to nie wystarcza. Konieczne jest specjalistyczne wykształcenie, chociażby studia podyplomowe. Ideałem byłby dyplom z psychologii – wylicza ks. Nowak. Kapelan powinien mieć też ogólną wiedzę o chorobach, które są leczone w miejscu jego posługi – np. o psychiatrii, chorobach zakaźnych. –Kilka lat temu miałem wykłady dla kleryków. Jeden z nich zapytał, czy może w rękawiczce udzielać sakramentu choremu na AIDS. W domyśle, aby się nie zakazić, a przecież wiedza, że to niemożliwe, była wtedy już powszechnie znana – wspomina ks. Nowak. Na początku przyszłego roku zakon oo. kamilianów oraz Katolicki Uniwersytet Lubelski otwierają w Lublinie – pierwsze w Polsce – studia podyplomowe dla kapelanów szpitalnych. Zajęcia, m.in. z psychologii i komunikacji społecznej, będą prowadzili praktycy zwieloletnim doświadczeniem. Wplanach –poza wykładami –są praktyczne warsztaty. To służba nie dla każdego Nagroda Nie każdy ksiądz nadaje się do pracy w szpitalu. – Zdarzają się osoby, które nie powinny pełnić tej funkcji. Iim szybciej się o tym dowiedzą, tym lepiej. Kapelan, który potrafi wspierać umierających, nie zdarza się w każdym roczniku seminarium. To jest bardzo specyficzny charakter aktywności duszpasterskiej –mówi ks. prof. Kalinowski. Wszyscy kapelani zwracają uwagę na znaczenie dla kleryków praktyk Kapelani, którzy sprawdzili się w szpitalnej służbie, podkreślają, że nie chcieliby robić niczego innego. Co jest dla nich nagrodą? „Dziękuję” zust staruszki, której pomogli napić się kompotu, łyżeczka po łyżeczce. Radość młodych matek na oddziale położniczym. Uśmiech chorych dzieciaków, które po kilkoro siadają na kolanach księdza, opowiadają, jak minął dzień. Ibyć może na moment zapominają, że coś je boli. A pacjent, jeśli nie zostanie zapytany o emocje, może się zamknąć w sobie. Czasami drugą część rozmowy trzeba odłożyć na później. tycznych umiejętności potrzebna jest współpraca z dobrymi psychoonkologami. Jest takie przekonanie, że student medycyny nie musi się wszystkiego nauczyć na uczelni, bo nauczy się kiedyś. Tylko że to kiedyś to może być nigdy. Ojciec na szkoleniach uczy lekarzy, jak rozmawiać z pacjentem. Sami nie umieją tego robić? – Mam w pamięci długą rozmowę zchirurgami warszawskimi. Zapytałem ich: „Jak rozmawiacie zpacjentem, który nie chce poddać się operacji?”. Pani chirurg odpowiedziała: „No normalnie, przychodzę imówię: Stary, albo na stół, albo do piachu”. Sala wybuchła śmiechem. No to ja mówię: „No dobra, pożartowaliśmy. Teraz powiedzcie mi poważnie, jak rozmawiacie zpacjentem?”. Drugi lekarz odpowiedział: „No właśnie tak. Nas nie nauczono rozmawiać zpacjentem inam się nie chce znim rozmawiać, kiedy mamy przed sobą wiele zabiegów do wykonania”. Lekarzom wstyd jest przyznać, że nie umieją się komunikować. Nie uczą ich tego na studiach. Dlaczego? To jest pytanie do rektorów wyższych uczelni medycznych. Psychologia na medycynie jest traktowana po macoszemu? – Jest bardzo okrojona, bez nabywania umiejętności praktycznych. O tym, jak rozmawiać, można sobie wksiążce poczytać, ale dla nabycia prak- Najbardziej szokujące wspomnienie ze szkolenia z lekarzami? – Lekarz powiedział mi: „Obiecałem pacjentowi, że będzie zdrowy, apotem nie byłem w stanie mu powiedzieć, że umiera”. Czyli stawianie się w pozycji Boga? – Pamiętam też, gdy lekarz opowiadał, że nie mógł spojrzeć małemu chłopcu w oczy i przyznać, że jest bezradny wobec jego choroby. A dziecko popatrzyło na niego ipowiedziało: „Ale obiecałeś...”. Lekarz był zrozpaczony, że wcześniej złożył taką obietnicę. Nie miał prawa tego zrobić. Bo nie wolno w takich sytuacjach używać słów: „zawsze”, „na pewno”. Można tylko powiedzieć: „zrobimy wszystko”, „jest bardzo duża szansa”. Równie nieszczęśliwe może być nieprzygotowanie chorego na to, co go czeka. Są sytuacje, kiedy pacjent został przekazany do opieki paliatywnej, ale otym nie wie. Słyszy, że gdzieś go przewiozą, jakiś nowy zespół będzie się nim zajmował. Dopiero w hospicjum dowiaduje się, gdzie trafił. I to jest wielki dramat. 1 Leczyć po ludzku 15 PARTNERZY AKCJI INFORMACYJNEJ O PRAWACH PACJENTA www.wyborcza.pl Gazeta Wyborcza Środa 9 grudnia 2009 + Czytaj jutro: Debatujemy, jak zapewnić pacjentom respektowanie ich praw Nasza strona w internecie: Wyborcza.pl/leczyc Minister zdrowia Ewa Kopacz: – W ostatnich latach, przy okazji batalii na rzecz większych zarobków lekarzy i pielęgniarek, okazało się, że szpitale są przede wszystkim miejscem zatrudnienia białego personelu, a nie miejscem leczenia pacjentów Nasz e-mail: [email protected]. Pisz też na: „Leczyć po ludzku”, „Gazeta Wyborcza”, ul. Czerska 8-10, 00-732 Warszawa Poradnik „Prawa Pacjenta” Czy w szpitalu można umierać po ludzku? Szpital nie zna litości Brzezianka Podręczny informator dla pacjentów, lekarzy, pielęgniarek i personelu medycznego: na 16 stronach przedstawimy prawa pacjenta i wytłumaczymy na przykładach, co one w praktyce oznaczają. Doradzimy, jak egzekwować te prawa i zamieścimy adresy oraz telefony instytucji, do których można się poskarżyć. W piątek nie przegap! Regionalna Lista Kolejkowa Sprawdź na stronach lokalnych, jak długo i na jaki zabieg, operację czy konsultację czeka się w twoim województwie. Listę przygotowują wspólnie reporterzy i czytelnicy. Wciąż możesz dopisać się do listy w internecie: Wyborcza.pl/leczyc Jestem studentką pielęgniarstwa, podczas praktyk wszpitalu kilka razy spotkałam się ze śmiercią. Alkoholik: pierwszego dnia poprosił mnie o kompot, spytałam pielęgniarkę, czy mogę mu podać. Odpowiedziała, że nie. Przez dwa tygodnie –aż umarł –nie podawano mu jedzenia ipicia doustnie. Zapytałam dlaczego? Przecież umiera, mógłby wypić kompot, jeśli chce. Pielęgniarki mówiły, że to pijak, adla takich nie ma litości. Śmiały się z żony, że gładzi po głowie tego obrzydliwego pijaka. Pięć dni przed śmiercią zrobiono mu badanie endoskopowe. Męczarnia. I po co? Trzy dni przed śmiercią zdawało się, że już jest wagonii. Przyszła żona. Nie byłam pewna, czy ona wie, że to już koniec. Pytałam pielęgniarek, czy znią rozmawiały. Aone: „Aty byś nie wiedziała, że to już koniec?”. Nie, ja bym nie wiedziała. Spytałam żony, czy może chce, by przyszedł ksiądz. Następnego dnia cała rodzina przyszła się pożegnać. Ostatniego dnia zajrzałam do jego pokoju. Przechodził lekarz. Powiedział: ciśnienie spada. Zamknęłam drzwi, wzięłam tego pana za rękę imodliłam się 15 minut, aż przestał oddychać. To było takie uroczyste... Za chwilę przyszedł lekarz i studenci: – Widzieliście świeżego trupa? Z tą śmiercią byłam sama, bez doświadczenia, bez słowa komentarza od personelu. Zapytałam, dlaczego temu człowiekowi tak przedłużano umieranie. Usłyszałam, że rodzina musi widzieć, że coś się robi. Idruga ważna śmierć. Pani wmasce tlenowej siedziała na łóżku. Przy niej kubek soku. Spytałam, czy podać –chciała, ale z wielkim trudem piła i kaszlała. Do końca stał przy niej ten kubek soku i miska skrzepniętej kaszy pozorujące, że jest odżywiana. Następnego dnia zastałam ją z rurą intubacyjną w gardle, przywiązaną do łóżka, bo ponoć szarpała za tę rurę. Słyszałam, że przestała oddychać, więc ją „podratowano”. Po co? Poluzowałam jej związane nadgarstki, próbowała coś mówić. Kiedy zajrzałam pod kołdrę, żeby sprawdzić, jak ma ułożone nogi –zobaczyłam wielką kałużę. Pękła skóra na odleżynie. To musiało boleć! Aprzecież mogłyśmy jej zmieniać pozycję. Ale personel tego nie robił i nam też nie kazał. Kiedy tylko mogłam, szłam zwilżać jej usta. Przymykała oczy z rozkoszy. Siedziałam, głaszcząc ją po głowie. Udało jej się skonać wnocy. Ucieszyłam się. Czemu ludzie nie pozwalają umierać bliskim wdomu? Ze szklanką kompotu, kiedy chcą, bez głupich badań iuporczywej terapii? Wszpitalu nikt nie podpowiada rodzinom, że mogą chorych przytulać, nie zgadzać się na bezsensowne działania medyczne. Aprzede wszystkim być obok, żeby człowiek nie umierał samotnie. Nie odeszła sama Małgorzata To nieprawda, że w szpitalu nie można umrzeć jak człowiek. Moja mama odchodziła na raka. Wiedziała dosko- AGNIESZKA SADOWSKA Jutro w „Gazecie” W Polsce większość ludzi umiera w szpitalu – czasami samotnie, choć w tłoku. Opowiadają o tym dwa z kilkuset przejmujących listów nadesłanych do „Gazety” w ubiegłym roku, gdy prowadziliśmy akcję „Umierać po ludzku” 7 praw pacjenta | Dziś szerzej o opiece nad chorymi i umierającymi Mam prawo do tego, by zostać | potraktowany 1kiem godnie i z szacun- 7 | Kiedy przebywam w szpitalu lub indla mojej intymności. Mam prawo wiedzieć, na co nej placówce medycznej (np. hospi2 | choruję, jakie jest proponowa- cjum), mam prawo do opieki duszne leczenie i rokowanie, a jeśli mam pasterskiej. Mam prawo wiedzieć, jaMam prawo do opieki duszpasterskiej i umierania w godności. wątpliwości, mam prawo poprosić o inną opinię lub o zwołanie konsylium lekarskiego. Mam prawo dostępu do dokumentacji dotyczącej mojej choroby imam prawo wymagać, by chroniono moje dane przed osobami przeze mnie nieupoważnionymi. Mam prawo dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej (w tym diagnostyki, rehabilitacji, leków, środków medycznych, pobytu w szpitalu) finansowanych ze środków publicznych. Mam prawo korzystać z aktualnych zdobyczy medycyny zarówno wdiagnostyce, jak iwleczeniu. Mam prawo do towarzystwa bliskiej osoby podczas wizyty u lekarza czy zabiegu, a także do kontaktowania się zbliskimi ikorzystania zich opieki podczas pobytu wszpitalu. 3| 4| 5| 6| R + E kiego wyznania kapelani pracują w szpitalu, gdzie i kiedy mogę ich spotkać, kiedy i gdzie odbywają się nabożeństwa. Zawsze mogę osobiście skontaktować się z opiekunem duchowym wyznawanej przez siebie religii. A w sytuacji zagrożenia życia mam prawo wymagać, by szpital niezwłocznie go zawiadomił. Korzystając z opieki duszpasterza mojego wyznania, nie mogę naruszać praw innych pacjentów ani ich niepokoić. W wielu szpitalach są osobne miejsca spotkań z duchownymi. Jeżeli jestem obłożnie chory i nie mogę zostać przewieziony do osobnego pomieszczenia, mam prawo porozmawiać z duchownym za parawanem. Możliwość spotkania z osobą duchowną bywa szczególnie ważna, gdy moje życie dobiega końca. K Jeśli rokowania są dla mnie niepomyślne, mam prawo o tym wiedzieć. Ale mam także prawo odmówić wszelkich rozmów na ten temat. Do końca mam prawo do tego, by jakość mojego życia była podnoszona przez łagodzenie bólu icierpienia, atakże przez troskliwą pielęgnację. Jeśli przebywam na oddziale opieki paliatywnej w szpitalu lub pod opieką hospicjum, ja i moi bliscy mamy prawo skorzystać ze wsparcia psychologa. Lekarz ma obowiązek podtrzymywać moje życie, nawet jeżeli wcześniej wyraźnie zażądałem, że nie życzę sobie utrzymywania mnie przy życiu, np. gdy jestem w śpiączce. Lekarz natomiast powinien rozważyć, czy jeśli nic już się nie da zrobić, bym wyzdrowiał –celowe jest przedłużanie mojego umierania. Jego obowiązkiem jest bowiem dbać o jakość mojego kończącego się życia i szanować prawo do godnej śmierci. Eutanazja – czyli pomoc w umieraniu – jest w Polsce przestępstwem. Może się zdarzyć, że umrę nagle irodzina nie zdąży się na to przygotować. Personel medyczny zawsze powinien L otoczyć opieką moją rodzinę, a moje ciało potraktować z szacunkiem. Po śmierci ciało może zostać jednak poddane sekcji. Rodzina może prosić o jej zaniechanie, ale ostateczna decyzja należy do lekarza. Jeżeli nie życzę sobie, by po mojej śmierci wykonywano sekcję, muszę wyrazić sprzeciw na piśmie – na odrębnej kartce – lub zapisać w dokumencie, na podstawie którego otrzymuję świadczenia, ewentualnie poprosić o odnotowanie mojej woli w dokumentacji medycznej w szpitalu. Mogę też wyrazić ustny sprzeciw przy świadkach. Szpital może wykonać sekcję mimo sprzeciwu, jeśli pacjent zmarł przed upływem 12 godzin od przyjęcia do szpitala albo zachodzi podejrzenie, że zmarł w wyniku przestępstwa. Po śmierci moje organy mogą zostać pobrane do przeszczepu bez pytania mojej rodziny o zgodę. Jeżeli nie chcę być dawcą narządów, muszę to zgłosić poprzez wpis w centralnym rejestrze zgłoszonych sprzeciwów (www.poltransplant.org.pl) albo złożyć pisemne oświadczenie podpisaA nale, co jej jest, że rak wrócił iże koniec już blisko. Obiecałam jej, że umrze wdomu. Ale miała ogromne trudności z oddychaniem i w końcu sama poprosiła o karetkę. Pojechałyśmy do szpitala, który akurat miał dyżur – Szpital Wolski przy Kasprzaka w Warszawie. Młody stażysta położył mamę w dwójce, dał tlen, a mi kazał iść do domu. Spytałam, czy jest pewien, że gdy jutro rano wrócę, to matka będzie żyć. Wtedy poszedł do dyżurki, naparzył kawy, wywlókł miękki fotel i ustawił wdrzwiach pokoju mamy. Całą noc poprawiałam jej maskę tlenową iczytałam kryminał, żeby nie zasnąć. Rano nowa lekarka –ordynatorka oddziału –oceniła stan mamy ipowiedziała, że to już niedługo, więc przeniesie ją do jedynki. Zadzwoniłam po siostry mamy. Siedziałyśmy cały dzień po obu stronach jej łóżka. Była piękna, sierpniowa sobota, na ławkach przed szpitalem pacjenci z rodzinami, a my rozmawiałyśmy o niej i modliłyśmy się. Nie wiem, ile słyszała, już nie odpowiadała. Kiedy wyszłam na chwilę na dwór, podeszła do mnie staruszka i powiedziała: „Pani mama to szczęśliwa kobieta”. Nie zrozumiałam. Wtedy opowiedziała mi okonających wsamotności, na których napatrzyła się w szpitalu. Wróciłam do mamy iprzez ostatnie trzy godziny trzymałam ją za rękę. Poczułam, jak stanął puls, usłyszałam ciszę, gdy przestała oddychać. Pielęgniarka, która wtedy weszła, spojrzała na nas i szepnęła, że wróci później. Nikt nam nie przeszkadzał, nikt nas nie wyrzucał. Wyszłyśmy same, kiedy poczułyśmy, że już czas. Więcej: www.umieracpoludzku.pl Codziennie opisujemy jedno z praw. Pełny informator jutro w formie broszury ne przez co najmniej dwóch świadków. W każdej chwili mogę zmienić zdanie i wycofać swój sprzeciw. Szpital jest zobowiązany poinformować o śmierci pacjenta osobę wskazaną przez niego wdokumentacji. OPRAC. DR DOROTA KARKOWSKA INSTYTUT PRAW PACJENTA I EDUKACJI ZDROWOTNEJ Gorąca linia „Gazety” Zadzwoń do prawnika! Chcesz wiedzieć, czy złamano twoje prawo pacjenta gwarantowane przez ustawy? Nie wiesz, jak dochodzić swoich praw? Dzwoń: 886 521 721 Dyżur pełni dziś w godz. 16-17 Marta Kulpa, ekspert Instytutu Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej M A więcej o prawach pacjenta: www.prawapacjenta.eu 1 28666384 28666429