Stacja wieży ciśnień
Transkrypt
Stacja wieży ciśnień
Dawid Mateusz Stacja wieży ciśnień Biuro Literackie • Stronie Śląskie 2016 3 Kiedy ścinałem jej włosy Transmisję z Czelabińska przepijałem colą Meteor w suchych ustach musował jak draże Przyśniłem sobie frazę zgrabną jak tyłeczek Wiersz wolny jak warkocze Julii Tymoszenko 26.10.2013 7 Perspektywy Kto połączył otwarte złamania i wysokie okna jak brzegi rany i zerwaną gałąź opadającym swobodnie ciałem? Albo ładniej: kto się zabił? Pierwszego grudnia patrzyłem w wodę, w ustach obracałem ostatni pieniążek i wokół osi widzenia nie było strony, w którą mógłbym pobiec. Miałem w kieszeni kapsel i zapalniczkę, miałem kurewski żal, żeście nie przyszli. Jak o tym milczeć w obcym towarzystwie? Jak pukać w okno, tak by zdążyć uciec? Wtedy, nad Wisłą, wiedziałem – muszą istnieć sposoby (jak z gałęzi – łuki), rozwiązania skuteczne jak czosnek. Zgadnij: kto wybrał śmierć, kogo – jej młodsze siostry? 12 Ligustr Od kiedy zamieszkałem w stacji wieży ciśnień, wychodzę tylko po to, aby przyciąć ligustr. – Dostaniesz po łapach – mówił ojciec – o mało nie uciąłeś palca – sekator w jego dłoniach lepki od żywicy, posłuszny i cichy jak matka, wyglądał znacznie lepiej. Ile już razy dostałem po łapach za dotykanie czy branie do siebie albo ust? Ile razy musiałem odnosić, przepraszać? Od kiedy zamieszkałem w stacji wieży ciśnień, dłonie mam pełne żywicy. – Jak skończysz, odłóż na miejsce – ucina matka. Trzy razy pytałem o nazwę tej rośliny. 8 Wykształcenie Widziałem, jak bezdomny na Moście Dębnickim rozkłada ręce w geście oranta, czekając na to, co ma się ziścić. Spacerowałem po bulwarach i rozpoznałem miejsce, w którym Wisła wyrzuciła na brzeg dwa martwe łabędzie. Raz do roku składałem ofiarę w postaci choroby, najczęściej w listopadzie, dla świętego spokoju. Słyszałem, jak gawron modli się na Plantach, a wiosenne wietrzenie kamienic przyjmowałem jako dowód zmian. Widziałem marsz nierówności i butelki na głowach lewicy. Widziałem marsz nierówności i rany w głowach prawicy. Wszyscy byliście piękni i pijani nocą, a ja żarłem nienawiść z obu waszych rąk, gdy wbiegałem wniebowzięty w sam środek zwiastowania podejrzanych panienek i w dziewczyny smutne jak Ruczaj, by jadać ich rybę widelcem i nożem, a niebo palcami, biegając na oślep. Pokazałaś mi, jak kochać i zdradzać, więc wiedziałem, jak kochać i zdradzać. Wdychałem sterylne mieszkania i smród ich śmietników. Niosąc przez rzekę truchło idei, widziałem, 9 Brugata Twoje puszki fasoli pełne, reklamówka puszek i sprany kangurek, Oslo czarnych kurew. Twoje odciski na piętach, woda ze wszystkich kranów stolicy, Anders Breivik za murem, Oslo czarnych kurew. Twoje 300 koron za garaż, samochody tego Norka, jego sypialnia i gówniany abażurek, Oslo czarnych kurew. Twoja ściółka z liści paproci, bo wywożący Cię na wypizdów Arab albo Turek, Oslo czarnych kurew. Twoje „I’m from Czech Republic”, bo ten palant z Polski, kradnący kurtki z Zary na Majorstuen, Oslo czarnych kurew. Twój naród za sto dwadzieścia koron, jego duma, jego pokraczny język, jego cały wi-ze-ru-nek, Oslo czarnych kurew. Twoje szlugi od przemyta, cały ten Grønland szeleszczący jak stado wiewiórek, Oslo czarnych kurew. 16 Stacja wieży ciśnień Dzisiaj znaleźliśmy dwa wiewiórcze oseski. Śpiące w żłobie po rozbitym w Wigilię Jezusie, były nie większe od kciuka – prawdopodobnie sroki się dobrały do gniazda, to się bardzo często zdarza – twierdzi pogotowie leśne – ma pan drabinę? Proszę spróbować, może matka się ich nie wyprze – jest koniec marca. Sąsiedzi karkówką i nabiałem świętują zmartwychwstanie rozbitej przez psa figurki Jezusa. – Ciała mają drobne, powieki zlepione – tłumaczę. Z wysokości gniazda wieży ciśnień nie różnią się wcale: wyglądają jak ryby połknięte przez takt. 24 Dogmat Od kiedy zamieszkałem w stacji wieży ciśnień z Julią Tymoszenko, co ściska w piąstce boga, łapię za warkocz i gryzę ją w rękę (gdy ktoś po ukraińsku śpiewa refren – jestem). Od kiedy trzymam boga w rączce wieży ciśnień, jak w klatce Faradaya na wschodniej doniecczcyźnie, z drugiej strony kraju śpiewają po polsku, w zębach trzymam refren, w ręku biały warkocz. 26 Polska Stojąc w pochodzie, w którym krzyczą i skaczą, śniłem o sutkach, nie wspominajmy o tym. Stojąc w pochodzie wchodzących do wody, mokrego snickersa popijałem blackiem. Chłodząc kosteczki w brudzie jeziora, zepsutym długopisem szkicowałem hasła. Moknąc pod wodą w rybim pochodzie, myślałem o pracy i pobudce dla kraju. Na moment przed wojną z innym pochodem zbawia mnie racja jak ciepły uśmiech coacha. Łykając wodę obcego pochodu, krzyczą i skaczą, trzymam pustą kartkę. 31