Interpelacja poselska w sprawie braku przygotowania Sił Zbrojnych

Transkrypt

Interpelacja poselska w sprawie braku przygotowania Sił Zbrojnych
POSEŁ NA SEJM RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
JAROSŁAW ZIELIŃSKI
BPS/VII/IT/114.16/2014
Szanowny Pan
Donald Tusk
Prezes Rady Ministrów
Interpelacja poselska
w sprawie braku przygotowania Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej do działań
podczas ewentualnego konfliktu zbrojnego
Z uwagą wysłuchałem Pana wczorajszego wystąpienia, nazywanego bezzasadnie
przez niektóre media „orędziem”. Dowiedziałem się z niego m.in., że Polska jest silnym
państwem, że są trzy filary, na których opiera się bezpieczeństwo naszego kraju, że Polska
nie zmarnowała 25 lat niepodległości oraz że zakorzeniliśmy się w Europie, a nasze
bezpieczeństwo gwarantowane jest silnymi więzami z naszymi zachodnimi sąsiadami.
Przypominam, że we wrześniu 1939 roku koalicjanci wbrew zawartym z Polską umowom
nas zawiedli, a mieliśmy wtedy czwartą co do wielkości armię w Europie (poza
ówczesnym ZSRR), społeczeństwo było gotowe do obrony Ojczyzny, do 17 września
polska armia utrzymywała jeszcze zdolność operacyjną, a kapitulacja Warszawy
nastąpiła 28 września 1939 roku, a więc wojska niemieckie weszły do Stolicy dopiero
po 28 dniach walki. Obecnie, jak twierdzą generałowie Sił Zbrojnych RP, nie bylibyśmy
w stanie zatrzymać pochodu Rosjan na Warszawę dłużej niż przez 3 dni.
W ciągu ostatnich 24 lat polska armia została zmniejszona do 100 tys. żołnierzy
(w rzeczywistości liczy ona niecałe 100 tys. żołnierzy), mimo że Ś.p. Prezydent Lech
Kaczyński zabiegał o to, aby liczyła ona nie mniej niż 150 tys. żołnierzy. Skala redukcji
naszych sił zbrojnych była większa niż w państwach sąsiednich. Według badań
wojskowych ekspertów możliwości mobilizacyjne Polski są obecnie jednymi
z najniższych w Europie. W ostatnich siedmiu latach przeszkolono w Polsce zaledwie
2,5 tys. rezerwistów. Polska licząca obecnie 38,4 mln ludności mogłaby wystawić armię
w sile 102 tys. żołnierzy, co daje odsetek obywateli mobilizowanych do obrony państwa
na wypadek wojny wynoszący zaledwie 0,27%, przy średniej dla państw europejskich
wynoszącej 1,66%, a więc planowana wydolność mobilizacyjna Polski jest sześciokrotnie
niższa od przeciętnej w grupie tych państw, niższy wskaźnik mają tylko Czechy
i Luksemburg. Armia rosyjska liczy ok.1 mln żołnierzy, ale rezerwy żołnierzy
przeszkolonych w latach 2005 – 2010 jest 2 mln. Przy ok. 150 mln ludności daje to
wskaźnik 2,16%.
Dziesięciotysięczne Narodowe Siły Rezerwowe nie zmieniają tej sytuacji,
ponieważ grupa ta służy właściwie do wypełniania etatów w regularnych siłach
zbrojnych, zwolnionych przez odchodzących ze służby żołnierzy, a w latach 2010 – 2012
odeszło ich ok.18 tys. Co roku liczba żołnierzy, którzy chcą odejść ze służby sięga kilku
tysięcy, co jest spowodowane m.in. brakiem w ostatnich kilku latach stabilizacji w siłach
zbrojnych, brakiem podwyżek uposażenia oraz negatywnymi zmianami w systemie
emerytalnym żołnierzy przeprowadzonymi przez rząd PO-PSL. Szeregi wojska
opuszczają ludzie bardzo wartościowi i doskonale wyszkoleni.
Nieporozumieniem jest również struktura naszych sił zbrojnych, która jest wręcz
groteskowa, gdyż mamy więcej dowódców niż żołnierzy. Utrzymuje się bowiem
przewaga liczebna dowódców (oficerów, podoficerów) nad żołnierzami w stosunku
1,66:1 (dane z 2012 roku), co miało sens w armii poborowej, gotowej na przyjęcie rzeszy
rezerwistów, nie ma to jednak uzasadnienia w wojsku zawodowym, szczególnie przy
niskiej zdolności mobilizacji dodatkowych sil.
W efekcie decyzji rządu PO-PSL z 5 sierpnia 2008 roku o rezygnacji z poboru
zamiast armii obronnej państwo polskie zdecydowało się na budowę zawodowej armii
o charakterze ekspedycyjnym, co spowodowało, że dzisiaj Polska mimo oficjalnie
stutysięcznej armii, jest w stanie wystawić do obrony kraju ok. 30 tys. żołnierzy
liniowych. Taką siłą można bronić tylko co najwyżej części obszaru naszego kraju.
Obecnie nie realizuje się też w pełni koncepcji armii ekspedycyjnej. Rząd
PO – PSL, który strategię obrony kraju oparł na gwarancjach sojuszniczych NATO,
jednocześnie demonstracyjnie zerwał solidarność z USA, wycofując polskie wojska
z Iraku bez właściwych konsultacji z aliantami.
Niemal dokładnie w czasie rosyjskiej inwazji na Gruzję, kiedy stało się jasne, że
konflikt zbrojny w Europie znów jest możliwy i kiedy należało zastanowić się nad
egzekwowaniem poboru, rząd PO-PSL oficjalnie go zniósł i zmniejszył wydatki
zbrojeniowe wprowadzone przez Prawo i Sprawiedliwość.
Wobec tych zaniedbań można mieć wątpliwości, czy program zbrojeniowy
zaproponowany przez Pana Premiera w tzw. ,,drugim expose” mówiący o przeznaczeniu
100 mld zł do 2020 roku na modernizację armii sprawi, że Wojsko Polskie zwiększy
swoje możliwości obronne i zdolność do współdziałania z siłami NATO. Tym bardziej,
że rząd PO-PSL mówiąc o nienaruszalności nakładów 1,95% PKB na armię,
jednocześnie (jeszcze kilka miesięcy temu), aby „ratować” budżet dokonał cięć wydatków
o ok. 3,5 mld zł właśnie w resorcie obrony narodowej, a w ciągu 6-letnich rządów Pana
Premiera na finansowanie armii przeznaczono o ponad 10 mld zł mniej niż wynikało
to z ustawy o finansowaniu sił zbrojnych i te cięcia wydatków w dużej mierze również
pochodziły z części przeznaczonej na modernizację armii. W okresie siedmiu lat rządów
koalicji PO-PSL ani razu nie zrealizowano zasady przeznaczania w budżecie państwa
na dany rok budżetowy 1,95% PKB z roku ubiegłego na obronę narodową. Anglia,
2
Francja i Niemcy wydawały przez ostatnie lata na zbrojenia 2% PKB, Rosja 3,5%,
a Polska praktycznie nie 1,95%, a ok.1,3%.
Były zastępca Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego i były dowódca GROM
gen. Roman Polko odnosząc się do wysokości finansowych cięć w armii stwierdził, że
w odebranie jej pieniędzy oznacza, że wojsko wbrew zapewnieniom MON będzie miało
poważne problemy z realizacją programów modernizacji: ,,W praktyce armia tak
naprawdę już od początku tej pseudo-profesjonalizacji ma problemy finansowe. Trudno
jest budować nowoczesną armię. Wymaga to drastycznej przebudowy, infrastruktury,
sprzętu, wyposażenia. Podejmując się tych programów modernizacyjnych,
dostosowawczych do wymogów NATO i redukując armię, była oczywiście na to zgoda
naszych sojuszników, ale oni oczekiwali, że takie rozwiązania pozwolą na podniesienie
jakości wojska. Teraz jednak okazuje się, że będziemy mieć jedynie stutysięczną armię,
która w dodatku będzie niedoposażona i w której nie będzie nawet specjalnie na czym się
szkolić. To co dzieje się w marynarce wojennej, gdzie właściwie całkowicie jest rozbity
system obrony przeciwlotniczej kraju, czy też nawet lotnictwo, którego nawet tych
kilkadziesiąt F-16 nie jest w stanie uratować. Mniej widoczne, ale jednak też wojska
lądowe, które też potrzebują nowoczesnej technologii, dronów, czy sprzętu
informatycznego do łączności. Gdzie nie popatrzymy, tak naprawdę mamy problemy”
Mówi również, że ,,żołnierze nie będą dysponowali odpowiednim sprzętem, a to z kolei
znacznie osłabi naszą pozycję i wiarygodność w NATO. W polskim interesie narodowym
jest wzmacnianie tego sojuszu jak najbardziej i dążenie do tego, by wszystkie kraje
utrzymywały ten minimalny, ale jednak potencjał, który jest w stanie przeciwstawić się
zagrożeniom zza wschodniej granicy. Nasze położenie geopolityczne wskazuje na to, że
powinniśmy dążyć właśnie w tym kierunku, lecz okazuje się, że po tych decyzjach w NATO
będziemy jednym ze słabszych ogniw i trudno będzie wymagać czegoś od kooperantów,
jeżeli sami będziemy słabi”.
Nie wiadomo do końca, na ile wyposażenie polskiej armii w nowoczesny sprzęt:
śmigłowce, okręty i kołowe transportery „Rosomak” zwiększy siłę bojową naszych sił
zbrojnych. Jak zauważył już w 2009 roku Grzegorz Kwaśniak - ekspert ds. wojskowych,
z powodu braku żołnierzy w Wojsku Polskim ,,nie ma kto jeździć na czołgach
i samochodach, a na strzelnicach nie ma kto strzelać. Natomiast dowództwa i sztaby pełne
są dowódców wojskowych, którzy produkują tysiące dokumentów”. Przydałoby się też
przesunąć nasze wojska z granicy zachodniej na wschodnią, a w ostatnich latach
dokonywano dyslokacji w kierunku odwrotnym bądź likwidowano jednostki wojskowe
we wschodniej części kraju. Najważniejsze jest jednak zapewnienie zdolności do
przyjęcia wsparcia ze strony sojuszników. Żeby zbudować solidarność z Amerykanami,
należy zademonstrować i przedstawić gotowość do obrony własnego kraju.
Z wypowiedzi byłego do niedawna wiceministra obrony narodowej w rządzie PO-PSL
i byłego dowódcy wojsk lądowych gen. Waldemara Skrzypczaka wynika, że Rosjanom
wystarczyłyby 3 dni na zajęcie Warszawy. Jak przekonuje gen. Skrzypczak, bez wsparcia
sojuszników z NATO nie mamy szansy na odparcie agresji ze strony Rosji: ,,Na odparcie
pierwszego uderzenia nasza armia jest zbyt nieliczna. Nie wytrzymamy bowiem natarcia
z dwóch, a może nawet trzech kierunków. Trzeba bowiem zakładać, że Rosjanie uderzą
3
jednocześnie z Kaliningradu, Białorusi i Ukrainy. Najniebezpieczniejsze byłyby odcinki
białostocki i brzeski, stąd bowiem wiedzie najkrótsza droga na Warszawy”. Zdaniem
generała przerzut wojsk naszych sojuszników mógłby zająć 2 – 3 tygodnie, a w przypadku
amerykańskich żołnierzy nawet trzy miesiące. Tylko jednak dzięki wojskom NATO
można odeprzeć atak Rosji. ,,Jeśli musielibyśmy się bronić sami, to cóż, nie chciałbym
siać defetyzmu, ale licząc tempo marszu armii masowej, jaką ma Rosja, jej siłom
zbrojnym marsz na stolicę zająłby 3 – 4 dni” - mówi gen. Skrzypczak.
Również były dowódca 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej w Żaganiu
gen. Mirosław Różański zwraca uwagę na wiele problemów, które paraliżują polskie
wojsko, m.in. ostro krytykuje fakt, że wiele jednostek funkcjonuje jedynie na papierze,
ponieważ nie została obsadzona połowa etatów, a Narodowe Siły Rezerwowe okazały się
niewypałem i w praktyce stanowią jedynie obciążenie dla armii: „doszliśmy do sytuacji, że
mamy jednostki wojskowe, niektóre typowane nawet do jednostek wysokiej kategorii, które
nie są wypełnione wojskiem. Mało tego, stany niektórych nie przekraczają nawet
50 procent obsady etatowej”. Większość żołnierzy i dowódców w pełni zgadza się z tymi
tezami. Żołnierze podkreślają, że generał wyraził to, co myślą wszyscy, ale nie mówią
o tym głośno, ponieważ przełożeni chcą słyszeć tylko o sukcesach. Niezależnie
od natężenia pesymizmu płynącego z tych wypowiedzi, jedno jest pewne: z obronnością
Polski mamy dzisiaj dramatycznie poważny problem.
George Friedman, związany z amerykańskimi republikanami założyciel ośrodka
analitycznego Stratfor, zaszokował w 2012 roku Polaków stwierdzając, że Polska ma się
bronić przez trzy miesiące sama. Wywołało to złośliwe komentarze, że przy obecnym
stanie naszej armii nie damy rady się bronić dłużej niż przez trzy godziny.
Od początku lat 90-tych. amerykańskie plany obrony Polski zakładały, że głównym
zagrożeniem dla Polski jest Rosja. Według tych planów celem rosyjskich sił uderzających
z terytorium Białorusi miało być zajęcie Warszawy i instalacja nowego rządu polskiego.
Wątpliwości Amerykanów, czy Polska podejmuje wystarczający wysiłek na rzecz
własnego bezpieczeństwa, potwierdził Zbigniew Brzeziński, związany z administracją
prezydenta Baracka Obamy. Brzeziński powiedział, że nasze bezpieczeństwo zależy
od tego, czy Polska będzie zdolna do efektywnej i niezależnej samoobrony przez „krótki
czas” potrzebny, aby sojusznicy znajdujący się pod międzynarodową presją opinii
publicznej wymogli kolektywną odpowiedź NATO. Niezależnie od tego, czy na wsparcie
sojuszników mielibyśmy czekać trzy miesiące, czy „krótki czas”, wypowiedzi
Amerykanów podważają założenia Strategii obronności RP z 2009 roku, w której według
ekspertów nie przewiduje się samodzielnej obrony kraju w razie braku wsparcia ze strony
sojuszników.
Według depesz ujawnionych przez Wikileaks, NATO miało pod koniec 2010 roku
zaakceptować plany obrony Polski i krajów bałtyckich pod kryptonimem „Eagle
Guardian” („Strażnik orła”). Zgodnie z tymi planami w przypadku agresji na Polskę
NATO zamierza rzucić do walki dziewięć dywizji. „z tego cztery polskie, pozostałe to
jednostki krajów zachodnich, wśród nich brytyjskie, niemieckie i amerykańskie. Zostaną
przerzucone wszystkimi możliwymi drogami: lądową, kolejową, na pokładach samolotów
i morską”. Jeśli jednak do czasu lądowania aliantów Polska miałaby się bronić sama,
4
to zwraca uwagę złe rozmieszczenie wojsk lądowych na terenie kraju. Niewiele się ono
zmieniło od czasów PRL, kiedy to ludowe Wojsko Polskie przygotowywało się razem
z Armią Sowiecką do ataku na Zachód. Jak 24 lat temu większość polskich sił, czyli dwie
spośród trzech dywizji wojskowych, znajduje się przy samej granicy z Niemcami:
11 Lubuska Dywizja Kawalerii Pancernej w Żaganiu, 12 Dywizja Zmechanizowana
w Szczecinie. W zasadzie między obwodem kaliningradzkim a Warszawą stacjonuje
jedynie 16 Pomorska Dywizja Zmechanizowana z dowództwem w Elblągu. W składzie tej
dywizji znajdują się jedyne siły zagradzające drogę na Warszawę ze wschodu.
1 Warszawska Brygada Pancerna jest rozmieszczona przy granicy z Ukrainą (Chełm
i Zamość) i w Wesołej na przedpolu Warszawy, a tylko jej jedna część składowa
w Siedlcach bliżej granicy z Białorusią. Z oficjalnych danych wynika, że na północnywschód od Warszawy nie stacjonują żadne większe oddziały. Co więcej, Polska, która
według planu NATO miała wystawić cztery dywizje, ma ich w zasadzie tylko trzy.
Propagowany przez Prezydenta Bronisława Komorowskiego program modernizacji
obrony powietrznej, zwany szumnie polską tarczą antyrakietową, praktycznie nie istnieje.
Jeszcze w styczniu tego roku na stronach internetowych Kancelarii Prezydenta RP można
było przeczytać, że nad Polską nie ma praktycznie żadnych zagrożeń, a nasza armia
spełnia wymogi chwili, tzn. jest gotowa do interwencji w krajach trzeciego świata.
Wniosek nasuwa się sam, od kilku lat Rosja zbroi się na wielką skalę, a rząd PO-PSL nie
zrobił nic, nawet nie wyczuł zagrożenia. I żadne górnolotne „orędzia” tego nie zmienią,
a zagrożenie pojawia się „tu i teraz”.
Taka sytuacja w kraju nie napawa optymizmem. Rząd PO - PSL w panice jeździ po całej
Europie, aby mobilizować tamtejszych polityków, jednak skutek tych zabiegów nie jest
zbyt imponujący. Do Polski przyjechało trzystu amerykańskich żołnierzy i przeleciało
12 samolotów F-16. Gdyby Polska była państwem silnym, premier nie musiałby jeździć
po Europie i prosić o reakcję i pomoc. W ostatnich dniach premier objeżdża zakłady
zbrojeniowe, jednostki wojskowe, fotografuje się na tle samolotów F-16 i innego sprzętu
wojskowego, razem z ministrem obrony narodowej i ministrem spraw wewnętrznych
objeżdża jednostki wojskowe oraz Straży Granicznej, a w czasie największego napięcia na
Ukrainie w najlepszym czasie antenowym pojawiały się spoty reklamujące Wojsko
Polskie, więc trudno jest pozbyć się wrażenia, że cała ta kampania wraz z „orędziem” ma
na celu wywarcie wrażenia w Polakach, że nasz kraj jest bezpieczny, dobrze chroniony
przez Siły Zbrojne RP i dobrze zarządzany przez koalicję PO – PSL. Ale pod wpływem
tych propagandowo-wizerunkowych zabiegów nie zwiększa się realna siłą obronna
Polski.
Zastanawiający jest fakt, że minister obrony narodowej, aby poznać stan polskiej armii,
musi objeżdżać jednostki wojskowe. Przecież w ubiegłym roku rząd PO-PSL
znowelizował ustawę o urzędzie ministra obrony narodowej (Klub Prawa
i Sprawiedliwości zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego ustawę reformującą system
dowodzenia wojskiem jako sprzeczną z Konstytucją i wprowadzającą chaos w Wojsku
Polskim), zgodnie z którą to właśnie minister obrony narodowej kieruje armią poprzez
dwóch najwyższych dowódców i szefa Sztabu Generalnego WP. Ministrowi podlega
również Żandarmeria Wojskowa, Służba Kontrwywiadu Wojskowego i Służba Wywiadu
5
Wojskowego. Wobec powyższego minister na bieżąco powinien dysponować
szczegółową wiedzą dotyczącą armii, bez potrzeby objeżdżania i zbierania informacji
o jej stanie w chwili zagrożenia oraz absorbowania żołnierzy swoją osobą, tym bardziej,
że najważniejszą codzienną działalnością wojska powinno być szkolenie, przygotowujące
siły zbrojne do jak najlepszego wykonywania zadań wynikających z zapisów konstytucji,
które stanowią, że Siły Zbrojne RP służą ochronie niepodległości państwa, jego
terytorium oraz zapewnieniu bezpieczeństwa i nienaruszalności jego granic.
Wobec powyższego - działając na podstawie art. 14 ust. 1 pkt 7 ustawy z dnia
9 maja 1996 roku o wykonywaniu mandatu posła i senatora (Dz. U. z 1996 roku Nr 73,
poz. 350, z późn. zm.) - proszę Pana Premiera o udzielenie odpowiedzi na następujące
pytania:
1. Na podstawie jakich faktów stwierdził Pan w swoim wystąpieniu z 19 marca
2014 roku, że Polska jest silnym i bezpiecznym państwem, skoro:
 nie mamy praktycznie tarczy antyrakietowej,
 mamy zbyt mało samolotów i śmigłowców do obrony kraju, nie posiadamy ani
jednego dużego samolotu transportowego, otrzymany w darze z USA samolot
HERKULES jest od kilku lat niesprawny,
 czołgi są przestarzałe (stare, otrzymane w darze z Niemiec),
 nie mamy ani jednego nowego i nowoczesnego okrętu, posiadamy okręty z lat
70-tych i m.in. przestarzałą fregatę otrzymaną w darze kilka lat temu z USA
oraz kilka starych okrętów otrzymanych ze Skandynawii,
 pomimo głośnych zapowiedzi armia nie została zreformowana, zaledwie 30%
jej stanu to żołnierze liniowi,
 większa część młodych Polaków nie chce walczyć w obronie Ojczyzny
(tak wynika z przeprowadzonych w ostatnich miesiącach sondaży),
2. Co Pański rząd zrobił od 2007 roku, aby Siły Zbrojne RP były zdolne
do wykonywania zadań wynikających z zapisów konstytucji?
3. Jaki jest stopień zaawansowania budowy tarczy antyrakietowej w Polsce?
4. Jakie obecnie są możliwości mobilizacyjne Polski?
5. Ilu rezerwistów przeszkolono w latach 2007 – 2013?
6. Jaki był koszt utworzenia Narodowych Sił Rezerwowych?
7. Ilu jest aktualnie oficerów i podoficerów służących w Wojsku Polskim?
8. Ilu jest aktualnie oficerów i podoficerów w Narodowych Siłach Rezerwowych?
9. Ile jest w Wojsku Polskim etatów przeznaczonych dla generałów i pułkowników?
10. Ilu generałów, pułkowników i podpułkowników służy aktualnie w Wojsku
Polskim?
11. Ilu obecnie żołnierzy służy w Narodowych Siłach Rezerwowych? Przypominam,
że miały one liczyć 20 tys. żołnierzy.
12. Dlaczego Narodowe Siły Rezerwowe nie mają zapewnionego pełnego stanu
kadrowego?
13. Jaki jest rezultat pracy specjalnego zespołu do spraw odejść żołnierzy z wojska,
powołanego w MON we wrześniu 2011 roku, mającego przygotować diagnozę
sytuacji i zaproponować decyzje do podjęcia?
6
14. Jako jedyna ekipa rządząca naszym krajem Platforma Obywatelska wraz
z Polskim Stronnictwem Ludowym dysponuje od kilku lat większością
parlamentarną, swoim Prezydentem i poparciem mediów. Co zrobiła, aby
zagwarantować bezpieczeństwo Polaków na wypadek wojny?
15. Jak jest przygotowana obrona cywilna na wypadek wojny?
16. Ile jednostek wojskowych ochranianych jest przez prywatne firmy ochroniarskie
oraz Specjalistyczne Uzbrojone Formacje Ochronne?
7
Warszawa, 20 marca 2014 roku
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej Klub Parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość
ul. Wiejska 4/6/8 00-902 Warszawa
Biura Poselskie Posła na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej Jarosława Zielińskiego
16-400 Suwałki, ul. Kościuszki 32, tel. (87) 566 55 48
15-443 Białystok, ul. Zwycięstwa 26 C, tel. (85) 653 77 69
16-300 Augustów, ul. Młyńska 20/6, tel. (87) 644 57 73
16-500 Sejny, ul. J. Piłsudskiego 28, tel. (87) 565 66 04
e-mail: [email protected]
www.jaroslawzielinski.pl

Podobne dokumenty