Krajobrazy przeszłości
Transkrypt
Krajobrazy przeszłości
Polskie opisy enklaw kazachskiej kultury Krajobrazy przeszłości Księga ofiarowana doktorowi Adolfowi Juzwence w siedemdziesiątą rocznicę urodzin 1 2 Antoni Kuczyński Polskie opisy enklaw kazachskiej kultury Krajobrazy przeszłości Księga ofiarowana doktorowi Adolfowi Juzwence w siedemdziesiątą rocznicę urodzin pod redakcją Mariusza Dworsatschka Zakład Narodowy im. Ossolińskich Wrocław 2009 3 4 Antoni Kuczyński Polskie opisy enklaw kazachskiej kultury TABULA GRATULATORIA Doktorowi Adolfowi Juzwence, dyrektorowi Zakładu Narodowego im. Ossolińskich autorzy, przyjaciele i współpracownicy Władysław Bartoszewski Bogusław Bednarek Barbara Butent-Stefaniak Wiesław Chrzanowski Bogdan Cybulski Roman Czmełyk Norman Davies Jan Andrzej Dąbrowski Arkadiusz Dobrzyniecki Rafał Dutkiewicz Mariusz Dworsatschek Bogusław Dybaś Jakub Forst-Battaglia Krzysztof Grzelczyk Henryk Kardynał Gulbinowicz Zbigniew Jędrychowski Katarzyna Kenc-Lechowska Jerzy Kłoczowski Łukasz Koniarek Andrzej Kraska-Lewalski Antoni Kuczyński Teresa Kulak Jan Malicki Jarosław Maliniak Tomasz Merta Jan Miodek Liliana Nawrot Ryszard Nowakowski Jan Ołdakowski Hubert Orłowski Małgorzata Orzeł Elżbieta Ostromęcka Piotr Oszczanowski Jerzy T. Petrus Marta Pękalska Maria Pidłypczak-Majerowicz Paweł Pluta Grzegorz Polak Małgorzata Preisner-Stokłosa Myrosław Romaniuk Tomasz Serwatka Dorota Sidorowicz Jakub Tyszkiewicz Kazimierz Michał Ujazdowski Stanisław Waltoś Wojciech Wrzesiński Roman Wytyczak Jerzy Zdrada Słowo wstępne Adolf Juzwenko urodził się 7 marca 1939 r. w Lisowcach na Podolu. Przypomnienie tego faktu nie jest jedynie zwykłym zadośćuczynieniem wymogowi chronologicznego przytoczenia podstawowych zdarzeń z biografii Jubilata. Pozornie proste stwierdzenie pochodzenia z ziem wschodnich II Rzeczypospolitej już na wstępie zapowiada późniejszy los wszystkich, których udziałem stała się utrata stron rodzinnych i początek życia w innych, obcych początkowo miejscach. Burzliwe dzieje naszej części kontynentu sprawiły, że wśród dramatycznych zjawisk będących wynikiem II wojny światowej znalazły się zarówno wymuszone przemieszczenia ludności, jak i całkowicie odmienne realia społeczno-polityczne. W kształtowanych przez nie warunkach przyszło żyć milionom Polaków, a wśród nich także A. Juzwence. One też wywarły istotny wpływ na dalsze koleje Jego życia. Nie wydaje się wprawdzie konieczne snucie tutaj szczegółowej opowieści biograficznej, skoro w udany sposób czyniono to już wcześniej w różnych okolicznościach, by wskazać chociażby na księgę jubileuszową sprzed dziesięciu lat1. Nie sposób jednak z tak ważnej okazji nie przypomnieć najważniejszych etapów drogi życiowej, które ukształtowały Jubilata i sprawiły, że zasługuje dziś na specjalne uhonorowanie. Należy zatem odnotować nowy początek życia w Strzelcach Świdnickich na Dolnym Śląsku, dokąd zawiodły go przesiedleńcze szlaki. Gdy upłynęły lata szkolne w Świdnicy, poświęcił się historii – najpierw studiując ją na Uniwersytecie Wrocławskim, a następnie, w okresie 1961–1990, pracując w Instytucie Historycznym tejże uczelni. Czas ten znamionowały cenne osiągnięcia, wśród których koniecznie trzeba zwrócić uwagę na wydaną w 1973 roku pracę Polska a „biała” Rosja (od listopada 1918 do kwietnia 1920 r.), która wyróżniała się rzetelnością opracowania tematu w ówczesnych warunkach ograniczonej swobody badań nad historią najnowszą. W polu dociekań dr. A. Juzwenki znajdowały się wówczas ważkie problemy dziejów XIX i XX wieku, a wśród nich zagadnienia związane z niepodległością Polski, z Rosją i innymi wschodnimi sąsiadami naszego kraju, a także z historią myśli politycznej. Żywe zainteresowanie tą problematyką nie ograniczyło się jednak tylko do rezultatów w sferze naukowej. Zaowocowało poczuciem odpowiedzialności za losy kraju, brakiem zgody na polityczną rzeczywistość PRL-u. Adolf Juzwenko należał przy tym do tej części polskiego społeczeństwa, która swoje poglądy wyrażała w sposób czynny, podejmując działania z myślą o lepszej przyszłości, pozbawionej ograniczeń komunistycznego ustroju. Wyrażało się to z jednej strony w długofalowej pracy, którą można by nazwać organiczną. Zmierzała ona do wpływania na świadomość społeczeństwa poprzez edukację historyczną, odmienną od dopuszczalnej w oficjalnym obiegu, wolną od cenzury. Wygłaszał więc w latach 70. i 80., we Wrocławiu i w całej Polsce, liczne Idea Europy i Polska w XIX–XX wieku. Księga ofiarowana dr. Adolfowi Juzwence, dyrektorowi Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, z okazji 60-lecia urodzin, red. J. Degler [i in.], Wrocław 1999. 1 5 6 Słowo wstępne wykłady i odczyty w ramach Towarzystwa Kursów Naukowych, w Klubach Inteligencji Katolickiej, podczas Tygodni Kultury Chrześcijańskiej. Jednocześnie rosła aktywność dr. A. Juzwenki w rodzących się strukturach oporu, w tym coraz silniejszej opozycji demokratycznej, której rozwój odzwierciedlał przemiany sytuacji wewnętrznej w kraju. Droga ta wiodła od współpracy z organizacjami powstałymi w latach 70., takimi jak KSS KOR, aż po kulminację, którą było powstanie w 1980 r. NSZZ „Solidarność”. Doradca i działacz „Solidarności”, przewodniczący delegacji dolnośląskiej na słynny I Krajowy Zjazd związku w gdańskiej „Oliwii”, uczestnik Kongresu Kultury Polskiej – to tylko niektóre, ale jakże ważne odgrywane w tamtym czasie role. Mimo presji wywieranej przez władzę w stanie wojennym i w latach następnych, uzewnętrznianej przez stałe zainteresowanie ze strony Służby Bezpieczeństwa i wielokrotne zatrzymywanie, potrzeba działań w raz wytyczonym kierunku nigdy nie wygasła. Świadczy o tym kontynuacja współpracy z podziemną „Solidarnością”, jak również uczestnictwo od 1983 r. w Arcybiskupiej Radzie Społecznej powołanej przez abpa Henryka Gulbinowicza. I wreszcie w 1989 r. – w momencie pamiętnego przełomu – funkcja przewodniczącego Wrocławskiego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”, przyczyniając się do sukcesu w czerwcowych wyborach. Wydaje się sprawiedliwym zrządzeniem losu, że okres po cezurze 1989 r. umożliwił dr. A. Juzwence efektywne wykorzystanie szans stworzonych dzięki powstaniu wolnej, demokratycznej Polski. Choć żadne wartościowe dokonania nie powinny zostać zapomniane, to przecież nie ulega wątpliwości, że ostatnich dziewiętnaście lat, które upłynęły od chwili objęcia w 1990 r. stanowiska dyrektora Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu, zasługuje na szczególną uwagę. Czas ten znamionowały przeobrażenia, jakich Ossolineum nie doświadczyło w ciągu wcześniejszych dziesięcioleci. Z całej bogatej palety przedsięwzięć trzeba wskazać przynajmniej na te najważniejsze. I tak, ogromnie istotną ideą stała się myśl o przywróceniu Zakładowi dawnej świetności jako samodzielnej instytucji o wielorakich funkcjach kulturalnych i społecznych. Realizowana z powodzeniem droga do tego celu wiodła najpierw przez uchwalenie w 1995 r. ustawy, która nadała Zakładowi należny mu status fundacji prawa publicznego, oznaczając tym samym koniec zwierzchnictwa Polskiej Akademii Nauk. Dalszym logicznym ciągiem poczynań było reformowanie struktury Zakładu i poszerzanie zakresu jego działalności, traktowane jako rekonstruowanie pierwotnego, historycznego charakteru tej placówki. Po rozpoczęciu odtwarzania Muzeum Książąt Lubomirskich z typowo bibliotecznej zaczęła się ona przeobrażać w biblioteczno-muzealną, a problem przywrócenia dawnych związków ze sferą wydawniczą znalazł rozwiązanie w komercjalizacji Wydawnictwa Ossolineum (dotychczasowego wydawnictwa PAN) i objęciu większości udziałów w nowo powstałej spółce. Osiągnięcie takich rezultatów wymagało – to jasne – konsekwencji i przekonania o wielkiej wadze zakładanych celów, bo też realizacja każdego z nich oznaczała konieczność wytrwałych starań w ciągu długich lat. Rezultaty okazują się tym bardziej godne uznania, że nie stanowiły jedynych sukcesów. Ten sam czas był przecież wypełniony wieloma innymi przedsięwzięciami. Ważnym zagadnieniem stały się stosunki z Biblioteką Naukową im. W. Stefanyka we Lwowie, która po II wojnie światowej Słowo wstępne przejęła po Ossolineum nie tylko jego budynki, ale – co istotne – znaczną część jego zbiorów. Po latach cierpliwego wypracowywania modelu wzajemnych relacji można pozwolić sobie na uzasadniony optymizm. Do takiej oceny uprawnia nie tylko stworzenie dobrego klimatu kontaktów, ale i wymierne efekty w postaci chociażby wzajemnego wypożyczania kolekcji czy porozumienia pozwalającego Zakładowi na digitalizację jego pozostawionych we Lwowie zbiorów i gromadzenie tak tworzonego zasobu we Wrocławiu. Niepoślednie znaczenie związków ze Lwowem wpisuje się zresztą w szerszy kontekst zabiegów Ossolineum o kreowanie własnego pozytywnego wizerunku na Ukrainie i wkładu w budowanie coraz lepszych stosunków polsko-ukraińskich. Ważkie wydarzenia, takie jak otwarcie w wyremontowanym lwowskim Pałacu Baworowskich stałej siedziby pełnomocnika Zakładu czy inicjowanie we Lwowie spotkań i dyskusji obu stron, świadczą najlepiej, że rola Jubilata jest tu nie do przecenienia. Jeszcze jeden jakże ważny obszar poczynań stanowiło przez ostatnich kilkanaście lat przywracanie utraconego blasku wrocławskiej siedzibie Zakładu. Od razu jednak warto podkreślić, że nie towarzyszył temu zamiar ograniczania się wyłącznie do działań odtwórczych, jednocześnie bowiem następował systematyczny rozwój infrastruktury. Ossolineum, przez długi powojenny okres ograniczone do jednego obiektu, zyskało nowe budynki o zróżnicowanym przeznaczeniu, odpowiadającym bieżącym i przyszłym potrzebom instytucji. Niewątpliwie jednak najbardziej atrakcyjnym elementem stał się zachwycający, reprezentacyjny wygląd barokowego głównego gmachu po kapitalnej renowacji. Miejsce to, z wewnętrznym dziedzińcem i po raz pierwszy stworzonym barokowym ogrodem z pomnikami, urosło do rangi ważnego punktu na trasie spacerów wielu osób odwiedzających Wrocław. Wszystko to dobrze wpisuje się w ramy szerszych działań Dyrektora Zakładu, które powodują wyraźne utrwalanie się miejsca Ossolineum w świadomości społecznej, a także wzmocnienie jego pozycji na kulturalnej mapie Wrocławia i Polski. Dotychczasowy bogaty dorobek życiowy dra A. Juzwenki był już wielokrotnie doceniany, co znalazło odzwierciedlenie między innymi w przyznawanych nagrodach i odznaczeniach. Wraz z ukończeniem przez Jubilata siedemdziesiątego roku życia grono kolegów, znajomych i współpracowników chciałoby wnieść swój wkład w Jego uhonorowanie, ofiarowując Mu niniejszą książkę w uznaniu wcześniejszych dokonań, z najlepszymi życzeniami dalszego pomyślnego życia i realizacji marzeń. Zamieszczone w niej teksty wspomnieniowe – bardzo osobiste Prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza oraz Jakuba Forst-Battaglii – niech będą wymownym potwierdzeniem serdeczności, jaką dra Adolfa Juzwenkę obdarzają ci, którzy mieli możliwość dobrze Go poznać. Mariusz Dworsatschek 7 8 Antoni Kuczyński Polskie opisy enklaw kazachskiej kultury Pamiętne spotkanie Pana Dyrektora Adolfa Juzwenkę poznałem w 1980 r. Zaprzyjaźniliśmy się natomiast na początku stanu wojennego. Pamiętam spotkanie u państwa Ładomirskich, w czasie którego Dolek, starszy ode mnie o 20 lat, powiedział: „Powinniśmy sobie mówić po imieniu, tylko nie mów do mnie Adolfie, bardzo proszę!”. Dziewięć lat później rodziły się komitety obywatelskie. Basia Labudowa wciągnęła mnie do wrocławskiego Komitetu. Miałem być jego sekretarzem, a więc głównym koordynatorem solidarnościowej kampanii wyborczej przed wyborami czerwcowymi. Przewodniczącym Komitetu miał być początkowo profesor Zlat. Mietek Zlat jednak odmówił. Bardzo zależało mi na tym, aby – wobec rezygnacji profesora Zlata – przewodniczącym został Dolek Juzwenko. Przekonałem do tego i Władka Frasyniuka, i Basię Labudową. A potem Komitet ukonstytuował się i wybrał swego przewodniczącego – dr. Adolfa Juzwenkę. Tak właśnie rozpoczęła się jedna z najpiękniejszych przygód mojego życia. Mam nadzieję, że podobnie zachował ten okres w pamięci Dolek. Rok 1989, a potem rok 1990 były latami eksplozji obywatelskiej energii. Ani wcześniej, ani później nie spotkałem się z takim zjawiskiem. Jego rezultaty widać do dziś we Wrocławiu, kiedy patrzymy na rozwój naszego miasta, jego dynamikę, otwartość, polski i międzynarodowy charakter. Wrocławski Komitet Obywatelski był – w mocnym tego słowa znaczeniu – ukształtowany przez A. Juzwenkę. Współpraca z Dolkiem była fantastycznym doświadczeniem. Mogłem bowiem obserwować, doceniać i kierować się jego łagodnością, mądrością, kiedy trzeba zdecydowaniem, skłonnością do budowania zgody, ale też niekiedy pryncypialnym odmawianiem zgody – wtedy mianowicie, gdy w grę wchodziły sprawy najbardziej zasadnicze, gdy coś było – w sensie etycznym – naganne. W 1990 roku zamieniliśmy się rolami, ja zostałem przewodniczącym Komitetu, a Dolek pozostał w składzie jego prezydium. W wyniku kolejnych wyborów – pierwszych wyborów samorządowych, a i krótko przed wyborami – poszczególni członkowie naszego prezydium zaczęli obejmować ważne funkcje publiczne w wolnym już przecież państwie i Wrocławiu. Bogdan Zdrojewski i Krzysztof Turkowski zajęli się zarządzaniem miastem, Basia Trzeciak objęła wrocławską telewizję, Lothar Herbst został szefem wrocławskiego publicznego radia. Któregoś dnia przyszedł do mnie Dolek i powiedział, że musimy porozmawiać o tym, iż chciałby się ubiegać o funkcję dyrektora Ossolineum. Pamiętam, jak mi o Ossolineum opowiadał. Mówił, że nie jest to wielka (rozmiarami) instytucja, ale przecież bardzo ważna. Wrażenie, które zostało we mnie po tamtej rozmowie to obraz Dolka, który marzył o Wielkim Ossolineum. Na miarę oczekiwań i wyobrażeń twórców Zakładu Narodowego. Wówczas nie rozumiałem jeszcze siły Lwowa. Nie zdawałem sobie sprawy, jak ważna jest dla nas dziewiętnastowieczna literatura zgromadzona przecież głównie w zbiorach ossolińskich. Nie rozumiałem przenikania się kultury materialnej z kulturą duchową. Dolek to rozumiał. Już wtedy. Rozumiał też, że rozmowy z Ukrainą, rozmowy doty- 9 10 Pamiętne spotkanie czące Ossolineum muszą być i delikatne, i szanujące, a także akceptujące obecny stan rzeczy. Ale muszą prowadzić również do zabezpieczenia zbiorów, kolekcji ossolińskiej, jednej z najważniejszych kolekcji w historii Polski. Jednej z najważniejszych kolekcji pokazujących polską ścieżkę kulturową. Zbiorów, których większość wciąż znajduje się we Lwowie. Gdybym miał podsumować dwadzieścia lat pracy Dolka w Ossolineum, to wymieniłbym następujące projekty: – reaktywacja Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, uczynienie z niego ponownie publicznej fundacji pozostającej pod opieką państwa polskiego, – bezprecedensowa w skali Wrocławia i Polski odbudowa i rozbudowa Ossolineum we Wrocławiu; nadzorowane przez Dolka remonty stworzyły nie tylko nowo czesną, znakomicie zorganizowaną instytucję, lecz także utworzyły jeden z najpiękniejszych zakątków Wrocławia, – przywrócenie Ossolineum jego Wydawnictwa. Ostatnim pomysłem jest przepiękny, innowacyjny projekt, który pokazuje, że postęp miewa swoje dobre strony. Jest to projekt łączący tradycje z najnowocześniejszymi technologiami. Otóż przed wojną były w Polsce dwa kompletne zbiory prasy międzywojennej – w Warszawie i we Lwowie. Zbiór warszawski spłonął w czasie powstania. Zbiór lwowski ocalał – w Ossolineum. Pozostał jednak we Lwowie. Obecni jego dysponenci, władze ukraińskie, uparcie i zdecydowanie odmawiają wydania, oddania, także i tego zbioru Polsce. Trochę to dziwi, dla nas bowiem jest to zbiór bezcenny, a dla Ukrainy chyba nie. Przecież to polska prasa. Pomysł Dolka był bardzo prosty. I już jest realizowany! Nie musimy przywozić gazet ze Lwowa. Wystarczy, że je zeskanujemy. Wystarczy, że międzywojenna prasa przyjedzie do Polski w wersji zdigitalizowanej. A przy okazji również wiele innych pamiątek polskości zmagazynowanych wciąż we Lwowie. Prawda, że to wspaniały pomysł i wspaniały projekt? Za komputerowo-cyfrowe podejście do polskich zbiorów, przywracające je Polsce, za Ossolineum, które jest dziełem Ossolińskich, ale w moich myślach dziełem doktora Adolfa Juzwenki, kocham Dolka, jak nie wiem co! Rafał Dutkiewicz