Marsz na Łowicz -marsz śmierci . Polityka hitlerowskich Niemiec nie

Transkrypt

Marsz na Łowicz -marsz śmierci . Polityka hitlerowskich Niemiec nie
Marsz na Łowicz -marsz śmierci .
Polityka hitlerowskich Niemiec nie nastrajała naszych obywateli
pozytywnie wobec niemieckiej mniejszości. Nasze władze zakładały, że
każdy Niemiec, obywatel polski, może stać się dywersantem lub
prowokatorem. Wobec powyższego w dniu agresji, 1 września, rozpoczęto
szeroko zakrojoną akcję internowania wśród co ważniejszych
przedstawicieli tej mniejszości.
Losy pędzonych przez nasz kraj Niemców, stały się kanwą opowieści o
tym jak ciężki los ich dotknął i jakim to wyzwolicielem stał się Hitler i jego
armia. Oczywiście wersje polska i niemiecka zupełnie się wykluczają.
Czy marsz na Łowicz był marszem śmierci ? Czy internowanych Niemców
wcześniej czy później spotkałaby śmierć ?
Narratorem tej opowieści był kierownik bydgoskiego oddziału konsulatu
generalnego w Toruniu, Wegner. Punkt ten mieścił się w Bydgoszczy przy
ulicy 20 stycznia 1920.
Aresztowania dokonał osobiście starosta bydgoski Zygmunt Julian Suski.
Towarzyszyli mu policjanci. Wegnera przewieziono jedną przecznicę do
budynku sierocińca przy Chodkiewicza (obecnie budynek w kompleksie
należącym do policji przy Poniatowskiego)
Ilość internowanych z Bydgoszczy i okolic rosła z każdą godziną. Relacja
Wegnera;
"W sobotę 2 września, około godziny 17.30 poprowadzono nas na duży
dziedziniec budynku i podzielono na mniejsze grupy, przygotowując do
wymarszu. Komisarz wydał rozkaz eskortującym nas Polakom by
załadowali broń. Następnie oświadczył nam, że ludzie z konwoju będą
strzelać do każdego, kto będzie stawiał opór.(...) Z przyczyn
propagandowych przeprowadzono nas przez miasto. Ponieważ tego dnia
na Bydgoszcz zostały zrzucone bomby, atmosfera panująca w mieście była
napięta. Podczas przemarszu mieszkańcy nie tylko traktowali nas
obelżywie, lecz także rzucali w nas kamieniami. Niejednokrotnie
dochodziło do rękoczynów. Z uwagi na taki obrót sprawy policja uznała za
stosowne, by przetrzymać nas tymczasowo na dziedzińcu bydgoskiego
więzienia (ul. Wały Jagiellońskie) . Wtedy rozgoryczone tłumy usiłowały
szturmem zdobyć budynek. Na szczęście bez rezultatu"
Akcja przeprowadzenia internowanych Niemców przez centrum miasta tuż
po bombardowaniu, w którym zginęło kilkoro dzieci mogła zakończyć się
linczem. Na szczęście polscy policjanci opanowali sytuację.
Grupa internowanych w Bydgoszczy Niemców udała się przez Solec
Kujawski do Torunia. Tam dołączyły inne grupy zwiększając ilość
zatrzymanych do ok. 6 tys. osób.
W Ciechocinku, jak wspominają relacje niemieckie, zapewniono
internowanym wikt i godziwy nocleg.
Za Nieszawą liczba zatrzymanych Niemców oscylowała w granicach 8 tys.
osób. Pierwsze straty przyniosły bombardowania Luftwaffe. Nieświadomi
piloci niemieccy okładali bombami dużą kolumnę poruszająca się drogą na
południe. Relacja Wegnera ;
"9 września w niedzielę wieczorem, stan internowanych był tak poważny,
że nie mogli już dalej maszerować z powodu osłabienia lub poranionych
stóp. Tymczasem każdy z nas musiał się liczyć z tym, iż w przypadku
odmowy udziału w dalszym marszu, może zostać rozstrzelany."
Dokładnie w tym dniu w rejonie Łowicza kolumna Niemców została
zbombardowana prze Luftwaffe. Polska eskorta uciekła. Internowani przez
Polaków Niemcy zostali wyzwoleni.
Jakie były prawdziwe straty wśród Niemców ? Ilu z nich zginęło od polskiej
kuli, a ilu od niemieckiej bomby?
Opracowano na podstawie relacji zawartej w książce J Böhlera "Najazd
1939"