Boże nar o dzenie 2014 - Parafia pw św. Wojciecha w Krakowie

Transkrypt

Boże nar o dzenie 2014 - Parafia pw św. Wojciecha w Krakowie
Boże narodzenie 2014
NIEDZIELA MISYJNA
KONCERT PIEŚNI PATRIOTYCZNYCH Z OKAZJI
ŚWIĘTA NIEPODLEGŁOŚCI
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
3
SŁOWO KS. PROBOSZCZA NA BOŻE NARODZENIE 2014
ADWENT 2014
„Oto stoję u drzwi i kołaczę – jeśli kto posłyszy mój głos
i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał,
a on ze mną
(Ap 3,20).
Drodzy Parafianie!
Jeśli chcemy, by tegoroczny Adwent przyniósł
trwałe i obfite owoce duchowe, starajmy się usłyszeć
owo delikatne kołatanie Chrystusa do drzwi naszego serca i odpowiedzieć na nie, podejmując trud nawrócenia.
Do postawy nawrócenia wzywa nas Jan Chrzciciel, na
którym spełnia się proroctwo Izajasza: „Głos wołającego
na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, dla Niego prostujcie ścieżki” (Mk 1,3; por. Iz 40,3).
U progu kolejnego Adwentu zadajmy sobie pytania:
Czy ja słucham głosu Pana?
Czy potrafię i czy chcę otworzyć przed Chrystusem
drzwi mojego serca?
Czy pragnę Go zaprosić do mojego życia, by On je
przemienił swoją łaską?
Czy dołożę starań, by tegoroczny Adwent był inny,
wyjątkowy, by pozostawił trwały ślad w mojej duszy?
Niech każdy z nas zapyta samego siebie, co należy
„wyprostować” we własnym życiu, co zmienić i naprawić, by należycie przygotować się na spotkanie z Panem.
Niech również tegoroczny Adwent będzie czasem przemiany naszych serc.
Jedną z najpiękniejszych tradycji adwentowych są
Msze roratnie – ku czci Matki Najświętszej, celebrowane
z udziałem dorosłych rano o godz.6.30 oraz z udziałem
dzieci o godz.18.00. Kochani Rodzice, proszę Was o umożliwienie dzieciom udziału w tych nabożeństwach. Niech
dzięki Waszej rodzicielskiej trosce i ofiarnej życzliwości
dane im będzie przeżyć tę wspaniałą duchową przygodę,
która jeszcze bardziej napełni ich otwarte dziecięce serca
szczerą miłością do Jezusa Chrystusa i Jego Matki.
Ukochani Parafianie!
Życzę Wam owocnego i pełnego wiary przeżywania pięknego okresu Adwentu. Obyście potrafili z pomocą łaski Bożej jak najlepiej przygotować się duchowo do
radosnych Świąt Bożego Narodzenia. Polecam każdego z Was przemożnej opiece Bożej Rodzicielki Maryi
i z serca udzielam kapłańskiego błogosławieństwa.
Wasz proboszcz Józef Caputa
KALENDARIUM DUSZPASTERSKIE
Rekolekcje adwentowe: 30.11-3.12.2014, które poprowadzi nasz sąsiad ks. Jan Kaczmarek CM z parafii Bł.
Anieli Salawy. Zachęcamy, by wejść w czas oczekiwania
na przyjście Pana, biorąc udział w rekolekcjach.
Przez cały Adwent zapraszamy na Roraty o godz.
6.30, a dzieci o godz. 18.00.
Po rannej Mszy św., modląc się psalmami odmawiając Jutrznię, będziemy przygotowywać nasze serca
do Świąt Bożego Narodzenia. W Wigilię na ostatnich
Roratach modlić się będziemy za parafian zmarłych
w ostatnim roku, a po Mszy św. dzielić się będziemy
opłatkiem i składać sobie życzenia.
W Boże Narodzenie i Św. Szczepana będzie niedzielny program Mszy św.
Od 27 grudnia rozpoczyna się wizyta duszpasterska
zwana kolędą. Program podano w tym numerze „Okruchów Św. Wojciecha”.
W niedzielę 28 grudnia zapraszamy małżonków,
którzy obchodzą okrągły jubileusz małżeństwa, na Mszę
dziękczynną o godz.10.30. Prosimy zgłaszać swój udział
wcześniej w zakrystii.
W środę 31 grudnia zapraszamy na Mszę św. i nabożeństwo dziękczynno-przebłagalne o godz. 16.30 lub 18.00.
W Nowy Rok i w uroczystość Trzech Króli będzie
niedzielny program Mszy św.
Kończy się kadencja naszej Rady Duszpasterskiej.
Nową Radę wybierać będziemy w czasie rekolekcji adwentowych.
Zgodnie z prawem diecezjalnym wszyscy dorośli
parafianie, którzy ukończyli 18. rok życia, wybierają 1/3
członków Rady. Natomiast 1/3 radnych pochodzi z nominacji ks. proboszcza. Pozostałe osoby (z urzędu) to
księża oraz przedstawiciele osób zatrudnionych w duszpasterstwie na terenie parafii.
Przy tej okazji pragnę bardzo serdecznie podziękować dotychczasowym członkom Rady, zwłaszcza tym,
którzy z różnych powodów nie będą kontynuowali swojej służby w jej nowej kadencji, za ich długoletnie zaangażowanie. Nie zawsze łatwo było regularnie brać udział
w pracach Rady. Jeszcze trudniej przychodziło sprostać
oczekiwaniom wszystkich parafian.
Udało się jednak powiększyć dobro duchowe i materialne naszej parafialnej rodziny. Nie byłoby ono tak
łatwe do osiągnięcia bez pomocy naszych radnych.
W imieniu całej parafii – serdeczne Bóg Im zapłać.
Zdjęcie na stronie 1 okładki przedstawia obraz Dzieciątko Jezus wraca z Rodzicami do Nazaretu, William Charles
Thomas Dobson, 1856.
Zdjęcia na stronach 2-4 okładki pochodzą z archiwum parafialnego (fot. M. Łażewski).
4
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
PROGRAM REKOLEKCJI ADWENTOWYCH
30.11. - 3.12.2014.
SOBOTA 29.12. 2014
godz. 18.00 Msza św. z nauką rekolekcyjną.
NIEDZIELA 30.11. 2014
godz. 7.30 Msza św. z nauką ogólną,
godz. 9.00 Msza św. z nauką dla młodzieży,
godz. 10.30 Msza św. z nauką dla dzieci,
godz. 12.00 Msza św. z nauką ogólną,
godz. 13.00 Msza św. z nauką ogólną,
godz. 18.00 Msza św. z nauką ogólną.
PONIEDZIAŁEK 1.12. 2014
godz. 6.30 Roraty z krótką nauką,
godz. 8.00 Msza św. z nauką ogólną,
godz. 17.00 liturgia Słowa z kazaniem dla dzieci,
godz. 18.00 Msza św. z nauką ogólną,
godz. 19.00 liturgia Słowa z nauką dla gimnazjum
i młodzieży,
godz. 20.00 Msza św. z nauką dla studentów
i dorosłych.
WTOREK 2.12. 2014
DZIEŃ SPOWIEDZI
godz. 6.30 do 8.00,
godz. 16.00 do 20.00 z przerwami podczas nauk.
godz.
godz.
godz.
godz.
godz.
6.30
8.00
17.00
18.00
20.00
Roraty z krótką nauką,
Msza św. z nauką ogólną,
Nauka dla dzieci,
Msza św. z nauką ogólną,
Msza św. z nauką ogólną i dla młodzieży.
ŚRODA 3.12 2014 zakończenie rekolekcji
godz. 6.30 Roraty z krótką nauką,
godz. 8.00 Msza św. z nauką ogólną,
godz. 17.00 Msza św. z nauką dla dzieci,
godz. 18.00 Msza św. z nauką ogólną,
godz. 19.00 Msza św. z nauką dla gimnazjum
i młodzieży.
PARAFIALNA RADA DUSZPASTERSKA
Parafialna Rada Duszpasterska działa pod przewodnictwem księdza proboszcza Józefa Caputy od początku
powstania parafii Św. Wojciecha.
Parafialna Rada Duszpasterska (PRD) stanowi ciało doradcze – pod kierownictwem proboszcza parafii
– w ramach ustawodawstwa diecezjalnego pomaga wyłącznie w działalności duszpasterskiej danej wspólnoty
parafialnej.
Za swój podstawowy cel Rada Duszpasterska ma
współodpowiedzialne wspieranie kapłanów w organizacji życia duszpasterskiego danej wspólnoty.
Czyni to przez:
1. Udział w organizowaniu kultu Bożego w parafii.
2. Uczestniczenie w trosce duszpasterskiej o parafię.
3. Pomaganie kapłanom w ożywianiu działalności
duszpasterskiej.
4. Prowadzenie dzieł apostolskich.
5. Troska o godziwe utrzymanie duchowieństwa i pracowników kościelnych.
Rada realizuje wyznaczone cele przede wszystkim
przez współdziałanie z duszpasterzami w:
–
Opracowywaniu rocznych planów duszpasterskich.
–
Animowaniu działalności grup duszpasterstwa specjalistycznego,
–
Koordynowaniu prowadzonych form duszpasterstwa.
–
Inspirowaniu działalności charytatywnej.
–
Trosce o podejmowanie inicjatyw duszpasterskich
uwzględniających zachodzące przemiany społeczno-kulturowe.
W skład PRD wchodzą trzy grupy członków:
–
z urzędu,
–
mianowani przez proboszcza parafii,
–
wybrani przez parafian,
(w sumie maksymalnie 25 osób).
Z urzędu należą do PRD:
–
Proboszcz, pełniący równocześnie funkcję przewodniczącego PRD.
–
Księża wikariusze, którzy pracują w danej parafii.
–
Delegatka sióstr zakonnych zatrudnionych w danej
parafii.
–
Przedstawiciele osób świeckich zatrudnionych
w pracy duszpasterskiej w parafii (reprezentant katechetów, organista, kościelny itp.).
Z mianowania proboszcza do PRD należą:
–
Przedstawiciele ruchów, wspólnot modlitewnych,
nadzwyczajnych szafarzy Eucharystii i stowarzyszeń katolickich działających w danej parafii.
–
Przedstawiciele poszczególnych grup zostają wyłonieni w wyniku wzajemnej konsultacji między
członkami danej grupy. Wśród nich powinni być
także przedstawiciele młodzieży.
Członkami PRD mogą być jedynie praktykujący
katolicy, którzy przyjęli sakrament bierzmowania i są
znani z nienagannych postaw moralnych.
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
Drodzy Czytelnicy i Czytelniczki,
W związku z trwającym Synodem biskupów dotyczącym sytuacji rodzin w świecie dużą cześć Bożonarodzeniowego numeru „Okruchów świętego Wojciecha”
poświeciliśmy tematowi rodziny. Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Kościół uczy nas, że droga do uświęcenia rodziny prowadzi przez uświęcenie serca. Serce człowieka pełne wiary, nadziei i miłości zdolne jest tworzyć
właściwe relacje, szczególnie rodzinne. Syn Boży stał się
człowiekiem i pozostał wśród nas w Eucharystii, aby zamieszkać w naszych sercach. To On umacnia w nas wiarę,
nadzieję i miłość, i to On jest źródłem pokoju i radości.
5
Czas Świąt Bożego Narodzenia to czas szczególnego
błogosławieństwa dla rodzin. To czas przebaczenia i jedności. Jest to także czas, w którym Bóg podnosi i leczy tych,
którzy zostali skrzywdzeni przez innych, także bliskich.
Składamy Wam serdeczne życzenia: Niech czas
Świąt będzie dla Was czasem bliskości z Jezusem, bliskości modlitewnej i eucharystycznej. Niech Syn Boży,
który stał się jednym z nas obdarzy Was pokojem i radością, umocni i pocieszy. Życzymy także, aby był to
błogosławiony czas dla Waszych rodzin. Dużo dobra na
Święta i szczęśliwego Nowego 2015 Roku.
Redakcja
ŻYCIE PARAFII
KRONIKA PARAFIALNA
22.09.V Pielgrzymka Róż Różańcowych i grup
adoracyjnych do Łagiewnik.
11.10. O godz. 11.00 kapłani, którzy wraz z ks.
Krzysztofem przyjęli święcenia kapłańskie w roku 2005,
odprawili w naszym kościele Mszę św. dziękczynną za
dar powołania.
12.10. Zebrano 3990 zł. na Fundację Dzieło Nowego Tysiąclecia, która wspiera zdolną i ubogą młodzież.
Krzysztof Dybała, misjonarz z Tanzanii, wygłosił Słowo
Boże i zbierał ofiary na misję w Tanzanii.
8.11. Wyruszyła pielgrzymka parafialna do Guadelupe w Meksyku i na Kubę.
9.11. Ks. Jan Jarco – proboszcz parafii św. Rafała Kalinowskiego w Krakowie-Klinach głosił kazanie
i zbierał ofiary na budowę kościoła.
11.11. O godz. 9.00 odprawiona została Msza św.
w intencji Ojczyzny, a po niej odbył się koncert pieśni
patriotycznych w wykonaniu parafialnego chóru Adalbertus.
16.11. Bronowickie Koło Pszczelarzy prezentowało swoje wyroby.
19.11. Zebranie parafialnego Komitetu Organizacyjnego na Światowe Dni Młodzieży
Marek Polański
MODLITWA NA ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻY
Boże, Ojcze Miłosierny,
który objawiłeś swoją miłość w Twoim Synu Jezusie Chrystusie,
i wylałeś ją na nas w Duchu Świętym, Pocieszycielu,
Tobie zawierzamy dziś losy świata i każdego człowieka.
Zawierzamy Ci szczególnie
ludzi młodych ze wszystkich narodów, ludów i języków.
Prowadź ich bezpiecznie po zawiłych ścieżkach współczesnego świata
i daj im łaskę owocnego przeżycia Światowych Dni Młodzieży w Krakowie.
Ojcze niebieski,
uczyń nas świadkami Twego miłosierdzia.
Naucz nieść wiarę wątpiącym,
nadzieję zrezygnowanym,
miłość oziębłym,
przebaczenie winnym i radość smutnym.
Niech iskra miłosiernej miłości,
którą w nas zapaliłeś,
stanie się ogniem przemieniającym ludzkie serca
i odnawiającym oblicze ziemi.
Maryjo, Matko Miłosierdzia, módl się za nami.
Święty Janie Pawle II, módl się za nami.
Święta Siostro Faustyno, módl się za nami.
6
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
RODZINA
ŚWIĘTOŚĆ RODZINY
Na pierwszy rzut oka Święta Rodzina, czyli rodzina Je- tam obecność Boga, rzeczywistość niezwykłą. W życiu
zusa wydaje się nietypowa. Składa się na to kilka kwestii. Świętej Rodziny to, co typowe, ludzkie łączy się z tym,
Po pierwsze: Rodzinę tę tworzą trzy osoby – tata, mama co Boże. Nie zawsze dzieje się to spokojnie i bezboleśnie.
i jedno dziecko. Jest to więc rodzina „mała”. Po drugie: Wręcz przeciwnie. Bóg zdaje się ich zaskakiwać. DziaSamo powstanie tej rodziny związane było z nietypowy- ła w sposób nowy, nieprzewidywalny. Ze strony Maryi
mi trudnościami. Zgodnie z tradycją Maryja powzięła i Józefa pojawia się zdziwienie, pytania, niezrozumienie.
decyzję, aby żyć w czystości i zgodziła się na małżeń- Wydaje się, że najbardziej znamiennym przykładem jest
stwo pod takim warunkiem. Józef, który wybrał Maryję, pielgrzymka do Jeruzalem, kiedy to dwunastoletni Jezus
zaakceptował Jej decyzję i postanowił pomóc Jej reali- na własną rękę odłącza się od Rodziców, a gdy zostaje
zować – niezwykłe jak dla środowiska żydowskiego – odnaleziony odpowiada na pytanie-wyrzut Maryi: „Popowołanie. Wiadomość o tym, że Jego żona spodziewa winienem być w tym, co należy do mojego Ojca”. Jezus
się dziecka, stanowiło wielką trudność właśnie z uwagi jest dzieckiem Józefa i Maryi (Maryja Go urodziła, Józef
na to, że Józef zdecydował się na bardzo duże poświęce- opiekuje się Jezusem tak, jak ojciec), ale ma świadomość
nie. Tak więc na początku miała być czystość i nie miało tego, ze jest Synem Boga. Tak myśli, czuje i tak się zabyć dziecka. Następnie okazało się, że dziecko będzie chowuje. Jako Syn Boży staje sie wiec przewodnikiem
i zostanie zachowana czystość. Ostatecznie więc mał- i nauczycielem dla swoich Rodziców. Osoba Jezusa i to,
żonkowie będą mieć
jak dojrzewa do wypod opieką dziecko,
pełnienia swojej misji,
które co prawda należy
wywołuje wiec zdzido nich, ale w rzeczywienie Józefa i Maryi.
wistości jest dzieckiem
„Zderzenia” tego, co
Boga. W tym zawiera
ludzkie z tym, co Boże
się największa tajemsą dowodem na to, że
nica tej rodziny. To
Bóg chce ludzkie sprajest trzeci rys decywy całkowicie przenikdujący o „nietypowonąć, niejako zanurzyć
ści” Świętej Rodziny.
w Swojej mądrości
Obecne w niej dziecko,
i miłości. On pragnie,
chłopiec, który mówi
aby rodzina ludzka podo Maryi „mamo”,
dążała Jego drogami.
a do Józefa „tato”
„Nietypowość”
i bawi się na podwórku
Świętej Rodziny możz rówieśnikami... jest
na rozumieć jako Jej
Synem Bożym. Rodzi- Bartolomé Esteban Murillo, Święta Rodzina z ptaszkiem, ok. 1650.
oddalenie od zwykłych
na ta w jedyny i nieporodzin. Można mówić:
wtarzalny dla niej sposób została otwarta na to, co Boże, Skoro jest to Święta Rodzina, bo jest w niej Syn Boży,
wieczne, nadprzyrodzone.
to nasze rodziny nigdy nie będą takie same. Dlatego
Informacje o Świętej Rodzinie zawarte w Ewange- możemy podziwiać tę Rodzinę, dziękować Jej, ale naliach nie są aż tak skromne, aby nie można było na ich śladować Ją – to niemożliwe. Jest ona po prostu inna.
podstawie poznać, jak żyła i co w jej życiu było najważ- Pomiędzy Świętą Rodziną a innymi, ludzkimi rodzinami
niejsze. Z jednej strony w codzienności Maryi, Józefa byłaby więc przepaść nie do pokonania. Takie myślenie
i Jezusa dostrzegamy to, co typowe, co bardzo zbliża ich jest powierzchowne, ponieważ w życiu Świętej Rodziny
do zwykłych rodzin i zwykłych ludzi. Wzajemne spo- odnajdujemy to, co stanowi o szczęściu każdej ludzkiej
tkania, rozmowy, tworzenie domu, codzienne domowe rodziny. W zamyśle Boga Święta Rodzina jest bramą. To
zajęcia, praca zarobkowa, poszukiwanie pracy, niepokój znaczy, ze każda rodzina, każdy tata, mama, każde dzieco zdrowie i życie dziecka, praktyki religijne, czasowa ko może wejść przez tę bramę i doświadczyć rodzinneemigracja, przeprowadzki. Z drugiej strony zauważymy go i osobistego szczęścia. Chodzi o to, aby żyć życiem
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
Świętej Rodziny, życiem Maryi, Józefa i Jezusa. Trzeba
wiec nawiązywać osobiste relacje z tymi Osobami, ale
też podpatrywać i naśladować ich wzajemne odniesienia.
Zwrócę uwagę na jeden charakterystyczny rys życia
Świętej Rodziny. Rodzina ta, poszczególne osoby w niej,
stawiane były w trudnych sytuacjach. Maryja, Józef i Jezus
wiele razy mogliby powiedzieć: „Nie tak miało być!” Gdy
anioł powiedział do Maryi: „Porodzisz Syna.” Ona powinna odpowiedzieć: „Nie tak miało być!” Gdy Józef dowiedział się o poczęciu, powinien powiedzieć „Nie tak miało
być!” Tak samo powinni powiedzieć, gdy Jezus rodził się
w grocie w Betlejem i gdy trzeba było uciekać do Egiptu
przed gniewem Heroda. Później „nie tak miało być”, gdy
Jezus został odrzucony, zdradzony, zabity. Dlaczego jednak słowa te nie padały z ich ust? Zamiast tego Maryja
mówi „Oto ja służebnica Pańska”. Józef zdecydowanie
wykonuje polecenia anioła. Jezus w Ogrojcu woła „Nie
moja, ale Twoja wola niech się stanie”. To tak, jakby chcieli nam powiedzieć: To Bóg ma ostatnie słowo. On panuje
7
nad sytuacją. Nawet gdy dzieje sie coś „nie tak” i nie jesteśmy tego w stanie zmienić, to Bóg właśnie w takich warunkach przeprowadzi Swój zamysł i spełni się to, co On
chce. Nie tyle warunki są tu ważne, co zaufanie. Bo można mieć dobre warunki, a nie dbać o to, co najważniejsze.
Można marnotrawić miłość małżeńską, rodzinną a jednocześnie zabiegać o dobre warunki. Nie ulega wątpliwości,
że Maryja i Józef dbali o dobre warunki i dawali Jezusowi
to, co najlepsze. Także wzajemnie obdarowywali się tym,
co najlepsze. Ale przede wszystkim wypełniali swoją misję. I dlatego każdego dnia, we wszystkim, a szczególnie
pod koniec życia mogli powiedzieć „Tak właśnie miało
być. Wszystko, co nam się przydarzyło, musiało się stać.
Ale to nie przekreśliło naszej miłości. Wręcz przeciwnie –
umocniło nas. Bo nie zatrzymywaliśmy się na sobie. Wiedzieliśmy, że służymy czemuś większemu od nas, co nas
przerasta. Warto było być wiernym Bogu i wypełniać Jego
misję”.
ks. Wojciech
RODZINA W PIŚMIE ŚWIĘTYM
Biblia naucza, że rodzina jest pochodzenia Boskiego.
W Księdze Rodzaju znajdujemy dwa opisy stworzenia
człowieka przez Boga; na Swój obraz stworzył mężczyznę i niewiastę (Rdz 1, 26-27). Po czym Bóg im błogosławi i mówi; „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście
zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną”, (Rdz 1, 28).
W drugim opisie znajdujemy motyw stworzenia niewiasty
z żebra mężczyzny: „Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę. A gdy ją przyprowadził do
mężczyzny, mężczyzna powiedział: Ta dopiero jest kością
z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała
niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta. Dlatego to
mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się
ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem”, (Rdz 2,
22-24).Widzimy, że istnieje zależność pomiędzy mężczyzną i kobietą, małżonkowie są równorzędnymi osobami.
Miłość małżeńska ma zapewnić nie tylko biologiczny rozwój, ale także stanowi podstawę życia w rodzinie. Stwierdzenie, że mężczyzna i niewiasta tworzą „jedno ciało” to
wymowna metafora jedności i nierozerwalności małżeństwa oraz wspólnoty celów.
Na kartach Starego Testamentu znajdujemy modele rodziny izraelskiej. Była to rodzina patriarchalna,
gdzie władza spoczywała w rękach ojca, a żona była jego
własnością. „Zawarcie małżeństwa uznawano za coś naturalnego. Żyd mógł powstrzymać się od małżeństwa
wyłącznie wtedy, gdy chciał poświęcić swe życie studiowaniu Tory. Człowiek nieżonaty miał więc służyć Bogu,
będąc pozbawiony radości i poczucia pełni związanej
z małżeństwem i prokreacją, jako że dzieci uważano za
Boże błogosławieństwo. Brak potomstwa, szczególnie
zaś syna, był powodem zmartwień, smutku, a w opinii
innych – przejawem braku błogosławieństwa Bożego,
czy wręcz przekleństwa (por. Jr 18,21)”, (T. Twardziłowski, Zarys problematyki rodzinnej w Biblii).
Głównym celem małżeństwa (przymierza) było
wydanie i wychowanie potomstwa oraz utrwalenie swojego imienia. Trzeba wspomnieć, że prawo Mojżeszowe,
mając na uwadze utrwalenie rodu i utrzymanie dziedzictwa w tym samym pokoleniu, wymuszało małżeństwo
z bratową w przypadku śmierci jej męża i braku potomstwa, tzw. prawo lewiratu, (por. Pwt 25, 5-10). Małżeństwo wyrażało stwórczą moc Boga i było pierwotnie
monogamiczne. Wiadomo jednak, że niektórzy mężowie
w Izraelu mieli więcej żon (Jakub, Dawid, Abraham).
Prawo Mojżeszowe przyjmowało milcząco wielożeństwo jako dozwolone, ale drugie małżeństwo zawierano
wtedy, gdy pierwsza żona była bezdzietna. Pierwszym,
który pogwałcił zasadę małżeństwa monogamicznego
był Lamek, potomek Kaina (Rdz. 4,19). Z kolei w Księdze Przysłów i Księdze Koheleta wyrażony jest zachwyt
nad wiernością małżeńską (Prz 5,18; Koh 9,9). Niezwykła jest Księga Rut, ukazująca wspaniałą osobowość
głównej bohaterki i idylliczny charakter jej związku
z Boozem (ojcem Obedy, dziadkiem Jessego i pradziadkiem Dawida – najwybitniejszego króla Izraela).
„Prorocy wykorzystywali obraz małżeństwa do
ukazania relacji Boga z narodem wybranym. Sztandarowym przykładem jest tu małżeństwo proroka Ozeasza
z nierządnicą. Księga Ozeasza wskazuje, że małżeństwo
powinno być związkiem monogamicznym, opartym na
miłości, wierności i szacunku (por. Oz 2,18-20), zaś żona
nie powinna nazywać małżonka „panem”, lecz „mężem”
(por. Oz 2,18).
8
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
Na szczególną uwagę zasługuje Księga Pieśni nad
Pieśniami (Pnp). Utwór ten stanowi swoisty ewenement
w literaturze biblijnej. Jako istotną cechę miłości małżeńskiej uznaje ona wrażliwość na piękno. W Księdze
tej oblubieniec nazywa swą oblubienicę „przyjaciółką”,
zaś oboje zachwycają się swoim pięknem. Kolejną cechą
miłości małżeńskiej jest jej moc, która jest cenniejsza
i trwalsza niż wszystko inne. Także ta Księga opowiada
się za monogamią i podkreśla wyjątkowość i wyłączność miłości oblubieńczej, a ponieważ jest ona szlachetna i pochodzi od Boga, ma też charakter sakralny”,
(T. Twardziłowski).
W Starym Testamencie rozwód uważany jest za
pełnoprawne zakończenie małżeństwa (por. Pwt 24,1-4).
W Nowym Testamencie spotykamy wypowiedzi na
temat małżeństwa i pośrednio rodziny, będące nauczaniem samego Jezusa Chrystusa oraz św. Pawła Apostoła. Posiadamy dwa zasadnicze teksty wyrażające pogląd
Chrystusa na małżeństwo, a mianowicie: Mk 10, 1-12
(par. Mt 5, 31-32; 19,1-9; Łk 16,18) i Mt 19, 10-12. Pierwszy (Mk 10, 1-12) dotyczy rozwodów i z wypowiedzi Jezusa wynika, że Prawo to nie było zgodne z zamysłem
Stwórcy; Jezus kategorycznie mówi: „Co więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela”. W drugim tekście (Mt 19, 10-12) czytamy „o trzech kategoriach ludzi,
którzy nie wchodzą w związek małżeński. Dwa pierwsze
przypadki posiadają charakter losowy. Albo ktoś z natury
nie posiada właściwych kwalifikacji do małżeństwa, albo
został tych możliwości pozbawiony przez innych. Trzeci
przypadek, to dobrowolna rezygnacja z małżeństwa „dla
królestwa niebieskiego”. Z poprzednich tekstów (por.
Mk 10,1-12, Mt 19, 1-9) wynika, że Jezus nie kwestionował instytucji małżeństwa. Jednak słowa o bezżenności, wypowiedziane w kontekście zachęty do pójścia za
Jezusem, wskazują na wyższość tego stanu nad stanem
małżeńskim”, (Ks. S. Stasiak, Dzieło Biblijne).
Św. Paweł, ze względu na swoją działalność apostolską, był niejako „zmuszony” do zajmowania się kwestiami małżeńskim. Podkreślał nierozerwalność małżeństwa aż do śmierci jednego z małżonków (1Kor 7). Wdowy i wdowców zachęcał do niewstępowania w nowe
związki, ale tego nie zakazywał. Małżeństwo uważał za
związek Boga z człowiekiem, a ściślej Chrystusa z Kościołem (por. Ef 5, 25-33). Szczyt miłości oblubieńczej
znajdujemy w hymnie o miłości (1Kor 13, 1-13). Małżonkowie, poza przekazaniem życia, zobowiązani byli
do zdrowej dyscypliny względem dzieci (por. Kol 3,21),
bez zbytniej surowości, ale też bez pobłażliwości (por.
Ef 6,4). Na rodzicach spoczywał obowiązek zapewnienia dzieciom środków do życia oraz zabezpieczenia ich
przyszłości (por. 2 Kor 12,14; 1Tm 5,8). Dzieci miały
natomiast trwać w karności (por. Hbr 12, 7).
„Biblia jest odbiciem doskonałym wszystkich możliwych radości, ale i trosk współżycia dwojga ludzi. Bóg
nie dał jednemu mężczyźnie wielu kobiet, ani jednej kobiecie wielu mężczyzn, lecz stworzywszy dwoje ludzi
oddał ich sobie nawzajem, podkreślając przez to, że ich
celem jest wspólne życie w małżeństwie, gdyż jest to jedyna forma zjednoczenia między mężczyzną i kobietą,
gwarantująca trwałość. (…) Nowy Testament przyniósł
pełniejsze rozumienie relacji rodzinnych. Głównym zadaniem małżeństwa jest zrodzenie potomstwa i jego wychowanie – to stanowi istotę rodziny. Biblia przypomina
o równości małżonków wobec siebie i przed Bogiem,
oraz że związek małżeński jest trwały, nierozerwalny
i święty, a małżonkowie stanowią dla siebie wzajemny
dar”, (T. Twardziłowski).
AS
BOŻONARODZENIOWE TRADYCJE RODZINNE
Wielokrotnie pisaliśmy w „Okruchach św. Wojciecha”
o polskich zwyczajach związanych z rokiem liturgicznym, a zwłaszcza z okresem Bożego Narodzenia. Okres
ten, łącznie z poprzedzającym go Adwentem, wykształcił w minionych wiekach piękne i cenne zwyczaje, które
nie tylko trzeba przypominać, ale przede wszystkim –
kultywować. Stąd pomysł, aby w krótkiej formie przekazać po raz wtóry wybrane zwyczaje polskie, a zwłaszcza
rodzinne, odnoszące się do tego niezwykłego Święta.
Adwent – czas oczekiwania
Najpiękniejszym obrzędem adwentowym są Roraty, Msza św. przed świtem na cześć Najświętszej Maryi Panny. Jej nazwa pochodzi od rozpoczynających ją
łacińskich słów: „rorate coeli desuper” – spuśćcie rosę
niebiosa. Na tę niezwykłą Mszę św. przychodziły całe
rodziny. Królowie polscy okazywali szczególną cześć
dla tego nabożeństwa. W książce „Ozdoba Kościoła
Katolickiego” z XVIII w. czytamy m.in.: „...osobliwie
i w Polsce prawie tylko tej używają ceremonii, którą zaczął w Poznaniu Przemysław Pobożny, a przyjął
w Krakowie Bolesław Wstydliwy, którzy uważając,
że trzeba się z wiarą, świecącą dobrymi uczynkami,
na Sąd Boski stawić wraz z siedmiu stanami, gotowość swoją na sąd Pański oświadczyli tym sposobem.
Postępował do ołtarza najprzód król i na najwyższym
lichtarzu siedmioramiennego świecznika stawiał zapaloną świecę mówiąc: Gotowy jestem na Sąd Boski”,
(Z. Gloger, Encyklopedia staropolska). Drugą świecę
stawiał biskup, trzecią – senator, czwartą – ziemianin,
piątą – rycerz, szóstą – mieszczanin, a ostatnią, siód-
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
mą – kmieć. Władysław Syrokomla w wierszu „Staropolskie roraty” tak to ujął:
„Od Bolesława, Łokietka, Leszka
Gdy jeszcze w Polsce Duch Pański mieszka,
Stał na ołtarzu przed mszą roraty
Siedmioramienny lichtarz bogaty.
A stany państwa szły do ołtarza.
I każdy jedną świecę rozżarza:
Król – który berłem potężnym włada,
Prymas – najpierwsza senatu rada,
Senator świecki – opiekun prawa,
Szlachcic – co królów Polsce nadawa,
Żołnierz – co broni swoich współbraci,
Kupiec – co handlem ziomków bogaci,
Chłopek – co z pola, ze krwi i roli
Dla reszty braci chleb ich mozoli,
Każdy na świeczkę grosz swój przyłoży,
I każdy gotów iść na Sąd Boży.”
Niezbyt dawno rozpowszechniły się wieńce adwentowe wykonane z jedliny i ozdobione czterema
świecami.
W Krakowie podczas Adwentu kapela grała hejnały
z wieży kościoła Mariackiego, gdyż „Chrystus przyjdzie
powtórnie (na Sąd), a Archanioł trąbą wzywać będzie”.
W Adwencie lud polski gremialnie szedł do spowiedzi,
a „wesoła muzyka i śpiewki milkną wszędzie, bo jak
mówi stare przysłowie: Święta Katarzyna klucze pogubiła, Święty Jędrzej znalazł – zamknął skrzypki zaraz”,
(Z. Gloger).
Dzień 6 grudnia – św. Mikołaja – związany był ze
zwyczajem odwiedzania domów przez szczególną świtę.
Oskar Kolberg (Dzieła wszystkie. Krakowiacy) tak pisał:
„W dzień św. Mikołaja, jeden z ludzi (najczęściej organista) ubiera się w długą koszulę niby albę, przepasuje się księżym paskiem, na to kładzie ornat ze złotego
i srebrnego papieru ulepiony, wkłada na głowę infułę biskupią ze złotego papieru i przyprawia sobie długą z konopi zrobioną brodę; do ręki zaś bierze pastorał oklejony
srebrnym papierem. Przy nim idzie asysta jego, tj. dwóch
aniołów. Anieli ci, są to dzieci ubrane biało, w koszulki
ze wstążkami, niby w komże, z wieńcami na głowach,
czasem przyprawionymi do ramion skrzydłami; niosą
one dary dla grzecznych dzieci w koszykach; a darami
temi są: stoczki woskowe, pierniki, jabłka, orzechy itp.
wszystko pozłacane malarskim złotem, między którymi
są lalki i figurki z pierników zwane Mikołaje (…) Święty Mikołaj wchodząc do izby, mówi: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Wszyscy odpowiadają na to:
Amen. Dzieci postrachane, wyglądają jednak ciekawie
z kątów.(...) Św. Mikołaj każe dzieciom mówić pacierz,
słucha katechizmu itp., poczem dzieciom pilnym dary
rozdaje; te zaś, które nie umiały należycie odpowiadać
rózgą bije...” Pięknym i bardzo wychowawczym zwyczajem było pisanie przez dzieci listów do św. Mikołaja,
w których zamieszczały one swoje podarunkowe życze-
9
nia: zabawki, książki, słodycze. W wigilię św. Mikołaja
(w nocy z 5/6 grudnia) dawano dzieciom „pod poduszkę” wymarzone podarki.
Ze świętem ku czci Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny (8 grudnia) ściśle łączą się „Godzinki do NMP”. W XVII w., gdy ks. Jakub Wujek przetłumaczył na język polski tekst „Godzinek”, upowszechniły się one wśród ludu i odtąd o świcie z każdej zagrody dolatywał pobożny śpiew: „Zacznijcie wargi nasze
chwalić Pannę Świętą...”.
W czas Adwentu w wielu polskich domach wykonywano ozdoby choinkowe, różnego rodzaju łańcuchy,
„włosy anielskie”, specjalne ciasteczka itd. Dbano, by
w każdym domu znalazł się opłatek i choinka (wcześniej: podłaźniczka – ścięty wierzchołek sośniny wieszany u sufitu), bez których trudno było sobie wyobrazić
Święta Narodzenia Pańskiego. Kończono budowę szo-
pek świątecznych, przygotowywano teksty do jasełek
i uczono się przypisanych ról. Były dwa rodzaje szopek:
„jedna miastowa, druga wiejska. W mieście prowadzą
wystrojone lalki rozmowę przez usta ukrytego z tyłu autora czy deklamatora; na wsi nieme zwykle (czasami jednak nie bez muzyki i śpiewu) podrygają przed złożonym
na sianie Jezusem; osioł z wołem stoją przy żłobie, a Józef z siwą brodą i Maryja odbierają hołd przewijających
się taneczników”, (O. Kolberg).
Wigilia Świąt Bożego Narodzenia
Wigilia Bożego Narodzenia (24 grudnia) w polskim
domu była i nadal jest światowym fenomenem, bowiem
10
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
nigdzie w świecie nie są tak ściśle połączone tradycje
religijne, patriotyczne i rodzinne, związane z przygotowaniem i scenerią uroczystej wieczerzy wigilijnej oraz
świąteczną liturgią.
Wieczerza wigilijna, z wiadomych względów, miała inny przebieg w wiejskiej chacie, a inny we dworze.
Izby chłopskie, w których zasiadano do wieczerzy były
odświętnie przystrojone. U powały zawieszano tzw.
sad lub podłaźniczkę, ścięty wierzchołek sosny ubrany
w kolorowe jabłka, gruszki, orzechy i pierniki (tradycyjne dzisiaj choinki przywędrowały do Polski z Niemiec
w XIX w.). Stół zaścielano sianem, pod stół kładziono słomę, a w każdym rogu izby stawiano snopy żyta.
Gdy zabłysła pierwsza gwiazdka na niebie „gospodyni
wziąwszy w rękę opłatek, łamie się nim z każdym kolejno, bacząc, by nikogo z gości, rodzeństwa i czeladki nie
pominąć i dając przez to znać, że gotowa jest przez rok
cały dzielić się chlebem z ludźmi sercu jej bliskimi. Za
jej przykładem idzie całe grono...” (O. Kolberg).
Uroczysta wieczerza wigilijna we dworze odbywała się przy pięknym, odświętnym stole i połyskującej
czystością porcelanowej zastawie. Wieczerzę rozpoczynał zazwyczaj zaproszony ksiądz proboszcz, odczytując
Pamiątkę łaski udzielonej z nieba
A oprócz skarbu branego z ołtarza
własny kęs chleba.
Ojców to naszych obyczaj prastary
Rodzinnej niwy maluje dostatek.
Symbol braterstwa, miłości i wiary
święty opłatek”.
Wieczerza wigilijna u ludu składała się zwykle
z siedmiu potraw, szlachecka – z dziewięciu, zaś pańska
– z jedenastu, (Z. Gloger). Należało bezwzględnie spróbować każdej potrawy.
„Po spożyciu wieczerzy wigilijnej, czy to w chacie, czy w pańskim dworze, oboje gospodarstwo, zgromadziwszy rodzinę i domowników, spędzali resztę wieczora na śpiewaniu kolęd o Narodzeniu Jezusowym”,
(Z. Gloger). Polskie kolędy i pastorałki to światowy fenomen. Jest ich bardzo dużo i w większości są bardzo
piękne, zarówno od strony tekstowej, jak i melodii. Zapewne każdy z nas posiada swoją ulubioną kolędę. Może
to jest kolęda „W żłobie leży” autorstwa ks. Piotra Skargi
do melodii poloneza koronacyjnego króla Władysława
IV, a może – „Bóg się rodzi” Franciszka Karpińskiego
napisana do melodii w rytmie poloneza? Może to jest
fragment Łukaszowej Ewangelii o narodzinach Jezusa
Chrystusa. W przypadku nieobecności księdza, lektorem
stawał się najmłodszy z chłopców. Następnie przystępowano do dzielenia się opłatkiem, obdarowywania się
prezentami i w końcu zasiadano do stołu.
Dzielenie się opłatkiem to wyłącznie nasz, polski zwyczaj. Dzieląc się opłatkiem nie można było na
nikogo być zagniewanym. Ten cudowny „biały chleb”
wyzwalał powszechną serdeczność i godził zwaśnionych.
Poeta Kajetan Kraszewski tak pisał:
„Do siego roku życząc panu bratu
Kiedy w rozłące pędzim dni ostatek
(Choć dziś ten zwyczaj obojętny światu)
szlę Ci opłatek.
Dla nas on zawsze świętość wyobraża:
jedna z wersji „Ślicznej Panienki”, czy uroczysty marsz
„Mędrcy świata” Zygmunta Odelgiewicza czy cudowna
pieśń „Mizerna cicha” – Teofila Lenartowicza?
Pasterka i Święta
O północy odbywała się Msza św. zwana Pasterką
„na pamiątkę narodzin Syna Bożego w Betlejem w stajence, witanego najprzód przez pasterzy”. Do kościoła
udawali się wszyscy. „Kto był żyw, do kościoła ciągnął,
ostały się ino po chałupach całkiem stare, chore albo kaleki”, (W. Reymont, Chłopi).
Boże Narodzenie, zwane również Godami, było
bardzo rodzinnym świętem. W jego pierwszym dniu, po
odespaniu Pasterki, udawano się na uroczystą sumę, a po
powrocie do domu znowu zasiadano do stołu i śpiewano kolędy. W drugi dzień Świąt święcono w kościołach
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
owies i na pamiątkę ukamienowania św. Szczepana rzucano nim na kapłana, (O. Kolberg). W dniu tym odwiedzano krewnych i sąsiadów.
Z okresem Bożego Narodzenia ściśle związana
była kolęda – wizyta duszpasterska. Dawna kolęda to
odwiedziny parafian przez księdza proboszcza w towarzystwie organisty. Ksiądz „słuchał dzieci i służących
z katechizmu, udzielał rad duchownych swoim owieczkom, rozdając obrazki św. dobrze katechizm umiejącym.
Odwdzięczano mu się za to, racząc go datkiem i tem,
czem chata bogata, a często i wkładając do wozu na co ją
stać było”, (O. Kolberg).
Od św. Szczepana, chłopcy obchodząc domy,
przedstawiali jasełka. „Wyobrażają one Narodzenie Pańskie, starego św. Józefa, trzech króli, skoki i pieśni pastuszków, a z nimi łączą się: rycerz polski, chłop i baba
z maśnicą, żyd i żydówka itp., w końcu zaś występuje
król Herod, którego diabeł za kark porywa i unosi do
piekła”, (O. Kolberg). Do przedstawienia jasełek wykorzystywano zazwyczaj szopki, które, zwłaszcza krakowskie, były artystycznymi arcydziełami.
Po krakowskich wsiach, od Trzech Króli, obnoszono Gwiazdę. Orszakowi kolędników towarzyszył
często turoń, dziwaczny zwierz, który kłapiąc pyskiem
uganiał się za dziewczynami. W święto Trzech Króli, na
pamiątkę chrztu Chrystusa w Jordanie, świecono wodę
zwana trzechkrólową, którą wierni zanosili do domów.
Święcono także kadzidło i kredę, którą wypisywano na
drzwiach inicjały trzech Mędrców (C+M+B).
11
Zakończenie
Słuszne jest twierdzenie, że trzeba zachowywać
tradycje naszych ojców. W tej tradycji jest miejsce do
kultywowania zwyczajów związanych z okresem Adwentu i Bożego Narodzenia. Zwyczaje te nie zawsze
da się przenieść do naszego życia w pierwotnej formie.
Potrzeba chęci i dobrej woli by „przystosować” dawne
zwyczaje do dnia dzisiejszego. Np., w św. Mikołaja trudno byłoby przekonywać, że wystarczy dzieciom podłożyć pod poduszkę: „jabłka i orzechy złocone, pierniki
i różne świstałki”, jak pisał Oskar Kolberg, ale nie trzeba
przesadzać z tymi prezentami, bowiem chodzi przecież
o serdeczną pamięć i przy okazji przypomnienie postaci
św. Mikołaja.
Wracając do przeszłości, bierzmy z niej wszystko
to, co pozwoli nam wzrastać w wierze. Ważniejsze od
spraw materialnych jest duchowe przygotowanie się do
Świąt Bożego Narodzenia, co wcale nie świadczy o tym,
że mamy zapomnieć o wzmożonej przedświątecznej
krzątaninie związanej z zakupami, sprzątaniem itp.
Święta Bożego Narodzenia są świętami rodzinnymi
i właściwie przeżyte spowodują, że rodzina się wzmocni
i ubogaci. Święta te są naszą radością na teraz, a nie tylko historycznym wspomnieniem cudownego wydarzenia
w Betlejem. Stąd człowiek wierzący oczekuje Zbawiciela zawsze, a całym sercem wpisuje się w rok liturgiczny
Kościoła, by to oczekiwanie umacniać i odmieniać, ku
lepszemu. Pomaga mu w tym tradycja!
AS
BÓG NARODZIŁ SIĘ W BRONOWICACH!
Święta Bożego Narodzenia, spędzane w rodzinnym gronie, przynoszą wiele radości związanej z przeżyciami
duchowymi, niezwykłą atmosferą życzliwości i pojednania, a także z zazwyczaj piękną zimową scenerią. Takie
niezapomniane Święta, a właściwie Pasterka w naszej
parafii św. Wojciecha była w 1994 roku. Wtedy naszym
parafialnym kościołem była Kaplica – Piekarnia przy
ul. Bronowickiej, a budowa nowego kościoła postępowała bardzo szybko i jego mury osiągnęły „półmetek”.
Decyzją Księdza Proboszcza Msza św. - Pasterka miała
się odbyć w murach powstającej świątyni, pod gołym
niebem.
Po wigilijnej wieczerzy i domowym wieczorze kolędowym wybraliśmy się całą rodziną na Pasterkę. Był
lekki mróz i obficie padał śnieg, przykrywając wszystko
„puchową pierzynką”. Wędrowaliśmy ul. Przybyszewskiego, bowiem na ul. Wesele wykonywano głębokie
wykopy pod jakąś infrastrukturę miejską.
Sceneria wnętrza kościoła była iście bajkowa: mury
i choinki okalające ołtarz pokryte były grubą warstwą
świeżego, krystalicznie czystego i białego, śniegu. Wewnątrz tłum zauroczonych ludzi oczekiwał na rozpoczęcie Mszy św. Śnieg ciągle padał, w światłach palących
się lamp skrzyły się śniegowe płatki.
Dzwonki... Ksiądz Proboszcz w asyście Księży Wikariuszy rozpoczyna sprawowanie Najświętszej Ofiary... Siostra organistka intonuje: „Wśród nocnej ciszy”... Ewangelia
wg św. Łukasza mówi o narodzeniu Jezusa w Betlejem...
a ja, stojąc wśród rozmodlonej wspólnoty, byłem przekonany, że „Bóg narodził się wśród nas, właśnie tutaj, w Bronowicach”; narodził się w naszych sercach!
Sądzę, że ta niepowtarzalna Pasterka AD 1994 pozostaje w niezatartej pamięci wielu parafian naszej Wojciechowej wspólnoty. Takie chwile, przynoszące moc
przeżyć, stają się również zaczynem budujących refleksji i zachwytu nad Bożą pedagogią.
AS
12
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
JAN PAWEŁ II – PAPIEŻ RODZINY
W całym okresie swojego kapłaństwa, najpierw jako
ksiądz, biskup i kardynał, a w końcu – papież, Jan Paweł
II z wielką troską odnosił się do rodziny, uznając, że rodzina „jest początkiem i podstawą życia indywidualnego
i społecznego każdego człowieka” i wpisuje się w dobro
wspólne ludzkości. Ojciec Święty Jan Paweł II swoje
stanowisko w kwestii rodziny zawarł przede wszystkim
w wielu dokumentach papieskich, w których precyzyjnie zdefiniował naturę i strukturę rodziny, wskazywał jej
zadania i ją wspierał, mając świadomość zagrożeń życia
rodzinnego we współczesnym świecie. W adhortacji posynodalnej Familiaris consortio (Rodzina chrześcijańska
w świecie współczesnym) z 1981 roku, tak pisał: „Kościół świadomy tego, że małżeństwo i rodzina stanowią
jedno z najcenniejszych dóbr ludzkości, pragnie nieść
swoja naukę i zaofiarować pomoc tym, którzy znając
wartości małżeństwa i rodziny, starają się pozostać
im wierni; tym, którzy w niepewności
i niepokoju poszukują prawdy; i tym,
którzy niesłusznie
napotykają
na
przeszkody w realizowaniu własnej
wizji rodziny. Podtrzymując pierwszych, oświecając
drugich i wspierając tych, którym
stwarzane bywają
trudności, Kościół pragnie służyć każdemu człowiekowi,
zatroskanemu o losy małżeństwa i rodziny”. W pierwszej części tej adhortacji, zatytułowanej Blaski i cienie
rodziny w dobie obecnej, Papież pisze m.in.: „Z jednej
strony ma się do czynienia z żywszym poczuciem wolności osobistej, jak również ze zwróceniem większej uwagi
na jakość stosunków międzyosobowych w małżeństwie,
na podnoszenie godności kobiety, na odpowiedzialne rodzicielstwo, na wychowanie dzieci, prócz tego obserwuje się świadomość potrzeby zacieśnienia więzów między
rodzinami celem niesienia wzajemnej pomocy duchowej
i materialnej, pełniejsze odkrycie posłannictwa kościelnego właściwego rodzinie i jej odpowiedzialności za budowanie społeczeństwa bardziej sprawiedliwego. Z drugiej jednak strony, nie brakuje niepokojących objawów
degradacji niektórych podstawowych wartości: błędne
pojmowanie w teorii i praktyce niezależności małżonków
we wzajemnych odniesieniach, duży zamęt w pojmowa-
niu autorytetu rodziców i dzieci, praktyczne trudności,
na które często napotyka rodzina w przekazywaniu wartości, stale wzrastająca liczba rozwodów; plaga przerywania ciąży, coraz częstsze uciekanie się do sterylizacji,
faktyczne utrwalanie się mentalności przeciwnej poczęciu nowego życia”. W części drugiej (Zamysł Boży
względem małżeństwa i rodziny) Jan Paweł II wskazuje
na sakramentalny związek małżeński, jako komunię miłości obojga małżonków, a także komunię małżonków
z Bogiem. W części trzeciej, Zadania rodziny chrześcijańskiej, Papież omawia cztery podstawowe zadania rodziny: tworzenie wspólnoty osób, służba życiu, udział
w rozwoju społeczeństwa, udział w życiu i posłannictwie
Kościoła. W części czwartej i ostatniej, o tytule „Duszpasterstwo rodzin: etapy, organizacja, pracownicy i okoliczności”, Ojciec święty Jan Paweł II omawia różne formy duszpasterstwa
rodzinnego, w tym
duszpasterstwa rodzin w trudnych
przypadkach (np.
gdy cała rodzina
emigruje,
jedno
z rodziców długi czas przebywa
poza domem lub
gdy są to małżeństwa
mieszane)
oraz duszpasterstwa w sytuacjach
nieprawidłowych
(np. małżeństwa
„na próbę”, trwałe
wolne związki, katolicy, którzy zawarli jedynie ślub cywilny, osoby rozwiedzione, które zawarły nowy związek
oraz osoby pozbawione rodziny).
Szczególnie ważnym dokumentem papieskim dotyczącym rodziny jest „List do rodzin” z roku 1994.
W telegraficznym skrócie można „wypunktować” najważniejsze przesłania tego Listu:
– niezastąpioną rolą w strukturze rodziny jest małżeństwo, dozgonna wspólnota miłości i życia mężczyzny i kobiety,
– podstawowe zadania rodziny to: tworzenie wspólnoty osób, służba życiu, udział w rozwoju społeczeństwa,
uczestniczenie w życiu i posłannictwie Kościoła,
– rządzący są zobowiązani do stworzenia warunków prawnych ochraniających i wspierających rodzinę;
zasadniczym zadaniem jest troska o zachowanie trwałości małżeństwa; państwu i społeczeństwu grozi rozkład
jeżeli przestaną skutecznie popierać rodzinę,
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
– zdecydowanie odrzuca się możliwość legalizacji
związków homoseksualnych,
– za jedno z najważniejszych zagrożeń rodziny
uznaje się ataki na życie i godność dzieci nienarodzonych oraz osób starszych i nieuleczalnie chorych, stosowanie niedopuszczalnych
metod prokreacji, bezrobocie
i ubóstwo,
– wskazuje się na niszczące rodzinę treści rozpowszechniane przez środki
masowego przekazu (przemoc, okrucieństwo, pornografia itp.).
Wśród najważniejszych
dokumentów Jana Pawła II
o rodzinie, obok wspomnianej adhortacji Familiaris
consortio oraz Listu do rodzin, są także List Apostolski
Mulieris Dignitatem (1988),
Encyklika Evangelium Vitae
(1995), list do ludzi w podeszłym wieku (1999) oraz
monumentalne dzieło „Mężczyzną i niewiastą stworzył
ich”, będące zbiorem katechez środowych Papieża. Podczas pielgrzymki do Ojczyzny w 1991 r. Ojciec święty
Jan Paweł II w Kielcach przestrzegał przed lekceważeniem sakramentu małżeństwa i rodziny, natomiast w Ka-
13
liszu, przed sanktuarium św. Józefa, po raz kolejny stanął
w obronie życia dzieci nienarodzonych. Ustanowiony
przez Jana Pawła II Rok Rodziny w Kościele (1994) był
także wyrazem jego szczególnej troski o rodzinę.
Zakończmy te krótkie przypomnienia słowami,
które św. Jan Paweł II zawarł
w zakończeniu adhortacji Familiaris consortio: „Kochać
rodzinę, to znaczy umieć cenić jej wartości i możliwości
i zawsze je popierać. Kochać
rodzinę, to znaczy poznać niebezpieczeństwo i zło, które jej
zagraża, aby móc je pokonać.
Kochać rodzinę, to znaczy
przyczyniać się do tworzenia
środowiska sprzyjającego jej
rozwojowi. Zaś szczególną
formą miłości wobec dzisiejszej rodziny chrześcijańskiej,
kuszonej często zniechęceniem, dręczonej rosnącymi
trudnościami, jest przywrócenie jej zaufania do siebie
samej, do własnego bogactwa natury i łaski, do posłannictwa powierzonego jej przez Boga”, i niech te słowa
będą dla nas przesłaniem, aby nasze rodziny „powstały
i szły za Chrystusem”.
AS
JAKA RODZINA TAKA OJCZYZNA
W adhortacji apostolskiej Jana Pawła II “Familiaris Consortio” czytamy, że: “Kościół, świadomy tego, że małżeństwo i rodzina stanowią jedno z najcenniejszych dóbr
ludzkości, pragnie nieść swoją naukę i zaofiarować pomoc tym, którzy znając wartości małżeństwa i rodziny,
starają się pozostać im wierni; tym, którzy w niepewności i niepokoju poszukują prawdy; i tym, którzy niesłusznie napotykają na przeszkody w realizowaniu własnej
wizji rodziny” (FC 1).
Dla rodziny ojcostwo to fundament jej funkcjonowania, zarówno pod względem bytowym, moralnym jak
i duchowym. W rodzinach, które na nim budowały, panowała zawsze harmonia i ład, a dzieci osiągały życiowe
sukcesy, ponieważ miały wzorce. A takimi są: autorytet
ojca pielęgnowany w obrazie dziecka przez matkę a zarazem kochającą żonę, która zdobywa w ten sposób miłość i szacunek dzieci. Roztropność ojca i miłość matki
łagodzą spory rodzinne. Zapobiegliwość i troska o dom
stwarzają poczucie bezpieczeństwa rodziny.
Brak rodzinnego dialogu w każdej, a tym bardziej
ważnej, sprawie rodzi napięcie. Taka sytuacja zwykle
prowadzi do ucieczki w alkoholizm, jest powodem bole-
snych dla dzieci awantur i rozstań małżonków. Docenienie wartości ojcostwa przez członków rodziny to ważny
motyw w jej prawidłowym rozwoju duchowym i funkcjonowaniu społecznym.
Wychowywanie dzieci zaczyna się od początku powstania płodu. Troska męża o ciężarną żonę,jej spokój
i bezpieczeństwo, to szansa na narodziny dziecka spokojnego. Umiejętności ukazania dobra i unikania zła,
a nie straszenia nim, to klucz prawidłowego wartościowania oparty na własnym przykładzie, spokojnym głosie, okazywaniu szacunku i miłości. Nie krytykancki,
a pozytywny stosunek do ludzi, nastawiony na wspieranie ich w biedzie psychicznej i materialnej, wyzwala
w dzieciach piękną cechę ofiarności i otwarcia na świat.
Sposób odnoszenia się do dzieci nie poprzez oskarżanie,
ale przez upomnienie mobilizujące je do działania(np.
zamiast „ jesteś niegrzeczny” powiedzieć „bądź grzeczny”) to kuźnia silnych charakterów, pozbawionych kompleksów. Dobre wychowanie polega nade wszystko na
akceptacji dziecka, powiedzenie „nie kocham cię, bo jesteś niegrzeczny” może wyzwolić u dziecka niechęć lub
nawet uraz rzutujący na jego dalszy rozwój psychiczny.
14
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
Nasze złe nastroje nie przerzucajmy na dzieci, wyładowując na nich swoje emocje. Karcenie klapsem nie może
mieć charakteru agresywnego i być wyzwoleniem złości
rodzica. Dziecko przez odczucie bólu (ale nie dotkliwego) uświadamia sobie, jaki to ból sprawiło rodzicom
i stanowi ostrzeżenie przed popełnianiem dalszych błędów. Pełne uczestnictwo we Mszy Świętej, comiesięczna Spowiedź Święta – to realna pomoc w utrzymaniu się
na powierzchni świata, którego „wolność” może pochłonąć każdego, nie dając mu nic w zamian.
„Cudownym zamysłem Bożym żył (w Świętej Rodzinie z Nazaretu) ukryty przez długie lata Syn Boży:
jest ona pierwowzorem i przykładem wszystkich rodzin
chrześcijańskich. Rodzina jedyna na świecie, ta, która
wiodła nieznane i ciche życie w małym miasteczku palestyńskim; która doświadczyła ubóstwa, prześladowań,
wygnania; która wielbiła Boga w sposób nieporównywalnie wzniosły i czysty, nie omieszka wspomagać
wszystkie rodziny chrześcijańskie, co więcej, wszystkie
rodziny świata w wierności codziennym obowiązkom,
w przezwyciężaniu niepokojów i udręczeń życiowych,
w wielkodusznym otwarciu się na potrzeby innych, w radosnym wypełnianiu planu Bożego” (Jan Paweł II).
Często trudności w życiu rodzinnym spowodowane są własnym „ja”, formowanym przez – nie zawsze
zdrowe - tradycje pokoleniowe małżonka, czy małżonki, brak tolerancji i niechęć do zmiany swoich przyzwyczajeń. Zgubne jest także autokratyczne podejście wychowawcze, eliminujące rolę drugiego współmałżonka
(tu można powiedzieć o początkach patologii). Często
rodziny dotykają trudności materialne, bezrobocie, alkoholizm. Nie może to być przyczyną umniejszania
wartości małżonków w oczach dzieci; takie podejście
jest zdecydowanie antywychowawcze i prowadzi do
spaczenia obrazu świata w oczach dziecka w aspekcie przykazania miłości. Brak normalnej ludzkiej czułości wśród rodziców w oczach dzieci
prowadzi w ich późniejszym, dorosłym
życiu do oziębłości uczuciowej. Nie sposób w tak krótkim artykule powiedzieć
o wszystkich przyczynach problemów
czy konfliktów rodzinnych. Generalnie
rzecz biorąc, robimy źle, zapominającnawet na moment - że jesteśmy ludźmi
i to ludźmi wierzącymi. Tylko wzajemny szacunek i pielęgnowanie tradycji historycznych, rodzinnych dają podstawę
w wychowaniu młodego Polaka.
Marek Polański
(w oparciu o 30-letnie doświadczenie
w Parafialnym Poradnictwie Rodzinnym)
CZAS DLA RODZINY
„To, co najlepsze, jest najbliżej nas: (-)
Nie sięgaj po gwiazdy, ale wykonuj zwykłą, codzienną
pracę krok po kroku i bądź pewien, że codzienne obowiązki i codzienny chleb są najsłodszymi rzeczami w życiu.”
(Robert Luis Stevenson, 1850-1894)
Spośród 9 znaczeń słowa „rodzina” jedno należy do socjologii. Najprostsza z licznych definicji takiej rodziny
podaje, że jest to „podstawowa grupa pierwotna, złożona
z małżeństwa i jego dzieci (także adoptowanych) oraz
ogółu krewnych każdego z małżonków”. W tym znaczeniu rodzina jest jednym z najbardziej powszechnych
i trwałych pojęć: była, jest i będzie.
Jej najważniejsze funkcje w życiu społeczeństwa
to:
1. zapewnienie ciągłości biologicznej (prokreacja),
2. wprowadzenie młodego pokolenia w normy
i mechanizmy życia zbiorowego, opieka nad nim i przygotowanie go do samodzielnego pełnienia ról społecznych (socjalizacja),
3. utrzymywanie ciągłości kulturowej społeczeństwa przez przekazywanie dziedzictwa kulturowego następnym pokoleniom,
4. prowadzenie gospodarstwa domowego i działanie w charakterze jednostki produkcyjnej (szczególnie
na wsi),
5. organizowanie życia swoich członków, wykonywanie kontroli społecznej nad ich zachowaniem, zapewnienie im równowagi emocjonalnej, wzajemnej pomocy
i opieki w przypadku choroby, starości itp.
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
6. spełnianie obowiązków wobec poszczególnych zbiorowości społecznych, w których skład rodzina
wchodzi (np. parafii, dzielnicy, miasta, kraju).
Występując we wszystkich społeczeństwach, epokach i formacjach społecznych, podlegała i podlega daleko idącym przemianom. Jaka jest więc – ogólnie rzecz
biorąc – nasza obecna rodzina? Przede wszystkim mała
– zarówno pod względem zamieszkujących wspólnie
pokoleń, jak i liczby posiadanych dzieci oraz egalitarna (dążąca do zrównania między sobą jej członków pod
względem praw i warunków życiowych), a więc np.
z emancypacją kobiet, czy planowaniem urodzeń. Małżeństwa są nietrwałe, zwiększa się liczba rozwodów, co
najbardziej dotkliwie odczuwają dzieci. Maleje liczba
urodzin. Zwiększa się emigracja zarobkowa...
Na taki obraz współczesnej rodziny wpływ miały
i mają nadal przyczyny
obiektywne, np. procesy
industrializacji
(uprzemysłowienia),
urbanizacji (rozwoju
miast), szybkie zmiany
w stylu życia, którego wzorce czerpiemy
z Zachodu (np. nastawienie na konsumpcję
dóbr, dążenie do animowości jednostki),
szybkie zmiany w stylu
kultury (np. odcinanie
się od obyczajów starszych pokoleń), szalony postęp techniczny,
rosnąca liczba uzależnień, niewystarczająca pomoc państwa, ogólna ruchliwość społeczna, w tym migracja...
Trzeba jednak stwierdzić, że istnieją również subiektywne przyczyny takiego stanu rodziny – to nasze ludzkie
wady i zaniechania. Jeżeli chcemy, by nastąpiła jakakolwiek poprawa, zacznijmy od siebie...
Przede wszystkim trzeba chcieć, a stare przysłowie
mówi, że „chcieć to móc”. Determinacja może nam pomóc w codziennym działaniu...
Ustawicznie powinna nam towarzyszyć świadomość ważności ról, jakie pełnimy w rodzinach (patrz lista podstawowych funkcji rodziny), obowiązków z tych
ról wynikających i odpowiedzialności za jak najlepsze
ich wypełnienie.
Stale też powinniśmy się w tych rolach doskonalić,
czytając odpowiednie lektury, korzystając z materiałów
internetowych lub konsultując się z osobami, które mogą
nam pomóc, np.ze starszymi, doświadczonymi osobami,
spowiednikiem, pedagogiem, psychologiem...
Na czym się oprzeć? My, chrześcijanie mamy
znacznie ułatwione zadanie, bo nasza religia z szacunkiem i nadzieją eksponuje rodzinę ludzką, stawia nam
15
za wzór Świętą Rodzinę, ukazuje właściwe postawy
ludzkie w Piśmie Świętym, uczy prawdziwej miłości,
ułatwiając mam dokonywanie codziennych wyborów,
choćby w tak syntetycznej formie, jak zrobił to św.Jan
Paweł II: „Człowiek przed rzeczą, być przed mieć, etyka
przed techniką...”
Miłość jest podstawowym warunkiem istnienia
i pomyślnego rozwoju rodziny. Jej siłę i piękne cechy
ukazał św. Paweł w I. Liście do Koryntian (13, 4-7), a za
nim rzesze poetów i pisarzy wszystkich epok. To miłość
powoduje, że czasem wystarcza nam intuicja...
We wzajemnych relacjach członków rodziny najcenniejsze wydają się – poza odpowiedzialnością, o której była już mowa – takie cechy osobowe człowieka, jak:
systematyczność w działaniu, wytrwałość, cierpliwość,
spokój wewnętrzny, ufność, optymizm i konsekwencja
(szczególnie
ważna
w wychowaniu dzieci
i młodzieży).
Ilość czasu poświęcanego rodzinie
jest miarą naszej miłości do niej i odpowiedzialności za nią. Czas,
który został nam dany
tu, na Ziemi, jest ograniczony, dlatego tak
ważne jest gospodarowanie nim w sposób
głęboko przemyślany.
Anglicy, chcąc zwrócić
uwagę na jego wartość,
mówią: „Time is money”, ale mają rację tylko częściowo, bo znacznie ważniejsze od pieniędzy są kontakty międzyludzkie. Poświęcenie komuś swojego czasu jest chyba najpiękniejszym
i najcenniejszym prezentem, bo właśnie czas jest tą wielką wartością, której nie da się zastąpić niczym innym,
którego nie można kupić ani pomnożyć... Czy nie warto
więc poświęcić swój czas najbliższym, których kochamy i za których czujemy się odpowiedzialni? Większość
odpowie może, że poświęca rodzinie czas, pracując na
jej utrzymanie, że musi załatwić wiele ważnych spraw
dla rodziny właśnie itd. Oczywiście! Ale gdybyśmy zrobili bilans wykorzystania naszego czasu w ciągu dnia,
tygodnia czy miesiąca, znależlibyśmy mnóstwo pozycji, niekoniecznie ważniejszych niż rodzina, choćby godziny, często bezsensownie tracone przed telewizorem
czy komputerem (– Bo wszystko takie ciekawe! – Ale
nie musisz oglądać wszystkiego, tylko to, co interesuje
Cię najbardziej, a co możesz zaplanować, przeglądając
wcześniej program!) Zresztą, dobrze by było, aby planowanie i wartościowanie towarzyszyło nam zawsze.
W zdobyciu czasu dla rodziny może nam pomóc dobra
organizacja wszelkiej pracy, o czym także warto prze-
16
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
czytać, np. w dziełach znanego filozofa i logika – Tadeusza Kotarbińskiego, pioniera teorii sprawnego działania, czyli prakseologii („Jeżeli masz mało czasu, weź sobie jeszcze jeden obowiązek!”). Ktoś mądry powiedział
kiedyś, że „Czas mamy na to, na co chcemy go mieć”. To
ważna prawda, związana z nieustannym dokonywaniem
przez nas wyborów, z motywacją i łączeniem przyjemnego z pożytecznym.
Na co przeznaczyć zdobyty dla rodziny czas? Warto poświęcić go przede wszystkim na – zdawałoby się
zwykłe – rozmowy z domownikami, prowadzone także często przy okazji wspólnych czynności (oby takich
chwil było jak najwięcej!) Rozmowy służą bowiem lepszemu wzajemnemu poznaniu się, budowaniu zaufania,
wyjaśnianiu różnorodnych problemów. Rodzice najczęściej poświęcają swój czas dzieciom na gry i zabawy,
pomoc w nauce,
spacer,
wspólną
przejażdżkę rowerową... Dobrze by
było, aby i rodzice
znaleźli trochę wolnego czasu np. na
wyjście do znajomych czy do teatru.
Nic tak nie zintegruje rodziny, jak
wspólny wyjazd na
wakacje lub choćby
na weekend.
W internecie
znalazłam ciekawy
artykuł o budowaniu tradycji w rodzinie.
Tradycja daje nam poczucie tożsamości i przynależności do grupy. Praktykujemy ją najczęściej w czasie świąt i innych uroczystości rodzinnych albo przy
wspólnym przygotowywaniu posiłków, ale autorka
artykułu, p. Agnieszka Namysł, namawia nas do stworzenia w naszej rodzinie własnych, unikalnych tradycji, polegających nie tylko na powtarzaniu tych samych
czynności, ale byciu razem przy pozytywnych rodzinnych rytuałach, w których do głosu dochodzą emocje:
miłość, radość, szczęście, wzruszenie, ciepło... Im więcej takich doświadczeń, tym mocniejsza rodzina. Oto
te propozycje:
1. UROCZYSTOŚCI MAŁE I DUŻE.
Postarajmy się świętować nawet najbardziej prozaiczne momenty życia i wyjść do restauracji lub cukierni
albo wspólnie przygotować miłą kolację w domu z okazji ważnego – choćby tylko dla jednego członka rodziny – wydarzenia, np. awans taty w pracy, kupno działki,
pójście dziecka do przedszkola lub nowej szkoły, zdanie
trudnego sprawdzianu, odwiedziny krewnego, zmia-
na mieszkania itp. Każdy członek rodziny powinien od
czasu do czasu stać się najważniejszą osobą. Nie każdy
czuje się ważny i doceniony, a każdy potrzebuje uznania, aby dobrze czuć się w swojej wspólnocie, szczególnie dzieci. Nie powinno się ich lekceważyć, przeciwnie:
traktować poważnie, jak dorosłych.
2. RODZINNE NARADY W KRYZYSIE.
Takie narady to okazja do zwrócenia uwagi na problemy i uczucia każdego z członków rodziny. Każdy
powinien mieć szansę wypowiedzenia się i wysłuchania
innych. Narady mogą zapobiec popełnieniu błędu przez
jednego z członków rodziny. Przykład narady: przed wyjazdem kogoś po raz pierwszy za granicę.
3. PRACA WYKONYWANA RAZEM
Od małego trzeba przyzwyczajać dzieci do drobnych obowiązków, a w miarę dorastania te obowiązki
stopniowo zwiększać. Nie może być
tak, że jedna osoba w rodzinie jest
przeciążona, a inne
ją
wykorzystują.
Trzeba uważać, aby
nie popełnić częstego błędu: mama
– w obawie o niedokładnie wykonaną pracę – wyręcza
wszystkich. W tym
punkcie
chodzi
także o jedną pracę
wykonywaną przez
wszystkich równocześnie, np. świąteczne porządki.
4. WSPÓLNE POSIŁKI PRZY RODZINNYM
STOLE
Należy postarać się, aby zorganizować taki posiłek
chociaż 1 x dziennie.
Jeżeli to możliwe – wspólnie go przygotować. Zadbać o odpowiedni – spokojny – nastrój (przede wszystkim nie włączać telewizora!). Taki posiłek stanie się okazją do zatrzymania się w biegu i wspólnej rozmowy.
5. PROWADZENIE KRONIKI RODZINNEJ
Powinny się w niej znaleźć ważniejsze wydarzenia, udokumentowane i różnorodnie ozdobione. Wpisy
powinny być dokonywane przez różnych członków rodziny albo wspólnie. Mogą to zrobić także osoby spoza
rodziny, np. jakaś sławna osoba.
6. ZAŁOŻENIE KRONIKI PODRÓŻY
Nic tak nie konsoliduje rodziny, jak wspólne wyjazdy i podróże. W kronice powinny się znaleźć krótkie
wpisy oraz np. rysunki, dokumenty, bilety, prospekty itp.
Wspominając jakiś wyjazd, dobrze byłoby zrobić to razem,
a przypomnieniem zajmie się właśnie kronika podróży.
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
7. TWORZENIE DUCHA ZESPOŁU
Rodzina może stać się np. sportowym zespołem
w rozgrywkach albo grupą w konkursie czy biegu. Może
także kibicować jednemu z członków rodziny, wspierać
go w występie, pokazie czy konkursie. Nie należy zapomnieć o pochwale lub gratulacjach. Może to być także
okazja do małej uroczystości rodzinnej.
8. BUDOWANIE DRZEWA GENEALOGICZNEGO
Do takiego projektu należy się wcześniej przygotować: wspólnie zdecydować o formie (czy będzie to
tablica potomków, tablica przodków, wspólna tablica
pokrewieństw; czy będą w nim rysunki, czy fotografie –
jaką formę przybiorą opisy itd. – bardzo wiele informacji, zdjęć różnych form oraz instruktaży znaleźć można
w internecie). Jest to bardzo ciekawa, rozłożona w czasie
forma, pozwalająca na współpracę całej rodziny. Zdobywanie informacji o przodkach sprawia, że pogłębia
się nasza tożsamość, otwiera się możliwość kontaktów
z dalszymi członkami rodziny i nawiązania więzi dzieci
ze starszym pokoleniem.
Szukanie, odkupywanie, uzupełnianie przypomina
pracę detektywa, a efekty tej pracy stają się źródłem satysfakcji dla całej rodziny.
9. FOTOGRAFOWANIE I OGLĄDANIE ZDJĘĆ
Najpierw trzeba kupić sprzęt fotograficzny (może
komuś w nagrodę?), potem nauczyć się podstaw wykonywania dobrych zdjęć, aby można było uwiecznić różne
wydarzenia (m.in. do kroniki rodzinnej) lub odwiedzane
podczas podróży miejsca (także do kroniki podróży).
Wspólnie można zdjęcia wybierać, wklejać do albumów
i ... oglądać, wspominając okoliczności, w jakich te fotografie powstały.
17
Na koniec chcę odesłać zainteresowanych na strony internetowe fundacji HUMANITES – SZTUKA
WYCHOWANIA, której prezesem jest p. Zofia Dzik.
Znaleźć tam można wiele ciekawych wiadomości, pomysłów i porad dla rodziców. Misją tej fundacji jest
„pomoc w budowaniu relacji w rodzinie, wspierających
dobre wychowanie młodego pokolenia oraz pomoc rodzicom i ich dzieciom w znalezieniu porozumienia we
współczesnym świecie, przesyconym elektroniką, internetem, konsumpcjonizmem i brakiem czasu”. Fundacja
organizuje cykle konferencji, warsztatów dla różnych
podmiotów, a od 2012 r. każdego 15 maja (w rocznicę
uchwalenia przez ONZ Międzynarodowego Dnia Rodziny – w tym roku mija 20. rocznica tego wydarzenia)
– akcję społeczną wśród firm i organizacji „DWIE GODZINY DLA RODZINY”. Fundacja opracowała również bardzo ciekawy PROGRAM ZRÓWNOWAŻONEGO ROZWOJU oraz prowadzi portal społecznościowy
MamRodzine.pl, skierowany szczególnie do rodziców
nastolatków. W jednym miejscu łączy różne zagadnienia
związane z relacjami w rodzinie, wychowaniem dzieci
i inspirację, jak rozwijać się w tym obszarze przez szkolenia i literaturę.
„Dzisiejszy zwariowany świat nie sprzyja budowaniu rodzinnych więzi. Wystarczy niewiele, aby to
zmienić i umocnić rodzinną wspólnotę. Zjednoczona,
kochająca się rodzina daje siłę i poczucie bezpieczeństwa, a rozproszona – osłabia nas”. (Beata Poborska-Kobierzyńska, psycholog)
Anna Siess
na podstawie własnych doświadczeń
i materiałów internetowych
RODZINA – W REALU CZY W WIRTUALU?
Warto rozważyć parę kwestii związanych z internetem
i nowymi technologiami w kontekście naszej rodziny.
Często słyszymy dwie sprzeczne narracje (opowieści):
Pierwsza: nastały teraz zupełnie nowe czasy, w których są zupełnie nowi ludzie i oni muszą i powinni nieustannie używać nowych technologii i sieci, bo tak jest
świetnie i zarazem koniecznie, zatem należy to też popierać w naszej rodzinie i zwłaszcza dzieciom kupować
i dawać do użytku wszystko, co się da, w tej dziedzinie. Laptop – obowiązkowo dla każdego pierwszaka,
a niedługo i przedszkolaka. Tablet i smartfon – też i to
koniecznie coraz nowsze modele. Kto nie używa nieustannie internetu – ten wypada poza normalny świat,
ten ląduje na śmietniku historii, w czarnym dole nędzy
– nie wolno więc dopuścić, by tam trafiło nasze dziecko!
Druga: nowe technologie niosą koszmarne zagrożenia i zniewolenie. Dzieci – wciągają w szpony pedofilów,
dorosłych – w uzależnienia od pornografii, wszystkich –
odciągają od przyjaciół i rodziny i skazują na nieludzką
samotność w sieci. Firmy zarządzające internetem gromadzą o nas wszystkie możliwe informacje, aby nami
rządzić i wykorzystywać nas bez naszej wiedzy i zgody. Jednak trudno, a nawet nie sposób, z tym wszystkim
walczyć; jedno, co można zrobić, to się załamać… gdyż
nawet na chwilę nie da się dziecku odebrać smartfona,
przecież boimy się jego reakcji…
Mówiąc bardziej serio – nie pierwszy raz w historii
ludzkości pojawia się wynalazek lub grupa wynalazków,
która wiele zmienia i może być wykorzystana zarówno
w dobry jak i w szkodliwy sposób. Od nas, mądrych do-
18
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
rosłych ludzi, zależy, jak wykorzystane zostaną wynalazki internetowo-komputerowo-smatrfonowe w naszej
rodzinie. Trzeba myśleć niezależnie i przeprowadzać
stanowczo swoje decyzje. Warto też pamiętać, kto ma
interes w tym, abyśmy wierzyli bezkrytycznie w pierwszą narrację – producenci tych gadżetów i tych usług.
Traktujmy ich reklamy ze stoickim dystansem i myślmy
o korzyściach – ale naszej rodziny.
Przyjrzyjmy się najpierw przykładowym korzyściom, jakie rodzina może odnieść z używania nowych
technologii/internetu. Jak dobrze służą one nieraz utrzymywaniu więzi z nieobecnymi członkami rodziny!
Wnuczka w Krakowie może np. co wieczór rozmawiać
z babcią w Nowym Targu przez skype’a, może pokazać
jej swój nowy rysunek, potrawę,
którą właśnie je,
może zobaczyć
nową
fryzurę
babci – i mogą
o tym rozmawiać, śmiać się
razem.
Mogą
przecież i pomodlić się razem!
Czy to wszystko
zniechęca babcię
do przyjazdu do
wnuczki – raczej wprost przeciwnie. Jednak
jeśli z kolei jakieś małżeństwo
uzna, że długie rozstanie żony z mężem na rzecz pracy
za granicą da się całkowicie zastąpić skypem, że da się
nim zastąpić wychowywanie dzieci – to jest w błędzie,
nie technologie są tu jednak winne…
Dzięki różnym nowym technologiom można łatwiej niż kiedyś tworzyć i przesyłać innym członkom rodziny zdjęcia i całe albumy rodzinne, utrwalać miłe i dobre momenty w życiu rodziny, wracać do nich, aby czerpać z nich radość i siły. Można kręcić filmy z pięknych
podróży i dzielić się w ten sposób radością z tymi, którzy
nie mogli pojechać. Można łatwiej, lepiej i taniej planować i organizować rodzinne podróże. Można wspólnie
„iść do kina” we własnym domu, dobierając filmy pod
wszelkie gusta i potrzeby. Można wspólnie zwiedzać
świat za pomocą internetu, różnych jego programów,
łącznie z chodzeniem ulicami odległych miast. Można
wyszukiwać ciekawe wykłady, filmy uczące nas czegoś
nowego, instrukcje, jak gotować wspólnie nieznane dotąd dania, jak grać na nowych instrumentach... Można
otworzyć wieczorem stronę www.brewiarz.pl i pomodlić
się całą rodziną Psalmami. Można i należy podziękować
Panu Bogu za pożyteczny internet.
W powyższych przykładach co rusz padają słowa –
razem, wspólnie, nasze. To jest ważne.
Bo można też robić to wszystko, co w zasadzie może
być dobre, ale – każdy przy własnym laptopie, na własna
rękę, bez informowania innych, bez dzielenia się radością, że oto – popatrz, mam coś fajnego!… Można oddalać się od siebie, nic jeszcze niewłaściwego na ekranie
nie mając… Mija godzina – to nic, nawet potrzebne, by
każdy mógł na trochę odpocząć od bliskich, ale gdy mijają codziennie godziny nad ekranami, gdy każdy jest sam
w swoim wirtualu, i tak tygodniami, miesiącami, latami –
cóż, stajemy się sobie obcy jak widzowie w kinie. A nasi
mali, niedoświadczeni społecznie – nigdy się nie nauczą,
jak być z drugim człowiekiem w realu. To smutne.
Czy do takiego oddalania
się w rodzinie
konieczny
jest
internet?
Czy
nie było tak i sto
lat temu, gdy po
prostu pewni ludzie nie chcieli ze
sobą w rodzinie
mówić, ani nawet
przebywać w jednym pokoju, zatapiając się w indywidualnych zajęciach?
Mąż
wieczorem czytał
gazetę, żona milcząc robiła na
drutach, córka w swoim pokoju grała na fortepianie, ciocia sama układała pasjansa, kto inny sam szedł do obory,
drugi sam do studni… Wtedy stan techniki zmuszał co
prawda do częstszej współpracy, jak przy rąbaniu drzewa w lesie na opał, ale czy to zawsze było tak pełne miłej
wspólności… należy wątpić. A książki – i one były przez
stulecia ”winne” utraty kontaktu z otoczeniem, w tym
z najbliższymi. Czy to wielka różnica, że teraz ktoś czyta
nie z papieru a z ekranu Kindle’a? Zatem wszystko zależy od naszych chęci, naszych decyzji i od czasu – jego
długości w realu i w wirtualu, jego proporcji – między
być razem i być oddzielnie w rodzinie.
Różnica między uciekaniem we własny świat kiedyś i teraz jest też i taka: świat wirtualny jest bardzo
urozmaicony, on mocniej kusi niż przeciętna gazeta, by
odwrócić się tyłem do bliskich i pogrążyć w nim. Zwłaszcza niebezpieczne to jest dla małych ludzików, którzy
nie nauczyli się jeszcze smaku życia i przyjaźni w realu,
którzy jeszcze nie poczuli dobrze radości prawdziwej
wspólnej zabawy, gdzie wszystkie nasze zmysły, a nie
tylko wzrok, przynoszą przyjemne wrażenia. Nie posmakowali chodzenia po drzewach, zbierania grzybów,
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
pływania w rzece, głaskania zwierząt domowych… Nie
poznali radości z faktu, że pomogłem w pracy przyjacielowi, mamie, dziadkowi, trudząc się realnie… Trzeba zatem dziecku dać wiele sposobności atrakcyjnej wspólnej
zabawy i nawet, tak, pracy! – a to jest trudniejsze, nieraz
daleko trudniejsze w dzisiejszych miejskich, mało-dzietnych warunkach niż kupienie tabletu.
Teraz o wielkich i realnych zagrożeniach. Tak, one
są rzeczywiste. I wielkie. Internet i urządzenie pozwalające do niego wejść to – jakby dziecko samo wypuścić
w świat. Musi być przygotowane do tego i musi być stopniowo wypuszczane, najpierw w najbliższe, bezpieczne
rejony, potem dalej, a dopiero dużo później, gdy już jest
przygotowane na odpieranie zła – całkiem swobodnie
w świat.
Co do realu – każdy się z tym zgodzi. Ale co do wirtualu – wciąż wielu rodziców nie dość sobie zdaje sprawę z zagrożeń, albo i – sobie zdaje, ale nie chce się przyznać przed samym sobą, bo myśli, że odebranie dziecku
tego dostępu, który mają inne dzieci, będzie dla naszego
z krzywdą. Pomyśl, mądry człowieku-rodzicu – jeśli się
dowiesz, że dzieci sąsiadów przesiadują nocą same na
dworcu albo w kamienicy o czerwonych oknach na Floriańskiej – czy to cię przekona, aby puścić tam własne?
A więc? Fakt,
że inni robią
nieodpowiedzialne rzeczy, kupując
swemu dziecku łatwy dostęp do złych
treści i złych
ludzi – nie
znaczy,
że
i ty musisz to
robić. Pisząc
„dostęp do
złych treści
i ludzi” mam
na
myśli
kupowanie
sprzętu typu smartfon, tablet, laptop bez odpowiednich
blokad i przede wszystkim – BRAK KONTROLI NAD
TYM, co dzieci tu i teraz robią. Trzeba kontrolować cały
czas, aż wyrosną – takie jest nasze rodzicielskie życie,
bo mamy upilnować przed złem.
Pułapką rodziców bywa, że dziecko grzecznie siedzi przy biurku z tablecikiem i w ciszy coś tam ogląda.
Nikomu nie przeszkadza. Gdyby skakało po kanapie, patrzylibyśmy, czy sobie czegoś nie złamie albo czy nie
niszczy kanapy. Gdy jednak siedzi w ciszy – godzinami
– nie sprawdzamy, co naprawdę robi, na co patrzy, z kim
się łączy i komunikuje. Przecież gdyby przyprowadziło
do domu niepokojącą nas osobę – przyglądalibyśmy się
19
jej, próbowalibyśmy poznać, może podsłuchiwalibyśmy
pod zamkniętymi drzwiami… A gdy to kontakt w sieci – zostawiamy dziecko samo. Ileż z tego nieszczęść,
warto poczytać i trochę się przestraszyć, dla dobra nas
samych…
Inną, choć mniej groźną, negatywną stroną nadużywania w rodzinie (co dzień godzinami!) nowych technologii jest brak ruchu i brak kontaktu z przyrodą: „świeżym powietrzem”, widokiem drzew i nieba. Badania naukowe jednoznacznie wskazują na ścisły związek ruchu
w prawdziwej przyrodzie (nie mówię o siłowni…) dla
zdrowia somatycznego i psychicznego ludzi w każdym
wieku. Warto o tym pamiętać i razem z dziećmi spędzać
co dzień jakiś czas w przyrodzie, choćby w parku, gdy
brak czasu na Lasek Wolski, jakże skądinąd dla naszej
parafii bliski! Rodzice, którzy regularnie uprawiają sporty RAZEM z dziećmi i kontynuują to latami – w najnaturalniejszy sposób dbają o harmonię życia rodzinnego.
Jeżeli weźmiemy się za ograniczanie dziecku czasu
w wirtualu od dzieciństwa i będziemy w tym konsekwentni, jeżeli nauczymy je przez te lata dzieciństwa wielu
innych pożytecznych oraz przyjemnych zajęć – to będziemy mogli potem zostawić decydowanie o równowadze wirtualno – realnej młodemu człowiekowi, który już
wie, co robi.
G d y
natomiast
weźmiemy
się do tego
problemu za
późno, walcząc z nastolatkiem, który źle używa
internetu
– oj, będzie
trudno. Lepiej, w każdym wychowawczym
aspekcie,
dbać maksymalnie o wychowanie w dzieciństwie, bo potem to tylko
– psycholodzy, psychoterapeuci, terapeuci uzależnień,
psychiatrzy – mogą nam nieraz pomóc… a i oni nie zawsze…
Banalne jest przypomnieć, że w każdym przypadku, a więc i w przypadku nadmiaru wirtualu w rodzinie
– przede wszystkim liczy się przykład rodziców. Trudno
było rodzicom palącym papierosy zakazać dziecku palenia; dziś palenie wychodzi z mody, ale z nadużywaniem
samotnie wirtualu jest całkiem podobnie.
Ten tekst jest więc głównie przeznaczony dla rodziców młodszych dzieci… Żartuję, ale nie do końca.
Agnieszka Hennel-Brzozowska
20
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
KOŚCIÓŁ: NAUKA, LUDZIE, MIEJSCA, WYDARZENIA
ŚWIĘTY MIKOŁAJ
Jakże bliska jest nam Jego postać! Już od wczesnego dzieciństwa kojarzy się z radością i niespodzianką.
Dawniej św. Mikołaj przychodził zawsze tylko 6 grudnia
(a nie w Boże Narodzenie, kiedy była tzw. „Gwiazdka”)
osobiście do domu lub ukradkiem wkładał prezenty pod
poduszkę. Dziecko – widząc postać w biskupim stroju
w towarzystwie pięknego aniołka i diabełka trzymającego rózgi – zastanawiało się, czy Święty jest prawdziwy
i przyszedł z Nieba, bo przecież tak podobny do tatusia lub wujka! Święty Mikołaj kazał zmówić „paciorek”
i pytał, czy byliśmy grzeczni, jeżeli tak – to były prezenty. Tak też bywa i dzisiaj – choć teraz dzieci mają
problemy z identyfikacją postaci św. Mikołaja, bo widzą
nie jednego, ale wielu! W domu, w szkole, na ulicy i niekoniecznie w biskupich szatach! Na domiar złego, przybywa On nie z Nieba, lecz z Laponii! Gorzej jest jeszcze,
jak widzą cały tłum panienek nazywanych „Mikołajkami”, które w czerwonych strojach biegają po supermarkecie... Wtenczas dziecko ma zamęt w głowie, zostaje
odarte ze złudzeń i marzeń! Dlaczego dopuściliśmy do
zatłamszenia pięknej tradycji rozdawania prezentów,
opartej na pamięci miłosierdzia prawdziwego, historycznego Świętego Jałmużnika?
Już od wczesnego średniowiecza kult św. Mikołaja rozszerzył się na całą Europę, żywy był zarówno
w Kościele Zachodnim jak i Wschodnim. Pamięć Jego
wielkich dzieł miłosierdzia udzielanego potrzebującym
z ukrycia, stała się inspiracją potem, w XIII w., do fundowania w szkołach stypendiów i zapomóg uczniom, jakby
w Jego imieniu. Zwyczaj ten rychło przeniósł się do do-
mów w formie wręczania prezentów-niespodzianek – nie
tylko dla dzieci. Jednak później wizerunek historycznej
osoby obdarowującej prezentami uległ zniekształceniu
– zmieszał się z elementami różnych kultur ludowych
krajów anglosaskich. W Niderlandach postać prawdziwa
przemienia się w wyobrażenia czarodzieja (który nagradza grzeczne dzieci, a karze niegrzeczne), a nawet w postać germańskiego bożka Thora jeżdżącego na saniach
zaprzężonych w kozy. Dla krajów północnych obce było
południe Europy. Gdy w roku 1822 Clemens Clare Moore napisał poemat o tym, jak św. Mikołaj przybywa saniami zaprzężonymi w renifery z bieguna północnego –
natychmiast przyjęła się ta tradycja i dziś to oglądamy!
Święty Mikołaj został przeniesiony do Laponii,
stracił swoje atrybuty, stał się postacią bajkową niepodobną do pierwowzoru. Ponieważ data śmierci Świętego – 6 grudnia – bliska jest Świąt Bożego Narodzenia, stopniowo i coraz częściej zwyczaj obdarowywania się prezentami przenoszony jest na okres Świąt. To
wpływ kultury anglosaskiej, szczególnie amerykańskiej.
A więc, nie „Gwiazdka” – kiedy aniołek z Nieba przynosi prezenty pod choinkę (już po wizycie św. Mikołaja w dniu 6 grudnia), lecz bożonarodzeniowy dziadek,
np.: we Francji – Père Noël, w Norwegii – Julemand,
we Włoszech – Babbo Natale, niemający nic wspólnego
(prócz prezentów) ze św. Mikołajem – San Nicola, tak
bardzo czczonym w tym kraju! Niewiele też wspólnego
ze Świętym ma Gwiazdor (niegdyś Wielkopolska) czy
Dziadek Mróz wymyślony w b. Związku Radzieckim
w ramach walki z Kościołem, który pozostał nadal w tra-
Bazylika Pontyfikalna św. Mikołaja w Bari – fasada.
Bazylika Pontyfikalna św. Mikołaja w Bari - fragment wnętrza.
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
21
dycji rosyjskiej. Zaznaczyć należy, że dla Kościoła Prawosławnego św. Mikołaj – nazywany zawsze Świętym
Mikołajem Cudotwórcą – jest jednym z najważniejszych
świętych, patronem Rosji i Moskwy. Stało się tak, że na
prawie wszystkich kontynentach rozdawanie prezentów
przez różne „mikołajo-podobne” stwory jest stałym elementem obchodów Świąt Bożego Narodzenia. Włączył
się i wykorzystał to wielki biznes, zawłaszczając dla celów marketingowych piękną tradycję św. Mikołaja oraz
w ogóle Boże Narodzenie. Strój takiego Mikołaja, jakiego oglądamy dzisiaj, został zaprojektowany w latach
dwudziestych i trzydziestych XX wieku dla koncernu
„Coca-Cola” (w celach reklamowych) przez artystów-plastyków: Freda Mizena i Huddona Sundbloma. W takiej postaci Mikołaj trafił też do krajów Azji, do Chin.
Warto poznać prawdę o Świętym Mikołaju – wielkim przez swą dobroć, miłosierdzie i cuda, a także o Jego
wspaniałej Bazylice w Bari, wybudowanej nad Jego grobem. Wiadomości o Jego życiu są skąpe – mamy bowiem
do czynienia ze świętym pierwszych wieków. Żył na styku dwóch ważnych dla chrześcijaństwa epok: ukrytej, pełnej prześladowań i drugiej, już wolnej po Edykcie Mediolańskim w 313 r. Urodził się w Patarze ok. roku 280,
w prowincji Lycji (Azja Mniejsza), w zamożnej rodzinie.
Jego rodzice – Julia i Rufus – byli ludźmi bardzo pobożnymi. Odziedziczył po nich znaczny majątek, z którego
czerpał później, rozdzielając go ubogim. Greckie źródła
mówią, że był więziony przez ponad 10 lat podczas prześladowań chrześcijan za panowania cesarza Dioklecjana,
uwolniony później na mocy Edyktu Mediolańskiego. Od
wczesnej młodości Mikołaj wyróżniał się niezwykłą pobożnością i miłosierdziem tak dalece, że powstało wiele
legend o jego wspaniałych uczynkach. Opowieści też wysławiają liczne cuda, jakich dokonał. Nie można lekceważyć legend! Zapewne sława cnót św. Mikołaja musiała
być tak wielka, że usprawiedliwia ich powstanie. Podobno
Mikołaj zrezygnował z życia monastycznego, koncentrując się szczególnie na ewangelizowaniu, uczynkach miłosiernych wobec ubogich i uciśnionych oraz na walce z herezjami. Wcześnie, będąc jeszcze bardzo młodym, został
wybrany na biskupa niedalekiej Myry, gdzie powierzono
mu reformę i odbudowanie zaniedbanej diecezji. Kierował
Myrą do końca życia (zmarł ok. 345 lub 352 r.) otoczony czcią wiernych. Jak podaje Jego biograf – papież św.
Grzegorz I Wielki – Mikołaj uczestniczył w soborze w Nicei (Azja Mniejsza) zwołanym przez cesarza Konstantyna
Wielkiego w 325 r., na którym potępiono herezję Ariusza.
Opowieści o cudach św. Mikołaja mówią, że w cudow-
Bazylika Pontyfikalna św. Mikołaja w Bari – statua św. Mikołaja noszona w czasie uroczystych procesji.
Bazylika Pontyfikalna św. Mikołaja w Bari – baldachim nad
ołtarzem (cyborium), za nim widoczny tron biskupi i grób
królowej Bony.
22
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
ny sposób ratował on od śmierci żeglarzy a także ludzi
skazanych niesłusznie na śmierć wyrokiem urzędników
cesarskich – wygłaszając przekonującą mowę. Motyw
ratowania od śmierci: tonących, skazanych niesprawiedliwie a także wskrzeszenie zamordowanych dzieci – powtarza się w różnych wersjach legend. Podkreśla się też Jego
wielkie poczucie sprawiedliwości w obronie uciśnionych.
No – i oczywiście miłosierdzie! Ukryte – miał zwyczaj
udzielania jałmużny dyskretnie, w tajemnicy przed ogółem. Tak było z trzema pannami, których ojciec zubożał
i nie mógł im dać posagu. Dziewczętom groziło sprzedanie ich do domu publicznego. Gdy się dowiedział o tym
św. Mikołaj, wrzucił w nocy przez otwór w kominku trzy
sakiewki ze złotem – dla każdej panny na posag. Sakiewki
wpadły do butów i pończoch, które dziewczęta zostawiły
obok kominka do wysuszenia. Z tej więc legendy pochodzi w pewnych regionach zwyczaj przygotowywania buta
lub pończochy na prezenty! Innym razem św. Mikołaj
podrzucił ukradkiem gotówkę jakiejś biednej, młodej parze. Do końca życia wspaniale kierował swoją diecezją.
Święty Mikołaj dokonał życia w Mirze 6 grudnia
między 345 a 352 rokiem, tam też został z wielką czcią
pochowany. Od razu do Jego grobu zaczęły przybywać
liczne pielgrzymki z dalekich stron. Lecz w VII w. ten
obszar zajęli Arabowie. Pod koniec XI w. panowali tu
Turcy. Kupcom włoskim udało się uzyskać od nich zezwolenie na wywiezienie relikwii św. Mikołaja, które
9 maja 1087 r. dotarły statkiem do Bari. Zachował się
tutaj w Bazylice dokument z XII w., opisujący dokładnie
tę operację. W Bari, z inicjatywy opata Eliasza, szybko
postawiono kaplicę z kryptą i już 9 września 1089 r. papież Urban II uroczyście poświęcił grobowiec Świętego,
umieszczony w krypcie. W roku 1097 konsekrował już
całą bazylikę postawioną ku Jego czci. Tu, przy grobie
Świętego, w roku 1098, pod przewodnictwem papieża
Urbana II odbył się synod z udziałem wielu dostojników
kościelnych, który miał jednoczyć Kościoły – prawo-
sławny z rzymskim. Na początku wielkiej schizmy próbowano ratować jedność Kościoła. Znaczącym jest fakt,
że działo się to przy grobie Świętego, który był czczony
tak w Kościele Zachodu jak i Wschodu.
Bari – największe miasto nad Adriatykiem leży
w południowych Włoszech, jest stolicą regionu Apulii.
Biskupstwo zostało tu założone na początku chrześcijaństwa, a w X w. Bari było już metropolią. Obecnie dzieli
się na dwie części: stare miasto – città vecchia i nowe
z XIX i XX wieku. Nowe Bari wybudowane w czasach
napoleońskich, zaplanowane geometrycznie, z regularną
siatką ulic pełnych sklepów, uniwersytet i liczne gmachy
użyteczności publicznej są na wskroś nowoczesne. Dwa
muzea wyposażone w liczne zbiory świadczą o bogactwie kulturowym i historycznym regionu. Szeroka ulica
Corso Cavour kończy się nad morzem, dochodzi do starego miasta. Città vecchia położona na cyplu – to plątanina średniowiecznych uliczek pełnych uroczych zakątków, ciasnych i niebezpiecznych. W labiryncie pozornie
niekończących się pasaży, wijących się przez dziedzińce
i pod łukami – można się zgubić! Wśród całej historycznej zabudowy królują trzy główne monumenty: Bazylika św. Mikołaja, Katedra św. Sabina (wybudowana pod
koniec XII w. pod wezwaniem świętego Sabina, pierwszego patrona miasta, którego miejsce zajął potem św.
Mikołaj) oraz zamek Castello Normano Stevo (w XVI w.
należał do księżnej Bari – Bony Sforzy).
Bazylika św. Mikołaja stoi na dużym placu otoczonym gęstą zabudową, blisko brzegu morza – jest
ona najważniejszą z czterech tzw. bazylik palatyńskich
Apulii. Piękna bryła z dwiema niskimi wieżami, z których jedna jest starsza. Świątynia została wybudowana
w czasach Normanów (XII-XIII w.), toteż nosi cechy
ich architektury. Jednak tu widać również wpływ architektury lombardzkiej w delikatnych elementach, w rzędach logii, portalach i podwójnych okienkach. Jeszcze
bardziej urzeka jej trzynawowe wnętrze. Piękno zaklęte
Bazylika Pontyfikalna św. Mikołaja w Bari – grób św. Mikołaja w krypcie.
Bazylika Pontyfikalna św. Mikołaja w Bari – fragment krypty.
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
23
w kamieniu! Kapitele wysokich kolumn pokryte misternymi rzeźbami wielkiej wartości. Idealnej kompozycji
nie niszczą nawet trzy potężne łuki spinające obie strony, które dodano w XIII w. dla wzmocnienia konstrukcji,
ani ozdobny plafon z XVII w. Wśród wielu piękności
tworzących nastrój, wymienić należy zabytki z XII w.:
cudownie rzeźbione odrzwia, mozaikową posadzkę chóru, cyborium (baldachim) nad ołtarzem – jeden z najwspanialszych w Italii oraz tron biskupi Eliasza wsparty
na postaciach Saracenów. Jest też polski akcent: za ołtarzem, w absydzie, widać grób księżnej Bari – a zarazem
polskiej królowej – z 1593 r. Po obu stronach klęczącej
Bony stoją posągi przedstawiające św. św. Wojciecha
i Stanisława Szczepanowskiego. Bona Sforza (14941558), żona króla Zygmunta Starego, w czasie rządów
swego syna – Zygmunta Augusta powróciła do rodzinnego Bari na ostatnie lata swojego życia. W bazylice jest
również srebrny ołtarz św. Mikołaja z Jego ikoną, lecz
grób Świętego znajduje się w krypcie.
Do krypty prowadzą podwójne schody z obu stron
prezbiterium. Jest wspaniała! Prostokątne wnętrze, strop
pokryty barokowymi stiukami z XVII w. wspierają pięknie rzeźbione romańskie kolumny. Pośrodku dłuższego
boku krypty, w niszy, za ozdobną kratą, pod srebrnym
ołtarzem znajduje się grób św. Mikołaja. Nad ołtarzem
wisi kuty w srebrnej blasze bardzo stary wizerunek
Świętego, słynący cudami. Przy nim i przy grobie pali
się wieczny płomień. Krata, oddzielająca grób ołtarzowy
od reszty krypty, otwierana jest dla udzielania wiernym
Komunii św. (było mi dane...).
W roku 1957, z udziałem delegata papieskiego, kardynałów, sześciu metropolitów i dziewiętnastu biskupów
otwarto sarkofag z ciałem Świętego. Ekspertyza naukowa wykazała, że św. Mikołaj liczył 167 cm wzrostu i był
mocno zbudowany. Zmarł w wieku 72-80 lat. W średniowieczu panowało przekonanie, że z kości Świętego
wydobywał się pachnący płyn zwany „manną”, który
miał właściwości lecznicze. Ta informacja zachowała się
w przekazach patriarchów Konstantynopola: św. Jana
Chryzostoma (+ 407), św. Metodiusza i in.
Bari kocha swojego Patrona – wydaje się, że imię
Nicola lub Nicoletta otrzymuje na chrzcie św. chyba co drugie dziecko. Ku czci Świętego odbywają się
w Bari dwa razy w roku wielkie uroczystości: 9 maja
– w rocznicę przybycia Jego relikwii do miasta i 6 grudnia – w dzień Jego śmierci. Szczególnie majowa uroczystość jest wspaniała. Całe miasto jest przystrojone, najpiękniejszy statek wiezie dwumetrową figurę Świętego
w asyście innych barwnych statków i łodzi. Po przybiciu
do brzegu figurę obwozi się po mieście w specjalnym
powozie. Kult św. Mikołaja od początku był ogromny. Już w VI w. cesarz Justynian wystawił w Konstantynopolu wspaniałą bazylikę ku Jego czci. W Rzymie
w IX w. były już dwa kościoły pod Jego wezwaniem.
Święty Mikołaj ma wiele świątyń – w samej tylko Polsce
jest ich 327! Jak był popularny – świadczą imiona sławnych Polaków: pierwszy prymas Polski – Mikołaj Trąba
(+ 1422), wielki astronom – Mikołaj Kopernik (+ 1543),
ojciec literatury polskiej – Mikołaj Rej (+ 1567), pierwszy polski kompozytor narodowy – Mikołaj Gomółka
(+ ok. 1609) i wielu, wielu innych.
Święty Mikołaj obdarzony cnotą ukrytego miłosierdzia jest patronem wielu miast a także żeglarzy, podróżnych, więźniów, niesłusznie skazanych, obrońców
wiary, kupców, pielgrzymów, rybaków, sędziów, panien
itd. – lista jest długa... Jest także patronem pojednania
Wschodu i Zachodu. Święty Mikołaj rozdawał prezenty. Powinniśmy odwdzięczyć się Mu prezentem od nas:
zwróćmy Mu pastorał, uwolnijmy Go od reniferów...
Sławmy Jego wielkość i naśladujmy Jego miłosierdzie
– sławmy także cnoty Jego wszystkich Współmieszkańców Nieba! On sam – nie „bajkowy” lecz rzeczywisty
– przynależy do Filarów Kościoła!
Bari – fragment uliczek Starego Miasta.
Bari – Bazylika Pontyfikalna św. Mikołaja – ściana zewnętrzna prawej nawy.
Krystyna Ungeheuer-Mietelska
24
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
ŚWIATŁO I KOLOR W KOŚCIELE – MAGIA WITRAŻY
Światło jest cieniem Boga
Platon
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Wraz z nimi
zmieni się wystrój kościołów. Świąteczne dekoracje rozbłysną tysiącem kolorowych światełek, błyszczących
w ich świetle wielobarwnych bombek i innych ozdób.
Święta przeminą, aby dać miejsce innym – Wielkiej
Nocy. Zmieni się wystrój, zmienią się kolory, światło –
i tak przez cały rok.
Jest jednak w kościołach coś, co trwa niezależnie
od zmieniających się świąt; cieszy swymi kolorami,
igrającymi w nich promieniami słonecznymi, stwarzającymi dodatkowo pełen tajemniczości nastrój. To witraże, które od średniowiecza do czasów dzisiejszych są
nierozerwalnie wpisane w architekturę kościołów.
Witraż pojawił się w architekturze na przełomie X
i XI w., a jego pełny rozkwit przypada na czasy katedr,
czyli tzw. średniowiecze gotyckie, obejmujące aż trzy
wieki: od XII do XV. Artyści tamtego okresu wiedzieli o różnicach zachowania się barw w zmiennych warunkach świetlnych i sztukę operowania światłem oraz
kolorem we wnętrzu potrafili wykorzystać w tworzeniu
witraży.
Witraże czasów gotyckich przedstawiały cały świat
człowieka wierzącego, począwszy od tego co najświętsze, nadprzyrodzone, poprzez alegorie natury, do spraw
powszednich. Oprócz funkcji dekoracyjnych pełniły
rolę edukacyjną. Ludzie nieumiejący czytać poznawali
ze scen na witrażach historie świętych; przedstawione
sceny stapiały się w obraz chwały, a światło na kształt
Bożej Opatrzności przenikało je i ożywiało.
Najstarsze zachowane witraże pochodzą z okresu
karolińskiego i z wieku XI (Francja, Niemcy). Z początku XII w. pochodzi cykl witraży z monumentalnymi postaciami proroków w katedrze w Augsburgu oraz zachowane witraże w Chartres, Poitiers, Le Mans, St. Denis,
Soest, Canterbury, York. Wiek XIII to witraże w katedrach w Chartres, Bourges, Sens, oraz w katedrze Notre
Dame i Sainte Chapelle w Paryżu. Wiek XIV reprezentowany jest w katedrach w Strasburgu, Kolonii, Marburgu, Erfurcie, a także witraże w kościele Mariackim
w Krakowie, w katedrze we Włocławku oraz w kościele
NMP w Toruniu. Wiek XV – to ośrodki witrażownictwa
w Strasburgu i Norymberdze.
Od XVI aż do końca wieku XVIII w witrażownictwie nastąpił zastój. Zapomniano, że istotą witrażu jest
światło; witraże pozbawiono rysunku linii ołowiu i malowano na bezbarwnej szybie kolorowymi emaliami.
Coraz częściej w miejsce witraży pojawiało się szklenie kościołów zwykłym bezbarwnym szkłem, dążąc do
możliwie największego rozjaśnienia wnętrza.
Renesans sztuki witrażowej przyniósł dopiero wiek
XIX i stał się czasem odrodzenia ich piękna, które rozkwitło w nowych formach. Pojawił się witraż świecki,
m.in. za przyczyną Williama Morrisa i Edmunda Burne’a-Jonesa, którzy tworzyli witraże nie tylko na potrzeby kościelne, lecz również dla budynków publicznych
i prywatnych rezydencji. Inną postacią, która miała wielki wpływ na rozwój witrażownictwa w skali światowej,
był Louis Comfort Tiffany. Na przełomie XIX i XX w.
dekoracyjne walory techniki witrażowej docenili przedstawiciele secesji: Eugène Grasset, Stanisław Wyspiański, Józef Mehoffer, a w sztuce XX w. tacy twórcy, jak:
Henri Matisse, Georges Braque i Marc Chagall.
Techniki
Witraż może być wykonany w różnych technikach:
• technika klasyczna „na gorąco”, stosowana w średniowieczu – kawałki szkła bezbarwnego lub barwnego
(barwionego tlenkami metali w masie płynnej lub powłokowego) malowane, podmalowane lub trawione łączy się
ołowianymi listwami. Do malowania używano ciemnej farby witrażowniczej (kontura lub patyna) oraz farby żółtej laserunkowej (lazura srebrowa). Malowane płytki wypalano
w piecu. W tej technice zarówno malarstwo, jak i ołowiane
listwy są równorzędnymi elementami formalnymi.
• malowidła witrażowe, technika „na gorąco”,
stosowana na przełomie XVI i XVII w. – obraz nanoszony farbami emaliowanymi na podobrazie w postaci
bezbarwnej, gładkiej, dużej tafli szklanej. Malowidło
utrwalane jest przez wypalanie w piecu. Ołowiane listwy
tracą znaczenie.
• witraż gabinetowy – niewielkich rozmiarów
szkło malowane emaliami lub en grisaille (szarą patyną) oraz mały witraż wykonany w technice tradycyjnej,
przedstawiające głównie motywy heraldyczne i świeckie
scenki rodzajowe, wprawiane najczęściej w bezbarwne
oszklenie okienne. Bardzo popularne od XV do XVII w.
w Nadrenii i Szwajcarii.
• oszklenie mozaikowe, oszklenie artystyczne –
szkła bezbarwne lub barwne, gładkie lub fakturowane,
opalowe i inne łączone są ołowianymi listwami, niekiedy cynowo-miedziowymi. Ołowiane spoiny wykorzystane są dekoracyjnie jako element graficzny. Stosowane
z upodobaniem w dobie secesji.
• oszklenie ołowiowe – krążki przypominające
dna butelek, tzw. „gomółki” lub płytki o innych formach
geometrycznych, zwykle ze szkła bezbarwnego, łączone
ołowiowymi listwami.
• technika mieszana – technika klasyczna łączona
z malowidłem na szkle.
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
Występują także tzw. imitacje witraża i sztuczny
witraż.
Imitacja polegała na nałożeniu farbami, prawdopodobnie olejnymi, konturów rysunku, który następnie wypełniano barwami. Malowidło było osłaniane
gładką przeźroczystą szybą i łącznie z nią montowane
w ramie okiennej. Strona ornamentowa malowanej tafli
była kierowana do wnętrza. Takie malowidło na szkle
było znacznie tańsze od witraża właściwego. Natomiast
sztuczny witraż nie miał nic wspólnego z witrażem właściwym. Przeźroczysty arkusz spreparowany ze sztucznej żelatyny, wycięty według rysunkowego wzoru, naklejano na taflę przeźroczystego szkła, ujętego metalową
ramą, a następnie taflę tę wprawiano między dwie szyby.
Wykonanie sztucznego witraża było bardzo tanie.
Przy omawianiu technik wykonania witraży należy
wspomnieć o projektancie, malarzu i twórcy witraży Louisie Comfort Tiffany’m – Amerykaninie, który dokonał
przełomu w technice łączenia szkła, jak również w samej metodzie jego wytwarzania. Dotychczas materiałem wykorzystywanym do tworzenia witraży było tzw.
szkło katedralne (jednobarwne i przezroczyste). Tiffany
na drodze eksperymentów stworzył szkło opalizujące,
charakteryzujące się zmniejszoną przejrzystością i różnobarwnością (zdobią je piękne smugi, cienie i plamki).
Najważniejszym jednak jego wynalazkiem jest technika polegająca na łączeniu kawałków szkła za pomocą
taśmy miedzianej zamiast profili ołowianych. Dało to
możliwość tworzenia dzieł nieporównywalnie bardziej
finezyjnych.
Witraże krakowskie
Najważniejszym ośrodkiem witrażownictwa w Polsce przełomu XIX i XX w. był Kraków i jego najbardziej znani twórcy. Stanisław Wyspiański – autor wielu
projektów witraży do katedry wawelskiej, kościoła OO.
Franciszkanów, ze słynnym witrażem Bóg Ojciec zatytułowanym Stań się, projektów witraży do wielu innych
kościołów i obiektów świeckich. Drugim twórcą był Józef Mehoffer, który w wieku 27 lat wygrał konkurs na
projekt witraży do szwajcarskiej katedry św. Mikołaja
we Fryburgu. Twórca wielu kościelnych witraży, m.in.
w katedrze wawelskiej, katedrze łacińskiej we Lwowie,
kościołach w Turku i Żyrardowie, a także projektów do
obiektów świeckich.
Tematyka witraży sakralnych jest ściśle związana
z tradycją ikonograficzną sztuki chrześcijańskiej. Są
to zdobienia wizerunkami świętych, postaciami proroków, papieży, scenami biblijnymi ze Starego i Nowego
Testamentu, scenami z życia Świętej Rodziny, przedstawieniami symbolicznymi, aniołami i geniuszami
(u Mehoffera), które do sztuki nowożytnej i dziewiętnastowiecznej weszły wraz z rzeszą personifikacji i postaci alegorycznych wywodzących się z mitologii grecko-rzymskiej. Natomiast tematyką witraży wawelskich
jest cierpienie.
25
Odrębną grupę witraży stanowią tzw. witraże heraldyczne, które wyodrębnia się na podstawie kryterium
przedstawienia i dalej różnicuje się w zależności od pozycji społecznej osoby dla której były wykonane. Mamy
więc witraże królewskie, szlacheckie, dostojników kościelnych i witraże mieszczańskie.
Oprócz niezmiennego zapotrzebowania na witraże
sakralne, projektowane i wykonywane są witraże świeckie. Na początku XX wieku w wielu nowobudowanych,
ale także modernizowanych kamienicach krakowskich,
obok różnych form dekoracji architektonicznej zaczęto
stosować przeszklenia witrażowe. Umieszczano je zazwyczaj w oknach klatek schodowych, w bramach, zarówno frontowych, jak i od podwórka oraz świetlikach
nad klatką schodową. Tematyka witraży w kamienicach
mieszkalnych jest bardzo różnorodna, ale jednocześnie
skromna w porównaniu z witrażami kościelnymi, szczególnie średniowiecznymi. Raz jest to skromny obrazek
w centrum, otoczony ozdobną bordiurą, innym razem
bardziej rozbudowane kompozycje obrazowe, tworzące
czasem tematyczne serie rozmieszczone na kolejnych
kondygnacjach klatki schodowej. Najpopularniejsze
motywy to: roślinne, zwierzęce, krajobrazowe, architektoniczne. Charakteryzuje je różnorodność kolorów,
częściej żywych niż pastelowych oraz rodzajów szkła,
a także technik malowania, trawienia i patynowania. Autorami projektów byli malarze i architekci, wykonujący
projekt unikalny, a nie wg wzorników jak w Europie Zachodniej. Lepiej lub gorzej zachowane możemy podziwiać je jeszcze dzisiaj, np. w kamienicach przy ul. św.
Anny, Straszewskiego, Długiej, Wyspiańskiego, al. Słowackiego i in.
Kraków, który stał się ośrodkiem sztuki witrażownictwa i artystów z nią związanych, kontynuuje tę tradycję. Powojenni twórcy to: Adam Stalony-Dobrzański, Wacław Taranczewski, Jerzy Nowosielski (witraże
w cerkwiach w Hajnówce, we Wrocławiu i w Krakowie),
Józef Lucjan Ząbkowski, Teresa Lisowska-Gawłowska,
Helena Pappe-Bożyk, Halina Cieślińska-Brzeska, Teresa Stankiewicz-Chamielec, Maria Roga-Skąpska, Teresa
Maria Reklewska i wielu innych.
Zanim powstały rodzime zakłady witraże zamawiano w Austrii.
Pod koniec XIX w. najbardziej znanym zakładem
witrażowym w Krakowie była, założona w 1880 r., firma Teodora Zajdzikowskiego. Wykonano w niej szereg
prestiżowych prac, m.in. witraże zaprojektowane przez
Wyspiańskiego do kościoła Mariackiego (okna w nawie
głównej i prezbiterium).
W roku 1902 założony został przez Władysława
Ekielskiego i Antoniego Tucha Krakowski Zakład Witrażów i Mozaiki. Zakład zrealizował kilkadziesiąt witraży
w galicyjskich kościołach oraz w budynkach świeckich.
Po dwóch latach do spółki przystąpił architekt Stanisław
26
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
Gabriel Żeleński, który przejął zakład na przełomie 1906
i 1907 r. i zarejestrował go pod nazwą „Krakowski Zakład Witrażów, Oszkleń Artystycznych i Fabryka Mozaiki Szklanej S. G. Żeleński”.
Projekty witraży realizowanych w Zakładzie Żeleńskiego wykonywali Stanisław Wyspiański, Józef Mehoffer, Włodzimierz Tetmajer, Franciszek Mączyński, Jan
Bukowski, Henryk Uziembło. Kierownikiem do spraw
artystycznych przez wiele lat był Stefan Matejko. Natomiast wykonawcami zaprojektowanych witraży byli
od początku majstrowie niemieccy, czescy oraz włoscy
(ci ostatni tworzyli mozaiki), którzy jednocześnie szkolili lokalne kadry. Zakład funkcjonował do wybuchu
I wojny. Biorący w niej udział Żeleński został postrzelony w sierpniu 1914 r. i zmarł następnego dnia. Zakład
uruchomiła ponownie jego żona, Iza Żeleńska w końcu
grudnia 1915 r., a w roku 1929 do pracy włączył się syn
– Adam Żeleński. Wybuch II wojny światowej i okupacja unieruchomiła zakład na kilka tygodni i później na
kilka miesięcy po aresztowaniu przez gestapo właścicieli w lipcu 1944 r. W lutym 1945 r. Iza Żeleńska ponownie uruchomiła zakład, a Adam dołączył do pracy
we wrześniu tego roku, po powrocie z obozu w Niemczech. Dalsze losy zakładu to objęcie zarządem państwa
w 1952 r., a w roku 1960 przejęcie go na własność państwa; w zakładzie pracowało wówczas 8 osób, w tym
dwoje właścicieli. W roku 2001 zakład został nabyty
przez prywatnego właściciela, Piotra Ostrowskiego, który oprócz zakładu urządził w budynku muzeum witraży.
Zakład działa obecnie nadal za zgodą spadkobierców rodziny Żeleńskich pod historyczną nazwą i logiem firmy.
Budynek Muzeum podzielony jest na dwie części: nową
i, nietkniętą, starszą. W jej oryginalnych, pochodzących
początku ubiegłego stulecia wnętrzach, znajduje się tzw.
żywe muzeum, którego celem jest ukazanie niezmienionego od setek lat procesu powstawania witrażu.
Po wojnie witraż w Polsce popadł w niełaskę. Zbytnia ekstrawagancja nie była dobrze kojarzona w czasach
PRL-u. W ostatnich latach sytuacja ulega zmianie. Witraże stają się pożądanym dziełem sztuki, stanowiącym
wystrój domów, mieszkań, restauracji, kawiarni, hoteli
i budynków użyteczności publicznej.Projekty dostosowują się do czasów i wymogów nowoczesnego wzornictwa. Jednak piękno witraży jest ponadczasowe, tak jak
światło, które daje im życie. A artyści, tworząc projekty
są w pełni świadomi możliwości wyrazowych witrażu.
Witraż jest cudem światła wnikającym wprost do duszy.
Jak to się dzieje i z czego wynika.
Światło jest energią, od której zależy wszelkie
życie i które szczególnie głęboko oddziałuje na człowieka. Jako elektromagnetyczna fala przybywa do
nas ze słońca i za pośrednictwem oczu i skóry przesyła natychmiast sygnały do mózgu. Natomiast kolor to
światło odbite. Z fizycznego punktu widzenia kolor jest
światłem rozszczepionym na fale o rozmaitej częstotli-
wości i długości. Pełni rolę w kształtowaniu ludzkich
uczuć i nastrojów, a nasze zdrowie i samopoczucie zależne są od zachowania równowagi kolorów. Mają także szczególne znaczenie w oddziaływaniu na psychikę
i fizjologię człowieka.
Psychologia kolorów jest uniwersalna i niezależna od pochodzenia kulturowego osoby, na którą dany
kolor oddziałuje. Ciepłe kolory (czerwony, pomarańczowy, żółty) posiadają wysoką energię, pobudzają;
mają również najdłuższe fale ze wszystkich barw widzialnych. Natomiast chłodny niebieski, indygo i fiolet
uspokajają; mają znacznie mniejszą energię, a ich fale
należą do znacznie krótszych. Zieleń jest kolorem równowagi i harmonii. Nasz mózg reaguje na każde drgnienie elektronów, akceptując lub odrzucając wywoływane
przezeń wrażenia. A więc kolor to wrażenie światła.
Sztuka witrażowa wykorzystuje kolor i światło do
kreowania emocji i nastrojów poprzez stosowanie określonych zestawień barwnych. Tak jak w naturze, zarówno kolor i światło nie są statyczne, tak stworzony przez
artystów witraż zmienia się w zależności od światła wynikającego z pory dnia, roku i pogody. Zmienność kolorystyki pozostająca w zależności od wędrówki słońca
– to właśnie niepowtarzalny urok i magia witraży.
Na zakończenie przytoczę dwa cytaty.
„Jeśli oczom twym ukarze się gęsty las, pełen wiekowych i wysokich drzew, gdzie na skutek gąszczu splątanych gałęzi twój wzrok nie sięgnie nieba, majestat tej
puszczy, zacisze tego miejsca, cudowność tego tak gęstego i nieprzerwanego cienia pośród otwartego, wiejskiego pejzażu sprawią, że uwierzysz w istnienie Boga”.
Tyle Seneka w czterdziestym pierwszym liście do
Lucilii.
Starożytni poganie uważali puszcze za miejsca
święte, wyobrażali sobie, że są zapełnione nimfami,
driadami i hamadriadami. Średniowieczni chrześcijanie
przeistoczyli je w katedry, pnie drzew odważnie zamieniając w marmurowe kolumny, listowie w kapitele i zdobione arabeskami sklepienia, a tajemne światło płynące
z góry, igrając w witrażach niczym słońce pośród gałęzi,
przeszyło nieruchomy półcień tego skamieniałego lasu.
Tak powstały gotyckie kościoły Francji i Niemiec, i tak,
wzorując się na zaalpejskich modelach, powstał kościół
w Mediolanie[ …] (Marchi Cesare, Wielkie katedry wielcy grzesznicy. Warszawa, 1996. – s. [95]).
I słowa samego Józefa Mehoffera:
[…] nie zapominajmy, że witraż to jest technika wieczna,
a zniszczyć ją może tylko katastrofa albo ręka ludzka.
oprac. as (c-b)
na podstawie:
– Pawłowska K., Budyn-Kamykowska (red.), Dziedzictwo
polskiej sztuki witrażowej. Kraków, [2000];
– Czapczyńska-Kleszczyńska D., Witraże w Krakowie: dzieła
i twórcy. Kraków, 2005;
– oraz słowniki, encyklopedie i źródła internetowe.
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
27
PIĘKNO ŚWIATŁEM
MALOWANE
1.
2.
3.
4.
5.
1. Bóg Ojciec – Stań się. Dzieło ukazuje Stwórcę w momencie stworzenia świata, z którego jednej ręki wypływają cztery żywioły: powietrze, ogień, woda, ziemia. Drugą, uniesioną ręką Bóg Ojciec błogosławi światu, który stwarza. Kościół OO. Franciszkanów. Proj. Stanisław Wyspiański.
2. Narodziny Jezusa. Katedra łacińska we Lwowie. Proj. Józef Mehoffer.
3. Św. Faustyna z fiołkami. Współczesny witraż w kościele w Witowie k/ Hebdowa i Koszyc, przy starym trakcie z Krakowa na
Sandomierz. Proj. Ewa Pańpuch [na marginesie: Autorka projektu wyznała mi, że po wykonaniu witraża, na wiosnę następnego roku, w jej ogrodzie zakwitły fiołki, których wcześniej nie było!].
4. Witrażowa rozeta w katedrze Notre Dame w Paryżu
5. Witraż w Bazylice Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach – przedstawia wielkie słońce, na tarczy którego umieszczony został
jasny, świetlisty krzyż - symbol wiary. Poniżej linii horyzontu jest morska głębia. Proj. Witold Cęckiewicz we współpracy z artystką Małgorzatą Toborowicz.
28
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
CIERPIENIE BOGA I CZŁOWIEKA
U BOKU CHOREGO
Pomocy nie można udzielać choremu „na siłę”, jeśli
on lub jego rodzina sobie tego nie życzą. Dzieje się tak
wówczas, kiedy opiekunowie swoim postępowaniem nie
wzbudzają zaufania. Przyczyn jego utraty bywa wiele.
Niektóre spośród nich są bardzo istotne, na przykład stworzenie nadziei na wyleczenie, kiedy przesłanki medyczne
są wątpliwe. Również brak czasu na rozmowę z chorym
i jego rodziną oraz lekceważenie ich obaw zawsze powoduje ochłodzenie relacji z opiekunami chorego.
W opiece terminalnej nad dzieckiem, oprócz troski
okazywanej mu przez rodziców, ważna jest pomoc jego
rodzeństwu. Skupianie się na cierpiącym dziecku jest
czasem tak duże, że opiekunowie nie mają już dość sił
dla pozostałych dzieci, których zdrowie, zwłaszcza psychiczne, także jest zagrożone. Najczęstszym problemem,
z którym zdrowe rodzeństwo nie może się uporać, jest
poczucie winy wynikające z wcześniejszych
kłótni i nieporozumień
rodzinnych. Wspierający rodziców powinien
mieć czas również na
wysłuchanie zdrowego
dziecka i udzielenie mu
pomocy w jego trudnej
sytuacji. W towarzyszeniu choremu terminalnie i jego rodzinom istnieje potrzeba
wzajemnej współpracy
opiekunów
medycznych (zwłaszcza psychologów) i wolontariuszy z kapelanami szpitalnymi. Religia ma wartość
czynnika „terapeutycznego” zwłaszcza tam, gdzie trzeba
na nowo odkryć sens życia i umocnić nadzieję. Pewną
trudnością jest niewłaściwe sprowadzenie jej wyłącznie do roli narzędzia psychoterapii. Zsekula-ryzowana,
świecka psychologia pomaga uwolnić się człowiekowi
od swojego „ja”. Zadając jednak pytanie o sens życia,
nie potrafi wskazać jego źródła. Stąd też jest ona różna
od chrześcijańskiego kierownictwa duchowego, które odkrywa człowiekowi prawdę, że jest kochany i zbawiony
przez Boga. W sytuacji kiedy poszukuje on samopotwierdzenia, z pomocą spieszą mu opiekunowie medyczni. Gdy
jednak potrzebuje rady duchowej, przebaczenia grzechów,
modlitwy, konieczna jest pomoc duszpasterza.
Objawienie Boże nie przynosi treści bezpośrednio
związanych z problematyką tej najtrudniejszej z posług,
jaką jest wsparcie i solidarność z umierającym i jego bliskimi. Wyrazem tej solidarności jest Dzieło Odkupienia,
które ogarnia wszystkich ludzi, czyniąc ich „dziećmi
Boga” – Jedynego Ojca. Stąd też Ojciec Święty przypomina nam, że „Jezus składając samego siebie w ofierze
za nas na krzyżu, ustanowił zasady sądu zbawienia, objawiając zamysł Miłosierdzia Ojca. Ten sąd zapowiada już
dzisiaj: utożsamiając się z «najmniejszym z braci», Jezus
żąda od nas, byśmy go przyjęli i służyli mu z miłością.
W dniu ostatecznym powie nam: «Byłem głodny, a dałeś
mi jeść» (Mt 25,35) i zapyta nas, czy głosiliśmy Ewangelię miłości, czyśmy nią żyli i dawali o niej świadectwo.
Jakże wymownie brzmią dziś dla nas te Twoje słowa,
Panie życia i nadziei! W Tobie każda ludzka ułomność
zostaje ocalona i odkupiona. Dzięki Tobie
niepełnosprawność nie
jest ostatnim słowem
w życiu. Ostatnim słowem jest miłość, Twoja miłość, która nadaje
sens życiu. Pomagaj
nam zwracać serca ku
Tobie; pomagaj nam
rozpoznawać
Twoje
oblicze, które jaśnieje
w każdej ludzkiej istocie, nawet najbardziej
znękanej zmęczeniem,
problemami i cierpieniem” (Jan Paweł II,
Kościół jest dla was „gościnnym domem”. Przemówienie z okazji jubileuszu niepełnosprawnych, 3.12.2000, 6).
Wsparcie okazane przez służbę szpitala i najbliższych ma pomnożyć nadzieję, szczególnie wtedy, kiedy
choremu i jego bliskim wydaje się, że nie ma już ratunku i chcieliby krzyczeć: „Dni moje podobne są do wydłużonego cienia, a ja usycham jak trawa” (Ps 102,12].
Bóg, posługując się ofiarnymi ludźmi, sprawia, że chory
– mimo zbliżania się do śmierci – nie pogrąża się w rozpaczy, choć często jego cierpienie jest ogromne.
W przypowieści o miłosiernym Samarytaninie
(por. Łk 10,30-37) Chrystus wskazuje, jaki powinien
być stosunek do cierpiących bliźnich. Nie można ich
mijać i nie dostrzegać ich cierpienia. Słuszną postawą,
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
która wymaga odwagi i miłości, jest zatrzymanie się
przy chorym i liczenie się z wszystkimi konsekwencjami tego czynu. Być może trzeba będzie zrezygnować z realizacji osobistych planów, uszczuplić swoje
dobra materialne, czy nawet zaryzykować utratę zdrowia. Opiekujący się umierającym powinien być jak
miłosierny Samarytanin wrażliwy na cierpienie. Nie
powinien także wstydzić się wzruszenia i łez. Czasem
współczucie jest jedynym przejawem solidarności wobec cierpienia, którego nie sposób złagodzić. Powinien
on pielęgnować w sobie ową wrażliwość, czyniącą go
podobnym do Chrystusa pochylonego nad człowiekiem, którego ukochał do szaleństwa Krzyża. Nie należy jednak poprzestawać na współczuciu. Trzeba okazać
czynną pomoc na miarę sił i środków, którymi się dysponuje. Nigdy nie jest tak, aby cierpiącemu nie można
było ulżyć, choćby odrobinę.
29
Jan Paweł II z jeszcze jednej przyczyny zachęca
wspierających chorego i jego bliskich: „Jesteście znakiem
nadziei w naszych czasach. Wszędzie tam, gdzie mamy
do czynienia z brakiem nadziei i cierpieniem, otwieracie
niewyczerpane źródła poświęcenia, dobroci posuniętej
aż do heroizmu, które wypływają z ludzkiego serca. (...)
Kroczcie odważnie obraną drogą, niech was nigdy nie powstrzymują trudności. Chrystus, Miłosierny Samarytanin,
niech będzie najlepszym przykładem do naśladowania dla
każdego wolontariusza. Naśladujcie także Maryję, która
wybierając się «z pośpiechem», aby pomóc swej krewnej
Elżbiecie, stała się zwiastunką radości i zbawienia. Niech
Ona nauczy was pokornej i czynnej miłości i wyprosi dla
was u Boga łaskę dostrzegania Go w ubogich i cierpiących” (Jan Paweł II, Miłość najwspanialszą formą ewangelizacji. Przesłanie na zakończenie Międzynarodowego
Roku Wolontariatu, Watykan, 5.12.2001, 4).
CIERPIENIA TRZEBA DOTKNĄĆ...
W Polsce każdego roku ponad tysiąc rodzin wymaga pomocy z powodu utraty dziecka. Wsparcia tego może udzielić im tylko ten, kto jest zdolny do modlitwy i refleksji nad
własnym przemijaniem. Wszelkie próby pomocy ze strony osoby, która przeżywa poczucie winy i boi się swojej
śmierci, są nieskuteczne, a nawet szkodliwe. A przecież
ma to być spotkanie zranionego z tym, kto wie, gdzie szukać lekarstwa i jak zakładać „duchowe opatrunki”.
Pomagający osieroconym jest wiarygodny wówczas, jeśli przeżył życiowy dramat i przezwyciężył go.
W ten sposób naśladuje Chrystusa, który wszedł w historię ludzkości jako prawdziwy Człowiek (Kongregacja
Nauki Wiary, „Donum vitae”. Instrukcja o szacunku dla
rodzącego się życia ludzkiego i o godności jego przekazywania, Rzym, 20.02.1987, 60). Naśladuje też Maryję, która doświadczyła śmierci Syna i nie poddała się
zwątpieniu (por. Jan Paweł II, Encyklika „Redemptoris
Mater”. O błogosławionej Maryi Dziewicy w życiu pielgrzymującego Kościoła, Rzym, 25.03.1987, 30). Tylko
taki człowiek może przekonać o nadziei, która jest silniejsza od mrocznego doświadczenia śmierci.
Człowiek jest bezsilny wobec ogromu bólu osieroconych rodziców. Przeżycia, których oni doświadczają, są niewyobrażalne. Dla opisu ich nie można znaleźć
jakiejkolwiek skali porównawczej. Toteż śmierć dziecka trzeba uważać za najcięższe z doznań, wpisanych
w los człowieka. Do tego dramatu najczęściej nie można przygotować się tak, jak do innych życiowych wydarzeń. Wrażenia związane ze śmiercią dziecka bywają
tak okrutne, że ich wpływ widoczny jest na wszystkich
płaszczyznach życia osieroconej rodziny.
W najgorszej sytuacji są ci rodzice, którzy utracili jedyne dziecko. Dlatego zadają pytanie: „Jak to jest
możliwe, że Bóg nazywa siebie Ojcem, a w rzeczywistości jest mściwy, bo zabiera nam niewinne dziecko?”
Stan ten jest trudny do zrozumienia przez tych, co „syci”
spełnionego życia, kiwają ze współczuciem głowami
nad ich dolą.
Próbę odpowiedzi podejmuje Papież Jan Paweł II,
wyjaśniając, że choć człowiek jest bezsilny wobec zjawiska śmierci i utracił pewność wartości, które do tej
pory miały dla niego znaczenie, to w tej dramatycznej
sytuacji źródłem jego siły może stać się wiara chrześcijańska [Sympozjum poświęcone opiece nad umierającymi, Rzym, 17.03.1992, 4).
„Nikt nie jest w stanie pocieszyć załamanej matki”,
pisze jedna z osieroconych. Ona nie chce być sama, dlatego prosi Boga, aby pozwolił jej nadal kochać dziecko.
Liczy na znak z Nieba, że dziecku jest dobrze. Na przemian doświadcza poczucia winy i agresji wobec Boga,
ale jak Mu wykrzyczeć swój żal? Jak Go dosięgnąć
w Niebie, które stało się dla niej „betonowym stropem”?
Ja nie chcę być sama,
Bez mojego kochanego dziecka...
Więc do Ciebie mam prośbę –
Kochaj mnie, abym nie postradała zmysłów...
Ja nie chcę być sama,
Więc do Ciebie prośbę mam,
Pozwól memu dziecku
Odwiedzać mnie w snach...
A kiedy kończy się dialog z Bogiem, człowieka najczęściej „odwiedza” rozpacz.
Jan Paweł II przypomina, że poza wiarą ból zawsze
stanowi nieodgadniona tajemnicę. Wówczas pragnienie
śmierci często jest jedynym ukojeniem bólu dla zranionego. Dlatego jedna z matek skarży się: „Bóg jakby
30
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
wziął pod uwagę, że nie chcę już żyć, ale nie do końca.
Widocznie to nie to miejsce i nie ten czas... Moje życie,
mówiąc banalnie, straciło już sens. Chodzi o to, że tak
naprawdę na niczym mi już nie zależy: na pracy, mężu,
innych ludziach, domu... Wszystko to może sobie być,
ale może też przestać istnieć i nie będzie z tego powodu
wiele zachodu...”
Okazując szacunek i współczucie osieroconym,
należy im przypomnieć, że świat nigdy nie chciał być
ukrzyżowany.
Człowiek zawsze próbował
uciec przed krzyżem.
„Walka między «światem» a krzyżem toczy
się od zawsze, jest to
walka z Krzyżem zbawienia (Jan Paweł II,
Homilia w Sanktuarium franciszkańskim,
Alwernia, 17.09.1993,
9). A przecież, jeśli
osierocony człowiek
nie odrzuca Krzyża,
jest on więcej wart niż
ten, któremu dobrze się
powodzi. Nie powinien
on zazdrościć tym, którzy zabiegając o sukces, otoczeni są podziwem i zawiścią świata (por. Jan Paweł II, Spotkanie z chorymi, Budapeszt, 20.08.1991, 5).
„Pan Bóg nie jest sprawiedliwy, a jeżeli jest, to ja
tej sprawiedliwości po ludzku nie pojmuję” – skarży się
matka. – „A już na pewno nie jest dobry. Ja to ja, jestem
dorosła i wiele rzeczy mogę sobie wytłumaczyć, ale co
z moim dzieckiem, które przez całe życie, od pierwszej
jego minuty, znało tylko strach i ból? I strach najbliższych o to, co będzie jutro, pojutrze, za tydzień? W nagrodę poszło do Nieba, ale jego cierpienie wystarczyłoby na kilka nieb do kwadratu, więc może można było
porozdzielać to jakoś subtelniej?”
Nie ma prostych odpowiedzi, które spełniają kryteria skutecznego lekarstwa. O wiele lżej jest tym spośród osieroconych rodziców, którzy umieją
w swoim cierpieniu
dostrzec współczującego im Boga (por. Ap
3,19]. Bywa i tak, że
to smutne wydarzenie
jest jedynym sposobem
nawiązania przyjaźni
z nimi (por. Hbr 2,10).
Trzeba ogromnego duchowego wysiłku, aby przemienić ból
utraty w miłość (por.
Kongregacja
Nauki
Wiary, „Donum vitae”.
Instrukcja o szacunku
dla rodzącego się życia
ludzkiego i o godności
jego przekazywania, Rzym, 20.02.1987,40). To jest prawdziwa wewnętrzna walka o ocalenie w sobie miłości, nadziei i wiary. W czasie jej trwania Bóg nie opuszcza człowieka nawet na chwilę.
Miłość jest niezmienna
Nauka miłości
Co to znaczy kochać,
Uczę się od Ciebie.
Niestety to boli:
Zdrada zamiast przyjaźni,
Zazdrość w miejsce współpracy,
Niewdzięczność za okazane dobro,
I ten krzyż co go widać w dali.
- Czy zapomniałem o czymś?
Gdy umrę, jak każdy człowiek,
Nie zmartwychwstanę po trzech dniach,
Ale na końcu czasów...
Wierzę, że kiedyś...
Spotkam się z moim Ojcem.
On odsłoni welon tajemnicy
I wyjaśni mi znaczenie mojego życia.
Poznam źródło swojej słabości
I docenię moc Jego łaski...
A wówczas wszystko będzie inaczej.
Śmierć stanie na straży życia,
Wiara będzie już oglądaniem Boga,
Nadzieja pewnością wieczności,
Nie będzie już lęku o utratę najbliższych.
Jedynie miłość pozostanie niezmienna,
Gdyż w Niebie i na ziemi
Zawsze wciąż jest taka sama.
Notka o autorze:
Ks. Lucjan Szczepaniak SCJ, lekarz, teolog, kapelan Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, duszpasterz chorych dzieci, związany z ZHR, otrzymał Order Uśmiechu, autor publikacji naukowych z zakresu deontologii
medycznej i etyki lekarskiej, poeta.
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
31
POEZJE
Świąteczna Refleksja
Kiedy zmrok zapala gwiazdy
Wzrokiem tulę cały dom,
Ciepło w każdym kącie gości
Aby chronić tych co śpią.
Anioł niesie nam nowinę
Boże dziecię w żłobie leży,
Jak rozumieć to przesłanie?
Jaką miarą się to mierzy?
Moje dzieci śpią wygodnie
Oby miały słodki sen,
Jezus mały śpi na sianie
A to przecież Boży syn.
Więc mentalnie i ostrożnie
Wnoszę dziecię pod swój dach,
By dać ciepło i schronienie
I tak czynię już od lat.
Nie pojmuję tak do końca
Ale myślę że tak trzeba,
Dzieci niech widzą różnicę
Która zbliża nas do nieba.
Antoni Góral 09 01 2014 r.
Wigilia
Dzień inny od wszystkich dni
Udziela się nastrój oczekiwania
Świątecznie pomieszane zapachy
Czas choinki przystrajania.
Staramy się być uprzejmi
Nawzajem w takiej chwili
Aby po pierwszej gwiazdce
Razem zasiąść do wigilii.
Wspólna modlitwa zobowiązuje
Do uroczystej oprawy
Później opłatek, wspólne życzenia
I obietnica poprawy.
Każdy odczuwa, jakby był lepszy
Tak zespolony wśród bliskich
I chociaż szczęścia nic nie zakłóca
To jednak myślę o wszystkich.
Antoni Góral
Czytelniku, może Ty także tworzysz poezje. Ten kącik jest dla Ciebie.
Zapraszamy Cię do zamieszczania w nim własnych wierszy.
32
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
Kolęda dziecięca
Zbieram się długo, od samego lata,
Zobaczyć Ciebie w świętym Betlejemie,
Tylko, że od nas trzeba przejść pół świata,
By w Twą zamorską zawędrować ziemię.
Pokaż mi dzisiaj za naszym ogrodem
Najbliższą drogę do Twojej stajenki,
Za to opłatek przyniosę Ci z miodem,
Stanę na palcach i podam do ręki.
Snop wezmę z sobą, przyda Ci się słoma:
Niech Matka Boska w jakąś noc zadymną,
Żłób nią wyścieli świętymi rękoma,
By Ci nie było w Twej kołysce zimno.
A gdy Ci twardo będzie bez poduszek
I smutno, zapal na gwiazdach światełka,
Ja Ci dam trochę mych suszonych gruszek
I zeszłoroczne opowiem jasełka.
Jak szli Trzej Królowie z koroną na głowie,
Jakeśmy wtedy zabili Heroda,
I jak na skrzypkach grali pastuszkowie...
Tak ślicznie było... Tyś nie widział...
Szkoda...
A potem razem z Betlejem pójdziemy
Do nas pomodlić się gdzieś na Pasterce,
I tu usłyszysz, Malusieńki, Niemy,
Jak kolęduje Tobie moje serce.
Kazimierz Wierzyński
OPŁATEK
(opowiadanie dla dzieci)
Wszyscy oczekiwali świąt Bożego Narodzenia. We
wrześniu 1939 r. Niemcy napadli na Polskę i cała rodzina żyła w strachu nie wiedząc, co będzie dalej. Ojciec na
wojnie, dzieci nie chodzą do szkoły, bo w niej stacjonują
hitlerowscy żołnierze. Mama krzątała się, by przygotować coś na jutrzejszą Wigilię. Dużo tego nie było: kasza,
kapusta, ziemniaki.
– Dobre i te przedwojenne ostatki, ale nie mamy
opłatka! Oddalony od wsi o dziesięć kilometrów kościół jest zamknięty, księdza wywieźli gestapowcy.
Ukrywał w piwnicy na plebanii całą rodzinę karczmarza Abrama. Pod piwnicą był schowek na kapustę. Tam
ich ukrył. Jak SS-mani weszli, nikogo nie zobaczyli
w piwnicy, ale usłyszeli płacz dziecka spod podłogi.
Zaczęli szukać i odkryli schowek. Wszystkich wywieź-
li, proboszcza też.Obóz koncentracyjny za ukrywanie
Żydów. To straszne!
– To skąd teraz weźmiemy opłatek na Wigilię?
Może sami zrobimy? – zapytał Piotruś, który zawsze
przekładał opłatki miodem.
– Możemy teraz spróbować, blat kuchenny jest
nagrzany. W wodzie rozpuszcza się mąkę; trzeba chwilę
zaczekać i wylać na nagrzany blat.
Tak też zrobili, ale pierwsza próba była okropna:
wszystko zaczęło się palić, masa dymu, skrobanie blatu
z przypalonej mąki...
– To jest za gorące, woda musi powoli odparowywać, a ciasto powinno się suszyć. Musimy zaczekać, aż
blat ostygnie, a to będzie szybko, bo jest umyty – powiedziała mama.
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
Tak też zrobili. Piotruś z niecierpliwością próbował,
czy blat jest jeszcze gorący. Kiedy nie parzył już zbliżających się do niego rąk, mama nalała cienką warstwę ciasta, które natychmiast zmieniło kolor na żółtawy, potem
bladło i bladło, aż wreszcie wybielało i zaczęło brzegami
odstawać od blachy kuchennej. Zdjęli ciasto, które wcale
nie przywarło do kuchni. Następnie wlali jeszcze następną porcję i wszystko się udało. Odstające brzegi zostały
okrojone. Pocięto ciasto na opłatki. Było ich bardzo dużo.
– Mamo, podzielimy się z sąsiadami! – zawołał
z radością Piotruś.
33
– Ależ tak, zaraz je zaniosę, jeszcze przed wieczorem, bo potem jest niebezpiecznie – powiedziała mama,
biorąc koszyk opłatków.
Wszyscy gospodarze z sąsiednich domów dziwili
się, jak to się mogło udać, że to nie takie proste, a jednak, można bez formy upiec opłatek. Mama przyszła
z powrotem, niosąc w koszyku jajka, pierniki i ser.
Tak uradowani sąsiedzi urządzili rodzinie Piotrusia
wspaniałe święta w tych strasznych czasach wojny.
Marek Polański
DZIEŃ BABCI I DZIEŃ DZIADKA
Dzień Babci – święto obchodzone dla uhonorowania babć; w ten dzień wnuki składają życzenia swoim babciom.
W Polsce obchodzone 21 stycznia, w tym samym dniu w Bułgarii i Brazylii, a w Hiszpanii – 26 lipca. We Francji
jest to święto ruchome i obchodzone jest w pierwszą niedzielę marca, zaś w Wielkiej Brytanii – w pierwszą niedzielę
października.
Dzień Dziadka – święto,
obchodzone w Polsce 22 stycznia
w celu uhonorowania dziadków.
Przyjęło się, że w ten dzień wnuki składają życzenia swoim dziadkom.
Zwykle życzeniom towarzyszy wręczenie laurek i kwiatów,
czy drobnych upominków dla
babci i dziadka.
Dzień Babci i Dziadka to
święta, które najprawdopodobniej przywędrowały do Polski
z Ameryki w latach osiemdziesiątych XX wieku. Zarówno
w USA jak i w Kanadzie jest obchodzone jako Narodowy Dzień
Dziadków, ustanowiony przez
Kongres i Prezydenta i obchodzone we wrześniu. Ciekawostką jest fakt, iż posiada swój oficjalny hymn: A Song for Grandma and Grandpa, a symbolem
tego dnia jest niezapominajka.
W naszych warunkach klimatycznych, w styczniu trudno
byłoby zdobyć niezapominajkę,
ale pamiętajcie o tym święcie,
a przy okazji pomyślcie, jak wiele
zawdzięczacie swoim dziadkom.
Aby przybliżyć wam czasy, w jakich żyli, (chociaż o tym chętnie
opowiedzą wam sami), przeczytajcie zamieszczony poniżej tekst
o tym, jak dawniej wychowywano
Rysunek:
Kamila Jarocka
dzieci.
34
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
JAKIE TO ZWYCZAJE I ZABAWY MIELI NASI PRADZIADKOWIE BĘDĄC
DZIEĆMI
Dawno, dawno temu, jeszcze przed II Wojną Światową
kiedy miałem parę lat, zachowania dzieci i ich zabawy
znacznie w owym czasie się różniły od dzisiejszych. Na
przykład: dzieci zwracając się do swoich rodziców używały zawsze określeń: Mamusiu, czy też Tatusiu. Kilkuletni chłopiec kiedy zwracał się do dziewczynki o parę
lat od niego starszej mówił do niej „Proszę pani”. Ekspedientka w sklepie do kilkuletniej dziewczynki zwracała
się mówiąc „Co sobie panienka życzy”, lub do chłopca
„Co sobie kawaler życzy”.
Kiedy dziewczynka się witała ze starszymi wdzięcznie dygała (uginała jedno kolano), natomiast chłopcy
stawali na baczność, skinając energicznie głowę, a podaną dłoń kobiety całowali. Niewyobrażalną
było rzeczą, aby któreś
z dzieci pierwsze wyciągnęło rękę do powitania dorosłej osoby.
Zawsze przepuszczały w przejściu jako
pierwsze osoby dorosłe, a w lokomocji
miejskiej ustępowały
miejsca siedzące. Nie
było tłumaczenia np.,
że wnuczuś ma nóżki
zmęczone po kilkugodzinnym ganianiu
w Ogródku Jordanowskim. Chłopiec powinien być szarmancki i w godności znosić niedogodności.
Dzieci przy stole biesiadnym – przy jedzeniu i uroczystościach nie zabierały głosu. Mogły tylko o coś poprosić. Byłby to nietakt zgodnie z porzekadłem „Ryby
i dzieci głosu nie mają”. Dzieci po świątecznym (niedzielnym) obiedzie w dowód podzięki całowały mamusię w rękę.
Uczucia wyrażano spontanicznie, nie szczędząc łez
wzruszenia na przykład na pogrzebach, ślubach czy też
przy czytaniu wzruszającej książki czy oglądaniu w kinie takiegoż filmu.
Dzieci na niedzielę ubierały świąteczne ubranka.
Chłopcy wyprasowane na kant spodenki i białe koszule z wyprasowanymi na sztywno kołnierzykami oraz ze
spinkami w mankietach, dziewczynki wykrochmalone sukienki. W niedzielę cała rodzina udawała się do kościoła
na mszę św., a wieczorem odmawiała wspólnie pacierz.
W szkole na lekcji zajęć praktycznych uczono
zarówno chłopców jak i dziewczynki: cerowania skar-
petek (na grzybku), haftowania, szycia i wielu innych
praktycznych robót domowych. Oddawano do szewca
obuwie do podzelowania i nabijano blaszki na obcasach
i w okolicy palców, garnitury na miarę szyli krawcy,
a sukienki krawcowe.
Za nieposłuszeństwo w szkole stawało się w kącie twarzą do ściany, względnie, dostawało się po dłoni
klapsy linijką. Były i kary bardziej uciążliwe jak pozostawanie w klasie po lekcjach – pozostawianie w tzw.
„kozie” (zamkniętej sali).
Dziewczynki bawiły się lalkami, grały w klasy, skakanki i zielone. Bardziej ekskluzywną grą było „serso”
polegającą na wyrzucaniu i łapaniu kółek wiklinowych
na patyk w formie
miecza, oraz toczenie
po ziemi drewnianego
kółka (podobnego do
kółka hula-hop), popychane patyczkiem.
Młodsze dzieci
bawiły się w „Budujemy mosty…”, „Chodzi lisek koło drogi”,
„Głuchy telefon”, „Pomidora” itp.
Niedawno przechodziłem koło przedszkola, dzieci na placu zabaw bawiły się
w „Budujemy mosty
dla pana starosty…”
W tę zabawę bawili się również moi rodzice, to znaczy,
że w tę zabawę bawią się dzieci już od stu lat.
Miejscem zgromadzeń towarzyskich był trzepak,
stanowiąc jednocześnie miejsce demonstrowania figur
gimnastycznych. Najbardziej popularną grą podwórkową dla chłopców była „piłka nożna” oraz gra w „dwa
ognie” lub „wybijanego”.
Zawartości kieszeni ówczesnych chłopców bardzo różniły się od kieszeni dzisiejszych. U szanującego się chłopca wypełnione były kamieniami do procy,
obowiązkowo również musiał się znajdować scyzoryk,
portmonetka, lusterko ze zdjęciem Shirley Temple –
amerykańskiej aktorki filmowej oraz grzebyk. Mama
codziennie wieczorem przeprowadzała kontrolę zawartości moich kieszeni i zbędne jej zdaniem przedmioty ku
mojej rozpaczy usuwała.
Sprawy honorowe rozwiązywano na udeptanej ziemi. Chłopcy walczyli aż do momentu położenia przeciwnika na łopatki. Wtedy zwycięzca podawał dłoń na
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
zgodę zwyciężonemu. Niepodanie po walce ręki byłoby
wielkim nietaktem.
Najpopularniejszymi grami były: „pikuty”, gra
scyzorykiem polegała na wbijaniu ostrza w ziemię
rzucanego z różnych pozycji.(kolanko, łokieć, główka
itp.). Popularną grą była „gra w kupki”. Przeważnie
grano bilonem carskiej Rosji lub kajzerowskimi fenigami. Pieniążki poszczególnych grających układało się
w stosik (kupki) – w odległości 1,5-2 m od murowanej
ściany i odbijało pieniążkiem (bijakiem) o ścianę. Czyj
bijak był najbliżej kupki, ten miał prawo do jej rozbicia
35
i przebijania pieniążków z reszki na orła. Podobną grą
byłą była gra w guziki oparta na podobnych zasadach.
Była również popularna zabawa „strzelania z klucza”,
ale tej zabawy ze względu bezpieczeństwa nie będę
opisywał, jak również powszechny zwyczaj chodzenia
po drzewach.
No i jak Wam się to podoba? Zapewne zakwalifikujecie ówczesne zwyczaje jako terror – łamanie praw
dziecka. Ja do ówczesnego pokolenia się zaliczam
i wierzcie mi, takich odczuć nie mam.
Andrzej z Bronowic
TEOFIL UCZESTNICZYŁ W KORONACJI
MATKI BOŻEJ FATIMSKIEJ
Parafia Matki Bożej Fatimskiej w Porębie Wielkiej –
Koninkach to miejsce bardzo bliskie naszym sercom.
Gospodarzem tam jest nasz przyjaciel, Ksiądz Zdzisław.
Jest to miejsce gdzie często udajemy się na wypoczynek,
gdzie wakacje i ferie spędzał z nami Teofil. Tam wędrował z nami po górach, wypoczywał nad wodą, jeździł na
nartach i sankach.
I wiecie co? Podoba mu się tam!
Trzynastego października w Koninkach miała się odbyć wielka uroczystość. Ksiądz Kardynał Stanisław Dziwisz miał koronować figurę Matki Bożej Fatimskiej z tamtejszego kościoła. Oczywiście nie mogło nas tam zabraknąć. I tak bardzo chcieliśmy, aby pojechał z nami Teofil.
Jakaż była nasza radość, gdy w przeddzień tego
wydarzenia to właśnie Zosia go wylosowała!
Koronacja figury Matki Bożej obyła się jednak rankiem tego dnia w Krakowie u Księdza Kardynała. A po
południu w Koninkach została odprawiona uroczysta
Msza Święta dziękczynna wraz z nabożeństwem fatimskim pod przewodnictwem Księdza Biskupa Jana Zająca. Po uroczystościach mieliśmy okazję do krótkiego
spotkania i pełnej radości miłej rozmowy z Księdzem
Biskupem.
Późnym wieczorem wróciliśmy do Krakowa szczęśliwi i wdzięczni Panu Bogu i Matce Bożej za to, że mogliśmy tam być razem. I za to, że był z nami Teofil.
Was też zapraszamy do odwiedzenia tego pięknego miejsca i do modlitwy przed obliczem Matki Bożej
Fatimskiej.
Barbara, Grzegorz, Zosia i Tereska Leleń
36
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
KAŻDY GO WIDZIAŁ LUB MA, LECZ NIE KAŻDY WIE,
ŻE TAK SIĘ NAZYWA....
Kiedy byłam mała, nad moim łóżkiem wisiał wizerunek
Matki Boskiej Częstochowskiej. Był on umieszczony na
srebrnej tarczy, do której przytwierdzono łańcuszek. Dostałam go od mojej Babci, która przywiozła go dla mnie
z Częstochowy. Nie wiedziałam wtedy, że jest to ryngraf.
Ryngraf to rodzaj medalionu w kształcie tarczy,
a umieszczone na nim rysunki dotyczą zazwyczaj tematyki religijnej lub patriotycznej. Ryngrafy znane były już
w XVI wieku i stanowiły wtedy część zbroi rycerskiej,
noszonej przez rycerzy pod szyją. Początkowo ryngrafy
ozdabiane były herbami oraz inicjałami monarchów lub
dowódców. Dopiero w XVII w. ryngraf przyjął swoją
dzisiejszą formę medalionu patriotyczno-religijnego.
O tym, jak ważną rolę spełniały ryngrafy, można
się przekonać śledząc historię rycerstwa a potem Wojska Polskiego. Nosili je królowie, dowódcy wojsk, rycerze i zwykli żołnierze. Widniejąca na nich Matka Boska
towarzyszyła żołnierzom w bitwach i dodawała otuchy
w czasie niewoli. Po wielkich zwycięstwach, czy też cu-
downych ocaleniach składali swoje ryngrafy jako wota
dziękczynne w sanktuariach maryjnych. Tam też można
oglądać je do dnia dzisiejszego. Gdzie można zobaczyć
ryngrafy? W muzeach, np.: w Muzeum Wojska Polskiego, w Muzeum Powstania Warszawskiego, w skarbcu
na Jasnej Górze, w kościołach – w gablotach, w których
umieszcza się wota. Ludzie bardzo często oddają tam
swoje ryngrafy w podzięce za uzdrowienie z choroby,
czy za wyproszone łaski.
W dzisiejszych czasach wizerunki na ryngrafach
przedstawiają nie tylko Matkę Bożą. Czasem jest to
Anioł Stróż opiekujący się dzieckiem, czy wizerunek
Świętej Rodziny. Jeśli więc z okazji Pierwszej Komunii Świętej, czy przy innej ważnej dla Was uroczystości,
otrzymacie ryngraf, nie krzywcie się, że to nie najnowszy
model tabletu, ale zachowajcie go jako cenną pamiątkę,
gdyż osoba, która Wam go podarowała, pragnie dla Was
tego, co najważniejsze: opieki Bożej.
Ryngraf z wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej wykonany przez Anię Niemczuk.
Ryngraf otrzymany w czasie I Komunii Świętej przez kardynała Franciszka Macharskiego i ofiarowany Matce Bożej
w Sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Anna Stawowiak
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
37
PLAN WIZYTY DUSZPASTERSKIEJ 2014/2015
Data
27.12.2014
Sobota
Ks. Proboszcz
godz. 9.15
godz. 9.00
ul. Przybyszewskiego ul. Złoty Róg
– num. nieparzyste,
– domy prywatne
ul. Mysłakowskiego
29.12.2014 godz. 9.15
Poniedziałek ul. Zapolskiej 17
30.12.2014
Wtorek
Ks. Andrzej
godz. 14.00
ul. Lea 219
godz. 9.00
ul. Bronowicka 69
Ks. Krzysztof
Ks. Wojciech
godz. 9.00
ul. Bandkiego
od godz. 9.00
ul. Zarzecze
od Al. Armii Krajowej
godz. 9.00
ul. Zapolskiej 25
od godz. 9.00
ul. Bronowicka 81
godz. 9.00
ul. Szablowskiego 4
od godz. 9.00
ul. Rydla 4, 6, 8, 12, 16
31.12.2014
Środa
Ks. Lech
od godz. 10.00-12.00
ul. Krakusów – domy
prywatne
02.01.2015
Piątek
godz. 18,30
ul. Lea 162
03.01.2015
Sobota
godz. 9.15
ul. Czepca 3
godz. 19.00
ul. Włościańska
godz. 9.00
ul. Zapolskiej 42
05.01.2015 godz. 15.30
Poniedziałek ul. Przybyszewskiego 71
od godz. 9.00
ul. Górna,
ul. Drzymały,
ul. Czepca – domy
prywatne
godz. 17.00
ul. Spiżowa,
ul. Brązownicza
07.01.2015
Środa
godz.13,00
godz. 16.00
ul. Przybyszewskiego ul. Konwisarzy
– num. parzyste
08.01.2015
Czwartek
godz.13.30
ul. Walewskiego
09.01.2015
Piątek
godz. 17,00
ul. Stańczyka 10
10.01.2015
Sobota
godz. 9.30
ul. Stańczyka 14
12.01.2015 godz. 9.30
Poniedziałek ul. Zapolskiej 17
Rydla 2, 10
godz. 19.00
ul. Wesele 6, 8, 10.
godz. 9.00
ul. Mydlnicka,
ul. Odlewnicza,
ul. Pyjasa
godz. 16.00
ul. Kołowa
godz. 19.00
ul. Lea 171, 173
od godz. 17.00
ul. Wesele 18-26
godz. 19.00
ul. Wesele 47
godz. 9.00
ul. Bronowicka 71
godz. 9.00
ul. Bronowicka 85
godz. 15.00
ul. Bronowicka
52 A
godz. 16.00
ul. Wesele
– num. nieparzyste
13.01.2015
Wtorek
godz. 15,00
ul. Zapolskiej
– domy prywatne
godz. 17.00
ul. Wjazdowa
14.01.2015
Środa
godz. 14,00
ul. Kmietowicza
godz. 15.00
ul. Bronowicka 52
15.01.2015
Czwartek
godz. 12,00
ul. Bronowicka
– domy prywatne
i blok 54
godz. 17.00
ul. Lea 158
od godz. 9.00
Al. Armii Krajowej 27
ul. Stańczyka 18, 22
od godz.16.00
ul. Zapolskiej 27
godz. 16.30
ul. Lea 140, 160
godz. 11.00
ul. Rydla 20, 24
od godz. 17.00
ul. Wesele 28-34
godz. 16,30
ul. Armii
Krajowej 27, 29
38
Okruchy św. Wojciecha – Październik 2014
16.01.2015
Piątek
godz.16.30
ul. Wesele 2, 4, 12,
14, 16
17.01.2015
Sobota
godz. 9.30
ul. Stańczyka 11, 12,
13
19.01.2015
Poniedziałek
godz. 19.00
ul. Lea 212
godz. 9.00
ul. Sołtysa
Dytmara 3
godz. 9.00
ul. Rydla 26
od godz. 9.00
ul. Złoty Róg 32,
m. 1-121
godz. 15.00
godz. 16.00
ul. Rodakowskiego ul. Kunickiego,
ul. Sewera
20.01.2015
Wtorek
godz. 16.00
ul. Rydla 28
21.01.2015
Środa
godz. 17.00
ul. Armii Krajowej
33
22.01.2015
Czwartek
godz. 17.00
godz. 19.00
ul. Armii Krajowej ul. Lea 210 A, B
31
23.01.2015
Piątek
godz. 19.00
ul. Lea 210 C, D
godz. 9.00
ul. Zarzecze
– od ul. Lea
godz. 9.00
ul. Bronowicka 69
26.01.2015
Poniedziałek
godz. 15.00
ul. Rydla 22
godz. 16.00
ul. Cicha
27.01.2015
Wtorek
godz. 9.00
ul. Bronowicka
77
godz. 15.30
ul. Lea – domy
prywatne
od godz.16.00
ul. Szablowskiego 3
godz. 16.30
ul. Lea 234, 236,
238
godz. 9.30
ul. Zapolskiej 15
24.01.2015
Sobota
28.01.2015
Środa
godz. 15.30
ul. Krakusów 1a
godz. 19.00
ul. Lea 240
od godz.17.00
Al. Armii Krajowej 29
od godz. 09.00
ul. Zapolskiej 24
ul. Rydla 14, 18
od. 18.00
ul. Sołtysa Dytmara 2,
4, 6
godz. 15.00
ul. Zapolskiej 24 A
29.01.2015
Czwartek
godz. 19.00
ul. Lea 242
30.01.2015
Piątek
godz. 19.00
ul. Lea 244
Gdyby kogoś nie było w czasie kolędy to prosimy zgłosić się do księdza w celu ustalenia dogodnego terminu wizyty
duszpasterskiej. W bloku lub ulicy gdy wizyta duszpasterska jest od rana to jest możliwość kolędy gdyż ksiądz
wraca do danego bloku wieczorem, aby ci którzy są w pracy mogli przyjąć księdza wieczorem. Prosimy to zgłosić
w zakrystii lub ministrantowi.
Okruchy św. Wojciecha
Wydawca: Parafia św. Wojciecha, ul. Św. Wojciecha 4, 30-134 Kraków, tel. 12 636 73 69
Zapraszamy do współtworzenia naszego pisma. Kontakt: ks. Wojciech Mozdyniewicz
Informujemy, że redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania zmian i skrótów
oraz nie bierze odpowiedzialności za treść nadesłanych artykułów
AKADEMIA Z OKAZJI
ŚWIĘTA NIEPODLEGŁOŚCI
Modlitwa do Świętej Rodziny
ułożona przez papieża Franciszka
Jezu, Maryjo i Józefie
w Was kontemplujemy
SYNOD BISKUPÓW O RODZINIE
blask prawdziwej miłości,
W dniach 5-19 października 2014 r. w Rzymie odbyło
się III Nadzwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów poświęcone rodzinie. Biskupi wypracowali dwa
dokumenty: Orędzie oraz Relację Synodu. W dniach
4-25 października 2015 r. będzie obradowało XIV Zgromadzenie Zwyczajne Synodu Biskupów, które zakończy
prace synodalne. Tematem będzie: „Powołanie i misja
rodziny w Kościele i świecie współczesnym”. Ojciec Święty Franciszek ułożył modlitwę w intencji rodzin i synodu
biskupów, zachęcając do jej odmawiania przed synodem, jak i w trakcie prac synodalnych.
do Was zwracamy się z ufnością.
Święta Rodzino z Nazaretu,
uczyń także nasze rodziny
środowiskami komunii
i wieczernikami modlitwy,
autentycznymi szkołami Ewangelii
i małymi Kościołami domowymi.
Święta Rodzino z Nazaretu
niech nigdy więcej w naszych rodzinach
nikt nie doświadcza
przemocy, zamknięcia i podziałów:
ktokolwiek został zraniony albo zgorszony
niech szybko zazna pocieszenia i uleczenia.
Święta Rodzino z Nazaretu,
oby przyszły Synod Biskupów
mógł przywrócić wszystkim świadomość
sakralnego i nienaruszalnego
charakteru rodziny,
jej piękna w Bożym zamyśle.
Jezu, Maryjo i Józefie
Usłyszcie, wysłuchajcie naszego błagania.

Podobne dokumenty