Streszczenie referatu
Transkrypt
Streszczenie referatu
Streszczenie referatu z tekstu: „The Syntax and Pragmatics of the Naming Relation” Kennetha A. Taylora Wstęp: Autor planuje rozwaŜyć syntaktykę i pragmatykę w funkcjonowaniu mechanizmu odniesienia przedmiotowego. UwaŜa on, Ŝe dotychczas skupiano się właściwie wyłącznie wokół zagadnień semantycznych i tym samym pozostawiono luki uniemoŜliwiające wytłumaczenie wielu zjawisk językowych. Za przykład podana zostaje Fregowska zagadka informatywnej identyczności. Zdaniem autora, jest ona nierozwiązywalna na gruncie samej semantyki, poniewaŜ jej źródło naleŜy do dziedziny syntaktyki, gdzie z kolei rozróŜnienie między sensem i znaczeniem jest niewystarczające. Co więcej, okazuje się, Ŝe niektóre kluczowe problemy odniesienia przedmiotowego moŜna rozjaśnić jedynie za pomocą pragmatyki. W tekście zostały podane argumenty na rzecz tezy, Ŝe wiele błędów podstawienia wyraŜeń o tym samym odniesieniu przedmiotowym ma źródło nie w zachowaniach z dziedziny semantyki, ale pragmatyki. Syntaktyka w relacji nazywania: W rozumieniu syntaktycznym, jeśli N jest nazwą, to dowolne dwa uŜycia nazwy N mają to samo odniesienie przedmiotowe, a dzieje się tak na mocy reguł językowych. UŜycia nazwy tego samego typu są w świetle syntaktyki explicitly co-referential. Dla odróŜnienia, coincidental co-reference to zjawisko dotyczące nazw róŜnych typów (niezaleŜność co do odniesienia oznacza, Ŝe nie ma gwarancji, Ŝe zawsze kiedy m odnosi się do o, to n takŜe odnosi się do o). Przykładowo, Hesperus i Phosphorus mimo wspólnego odniesienia (Wenus) są nazwami róŜnych typów, są zatem referencyjnie niezaleŜne, nie są explicitly co-referential, a jedynie coincidental co-referential. Typ nazwy jest zbiorem aktualnych i moŜliwych uŜyć z jednoczesną gwarancją, Ŝe wszystkie uŜycia mają to samo odniesienie przedmiotowe. W obrębie typu tworzy się łańcuch uŜyć nazw, które są explicitly co-referential. Nazwy róŜnych typów tworzą niezaleŜne od siebie łańcuchy, nawet jeśli mają wspólne odniesienie. Rozwiązanie zagadki informatywnej identyczności nazw zaproponowane przez Fregego opiera się na stwierdzeniu, Ŝe nazwy mające wspólne odniesienie mogą mieć róŜne sensy (stąd a=a jest poznawczo czymś innym od a=b, nawet jeśli a i b mają wspólne odniesienie). Zdaniem Taylora, Frege miał rację, Ŝe zdanie „a=b” nie jest tylko metajęzykowym opisem funkcjonowania danych nazw. Jednak z tego wcale nie wynika, Ŝe zdanie „a=b” m u s i mieć inną zawartość niŜ „a=a” czy „b=b”. Frege popełnił błąd subject matter fallacy. Błąd ten staje się naszym udziałem, gdy sądzimy, Ŝe wszystkie informacje przekazane przez uŜycie wyraŜenia są informacjami o przedmiocie. Nie jest przecieŜ tak, Ŝe kaŜda nazwa jest połączona ze zdeterminowanym i wyczerpującym sposobem prezentacji. Wspólne odniesienie róŜnych nazw lepiej tłumaczyć w terminach koincydencji na gruncie syntaktyki, a nie semantycznej konieczności. NaleŜy zastrzec, Ŝe o przynaleŜności do danego typu nie decyduje wyłącznie równokształtność i takie samo brzmienie czy zastosowanie anafory (przykład, kiedy sound/shape pattern nie wystarcza: homonimia, róŜne style zapisu, róŜne sposoby artykulacji, podział na nazwy ogólne i jednostkowe- „tygrys” moŜe oznaczać zbiór, ale i konkretny egzemplarz). Same uŜycia nazw mogą być w danym kontekście dwuznaczne. O przynaleŜności nazw do tego samego typu decyduje mechanizm koreferencji, który ma nie tyle formalny, co raczej globalny charakter związany z funkcjonowaniem wspólnoty językowej. Członkowie danej wspólnoty językowej usiłują nazywać obiekty zgodnie z tradycją wiązania uŜycia tej samej nazwy w łańcuch, który jest explicitly co-referential. Jako uŜytkownicy języka zwykle musimy polegać na kontekście uŜycia nazwy, Ŝeby rozpoznać, do jakiego typu naleŜy. To jednak nie gwarantuje nam sukcesu. W procesie poznawania nowych nazw, mimo duŜych kompetencji w podpieraniu się kontekstem (takŜe kontekstem zadanym przez innych kompetentnych członków danej wspólnoty językowej) moŜemy popełniać zasadnicze błędy, będące powaŜnym znakiem zapytania choćby w kierunku zwolenników semantyki Kripkego. Jednym z błędów jest uznanie nazwy tego samego typu za dwie nazwy równokształtne i równobrzmiące, odnoszące się do odrębnych przedmiotów i tworzące oddzielne łańcuchy koreferencji. MoŜemy go popełnić na przykład wtedy, kiedy od kompetentnych uŜytkowników języka – takich, którym racjonalnie jest ufać - usłyszymy diametralnie róŜne opisy tego samego przedmiotu (wówczas nawet zdanie „a=a okazałoby się dla nas czymś nietrywialnym, a być moŜe nawet bardziej zaskakującym, niŜ prawdziwe podstawienia do „a=b”, jak choćby „Hesperus = Phosphorus”). MoŜemy teŜ ulec wraŜeniu, Ŝe mamy do czynienia jedynie z dwiema nieco odmiennymi społecznościami językowymi (subcommunities of one’s co-linguals), które róŜnią się na przykład opinią co do przedmiotu. MoŜliwości te rodzą problemy, poniewaŜ trudno nam będzie jednoznacznie określić, czy uŜycia danej nazwy naleŜą do jednego łańcucha, podobnie niełatwo będzie zrozumieć, czym jest w tych okolicznościach próba uŜycia nazwy zgodnie z łańcuchem jej przekazań. Nawet jeśli taki spójny łańcuch istnieje, moŜe być przez nas nieuświadomiony (nie jest on dla nas dla nas in-the-head-co-referential). Zagadnienie wspólnego odniesienia przedmiotowego nastręcza szczególnie wiele kłopotów przy rozwaŜaniu wyraŜeń okazjonalnych, których częściowa charakterystyka opiera się na niezaleŜności co do odniesienia (mogą być jedynie coincidental co-referential). NiezaleŜność co do odniesienia powoduje wieloznaczności interpretacyjne. Jedynie pragmatyka, nasze doświadczenie i wyczucie językowe, moŜe jakoś uzasadniać poszczególne decyzje co do interpretacji takich wyraŜeń, nie moŜemy się jednak pokusić o w pełni sformalizowany opis procedur decyzyjnych i reguł interpretacji. W wielu sytuacjach wystarcza to, co autor określa mianem „demonstration sharing” czyli procedura opierająca się na porządku występowania w zdaniu. Jeśli juŜ zdecydowaliśmy, jak rozumieć odniesienie jednego ze zwrotów okazjonalnych uŜytych w zdaniu, to występującemu po nim wyraŜeniu okazjonalnemu często przypisujemy to samo odniesienie. Tworzy się wtedy lokalny łańcuch anaforyczny. Jednak i to zjawisko to ma podłoŜe pragmatyczne, a nie strukturalne, moŜliwe są przecieŜ róŜne inne interpretacje zdania. śadne czyste reguły językowe nie mogą o nich przesądzić. Zazwyczaj decydujące jest to, co wydaje nam się po prostu rozsądne. Anaforyczność nie przesądza interpretacji takŜe w przypadku nazw i połączenia nazw z innymi wyraŜeniami referencyjnymi. Argumenty Taylora odnoszą się za kaŜdym razem w podobnych przypadkach do moŜliwości zrozumienia zdania na wiele akceptowalnych sposobów. Pragmatyka w relacji nazywania: Wśród reprezentacji językowych szczególnie istotne są potencjalnie odnoszące się (referentially fit) i odnoszące się z sukcesem (referentially successful). Reprezentacje mogą pasować zgodnie z samymi regułami syntaktycznymi, ale odnoszące się z sukcesem to jedynie te, które nie tylko syntaktycznie pasują, ale równieŜ aktualnie reprezentują jakiś przedmiot. Bycie nazwą potencjalnie odnoszącą się jest warunkiem wstępnym moŜliwości bycia nazwą odnoszącą się z sukcesem. Jest to warunek wstępny, ale niewystarczający. Syntaktyka nie odpowiada na wszelkie generalne problemy odniesienia. Ostateczną, chociaŜ nie niezawisłą instancją, jest pragmatyka. WaŜne jednak, aby podkreślić, Ŝe moŜliwości reprezentowania przedmiotu nie moŜna ustalić dla Ŝadnej nazwy izolowanej od struktury syntaktycznej. Relacja, która zawiązuje się między nazwą odnoszącą się z sukcesem a reprezentowanym przez nią przedmiotem, jest relacją kauzalną. Struktura reprezentacji nie zaleŜy jednak wyłącznie od jej czynników wewnętrznych (tego autor w omawianym fragmencie nie wyjaśnia). Jako uŜytkownicy języka uczestniczymy w róŜnych grach językowych. Są dwa podstawowe typy gier: prawdziwościowe (veridical) i nie-prawdziwościowe (non-veridical). Pierwsze z nich, o ile gracze stosują się do zasad poprawnie, umoŜliwiają nazwom sukces referencyjny, poniewaŜ opierają się one na realności i obiektywności (traktują o rzeczywistych przedmiotach). Podobnej jasności co do sukcesu referencyjnego nie spotykamy w przypadku gier nie-prawdziwościowych, które dotyczą nazw pustych czy abstrakcyjnych, jednak i wtedy mamy pewne zasady, jak choćby spójność. Dobrym przykładem jest rozmowa o postaciach fikcyjnych, przy okazji której moŜemy się z powodzeniem kierować tradycją uŜycia nazwy. W kaŜdym razie czujemy, Ŝe nazwy puste, chociaŜ nie mają przedmiotu, nie trafiają w „to samo”. Oczywiście, logicznie rzecz ujmując, prawdopodobnie jest tylko jeden zbiór pusty, ale na rzecz róŜnicy w funkcjonowaniu nazw reprezentujących fikcje moŜe świadczyć intuicyjnie wyczuwalna róŜnica między błędami w uŜyciach róŜnych nazw. Błąd w uŜyciu nazwy „Święty Mikołaj” jest czymś innym niŜ błąd w uŜyciu nazwy „pegaz”. Pojawia się oczywiście pytanie, jakiego rodzaju kontakt moŜemy mieć z nieistniejącymi przedmiotami i jak moŜna by go opisać w terminach przyczynowych. Jest ono pewnego rodzaju groźbą dla referencjalizmu, szczególnie dojmującą w dyskusjach nad statusem obiektów matematycznych. Zdaniem autora, moŜemy się w przypadku tego typu wątpliwości odwołać do kategorii gier nieprawdziwościowych. W kaŜdym razie, funkcjonowanie takich nazw zaleŜne jest od ugruntowanych syntaktycznie i jednocześnie zgodnych z tradycją uŜycia pustych łańcuchów koreferencji, które są explicitly co-referential oraz łańcuchów, które są coincidental coreferential. Zdania z uŜyciem nazw pustych nie są w pełnych sensie twierdzące (Taylor proponuje określenie „prepropositional”, ich domeną jest „one and a half stage pragmatics”, gdzie na plan pierwszy wysuwa się problem implikatury konwersacyjnej). W ostatnim fragmencie tekstu autor wraca do problemu podstawiania nazw ( jeśli a=c i b=c to a=b). Zachowanie wartości logicznej nie jest toŜsame z zachowaniem przedmiotu dyskursu. Jeśli nazwy róŜnych typów są jedynie coincidental co-referential, to naleŜy zwrócić uwagę na to, jaką wiedzę mają rozmówcy: zarówno ten, kto mówi, jak i ten, do kogo się mówi. Podstawienie nazwy b za nazwę a jest uprawnione tylko wówczas, gdy akceptowane jest zdanie „a=b” (nazwy a i b są in-the-head-co-referential), rozmówcy mogą wówczas z powodzeniem stosować nazwy a i b wymiennie. Oczywiście samo bycie in-the-head-coreferential nie wystarcza do sukcesu referencyjnego (o komunikacyjnym niŜej), nazwy muszą być ponadto real-world co-referential. NaleŜy zaznaczyć, Ŝe akceptację zdania „a=b” relatywizujemy nie tylko do rozmówców, ale teŜ do momentu rozmowy. Akceptacja zdania o identyczności nie jest toŜsama z akceptacją sądu wyraŜonego przez to zdanie. Dowodami na to są na przykład: moŜliwość akceptowania zdania skonstruowanego w języku, którego się nie zna oraz moŜliwość wiary w relację dotyczącą nieznanych nam osób (wystarczy, jeśli zdanie w obcym języku lub plotkę o nieznajomym słyszymy od kogoś, komu ufamy). Standardowe ograniczenie koreferencyjne: Jeśli zdanie o formie: A uznaje, Ŝe …n … jest logicznie dopuszczalne dla gracza p w ciągu logicznym D w czasie t oraz gdy m jest w relacji koreferencji w stosunku do n dla A w czasie t, wtedy i tylko wtedy zdanie o formie: A uznaje, Ŝe …m … jest logicznie dopuszczalne dla gracza p w ciągu D w czasie t. W sytuacji dyskursu istotna jest wspólna podstawa wiedzy rozmówców (common ground). Z jednej strony kwestia przekonań jest istotniejsza w przypadku tego, do kogo się mówi (w kontekście skutecznej komunikacji z ascribee stosowanie się do jego przekonań jest nawet waŜniejsze niŜ bycie real-world co-referential i bycie w zgodzie z przekonaniami tego, kogo autor określa mianem „ascriber”, jest to sytuacja związana z zagadnieniem de dicto ascriptions- istotne okazuje się to, w co wierzy słuchający). Z drugiej strony, o sukcesie komunikacyjnym w rozmowie z uŜyciem nazw, które są coincidental co-referential decyduje podwójne zakorzenienie tych uŜyć: we wspólnej wiedzy mówiącego i słuchacza (a to z kolei zbliŜa nas do problematyki de re ascriptions). Dyskurs między dwoma rozmówcami jest tylko przykładem. UŜycia nazw mogą być wielorako zakorzenione, w zaleŜności od ilości uczestników rozmowy.