niedziela - nazwa.pl
Transkrypt
niedziela - nazwa.pl
niedziela nr podlaska 34 (662) • K • rok L • 26 VIII 2007 • Podlasie w numerze: Cel został osiągnięty – podsumowanie 17. Pieszej Pielgrzymki Drohiczyńskiej na Jasną Górę Moje miejsce jest na misjach – wywiad z s. Heleną Kamińską ze Zgromadzenia Córek Maryi Wspomożycielki temat tygodnia Zawierzając Maryi śród setek sanktuariów naszej ojczyzny Jasna Góra cieszy się szczególną estymą. To bodaj jedno z nielicznych miejsc kultu, które kilkakrotnie podczas swoich licznych pielgrzymek nawiedzał sługa Boży Jan Paweł II, a które przynajmniej raz w życiu odwiedził każdy z nas. Tu, u stóp Czarnej Madonny, dziękujemy za już otrzymane i prosimy o nowe łaski. To do Niej uciekamy się w naszej codzienności i w chwilach trudnych dla naszego kraju. To przed Nią składaliśmy z inicjatywy uwięzionego Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego słynne Jasnogórskie Śluby Narodu. To do Niej nie tak dawno wędrowaliśmy przez nasze miasta i miasteczka, niosąc „wszystkie nasze dzienne sprawy” – jak śpiewamy w pieśni „Kiedy ranne wstają zorze”. Dzisiaj znowu przed Nią stajemy – 26 sierpnia przypada uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej, obowiązująca w całym kraju. Stajemy z sercami przepełnionymi wdzięcznością i miłością za ponad 600 lat obecności w naszym narodzie (w 1982 r. uroczyście obchodziliśmy 600-lecie sprowadzenia do Polski Cudownego Obrazu Pani Jasnogórskiej). Zawierzymy Jej na nowo nasze życie, rodziny i nas samych, przyrzekniemy wierność Ewangelii i posłuszeństwo nauczaniu Kościoła. W Jej matczynych oczach będziemy szukać współczucia i ukojenia, w Jej sercu – bezwarunkowej miłości do każdego i każdej z nas, pielgrzymów na drodze życia. Piękną odpowiedź na te nasze prośby i błagania daje Maryja w dzisiejszej Ewangelii, poświęconej weselu w Kanie Galilejskiej. Skieruje tam do sług jakże znamienne słowa: „Zróbcie wszystko, cokolwiek (mój Syn) wam powie” (J 2,5). Zawiera się w nich bowiem wszystko: gwarancja Bożego pokoju w nas i wokół nas, zawierzenie i ufność w Boże decyzje dotyczące naszego życia i naszych rodzin… bowiem nikogo z nas Maryja nie pozostawia bez opieki. Edyta Hartman Katarzyna Nita W Matka Czuwająca Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory (J 2,10). K iedy jest „ dobry czas” na ślub? Czy na pewno tylko miesiące z literką „r” w nazwie zapewniają szczęście nowożeńcom? I czy to prawda, że nigdy w maju? Zabobony mają się całkiem dobrze (a wydawało mi się, że to nie średniowiecze...)! Faktem jest, że małżeństwo poddawane jest nieustannym próbom. Za fasadą naiwnych przesądów i ludzkiego mędrkowania ginie zupełnie istota rzeczy: małżeństwo sakramentalne, jedno, nierozerwalne „aż do śmierci”. Młodzi w Kanie Galilejskiej nie przeżywali zapewne podobnych dylematów. Rzecz nie w tym, że były to „inne czasy”, ale w tym, iż „była tam Matka Jezusa”, a ponadto „zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów”. Niby zwyczajni goście, których trzeba nakarmić, napoić, a jednak... Historię znamy doskonale, choć ze zdziwieniem odkrywamy coraz to nowe jej aspek- ty. Starosta weselny – nic nie wiedząc o cudzie, jakiego dokonał Jezus – trafnie ocenił jakość wina, wyrażając tylko zdziwienie: przecież wszyscy robią odwrotnie! Podchmielonym weselnikom można podać byle „bełta” (i tak się nie zorientują)! Problem w tym, że Bóg nie postępuje tak jak ludzie. Woda przemieniona w wino jest znakiem łaski, która prawdziwie „rozwesela serca”, zaradza potrzebom człowieka. To „wino” zawsze będzie lepsze od ludzkich wytworów. Jest nieporównanie lepsze, ponieważ nie prowadzi do upicia się, ale do przeżycia szczęścia Bożego obdarowania, do oszołomienia ogromem miłości, z jaką nas Pan do siebie przygarnia. Gdzie w naszej refleksji podziała się Królowa o zranionej twarzy, Czarna Madonna? Matka Czuwająca tym się wyróżnia, że nie narzuca się swoją obecnością. Odnoszę wrażenie, jakby była trochę zawstydzona centralnym miejscem w kaplicy... Zgadza się jednak na to, ponieważ wie dobrze, jak potrzebne jest nam wszystkim spojrzenie w Jej oczy, które nieustannie głoszą: „Zróbcie wszystko, cokolwiek (mój Syn) wam powie”! Nasza Ojczyzna i dzisiaj przeżywa tragiczne chwile. Cóż po deklaracjach „wytrwania w wierze ojców”, skoro naród oddany Maryi nie słucha Jej Syna?! Nie słucha, bo nauczył się słuchać tylko własnych „mądrości”. Nie słucha, bo się nie modli z pokorą, a raczej „nakazuje” Bogu, co „musi” zrobić, by ludzie w Niego wierzyli... Bogurodzica czuwa mimo wszystko nad nami: pozwala nam wykrzyczeć wszystko, co bardzo boli, grzeszników łagodnie prowadzi do Miłosierdzia, „skleja” swoim wstawiennictwem rozsypujące się małżeństwa... Czuwa, by nikomu nie zabrakło „dobrego wina” łaski uświęcającej! Ks. Tomasz Pełszyk NIEDZIELA NR 34 (662) • 26 sierpnia 2007 I niedziela podlaska Jednym Zdaniem KORCZEW W dniach 4 -5 sierpnia nad Bugiem odbywały się targi„Zielony Korczew i Targi dla Wsi”. W programie były m.in. wystawy maszyn rolniczych, samochodów oraz artykułów budowlanych i ogrodniczych. SIEMIATYCZE 6 sierpnia na terenie parafii pw. św. Andrzeja Boboli bp Antoni Dydycz poświęcił nowo otwarty oddział Narodowego Funduszu Zdrowia. Dorota Pogorzelska BIAŁYSTOK 6 sierpnia Ksiądz Biskup uczestniczył w uroczystości z okazji 60-lecia kapłaństwa abp. Stanisława Szymeckiego. KOŁOBRZEG Coś dla tęgich głów Gościnny Caritas Od 23 lipca do 3 sierpnia w Domu Miłosierdzia im. Jana Pawła II odbywały się półkolonie dla dzieci objętych opieką Centrum Pomocy Socjalnej w Sokołowie Podlaskim. J ak każdego roku Centrum Pomocy Socjalnej w Sokołowie Podlaskim zorganizowało półkolonie dla dzieci z rodzin niepełnych bądź patologicznych. Tym razem jednak placówkę wspomogła Caritas diecezjalna. Dyrektor ks. Walenty Wojtkowski zdecydował się bowiem pomóc dzieciom objętym opieką CPS. Zgodził się, aby korzystały one razem z dziećmi kolonijnymi z atrakcji, jakie oferuje Dom Miłosierdzia im. Jana Pawła II. Centrum Pomocy Socjalnej nie musiało płacić za korzystanie z boiska czy też świetlicy, a pokryło jedynie koszty obiadów dla swoich 27 podopiecznych, którzy mogli liczyć również na pomoc finansową z Ośrodka Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Co można robić w mieście w wakacje? Wydawałoby się, że można się tylko nudzić, lecz program półkolonii CPS wypełniający czas między godz. 10 a 15 zdecydowanie temu przeczył. Nad rozpędzeniem nudy raz na cztery wiatry pracowali Robert Barbachowski i Katarzyna Jezierska, dzięki którym każdy dzień wyglądał inaczej. Wodne igraszki na pływalni Sokołowskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji przeplatały II NIEDZIELA NR 34 (662) • 26 sierpnia 2007 się z grą w piłkę nożną czy siatkówkę. Gwoździem programu był wyjazd do Warszawy 30 lipca. Dzieci odwiedziły „Eldorado” – nowoczesny i bezpieczny plac zabaw, gdzie pozbyły się nadmiaru energii wśród jaskrawych kolorowych materacy, piłek i zjeżdżalni, aby następnie spokojnie obejrzeć film animowany w jednym z warszawskich kin. Ostatniego dnia lipca odwiedziły też salon optyczny, gdzie poddały się komputerowemu badaniu wzroku. Kierownictwo CPS zadbało więc nie tylko o świetną zabawę, ale również o zdrowie swoich kolonistów. W Domu Miłosierdzia im. Jana Pawła II każdy posiłek rozpoczynała się i kończy modlitwą. Większość dzieci, zasiadając razem do stołu z podopiecznymi kolonii Caritas, po raz pierwszy zetknęło się ze zwyczajem dziękowania Bogu za chleb. Nie samym chlebem jednak człowiek żyje. Dla duszy potrzebna jest sztuka, nawet ta pisana przez małe „sz”. Zorganizowany prze sokołowski sanepid konkurs plastyczny wyzwolił w dzieciach ducha walki i uruchomił bujną wyobraźnię, zwłaszcza że na zwycięzców czekały praktyczne nagrody. Po dziesięciu dniach półkolonii pozostały pamiątki, jak też radosne wspomnienia, które przeważyły nad smutnymi chwilami życia w domu, z odrapanym ze ścian tynkiem i niejednokrotnie pustą lodówką. Za rok kolejne emocje i atrakcje. Uszy do góry! Dorota Pogorzelska od redakcji 9 sierpnia po długiej i ciężkiej chorobie w wieku 78 lat odeszła do Pana śp. Władysława Boguszewska – matka ks. Andrzeja Boguszewskiego, proboszcza parafii Gnojno w dekanacie sarnackim. Łącząc się w bólu z Księdzem Andrzejem i całą Rodziną, pragniemy wraz z modlitwą złożyć najserdeczniejsze wyrazy współczucia pełni ufności w to, że Chrystus, Pan życia i śmierci, wskrzesi śp. Władysławę i pozwoli przebywać jej w swojej chwale na wieki. Wieczny odpoczynek racz jej dać, Panie! W imieniu redakcji ks. Dariusz Frydrych W dniach 7-20 sierpnia nad morzem podczas III turnusu kolonii letnich Caritas wypoczywały dzieci z rodzin będących w trudnych warunkach materialnych. SOKOŁÓW PODLASKI W dniach 9 -19 sierpnia w Domu Miłosierdzia im. Jana Pawła II odbył się IV turnus kolonii letnich Caritas dla dzieci z rodzin ubogich i potrzebujących wsparcia. GRODZISK K. STERDYNI 12 sierpnia w parafii pw. Trójcy Przenajświętszej Pasterz diecezji udzielił sakramentu dojrzałości chrześcijańskiej grupie młodzieży z tej parafii. CIECHANOWIEC 12 sierpnia w Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka w Ciechanowcu odbyło się VII Podlaskie Święto Chleba. W kościele pw. Trójcy Przenajświętszej została odprawiona Msza św., a na terenie muzeum odbyły się regionalne prezentacje kulinarne, obrzędy święcenia zwierząt, żęcia i koszenie zboża, „oborywanie” przepiórki, omłoty zboża oraz występy zespołów folklorystycznych. Gwiazdą wieczoru był koncert zespołu„Golec uOrkiestra”. WĘGRÓW 12 sierpnia Ksiądz Biskup odprawił uroczystą Mszę św. w parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (bazylika mniejsza) oraz poświęcił pomnik Solidarności. Ks. Krzysztof Żero wiadomości Popołudnie z rodziną Domanowo psy szkolone są w specjalnym ośrodku szkoleniowym. Naukę, która trwa 6 miesięcy, pies rozpoczyna, mając 1,5 roku. Pełną wartość pies osiąga po ukończeniu 3 lat, czyli w chwili osiągnięcia dojrzałości psychicznej. Służba psa w policji trwa ok. 10 lat – powiedział sierżant Jarosław Chodakowski, opiekun bielskiego psa policyjnego. Przygotowanie takiej imprezy wymaga nie lada wysiłku i poświęcenia, a z racji tego, że trwają wakacje i prace polowe na wsi, także dobrej organizacji czasowej. – Nasi uczniowie pochodzą nie tylko z Domanowa, ale także z innych miejscowości oddalonych o kilka kilometrów. Nie mieliśmy jednak żadnych problemów, przygotowując dzisiejszą imprezę. Rodzice mimo wielu prac w polu chętnie przywozili dzieci na próby i często sami angażowali się do pomocy – powiedziała Wanda Fronc, nauczycielka z Domanowa. Zainteresowanie uroczystością było dość duże, o czym świadczyła kilkusetosobowa frekwencja. – Środowisko wiejskie potrzebuje jak najwięcej takich form rozrywki i rekreacji. Mieszkańcy wsi rzadko mogą sobie pozwolić w okresie letnim i w ogóle na jakiekolwiek obcowanie z kulturą poza miejscem zamieszkania. Bardzo się cieszę, że ktoś wpadł na pomysł, aby organizować coś takiego. W naszej gminie festyny stają się od pewnego czasu kanonem w dziedzinie kultury. Gratuluję i tak trzymać – powiedział mieszkaniec Domanowa. Impreza zakończyła się zabawą z zespołem tanecznym „Skalar”. Jarosław Usakiewicz W niedzielę 5 sierpnia na placu szkolnym z inicjatywy miejscowych nauczycieli i władz samorządowych gminy Brańsk odbył się festyn rodzinny pod hasłem: „Razem zdrowo, serdecznie, bezpiecznie”. To już druga tego typu impreza w tym środowisku. Poprzednia, w ubiegłym roku, była bardzo udana i to zobligowało organizatorów do kontynuowania przedsięwzięcia. Program festynu zawierał wiele ciekawych elementów, na które składały się pokazy iluzjonistów i tresury psa policyjnego, konkursy rodzinne na wesoło, występy uczniów z miejscowej szkoły podstawowej. Przez cały czas do dyspozycji najmłodszych były wesołe minimiasteczko oraz bryczka zaprzężona w dwa piękne kucyki ze stajni Władysława Żero z Popław. Ponadto zorganizowano loterię, z której dochód przeznaczono na działalność koła Caritas funkcjonującego przy Szkole Podstawowej w Domanowie. Ciekawą prezentację, dotyczącą m.in. zachowania się w przypadku zaatakowania przez psa, przedstawili policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Bielsku Podlaskim. Uczyli przede wszystkim dzieci, jak zachować się w takiej sytuacji, aby wyeliminować do minimum skutki pogryzienia. Kwintesencją ich prezentacji był pokaz umiejętności psa policyjnego, który przybył z nimi na festyn. – Pies z natury jest stworzeniem dobrym i nie ma w sobie cech agresywnych. To człowiek przez nieumiejętne jego wychowanie, czyli przez tzw. ułożenie, doprowadza do wypaczenia jego charakteru. Nasze policyjne Zapraszamy Jarosław Usakiewicz KOLEGIUM KONSULTORÓW 29 sierpnia (środa) w gmachu Kurii Diecezjalnej w Drohiczynie o godz. 13 rozpocznie się specjalne posiedzenie wszystkich członków Kolegium Konsultorów, księży dziekanów, prepozytów i dziekanów Kapituły Drohiczyńskiej i Kapituły Węgrowskiej oraz księży pracujących w kurii. Podczas posiedzenia zostaną poruszone aktualne sprawy duszpasterskie i administracyjne. RUCH RODZIN NAZARETAŃSKICH 2 września w parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Bielsku Podlaskim odbędzie się dzień skupienia Ruchu Rodzin Nazaretańskich, rozpoczynający kolejny rok formacyjny dla członków i sympatyków RRN-u. Poprowadzi go ks. Dariusz Kujawa – moderator diecezjalny ruchu. Spotkanie rozpocznie się o godz. 12 uroczystą Mszą św. W programie: konferencja ascetyczna, okazja do podzielenia się we wspólnocie Słowem Bożym i radosne chwile przy ognisku. Na spotkanie zaproszone są wszystkie grupy RRN-u z Bielska Podlaskiego i Siemiatycz, uczestnicy letnich rekolekcji w Jastarni oraz wszyscy szukający Boga i pragnący się z Nim zjednoczyć. Dożynki Diecezjalne 8 września (sobota) w parafii pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny (diecezjalne sanktuarium maryjne) w Ostrożanach odbędzie się diecezjalne dziękczynienie Panu Bogu za plony – dożynki diecezjalne. Delegacje z wieńcami, ziarnem siewnym i chlebami przybywają do Ostrożan do godz. 10.30 i ustawiają się w szyku procesyjnym na placu wokół kościoła. Uroczysta Liturgia rozpocznie się o godz. 11, a Mszy św. przewodniczył będzie Pasterz diecezji. Na uroczystość zaproszeni są wierni ze wszystkich parafii naszej diecezji, starostowie, burmistrzowie, wójtowie gmin, przewodniczący rad, poczty sztandarowe gmin i szkół rolniczych. Mile widziani będą pielgrzymi ze wszystkich stron Polski i z zagranicy. Wszystkie parafie naszej diecezji przygotowują wieńce dożynkowe i wyznaczają delegacje do ich niesienia. Poświęcenie wieńców nastąpi na początku uroczystości, natomiast ziarna siewnego – na zakończenie Mszy św. Dary ołtarza zostaną przygotowane przez poszczególne dekanaty: Bielsk Podlaski – wyroby mleczarskie i wędliniarskie, Brańsk – złoty ornat, Ciechanowiec – dzieła artystyczne, Drohiczyn – biały ornat, Hajnówka – dziczyzna i owoce lasu, Łochów – dzieła artystyczne, Sarnaki – przetwory owocowe i 50 bochenków chleba, Sokołów Podlaski – wyroby mleczarskie i wędliniarskie, Sterdyń – zielony ornat, Węgrów – dzieła Ks. Krzysztof Żero artystyczne. Pokaz tresury psa policyjnego cieszył się ogromnym zainteresowaniem NIEDZIELA NR 34 (662) • 26 sierpnia 2007 III Ks. Dariusz Frydrych Na trasie pielgrzymki czujemy atmosferę jakiejś szczególnej przyjaźni między nami a tymi, z którymi się spotykamy. Sanktuarium Jasnogórskie – cel sierpniowych pielgrzymek Polaków 17. Piesza Pielgrzymka Diecezji Drohiczyńskiej na Jasną Górę oczekuje na swoją kolej, Cel został osiągni Szczególnie ciepłe przyjęcie spotyka nas zawsze w Kałuszynie, następnie w Cegłowie – tutaj na granicy parafii witają nas Ksiądz Proboszcz i Wójt, szczególnie miłe przyjęcie zgotowali nam mieszkańcy wsi Regut, należącej do parafii Celestynów w diecezji warszawsko-praskiej. Ich proboszczem jest nasz rodak pochodzący z Czeremchy ks. kan. Stanisław Wawrzyniak. Archidiecezja warszawska serdecznie przyjmuje nas we wsi Magierowa Wola, leżącej pośród malowniczych zielonych sadów owocowych. W diecezji radomskiej z ciepłym posiłkiem czekają na nas mieszkańcy wsi Paprotno, następnie Jelnia, Krzczonów, no i Dzielna, której przedstawiciele witają nas w strojach regionalnych, w Wąglanach i Żelazowicach jesteśmy podejmowani rodzinnie regionalną potrawą, czyli żurkiem opoczyńskim. Kapłani na pielgrzymce Ich zadaniem jest uczynić wszystko, aby pielgrzymka stała się rekolekcjami w drodze. Od wielu już lat doświadczam, że idea pielgrzymowania pozwala nam, księżom, „zagrać w jednej drużynie” jak za dawnych dobrych czasów seminaryjnych. Ci kapłani to przewodnicy grup, czyli: przewodnik grupy bielskiej ks. Krzysztof Rzep- IV NIEDZIELA NR 34 (662) • 26 sierpnia 2007 Ks. Dariusz Frydrych Obrazki z pielgrzymki Ks. Wiesław Niemyjski przedstawia poszczególne grupy czyński, katedralnej ks. Andrzej Falkowski, łochowskiej ks. Krzysztof Grzybowski, sokołowskiej ks. Robert Grzybowski, węgrowskiej ks. Karol Lipczyński i wraz z nimi idący w grupach: ks. Andrzej Witerski – wierny pielgrzymowaniu od wielu lat, ks. Zenon Czumaj, ks. Leszek Olędzki, ks. Daniel Radziszewski – obaj pracują od roku w Rosji nad Morzem Czarnym, ks. Łukasz Gąsior i ks. Piotr Wróblewski – dwaj tegoroczni neoprezbiterzy, ks. Zbigniew Śledziński. Ci kapłani, idąc w grupach, głoszą konferencje, prowadzą modlitwy, robią rachunek sumienia, spowiadają na końcu grupy, rozmawiają, towarzyszą, razem ze wszystkimi znoszą trud pielgrzymowania, podążając w stroju duchownym bez względu na pogodę. W tym roku gościliśmy również kapłanów, którzy nie szli cały czas z naszą pielgrzymką, ale przebywali z nami jeden czy dwa dni. Byli to ks. Piotr Arbaszewski, który wygłosił konferencję o rodzinie, o. Zbigniew Zalewski ze Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi, który podzielił się z nami duchowością swojego zgromadzenia, oraz ks. Piotr Krasuski, kapelan szpitala w Wołominie, który wygłosił homilię na temat sensu cierpienia. Kapłani zaangażowani w służbach czuwali nad bezpiecznym przejściem zaplanowanej trasy oraz odpoczynkiem na polu namiotowym i w wyznaczonych kwaterach. Są to proboszcz ks. Zbigniew Niemyjski odpowiedzialny za służbę porządkową, ks. Piotr Jurczak odpowiedzialny za przemarsz i postoje pielgrzymów, ojciec duchowny ks. Jarosław Błażejak, prowadzący rozważania apelowe, a także głoszący konferencje. Jest nas wszystkich ok. 20. Tylu potrzeba, aby wypełnić zadanie poprowadzenia pielgrzymki. Służby pielgrzymkowe Jako kierownik pielgrzymki odziedziczyłem trud moich poprzedników, którzy się napracowali, aby system pielgrzymowania dobrze poustawiać. Służba kwatermistrzowska, od wielu już lat pod kierunkiem z pątniczego szlaku Ks. Dariusz Frydrych 17. Piesza Pielgrzymka Drohiczyńska na Jasną Górę – podsumowanie by pokłonić się Pani Jasnogórskiej br. Jerzego Cudnika ze Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi, troszczy się o zapewnienie terenu na pole namiotowe i wyznaczenie kwater. Warto zauważyć obecność sióstr zakonnych, które idąc, mogą służyć, jak również mówić o swoim powołaniu zakonnym. Klerycy spełniają wielorakie posługi, angażując się w przygotowanie liturgii (pomoc w zakrystii pielgrzymkowej), pomagając w kwatermistrzostwie i w prowadzeniu grup. Młodzież na pielgrzymce ma okazję, aby służyć w posłudze muzycznej, chłopcy doskonale spełniają się w służbie porządkowej, nie można pomyśleć o pielgrzymowaniu bez służby medycznej, nasz techniczny Marcin Łukaszewicz dba o nagłośnienie, służba bazowa prowadzi cały sekretariat na czele z p. Renatą. S. Ewa, służka, dysponuje zasobami apteki i „ma oko” nad całością medycznych. Ekologia sprząta i dba o czystość pola namiotowego i naszych postoi. Młodzi z KSM-u prowadzą zaopatrzenie pielgrzymkowe. Wszyscy czynią to bezinteresownie, stając do wyznaczonych zadań, kiedy nadchodzą dni sierpniowej wędrówki na Jasną Górę. Duchowe owoce Można postawić pytanie, jakie dobro przynosi pielgrzymka? Jako kierownik zauważam, że pielgrzymi Ks. Dariusz Frydrych nięty Do Częstochowy, by powitać pątników, przybył bp Antoni Dydycz (a jest to przeważnie młodzież) pogłębiają w sobie ducha modlitwy, odmawiają Różaniec, śpiewają Godzinki, czynnie uczestniczą w Mszy św., przystępując do Komunii św. Należy posłuchać odczytywanych intencji przy modlitwie różańcowej, aby przekonać się, że pielgrzymka dla tych ludzi nie jest zwykłym obozem wędrownym, ale pielgrzymowaniem z konkretną intencją w sercu. Wielu z nich w Gidlach – w sanktuarium Matki Bożej Gidelskiej podejmuje duchową adopcję dziecka poczętego lub zobowiązuje się do czasowej abstynencji od alkoholu. Należy pamiętać, że ziarno posiane na pielgrzymce potrzebuje czasu, by wydać dobre owoce, a także mieć nadzieję, że wspólne pielgrzymowanie przyczyni się od pięknego i dobrego życia. Dziękuję Bogu że dał mi możliwość służby w tej dobrej sprawie. Ks. Wiesław Niemyjski Kierownik Drohiczyńskiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę • Kierownik pielgrzymki: ks. Wiesław Niemyjski • Ojciec duchowny pielgrzymki: ks. Jarosław Błażejak • Przewodnicy grup: bielskiej – ks. Krzysztof Rzepczyński, katedralnej – ks. Andrzej Falkowski, sokołowskiej – ks. Robert Grzybowski, węgrowskiej – ks. Karol Lipczyński, łochowskiej – ks. Krzysztof Grzybowski • Księża pomagający w grupach: ks. Andrzej Witerski, ks. Daniel Radziszewski (Rosja), ks. Leszek Olędzki (Rosja), ks. Łukasz Gąsior – neoprezbiter, ks. Zenon Czumaj, student KUL-u, ks. Rafał Zbucki, ks. Zbigniew Średziński • Służba przemarszu: ks. Piotr Jurczak, Janusz Boguszewski • Służba porządkowa: ks. Zbigniew Niemyjski, ks. Jarosław Wojasiński, Stanisław Pisawocki • Służba kwatermistrzowska: br. Jerzy Cudnik ze Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi, kl. Piotr Pędzich,Tomasz Kuryłek • Służba medyczna: lekarze Janina Rudnik, Grażyna Adaśko, Włodzimierz Figłowski (Rosja) • Służba techniczna: Marcin Łukaszewicz, Łukasz Izdebski • Służba ekologiczna: Józef Więcław • Sekretariat i baza: Renata Przewoźnik, Grażyna Perkowska, Dominik Gołębiewski • Łącznik: Marek Skupiewski • Zaopatrzenie: KSM pod kierunkiem Moniki Czarneckiej • Apteka: s. Ewa, służka • Siostry zakonne: s. Teresa, służka, s. Krystyna, służka, s. Wioletta, dominikanka • Klerycy: 9 osób Charakterystyka grup: bielska: 15 dni marszu, 420 km katedralna: 13 dni marszu, 360 km łochowska: 13 dni marszu, 346 km sokołowska: 12 dni marszu, 330 km węgrowska: 12 dni marszu, 320 km W pielgrzymce uczestniczyło 6 osób z Rosji i 16 z Włoch. W kościele parafialnym w Mrozach małżeństwo zawarli Urszula i Michał z grupy węgrowskiej. Najstarszy pielgrzym miał 84, najmłodszy 4 lata. Najliczniejszą grupą była grupa węgrowska. Liczyła 256 pątników W sumie w pielgrzymce uczestniczyło blisko 900 osób. Oprac. ks. Wiesław Niemyjski NIEDZIELA NR 34 (662) • 26 sierpnia 2007 V niedziela podlaska Moje miejsce jest na misjach Z s. Heleną Kamińską ze Zgromadzenia Córek Maryi Wspomożycielki rozmawia Tadeusz Szereszewski Archiwum s. Heleny Kamińskiej Tadeusz Szereszewski: – Proszę przedstawić się Czytelnikom„Niedzieli Podlaskiej”. S. Helena Kamińska: – Urodziłam się w 1949 r. w Kamińskich Jaskach w parafii Poświętne w diecezji łomżyńskiej, sąsiadującej bezpośrednio z diecezją drohiczyńską. Po maturze w III Liceum Ogólnokształcącym w Białymstoku kontynuowałam naukę w dwuletniej szkole pielęgniarskiej przy ul. Ogrodowej. W 1974 r. podjęłam pracę jako pielęgniarka, najpierw w szpitalu w Łapach, później w Brzozowie Starym k. Łap. 12 stycznia 1976 r. przekroczyłam progi klasztoru w Pogrzebieniu k. Raciborza. – Powróćmy do formacji zakonnej i kolejnych lat życia Siostry. – W Pogrzebieniu upłynęły 3 lata mojej zakonnej formacji. Po pierwszych ślubach w 1979 r. przez rok pracowałam jako katechetka w Ostrzeszowie k. Ostrowia Wielkopolskiego, skąd powróciłam do Pogrzebienia i tam przez następne 5 lat pracowałam jako pielęgniarka. W 1982 r. pierwsza grupa sióstr wyjechała na misje. -Rok później los uśmiechnął się i do mnie. Tak spełniło się moje najskrytsze pragnienie – praca na misjach. Miałam wyjechać do Zambii. – Rozpoczął się czas przygotowań do podróży, przypomnijmy tamte chwile. – W 1984 r. w grupie czterech Polek przybyłam do Włoch, gdzie wkrótce złożyłam śluby wieczyste. W Rzymie uczyłam się języka włoskiego, ukończyłam roczne przygotowanie misyjne, a w roku następnym podjęłam naukę języka angielskiego w Oxfordzie w Anglii. W Londynie ukończyłam też trzymiesięczny kurs chorób tropikalnych. W miejsce Zambii skierowano mnie do Kenii. 5 lutego w 1987 r. stanęłam na kenijskiej ziemi w Nairobi. W Embu, dokąd przybyłam, posługę duszpasterską pełnili księża salezjanie. Nie prowadzili oni samodzielnej parafii, ale szkoły zawodowe i średnie dla chłopców. W sierpniu 1986 r. do jeszcze niewykończonego domu w Embu przybyły siostry Ziemniaki to jeszcze rzadkość – na miejscowym targu VI NIEDZIELA NR 34 (662) • 26 sierpnia 2007 z Kanady, Włoch, Indii i Szkocji. To one pod przewodnictwem przełożonej z Kanady tworzyły życie zakonne. Byłam ostatnią siostrą, która do nich dołączyła. Po 9 latach apostolstwa w Embu przybyłam do Makuyu, parafii oddalonej ok. 80 km od mojej pierwszej placówki, należącej administracyjnie do diecezji Murania. Makuyu jest prężną parafią. Mamy do obsługi 16 kaplic, a tylko dwóch kapłanów. Są nimi Włoch i Hindus. Jest z nami brat i dwóch wolontariuszy z Włoch i Malty. Obecnie w naszej wspólnocie jest 5 sióstr Kenijek i 5 misjonarek. – W lutym minęło 20 lat pracy misyjnej Siostry, to już piękny jubileusz... – Mimo upływu lat, wymiar swojego powołania odczytuję w Bogu i jak dotychczas nie zamierzam powracać do Polski. Wiem, że Chrystus mnie tu posłał i moje miejsce jest na misjach. Co 4 lata mam sposobność przez 3 miesiące przebywać i odpoczywać w Polsce. Jest to czas przeznaczony na kontakty z rodziną, odnowę duchową i fizyczną i animację misyjną. – Czy po 20 latach dostrzega Siostra zmiany w standardzie życia Kenijczyków? – Kiedy przybyłam do Makuyu, większość ludzi przychodziła do kościoła bez butów, teraz przychodzą np. w japonkach czy tenisówkach – to jest widoczny objaw poprawy życia. Polepszyła się też sytuacja kobiety. Dawniej kobieta milczała w obecności mężczyzny. Teraz ma odwagę powiedzieć to, co myśli, choć nie we wszystkich sprawach. W rodzinie jej głos bardziej się liczy, choć wciąż pozostaje ona pod dominacją mężczyzny. Jej pozycja zależy też od stopnia wykształcenia. Na początku mojej pracy nie widziałam, żeby matka okazywała uczucia swemu dziecku, np. całując je. Nie widziałam też ojca trzymającego w objęciach swego malucha, nawet wtedy, kiedy był on chory. Teraz spotyka się już takie sytuacje. Można też spotkać małżeństwa idące razem. Poprzednio pierwszy szedł mężczyzna, a dopiero za nim kobieta z dziećmi. Również pożywienie jest bardziej urozmaicone. Miejsce dominującej fasoli i kukurydzy zajmują coraz częściej chleb, ryż, makaron, a czasem i mięso. Niestety z otrzymaniem pracy są duże trudności. Łatwiej jest ją otrzymać w miejscach uprawy kawy i herbaty, a w Muranga – na plantacjach ananasów prowadzonych przez koncerny międzynarodowe. Na północy kraju dominuje wypas wielbłądów, kóz i owiec. Głównym pożywieniem północnego regionu jest mięso z ubitych zwierząt i mleko. Piją oni także krew z wielbłąda, którą otrzymują po nacięciu żyły na jego szyi (jest to zabieg bezpieczny dla zwierzęcia). Przy jeziorach Wiktoria, Turkana, Nakuru głównym pożywieniem jest smażona ryba. Pewien standard rodzinny wyznacza radio i telewizor. Rzadkością jest komputer. Buduje się już coraz lepsze mieszkania, przeważnie z wypalanej gliny i cementu. Coraz rzadziej szkielet domu wypełniają gałęzie, oblepione gliną. Do budowy stosuje się także ciosany szary kamień oraz grysik, a piasek najczęściej wydobywa się z rzeki. – A jak postrzega Siostra pozycję dziecka w rodzinie kenijskiej? – Długo jeszcze trzeba będzie czekać, żeby dziecko stało się podmiotem zainteresowania i stanowiło centrum rodziny. Trzeba podkreślić też, że coraz rzadziej spotyka się wielodzietne rodziny. Najczęściej w rodzinie jest troje bądź czworo dzieci. Dzięki lepszej opiece zdrowotnej zwiększa się natomiast szansa na przeżycie każdego dziecka. – Jak wygląda system szkolny w Kenii? – Szkolnictwo podstawowe obejmuje klasy 1-8. Nie jest ono obowiązkowe. Rok szkolny rozpoczyna się w styczniu. Ma trzy semestry. Przed 5 laty prezydent ogłosił, że szkolnictwo podstawowe jest bezpłatne, ale to rodzice są odpowiedzialni za budowę szkół. Profil ponadpodstawowy jest zbliżony do dawnego profilu w Polsce. Jest też czteroletnia szkoła średnia, kończąca się maturą. Egzamin na koniec 8 klasy i matura to egzaminy państwowe, przygotowywane i sprawdzane na szczeblu centralnym. Istnieje też wiele pomaturalnych szkół, kształcących w różnych zawodach. Wszystkie szkoły średnie Archiwum s. Heleny Kamińskiej z wizytą w Kenii Archiwum s. Heleny Kamińskiej W Kenii powszechne są chrzty św. dorosłych Archiwum s. Heleny Kamińskiej Siostra Helena wśród swoich podopiecznych Msza św. w Kenii ma bardzo radosny przebieg są płatne. Większość z nich jest z internatem. I te są znacznie droższe. Nauka w szkole zawodowej trwa od roku do 2 lat. Najbardziej typowe dla chłopców są branża stolarska, elektryczna i mechaniki samochodowej. Dziewczęta wybierają krawiectwo i kursy dla sekretarek. Na szkolenia z zakresu techniki komputerowej przyjmowani są maturzyści. Tylko nieliczni zdobywają wyższe wykształcenie, choć w Kenii jest aż 5 uniwersytetów. Nie ma szkół wieczorowych i korespondencyjnych, aby można było podnieść poziom wykształcenia, jednocześnie pracując. – A jaki jest rozwój infrastruktury technicznej? – W Kenii podstawowym problemem jest brak wody. Poza wielkimi aglomeracjami infrastruktura techniczna jest bardzo słabo rozwinięta. Tu wciąż trzeba liczyć na naturę, np. pojawienie się sezonowych rzek. W zasadzie nie ma utwardzonych dróg. W regionie, w którym pracuję, rzeką stałą jest tylko Tana płynąca na pograniczu parafii. Choć wodę mamy z rurociągów, to nie codziennie. Ludzie muszą ją więc magazynować do plastykowych zbiorników, bo ta z wodociągów jest nieraz tylko raz w tygodniu. Na naszej misji wykopane są trzy studnie głębinowe. Zbieramy całość wody deszczowej do zbiorników, wody więc nie brakuje. Choć mamy studnie, to od 20 lat nie mamy wystarczającej mocy prądu, o którą to się ubiegamy. W okresie suszy energię elektryczną mamy przez 12 godz., i to albo w dzień, albo w nocy. – Jak wygląda życie sakramentalne Kenijczyków? – Z radością muszę podkreślić, że Kościół kenijski rozwija się. Obecny prezydent jest katolikiem.Coraz wiecej ludzi zawiera związki małżeńskie w kościele. Wiecej jest małych dzieci przynoszonych do chrztu, choć powszechniejsze są chrzty dorosłych. Ludzie starsi decydują się na przyjęcie chrztu i uregulowanie związku małżeńskiego. Zmniejsza się zjawisko poligamii. Wcześniej kościół w niedzielę był wypełniony jedynie do połowy. Teraz należałoby sprawować dwie Msze św. niedzielne. A mamy, jak wspomniałam, też 16 kaplic w terenie. Uczestnictwo w kościele jest bardziej żywe, świadome i spontaniczne. Czytania i psalm wykonują wierni. Ofiarę mszalną, kiedy nie jest przynoszona do koszyczka przy ołtarzu, zbierają kobiety z Akcji Katolickiej. Działa także Akcja Katolicka mężczyzn. Młodzież też ma swoje cykliczne spotkania. Na początku mojego pobytu w Kenii było trudno o powołania, bo to oznaczało brak potomstwa. Często słyszało się opinię: – Niech kobieta urodzi dziecko, przynajmniej jedno, a potem idzie do waszego zakonu. Innym powodem była utrata posagu. Dziś jest znacznie lepiej. Zauważa się wzrost powołań męskich do kapłaństwa i żeńskich do zakonu. A wyzwania kraju są wielkie wobec istniejących religii: protestanckiej, muzułmańskiej, świadków Jehowy i różnych sekt. – Co należy do obrzędowości religijnej tego regionu? – Jak w całym Kościele powszechnym obowiązuje nas kalendarz liturgiczny. Naszym świętem zakonnym jest przypadające 31 stycznia wspomnienie św. Jana Bosko, naszego patrona i założyciela. W tradycję wpisują się godzinna noworoczna pielgrzymka piesza do jednej z kaplic Matki Bożej Kościoła i pielgrzymka majowa przypadająca we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Wspomożycielki Wiernych. Kenijczyk jest ze swojej natury bardzo religijny. Zależy to także od regionu zamieszkania. Kiedy rano wstaje, wychodzi przed dom, zwracała się w kierunku słońca, modli się, dziękując Bogu za bezpieczną noc, i prosi o bezpieczeństwo na dzień. To tradycyjna religia. Pochówki odbywają się przy domu z zachowaniem pewnego rytuału. Jeśli rodzinę stać na trumnę, to ją kupują, jeśli nie – to ciało jest zawinięte w prześcieradło lub karton. Kenijczycy zwracają uwagę na to, żeby wzrok zmarłego był zwrócony w stronę słońca, jak głosi dawna tradycja. – Co jako zgromadzenie oferujecie swoim parafianom? – To nie oferta, to odpowiedź na potrzeby naszej ludności! Na misjach w Makuyu w dzień mamy ok. 300 pracowników stałych i sezonowych. Głównie są to nauczyciele i pracownicy w dużym ogrodzie. W zgromadzeniu mamy 82-letnią siostrę zakonną Włoszkę, która mimo wieku doskonale sobie radzi z obsługą komputera. Jako poszczególne wspólnoty tworzymy zwarty kompleks. Siakago położone jest w odległości 200 km od Nairobi, Embu położone jest 140 km od stolicy, a Makuyu – 60 km. Są też trzy wspólnoty w Nairobi w różnych dzielnicach. Prowadzimy przychodnię lekarską, szkołę podstawową, średnią, zawodową dla dziewcząt i sierociniec dla dziewcząt. Mamy ok. tysiąca uczniów, którym zapewniamy obiady. Księża salezjanie w szkole zawodowej kształcą chłopców, prowadzą drukarnię. W parafii przy każdej kaplicy znajdują się przedszkola, do których uczęszcza łącznie ok. 750 przedszkolaków. W szkole zawodowej szyjemy mundurki szkolne i robimy sweterki, jak również wykonujemy usługi krawieckie dla okolicznej ludności. *** W tym miejscu pragnę złożyć serdeczne podziękowanie dziekanowi bielskiemu ks. prał. Ludwikowi Olszewskiemu za zaproszenie i umożliwienie mi spotkania podczas Mszy św. w niedzielę 15 lipca oraz wszystkim parafianom z parafii pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny i św. Mikołaja w Bielsku Podlaskim za kolejną ofiarę złożoną na misje. Dziękuję również indywidualnym ofiarodawcom z parafii pw.: Matki Bożej z Góry Karmel, Najświętszej Opatrzności Bożej i Miłosierdzia Bożego. Zapewniam o codziennej modlitwie w intencji ofiarodawców i dobrodziejów naszej q misji. Bóg zapłać! Szczęść Boże! NIEDZIELA NR 34 (662) • 26 sierpnia 2007 VII niedziela podlaska W tym roku mimo nie najlepszej pogody do Jasionówki k. Dziadkowic przybyło 28 wystawców i wielu miłośników koni. Mszę św. na rozpoczęcie imprezy wraz z bp. Antonim Dydyczem sprawował ks. dr Andrzej Ulaczyk, rektor Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. – Nasz region znany jest z hodowli koni zimnokrwistych, czyli masywnych, silnych i spokojnych zwierząt, jeszcze niedawno wykorzystywanych w gospodarstwach jako siła robocza. Oceny 28 koni, legitymujących się wpisem do ksiąg koni zarodowych ras, dokonujemy według czterech kryteriów, takich jak: pokrój, ruch, stęp oraz kondycja i sposób prezentacji – pielęgnacja i przygotowanie konia do wystawy – mówił Jerzy Gawarecki, dyrektor Stada Ogierów w Kętrzynie. – W każdej kategorii sędzia może przyznać 10 punktów. Wpis to kryterium, które musi spełniać każda klacz i ogier. W grupie koni zimnokrwistych zwyciężył ogier „Goi Paula”, którego wystawił Bogusław Ciupiński ze Smorczewa, II miejsce zajął Dariusz Krajewski Już w 2004 r. „I Wystawa Koni Hodowlanych Południowego Podlasia” cieszyła się dużym zainteresowaniem wśród hodowców, wystawców, sympatyków i odwiedzających. Dlatego z każdym rokiem wzbogacano jej formułę, terytorialnie włączając także hodowców z obszaru województwa mazowieckiego, a wystawę wpisano na stałe do kalendarza imprez o charakterze rolniczym. Zdaniem organizatorów, wystawa jest promocją regionu i przybliżeniem dziedzictwa kulturowego mieszkańców Podlasia. Dariusz Krajewski Piękno jest dziełem Stwórcy Splendoru imprezie dodawała obecność Bractwa Kurkowego Wielki talent w ujeżdżaniu zaprezentowała Emilia Walczuk na koniu „Natura” „Rok” Eugeniusza Iwaniuka ze wsi Krzywiec. Wśród klaczy 3-letnich zwyciężyła „Wensa” Tomasza Piotrowskiego z Wojeńca, II miejsce przyznano kasztanowatej klaczy „Fonia” Zygfryda Falkowskiego ze wsi Godziłby. W kategorii klaczy starszej zwyciężyła klacz „Rata” Zbigniewa Sokołowskiego z Boginki Królewskiej w woj. lubelskim, II miejsce zajęła „Barda” Mirosława Ciesnowskiego z Hajnówki. W kategorii klaczy szlachetnych zwyciężyła siwa klacz „Elida” Wojciecha Rogalskiego z Białki w woj. lubelskim, na II miejscu uplasowała się klacz „Cora Grande” Ryszarda Zalewskiego, mieszkańca Tokar. Wystawie koni towarzyszył kiermasz produktów regionalnych. Można było też zapoznać się z ofertą turystyczną regionu. W trakcie oceny koni odbywały się pokazy ułańskie członków X Szwadronu Ułańskiego z Grabowa. Zaprezentowany kunszt jazdy i walki spotkał się z dużym zainteresowaniem wśród przybyłych. Dodatkowego splendoru wystawie dodawała obecność reaktywowanego w gminie Pobikry, zaprezentował klacz „Oma” ze źrebakiem z hodowli swego ojca. W kategorii stoisk zwyciężył Janusz Jezierski z miejscowości Mordy k. Siedlec, który prezentował miody, oraz Sławomir Błaszczuk wystawiający szklane figurki. Wyróżniono nalewkę dziadka Grzegorza i kilka zaprzęgów, m.in zaprzęg Tadeusza Lachowskiego. Nagrodami uhonorowano 10 osób głosujących na najpiękniejszego konia. „V Wystawa Koni Hodowlanych Południowego Podlasia” odbędzie się w drugą niedzielę lipca 2008 r., na co już dziś serdecznie zaprasza gospodarz imprezy Krzysztof Tołwiński. Dariusz Krajewski w 1998 r. Bractwa Kurkowego. Można było podziwiać wspaniale wykonany moździerz i działko artyleryjskie inż. Zbigniewa Wrotka z Warszawy, który raz po raz ładował w nie czarny proch i strzelał. Pielęgniarki i lekarze ze Szpitala im. kard. Stefana Wyszyńskiego w Łomży udzielali w Jasionówce fachowych porad, zaś pomoc w nagłych wypadkach i pokazy ratownictwa medycznego zaprezentowała Wojewódzka Stacja Pogotowia Medycznego. Najstarszym hodowcą na wystawie był Stefan Ciupiński ze Smorczewa k. Drohiczyna, zaś najmłodszy prezenter koni Grzegorz Moczulski miał zaledwie 15 lat. Miłośnik koni, mieszkaniec wsi Żery Pilaki Redakcja podlaska: ks. Dariusz Frydrych (redaktor odpowiedzialny) ks. Krzysztof Żero ul. Kościelna 10, 17-312 Drohiczyn tel./fax (0-85) 656-57-54 e-mail: [email protected] e-mail: [email protected], e-mail: [email protected] niedziela Redakcja częstochowska: Edyta Hartman ul. 3 Maja 12 , 42-200 Częstochowa, tel. (0-34) 369-43-29 VIII NIEDZIELA NR 34 (662) • 26 sierpnia 2007 III-1134/07 podlaska