niedziela - nazwa.pl

Transkrypt

niedziela - nazwa.pl
niedziela
nr
podlaska
34 (662) • K • rok L • 26 VIII 2007 • Podlasie
w numerze:
Cel został osiągnięty – podsumowanie 17. Pieszej Pielgrzymki Drohiczyńskiej na Jasną Górę
Moje miejsce jest na misjach
– wywiad z s. Heleną Kamińską
ze Zgromadzenia Córek Maryi
Wspomożycielki
temat tygodnia
Zawierzając Maryi
śród setek sanktuariów naszej
ojczyzny Jasna Góra cieszy się
szczególną estymą. To bodaj jedno
z nielicznych miejsc kultu, które kilkakrotnie podczas swoich licznych
pielgrzymek nawiedzał sługa Boży
Jan Paweł II, a które przynajmniej
raz w życiu odwiedził każdy z nas.
Tu, u stóp Czarnej Madonny, dziękujemy za już otrzymane i prosimy o nowe łaski. To do Niej uciekamy się w naszej codzienności i w chwilach trudnych dla naszego kraju. To przed Nią
składaliśmy z inicjatywy uwięzionego
Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana
Wyszyńskiego słynne Jasnogórskie
Śluby Narodu. To do Niej nie tak dawno
wędrowaliśmy przez nasze miasta
i miasteczka, niosąc „wszystkie nasze
dzienne sprawy” – jak śpiewamy
w pieśni „Kiedy ranne wstają zorze”.
Dzisiaj znowu przed Nią stajemy
– 26 sierpnia przypada uroczystość
Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej, obowiązująca w całym kraju.
Stajemy z sercami przepełnionymi
wdzięcznością i miłością za ponad
600 lat obecności w naszym narodzie (w 1982 r. uroczyście obchodziliśmy 600-lecie sprowadzenia do
Polski Cudownego Obrazu Pani Jasnogórskiej). Zawierzymy Jej na nowo
nasze życie, rodziny i nas samych,
przyrzekniemy wierność Ewangelii
i posłuszeństwo nauczaniu Kościoła.
W Jej matczynych oczach będziemy
szukać współczucia i ukojenia, w Jej
sercu – bezwarunkowej miłości do
każdego i każdej z nas, pielgrzymów
na drodze życia.
Piękną odpowiedź na te nasze
prośby i błagania daje Maryja w dzisiejszej Ewangelii, poświęconej weselu w Kanie Galilejskiej. Skieruje
tam do sług jakże znamienne słowa:
„Zróbcie wszystko, cokolwiek (mój
Syn) wam powie” (J 2,5). Zawiera się
w nich bowiem wszystko: gwarancja
Bożego pokoju w nas i wokół nas,
zawierzenie i ufność w Boże decyzje
dotyczące naszego życia i naszych
rodzin… bowiem nikogo z nas Maryja
nie pozostawia bez opieki.
Edyta Hartman
Katarzyna Nita
W
Matka Czuwająca
Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory (J 2,10).
K
iedy jest „ dobry czas” na ślub?
Czy na pewno tylko miesiące
z literką „r” w nazwie zapewniają szczęście nowożeńcom? I czy to
prawda, że nigdy w maju? Zabobony
mają się całkiem dobrze (a wydawało
mi się, że to nie średniowiecze...)! Faktem jest, że małżeństwo poddawane
jest nieustannym próbom. Za fasadą
naiwnych przesądów i ludzkiego mędrkowania ginie zupełnie istota rzeczy:
małżeństwo sakramentalne, jedno,
nierozerwalne „aż do śmierci”.
Młodzi w Kanie Galilejskiej nie
przeżywali zapewne podobnych dylematów. Rzecz nie w tym, że były to
„inne czasy”, ale w tym, iż „była tam
Matka Jezusa”, a ponadto „zaproszono na to wesele także Jezusa
i Jego uczniów”. Niby zwyczajni
goście, których trzeba nakarmić,
napoić, a jednak... Historię znamy
doskonale, choć ze zdziwieniem
odkrywamy coraz to nowe jej aspek-
ty. Starosta weselny – nic nie wiedząc
o cudzie, jakiego dokonał Jezus – trafnie ocenił jakość wina, wyrażając
tylko zdziwienie: przecież wszyscy
robią odwrotnie! Podchmielonym
weselnikom można podać byle „bełta”
(i tak się nie zorientują)! Problem
w tym, że Bóg nie postępuje tak jak
ludzie. Woda przemieniona w wino
jest znakiem łaski, która prawdziwie
„rozwesela serca”, zaradza potrzebom
człowieka. To „wino” zawsze będzie
lepsze od ludzkich wytworów. Jest
nieporównanie lepsze, ponieważ nie
prowadzi do upicia się, ale do przeżycia szczęścia Bożego obdarowania, do
oszołomienia ogromem miłości, z jaką
nas Pan do siebie przygarnia.
Gdzie w naszej refleksji podziała się Królowa o zranionej twarzy,
Czarna Madonna? Matka Czuwająca
tym się wyróżnia, że nie narzuca się
swoją obecnością. Odnoszę wrażenie, jakby była trochę zawstydzona
centralnym miejscem w kaplicy...
Zgadza się jednak na to, ponieważ
wie dobrze, jak potrzebne jest nam
wszystkim spojrzenie w Jej oczy, które
nieustannie głoszą: „Zróbcie wszystko, cokolwiek (mój Syn) wam powie”!
Nasza Ojczyzna i dzisiaj przeżywa
tragiczne chwile. Cóż po deklaracjach
„wytrwania w wierze ojców”, skoro
naród oddany Maryi nie słucha Jej
Syna?! Nie słucha, bo nauczył się
słuchać tylko własnych „mądrości”.
Nie słucha, bo się nie modli z pokorą,
a raczej „nakazuje” Bogu, co „musi”
zrobić, by ludzie w Niego wierzyli...
Bogurodzica czuwa mimo wszystko
nad nami: pozwala nam wykrzyczeć
wszystko, co bardzo boli, grzeszników
łagodnie prowadzi do Miłosierdzia,
„skleja” swoim wstawiennictwem rozsypujące się małżeństwa... Czuwa, by
nikomu nie zabrakło „dobrego wina”
łaski uświęcającej!
Ks. Tomasz Pełszyk
NIEDZIELA NR 34 (662) • 26 sierpnia 2007
I
niedziela podlaska
Jednym
Zdaniem
KORCZEW
W dniach 4 -5 sierpnia nad Bugiem
odbywały się targi„Zielony Korczew
i Targi dla Wsi”. W programie były m.in.
wystawy maszyn rolniczych, samochodów oraz artykułów budowlanych
i ogrodniczych.
SIEMIATYCZE
6 sierpnia na terenie parafii pw.
św. Andrzeja Boboli bp Antoni Dydycz
poświęcił nowo otwarty oddział Narodowego Funduszu Zdrowia.
Dorota Pogorzelska
BIAŁYSTOK
6 sierpnia Ksiądz Biskup uczestniczył
w uroczystości z okazji 60-lecia kapłaństwa abp. Stanisława Szymeckiego.
KOŁOBRZEG
Coś dla tęgich głów
Gościnny Caritas
Od 23 lipca do 3 sierpnia w Domu Miłosierdzia im. Jana Pawła II
odbywały się półkolonie dla dzieci objętych opieką Centrum Pomocy Socjalnej
w Sokołowie Podlaskim.
J
ak każdego roku Centrum Pomocy
Socjalnej w Sokołowie Podlaskim
zorganizowało półkolonie dla dzieci
z rodzin niepełnych bądź patologicznych. Tym razem jednak placówkę wspomogła Caritas diecezjalna.
Dyrektor ks. Walenty Wojtkowski
zdecydował się bowiem pomóc
dzieciom objętym opieką CPS. Zgodził się, aby korzystały one razem
z dziećmi kolonijnymi z atrakcji, jakie
oferuje Dom Miłosierdzia im. Jana
Pawła II. Centrum Pomocy Socjalnej
nie musiało płacić za korzystanie
z boiska czy też świetlicy, a pokryło
jedynie koszty obiadów dla swoich 27 podopiecznych, którzy mogli
liczyć również na pomoc finansową
z Ośrodka Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
Co można robić w mieście w wakacje?
Wydawałoby się, że można się tylko
nudzić, lecz program półkolonii CPS
wypełniający czas między godz. 10 a 15
zdecydowanie temu przeczył. Nad rozpędzeniem nudy raz na cztery wiatry pracowali Robert Barbachowski
i Katarzyna Jezierska, dzięki którym
każdy dzień wyglądał inaczej. Wodne
igraszki na pływalni Sokołowskiego
Ośrodka Sportu i Rekreacji przeplatały
II
NIEDZIELA NR 34 (662) • 26 sierpnia 2007
się z grą w piłkę nożną czy siatkówkę. Gwoździem programu był wyjazd
do Warszawy 30 lipca. Dzieci odwiedziły
„Eldorado” – nowoczesny i bezpieczny
plac zabaw, gdzie pozbyły się nadmiaru
energii wśród jaskrawych kolorowych
materacy, piłek i zjeżdżalni, aby następnie spokojnie obejrzeć film animowany
w jednym z warszawskich kin.
Ostatniego dnia lipca odwiedziły
też salon optyczny, gdzie poddały się
komputerowemu badaniu wzroku.
Kierownictwo CPS zadbało więc nie
tylko o świetną zabawę, ale również
o zdrowie swoich kolonistów.
W Domu Miłosierdzia im. Jana
Pawła II każdy posiłek rozpoczynała się i kończy modlitwą. Większość
dzieci, zasiadając razem do stołu
z podopiecznymi kolonii Caritas, po raz
pierwszy zetknęło się ze zwyczajem
dziękowania Bogu za chleb.
Nie samym chlebem jednak człowiek
żyje. Dla duszy potrzebna jest sztuka,
nawet ta pisana przez małe „sz”. Zorganizowany prze sokołowski sanepid
konkurs plastyczny wyzwolił w dzieciach ducha walki i uruchomił bujną
wyobraźnię, zwłaszcza że na zwycięzców czekały praktyczne nagrody. Po
dziesięciu dniach półkolonii pozostały
pamiątki, jak też radosne wspomnienia,
które przeważyły nad smutnymi chwilami życia w domu, z odrapanym ze
ścian tynkiem i niejednokrotnie pustą
lodówką. Za rok kolejne emocje i atrakcje. Uszy do góry!
Dorota Pogorzelska
od redakcji
9 sierpnia po długiej i ciężkiej chorobie w wieku
78 lat odeszła do Pana śp. Władysława Boguszewska – matka
ks. Andrzeja Boguszewskiego, proboszcza parafii Gnojno w dekanacie sarnackim. Łącząc się w bólu z Księdzem Andrzejem i całą
Rodziną, pragniemy wraz z modlitwą złożyć najserdeczniejsze wyrazy
współczucia pełni ufności w to, że Chrystus, Pan życia i śmierci, wskrzesi śp. Władysławę i pozwoli przebywać jej w swojej chwale na wieki.
Wieczny odpoczynek racz jej dać, Panie!
W imieniu redakcji ks. Dariusz Frydrych
W dniach 7-20 sierpnia nad morzem
podczas III turnusu kolonii letnich
Caritas wypoczywały dzieci z rodzin
będących w trudnych warunkach
materialnych.
SOKOŁÓW PODLASKI
W dniach 9 -19 sierpnia w Domu Miłosierdzia im. Jana Pawła II odbył się
IV turnus kolonii letnich Caritas dla
dzieci z rodzin ubogich i potrzebujących wsparcia.
GRODZISK K. STERDYNI
12 sierpnia w parafii pw. Trójcy Przenajświętszej Pasterz diecezji udzielił
sakramentu dojrzałości chrześcijańskiej
grupie młodzieży z tej parafii.
CIECHANOWIEC
12 sierpnia w Muzeum Rolnictwa im.
ks. Krzysztofa Kluka w Ciechanowcu
odbyło się VII Podlaskie Święto Chleba.
W kościele pw. Trójcy Przenajświętszej
została odprawiona Msza św., a na
terenie muzeum odbyły się regionalne
prezentacje kulinarne, obrzędy święcenia zwierząt, żęcia i koszenie zboża,
„oborywanie” przepiórki, omłoty zboża
oraz występy zespołów folklorystycznych. Gwiazdą wieczoru był koncert
zespołu„Golec uOrkiestra”.
WĘGRÓW
12 sierpnia Ksiądz Biskup odprawił
uroczystą Mszę św. w parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny
(bazylika mniejsza) oraz poświęcił
pomnik Solidarności.
Ks. Krzysztof Żero
wiadomości
Popołudnie z rodziną
Domanowo
psy szkolone są w specjalnym ośrodku szkoleniowym.
Naukę, która trwa 6 miesięcy, pies rozpoczyna, mając
1,5 roku. Pełną wartość pies osiąga po ukończeniu 3 lat, czyli
w chwili osiągnięcia dojrzałości psychicznej. Służba psa
w policji trwa ok. 10 lat – powiedział sierżant Jarosław
Chodakowski, opiekun bielskiego psa policyjnego.
Przygotowanie takiej imprezy wymaga nie lada wysiłku i poświęcenia, a z racji tego, że trwają wakacje
i prace polowe na wsi, także dobrej organizacji czasowej. – Nasi uczniowie pochodzą nie tylko z Domanowa,
ale także z innych miejscowości oddalonych o kilka
kilometrów. Nie mieliśmy jednak żadnych problemów,
przygotowując dzisiejszą imprezę. Rodzice mimo wielu
prac w polu chętnie przywozili dzieci na próby i często
sami angażowali się do pomocy – powiedziała Wanda
Fronc, nauczycielka z Domanowa.
Zainteresowanie uroczystością było dość duże, o czym
świadczyła kilkusetosobowa frekwencja. – Środowisko
wiejskie potrzebuje jak najwięcej takich form rozrywki
i rekreacji. Mieszkańcy wsi rzadko mogą sobie pozwolić
w okresie letnim i w ogóle na jakiekolwiek obcowanie
z kulturą poza miejscem zamieszkania. Bardzo się cieszę,
że ktoś wpadł na pomysł, aby organizować coś takiego.
W naszej gminie festyny stają się od pewnego czasu
kanonem w dziedzinie kultury. Gratuluję i tak trzymać
– powiedział mieszkaniec Domanowa.
Impreza zakończyła się zabawą z zespołem tanecznym „Skalar”.
Jarosław Usakiewicz
W niedzielę 5 sierpnia na placu szkolnym z inicjatywy
miejscowych nauczycieli i władz samorządowych gminy
Brańsk odbył się festyn rodzinny pod hasłem: „Razem
zdrowo, serdecznie, bezpiecznie”. To już druga tego typu
impreza w tym środowisku. Poprzednia, w ubiegłym
roku, była bardzo udana i to zobligowało organizatorów
do kontynuowania przedsięwzięcia. Program festynu
zawierał wiele ciekawych elementów, na które składały
się pokazy iluzjonistów i tresury psa policyjnego, konkursy
rodzinne na wesoło, występy uczniów z miejscowej szkoły
podstawowej. Przez cały czas do dyspozycji najmłodszych
były wesołe minimiasteczko oraz bryczka zaprzężona
w dwa piękne kucyki ze stajni Władysława Żero z Popław.
Ponadto zorganizowano loterię, z której dochód przeznaczono na działalność koła Caritas funkcjonującego przy
Szkole Podstawowej w Domanowie.
Ciekawą prezentację, dotyczącą m.in. zachowania
się w przypadku zaatakowania przez psa, przedstawili
policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Bielsku
Podlaskim. Uczyli przede wszystkim dzieci, jak zachować się w takiej sytuacji, aby wyeliminować do minimum skutki pogryzienia. Kwintesencją ich prezentacji
był pokaz umiejętności psa policyjnego, który przybył
z nimi na festyn.
– Pies z natury jest stworzeniem dobrym i nie ma
w sobie cech agresywnych. To człowiek przez nieumiejętne jego wychowanie, czyli przez tzw. ułożenie, doprowadza do wypaczenia jego charakteru. Nasze policyjne
Zapraszamy
Jarosław Usakiewicz
KOLEGIUM KONSULTORÓW
29 sierpnia (środa) w gmachu Kurii Diecezjalnej w Drohiczynie o godz. 13 rozpocznie się specjalne posiedzenie wszystkich
członków Kolegium Konsultorów, księży
dziekanów, prepozytów i dziekanów Kapituły Drohiczyńskiej i Kapituły Węgrowskiej
oraz księży pracujących w kurii. Podczas
posiedzenia zostaną poruszone aktualne
sprawy duszpasterskie i administracyjne.
RUCH RODZIN NAZARETAŃSKICH
2 września w parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Bielsku Podlaskim odbędzie się dzień
skupienia Ruchu Rodzin Nazaretańskich,
rozpoczynający kolejny rok formacyjny
dla członków i sympatyków RRN-u. Poprowadzi go ks. Dariusz Kujawa – moderator
diecezjalny ruchu. Spotkanie rozpocznie
się o godz. 12 uroczystą Mszą św. W programie: konferencja ascetyczna, okazja do
podzielenia się we wspólnocie Słowem
Bożym i radosne chwile przy ognisku. Na
spotkanie zaproszone są wszystkie grupy
RRN-u z Bielska Podlaskiego i Siemiatycz,
uczestnicy letnich rekolekcji w Jastarni
oraz wszyscy szukający Boga i pragnący
się z Nim zjednoczyć.
Dożynki Diecezjalne
8 września (sobota) w parafii pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny (diecezjalne
sanktuarium maryjne) w Ostrożanach
odbędzie się diecezjalne dziękczynienie
Panu Bogu za plony – dożynki diecezjalne.
Delegacje z wieńcami, ziarnem siewnym
i chlebami przybywają do Ostrożan do
godz. 10.30 i ustawiają się w szyku procesyjnym na placu wokół kościoła. Uroczysta
Liturgia rozpocznie się o godz. 11, a Mszy
św. przewodniczył będzie Pasterz diecezji.
Na uroczystość zaproszeni są wierni ze
wszystkich parafii naszej diecezji, starostowie, burmistrzowie, wójtowie gmin,
przewodniczący rad, poczty sztandarowe
gmin i szkół rolniczych. Mile widziani będą
pielgrzymi ze wszystkich stron Polski
i z zagranicy. Wszystkie parafie naszej
diecezji przygotowują wieńce dożynkowe
i wyznaczają delegacje do ich niesienia.
Poświęcenie wieńców nastąpi na początku uroczystości, natomiast ziarna siewnego – na zakończenie Mszy św. Dary ołtarza
zostaną przygotowane przez poszczególne dekanaty: Bielsk Podlaski – wyroby
mleczarskie i wędliniarskie, Brańsk – złoty
ornat, Ciechanowiec – dzieła artystyczne,
Drohiczyn – biały ornat, Hajnówka – dziczyzna i owoce lasu, Łochów – dzieła
artystyczne, Sarnaki – przetwory owocowe i 50 bochenków chleba, Sokołów Podlaski – wyroby mleczarskie i wędliniarskie,
Sterdyń – zielony ornat, Węgrów – dzieła
Ks. Krzysztof Żero
artystyczne. Pokaz tresury psa policyjnego cieszył się ogromnym zainteresowaniem
NIEDZIELA NR 34 (662) • 26 sierpnia 2007
III
Ks. Dariusz Frydrych
Na trasie pielgrzymki
czujemy atmosferę
jakiejś szczególnej
przyjaźni między
nami a tymi, z którymi
się spotykamy.
Sanktuarium Jasnogórskie – cel sierpniowych pielgrzymek Polaków
17. Piesza Pielgrzymka Diecezji Drohiczyńskiej na Jasną Górę oczekuje na swoją kolej,
Cel został osiągni
Szczególnie ciepłe przyjęcie spotyka nas zawsze
w Kałuszynie, następnie w Cegłowie – tutaj na
granicy parafii witają nas Ksiądz Proboszcz i Wójt,
szczególnie miłe przyjęcie zgotowali nam mieszkańcy
wsi Regut, należącej do parafii Celestynów w diecezji warszawsko-praskiej. Ich proboszczem jest nasz
rodak pochodzący z Czeremchy ks. kan. Stanisław
Wawrzyniak. Archidiecezja warszawska serdecznie
przyjmuje nas we wsi Magierowa Wola, leżącej pośród
malowniczych zielonych sadów owocowych. W diecezji radomskiej z ciepłym posiłkiem czekają na nas
mieszkańcy wsi Paprotno, następnie Jelnia, Krzczonów, no i Dzielna, której przedstawiciele witają nas
w strojach regionalnych, w Wąglanach i Żelazowicach
jesteśmy podejmowani rodzinnie regionalną potrawą,
czyli żurkiem opoczyńskim.
Kapłani na pielgrzymce
Ich zadaniem jest uczynić wszystko, aby pielgrzymka
stała się rekolekcjami w drodze. Od wielu już lat doświadczam, że idea pielgrzymowania pozwala nam, księżom,
„zagrać w jednej drużynie” jak za dawnych dobrych
czasów seminaryjnych. Ci kapłani to przewodnicy grup,
czyli: przewodnik grupy bielskiej ks. Krzysztof Rzep-
IV
NIEDZIELA NR 34 (662) • 26 sierpnia 2007
Ks. Dariusz Frydrych
Obrazki z pielgrzymki
Ks. Wiesław Niemyjski przedstawia poszczególne
grupy
czyński, katedralnej ks. Andrzej Falkowski, łochowskiej
ks. Krzysztof Grzybowski, sokołowskiej ks. Robert Grzybowski, węgrowskiej ks. Karol Lipczyński i wraz z nimi
idący w grupach: ks. Andrzej Witerski – wierny pielgrzymowaniu od wielu lat, ks. Zenon Czumaj, ks. Leszek Olędzki,
ks. Daniel Radziszewski – obaj pracują od roku
w Rosji nad Morzem Czarnym, ks. Łukasz Gąsior
i ks. Piotr Wróblewski – dwaj tegoroczni neoprezbiterzy,
ks. Zbigniew Śledziński. Ci kapłani, idąc w grupach,
głoszą konferencje, prowadzą modlitwy, robią rachunek
sumienia, spowiadają na końcu grupy, rozmawiają,
towarzyszą, razem ze wszystkimi znoszą trud pielgrzymowania, podążając w stroju duchownym bez
względu na pogodę. W tym roku gościliśmy również
kapłanów, którzy nie szli cały czas z naszą pielgrzymką, ale przebywali z nami jeden czy dwa dni. Byli
to ks. Piotr Arbaszewski, który wygłosił konferencję
o rodzinie, o. Zbigniew Zalewski ze Zgromadzenia
Najświętszych Serc Jezusa i Maryi, który podzielił się
z nami duchowością swojego zgromadzenia, oraz
ks. Piotr Krasuski, kapelan szpitala w Wołominie, który
wygłosił homilię na temat sensu cierpienia. Kapłani
zaangażowani w służbach czuwali nad bezpiecznym
przejściem zaplanowanej trasy oraz odpoczynkiem na
polu namiotowym i w wyznaczonych kwaterach. Są to
proboszcz ks. Zbigniew Niemyjski odpowiedzialny za
służbę porządkową, ks. Piotr Jurczak odpowiedzialny
za przemarsz i postoje pielgrzymów, ojciec duchowny
ks. Jarosław Błażejak, prowadzący rozważania apelowe, a także głoszący konferencje. Jest nas wszystkich
ok. 20. Tylu potrzeba, aby wypełnić zadanie poprowadzenia pielgrzymki.
Służby pielgrzymkowe
Jako kierownik pielgrzymki odziedziczyłem trud
moich poprzedników, którzy się napracowali, aby
system pielgrzymowania dobrze poustawiać. Służba
kwatermistrzowska, od wielu już lat pod kierunkiem
z pątniczego szlaku
Ks. Dariusz Frydrych
17. Piesza Pielgrzymka
Drohiczyńska na Jasną Górę – podsumowanie
by pokłonić się Pani Jasnogórskiej
br. Jerzego Cudnika ze Zgromadzenia Najświętszych
Serc Jezusa i Maryi, troszczy się o zapewnienie terenu na pole namiotowe i wyznaczenie kwater. Warto
zauważyć obecność sióstr zakonnych, które idąc,
mogą służyć, jak również mówić o swoim powołaniu
zakonnym. Klerycy spełniają wielorakie posługi, angażując się w przygotowanie liturgii (pomoc w zakrystii
pielgrzymkowej), pomagając w kwatermistrzostwie
i w prowadzeniu grup. Młodzież na pielgrzymce ma
okazję, aby służyć w posłudze muzycznej, chłopcy
doskonale spełniają się w służbie porządkowej, nie
można pomyśleć o pielgrzymowaniu bez służby
medycznej, nasz techniczny Marcin Łukaszewicz dba
o nagłośnienie, służba bazowa prowadzi cały sekretariat na czele z p. Renatą. S. Ewa, służka, dysponuje
zasobami apteki i „ma oko” nad całością medycznych.
Ekologia sprząta i dba o czystość pola namiotowego
i naszych postoi. Młodzi z KSM-u prowadzą zaopatrzenie pielgrzymkowe. Wszyscy czynią to bezinteresownie,
stając do wyznaczonych zadań, kiedy nadchodzą dni
sierpniowej wędrówki na Jasną Górę.
Duchowe owoce
Można postawić pytanie, jakie dobro przynosi pielgrzymka? Jako kierownik zauważam, że pielgrzymi
Ks. Dariusz Frydrych
nięty
Do Częstochowy, by powitać pątników, przybył
bp Antoni Dydycz
(a jest to przeważnie młodzież) pogłębiają w sobie
ducha modlitwy, odmawiają Różaniec, śpiewają
Godzinki, czynnie uczestniczą w Mszy św., przystępując do Komunii św. Należy posłuchać odczytywanych
intencji przy modlitwie różańcowej, aby przekonać
się, że pielgrzymka dla tych ludzi nie jest zwykłym
obozem wędrownym, ale pielgrzymowaniem z konkretną intencją w sercu. Wielu z nich w Gidlach –
w sanktuarium Matki Bożej Gidelskiej podejmuje
duchową adopcję dziecka poczętego lub zobowiązuje
się do czasowej abstynencji od alkoholu. Należy pamiętać, że ziarno posiane na pielgrzymce potrzebuje czasu,
by wydać dobre owoce, a także mieć nadzieję, że wspólne pielgrzymowanie przyczyni się od pięknego i dobrego życia. Dziękuję Bogu że dał mi możliwość służby
w tej dobrej sprawie.
Ks. Wiesław Niemyjski
Kierownik Drohiczyńskiej Pieszej Pielgrzymki
na Jasną Górę
• Kierownik pielgrzymki: ks. Wiesław Niemyjski
• Ojciec duchowny pielgrzymki: ks. Jarosław
Błażejak
• Przewodnicy grup: bielskiej – ks. Krzysztof Rzepczyński, katedralnej – ks. Andrzej
Falkowski, sokołowskiej – ks. Robert Grzybowski, węgrowskiej – ks. Karol Lipczyński,
łochowskiej – ks. Krzysztof Grzybowski
• Księża pomagający w grupach: ks. Andrzej
Witerski, ks. Daniel Radziszewski (Rosja),
ks. Leszek Olędzki (Rosja), ks. Łukasz Gąsior –
neoprezbiter, ks. Zenon Czumaj, student KUL-u,
ks. Rafał Zbucki, ks. Zbigniew Średziński
• Służba przemarszu: ks. Piotr Jurczak, Janusz
Boguszewski
• Służba porządkowa: ks. Zbigniew Niemyjski, ks. Jarosław Wojasiński, Stanisław Pisawocki
• Służba kwatermistrzowska: br. Jerzy Cudnik
ze Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa
i Maryi, kl. Piotr Pędzich,Tomasz Kuryłek
• Służba medyczna: lekarze Janina Rudnik,
Grażyna Adaśko, Włodzimierz Figłowski
(Rosja)
• Służba techniczna: Marcin Łukaszewicz,
Łukasz Izdebski
• Służba ekologiczna: Józef Więcław
• Sekretariat i baza: Renata Przewoźnik, Grażyna Perkowska, Dominik Gołębiewski
• Łącznik: Marek Skupiewski
• Zaopatrzenie: KSM pod kierunkiem Moniki
Czarneckiej
• Apteka: s. Ewa, służka
• Siostry zakonne: s. Teresa, służka, s. Krystyna, służka, s. Wioletta, dominikanka
• Klerycy: 9 osób
Charakterystyka grup:
bielska: 15 dni marszu, 420 km
katedralna: 13 dni marszu, 360 km
łochowska: 13 dni marszu, 346 km
sokołowska: 12 dni marszu, 330 km
węgrowska: 12 dni marszu, 320 km
W pielgrzymce uczestniczyło 6 osób z Rosji
i 16 z Włoch.
W kościele parafialnym w Mrozach małżeństwo zawarli Urszula i Michał z grupy
węgrowskiej.
Najstarszy pielgrzym miał 84, najmłodszy
4 lata.
Najliczniejszą grupą była grupa węgrowska.
Liczyła 256 pątników
W sumie w pielgrzymce uczestniczyło blisko
900 osób.
Oprac. ks. Wiesław Niemyjski
NIEDZIELA NR 34 (662) • 26 sierpnia 2007
V
niedziela podlaska
Moje miejsce
jest na misjach
Z s. Heleną Kamińską ze Zgromadzenia Córek Maryi Wspomożycielki
rozmawia Tadeusz Szereszewski
Archiwum s. Heleny Kamińskiej
Tadeusz Szereszewski: – Proszę przedstawić się Czytelnikom„Niedzieli Podlaskiej”.
S. Helena Kamińska: – Urodziłam się
w 1949 r. w Kamińskich Jaskach w parafii Poświętne w diecezji łomżyńskiej, sąsiadującej bezpośrednio
z diecezją drohiczyńską. Po maturze w III Liceum Ogólnokształcącym w Białymstoku kontynuowałam naukę
w dwuletniej szkole pielęgniarskiej przy ul. Ogrodowej.
W 1974 r. podjęłam pracę jako pielęgniarka, najpierw
w szpitalu w Łapach, później w Brzozowie Starym
k. Łap. 12 stycznia 1976 r. przekroczyłam progi klasztoru w Pogrzebieniu k. Raciborza.
– Powróćmy do formacji zakonnej i kolejnych lat życia
Siostry.
– W Pogrzebieniu upłynęły 3 lata mojej zakonnej
formacji. Po pierwszych ślubach w 1979 r. przez rok
pracowałam jako katechetka w Ostrzeszowie k. Ostrowia
Wielkopolskiego, skąd powróciłam do Pogrzebienia
i tam przez następne 5 lat pracowałam jako pielęgniarka.
W 1982 r. pierwsza grupa sióstr wyjechała na misje.
-Rok później los uśmiechnął się i do mnie. Tak spełniło
się moje najskrytsze pragnienie – praca na misjach.
Miałam wyjechać do Zambii.
– Rozpoczął się czas przygotowań do podróży, przypomnijmy tamte chwile.
– W 1984 r. w grupie czterech Polek przybyłam do Włoch, gdzie wkrótce złożyłam śluby wieczyste. W Rzymie uczyłam się języka włoskiego,
ukończyłam roczne przygotowanie misyjne, a w roku następnym podjęłam naukę języka angielskiego w Oxfordzie w Anglii. W Londynie ukończyłam też trzymiesięczny kurs chorób tropikalnych.
W miejsce Zambii skierowano mnie do Kenii. 5 lutego
w 1987 r. stanęłam na kenijskiej ziemi w Nairobi.
W Embu, dokąd przybyłam, posługę duszpasterską pełnili księża salezjanie. Nie prowadzili oni samodzielnej parafii, ale szkoły zawodowe
i średnie dla chłopców. W sierpniu 1986 r. do jeszcze
niewykończonego domu w Embu przybyły siostry
Ziemniaki to jeszcze rzadkość – na miejscowym targu
VI
NIEDZIELA NR 34 (662) • 26 sierpnia 2007
z Kanady, Włoch, Indii i Szkocji. To one pod przewodnictwem przełożonej z Kanady tworzyły życie zakonne.
Byłam ostatnią siostrą, która do nich dołączyła.
Po 9 latach apostolstwa w Embu przybyłam
do Makuyu, parafii oddalonej ok. 80 km od mojej
pierwszej placówki, należącej administracyjnie
do diecezji Murania. Makuyu jest prężną parafią.
Mamy do obsługi 16 kaplic, a tylko dwóch kapłanów. Są nimi Włoch i Hindus. Jest z nami brat
i dwóch wolontariuszy z Włoch i Malty. Obecnie w naszej wspólnocie jest 5 sióstr Kenijek
i 5 misjonarek.
– W lutym minęło 20 lat pracy misyjnej Siostry, to już
piękny jubileusz...
– Mimo upływu lat, wymiar swojego powołania odczytuję w Bogu i jak dotychczas nie zamierzam powracać do Polski. Wiem, że Chrystus mnie
tu posłał i moje miejsce jest na misjach. Co 4 lata
mam sposobność przez 3 miesiące przebywać
i odpoczywać w Polsce. Jest to czas przeznaczony
na kontakty z rodziną, odnowę duchową i fizyczną
i animację misyjną.
– Czy po 20 latach dostrzega Siostra zmiany w standardzie
życia Kenijczyków?
– Kiedy przybyłam do Makuyu, większość ludzi
przychodziła do kościoła bez butów, teraz przychodzą
np. w japonkach czy tenisówkach – to jest widoczny
objaw poprawy życia.
Polepszyła się też sytuacja kobiety. Dawniej kobieta
milczała w obecności mężczyzny. Teraz ma odwagę
powiedzieć to, co myśli, choć nie we wszystkich sprawach. W rodzinie jej głos bardziej się liczy, choć wciąż
pozostaje ona pod dominacją mężczyzny. Jej pozycja
zależy też od stopnia wykształcenia.
Na początku mojej pracy nie widziałam, żeby matka
okazywała uczucia swemu dziecku, np. całując je. Nie
widziałam też ojca trzymającego w objęciach swego
malucha, nawet wtedy, kiedy był on chory. Teraz spotyka
się już takie sytuacje. Można też spotkać małżeństwa
idące razem. Poprzednio pierwszy szedł mężczyzna,
a dopiero za nim kobieta z dziećmi.
Również pożywienie jest bardziej urozmaicone.
Miejsce dominującej fasoli i kukurydzy zajmują coraz
częściej chleb, ryż, makaron, a czasem i mięso. Niestety z otrzymaniem pracy są duże trudności. Łatwiej
jest ją otrzymać w miejscach uprawy kawy i herbaty,
a w Muranga – na plantacjach ananasów prowadzonych
przez koncerny międzynarodowe.
Na północy kraju dominuje wypas wielbłądów, kóz
i owiec. Głównym pożywieniem północnego regionu
jest mięso z ubitych zwierząt i mleko. Piją oni także
krew z wielbłąda, którą otrzymują po nacięciu żyły
na jego szyi (jest to zabieg bezpieczny dla zwierzęcia).
Przy jeziorach Wiktoria, Turkana, Nakuru głównym
pożywieniem jest smażona ryba.
Pewien standard rodzinny wyznacza radio
i telewizor. Rzadkością jest komputer. Buduje się już
coraz lepsze mieszkania, przeważnie z wypalanej gliny
i cementu. Coraz rzadziej szkielet domu wypełniają
gałęzie, oblepione gliną. Do budowy stosuje się także
ciosany szary kamień oraz grysik, a piasek najczęściej
wydobywa się z rzeki.
– A jak postrzega Siostra pozycję dziecka w rodzinie
kenijskiej?
– Długo jeszcze trzeba będzie czekać, żeby dziecko
stało się podmiotem zainteresowania i stanowiło centrum rodziny. Trzeba podkreślić też, że coraz rzadziej
spotyka się wielodzietne rodziny. Najczęściej w rodzinie jest troje bądź czworo dzieci. Dzięki lepszej opiece
zdrowotnej zwiększa się natomiast szansa na przeżycie
każdego dziecka.
– Jak wygląda system szkolny w Kenii?
– Szkolnictwo podstawowe obejmuje klasy 1-8. Nie
jest ono obowiązkowe. Rok szkolny rozpoczyna się
w styczniu. Ma trzy semestry. Przed 5 laty prezydent
ogłosił, że szkolnictwo podstawowe jest bezpłatne, ale
to rodzice są odpowiedzialni za budowę szkół. Profil
ponadpodstawowy jest zbliżony do dawnego profilu
w Polsce. Jest też czteroletnia szkoła średnia, kończąca
się maturą. Egzamin na koniec 8 klasy i matura to
egzaminy państwowe, przygotowywane i sprawdzane
na szczeblu centralnym.
Istnieje też wiele pomaturalnych szkół, kształcących w różnych zawodach. Wszystkie szkoły średnie
Archiwum s. Heleny Kamińskiej
z wizytą w Kenii
Archiwum s. Heleny Kamińskiej
W Kenii powszechne są chrzty św. dorosłych
Archiwum s. Heleny Kamińskiej
Siostra Helena wśród swoich podopiecznych
Msza św. w Kenii ma bardzo radosny przebieg
są płatne. Większość z nich jest z internatem. I te są
znacznie droższe. Nauka w szkole zawodowej trwa
od roku do 2 lat. Najbardziej typowe dla chłopców
są branża stolarska, elektryczna i mechaniki samochodowej. Dziewczęta wybierają krawiectwo i kursy
dla sekretarek. Na szkolenia z zakresu techniki komputerowej przyjmowani są maturzyści. Tylko nieliczni zdobywają wyższe wykształcenie, choć w Kenii
jest aż 5 uniwersytetów. Nie ma szkół wieczorowych
i korespondencyjnych, aby można było podnieść poziom
wykształcenia, jednocześnie pracując.
– A jaki jest rozwój infrastruktury technicznej?
– W Kenii podstawowym problemem jest brak
wody. Poza wielkimi aglomeracjami infrastruktura
techniczna jest bardzo słabo rozwinięta. Tu wciąż trzeba
liczyć na naturę, np. pojawienie się sezonowych rzek.
W zasadzie nie ma utwardzonych dróg. W regionie,
w którym pracuję, rzeką stałą jest tylko Tana płynąca
na pograniczu parafii. Choć wodę mamy z rurociągów,
to nie codziennie. Ludzie muszą ją więc magazynować
do plastykowych zbiorników, bo ta z wodociągów jest
nieraz tylko raz w tygodniu. Na naszej misji wykopane są trzy studnie głębinowe. Zbieramy całość wody
deszczowej do zbiorników, wody więc nie brakuje. Choć
mamy studnie, to od 20 lat nie mamy wystarczającej
mocy prądu, o którą to się ubiegamy. W okresie suszy
energię elektryczną mamy przez 12 godz., i to albo
w dzień, albo w nocy.
– Jak wygląda życie sakramentalne Kenijczyków?
– Z radością muszę podkreślić, że Kościół kenijski
rozwija się. Obecny prezydent jest katolikiem.Coraz
wiecej ludzi zawiera związki małżeńskie w kościele.
Wiecej jest małych dzieci przynoszonych do chrztu,
choć powszechniejsze są chrzty dorosłych. Ludzie starsi
decydują się na przyjęcie chrztu i uregulowanie związku
małżeńskiego. Zmniejsza się zjawisko poligamii.
Wcześniej kościół w niedzielę był wypełniony jedynie
do połowy. Teraz należałoby sprawować dwie Msze św.
niedzielne. A mamy, jak wspomniałam, też 16 kaplic
w terenie. Uczestnictwo w kościele jest bardziej żywe,
świadome i spontaniczne. Czytania i psalm wykonują
wierni. Ofiarę mszalną, kiedy nie jest przynoszona do
koszyczka przy ołtarzu, zbierają kobiety z Akcji Katolickiej. Działa także Akcja Katolicka mężczyzn. Młodzież
też ma swoje cykliczne spotkania.
Na początku mojego pobytu w Kenii było trudno
o powołania, bo to oznaczało brak potomstwa. Często
słyszało się opinię: – Niech kobieta urodzi dziecko,
przynajmniej jedno, a potem idzie do waszego zakonu.
Innym powodem była utrata posagu. Dziś jest znacznie lepiej. Zauważa się wzrost powołań męskich do
kapłaństwa i żeńskich do zakonu. A wyzwania kraju
są wielkie wobec istniejących religii: protestanckiej,
muzułmańskiej, świadków Jehowy i różnych sekt.
– Co należy do obrzędowości religijnej tego regionu?
– Jak w całym Kościele powszechnym obowiązuje nas
kalendarz liturgiczny. Naszym świętem zakonnym jest
przypadające 31 stycznia wspomnienie św. Jana Bosko,
naszego patrona i założyciela. W tradycję wpisują się
godzinna noworoczna pielgrzymka piesza do jednej
z kaplic Matki Bożej Kościoła i pielgrzymka majowa
przypadająca we wspomnienie Najświętszej Maryi
Panny Wspomożycielki Wiernych.
Kenijczyk jest ze swojej natury bardzo religijny. Zależy
to także od regionu zamieszkania. Kiedy rano wstaje,
wychodzi przed dom, zwracała się w kierunku słońca,
modli się, dziękując Bogu za bezpieczną noc, i prosi
o bezpieczeństwo na dzień. To tradycyjna religia.
Pochówki odbywają się przy domu z zachowaniem
pewnego rytuału. Jeśli rodzinę stać na trumnę, to ją
kupują, jeśli nie – to ciało jest zawinięte w prześcieradło
lub karton. Kenijczycy zwracają uwagę na to, żeby
wzrok zmarłego był zwrócony w stronę słońca, jak
głosi dawna tradycja.
– Co jako zgromadzenie oferujecie swoim parafianom?
– To nie oferta, to odpowiedź na potrzeby naszej
ludności! Na misjach w Makuyu w dzień mamy ok.
300 pracowników stałych i sezonowych. Głównie są to
nauczyciele i pracownicy w dużym ogrodzie. W zgromadzeniu mamy 82-letnią siostrę zakonną Włoszkę,
która mimo wieku doskonale sobie radzi z obsługą
komputera. Jako poszczególne wspólnoty tworzymy
zwarty kompleks. Siakago położone jest w odległości
200 km od Nairobi, Embu położone jest 140 km od
stolicy, a Makuyu – 60 km. Są też trzy wspólnoty
w Nairobi w różnych dzielnicach.
Prowadzimy przychodnię lekarską, szkołę podstawową, średnią, zawodową dla dziewcząt i sierociniec dla
dziewcząt. Mamy ok. tysiąca uczniów, którym zapewniamy obiady. Księża salezjanie w szkole zawodowej
kształcą chłopców, prowadzą drukarnię. W parafii przy
każdej kaplicy znajdują się przedszkola, do których
uczęszcza łącznie ok. 750 przedszkolaków. W szkole
zawodowej szyjemy mundurki szkolne i robimy sweterki, jak również wykonujemy usługi krawieckie dla
okolicznej ludności. ***
W tym miejscu pragnę złożyć serdeczne podziękowanie
dziekanowi bielskiemu ks. prał. Ludwikowi Olszewskiemu
za zaproszenie i umożliwienie mi spotkania podczas Mszy
św. w niedzielę 15 lipca oraz wszystkim parafianom z parafii
pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny i św. Mikołaja
w Bielsku Podlaskim za kolejną ofiarę złożoną na misje.
Dziękuję również indywidualnym ofiarodawcom z parafii
pw.: Matki Bożej z Góry Karmel, Najświętszej Opatrzności
Bożej i Miłosierdzia Bożego. Zapewniam o codziennej
modlitwie w intencji ofiarodawców i dobrodziejów naszej
q
misji. Bóg zapłać! Szczęść Boże! NIEDZIELA NR 34 (662) • 26 sierpnia 2007
VII
niedziela podlaska
W
tym roku mimo nie najlepszej pogody do Jasionówki k. Dziadkowic przybyło
28 wystawców i wielu miłośników
koni. Mszę św. na rozpoczęcie imprezy wraz z bp. Antonim Dydyczem
sprawował ks. dr Andrzej Ulaczyk,
rektor Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.
– Nasz region znany jest z hodowli
koni zimnokrwistych, czyli masywnych, silnych i spokojnych zwierząt,
jeszcze niedawno wykorzystywanych
w gospodarstwach jako siła robocza.
Oceny 28 koni, legitymujących się
wpisem do ksiąg koni zarodowych
ras, dokonujemy według czterech kryteriów, takich jak: pokrój, ruch, stęp
oraz kondycja i sposób prezentacji
– pielęgnacja i przygotowanie konia
do wystawy – mówił Jerzy Gawarecki,
dyrektor Stada Ogierów w Kętrzynie.
– W każdej kategorii sędzia może
przyznać 10 punktów. Wpis to kryterium, które musi spełniać każda
klacz i ogier.
W grupie koni zimnokrwistych
zwyciężył ogier „Goi Paula”, którego wystawił Bogusław Ciupiński ze Smorczewa, II miejsce zajął
Dariusz Krajewski
Już w 2004 r. „I Wystawa Koni
Hodowlanych Południowego
Podlasia” cieszyła się dużym
zainteresowaniem wśród
hodowców, wystawców, sympatyków i odwiedzających. Dlatego
z każdym rokiem wzbogacano
jej formułę, terytorialnie włączając także hodowców z obszaru
województwa mazowieckiego,
a wystawę wpisano na stałe do
kalendarza imprez o charakterze
rolniczym. Zdaniem organizatorów, wystawa jest promocją
regionu i przybliżeniem dziedzictwa kulturowego mieszkańców
Podlasia.
Dariusz Krajewski
Piękno jest dziełem Stwórcy
Splendoru imprezie dodawała obecność Bractwa Kurkowego
Wielki talent w ujeżdżaniu zaprezentowała Emilia Walczuk na koniu „Natura”
„Rok” Eugeniusza Iwaniuka ze wsi
Krzywiec. Wśród klaczy 3-letnich
zwyciężyła „Wensa” Tomasza Piotrowskiego z Wojeńca, II miejsce
przyznano kasztanowatej klaczy
„Fonia” Zygfryda Falkowskiego ze
wsi Godziłby. W kategorii klaczy
starszej zwyciężyła klacz „Rata”
Zbigniewa Sokołowskiego z Boginki Królewskiej w woj. lubelskim,
II miejsce zajęła „Barda” Mirosława
Ciesnowskiego z Hajnówki. W kategorii klaczy szlachetnych zwyciężyła
siwa klacz „Elida” Wojciecha Rogalskiego z Białki w woj. lubelskim,
na II miejscu uplasowała się klacz
„Cora Grande” Ryszarda Zalewskiego, mieszkańca Tokar.
Wystawie koni towarzyszył kiermasz produktów regionalnych.
Można było też zapoznać się z ofertą
turystyczną regionu.
W trakcie oceny koni odbywały się pokazy ułańskie członków
X Szwadronu Ułańskiego z Grabowa. Zaprezentowany kunszt jazdy
i walki spotkał się z dużym zainteresowaniem wśród przybyłych.
Dodatkowego splendoru wystawie
dodawała obecność reaktywowanego
w gminie Pobikry, zaprezentował
klacz „Oma” ze źrebakiem z hodowli
swego ojca.
W kategorii stoisk zwyciężył
Janusz Jezierski z miejscowości Mordy
k. Siedlec, który prezentował miody,
oraz Sławomir Błaszczuk wystawiający szklane figurki. Wyróżniono
nalewkę dziadka Grzegorza i kilka
zaprzęgów, m.in zaprzęg Tadeusza
Lachowskiego. Nagrodami uhonorowano 10 osób głosujących na najpiękniejszego konia.
„V Wystawa Koni Hodowlanych
Południowego Podlasia” odbędzie się
w drugą niedzielę lipca 2008 r., na co
już dziś serdecznie zaprasza gospodarz imprezy Krzysztof Tołwiński.
Dariusz Krajewski
w 1998 r. Bractwa Kurkowego. Można
było podziwiać wspaniale wykonany moździerz i działko artyleryjskie
inż. Zbigniewa Wrotka z Warszawy,
który raz po raz ładował w nie czarny
proch i strzelał.
Pielęgniarki i lekarze ze Szpitala im.
kard. Stefana Wyszyńskiego w Łomży
udzielali w Jasionówce fachowych
porad, zaś pomoc w nagłych wypadkach i pokazy ratownictwa medycznego zaprezentowała Wojewódzka
Stacja Pogotowia Medycznego.
Najstarszym hodowcą na wystawie był Stefan Ciupiński ze Smorczewa k. Drohiczyna, zaś najmłodszy
prezenter koni Grzegorz Moczulski miał zaledwie 15 lat. Miłośnik
koni, mieszkaniec wsi Żery Pilaki
Redakcja podlaska: ks. Dariusz Frydrych
(redaktor odpowiedzialny)
ks. Krzysztof Żero
ul. Kościelna 10, 17-312 Drohiczyn
tel./fax (0-85) 656-57-54
e-mail: [email protected]
e-mail: [email protected], e-mail: [email protected]
niedziela
Redakcja częstochowska: Edyta Hartman
ul. 3 Maja 12 , 42-200 Częstochowa, tel. (0-34) 369-43-29
VIII
NIEDZIELA NR 34 (662) • 26 sierpnia 2007
III-1134/07
podlaska