Wirtualna chmura nie taka czysta, jakby siĎ wydawaŇo

Transkrypt

Wirtualna chmura nie taka czysta, jakby siĎ wydawaŇo
Artykuł pobrany ze strony
http://www.ekonsument.pl/news-show-66581.php
Wirtualna chmura nie taka czysta, jakby się wydawało
10.07.2012, Justyna
Produkty i usługi dostarczane przez Microsoft, Google czy Facebook wydają się być zupełnie nieszkodliwe
dla środowiska. Tymczasem aby je nam zapewnić każda z tych firm zużywa wielkie ilości energii
elektrycznej. Przy tym niektóre z nich są dużo czystsze od innych!
Prawdopodobnie częściej i bardziej intensywnie niż gadżety elektroniczne, ubrania czy kosmetyki nasi
czytelnicy konsumują... informacje dostępne w internecie. Mogłoby się zdawać, że nie ma nic bardziej
neutralnego dla środowiska niż przeglądanie czyichś zdjęć na facebooku, słuchanie muzyki online albo
mailowanie ze znajomymi. Robimy to tym chętniej, że dostęp do tych atrakcji jest coraz łatwiejszy - dzięki
smartfonom i innym elektronicznym gadżetom, a także coraz szybszym i tańszym łączom internetowym,
każdy z nas jest praktycznie otoczony wirtualną chmurą danych.
Mało kto z nas zdaje sobie sprawę, że podtrzymanie tej "chmury" wymaga ogromnej ilości prądu. I nie chodzi
tu o ustawicznie podładowywane przez nas baterie laptopów czy telefonów, ale o gigantyczne centra danych
utrzymywane przez firmy, z których usług korzystamy: Facebook, Google, Apple, Microsoft, Amazon czy
Yahoo. Centra te są niczym fabryki, w których tysiące komputerów magazynują i przetwarzają nasze dane.
Niektóre z nich są tak wielkie, że pochłaniają tyle energii co 180 000 mieszkań. I będą rosnąć, bo szacuje się,
że do 2050 r. ilość danych w wirtualnej chmurze wzrośnie nawet 50-krotnie.
Energia elektryczna to duże koszty, dlatego niektóre firmy z branży usług elektronicznych czynią pewne
starania, aby ich centra danych były możliwie efektywne energetycznie. Mimo to, do ich zasilenia konieczne
są stałe i potężne źródła prądu. Decyzje tych firm, do jakiego źródła podłączyć swoje "chmury", mają
poważne konsekwencje dla środowiska. Zadziwiające, że firmy tak bardzo kojarzone z innowacyjnością
często wybierają najbardziej staromodne sposoby pozyskiwania energii: z węgla i ropy. A także z atomu - w
zamian za ulotne, wirtualne produkty dostarczają nam realne odpady radioaktywne na całe tysiąclecia.
Greenpeace w swoim raporcie "How clean is your cloud?" przyjrzało się 14 globalnym firmom IT pod kątem
źródeł prądu, z których korzystają. Jakie są wyniki?
Trzech największych graczy, Microsoft, Apple i Amazon, rozdmuchuje swoje "chmury" czerpiąc energię z
najbrudniejszych źródeł, tj. węgla i atomu.
Dla odmiany Yahoo i Google dają priorytet energii odnawialnej, a nawet czynią starania o wsparcie inwestycji
w tym sektorze.
Facebook, w odpowiedzi na kampanię Greenpeace "unfriend coal", zobowiązał się przejść całkowicie na
energię odnawialną. Dlatego też zlokalizował swoje kolejne centrum danych w Szwecji, gdzie jego
zapotrzebowanie na energię może być całkowicie pokryte prądem pochodzącym z odnawialnych źródeł.
Więcej szczegółów dotyczących poszczególnych firm znajduje się w raporcie Greenpeace "How clean is your
cloud?".