Komentarz dr Bożeny Gierat
Transkrypt
Komentarz dr Bożeny Gierat
dr Bożena Gierat-Bieroń Instytut Europeistyki Uniwersytet Jagielloński Nie stać nas na marnotrawstwo (po ESK 2016 – Lublin, luty 2012) Największym sukcesorem procesu starania się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016 roku w Polsce jest Unia Europejska. Nawet jeśli byliśmy, bądź jesteśmy przeciwnikami naszej akcesji do UE, krytykujemy działania Komisji Europejskiej, wyrażamy niezadowolenie ze statusu naszego kraju w UE, to jednak nie do podważenia jest fakt, że to właśnie Komisja Europejska dała bodziec do wielkiej rywalizacji, jaka towarzyszyła miastom w ostatnim czasie. Trwający od lat, najstarszy program kulturalny UE stał się pretekstem do wielu zmian w takich ośrodkach jak Białystok, Bydgoszcz, Gdańsk, Katowice, Lublin, Łódź, Poznań, Toruń, Szczecin, Warszawa czy Wrocław - zmian zarówno instytucjonalnych, organizacyjnych, ale przede wszystkim mentalnych. Okazało się bowiem, że obywatele miast chcą stać się współtwórcami kultury w tychże miastach, że polskie ośrodki miejskie wymagają gruntownej reorganizacji, że zaistniała potrzeba, aby stały się nowoczesnymi metropoliami, przyciągającymi odbiorców niekonwencjonalną ofertą kulturalną. Wszystkie opinie wyrażone na spotkaniu w Lublinie wskazywały na dynamizm zmian, które stały się zapowiedzią nowej przyszłości. Plany snute przez organizatorów okazały się obiecujące, pociągające, inspirujące dla bardzo wielu osób. Pojawił się efekt domina. Zespoły planujące ESK, niezależnie od problemów wewnętrznych, dały impuls do myślenia na temat kulturalnej strategii rozwoju miasta. Fala uderzeniowa szła szybko: przez instytucje kultury, organizacje pozarządowe, firmy promocyjne, radnych, poszczególnych artystów i 1 animatorów kultury. Wszyscy „zarażali się” wizją nowej przyszłości, siłą kreacyjną nowego projektu i włączali się w działanie. To pokazało, jak bardzo potrzebna jest ta nowa perspektywa, jak defensywne i stagnacyjne są samorządy, które – będąc odpowiedzialne ustawowo za kulturę w gminach – właściwie nie mają na nią żadnego pomysłu. W przeciwnym razie należy zadać pytanie, dlaczego te plany rewolucyjnych przemian nie narodziły się dużo wcześniej? Dlaczego nie wygenerowały się siłą sprawczą samych miast, ich wewnętrzna dynamiką? Dlaczego potrzeba było aż projektu ESK, aby pobudzić gigantyczną energię? Wnioski nasuwają się dwa. Pierwszy: jednak wielkie międzynarodowe (zewnętrzne a nie wewnętrzne) wydarzenia stymulują prace organizacyjne i myślenie w kategoriach sukcesu. Uwidacznia się to przy okazji Euro 2012. To jednocześnie wniosek smutny, gdyż wskazuje na brak wiary we własne pomysły bądź drętwotę wyobraźni. Po drugie: w mieszkańcach, w obywatelach drzemią wielkie pokłady sił witalnych i energii twórczej. Trzeba było nadać temu tor, „zapukać” do odpowiednich drzwi, aby wyzwolić i puścić w ruch wielkie moce. Ich skala przeszła oczekiwania samych „wyzwalających”, jak i obserwujących. Kolejny aspekt ESK 2016 to wspaniała praca nad przygotowaniem formularzy aplikacyjnych, do wielka burza mózgów, kopalnia pomysłów i ogromna praca koncepcyjna. Formularze aplikacyjne charakteryzują się nieprzeciętną energią kreacyjną, są pełne niezwykłych idei i planów, mają koherentny zwarty układ tematyczny, a co najważniejsze – opierają się na badaniach nad zagadnieniem tożsamości kulturowej miasta. Niezależnie od wygranej bądź przegranej ESK, te charakterystyki tożsamościowe będą miały ogromny wpływ na wyznaczanie planów rozwojowych polskich ośrodków miejskich. Katowice, zdefiniowane jako „miasto ogrodów”, będą dalej, jak donosili na lubelskim spotkaniu organizatorzy, szły w kierunku budowania „florystycznego”, „rekreacyjnego” wizerunku tego ośrodka, który nota bene budowane jest na zasadzie kontrastu w stosunku do stereotypowego wyobrażenia o Katowicach jako mieście przemysłowym. Podobnie Lublin ma szanse trwale wpisać się w świadomość Polaków jako miasto dialogu kulturowego ze Wschodem, jako bramy otwierającej drogi do naszych wschodnich, dalszych i bliższych sąsiadów. Odnosi się wrażenie, że formularze aplikacyjne ESK stały się dziś najlepszymi strategiami kulturalnymi 11 miast polskich. Pozostaje zadbać, aby przybrały one formę wiążącego dokumentu, którego wytyczne będą miały przełożenie administracyjne. 2 na konkretne rozwiązania prawno- Znamienny jest przykład Bydgoszczy, gdzie ludzie ESK weszli w struktury wydziału kultury tamtejszego urzędu miasta. Również ciekawy jest przykład Poznania, tworzącego radę kultury, której główną misją będzie włączanie się w kształtowanie działań kulturalnych w tym mieście. Pewna żywotność pomysłów ESK Gdańska i Białegostoku, obecna w dzisiejszych planach kulturowego rozwoju tych miast, wróży dobrze na przyszłość. Najbardziej bowiem istotnym zadaniem jest kontynuacja już raz opracowanych planów. Słowo kontynuacja i wcielanie są tu znamienne. Chodzi o to, aby prace raz wykonane, profesjonalnie przygotowane, zyskujące akceptację społeczną nie zostały zaprzepaszczone (inaczej mówiąc „wyrzucone do kosza”), co jest praktyką naszych samorządów. Chodzi o aby, nie tracić czasu, nie marnować ludzkiej energii, żeby ambicje polityczne nie wzięły góry nad intencjami ludzi kultury, żeby w końcu ludzie kultury zaczęli być w naszym kraju traktowani podmiotowo. Czyli 11 miast polskich ma dziś w ręku świetnie strategie rozwoju kulturalnego, przygotowane przynajmniej do 2016 roku. Wygląda na to jednak, że tylko Bydgoszcz, Katowice, Lublin, może Poznań i zwycięski Wrocław mają szansę jakkolwiek wdrożyć pomysły ESK do konkretnych działań miejskich, a pomaga w tym dobra wola rady miasta, odpowiednio przekształcona struktura formalna dawnego biura ESK i determinacja ludzi. Pozostali byli konkurenci tkwią w stanie przejściowym, który nie wiadomo, do czego zmierza. Zresztą optymizm, że coś się uda, odczuwa się w gronie reprezentantów wyżej wymienionych miast, obecnych na seminarium w Lublinie. Wypowiedzi pozostałych brzmią mniej optymistycznie. Byłoby bardzo szkoda, gdyby te dokumenty, te konkretne rozwiązania w dziedzinie kultury, przygotowane dla 11 miast polskich - ultranowoczesne, przekrojowe, profetyczne, oparte na solidnych badaniach opinii publicznej, dalekosiężne, precyzyjnie opracowane, stały się pustą kartką papieru. Należy koniecznie zaapelować do włodarzy miast, aby zechcieli się w dłuższej perspektywie pochylić nad całą dokumentacją ESK, przeanalizować ją i zastanowić się, jak można zdefiniowane tam pomysły i cele wdrożyć do konkretnych działań. Nie może być tak, że samorząd idzie swoimi ścieżkami, a ludzie kultury swoimi. W końcu wszystkim leży na sercu dobro miasta. Nie można się w nieskończoność mijać. Kultura polska nie może sobie pozwolić na ślepotę i marnotrawstwo. 3