Gimnazja. Jedne oblężone, aw drugich są pustki

Transkrypt

Gimnazja. Jedne oblężone, aw drugich są pustki
Gimnazja. Jedne oblężone, a w drugich są pustki
ANNA JUREK
17.05.2015 15:02
Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
W niektórych radomskich gimnazjach jest dużo więcej chętnych niż miejsc, a
w innych nie udałoby się utworzyć nawet jednego oddziału
Rodzice gimnazjalistów niepokoją się, że ich pociechy mogą się nie dostać do
wybranych szkół. W takiej sytuacji jest pan Tomasz. Jego córka w systemie
wybrała trzy gimnazja. Wszystkie, jak się okazało, są bardzo popularne i
oblegane.
- Chcieliśmy wybrać dla córki dobrą szkołę, gdzie nauczy się języków. Stara
się o miejsce m.in. w oddziale dwujęzycznym w Publicznym Gimnazjum nr 13,
ale tam są cztery osoby na jedno miejsce. Takie zainteresowanie oddziałem
powinno chyba być znakiem, że należałoby utworzyć więcej tego typu klas,
przynajmniej o jedną - mówi mężczyzna.
Kilkunastu chętnych
W PG nr 13 z oddziałami dwujęzycznymi jest aż 252 chętnych z pierwszej
preferencji na ok. 190 miejsc. W sumie tę szkołę wybrało 434 uczniów.
Największą popularnością cieszy się klasa dwujęzyczna z wiodącym językiem
angielskim. Tu jest aż 124 kandydatów.
- Dla nas to wcale nie jest taka komfortowa sytuacja. Owszem, bardzo się
cieszymy, że rodzice nam ufają, tak duże zainteresowanie o tym świadczy, ale
to również pewien problem. Nie jesteśmy w stanie przyjąć wszystkich, być
może zdarzy się również, że będziemy zmuszeni odrzucić uczniów naprawdę
dobrych - tłumaczy Tomasz Gogacz, dyrektor PG nr 13. Na prośbę rodziców
będzie się starał o utworzenie dodatkowej klasy dwujęzycznej z językiem
angielskim. - Będziemy chcieli napisać pismo do władz miasta z prośbą o
zgodę na stworzenie takiej klasy. Jest to jedyna tego typu klasa w Radomiu w
szkole publicznej - podkreśla Gogacz.
Podczas gdy do jednych gimnazjów jest ponad 100, czasem prawie 200
chętnych z pierwszej preferencji, do innych to kilkanaście lub kilkadziesiąt
osób. W niektórych gimnazjach nie udałoby się nawet utworzyć jednej klasy.
Dyrektorzy zaznaczają, że wpływ na to, może mieć problem dotyczący
rejonizacji. Jak już pisaliśmy: rejon jest według miejsca zamieszkania, a nie
zameldowania. Więc wystarczy, że rodzic napisze oświadczenie,
że dziecko zamieszkuje w rejonie, i takie oświadczenie to podstawa do
przyjęcia go do szkoły. Dyrektorzy podkreślają, że nie mają żadnych narzędzi,
by zweryfikować takie informacje. Uczniowie z rejonu muszą zostać do szkoły
przyjęci. Podobny problem dotyczy szkół w całej Polsce.
Nie znają ofert
Chętnych brakuje m.in. w PG nr 5. Tu z pierwszej preferencji zgłosiło się 12
uczniów, w sumie 21 osób.
- Rodzice niestety nie znają oferty mniej popularnych gimnazjów. Tylko
wybrane bardzo często pojawiają się w mediach, o innych tak wiele się nie
mówi, ale ofertę mogą mieć naprawdę bogatą. My odnosimy wiele sukcesów,
organizujemy różne imprezy, wprowadzamy innowacje, nasi uczniowie
wyjeżdżają za granicę. Rodzice rzadziej może zaglądają na stronę internetową
naszej szkoły i dlatego nie mają informacji o tych wszystkich wydarzeniach i
realizowanych projektach - zaznacza Jolanta Bilska-Sulima, dyrektorka PG nr
5.
Zbyt mało kandydatów zgłosiło się również do PG nr 6. Także 12 osób z
pierwszej preferencji, a łącznie 23 osoby. - Nie wiem, jaka jest tego przyczyna,
ale bardzo dużo potencjalnych kandydatów wcale się nie zalogowało w
systemie - informuje Krzysztof Mergalski, dyrektor PG nr 6.
Przypomnijmy, w tym roku nabór do gimnazjów prowadzony był elektronicznie.
I ok. 360 uczniów się w systemie nie zarejestrowało. To jest ponad 30 proc.
kandydatów. Władze miasta zdecydowały, że te osoby będą ręcznie wypełniać
dokumenty, które do gimnazjów dostarczą dyrektorzy szkół podstawowych.
Jak dołączą do systemu? O tym zostanie zdecydowane w tym tygodniu na
spotkaniu władz miasta z dyrektorami.
- Sprawiedliwie byłoby, gdyby te osoby zostały przydzielone do szkół ze
swojego rejonu - twierdzi Mergalski.
Cały
tekst: http://radom.gazeta.pl/radom/1,48201,17933698,Gimnazja__Jedne_oblezone__a_w_drugi
ch_sa_pustki.html#ixzz3aTdIlfUh