raport o potrzebach polskich filatelistów - Phila
Transkrypt
raport o potrzebach polskich filatelistów - Phila
Marcin Wysocki, Marek Zbierski RAPORT O POTRZEBACH POLSKICH FILATELISTÓW Nowe spojrzenie na problematykę polskiej filatelistyki - czyli „co i dlaczego nam naprawdę dolega?” Tak jak każda organizacja czy społeczność, stoimy ciągle przed koniecznością rozwiązywania problemów i stawiania czoła nowym wyzwaniom. Bardzo często jednak uczestnicy, członkowie danej struktury, popełniają kluczowy zdaje się błąd - zabierają się do rozwiązywania bolączek, tocząc polemiki i żarliwe dyskusje bez trafnej odpowiedzi na absolutnie podstawowe pytanie – „dlaczego stoimy właśnie przed takimi problemami, co leży u ich podstaw, jakie są prawdziwe motywy i ich przyczyny?”. „Najpierw zbadaj celnie przyczyny problemu a potem zabieraj się do jego rozwiązania...!” - tak głosi jedno z mądrzejszych haseł w teorii zarządzania - szczególnie procesami grupowymi. Tracenie energii na jałowe spory i niekończące się polemiki tworzy często atmosferę konfliktu i „ślepej ulicy”. Dlatego warto zainwestować w trafną diagnozę przyczyn aby poprzez wyeliminowanie zbędnych wątków koncentrować się na takich rozwiązaniach, które odpowiadają na właściwe potrzeby i problemy. Wychodząc na przeciw tym założeniom, podjęliśmy próbę zdefiniowania kilku kluczowych, naszym zdaniem, przyczyn, które są odpowiedzialne za szereg problemów, nieporozumień czy nawet konfliktów. U podstaw tej próby leży, dla jasności sytuacji, nasze głębokie przekonanie o dużym potencjale, który ma polska filatelistyka i jej uczestnicy. To nie jest tak, że koncentrując się dzisiaj na diagnozie nie widzimy niczego dobrego. Wręcz przeciwnie. I stąd logika wywodu idzie w kierunku opisania faktów (nazywamy je kluczowymi ograniczeniami), następnie próbujemy odpowiedzieć na pytanie, jakie są tego konsekwencje (jakie to rodzi problemy) i jak ewentualnie temu zaradzić. Bo co to znaczy „rozumieć problem”? W naszym przekonaniu to poznać jego przyczynę, właściwie go nazwać i zdawać sobie sprawę z potencjalnych jego skutków. Takie podejście do tematu zwiększa szansę, że będziemy aplikować właściwe środki (szukać trafnych pomysłów) dotykające przyczyn „choroby” a nie proponować lekarstwa wyłącznie „uśmierzającego” ból!. O jakich więc kluczowych faktach/problemach myślimy? Na czoło wysuwa się wydawałoby naturalny a wręcz stanowiący duży atut fakt, że Stowarzyszenie nasze adresowane jest do ogromnie zróżnicowanej społeczności. W rzeczywistości prowadzi to do ogromu problemów i pytań. Byłoby sporym fałszem twierdzić, że filateliści to jedna rodzina, mająca jeden wspólny cel i spójny interes. Mamy do czynienia z szerokim przekrojem społecznym i mentalnym - co w konsekwencji rodzi różne interesy i oczekiwania (trudno tak szerokiemu gronu dogodzić i sprostać w równym stopniu oczekiwaniom). Wśród naszej braci są przecież działacze i nie-działacze, eksperci i laicy, wystawcy i ludzie nie zainteresowani taką formą realizowania swojego hobby. Są ludzie starsi i młodsi, zamożni i mniej zamożni, indywidualiści i społecznicy, kupcy i kupujący, oceniający i oceniani itd. Wszystkie te grupy w mniejszym lub większym stopniu są reprezentowani w Stowarzyszeniu o nazwie Polski Związek Filatelistów. Przyznacie Państwo, że ryzyko konfliktu interesów jest ogromne - wręcz naturalne. A często taka sytuacja implikuje postawy niezadowolenia, roszczeniowość, negację działań lub braku działań Związku. Nie zdając sobie często sprawy dlaczego tak się dzieje, można popełnić sporo błędów. Na przykład w sytuacji gdy promuje się i głosi takie rozwiązania, które odpowiadają na potrzeby wyłącznie jednej grupy interesów (np. wyłącznie wystawców, lub grupy mniej zamożnych). Znamiennym tego przykładem jest wrzawa i veto wobec pomysłu podniesienia składek członkowskich. Jedna grupa (bardziej zamożni) wnosi: „zwiększmy stawkę, otrzymajmy coś w zamian, w ten sposób Związek zmniejszy swoje problemy finansowe”. Mniej zamożni grzmią „jak to? i tak płacimy dużo, Związek na tym straci bo ludzie w ogóle zrezygnują z członkostwa”. Pat. Ale tylko z pozoru. Więc kto ma rację? Zdając sobie właściwie sprawę z pierwszego zdefiniowanego problemu łatwiej jest wpaść na pomysł, że niekoniecznie należy opowiadać się za jedną ze stron, wybierać 1 „podnosić czy nie podnosić” składek. Może lepiej rozszerzyć ofertę, stworzyć pakiet składek członkowskich na zasadzie „dla każdego coś dobrego”? Utrzymać stawkę podstawową w takiej formie w jakiej jest dotychczas i uzupełnić ofertę o kolejny próg „dla bardziej wymagających”, gdzie za wyższą składką kryłaby się np. bezpłatna prenumerata FILATELISTY, czy rabaty na usługi eksperckie itd. Jest wiele obszarów, gdzie można w taki sposób generować pomysły, wiedząc, że beneficjentami potencjalnych rozwiązań jest naprawdę zróżnicowana grupa odbiorców. Ludzie lubią mieć wybór! Pamiętajmy o tym. Kolejny, drugi z kolei fakt, mający wpływ na szereg problemów Związku to jego społeczny charakter - oparty o dobrowolną działalność (wolontariat). Podstawową konsekwencją jest w tym przypadku ograniczona skuteczność zarządzania i działania (!). Co to oznacza? Przede wszystkim problemy w komunikacji, egzekucji, delegowaniu zadań i rozliczaniu. Jak wobec tych ograniczeń Związek ma realizować skutecznie swoje zadania i zaspokajać systemowo potrzeby polskich filatelistów ??? Nakładając na to deficyty w obszarze jasno zdefiniowanych odpowiedzialności i opisu poszczególnych piastowanych stanowisk, te obawy się potęgują. Najbardziej sprawny Prezes, Manager czy inna osoba odpowiedzialna za pomyślność takiej Organizacji nie jest w stanie optymalnie nią kierować. Jaka tu może nasuwać się odpowiedź? Zacznijmy od tego, że nawet Związek o charakterze dobrowolnym niestety także - musi posiadać PODSTAWOWE standardy działania!!! ZWIAZEK JEST SILNY SIŁĄ SWOICH LUDZI - STOPNIEM ICH ZAANGAŻOWANIA I MINIMALNYCH KOMPETENCJI! KAŻDA PIASTOWANA FUNKCJA POWINNA MIEĆ ZDEFINIOWANY ZAKRES ODPOWIEDZIALNOŚCI, MINIMAL-NYCH WYMAGAŃ (tzw. opis stanowiska).” Przyjmuję honorowo dany urząd, przyjmuję na siebie pakiet praw ale i OBOWIĄZKÓW!” Gdzieniegdzie nazywa się to odpowiedzialnością. Jak ważne i kluczowe jest USPRAWNIENIE BIEŻĄCEJ KOMUNIKACJI WEWNĘTRZNEJ I ZEWNĘTRZNEJ niech świadczy fakt, że wielka część budżetów renomowanych firm i organizacji jest inwestowana (oprócz nowych technologii) właśnie w rozwój komunikacji. Kluczowe często stanowiska to tzw. PR position (public relations -zarządzanie komunikacją i informacją na zewnątrz firmy). Dlaczego to jest takie ważne? Bo kiedy jest niewystarczająca komunikacja pojawia się naturalnie niewiedza. Ta rodzi domysły, które z kolei zamieniają się w projekcje. A projekcje mają to do siebie, że z reguły są „czarne”. To tylko krok do nieporozumień, niezadowolenia, fałszywych sądów itd. Bez sprawnej komunikacji nie można dzisiaj praktycznie funkcjonować. Organizacja wystaw, dzielenie się wartościowymi pomysłami, bieżące podsumowania różnych spotkań czy wymiana poglądów musi mieć maksymalnie szerokie forum. Czasopismo branżowe, choćby najbardziej doskonałe, nie jest w stanie spełnić tych wszystkich funkcji. Wymyślono niedawno pewne, sprawne narzędzie komunikacji - na imię mu INTERNET... Trzeci, wyjątkowo aktualny dzisiaj fakt to taki, że Związek jest organizacją odnoszącą się do niszowego obecnie hobby, które poddane jest silnej konkurencji ze strony innych, alternatywnych sposobów spędzania wolnego czasu. Czy mamy pełną świadomość, że za takimi obserwowanymi tendencjami jak spadek liczby członków, niekorzystna struktura demograficzna, brak młodszych sukcesorów, stoi właśnie ten wymieniony w trzeciej kolejności fakt? Nasilające się problemy finansowe Związku również, chociaż pośrednio, wpisują się w ten zestaw konsekwencji. Idąc dalej - to właśnie w tym miejscu należy zadać często ostatnio wypowiadane pytanie: czy PZF ma przyjąć strategię ruchu masowego czy elitarnego? Nazwaliśmy problem, znamy przyczynę, spróbujmy na niego odpowiedzieć. Spadek liczby członków i jako konsekwencja - niekorzystna struktura demograficzna, gdzie nie widać sukcesorów, następców starszego, doświadczonego grona. Nie ma młodzieży. Bo ona ma dzisiaj inne pomysły na życie, spędzanie wolnego czasu i hobby. Na co więc stawiać? Na młodych? Upatrywać swojej szansy w masowym ruchu czy wręcz przeciwnie – stawiać na elitarność?. Jakikolwiek byłby to wybór – stałby się złym wyborem. Bo alternatywa - ruch masowy czy elitarny jest fałszywą alternatywą! Dlaczego? Bo po pierwsze, elitarność to już prawie fakt, a przynajmniej są tego silne symptomy. Należy zabezpieczyć interesy elit (PAF, HBBF, środowisko eksperckie, środowisko sędziów i wystawców rangi międzynarodowej, zamożnych kupujących i sprzedających) bo oni są motorem napędowym życia filatelistycznego. Ale uwaga! Trudno sobie wyobrazić, 2 że można zrezygnować i przedefiniować podstawowy cel statutowy Związku: promowanie filatelistyki polskiej w kraju i zagranicą, szukaniu sukcesorów, stawianie na młodzież. Nie można tego zrobić. Chociaż jest pewna kolizja interesów, bo elitarność ma to do siebie, że jest hermetyczna, wąska, specjalistyczna i ... na pewno nie jest młodzieżowa... – więc te dwa cele są trochę w dysproporcji. Ale można wyjść, nie dokonując trudnych wyborów, na przeciw tym dwóm nurtom. Stawiając na młodzież należy zrezygnować z dwóch podstawowych, a dotychczas nagminnie występujących przekonań: zrezygnować z pięknych deklaracji (które są dobre na sztandarach) i trafnie wytypować najbardziej rokującą i ambitną młodzież z Okręgów (mogłoby to być kluczowe zadanie dla Prezesów Okręgów) i selektywnie zainwestować w ich rozwój. Jeśliby nawet znalazło się 20-30 młodych ludzi we wszystkich Okręgach, można by stworzyć dla nich program na wzór „piłkarska kadra czeka”. Spore to wyzwanie dla Komisji Wystaw czy Komisji Tematycznej, ale to temat na inną dyskusję. Jest natomiast inny szalenie istoty aspekt tej sprawy. Być może dla niektórych zaskakujący, ale godny silnego wsparcia i zaangażowania. Najkrócej rzecz ujmując to „filatelistyka trzeciego wieku”- jak celnie ujął to prof. Ludwik Malendowicz. Nasze myślenie o potencjale polskiej filatelistyki musimy zweryfikować o zmieniające się poglądy na temat „trzeciego wieku” w ogóle. Podstawą do tej analizy są m.in. dane z jednego z ostatnich raportów strategicznych Instytutu Badawczego GFK Polonia, gdzie widać wyraźnie jak starzeje się nam społeczeństwo i jaka będzie jego struktura za 20 najbliższych lat. W Polsce przewidywania mówią, że ponad 41% społeczeństwa w 2025 roku będzie w przedziale wiekowym 50+... To wynik, który nie będzie znacząco odbiegał od średniej europejskiej (tzw. „starej Europy”). Przy okazji silnie zmienia się myślenie o ludziach starszych. I to jest bardzo pozytywne. Starsi ludzie zaczynają łamać schematy. Są dowodem, że starzenie wcale nie oznacza, że życie jest starsze. To jest początek innego kręgu! Zaczynają być łamane stereotypy o osłabionych fizycznie, mających przykre usposobienie i powolnych w uczeniu się nowości technicznych starszych ludziach, będących dodatkowo ciężarem dla społeczeństwa. Zaczyna się mówić o takich stwierdzeniach jak to, że emerytura to czas „dobrze zapracowanego odpoczynku”, że człowiek starszy to pełen życia, energiczny do późnego wieku i wartościowy w pracy i społeczeństwie. Posiadający wiele atutów - ogromne doświadczenie i talent. Krótko mówiąc emerytura jako czas do wypróbowania nowych rzeczy – druga kariera, wolontariat, hobby (?!) I na to stawiajmy w swoim myśleniu o potencjale polskiej filatelistyki. Jest wreszcie czwarty wątek, uzupełniający i zamykający przesłanie tego artykułu. Będący nie mniej ważnym elementem w stawianiu właściwej diagnozy dla naszego ruchu. Tym elementem jest pewne znane powszechnie hasło-paradoks „Znaczek zbliża ludzi”. Uważny obserwator czy kontestator naszego środowiska mógłby (nie wychodząc ze zdziwienia) dodać „...czyli jak się tworzą mity...” Bo niestety Panie i Panowie - istota kolekcjonerstwa ma „swoją drugą stronę medalu”. Oprócz szeregu niekwestionowanych, zacnych cech naszej społeczności, towarzyszą nam i często się ujawniają inne już, mniej godne, zjawiska. Na czoło wysuwa się pożądliwość, źle pojęte współzawodnictwo i konkurencja, zazdrość. To właśnie stąd - przede wszystkim - bierze się konfliktowość i dlatego tak trudno uzyskać nieraz potrzebną czasem jednomyślność. Nie jest zasadne wymienianie w tym miejscu całego katalogu konsekwencji takich postaw - bo to nie ambona. Warto jednak poświęcić temu chwilę refleksji i mieć świadomość ryzyka jakie to za sobą niesie. Bo może w ważnych, decydujących chwilach, przyjdzie w porę ta świadomość, która pozwoli podejmować właściwe decyzje i rozwiązać sprawy wydawałoby się nie do rozwiązania. Podsumowując te rozważania jeszcze raz chcemy podkreślić, że intencją tego referatu nie jest wyłącznie wyliczanie gotowych rozwiązań – bo jeśli zrozumiemy i zgodzimy się z postawioną tu diagnozą, gdzie znamy przyczyny i ograniczenia - łatwiej będzie już wkrótce wszystkim nam generować rozwiązania, które trafią na podatny grunt. Takie podejście do sprawy zwiększa szansę, że lepiej zadbamy sami o siebie. I na to liczą autorzy. Marcin Wysocki, Marek Zbierski Referat wygłoszony na XIV Konferencji Naukowej PAF w Ciechocinku w dn. 29.04. – 1.05.2007 r. i opublikowany w miesięczniku FILATELISTA nr 7/2007. 3