Pobierz - 2B North East - Magazyn dla Polonii

Transkrypt

Pobierz - 2B North East - Magazyn dla Polonii
czasopismo bezpłatne
numer 34 | kwiecień 2009 | czasopismo bezpłatne | wzww.2b.nepco.org.uk
north east
magazyn dla polonii
#34
Temat numeru:
Zostajemy!
Ale dlaczego?
4
8 Misiowa telewizja a być Polakiem
12 Sylwetki: Futbol, tata i ja
11 Poradnik 13 PL akcenty 10 Newsletter NEPCO
POSZUKUJE
numer 34 | kwiecień 2009 | www.2b.nepco.org.uk
Rysownika!
spis treści
Zostajesz czy wjeżdzasz? To pytanie w ciągu ostatnich kilku miesięcy słyszał chyba
niejeden Polak przebywający w Wielkiej
Brytanii. Decyzje bywają trudne i warto
rozważyć wszystkie za i przeciw zanim podejmiemy ostateczny werdykt.
»» W tym numerze 2B piszemy o tych, którzy zostają
d
n
a
l
o
P
n
i
e
Mad rojekt
p
!
a
c
a
r
w
po
tce!
ó
r
k
w
uż
j
y
ł
ó
g
e
z
c
z
S
@
o
f
n
i
:
t
k
a
t
n
o
K
k
u
.
g
r
o
nepco.
(„Zostajemy! Ale dlaczego?”). A skoro zostają, to co robią? Na przykład chodzą z dziećmi na treningi piłki nożnej („Futbol, tata i ja”), zdobywają szczyty magicznych
miejsc w północno-wschodniej Anglii („Cheviot Hills”),
czytają polskie książki pożyczone z lokalnych bibliotek
(„2586 kroków do...”) lub też biegną w maratonie („PL
akcenty”). Inni natomiast śledzą wieści z Polski i opinie
o tzw. „wyjechanych” i szukają wspólnego mianownika dla odczuwania polskości tu i tam („Misiowa telewizja a być Polakiem”) lub szykują się do Świąt Wielkiej
Nocy, poznając angielskie zwyczaje i ucząc się nowych
sposobów jedzenia jajek wielkanocnych („Guuuuu!!!”).
»» Czymkolwiek postanowicie zajmować się przez najbliższe wiosenne miesiące, pamiętajcie zarówno o rozrywce w postaci dobrych filmów, takich jak „Slumdog Millionnaire”, jaki i o obowiazkach obywatelskich
(„Znów wybieramy Europosłów”).
»» Miłej lektury!
4 Zostajemy! Ale dlaczego?
numer 34 | kwiecień 2009 | www.2b.nepco.org.uk
Ania słyszała, że Polacy masowo wyjeżdżają z Wysp. Tomek
ma kolegę, który ma kolegę, który już wkrótce wybiera się do
domu. Kasia sama o tym myśli. Jak jest z nami Polakami
z North-East?
» Ostatnimi czasy wyjazdy Polaków są
tematem rozmów wielu Polaków. Ci, którzy zdecydowali się na stałe osiąść w Anglii, są zdeterminowani, by uczynić z Anglii swoją drugą ojczyznę. Dzisiaj na łamach magazynu 2B opowiadają nam,
dlaczego tutaj zostali, jak oceniają angielskie warunki pracy i życia, jak wyobrażają sobie przyszłość w Anglii.
Wystarczy chcieć
4
» Magdalena Flaszczyńska, pracownik administracyjny w przedsiębiorstwie
elektryczno-gazowym, właściwie może
powiedzieć, że już się w Anglii zadomowiła. Mieszkanka Newcastle tak opowiada
o przyjeździe: – Dopiero co weszliśmy do
UE, nie trzeba było się bardzo wysilać, żeby tu wyjechać. Wystarczyło chcieć. Głównym powodem, dla którego zdecydowała się na wyjazd, była chęć podszkolenia
angielskiego – był niezbędny, żeby dostać
się na prestiżową uczelnię. Przez pierwsze 14 miesięcy pracowała jako opiekunka do dzieci, ale potem zdecydowała się
przedłużyć swój pobyt. We wrześniu 2008
zaczął się jej piąty rok na Wyspach.
» Magdalena nie czuje jednak, że niezbędnym elementem dobrego samopo-
czucia na Wyspach jest integracja ze społeczeństwem angielskim: – Kontakt z Anglikami mam tylko w pracy, rzadko spotykam się z nimi „po godzinach”. Język polski jest podstawowym językiem, którym
się posługuję, gdyż żyję z Polakiem, moimi
znajomymi są w dużej większości Polacy,
prawie codziennie dzwonię do rodzinnego miasta i oglądam polską telewizję. Żyję
sobie spokojnie obok Anglików. Fajnie, że
mogę! – cieszy się Polka.
Spokojnie, ale obok
» Polka zauważa istnienie przepaści między naszymi kulturami i podejściem do
codziennych spraw. Podkreśla, że zróż-
skiego stylu życia, które bardzo mi odpowiadają. Myślę, że to kraj wielu możliwości. Nie jest zaściankowy i tak bardzo nietolerancyjny jak Polska. Jednak ani jedzenie, ani spędzanie wolnego czasu na clubbingu, ani shopping, zupełnie jej się nie
podobają. Do tego dochodzi śmiecenie
na ulicach, wieczne życie na debecie i ciągłe spłacanie długów. – Zupełnie nie przeszkadza mi jednak ich, a raczej moja odmienność – dodaje.
Pośpiech złotej raczki
» Na początku pobytu w Anglii tęsknota za rodziną i przyjaciółmi dawała im się
we znaki: – Później, kiedy wpadliśmy w wir
pracy, poznaliśmy nowych ludzi, tęsknota
za domem była mniejsza. Staramy się mieć
telefoniczny kontakt z rodziną raz w tygodniu i raz do roku jechać do Polski.
uważa, że tak naprawdę nie ma znaczenia, co robimy, ważne jest to, by nie zamykać się w kręgu Polaków i być otwartym na różne znajomości, a przede
wszystkim – na inne kultury i zwyczaje.
Zapewnia: – Niezależność finansowa to
niezbędna rzecz w życiu każdego człowieka... Jemu udało się ją tu osiągnąć szybko
i bezboleśnie.
» Piotr dostrzega zalety pracy na Wy-
spach: – Nie ma dzikiego pośpiechu, nie
ma sytuacji jak w Polsce, gdzie pracownik
na jednym stanowisku musi umieć wszystko – tu tylko to, za co ci płacą. Kiedy dostaje
w pracy nowe obowiązki ponad umowę, dostaje też dodatkowe pieniądze.
» Życie pozbawione problemów to
główny argument przemawiający za pozostaniem na Wyspach. – Wiem jednak,
że do Polski długo nie wrócę, jeśli w ogóle
wrócę. Po co? Polska się zmienia, to fakt,
***
» Polacy zostają, bo na Wyspach ży-
je im się wygodniej i w środowisku z reguły pozbawionym stresu i gorączki dnia
codziennego. Tęsknotę za rodziną starają się tłumić rozmowami przez tele-
∆ foto: Sławek Tosiek
temat numeru
Zostajemy!
Ale dlaczego?
nicowanie kulturowe poszerzyły jej światopogląd: – Tolerancja w stosunku do obcych nacji jest jednym z aspektów angiel∆ Magdalena Flaszczyńska w Anglii czuje się jak w domu.
#34
5
∆ Piotrowi Dudziakowi podoba się wysoki standard
życia na Wyspach.
ludzie trochę lepiej zarabiają, ale czy są
szczęśliwsi niż byli 4 lata temu? Nie wynika to z opowiadań moich znajomych, którzy zostali w kraju. Borykają się z problemami, o których ja tu nawet nie myślę.
Wrocławianka dodaje: – W Polsce ludzie
bardzo się spieszą, nie mają na nic czasu, czasami nawet na telefon raz na jakiś
czas i tak kończą się stare znajomości. To
tutaj poznałam mojego partnera, który teraz jest moją rodziną. Moja mama odwiedza mnie raz na jakiś czas, częściej niż ja
jeżdżę do Polski. Już nie przeszkadza mi
rozłąka.
» Magdalena na Wyspach znalazła dom
i stabilną pracę. Uważa, że tutaj wszystko łatwiej przychodzi, życie nie stresuje
jej aż tak bardzo jak w Polsce: – Mam nadzieję, że za 10 lat będę szczęśliwą matką
co najmniej dwójki dzieci, bo w tej materii
jeszcze się nie spełniłam. Wszystko inne już
osiągnęłam.
***
» O powrocie do Polski nie myśli również pracownik firmy farmaceutycznej
Piotr Dudziak. Mieszkaniec Blaydon od
3 lat prowadzi też własny serwis komputerowy, co jest kontynuacją jego zajęcia w Polsce. Planował z żoną przyjechać do Newcastle na kilkanaście miesięcy – obecnie jest już tutaj 4 lata: – Na
rok przed wyjazdem do Anglii moja żona
w wakacje przyjechała do Newcastle do
pracy i poznała tu bardzo sympatycznych
ludzi – mieliśmy więc dobry punkt zaczepienia. Poza tym Newcastle i ogólnie rejon
North East jest jednym z najpiękniejszych
w całej Anglii.
» W ciągu 14 miesięcy udało im się spła-
cić kredyt studencki, zarobić na wesele
oraz wyprowadzić się z wynajmowanego
pokoju do dużego domu bez obcych ludzi. Po osiągnięciu celu, dla którego przyjechali do Anglii, zaczęli bardziej czerpać
z życia: – Standard życia w UK jest bardzo
wysoki i obecnie nie mamy zamiaru opuszczać Anglii – dodaje.
» Trzydziestolatkowi podobają się również inne zasady panujące w pracy, jak na
przykład ustalone godziny przerwy obiadowej, których nikt i nic nie ma prawa
naruszyć. Również to, że odrobina ekstrawagancji w stroju nie kosztuje „dziwnych” spojrzeń obcych ludzi, zyskuje jego
sympatię. Jednak w angielskim stylu życia nie podoba się mu brak zainteresowania polityką przeciętnego Anglika. Piotr
nie ma też dobrego zdania o systemie
edukacji i wychowywaniu dzieci w UK,
ale zastrzega, że to prawdopodobnie wina braku informacji na ten temat, gdyż
nie ma własnych dzieci, i krytycznych artykułów w gazetach.
fon i wzajemnymi odwiedzinami. Zresztą większość osób przyznaje, że tylko na
początku był to problem. Z czasem i to
mija. Tutaj po prostu stać nas na łatwe
życie – jeżeli tylko chcemy.
# Danuta Kudłacik
Dać coś z siebie
» – Myślę, że powoli staję się częścią tego społeczeństwa. Nie tylko lokalnie. Staramy się udzielać w schronisku dla zwierząt i trenujemy w lokalnym centrum sportowym, a moi klienci to w większości ludzie zamieszkujący okolice Blaydon. Polak
To jest
miejsce
na Twoją
reklamę
To advertise
in 2B contact:
[email protected]
6 Magiczne miejsca:
Cheviot Hills
7 Język bez granic: Guuuuu!!!
8 Refleksja: Misiowa
telewizja a być Polakiem
9 Z kraju ojców:
Edukacja ekonomiczna
10 Newsletter NEPCO
10 Jak człowiek z człowiekiem
10 Czytelnia
11 Poradnik
11 Filmoteka
12 Sylwetki: Futbol, tata i ja
12 Przegląd angielskich
charity: Mind
13 Znów wybieramy
Europosłów
13 PL akcenty
14 Foki i dzioby – Farne Islands
14 English summary
## Anna Fraszczyk i ekipa 2B
To jest miejsce
na Twoją reklamę
To advertise in 2B contact: [email protected]
»» Redaktor naczelny: Anna Fraszczyk
»» Zastępca redaktora naczelnego: Danuta Kudłacik
»» Projekt i opracowanie graficzne: Mateusz Tomaszewski – Mate Creative www.matecreative.com
»» Autorzy: Rachel Clements, Tomek Dębski, Joanna Lompart-Chlaściak, Kasia Makarewicz, Paulina Pilarska,
Piotr Surmaczyński, Sławek Tosiek, Lena Weber, Szymon Wierzchowski, Grażyna Winniczuk, Jerzy Wojciech
»» Foto na okładce: Sławek Tosiek
»» Wsparcie techniczne: Quality Computer Specialists www.newcastlecomputerrepair.co.uk
»» Kontakt z redakcją: [email protected]
»» Wydawca: NEPCO CIC
»» Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam.
www.2B.nepco.org.uk
Jeżeli nie chcesz, żeby ktoś
zobaczył Twoje rysunki (portrety, komiksy, itd.), nie kontaktuj się z nami. Jeżeli uważasz,
że szuflada lub kąt pod
łóżkiem, to właściwe miejsce
na Twoje prace, nic nie rób.
Jeżeli jednak masz talent,
dobre pomysły i chcesz
publikować, damy Ci szansę
zaistnieć na łamach “2B NorthEast”. Po prostu skontaktuj
się z nami na: info@nepco.
org.uk w sprawie szczegółów
współpracy. (DK)
Speca od
marketingu!
Z naszego doświadczenia
wynika, że osoby
współpracujące z organizacjami non-profit lepiej znajdują
się na rynku pracy. Nie tylko
mogą zapełnić swoje CV, ale
również – wykazać się zdobytymi umiejętnościami podczas
rozmów kwalifikacyjnych.
Mamy ofertę dla osoby, która
ma doświadczenie w pracy
w marketingu lub po prostu
interesuje się zagadnieniami
promocji i sprzedaży.
Jeżeli wiesz, jak dostarczyć
właściwy produkt na właściwy
rynek, we właściwym czasie
i po właściwej cenie, skontaktuj sie nami na info@nepco.
org.uk. Damy Ci możliwość
pracy w silnym zespole osób
zaangażowanych w tworzenie
rozwijającej się gazety i podniesienia Twoich kwalifikacji.
(DK)
Dystrybutorów!
Poszukujemy też osób
zainteresowanych pomocą
w dystrybucji naszego
magazynu na terenie
północno-wschodniej Anglii,
kontakt: [email protected]
(DK)
3
numer 34 | kwiecień 2009 | www.2b.nepco.org.uk
»» Ostatnimi czasy wyjazdy Polaków są
tematem rozmów wielu Polaków. Ci, którzy zdecydowali się na stałe osiąść w Anglii, są zdeterminowani, by uczynić z Anglii swoją drugą ojczyznę. Dzisiaj na łamach magazynu 2B opowiadają nam,
dlaczego tutaj zostali, jak oceniają angielskie warunki pracy i życia, jak wyobrażają sobie przyszłość w Anglii. Wystarczy chcieć
4
»» Magdalena Flaszczyńska, pracownik administracyjny w przedsiębiorstwie
elektryczno-gazowym, właściwie może
powiedzieć, że już się w Anglii zadomowiła. Mieszkanka Newcastle tak opowiada
o przyjeździe: – Dopiero co weszliśmy do
UE, nie trzeba było się bardzo wysilać, żeby tu wyjechać. Wystarczyło chcieć. Głównym powodem, dla którego zdecydowała się na wyjazd, była chęć podszkolenia
angielskiego – był niezbędny, żeby dostać
się na prestiżową uczelnię. Przez pierwsze 14 miesięcy pracowała jako opiekunka do dzieci, ale potem zdecydowała się
przedłużyć swój pobyt. We wrześniu 2008
zaczął się jej piąty rok na Wyspach.
»» Magdalena nie czuje jednak, że nie-
zbędnym elementem dobrego samopo-
czucia na Wyspach jest integracja ze społeczeństwem angielskim: – Kontakt z Anglikami mam tylko w pracy, rzadko spotykam się z nimi „po godzinach”. Język polski jest podstawowym językiem, którym
się posługuję, gdyż żyję z Polakiem, moimi
znajomymi są w dużej większości Polacy,
prawie codziennie dzwonię do rodzinnego miasta i oglądam polską telewizję. Żyję
sobie spokojnie obok Anglików. Fajnie, że
mogę! – cieszy się Polka.
skiego stylu życia, które bardzo mi odpowiadają. Myślę, że to kraj wielu możliwości. Nie jest zaściankowy i tak bardzo nietolerancyjny jak Polska. Jednak ani jedzenie, ani spędzanie wolnego czasu na clubbingu, ani shopping, zupełnie jej się nie
podobają. Do tego dochodzi śmiecenie
na ulicach, wieczne życie na debecie i ciągłe spłacanie długów. – Zupełnie nie przeszkadza mi jednak ich, a raczej moja odmienność – dodaje.
Spokojnie, ale obok
»» Życie pozbawione problemów to
główny argument przemawiający za pozostaniem na Wyspach. – Wiem jednak,
że do Polski długo nie wrócę, jeśli w ogóle
wrócę. Po co? Polska się zmienia, to fakt,
»» Polka zauważa istnienie przepaści między naszymi kulturami i podejściem do
codziennych spraw. Podkreśla, że zróż-
Pośpiech złotej raczki
»» Na początku pobytu w Anglii tęsknota za rodziną i przyjaciółmi dawała im się
we znaki: – Później, kiedy wpadliśmy w wir
pracy, poznaliśmy nowych ludzi, tęsknota
za domem była mniejsza. Staramy się mieć
telefoniczny kontakt z rodziną raz w tygodniu i raz do roku jechać do Polski.
»» Piotr dostrzega zalety pracy na Wyspach: – Nie ma dzikiego pośpiechu, nie
ma sytuacji jak w Polsce, gdzie pracownik
na jednym stanowisku musi umieć wszystko – tu tylko to, za co ci płacą. Kiedy dostaje
w pracy nowe obowiązki ponad umowę, dostaje też dodatkowe pieniądze.
uważa, że tak naprawdę nie ma znaczenia, co robimy, ważne jest to, by nie zamykać się w kręgu Polaków i być otwartym na różne znajomości, a przede
wszystkim – na inne kultury i zwyczaje.
Zapewnia: – Niezależność finansowa to
niezbędna rzecz w życiu każdego człowieka... Jemu udało się ją tu osiągnąć szybko
i bezboleśnie.
***
»» Polacy zostają, bo na Wyspach ży-
je im się wygodniej i w środowisku z reguły pozbawionym stresu i gorączki dnia
codziennego. Tęsknotę za rodziną starają się tłumić rozmowami przez tele-
∆∆foto: Sławek Tosiek
temat numeru
Zostajemy!
Ale dlaczego?
nicowanie kulturowe poszerzyły jej światopogląd: – Tolerancja w stosunku do obcych nacji jest jednym z aspektów angiel∆∆Magdalena Flaszczyńska w Anglii czuje się jak w domu.
Ania słyszała, że Polacy masowo wyjeżdżają z Wysp. Tomek
ma kolegę, który ma kolegę, który już wkrótce wybiera się do
domu. Kasia sama o tym myśli. Jak jest z nami Polakami
z North-East?
5
∆∆Piotrowi Dudziakowi podoba się wysoki standard
życia na Wyspach.
ludzie trochę lepiej zarabiają, ale czy są
szczęśliwsi niż byli 4 lata temu? Nie wynika to z opowiadań moich znajomych, którzy zostali w kraju. Borykają się z problemami, o których ja tu nawet nie myślę.
Wrocławianka dodaje: – W Polsce ludzie
bardzo się spieszą, nie mają na nic czasu, czasami nawet na telefon raz na jakiś
czas i tak kończą się stare znajomości. To
tutaj poznałam mojego partnera, który teraz jest moją rodziną. Moja mama odwiedza mnie raz na jakiś czas, częściej niż ja
jeżdżę do Polski. Już nie przeszkadza mi
rozłąka.
»» Magdalena na Wyspach znalazła dom
i stabilną pracę. Uważa, że tutaj wszystko łatwiej przychodzi, życie nie stresuje
jej aż tak bardzo jak w Polsce: – Mam nadzieję, że za 10 lat będę szczęśliwą matką
co najmniej dwójki dzieci, bo w tej materii
jeszcze się nie spełniłam. Wszystko inne już
osiągnęłam.
***
»» O powrocie do Polski nie myśli również pracownik firmy farmaceutycznej
Piotr Dudziak. Mieszkaniec Blaydon od
3 lat prowadzi też własny serwis komputerowy, co jest kontynuacją jego zajęcia w Polsce. Planował z żoną przyjechać do Newcastle na kilkanaście miesięcy – obecnie jest już tutaj 4 lata: – Na
rok przed wyjazdem do Anglii moja żona
w wakacje przyjechała do Newcastle do
pracy i poznała tu bardzo sympatycznych
ludzi – mieliśmy więc dobry punkt zaczepienia. Poza tym Newcastle i ogólnie rejon
North East jest jednym z najpiękniejszych
w całej Anglii.
»» W ciągu 14 miesięcy udało im się spła-
cić kredyt studencki, zarobić na wesele
oraz wyprowadzić się z wynajmowanego
pokoju do dużego domu bez obcych ludzi. Po osiągnięciu celu, dla którego przyjechali do Anglii, zaczęli bardziej czerpać
z życia: – Standard życia w UK jest bardzo
wysoki i obecnie nie mamy zamiaru opuszczać Anglii – dodaje.
»» Trzydziestolatkowi podobają się również inne zasady panujące w pracy, jak na
przykład ustalone godziny przerwy obiadowej, których nikt i nic nie ma prawa
naruszyć. Również to, że odrobina ekstrawagancji w stroju nie kosztuje „dziwnych” spojrzeń obcych ludzi, zyskuje jego
sympatię. Jednak w angielskim stylu życia nie podoba się mu brak zainteresowania polityką przeciętnego Anglika. Piotr
nie ma też dobrego zdania o systemie
edukacji i wychowywaniu dzieci w UK,
ale zastrzega, że to prawdopodobnie wina braku informacji na ten temat, gdyż
nie ma własnych dzieci, i krytycznych artykułów w gazetach.
Dać coś z siebie
»» – Myślę, że powoli staję się częścią tego społeczeństwa. Nie tylko lokalnie. Staramy się udzielać w schronisku dla zwierząt i trenujemy w lokalnym centrum sportowym, a moi klienci to w większości ludzie zamieszkujący okolice Blaydon. Polak
fon i wzajemnymi odwiedzinami. Zresztą większość osób przyznaje, że tylko na
początku był to problem. Z czasem i to
mija. Tutaj po prostu stać nas na łatwe
życie – jeżeli tylko chcemy.
## Danuta Kudłacik
To jest
miejsce
na Twoją
reklamę
To advertise
in 2B contact:
[email protected]
numer 34 | kwiecień 2009 | www.2b.nepco.org.uk
ca
s
j
e
i
m
e
n
z
c
i
g
a
m
o
t
i
v
s
l
l
i
e
H
h
C
u, to trou naszego region
yt
cz
sz
o
eg
sz
yż
lów.
iot, najw
ych życiowych ce
nn
ie
Zdobycie The Chev
dz
co
i
ch
ły
naszych zwyk
ci, ale za to
chę jak osiąganie
naszych możliwoś
rę
ia
m
na
i
o
ok
ys
w
i widoki na
ztacza przed nam
Poprzeczka nie za
ro
i
ść
do
ra
je
da
chołek
dotarcie na wierz
e możliwości.
w
no
inne szczyty i
6
»» W życiu chodzi o to, by zdobywać
szczyty. Dla jednych są to szczyty marzeń, dla innych – własnych możliwo
ści. A niektórzy sprawę biorą dosłown
ie
i zdobywają szczyty gór. Nie wszyscy
muszą od razu porywać się na Kilimandż
aro,
tak jak dziewięciu „sławnych i bogatyc
h”,
którzy niedawno weszli na najwyższ
ą górę Afryki dla Comic Relief. Swą „szczytn
ą
przygodę” można zacząć od najwyższ
ej
góry Northumberland.
»» The Cheviot, bo o niej mowa, ma jedy-
nie 815 m, więc wejście na nią nie zajm
uje tygodnia, lecz parę godzin. Jednak
niezbyt duża wysokość wzniesienia nie
powinna zmylić wędrowców. Zmienne
warunki atmosferyczne o każdej porze
roku potrafią znacznie utrudnić marsz.
Moje pierwsze podejście nie zakończyło
się
sukcesem właśnie z powodu złej pog
ody – wiatr był tak silny, że stwarzał prawie namacalną zaporę, niewidzialną
barierę, która momentami zatrzymywa
ła
mnie w miejscu. Szczęście dopisało
przy
drugiej próbie, kilka miesięcy później.
Był
słoneczny, bezwietrzny dzień i trud
wędrówki nagradzały cudowne widoki
na
okoliczne wzgórza i wzniesienia całe
go
masywu The Cheviot Hills.
»» Masyw ma sześć szczytów o wysokości
powyżej 2 tysięcy stóp (610 m), czyli
takich, które w geograficznym języku
mogą
już nosić dumne miano góry. Są piec
hurzy, którzy próbują w jeden dzień wejś
ć
na nie wszystkie: The Cheviot, Windy
Gyle,
Bloodybush Edge, Cushat Law, Comb
Fell
i Hedgehope Hill. Oznacza to pokonani
e
trasy o długości 23 mil w górę i dół wzn
iesień porośniętych głównie trawą i wrz
osami, a w dolinach i przy potokach równ
ież
krzewami i drzewami. Dwa kilometry
na
północ od masywu już jest Szkocja.
∆∆foto: Joanna Lo
mpart-Chlaściak
Większość szlak
ów na szczyt Th
e Cheviot
zaczyna się z Ha
rthope Burn od
północnowschodniej stro
ny góry (dojazd
od Wooler
z drogi A697). Dr
oga publiczna ko
ńczy się
trawiastym park
ingiem i stamtąd
można
wybrać swą trasę
. Więcej informac
ji na
stronie: www.ch
eviotwalks.co.u
k
»» Sam szczyt The Cheviot jest rozległy
i płaski, a w deszczową pogodę przy
pomina bardziej podmokłe torfowisko
niż
czubek góry. By ułatwić marsz piechuro
m
i chronić torfowisko przed zadeptan
iem,
władze Parku Narodowego Northum
berland ułożyły ścieżki z kamiennych płyt.
A najwyższy punkt oznaczono beto
nową
iglicą – przyznacie, że jest to o wiele
bardziej solidny „drogowskaz” niż ozna
czenie szczytu Kilimandżaro zbite z pa
ru desek. No i zdobycie The Cheviot nie zost
awi dziury w domowym budżecie, gdyż
wstęp do Parku Narodowego jest bezpłatny. Same zalety. Życzę udanych
wędrówek na szczyty.
## Joanna Lompart-Chlaściak
język bez granic
„Granice mojego języka są granicami mojego świata”
Ludwik Wittgenstein
Guuuuu!!!
Nadchodzi Wielkanoc
Były ostatki, pączki tłustoczwartkowe, Wielki Post, a teraz będziemy szykować koszyki ze Święconką oraz oczywiście
wiadra na Śmigus Dyngus! A jak
Święta Wielkiej Nocy wyglądają
u Brytyjczyków?
»» Wielkanoc nie ma obecnie szczególnie religijnego wydźwięku i przeciętnemu Brytyjczykowi kojarzy się głównie z 4-dniowym weekendem – easter
weekend. Niemalże tradycją wielkanocną jest, że każdy szanujący się posiadacz samochodu na Wyspie stawia
sobie za punkt honoru, aby znaleźć się
w tym okresie na jej przeciwnym krańcu. Bo przecież jak to nie wyjechać z domu w weekend wielkanocny?! Jaki tego efekt – łatwo sobie wyobrazić: większość podróżujących spędza długie godziny w wielkanocnych megakorkach,
umilając sobie zapewne czas, zajadając
czekoladowe jajka.
»» Bo czekoladowych jajek zjada się ca-
łe góry. Brytyjczycy obdarowują się nimi i dla większości z nich na tym geście
kończą się obchody Wielkanocy. Jedno
z brytyjskich czekoladowych jajek zyskało prawie kultowe miejsce w wielkanocnym menu. Jeśli spoglądacie czasami na brytyjską telewizję, być może zaintrygowało Was pojawienie się z końcem zimy reklam czekoladowych jajek o… samobójczych skłonnościach.
7
Ni mniej, ni więcej – autodestrukcyjne jajka, które z każdą reklamą prezentują coraz bardziej wymyślne sposoby rozplaskiwania się na miazgę, wydając przy tym heroiczne okrzyki: guuu!!!
(jak to widocznie jajka mają w zwyczaju…). To jajka z czekolady Cadbury.
»» Jajka Cadbury są inne niż wszystkie.
Pod czekoladową skorupką wypełnione są lepkim biało-żółtym lukrem, imitując prawdziwe jajka. Ich pierwotna
reklama sprzed laty opierała się na haśle: „jak jesz swoje?” how do you eat
yours? (czy na przykład połykasz w całości, czy też najpierw wylizujesz „żółtko”?) Obecne jajka chyba ponosi wczesnowiosenny entuzjazm, gdy rzucają się
na krajalnicę do jajek, mikser lub wystrzeliwują w sufit na korku od szampana. Niemniej jednak, pojawienie się reklam „guuu-gowo” rozkrzyczanych fioletowych jajek to komercyjny znak, że
za parę tygodni Wielkanoc.
»» Z brytyjskich kulinarnych trady-
cji okołowielkanocnych warto jeszcze wspomnieć słodkie kajzerki droż-
dżowe (hot cross buns), które jada się
w Wielki Piątek (good friday).
»» Cofając się nieco w kalendarzu do
ostatków, napotkacie duże różnice kulturowe. W brytyjskim kalendarzu nie
ma Tłustego Czwartku! Nie ma pączków! Tradycyjnie, w brytyjskie ostatki, w poniedziałek przed Środą Popielcową (ash wednesday) i Wielkim Postem (lent) jadało się mięso, natomiast
we wtorek – jajka i potrawy na bazie jajek. I tak oto powstał Dzień Naleśnika
(Pancake Day)! We wtorek (shrove tuesday) Brytyjczycy smażą, ścigają się
z patelnią w dłoniach oraz rywalizują
w podrzucaniu naleśników na czas. Niezła zabawa.
»» Czego jednak zdecydowanie brakuje
w brytyjskiej tradycji? Oczywiście Śmigusa! Dopadnijmy więc znajomych Anglików w Poniedziałek Wielkanocny
z filiżanką wody zamiast herbaty, może
być z mlekiem – tak w ramach wymiany
kulturowej…
»» Kasia Makarewicz
numer 34 | kwiecień 2009 | www.2b.nepco.org.uk
refleksja
Kiedy w 966 roku Mieszko zjednoczył plemiona polańskie i dokonał chrztu Polski, staliśmy się
narodem. To, co nas wyróżnia to
nasza kultura, historia i tradycja. To te czynniki czynią z nas
Polaków.
8
»» Czy jeśli ktoś mieszka na przykład
w Newcastle, ale kultywuje polską tradycje i jest dumny ze swojego pochodzenia, jest gorszym Polakiem od kogoś, kto mieszka wprawdzie w ojczyźnie,
ale z polską tradycją jest na tyle słabo
związany, że nie potrafi zaśpiewać hymnu narodowego? Myślę, że obie te osoby są Polakami w równym stopniu, ale
brak znajomości hymnu narodowego jest
przejawem braku szacunku do swojego
pochodzenia, do narodu i ojczyzny. Fakt
zamieszkiwania poza granicami kraju nie
ma najmniejszego znaczenia dla przynależności narodowej. Jedynym kryterium
określającym, czy jesteśmy Polakami jest
to, czy czujemy się Polakami. Wszystko
inne to tylko nieuprawnione próby dzielenia nas Polaków na gorszych i lepszych.
To co nas dzieli?
»» Tak naprawdę dzieli nas mniej niż mogłoby się wydawać. Sam często zastanawiam się, czy rzeczywiście wyjechałem naprawdę z Polski. Codziennie rano w trakcie śniadania oglądam wiadomości w polskiej telewizji. Mam świadomość, co się dzieje w ojczyźnie. Odruchowo nawet sprawdzam pogodę w mojej
ukochanej Gdyni. Martwią mnie problemy i cieszą sukcesy naszej ojczyzny. Czemu więc jestem, jako Polak mieszkający
poza granicami Polski, traktowany przez
niektórych rodaków w kraju z taką złośliwością i pogardą? Jestem w stanie pojąć
nierozumne komentarze internautów, takich jak sławny z Onetu Antek Emigrant,
ale nie potrafię zaakceptować faktu, że
polskie media i politycy „dorabiają gębę”
wszystkim, którzy mieszkają za granicą.
»» Na pierwszy rzut oka widać, że życie – nawet emigranta w Wielkiej Brytanii – jest łatwiejsze od życia przeciętnego Polaka w kraju. Jednak wielu w Polsce
fakt ten zupełnie nie pasuje i starają się
przedstawić nasze życie tu jako gehennę
Z kraju ojców
Edukacja
ekonomiczna
a
w
o
i
s
i
M
a
j
z
i
w
e
l
te
a być
m
e
i
k
a
l
Po
∆∆foto: Joanna Lompart-Chlaściak
i ciągłą walkę o przetrwanie. Czyżby wynikało to z zasady głównego bohatera filmu „Miś” prezesa Ryszarda Ochódzkiego: Chodzi o to, żeby plusy nie przesłoniły
nam minusów.
Trudne pytania
»» – Kilka namiotów nad rzeką, ubrania
suszące się na drzewach i palenisko. To
wszystko, co zostało grupie Polaków po
wyprawie po pracę do Wielkiej Brytanii.
Naszemu korespondentowi Maciejowi Worochowi opowiedzieli swoją dramatyczną
historię. Brytyjska prasa szacuje, że z powodu kryzysu z Wysp wyjechało już około
300 tysięcy Polaków... – taki felieton ukazał się 5 marca w głównym wydaniu Faktów TVN (www.tvn24.pl, tytuł: „Wyspy
Nieszczęścia”). Czy to nieprawda? Prawda. Pan z TVN znalazł gdzieś w Anglii 3
bezdomnych Polaków i zrobił o nich felieton. Ale nie jest prawdą, że bezdomność
jest cechą charakteryzującą naszą społeczność. Na pasku na ekranie redaktor
Woroch ma napisane „Londyn”, a w tle
krzaki. Czy to londyńskie krzaki trudno
powiedzieć, ale równie dobrze można by
spotkać grupę koczujących bezdomnych
Polaków na dworcu centralnym w Warszawie, jak również w dziesiątkach tysięcy miejsc w całej Polsce. Jaka byłaby więc
reakcja naszych rodaków w kraju, gdyby
w następnym numerze 2B ukazał się reportaż z Polski z informacją , że już ponad 1,5 miliona ludzi wyjechało z kraju,
a liczba bezdomnych wg informacji MONARu wynosi w Polsce 300 tysięcy? Czy
uznane byłoby to za „plucie we własne
gniazdo” i „szkalowanie ojczyzny”? Czy
obecny prezydent poczuwa się w imieniu Polski do odpowiedzialności także za
tych ludzi, którzy są bezdomni i sobie nie
radzą i są w Polsce? Czy raczej bezdomnemu rodakowi w kraju powie „spieprzaj
dziadu”?
»» Czasami wydawać się może, że media i część klasy politycznej zmówiło się, by wykreować negatywny obraz
emigrantów polskich, by zatrzymać ludzi w kraju. Najprawdopodobniej spisku przeciw Polonii w UK nie ma. Są
natomiast kompleksy i przesądy. To są
główne przyczyny podziałów pomiędzy
Polakami.
Wszyscy jesteśmy Polakami
»» Polacy, którzy wyjechali z ojczyzny, by za granicą mieszkać pracować i żyć, nie przestają być Polakami. Nawet kiedy otrzymują paszport
w nowej ojczyźnie, w dalszym ciągu są Polakami. Bo polskość to nasza tradycja. W finałowej scenie kultowego filmu Stanisława Barei „Miś”
padają, jakże dziś aktualne, słowa
na temat polskiej tradycji: Tradycja to dąb, który tysiąc lat rósł w górę, kolęda, ludu śpiewanie, to jest ojców mowa. Pomimo tego, że mieszkamy poza ojczyzną, nie czyni nas
to mniej wartościowymi Polakami.
Przywołując jeszcze raz mistrza Bareję: kto inaczej sądzi, świeci jak zgasła świeczka na słonecznym dworze.
Niech te słowa skierowane do barejowego „Misia” – prezesa klubu Tęcza, trafią do współczesnych prezesów i wszystkich tych, którzy całą
swoją energię wkładają w to, by nasz
naród podzielić i „upupić”.
»» Piotr Surmaczyński
»» Wczesny koniec beztroskiego dzieciństwa zarządziła koalicja rządowa parlamentarna. Jak pewnie pamiętacie, ja już coraz słabiej, naukę w Polsce rozpoczyna się od pierwszej klasy w wieku lat siedmiu. Tak
działo się od niepamiętnych czasów. Zmieniały się
jedynie elementarze dla
pierwszej klasy. Nieśmiertelny elementarz Falskiego zastąpiony został przez
szeroką gamę nowych produktów dydaktycznych, ale
nikt do tej pory nie próbował zmieniać wieku pierwszoklasistów. Ten czas nadszedł. Koalicjanci stwierdzili zgodnie, że Polacy nie gęsi, swój język mają, a jego
tajniki winni zgłebiać począwszy od wieku sześciu
lat. Tak dzieje się podobno
w oświeconej części Europy, a my do niej nieuchronnie zmierzamy i nie możemy młodych Polaków skazywać na gorszy start. Larum podniosły niezliczone zastępy matek Polek.
W obronie uciśnionych latorośli ujął się Ojciec Narodu, stawiając veto w miejsce podpisu. Ustawa trafiła ponownie do Sejmu,
a w nim spotkała się ze zrozumieniem ze strony PiS
oraz brakiem tegoż ze strony SLD. Stanowisko koalicji
znane było wcześniej. Przy
wsparciu SLD veto prezydenckie odrzucono, ustawę uchwalono i zamiast do
kosza trafi ona ponownie
na biurko prezydenta. Tym
razem podpis jest pewny.
Dawno temu, gdy miałem
sześć lat, mój ojciec zapy-
tał się mnie, czy chcę iść do
szkoły w wieku lat sześciu
czy siedmiu. Taka możliwość istniała bowiem wówczas i pewnie istnieje do tej
pory, choć mało kto z niej
korzysta. Pohamowałem
wówczas swój pęd do wiedzy i odpowiedziałem ojcu, że pójdę do szkoły później, bo chcę mieć dłuższe
dzieciństwo. Sam bym pewnie tego nie pamiętał, gdyby nie to, że ojciec mój wielokrotnie mi później o tym
przypominał. Wiadomo,
dzieci nie gęsi i swój rozum
mają. Ciekawe tylko, co na
to wszystko dzisiejsze małolaty?
»» Miesiąc temu pisałem, że
złoty oszalał. Od tego czasu nieco mu przeszło i rozpoczął powolną wędrówkę w przeciwnym kierunku. Nie, żeby od razu był na
takim poziomie, jak pół roku temu, ale znacznie oddalone widmo zagranicznych
wakacji zaczęło się przybliżać. Nam w kraju, bo Wam
odwrotnie, tak się porobiło. Ale jak u nas będzie nieco drożej, a u Was nieco taniej, to zawsze możemy się
spotkać gdzieś w Trzecim
Świecie. Światów nam, całe
szczęście, nie brakuje. Z odwrotnego trendu szczególnie cieszą się klienci banków, którzy zaciągnęli kredyty w obcych walutach
oraz prezesi firm, które dały się nabrać na tak zwane opcje walutowe. W zeszłym roku banki oferowały klientom biznesowym
usługę kredytową z zastosowaniem sztywnego, korzystnego dla kredytobior-
cy, kursu waluty. Kredyt
był o wiele tańszy i wiele
firm dało się na niego skusić. Problemy zaczęły się
wraz z kryzysem, gdy przy
spłacie kredytu ten przelicznik był o wiele niższy
od aktualnego kursu. Wiele
firm w ten sposób stanęło
na skraju bankructwa i oddało bankom o wiele więcej niż wcześniej zaoszczędziło. Gwałtowne protesty
przedsiębiorców napotkały zrozumienie ze strony
PSL, które zaproponowało
ustawę anulującą wstecznie
niekorzystne umowy lub
dofinansowanie poszkodowanych. Ten pomysł nie
spodobał się jednak ani koalicjantowi, ani nawet prezydentowi, który powołując się na swą wiedzę prawniczą, oświadczył, że prawo
nie może działać wstecz.
A budżet nie może działać w ogóle, bo kasa pusta.
Problem istnieje, bo przecież firmy to miejsca pracy, ludzie, ich rodziny. Jednak nikt z protestujących
dziś menedżerów nie zgłaszał problemu przed kryzysem, gdy przelicznik był korzystny, dlaczego więc dziwią się dziś, gdy ponoszą
straty? Grając w ruletkę należy liczyć się z przegraną. Nie wiem, jak wy, ale ja
nie chciałbym do tego dokładać.
»» A za oknem pierwszy
dzień wiosny nawet wówczas, gdy przez chwilę pada śnieg.
»» Niezwykle było mi miło.
## Jerzy Wojciech
9
Warsztaty w Blyth
10
W dwa kolejne marcowe
piątki pracownicy sektora publicznego w hrabstwie
Northumberland zgłębiali tajniki polskiej kultury i historii na warsztatach zorganizowanych specjanie dla
nich przez NEPCO CIC. W sumie ponad dwadzieścia osób
miało szansę lepiej zrozumieć
imigrantów, z jakimi spotykają się jako policjanci, strażacy czy urzędnicy, oraz zadawać nurtujące ich pytania
dotyczące życia codziennego
Polaków i różnic kulturowych,
jakie zdarzają się powodować
wiele barier w komunikacji
i udzielaniu pomocy.
Spotkanie z EURES
Joe Bennett z EURES (odpowiednik ogólnoeuropejskiego Job Centre) spotkał się
z przedstawicielami aktywnie
działającej Polonii w North
East, aby dyskutować na temat nowego projektu, jaki ma
szansę ujrzeć swiatło dzienne w czerwcu 2009 r. Będzie
to dzień otwarty, na którym
zainteresowane osoby będą
Made in Poland
powraca?!
Pamiętacie Festiwal Kultury
Polskiej „Made in Poland”,
który miał miejsce w maju
2008 r.? Mamy dla Was dobrą wiadomość! Jest szansa
na kumulację polskich imprez
kulturalnych w czerwcu tego roku. Filmy, wykłady, sztuka – to tylko niektóre pomysły, jakie w życie wcielać będzie grupa zapalonych organizatorów. Więcej informacji
na polskich stronach internetowych już wkrótce.
Web: www.nepco.org.uk
E-mail: [email protected]
sać o polskim społeczeństwie, bo nie znał jego natury. My chcielibyśmy się temu trochę bliżej przyjrzeć.
W „Hebanie” wspomniany autor opisuje społeczeństwo, które stało się ofiarą najeźdźców, którzy opanowali afrykańską ziemię przez setki lat. Wskazał na patologiczne skutki obdarcia ludzi nie tylko z ich ziemi,
ale języka i kultury. Patologia tego zjawiska objawiała
się mianowicie w różnych plemionach, które nagle zostały wrzucone w jeden worek zniewolenia, które wymusiło przeniknięcie się tych kultur.
»» Paradoksalnie, dopiero oczekiwane wyzwolenie
spowodowało dopuszczenie owych kultur do głosu
i oto kość niezgody i istota konfliktu. Bo i oto nagle,
żeby odrodzić się w siłę jedne musiały zdominować
pozostałe. Ta historyczna sytuacja miała zgubne skutki psychologiczne. Zatruła wśród mieszkańców Afryki
stosunki międzyludzkie, rozkrzewiła nienawiść i walkę o przetrwanie.
»» Nam trudno oprzeć się wrażeniu, że Ryszard Ka-
puściński doskonale znał naturę polską, bo znał naturę społeczeństwa podzielonego i zniewolonego. Stawiamy tezę, iż historyczna sytuacja naszego kraju odcisnęła znaczące piętno na psychice polskiego społeczeństwa... A Wy? Czy odczuwacie to piętno w swoim życiu?
## Lena i Tom
2586 kroków do...
»» Bycie w ciąży to
wspaniały okres w życiu kobiety, ale również czas dużych wydatków. Wyprawka dla malucha i dbanie o zdrowie przyszłej mamy niemało kosztują. Od kwietnia
2009 r. kobiety przy nadziei będą mogły liczyć na dodatkowy „grosz”. Panie w co najmniej 25 tygodniu ciąży mają prawo ubiegać
się o grant w wysokości 190 funtów przeznaczony na przygotowanie się do urodzenia dziecka. Pieniądze są przyznawane przez
HM Revenue & Customs i nie podlegają opodatkowaniu. Nie wpływają też na obliczanie
wysokości zasiłków. Komu należy się grant?
Każdej przyszłej mamie, niezależnie od jej
zarobków, której termin porodu przypada
na dzień 6 kwietnia 2009 r. lub później, która jest pod opieką położnej lub lekarza i która mieszka (i ma prawo pobytu) w Zjednoczonym Królestwie. Zapytaj swą położną lub
lekarza o formularz. Więcej szczegółów na
stronie: www.campaigns.direct.gov.uk/money4mum2be ((JL-Ch)
JET – doradztwo i szkolenia
»» JET (Jobs, Education & Training) zo-
stał założony w 2001 r. jako organizacja charytatywna. Wówczas jeszcze był
częścią Urzędu Miasta w Newcastle. Od
2004 r. organizacja działa samodzielnie
i jest usytuowana na terenie Cruddas
Park w centrum handlowym.
»» Obecnie pomoc JET skierowana jest
głównie do tych, którzy w Wielkiej Brytanii szukają azylu, ludzi z mniejszości
narodowych oraz tych emigrantów, którzy otrzymali już dokumenty stałego
pobytu (Indefinite leave to remain).
»» W ramach nowych funduszy JET zaj-
muje się dostarczaniem programu Career Advice Plus, w którym mogą uczestniczyć także Polacy. Ma on na celu zachęcanie ludzi do gorliwszego szukania pracy. Obejmuje do 5 sesji z doświadczonym doradcą, który zajmie się
sprawdzaniem cech osobowości, wyborem odpowiedniego kursu i dalszej drogi rozwoju personalnego, ułatwiającego
znalezienie pracy. Doradca z JET pomoże ci także w skomponowaniu przykuwającego oko CV, aplikacji o pracę i da
wskazówki, jak aktywnie szukać pracy.
»» A jak to jest z opowiadaniami? Nigdy nie wymagałam od li-
Poczytać coś po polsku... Jest kilkadziesiąt książek w naszym rodzimym języku
w naszej bibliotece, ale większość albo
już znam, albo są mało interesujące.
»» Pracując w East End, mechanicznie zaczynam wyrównywać je na półce, kiedy mój wzrok przyciąga pozycja 192,
grube tomiszcze z zagadkowym tytułem „2586 kroków”
Andrzeja Pilipiuka. Otwieram – „fabrycznie” postarzałe
kartki, książka wygląda, jakby ktoś ją umoczył w wodzie,
gdzieniegdzie czarno-białe ilustracje Macieja Dębskiego, spis treści mi mówi, że to kilkanaście prawdopodobnie
fantastycznych opowiadań („Mars 1899”, „Wiedźma Monika”). Decyzja: biorę, nic mnie to przecież nie kosztuje.
»» Wydaje mi się, że nie czytałam Pilipiuka, więc zaglą-
dam do sieci po więcej informacji. Okazuje się, że, na przykład, kontynuował on serię Nienackiego o Panu Samochodziku pod pseudonimem Tomasz Olszakowski – no proszę,
więc jednak znam, bo czytałam niektóre jego „Samochodziki”. Napisał też cykl o Jakubie Wędrowyczu – bimbrowniku, alkoholiku, złodzieju i egzorcyście. Bohater lub raczej
antybohater, przez jednych uwielbiany, przez innych krytykowany co niemiara. Mieszane uczucia są okazywane kolejnemu cyklowi pt. „Kuzynki” – tym razem o trzech kobietach, wampirzycy Monice, szlachciance Stanisławie i Katarzynie, agentce CBŚ. Dobre czytadła, piszą przeważnie, ale
nic poza tym.
prawdopodobne zdarzenia biorą górę nad walorami intelektualnymi. Tego typu literaturę pochłania się równie szybko, jak
się zapomina i cały właśnie w tym urok.
## Grażyna Winniczuk
Dla twórczych dusz, które interesują się fantastyką
zorganizowano ciekawy konkurs w dwóch kategoriach:
literackiej i graficznej. W jury zasiada oczywiście Andrzej Pilipiuk,
a nagrodą jest wydanie zbioru nagrodzonych prac i kwoty
pieniężne. Szczegóły na stronie www.horyzonty-wyobrazni.pl.
(wszyscy Polacy są),
• musisz być obecnie bezrobotny/a, ale
niekoniecznie pobierać zasiłki,
• musisz wykazać się konwersacyjną
znajomością języka angielskiego, ponieważ wszystkie zajęcia prowadzone są po angielsku.
»» W ramach programu będą organizo-
wane dwutygodniowe, intensywne kursy motywacyjne Aspirational Training.
Program kursu obejmuje takie zagadnienia jak: poprawa własnego wizerunku, rozwój własnego potencjału, wyznaczanie celów i dążenie do nich i analiza słabych i mocnych stron oraz wybór
najlepszej kariery.
»» Jeśli jesteś zainteresowany ofertą JET,
zadzwoń pod numer 0191 2263 620
i zapytaj o Paulinę albo Susan. Ewentualnie możesz skontaktować się z nami
drogą mailową: [email protected].
uk lub [email protected].
## Paulina Pilarska
• To film, o którym dyskutuje się nie tylko w pubach, szkole czy
»» Nie mając poczucia straconego czasu, „2586 kroków” moż-
na czytać w metrze, pociągu czy na wakacjach. Kilka opowiadań jest ze sobą powiązanych, kilka zupełnie różnych i „z innych beczek”. Ciekawe moim zdaniem są przygody doktora
Skórzewskiego, który wyrusza do zimowej Norwegii, by walczyć z zarazą. Wczuć się można w klimat miasteczka opanowanego epidemią, zabobonami i tajemniczą liczbą 2586...
W opowiadaniu „Wieczorne dzwony” Skórzewski znajduje się
po raz kolejny w zimowej scenerii, ale na polsko-ruskim pograniczu. Nieznana zaraza dziesiątkuje wioskę, a jej pochodzenie jest tajemnicze i powiązane z istotami z innego wymiaru. W opowiadaniach „Szansa” i „Atomowa ruletka” autor kreuje Polskę na supermocarstwo, w „Griszce”, mamy czasy cara – agent Ochrany śledzi Rasputina. Wszystko napisane
niezłym stylem, aczkolwiek nie każdemu on się może podobać, tak jak i nie wszystkie opowiadania z tego zbioru trzeba
przeczytać. Ale niektóre naprawdę warto i zachęcam do zamówienia książki w jakiejkolwiek bibliotece w Newcastle.
»» Kryteria są proste:
• musisz być obywatelem UE od 3 lat
Slumdog.
Milioner z ulicy
teratury fantastycznej czy science fiction głębi albo powagi.
»» Potrzebne nam są czasami książki, gdzie wartka akcja i nie-
PL Szkoła Sobotnia
Kolejne wnioski o dofinansowanie polskiej szkoły wysłane zostały w marcu 2009 r.
do kilku fundacji na terenie
Tyne & Wear oraz Wielkiej
Brytanii. Rozpatrywanie
wniosków zapewne potrwa
kilkanaście tygodni, wiec pozostaje nam czekać na wyniki. Tymczasem urząd miasta Newcastle ofiarował na PL
Szkołę pokaźną sumę, a pracownicy jednego z działów
urzędu podczas porannej kawy urządzili zbiórkę pieniędzy i zasilili konto finansowe
PL Szkoły o kolejne bezcenne
funty. Serdecznie dziękujemy
wszystkim darczyńcom.
»» Ryszard Kapuściński mawiał, że nie był w stanie pi-
Becikowe
po angielsku
na skypie.
• To film, któremu tygodnik „Polityka” poświęcił dwie strony.
• To film, który zdobył 8 Oskarów, 8 statuetek jak najbardziej
zasłużonych.
• To film, który niemalże wywołał rewolucję w Indiach.
»» Został oparty na powieści pod tytułem „Q&A”, czyli „Pytanie
i odpowiedź”, pióra Vikasa Swarupa, indyjskiego dyplomaty łamiącego tabu Indii, która została przetłumaczona na 35 języków. To historia, którą nawet w wyobraźni, byłoby trudno tak oskarowo wyreżyserować.
»» Niepiśmienny chłopak ze slamsów trafia do teleturnieju, pod
filmoteka
Kontynuujemy serię tematycznych warsztatów dzienikarskich dla ekipy 2B oraz dla
wszystkich chętnych. W marcu
dowiedzieliśmy się, czym charakteryzuje się reportaż, który jest jedną z form wypowiedzi stosowaną przez dziennikarzy. Zapraszamy na kolejne spotkanie wszystkich piszących do szuflady oraz tych,
którzy gotowi są publikować teksty na łamach 2B. Jeśli
chcesz poznać szczególy kolejnych warsztatów – napisz do
nas: [email protected].
czytelnia
Szlify dzienikarskie
mogły uzyskać poradę i informację. Szczegółowy program dnia oraz poruszane
zagadnienia zostaną ustalone w ciągu najbliższych kilku tygodni. Jeśli masz pytanie, na które chciałbyś uzyskać kompetentną odpowiedź
(np. o emeryturę w Wielkiej
Brytanii lub o szczepienia
dzieci), napisz do nas na adres: [email protected].
Piętno
poradnik
newsletter
nepco
Jak człowiek z człowiekiem
numer 34 | kwiecień 2009 | www.2b.nepco.org.uk
znanym nam tytułem „Milionerzy”. Kiedy zaczyna zdobywać „poważne” pieniądze, zostaje uprowadzony przez policję i wzięty na
przesłuchanie, gdzie za sprawą tortur ma wyjawić, skąd zna odpowiedzi.
»» W tym samym czasie film wyciska z nas łzy, śmiech i dużą dawkę myślenia.
»» Jak dla mnie, jednym z najważniejszych aspektów tego filmu
jest obsada, do której zatrudniono dzieci z prawdziwych indyjskich
slamsów, co stało się dla nich przepustką do lepszego życia.
»» Milioner z ulicy. oskar!
## Lena Weber
11
numer 34 | kwiecień 2009 | www.2b.nepco.org.uk
sylwetki
Futbol, tata i ja
Dziecięce marzenia rzadko się spełniają. Kto z nas nie śnił o tym, by
być strażakiem, piosenkarką, marynarzem czy aktorką i... nic z tych
planów nie wyszło. Ale jest jedno marzenie, które zwłaszcza w Anglii
może być osiągalne: zostać piłkarzem. Duża liczba lokalnych klubów
futbolowych i rzesze trenerów-wolontariuszy przekazują kilkuletnim dzieciom pierwsze piłkarskie szlify i zarażają entuzjazmem do
gry. Tak przecież zaczynał cały skład reprezentacji Anglii.
∆∆foto: Joanna Lompart-Chlaściak
Dużo odgłosów
12
»» – Franku, powiedz mi, czy lubisz chodzić na treningi? – pytam sześcioletniego synka naszych przyjaciół. – Tak – odpowiedź jest krótka a rzeczowa. – A dlaczego? – drążę temat. – Bo lubię grać
w piłkę – oczywiście, dziwne pytanie
ciocia zadaje. – A co takiego fajnego jest
w piłce nożnej? – nie daję za wygraną.
– Lubię strzelać piłkę do bramki. I lubię
chodzić na treningi, bo można dużo odgłosów robić, jak grasz.
»» Franek co środę uczęszcza na zaję-
cia Throckley Magpies Junior Football
Club, jednego z nielicznych klubów piłkarskich w Newcastle, które przyjmują
maluchy nawet w wieku 5 lat. Odgłosy,
o których mówi mi Franek, to jedna z zasad gry, które trenerzy wpajają małym
piłkarzom – jak chcesz, żeby podano do
ciebie piłkę, głośno wołaj. Zastanawiam
się, jak można pięcio- i sześciolatkom
przekazać skomplikowane reguły gry.
Kuba, tata Franka, tłumaczy: – Dzieciom
nie robi się wykładów z teorii piłkarskiej. Wszystkiego uczą się przez zabawę z piłką i powtarzanie ćwiczeń. Trenerzy pilnują techniki gry, na przykład, by
auty były wybijane prawidłowo zza głowy, a poszczególne zasady wprowadzają
stopniowo. I tak, dzieci na poziomie Franka nie znają jeszcze spalonych, ale rzuty
rożne rozumieją doskonale.
Kopać po kostkach?
»» – Franku, co można jeszcze robić na
treningach? Można kopać innych po
kostkach? – pytam dalej. – Nie – Franek patrzy na mnie ze zdziwieniem. –
A można innych ciągnąć za koszulkę? –
Nie-e – w oczach chłopca widzę coraz
większe zdumienie. – A można krzyczeć
na innych? – Nie-e. – A na trenera można
krzyczeć? – Nie, Nie! – Franek jest szczerze oburzony moim pytaniem.
»» Ale zadaję je nie bez celu. Dzieci w klubie Franka są w wieku od 4 do 8 lat. Nie
ma ustalonego składu grupy czy zapisów
na cały semestr. Przychodzi, kto chce
i wtedy, kiedy może. Chłopcy i dziewczynki. W jedną środę trening jest dla
ośmiorga dzieci, a tydzień później zjawia się ich dwadzieścioro. Jak trener radzi sobie przy tak dużym zróżnicowaniu wiekowym i liczebnym? – Trenerów
jest zawsze dwóch – rozwiewa moje wątpliwości Kuba – i na każdych zajęciach
dzieci są dzielone na dwie grupy według
wieku i umiejętności. Czasem maluchy
są lepsze technicznie od starszych dzieci, więc różnice w wieku nie są tak istotne. Trenerzy natomiast są autorytetem
na boisku. I muszą okiełznać nie tylko
energię małych piłkarzy, ale też i ich ro-
przegląd angielskich charity: mind
Mind jest wiodącą organizacją zajmującą się
osobami dotkniętymi schorzeniami psychicznymi w Anglii i Walii.
»» Organizacja działa poprzez:
• wspomaganie ludzi chorych umysłowo
• zapobieganie ich dyskryminacji i wykluczeniu
• wspieranie i zachęcanie do edukacji
• uświadamianiu o potrzebach i różnicach
• walkę o równe prawa i godne traktowanie
»» W swoich działaniach działacze Mind promują takie wartości jak: determinacja, integracja i partnerstwo. Problemy psychiczne mogą dotyczyć
każdego, burząc życie jego i najbliższych. Jedna osoba na cztery w jakimś
okresie swojego życia zmagała się z tymi schorzeniami. Każdego roku ok.
25 tysięcy ludzi przebywa w szpitalach psychiatrycznych.
## Anna Adamczyk
Sklepy Mind:
72/74 Clayton Street, Newcastle,
88 High Street West, Wallsend,
5 Salters Road, Gosforth
dziców. – Rodzice nie mają głosu – śmieje się Kuba. – Ja w czasie treningu siedzę
na trybunach i się nie odzywam, patrzę
po prostu. Niektórzy rodzice się wyrywają, grożą, krzyczą: masz zrobić to, masz
zrobić tamto. Ale trener wtedy uprzejmie
i stanowczo przywołuje takiego tatę do
porządku.
stępów synka. – W ciągu sześciu miesięcy treningów widać duże zmiany. Franek zaczął rozumieć grę i jej zasady. Wie
jak prawidłowo kopać piłkę, jak ją prowadzić i podawać. A przede wszystkim
sprawia mu to niesamowitą frajdę.
Kiedy przyjdzie piłka
»» – Franku, a gracie też mecze? – dopytuję się. – Małe? – chłopiec odpowiada
pytaniem. – Mogą być małe. – My gramy duże.
»» – W czasie treningu gracie na różnych
pozycjach? – zagaduję znów Franka.
– Aha. – A jak jesteś bramkarzem, to co
jest w tym fajnego? – Nic. – Nic??? – nie
daję wiary. – To jest po prostu takie nudne. Jak piłka do Ciebie nie przychodzi, to
jest och... – z młodej piersi wyrywa się
jęk bólu. – Ale chyba musisz być skoncentrowanym, żeby gola ci nie strzelili?
– Nieee, ja siedzę sobie na podłodze i czekam aż piłka do mnie przyjdzie. Nudne
to jest, bo musisz tak stać. A piłka może
aż do końca meczu nie przyjść...
»» Na szczęście nuda Franka trwa za-
ledwie kilka minut, gdyż treningi są
zawsze zróżnicowane i dynamiczne.
Trwają około godziny. Pierwsze 40 minut to ćwiczenia w grupach i parach –
podania, bieg z piłką, rozstawienie na
boisku, nauka zauważania innych piłkarzy, oddawanie strzałów itp. Trenerzy
mają wtedy czas, by przyjrzeć się każdemu dziecku, doradzić i pokazać, jak
prawidłowo grać pod względem technicznym. Ostatnie 20 minut to mecz,
w którym biorą udział wszystkie dzieci. W miesiącach zimowych zajęcia odbywają się na sali, ale od kwietnia akcja
przeniesie się na zewnątrz i zaczną się
też mecze towarzyskie z innymi klubami. Kuba jest bardzo zadowolony z po-
Mierz wysoko
»» I tak właśnie wysoko trzeba mierzyć.
Nie rozdrabniać się. Jak grać, to w wielkim stylu. To jedyna droga do tego, by
spełniło się marzenie Franka: zagrać
w drużynie Barcelony. – Oczywiście inni rodzice mają nadzieję, że ich pociechy
wybiegną kiedyś na boisko na St James’.
– żartuje Kuba – Większość dzieci na treningi przychodzi wystrojona od stóp do
głów w biało-czarne stroje. Ale dla maluchów najważniejsze jest przecież, by
grać i emocjonować się grą. To sprawia,
że nie mogą doczekać się kolejnych treningów.
## Z Kubą i Frankiem Fedorowicz
rozmawiała Asia Lompart-Chlaściak
Znów wybieramy
Europosłów
»» W czerwcu odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego – drugie, w których
Polacy mogą głosować po wstąpieniu naszego kraju do Unii Europejskiej w 2004 r.
»» Jako mieszkańcy Wielkiej Brytanii możemy oddać swój głos na angielskich deputowanych w czwartek 4 czerwca 2009r, lub, jako obywatele polscy, zagłosować na warszawskich kandydatów w wyborach organizowanych w Newcastle przez Konsulat
z Manchesteru w niedzielę 7 czerwca 2009 r.
»» Aby oddać swój głos „po angielsku” musimy się zarejestrować w lokalnym urzędzie
do wtorku 19 maja 2009 r. W tym celu należy wypełnić odpowiedni formularz i wysłać
go lub zanieść do lokalnego biura wyborczego (np. w urzędzie miasta). Formularze i adresy lokalnych biur wyborczych znajdują się
na stronie: www.aboutmyvote.co.uk.
»» Natomiast aby zagłosować „po polsku” trzeba się skontaktować z Konsulatem
w Manchesterze i wpisać na listę wyborców
do 2 czerwca 2009 r. Szczegóły będą podane niedługo na stronie Konsulatu: www.
manchesterkg.polemb.net.
»» Obecnie północno-wschodnią Anglię re-
Throckley Magpies Junior Football Club
prowadzi zajęcia piłkarskie dla dzieci
w wieku od 5-6 do 16 lat. Koszt jednych
zajęć (trwających od jednej do półtorej
godziny – w zależności od pory roku
i wieku dzieci) to 2,50 funta. Dodatkowy
wydatek to ochraniacze na nogi
(obowiązkowe). Dzieci grają w dowolnym
sportowym obuwiu i strojach. Można też
zakupić bluzy i czapki z logo klubu (koszt
bluzy – ok. 7 funtów).
prezentuje 3 europosłów, którzy wraz z ponad siedmiuset deputowanymi z całej Unii
tworzą europejskie prawo. Parlament Europejski ustalił na przykład maksymalne stawki za używanie telefonów komórkowych
za granicą, czy też zatwierdził rygorystyczne zasady dotyczące oznakowania żywności, zwłaszcza tej genetycznie modyfikowanej. Więcej informacji o Parlamencie Europejskim (również po polsku) można znaleźć
na: www.europarl.europa.eu/elections2009.
(JL-Ch)
pl akcenty
• Run, Marzena, run!
31 maja 2009 roku pobiegnę swój
pierwszy maraton (42 km) w Edynburgu. Tym razem będę reprezentować
The Lewy Body Society (LBS) – informuje Marzena Kurzawa, której doktorat jest
sponsorowany przez LBS.
LBS jest to jedyna na świecie fundacja,
która pomaga pacjentom i ich rodzinom
dotkniętym przez demencję z ciałami Lewy’ego (forma choroby Parkinsona). Cho-
ciaż mało znana, jest to bardzo częsta
choroba wieku starczego, odkryta dopiero około 20 lat temu.
– Mam nadzieję, że moje badania naukowe przyczynią się do lepszego zrozumienia chociaż części skomplikowanego podłoża genetycznego tej choroby. Pobiegnięcie maratonu jest niezwykle dużym wysiłkiem i wymaga dobrego przygotowania. Chciałabym to jednak zrobić, żeby pokazać ludziom, że
taka choroba istnieje, a tym którzy do-
wiedzieli się, że ją mają, że istnieje fundacja, która może im pomóc. I drugi cel,
to oczywiście pomoc materialna. A robiąc badania naukowe, wiem jak dużo
kosztują odczynniki, które są niezbędne do wykonywania doświadczeń. Dzięki temu możemy dowiedzieć się czegoś
więcej o patologii tej choroby. Będę niezmiernie wdzięczna za Wasze wsparcie.
Aby wesprzeć Marzenę, możesz wpłacić
datek na stronie: www.justgiving.com/
marzena_marathon. (MK)
13
Poczuj się pewnie na brytyjskich drogach!
Testy na prawo jazdy na wszystkie kategorie oraz brytyjski
kodeks drogowy w języku polskim. Profesjonalne i kompletne.
foki i dzioby
Farne Islands: foki w zasięgu wzroku, głowy w zasięgu dziobów ptaków
Newcastle
»» Jeżeli lubisz wycieczki na świeżym
powietrzu, wybierz się na rejs na Farne
Islands, wyspy w okolicach Seahouses,
miejscowości oddalonej około 1 godzinę jazdy samochodem od Newcastle.
Można tam obserwować największą
w całej Europie Północnej kolonię fok
szarych, które często wygrzewają się
na skałach w słońcu. Największą atrakcją przyszłych tygodni są jednak pisklęta ptaków, które mają tam swoje sanktuarium. W okresie lęgowym na wyspy
trzeba wziąć ze sobą kapelusze, gdyż
„ptasi rodzice”, broniąc swoich gniazd,
często dziobią wizytorów... w czubki
głów. Wszystko odbywa się pod okiem
ornitologów i ekologów, którzy udzielają informacji o zachowaniach ptaków.
Można chodzić tylko po wyznaczonych
ścieżkach, żeby nie zakłócać naturalnej
harmonii życiowej ptaków.
»» Bycie wśród tysięcy pięknych ptaków
14
to niesamowite przeżycie dla wszystkich, którzy lubią obserwować przyrodę i świetny sposób na spędzenie czasu
z rodziną i/lub przyjaciółmi. I najważniejsze, nie trzeba się znać.
## Danuta Kudłacik
english
summary
This month’s 2B casts a reflexive voice on Polish migration to
Britain. Piotr Surmaczyński asks
what it means to be Polish, pondering what Polish tradition and
identity now entail. Similarly,
Danuta Kudłacik offers fascinating insight into the supposed
“hasty retreat” by those returning to Poland.
»» Featuring several perspectives from
Poles living in the North East, some interesting points are made about levels of
interaction with, and tolerance from, the
wider British society. Those interviewed
?
szukasz
pracy
Sunderland
Darlington
Bezpłatne doradztwo odnośnie uzyskania prawa jazdy w Wielkiej Brytanii!
www.emano.co.uk
[email protected]
07871 410 164
a może
Consett?
To jest
miejsce
na Twoją
reklamę
Fakty
Wyspa Inner Farne jest domem dla tysięcy ptaków
morskich, między innymi: maskonurów (puffins),
nużyków (guillemots), rybitw (sandwich terns, common
terns, arctic terns), razorbills i kaczek edredonowych
(eider ducks). Ponadto można tam zobaczyć: niespotykane gatunki mew (np. kittiwakes), kormoranów
(shags). Gratka dla fotografów.
Jeden z pierwszych świętych brytyjskich, święty Cuthbert mieszkał na wyspie Inner Farne (zmarł w 687 r.)
offer reasons for having left Poland originally, which include obtaining an English
language education and aspiring to lead
a different life. Frustrations with life in
Britain are also exposed; accruing constant debt, and the amount of litter on
British streets, for example. Meanwhile
reasons to stay, such as meeting partners, starting families, liking the North
East of England, and finding better working conditions, leave the author concluding that the initial problems of arrival
soon fade.
»» No “Śmigus Dyngus water-throwing
celebrations” here though, laments Kasia
Makarewicz, suggesting that the Polish
community in the North East could offer us a cultural exchange by tempting
English acquaintances with a glass of water rather than the their usual cup of tea.
Nice try Kasia! Further humorous observations are made regarding British Easter
tradition: the British seem to like travelling great distances in their cars over the
Easter weekend for example, Easter eggs
∆∆foto: Danuta Kudłacik
Ceny biletów: dorosły 12 funtów, dzieci w wieku od
5-17 lat 8 funtów, poniżej 5 lat – za darmo. Jeżeli
wybieramy opcję wycieczki z zejściem na wyspę,
trzeba doliczyć 5,80 funtów (dorosły) lub 2,90 funtów
(dziecko) opłaty National Trust. Wycieczka trwa około
dwie i pół godziny.
Middlesbrough
zajrzyj na www.polnews.co.uk
do działu: praca
To advertise
in 2B contact:
[email protected]
Więcej informacji: www.farne-islands.com, www.
nationaltrust.org.uk lub www.visitnorthumberland.com
(w wyszukiwarce należy wpisać Farne Islands).
have cult status in Britain and are advertised throughout winter, “and how do we
eat” our Cadbury Creme Eggs?
»» If you like excursions in the fresh air,
a trip to the Farne Islands come highly recommended. But, we are warned,
remember to wear a hat as they’ll be
a creme egg of a different sort on your
head otherwise, when angry seabirds defend their nests from passing tourists! If
your sea-faring legs aren’t up to much,
2B’s writers also recommend a trip to The
Cheviot Hills this Easter, where on a windless day, Joanna Lompart-Chlaściak finds
herself rewarded with wonderful views
of neighbouring hills from The Cheviot
summit.
»» If you’ve still energy to burn after eat-
ing all those Easter eggs, learn about the
joys of local little league football training
from Frank Fedorowicz and his dedicated dad Kuba, in conversation with Asia
Lompart-Chlaściak.
## Rachel Clements
Kongres Związków Zawodowych (Trades Union Congress) jest organizacją, która
reprezentuje Brytyjskie Związki Zawodowe. Jesteśmy zaangażowani w promocję
unii związków, równości i społecznej sprawiedliwości dla wszystkich.
Związki zawodowe w regionie mogą Ci pomóc w:
wyjaśnieniu i wyegzekwowaniu
twoich praw w miejscu pracy,
włączając minimalną krajową
płacę, urlop oraz ochronę przed
dyskryminacją
nauce i umiejętnościach,
włączając język angielski
w pracy – pomagając
odblokować Twój
potencjał
reprezentowaniu w miejscu
pracy lub podczas przesłuchania
włączając porady prawne
i reprezentowanie w razie
potrzeby
Wszyscy pracownicy w Wielkiej Brytanii mają prawo do przyłączenia się do związków. Spraw, aby Twój głos był słyszalny.
0191 227 55 66
lub wyślij maila do Daniela Krzyszczaka [email protected] lub Bena Sellersa [email protected]
Aby skontaktować się z Kongresem Związków Zawodowych w północno-wschodniej Anglii, zadzwoń pod numer
need
check
quality
mate!
design?
corporate identity by mate creative
design photography publishing
www.matecreative.com

Podobne dokumenty