Pobierz - 2B North East - Magazyn dla Polonii
Transkrypt
Pobierz - 2B North East - Magazyn dla Polonii
czasopismo bezpłatne numer 34 | kwiecień 2009 | czasopismo bezpłatne | wzww.2b.nepco.org.uk north east magazyn dla polonii #34 Temat numeru: Zostajemy! Ale dlaczego? 4 8 Misiowa telewizja a być Polakiem 12 Sylwetki: Futbol, tata i ja 11 Poradnik 13 PL akcenty 10 Newsletter NEPCO POSZUKUJE numer 34 | kwiecień 2009 | www.2b.nepco.org.uk Rysownika! spis treści Zostajesz czy wjeżdzasz? To pytanie w ciągu ostatnich kilku miesięcy słyszał chyba niejeden Polak przebywający w Wielkiej Brytanii. Decyzje bywają trudne i warto rozważyć wszystkie za i przeciw zanim podejmiemy ostateczny werdykt. »» W tym numerze 2B piszemy o tych, którzy zostają d n a l o P n i e Mad rojekt p ! a c a r w po tce! ó r k w uż j y ł ó g e z c z S @ o f n i : t k a t n o K k u . g r o nepco. („Zostajemy! Ale dlaczego?”). A skoro zostają, to co robią? Na przykład chodzą z dziećmi na treningi piłki nożnej („Futbol, tata i ja”), zdobywają szczyty magicznych miejsc w północno-wschodniej Anglii („Cheviot Hills”), czytają polskie książki pożyczone z lokalnych bibliotek („2586 kroków do...”) lub też biegną w maratonie („PL akcenty”). Inni natomiast śledzą wieści z Polski i opinie o tzw. „wyjechanych” i szukają wspólnego mianownika dla odczuwania polskości tu i tam („Misiowa telewizja a być Polakiem”) lub szykują się do Świąt Wielkiej Nocy, poznając angielskie zwyczaje i ucząc się nowych sposobów jedzenia jajek wielkanocnych („Guuuuu!!!”). »» Czymkolwiek postanowicie zajmować się przez najbliższe wiosenne miesiące, pamiętajcie zarówno o rozrywce w postaci dobrych filmów, takich jak „Slumdog Millionnaire”, jaki i o obowiazkach obywatelskich („Znów wybieramy Europosłów”). »» Miłej lektury! 4 Zostajemy! Ale dlaczego? numer 34 | kwiecień 2009 | www.2b.nepco.org.uk Ania słyszała, że Polacy masowo wyjeżdżają z Wysp. Tomek ma kolegę, który ma kolegę, który już wkrótce wybiera się do domu. Kasia sama o tym myśli. Jak jest z nami Polakami z North-East? » Ostatnimi czasy wyjazdy Polaków są tematem rozmów wielu Polaków. Ci, którzy zdecydowali się na stałe osiąść w Anglii, są zdeterminowani, by uczynić z Anglii swoją drugą ojczyznę. Dzisiaj na łamach magazynu 2B opowiadają nam, dlaczego tutaj zostali, jak oceniają angielskie warunki pracy i życia, jak wyobrażają sobie przyszłość w Anglii. Wystarczy chcieć 4 » Magdalena Flaszczyńska, pracownik administracyjny w przedsiębiorstwie elektryczno-gazowym, właściwie może powiedzieć, że już się w Anglii zadomowiła. Mieszkanka Newcastle tak opowiada o przyjeździe: – Dopiero co weszliśmy do UE, nie trzeba było się bardzo wysilać, żeby tu wyjechać. Wystarczyło chcieć. Głównym powodem, dla którego zdecydowała się na wyjazd, była chęć podszkolenia angielskiego – był niezbędny, żeby dostać się na prestiżową uczelnię. Przez pierwsze 14 miesięcy pracowała jako opiekunka do dzieci, ale potem zdecydowała się przedłużyć swój pobyt. We wrześniu 2008 zaczął się jej piąty rok na Wyspach. » Magdalena nie czuje jednak, że niezbędnym elementem dobrego samopo- czucia na Wyspach jest integracja ze społeczeństwem angielskim: – Kontakt z Anglikami mam tylko w pracy, rzadko spotykam się z nimi „po godzinach”. Język polski jest podstawowym językiem, którym się posługuję, gdyż żyję z Polakiem, moimi znajomymi są w dużej większości Polacy, prawie codziennie dzwonię do rodzinnego miasta i oglądam polską telewizję. Żyję sobie spokojnie obok Anglików. Fajnie, że mogę! – cieszy się Polka. Spokojnie, ale obok » Polka zauważa istnienie przepaści między naszymi kulturami i podejściem do codziennych spraw. Podkreśla, że zróż- skiego stylu życia, które bardzo mi odpowiadają. Myślę, że to kraj wielu możliwości. Nie jest zaściankowy i tak bardzo nietolerancyjny jak Polska. Jednak ani jedzenie, ani spędzanie wolnego czasu na clubbingu, ani shopping, zupełnie jej się nie podobają. Do tego dochodzi śmiecenie na ulicach, wieczne życie na debecie i ciągłe spłacanie długów. – Zupełnie nie przeszkadza mi jednak ich, a raczej moja odmienność – dodaje. Pośpiech złotej raczki » Na początku pobytu w Anglii tęsknota za rodziną i przyjaciółmi dawała im się we znaki: – Później, kiedy wpadliśmy w wir pracy, poznaliśmy nowych ludzi, tęsknota za domem była mniejsza. Staramy się mieć telefoniczny kontakt z rodziną raz w tygodniu i raz do roku jechać do Polski. uważa, że tak naprawdę nie ma znaczenia, co robimy, ważne jest to, by nie zamykać się w kręgu Polaków i być otwartym na różne znajomości, a przede wszystkim – na inne kultury i zwyczaje. Zapewnia: – Niezależność finansowa to niezbędna rzecz w życiu każdego człowieka... Jemu udało się ją tu osiągnąć szybko i bezboleśnie. » Piotr dostrzega zalety pracy na Wy- spach: – Nie ma dzikiego pośpiechu, nie ma sytuacji jak w Polsce, gdzie pracownik na jednym stanowisku musi umieć wszystko – tu tylko to, za co ci płacą. Kiedy dostaje w pracy nowe obowiązki ponad umowę, dostaje też dodatkowe pieniądze. » Życie pozbawione problemów to główny argument przemawiający za pozostaniem na Wyspach. – Wiem jednak, że do Polski długo nie wrócę, jeśli w ogóle wrócę. Po co? Polska się zmienia, to fakt, *** » Polacy zostają, bo na Wyspach ży- je im się wygodniej i w środowisku z reguły pozbawionym stresu i gorączki dnia codziennego. Tęsknotę za rodziną starają się tłumić rozmowami przez tele- ∆ foto: Sławek Tosiek temat numeru Zostajemy! Ale dlaczego? nicowanie kulturowe poszerzyły jej światopogląd: – Tolerancja w stosunku do obcych nacji jest jednym z aspektów angiel∆ Magdalena Flaszczyńska w Anglii czuje się jak w domu. #34 5 ∆ Piotrowi Dudziakowi podoba się wysoki standard życia na Wyspach. ludzie trochę lepiej zarabiają, ale czy są szczęśliwsi niż byli 4 lata temu? Nie wynika to z opowiadań moich znajomych, którzy zostali w kraju. Borykają się z problemami, o których ja tu nawet nie myślę. Wrocławianka dodaje: – W Polsce ludzie bardzo się spieszą, nie mają na nic czasu, czasami nawet na telefon raz na jakiś czas i tak kończą się stare znajomości. To tutaj poznałam mojego partnera, który teraz jest moją rodziną. Moja mama odwiedza mnie raz na jakiś czas, częściej niż ja jeżdżę do Polski. Już nie przeszkadza mi rozłąka. » Magdalena na Wyspach znalazła dom i stabilną pracę. Uważa, że tutaj wszystko łatwiej przychodzi, życie nie stresuje jej aż tak bardzo jak w Polsce: – Mam nadzieję, że za 10 lat będę szczęśliwą matką co najmniej dwójki dzieci, bo w tej materii jeszcze się nie spełniłam. Wszystko inne już osiągnęłam. *** » O powrocie do Polski nie myśli również pracownik firmy farmaceutycznej Piotr Dudziak. Mieszkaniec Blaydon od 3 lat prowadzi też własny serwis komputerowy, co jest kontynuacją jego zajęcia w Polsce. Planował z żoną przyjechać do Newcastle na kilkanaście miesięcy – obecnie jest już tutaj 4 lata: – Na rok przed wyjazdem do Anglii moja żona w wakacje przyjechała do Newcastle do pracy i poznała tu bardzo sympatycznych ludzi – mieliśmy więc dobry punkt zaczepienia. Poza tym Newcastle i ogólnie rejon North East jest jednym z najpiękniejszych w całej Anglii. » W ciągu 14 miesięcy udało im się spła- cić kredyt studencki, zarobić na wesele oraz wyprowadzić się z wynajmowanego pokoju do dużego domu bez obcych ludzi. Po osiągnięciu celu, dla którego przyjechali do Anglii, zaczęli bardziej czerpać z życia: – Standard życia w UK jest bardzo wysoki i obecnie nie mamy zamiaru opuszczać Anglii – dodaje. » Trzydziestolatkowi podobają się również inne zasady panujące w pracy, jak na przykład ustalone godziny przerwy obiadowej, których nikt i nic nie ma prawa naruszyć. Również to, że odrobina ekstrawagancji w stroju nie kosztuje „dziwnych” spojrzeń obcych ludzi, zyskuje jego sympatię. Jednak w angielskim stylu życia nie podoba się mu brak zainteresowania polityką przeciętnego Anglika. Piotr nie ma też dobrego zdania o systemie edukacji i wychowywaniu dzieci w UK, ale zastrzega, że to prawdopodobnie wina braku informacji na ten temat, gdyż nie ma własnych dzieci, i krytycznych artykułów w gazetach. fon i wzajemnymi odwiedzinami. Zresztą większość osób przyznaje, że tylko na początku był to problem. Z czasem i to mija. Tutaj po prostu stać nas na łatwe życie – jeżeli tylko chcemy. # Danuta Kudłacik Dać coś z siebie » – Myślę, że powoli staję się częścią tego społeczeństwa. Nie tylko lokalnie. Staramy się udzielać w schronisku dla zwierząt i trenujemy w lokalnym centrum sportowym, a moi klienci to w większości ludzie zamieszkujący okolice Blaydon. Polak To jest miejsce na Twoją reklamę To advertise in 2B contact: [email protected] 6 Magiczne miejsca: Cheviot Hills 7 Język bez granic: Guuuuu!!! 8 Refleksja: Misiowa telewizja a być Polakiem 9 Z kraju ojców: Edukacja ekonomiczna 10 Newsletter NEPCO 10 Jak człowiek z człowiekiem 10 Czytelnia 11 Poradnik 11 Filmoteka 12 Sylwetki: Futbol, tata i ja 12 Przegląd angielskich charity: Mind 13 Znów wybieramy Europosłów 13 PL akcenty 14 Foki i dzioby – Farne Islands 14 English summary ## Anna Fraszczyk i ekipa 2B To jest miejsce na Twoją reklamę To advertise in 2B contact: [email protected] »» Redaktor naczelny: Anna Fraszczyk »» Zastępca redaktora naczelnego: Danuta Kudłacik »» Projekt i opracowanie graficzne: Mateusz Tomaszewski – Mate Creative www.matecreative.com »» Autorzy: Rachel Clements, Tomek Dębski, Joanna Lompart-Chlaściak, Kasia Makarewicz, Paulina Pilarska, Piotr Surmaczyński, Sławek Tosiek, Lena Weber, Szymon Wierzchowski, Grażyna Winniczuk, Jerzy Wojciech »» Foto na okładce: Sławek Tosiek »» Wsparcie techniczne: Quality Computer Specialists www.newcastlecomputerrepair.co.uk »» Kontakt z redakcją: [email protected] »» Wydawca: NEPCO CIC »» Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam. www.2B.nepco.org.uk Jeżeli nie chcesz, żeby ktoś zobaczył Twoje rysunki (portrety, komiksy, itd.), nie kontaktuj się z nami. Jeżeli uważasz, że szuflada lub kąt pod łóżkiem, to właściwe miejsce na Twoje prace, nic nie rób. Jeżeli jednak masz talent, dobre pomysły i chcesz publikować, damy Ci szansę zaistnieć na łamach “2B NorthEast”. Po prostu skontaktuj się z nami na: info@nepco. org.uk w sprawie szczegółów współpracy. (DK) Speca od marketingu! Z naszego doświadczenia wynika, że osoby współpracujące z organizacjami non-profit lepiej znajdują się na rynku pracy. Nie tylko mogą zapełnić swoje CV, ale również – wykazać się zdobytymi umiejętnościami podczas rozmów kwalifikacyjnych. Mamy ofertę dla osoby, która ma doświadczenie w pracy w marketingu lub po prostu interesuje się zagadnieniami promocji i sprzedaży. Jeżeli wiesz, jak dostarczyć właściwy produkt na właściwy rynek, we właściwym czasie i po właściwej cenie, skontaktuj sie nami na info@nepco. org.uk. Damy Ci możliwość pracy w silnym zespole osób zaangażowanych w tworzenie rozwijającej się gazety i podniesienia Twoich kwalifikacji. (DK) Dystrybutorów! Poszukujemy też osób zainteresowanych pomocą w dystrybucji naszego magazynu na terenie północno-wschodniej Anglii, kontakt: [email protected] (DK) 3 numer 34 | kwiecień 2009 | www.2b.nepco.org.uk »» Ostatnimi czasy wyjazdy Polaków są tematem rozmów wielu Polaków. Ci, którzy zdecydowali się na stałe osiąść w Anglii, są zdeterminowani, by uczynić z Anglii swoją drugą ojczyznę. Dzisiaj na łamach magazynu 2B opowiadają nam, dlaczego tutaj zostali, jak oceniają angielskie warunki pracy i życia, jak wyobrażają sobie przyszłość w Anglii. Wystarczy chcieć 4 »» Magdalena Flaszczyńska, pracownik administracyjny w przedsiębiorstwie elektryczno-gazowym, właściwie może powiedzieć, że już się w Anglii zadomowiła. Mieszkanka Newcastle tak opowiada o przyjeździe: – Dopiero co weszliśmy do UE, nie trzeba było się bardzo wysilać, żeby tu wyjechać. Wystarczyło chcieć. Głównym powodem, dla którego zdecydowała się na wyjazd, była chęć podszkolenia angielskiego – był niezbędny, żeby dostać się na prestiżową uczelnię. Przez pierwsze 14 miesięcy pracowała jako opiekunka do dzieci, ale potem zdecydowała się przedłużyć swój pobyt. We wrześniu 2008 zaczął się jej piąty rok na Wyspach. »» Magdalena nie czuje jednak, że nie- zbędnym elementem dobrego samopo- czucia na Wyspach jest integracja ze społeczeństwem angielskim: – Kontakt z Anglikami mam tylko w pracy, rzadko spotykam się z nimi „po godzinach”. Język polski jest podstawowym językiem, którym się posługuję, gdyż żyję z Polakiem, moimi znajomymi są w dużej większości Polacy, prawie codziennie dzwonię do rodzinnego miasta i oglądam polską telewizję. Żyję sobie spokojnie obok Anglików. Fajnie, że mogę! – cieszy się Polka. skiego stylu życia, które bardzo mi odpowiadają. Myślę, że to kraj wielu możliwości. Nie jest zaściankowy i tak bardzo nietolerancyjny jak Polska. Jednak ani jedzenie, ani spędzanie wolnego czasu na clubbingu, ani shopping, zupełnie jej się nie podobają. Do tego dochodzi śmiecenie na ulicach, wieczne życie na debecie i ciągłe spłacanie długów. – Zupełnie nie przeszkadza mi jednak ich, a raczej moja odmienność – dodaje. Spokojnie, ale obok »» Życie pozbawione problemów to główny argument przemawiający za pozostaniem na Wyspach. – Wiem jednak, że do Polski długo nie wrócę, jeśli w ogóle wrócę. Po co? Polska się zmienia, to fakt, »» Polka zauważa istnienie przepaści między naszymi kulturami i podejściem do codziennych spraw. Podkreśla, że zróż- Pośpiech złotej raczki »» Na początku pobytu w Anglii tęsknota za rodziną i przyjaciółmi dawała im się we znaki: – Później, kiedy wpadliśmy w wir pracy, poznaliśmy nowych ludzi, tęsknota za domem była mniejsza. Staramy się mieć telefoniczny kontakt z rodziną raz w tygodniu i raz do roku jechać do Polski. »» Piotr dostrzega zalety pracy na Wyspach: – Nie ma dzikiego pośpiechu, nie ma sytuacji jak w Polsce, gdzie pracownik na jednym stanowisku musi umieć wszystko – tu tylko to, za co ci płacą. Kiedy dostaje w pracy nowe obowiązki ponad umowę, dostaje też dodatkowe pieniądze. uważa, że tak naprawdę nie ma znaczenia, co robimy, ważne jest to, by nie zamykać się w kręgu Polaków i być otwartym na różne znajomości, a przede wszystkim – na inne kultury i zwyczaje. Zapewnia: – Niezależność finansowa to niezbędna rzecz w życiu każdego człowieka... Jemu udało się ją tu osiągnąć szybko i bezboleśnie. *** »» Polacy zostają, bo na Wyspach ży- je im się wygodniej i w środowisku z reguły pozbawionym stresu i gorączki dnia codziennego. Tęsknotę za rodziną starają się tłumić rozmowami przez tele- ∆∆foto: Sławek Tosiek temat numeru Zostajemy! Ale dlaczego? nicowanie kulturowe poszerzyły jej światopogląd: – Tolerancja w stosunku do obcych nacji jest jednym z aspektów angiel∆∆Magdalena Flaszczyńska w Anglii czuje się jak w domu. Ania słyszała, że Polacy masowo wyjeżdżają z Wysp. Tomek ma kolegę, który ma kolegę, który już wkrótce wybiera się do domu. Kasia sama o tym myśli. Jak jest z nami Polakami z North-East? 5 ∆∆Piotrowi Dudziakowi podoba się wysoki standard życia na Wyspach. ludzie trochę lepiej zarabiają, ale czy są szczęśliwsi niż byli 4 lata temu? Nie wynika to z opowiadań moich znajomych, którzy zostali w kraju. Borykają się z problemami, o których ja tu nawet nie myślę. Wrocławianka dodaje: – W Polsce ludzie bardzo się spieszą, nie mają na nic czasu, czasami nawet na telefon raz na jakiś czas i tak kończą się stare znajomości. To tutaj poznałam mojego partnera, który teraz jest moją rodziną. Moja mama odwiedza mnie raz na jakiś czas, częściej niż ja jeżdżę do Polski. Już nie przeszkadza mi rozłąka. »» Magdalena na Wyspach znalazła dom i stabilną pracę. Uważa, że tutaj wszystko łatwiej przychodzi, życie nie stresuje jej aż tak bardzo jak w Polsce: – Mam nadzieję, że za 10 lat będę szczęśliwą matką co najmniej dwójki dzieci, bo w tej materii jeszcze się nie spełniłam. Wszystko inne już osiągnęłam. *** »» O powrocie do Polski nie myśli również pracownik firmy farmaceutycznej Piotr Dudziak. Mieszkaniec Blaydon od 3 lat prowadzi też własny serwis komputerowy, co jest kontynuacją jego zajęcia w Polsce. Planował z żoną przyjechać do Newcastle na kilkanaście miesięcy – obecnie jest już tutaj 4 lata: – Na rok przed wyjazdem do Anglii moja żona w wakacje przyjechała do Newcastle do pracy i poznała tu bardzo sympatycznych ludzi – mieliśmy więc dobry punkt zaczepienia. Poza tym Newcastle i ogólnie rejon North East jest jednym z najpiękniejszych w całej Anglii. »» W ciągu 14 miesięcy udało im się spła- cić kredyt studencki, zarobić na wesele oraz wyprowadzić się z wynajmowanego pokoju do dużego domu bez obcych ludzi. Po osiągnięciu celu, dla którego przyjechali do Anglii, zaczęli bardziej czerpać z życia: – Standard życia w UK jest bardzo wysoki i obecnie nie mamy zamiaru opuszczać Anglii – dodaje. »» Trzydziestolatkowi podobają się również inne zasady panujące w pracy, jak na przykład ustalone godziny przerwy obiadowej, których nikt i nic nie ma prawa naruszyć. Również to, że odrobina ekstrawagancji w stroju nie kosztuje „dziwnych” spojrzeń obcych ludzi, zyskuje jego sympatię. Jednak w angielskim stylu życia nie podoba się mu brak zainteresowania polityką przeciętnego Anglika. Piotr nie ma też dobrego zdania o systemie edukacji i wychowywaniu dzieci w UK, ale zastrzega, że to prawdopodobnie wina braku informacji na ten temat, gdyż nie ma własnych dzieci, i krytycznych artykułów w gazetach. Dać coś z siebie »» – Myślę, że powoli staję się częścią tego społeczeństwa. Nie tylko lokalnie. Staramy się udzielać w schronisku dla zwierząt i trenujemy w lokalnym centrum sportowym, a moi klienci to w większości ludzie zamieszkujący okolice Blaydon. Polak fon i wzajemnymi odwiedzinami. Zresztą większość osób przyznaje, że tylko na początku był to problem. Z czasem i to mija. Tutaj po prostu stać nas na łatwe życie – jeżeli tylko chcemy. ## Danuta Kudłacik To jest miejsce na Twoją reklamę To advertise in 2B contact: [email protected] numer 34 | kwiecień 2009 | www.2b.nepco.org.uk ca s j e i m e n z c i g a m o t i v s l l i e H h C u, to trou naszego region yt cz sz o eg sz yż lów. iot, najw ych życiowych ce nn ie Zdobycie The Chev dz co i ch ły naszych zwyk ci, ale za to chę jak osiąganie naszych możliwoś rę ia m na i o ok ys w i widoki na ztacza przed nam Poprzeczka nie za ro i ść do ra je da chołek dotarcie na wierz e możliwości. w no inne szczyty i 6 »» W życiu chodzi o to, by zdobywać szczyty. Dla jednych są to szczyty marzeń, dla innych – własnych możliwo ści. A niektórzy sprawę biorą dosłown ie i zdobywają szczyty gór. Nie wszyscy muszą od razu porywać się na Kilimandż aro, tak jak dziewięciu „sławnych i bogatyc h”, którzy niedawno weszli na najwyższ ą górę Afryki dla Comic Relief. Swą „szczytn ą przygodę” można zacząć od najwyższ ej góry Northumberland. »» The Cheviot, bo o niej mowa, ma jedy- nie 815 m, więc wejście na nią nie zajm uje tygodnia, lecz parę godzin. Jednak niezbyt duża wysokość wzniesienia nie powinna zmylić wędrowców. Zmienne warunki atmosferyczne o każdej porze roku potrafią znacznie utrudnić marsz. Moje pierwsze podejście nie zakończyło się sukcesem właśnie z powodu złej pog ody – wiatr był tak silny, że stwarzał prawie namacalną zaporę, niewidzialną barierę, która momentami zatrzymywa ła mnie w miejscu. Szczęście dopisało przy drugiej próbie, kilka miesięcy później. Był słoneczny, bezwietrzny dzień i trud wędrówki nagradzały cudowne widoki na okoliczne wzgórza i wzniesienia całe go masywu The Cheviot Hills. »» Masyw ma sześć szczytów o wysokości powyżej 2 tysięcy stóp (610 m), czyli takich, które w geograficznym języku mogą już nosić dumne miano góry. Są piec hurzy, którzy próbują w jeden dzień wejś ć na nie wszystkie: The Cheviot, Windy Gyle, Bloodybush Edge, Cushat Law, Comb Fell i Hedgehope Hill. Oznacza to pokonani e trasy o długości 23 mil w górę i dół wzn iesień porośniętych głównie trawą i wrz osami, a w dolinach i przy potokach równ ież krzewami i drzewami. Dwa kilometry na północ od masywu już jest Szkocja. ∆∆foto: Joanna Lo mpart-Chlaściak Większość szlak ów na szczyt Th e Cheviot zaczyna się z Ha rthope Burn od północnowschodniej stro ny góry (dojazd od Wooler z drogi A697). Dr oga publiczna ko ńczy się trawiastym park ingiem i stamtąd można wybrać swą trasę . Więcej informac ji na stronie: www.ch eviotwalks.co.u k »» Sam szczyt The Cheviot jest rozległy i płaski, a w deszczową pogodę przy pomina bardziej podmokłe torfowisko niż czubek góry. By ułatwić marsz piechuro m i chronić torfowisko przed zadeptan iem, władze Parku Narodowego Northum berland ułożyły ścieżki z kamiennych płyt. A najwyższy punkt oznaczono beto nową iglicą – przyznacie, że jest to o wiele bardziej solidny „drogowskaz” niż ozna czenie szczytu Kilimandżaro zbite z pa ru desek. No i zdobycie The Cheviot nie zost awi dziury w domowym budżecie, gdyż wstęp do Parku Narodowego jest bezpłatny. Same zalety. Życzę udanych wędrówek na szczyty. ## Joanna Lompart-Chlaściak język bez granic „Granice mojego języka są granicami mojego świata” Ludwik Wittgenstein Guuuuu!!! Nadchodzi Wielkanoc Były ostatki, pączki tłustoczwartkowe, Wielki Post, a teraz będziemy szykować koszyki ze Święconką oraz oczywiście wiadra na Śmigus Dyngus! A jak Święta Wielkiej Nocy wyglądają u Brytyjczyków? »» Wielkanoc nie ma obecnie szczególnie religijnego wydźwięku i przeciętnemu Brytyjczykowi kojarzy się głównie z 4-dniowym weekendem – easter weekend. Niemalże tradycją wielkanocną jest, że każdy szanujący się posiadacz samochodu na Wyspie stawia sobie za punkt honoru, aby znaleźć się w tym okresie na jej przeciwnym krańcu. Bo przecież jak to nie wyjechać z domu w weekend wielkanocny?! Jaki tego efekt – łatwo sobie wyobrazić: większość podróżujących spędza długie godziny w wielkanocnych megakorkach, umilając sobie zapewne czas, zajadając czekoladowe jajka. »» Bo czekoladowych jajek zjada się ca- łe góry. Brytyjczycy obdarowują się nimi i dla większości z nich na tym geście kończą się obchody Wielkanocy. Jedno z brytyjskich czekoladowych jajek zyskało prawie kultowe miejsce w wielkanocnym menu. Jeśli spoglądacie czasami na brytyjską telewizję, być może zaintrygowało Was pojawienie się z końcem zimy reklam czekoladowych jajek o… samobójczych skłonnościach. 7 Ni mniej, ni więcej – autodestrukcyjne jajka, które z każdą reklamą prezentują coraz bardziej wymyślne sposoby rozplaskiwania się na miazgę, wydając przy tym heroiczne okrzyki: guuu!!! (jak to widocznie jajka mają w zwyczaju…). To jajka z czekolady Cadbury. »» Jajka Cadbury są inne niż wszystkie. Pod czekoladową skorupką wypełnione są lepkim biało-żółtym lukrem, imitując prawdziwe jajka. Ich pierwotna reklama sprzed laty opierała się na haśle: „jak jesz swoje?” how do you eat yours? (czy na przykład połykasz w całości, czy też najpierw wylizujesz „żółtko”?) Obecne jajka chyba ponosi wczesnowiosenny entuzjazm, gdy rzucają się na krajalnicę do jajek, mikser lub wystrzeliwują w sufit na korku od szampana. Niemniej jednak, pojawienie się reklam „guuu-gowo” rozkrzyczanych fioletowych jajek to komercyjny znak, że za parę tygodni Wielkanoc. »» Z brytyjskich kulinarnych trady- cji okołowielkanocnych warto jeszcze wspomnieć słodkie kajzerki droż- dżowe (hot cross buns), które jada się w Wielki Piątek (good friday). »» Cofając się nieco w kalendarzu do ostatków, napotkacie duże różnice kulturowe. W brytyjskim kalendarzu nie ma Tłustego Czwartku! Nie ma pączków! Tradycyjnie, w brytyjskie ostatki, w poniedziałek przed Środą Popielcową (ash wednesday) i Wielkim Postem (lent) jadało się mięso, natomiast we wtorek – jajka i potrawy na bazie jajek. I tak oto powstał Dzień Naleśnika (Pancake Day)! We wtorek (shrove tuesday) Brytyjczycy smażą, ścigają się z patelnią w dłoniach oraz rywalizują w podrzucaniu naleśników na czas. Niezła zabawa. »» Czego jednak zdecydowanie brakuje w brytyjskiej tradycji? Oczywiście Śmigusa! Dopadnijmy więc znajomych Anglików w Poniedziałek Wielkanocny z filiżanką wody zamiast herbaty, może być z mlekiem – tak w ramach wymiany kulturowej… »» Kasia Makarewicz numer 34 | kwiecień 2009 | www.2b.nepco.org.uk refleksja Kiedy w 966 roku Mieszko zjednoczył plemiona polańskie i dokonał chrztu Polski, staliśmy się narodem. To, co nas wyróżnia to nasza kultura, historia i tradycja. To te czynniki czynią z nas Polaków. 8 »» Czy jeśli ktoś mieszka na przykład w Newcastle, ale kultywuje polską tradycje i jest dumny ze swojego pochodzenia, jest gorszym Polakiem od kogoś, kto mieszka wprawdzie w ojczyźnie, ale z polską tradycją jest na tyle słabo związany, że nie potrafi zaśpiewać hymnu narodowego? Myślę, że obie te osoby są Polakami w równym stopniu, ale brak znajomości hymnu narodowego jest przejawem braku szacunku do swojego pochodzenia, do narodu i ojczyzny. Fakt zamieszkiwania poza granicami kraju nie ma najmniejszego znaczenia dla przynależności narodowej. Jedynym kryterium określającym, czy jesteśmy Polakami jest to, czy czujemy się Polakami. Wszystko inne to tylko nieuprawnione próby dzielenia nas Polaków na gorszych i lepszych. To co nas dzieli? »» Tak naprawdę dzieli nas mniej niż mogłoby się wydawać. Sam często zastanawiam się, czy rzeczywiście wyjechałem naprawdę z Polski. Codziennie rano w trakcie śniadania oglądam wiadomości w polskiej telewizji. Mam świadomość, co się dzieje w ojczyźnie. Odruchowo nawet sprawdzam pogodę w mojej ukochanej Gdyni. Martwią mnie problemy i cieszą sukcesy naszej ojczyzny. Czemu więc jestem, jako Polak mieszkający poza granicami Polski, traktowany przez niektórych rodaków w kraju z taką złośliwością i pogardą? Jestem w stanie pojąć nierozumne komentarze internautów, takich jak sławny z Onetu Antek Emigrant, ale nie potrafię zaakceptować faktu, że polskie media i politycy „dorabiają gębę” wszystkim, którzy mieszkają za granicą. »» Na pierwszy rzut oka widać, że życie – nawet emigranta w Wielkiej Brytanii – jest łatwiejsze od życia przeciętnego Polaka w kraju. Jednak wielu w Polsce fakt ten zupełnie nie pasuje i starają się przedstawić nasze życie tu jako gehennę Z kraju ojców Edukacja ekonomiczna a w o i s i M a j z i w e l te a być m e i k a l Po ∆∆foto: Joanna Lompart-Chlaściak i ciągłą walkę o przetrwanie. Czyżby wynikało to z zasady głównego bohatera filmu „Miś” prezesa Ryszarda Ochódzkiego: Chodzi o to, żeby plusy nie przesłoniły nam minusów. Trudne pytania »» – Kilka namiotów nad rzeką, ubrania suszące się na drzewach i palenisko. To wszystko, co zostało grupie Polaków po wyprawie po pracę do Wielkiej Brytanii. Naszemu korespondentowi Maciejowi Worochowi opowiedzieli swoją dramatyczną historię. Brytyjska prasa szacuje, że z powodu kryzysu z Wysp wyjechało już około 300 tysięcy Polaków... – taki felieton ukazał się 5 marca w głównym wydaniu Faktów TVN (www.tvn24.pl, tytuł: „Wyspy Nieszczęścia”). Czy to nieprawda? Prawda. Pan z TVN znalazł gdzieś w Anglii 3 bezdomnych Polaków i zrobił o nich felieton. Ale nie jest prawdą, że bezdomność jest cechą charakteryzującą naszą społeczność. Na pasku na ekranie redaktor Woroch ma napisane „Londyn”, a w tle krzaki. Czy to londyńskie krzaki trudno powiedzieć, ale równie dobrze można by spotkać grupę koczujących bezdomnych Polaków na dworcu centralnym w Warszawie, jak również w dziesiątkach tysięcy miejsc w całej Polsce. Jaka byłaby więc reakcja naszych rodaków w kraju, gdyby w następnym numerze 2B ukazał się reportaż z Polski z informacją , że już ponad 1,5 miliona ludzi wyjechało z kraju, a liczba bezdomnych wg informacji MONARu wynosi w Polsce 300 tysięcy? Czy uznane byłoby to za „plucie we własne gniazdo” i „szkalowanie ojczyzny”? Czy obecny prezydent poczuwa się w imieniu Polski do odpowiedzialności także za tych ludzi, którzy są bezdomni i sobie nie radzą i są w Polsce? Czy raczej bezdomnemu rodakowi w kraju powie „spieprzaj dziadu”? »» Czasami wydawać się może, że media i część klasy politycznej zmówiło się, by wykreować negatywny obraz emigrantów polskich, by zatrzymać ludzi w kraju. Najprawdopodobniej spisku przeciw Polonii w UK nie ma. Są natomiast kompleksy i przesądy. To są główne przyczyny podziałów pomiędzy Polakami. Wszyscy jesteśmy Polakami »» Polacy, którzy wyjechali z ojczyzny, by za granicą mieszkać pracować i żyć, nie przestają być Polakami. Nawet kiedy otrzymują paszport w nowej ojczyźnie, w dalszym ciągu są Polakami. Bo polskość to nasza tradycja. W finałowej scenie kultowego filmu Stanisława Barei „Miś” padają, jakże dziś aktualne, słowa na temat polskiej tradycji: Tradycja to dąb, który tysiąc lat rósł w górę, kolęda, ludu śpiewanie, to jest ojców mowa. Pomimo tego, że mieszkamy poza ojczyzną, nie czyni nas to mniej wartościowymi Polakami. Przywołując jeszcze raz mistrza Bareję: kto inaczej sądzi, świeci jak zgasła świeczka na słonecznym dworze. Niech te słowa skierowane do barejowego „Misia” – prezesa klubu Tęcza, trafią do współczesnych prezesów i wszystkich tych, którzy całą swoją energię wkładają w to, by nasz naród podzielić i „upupić”. »» Piotr Surmaczyński »» Wczesny koniec beztroskiego dzieciństwa zarządziła koalicja rządowa parlamentarna. Jak pewnie pamiętacie, ja już coraz słabiej, naukę w Polsce rozpoczyna się od pierwszej klasy w wieku lat siedmiu. Tak działo się od niepamiętnych czasów. Zmieniały się jedynie elementarze dla pierwszej klasy. Nieśmiertelny elementarz Falskiego zastąpiony został przez szeroką gamę nowych produktów dydaktycznych, ale nikt do tej pory nie próbował zmieniać wieku pierwszoklasistów. Ten czas nadszedł. Koalicjanci stwierdzili zgodnie, że Polacy nie gęsi, swój język mają, a jego tajniki winni zgłebiać począwszy od wieku sześciu lat. Tak dzieje się podobno w oświeconej części Europy, a my do niej nieuchronnie zmierzamy i nie możemy młodych Polaków skazywać na gorszy start. Larum podniosły niezliczone zastępy matek Polek. W obronie uciśnionych latorośli ujął się Ojciec Narodu, stawiając veto w miejsce podpisu. Ustawa trafiła ponownie do Sejmu, a w nim spotkała się ze zrozumieniem ze strony PiS oraz brakiem tegoż ze strony SLD. Stanowisko koalicji znane było wcześniej. Przy wsparciu SLD veto prezydenckie odrzucono, ustawę uchwalono i zamiast do kosza trafi ona ponownie na biurko prezydenta. Tym razem podpis jest pewny. Dawno temu, gdy miałem sześć lat, mój ojciec zapy- tał się mnie, czy chcę iść do szkoły w wieku lat sześciu czy siedmiu. Taka możliwość istniała bowiem wówczas i pewnie istnieje do tej pory, choć mało kto z niej korzysta. Pohamowałem wówczas swój pęd do wiedzy i odpowiedziałem ojcu, że pójdę do szkoły później, bo chcę mieć dłuższe dzieciństwo. Sam bym pewnie tego nie pamiętał, gdyby nie to, że ojciec mój wielokrotnie mi później o tym przypominał. Wiadomo, dzieci nie gęsi i swój rozum mają. Ciekawe tylko, co na to wszystko dzisiejsze małolaty? »» Miesiąc temu pisałem, że złoty oszalał. Od tego czasu nieco mu przeszło i rozpoczął powolną wędrówkę w przeciwnym kierunku. Nie, żeby od razu był na takim poziomie, jak pół roku temu, ale znacznie oddalone widmo zagranicznych wakacji zaczęło się przybliżać. Nam w kraju, bo Wam odwrotnie, tak się porobiło. Ale jak u nas będzie nieco drożej, a u Was nieco taniej, to zawsze możemy się spotkać gdzieś w Trzecim Świecie. Światów nam, całe szczęście, nie brakuje. Z odwrotnego trendu szczególnie cieszą się klienci banków, którzy zaciągnęli kredyty w obcych walutach oraz prezesi firm, które dały się nabrać na tak zwane opcje walutowe. W zeszłym roku banki oferowały klientom biznesowym usługę kredytową z zastosowaniem sztywnego, korzystnego dla kredytobior- cy, kursu waluty. Kredyt był o wiele tańszy i wiele firm dało się na niego skusić. Problemy zaczęły się wraz z kryzysem, gdy przy spłacie kredytu ten przelicznik był o wiele niższy od aktualnego kursu. Wiele firm w ten sposób stanęło na skraju bankructwa i oddało bankom o wiele więcej niż wcześniej zaoszczędziło. Gwałtowne protesty przedsiębiorców napotkały zrozumienie ze strony PSL, które zaproponowało ustawę anulującą wstecznie niekorzystne umowy lub dofinansowanie poszkodowanych. Ten pomysł nie spodobał się jednak ani koalicjantowi, ani nawet prezydentowi, który powołując się na swą wiedzę prawniczą, oświadczył, że prawo nie może działać wstecz. A budżet nie może działać w ogóle, bo kasa pusta. Problem istnieje, bo przecież firmy to miejsca pracy, ludzie, ich rodziny. Jednak nikt z protestujących dziś menedżerów nie zgłaszał problemu przed kryzysem, gdy przelicznik był korzystny, dlaczego więc dziwią się dziś, gdy ponoszą straty? Grając w ruletkę należy liczyć się z przegraną. Nie wiem, jak wy, ale ja nie chciałbym do tego dokładać. »» A za oknem pierwszy dzień wiosny nawet wówczas, gdy przez chwilę pada śnieg. »» Niezwykle było mi miło. ## Jerzy Wojciech 9 Warsztaty w Blyth 10 W dwa kolejne marcowe piątki pracownicy sektora publicznego w hrabstwie Northumberland zgłębiali tajniki polskiej kultury i historii na warsztatach zorganizowanych specjanie dla nich przez NEPCO CIC. W sumie ponad dwadzieścia osób miało szansę lepiej zrozumieć imigrantów, z jakimi spotykają się jako policjanci, strażacy czy urzędnicy, oraz zadawać nurtujące ich pytania dotyczące życia codziennego Polaków i różnic kulturowych, jakie zdarzają się powodować wiele barier w komunikacji i udzielaniu pomocy. Spotkanie z EURES Joe Bennett z EURES (odpowiednik ogólnoeuropejskiego Job Centre) spotkał się z przedstawicielami aktywnie działającej Polonii w North East, aby dyskutować na temat nowego projektu, jaki ma szansę ujrzeć swiatło dzienne w czerwcu 2009 r. Będzie to dzień otwarty, na którym zainteresowane osoby będą Made in Poland powraca?! Pamiętacie Festiwal Kultury Polskiej „Made in Poland”, który miał miejsce w maju 2008 r.? Mamy dla Was dobrą wiadomość! Jest szansa na kumulację polskich imprez kulturalnych w czerwcu tego roku. Filmy, wykłady, sztuka – to tylko niektóre pomysły, jakie w życie wcielać będzie grupa zapalonych organizatorów. Więcej informacji na polskich stronach internetowych już wkrótce. Web: www.nepco.org.uk E-mail: [email protected] sać o polskim społeczeństwie, bo nie znał jego natury. My chcielibyśmy się temu trochę bliżej przyjrzeć. W „Hebanie” wspomniany autor opisuje społeczeństwo, które stało się ofiarą najeźdźców, którzy opanowali afrykańską ziemię przez setki lat. Wskazał na patologiczne skutki obdarcia ludzi nie tylko z ich ziemi, ale języka i kultury. Patologia tego zjawiska objawiała się mianowicie w różnych plemionach, które nagle zostały wrzucone w jeden worek zniewolenia, które wymusiło przeniknięcie się tych kultur. »» Paradoksalnie, dopiero oczekiwane wyzwolenie spowodowało dopuszczenie owych kultur do głosu i oto kość niezgody i istota konfliktu. Bo i oto nagle, żeby odrodzić się w siłę jedne musiały zdominować pozostałe. Ta historyczna sytuacja miała zgubne skutki psychologiczne. Zatruła wśród mieszkańców Afryki stosunki międzyludzkie, rozkrzewiła nienawiść i walkę o przetrwanie. »» Nam trudno oprzeć się wrażeniu, że Ryszard Ka- puściński doskonale znał naturę polską, bo znał naturę społeczeństwa podzielonego i zniewolonego. Stawiamy tezę, iż historyczna sytuacja naszego kraju odcisnęła znaczące piętno na psychice polskiego społeczeństwa... A Wy? Czy odczuwacie to piętno w swoim życiu? ## Lena i Tom 2586 kroków do... »» Bycie w ciąży to wspaniały okres w życiu kobiety, ale również czas dużych wydatków. Wyprawka dla malucha i dbanie o zdrowie przyszłej mamy niemało kosztują. Od kwietnia 2009 r. kobiety przy nadziei będą mogły liczyć na dodatkowy „grosz”. Panie w co najmniej 25 tygodniu ciąży mają prawo ubiegać się o grant w wysokości 190 funtów przeznaczony na przygotowanie się do urodzenia dziecka. Pieniądze są przyznawane przez HM Revenue & Customs i nie podlegają opodatkowaniu. Nie wpływają też na obliczanie wysokości zasiłków. Komu należy się grant? Każdej przyszłej mamie, niezależnie od jej zarobków, której termin porodu przypada na dzień 6 kwietnia 2009 r. lub później, która jest pod opieką położnej lub lekarza i która mieszka (i ma prawo pobytu) w Zjednoczonym Królestwie. Zapytaj swą położną lub lekarza o formularz. Więcej szczegółów na stronie: www.campaigns.direct.gov.uk/money4mum2be ((JL-Ch) JET – doradztwo i szkolenia »» JET (Jobs, Education & Training) zo- stał założony w 2001 r. jako organizacja charytatywna. Wówczas jeszcze był częścią Urzędu Miasta w Newcastle. Od 2004 r. organizacja działa samodzielnie i jest usytuowana na terenie Cruddas Park w centrum handlowym. »» Obecnie pomoc JET skierowana jest głównie do tych, którzy w Wielkiej Brytanii szukają azylu, ludzi z mniejszości narodowych oraz tych emigrantów, którzy otrzymali już dokumenty stałego pobytu (Indefinite leave to remain). »» W ramach nowych funduszy JET zaj- muje się dostarczaniem programu Career Advice Plus, w którym mogą uczestniczyć także Polacy. Ma on na celu zachęcanie ludzi do gorliwszego szukania pracy. Obejmuje do 5 sesji z doświadczonym doradcą, który zajmie się sprawdzaniem cech osobowości, wyborem odpowiedniego kursu i dalszej drogi rozwoju personalnego, ułatwiającego znalezienie pracy. Doradca z JET pomoże ci także w skomponowaniu przykuwającego oko CV, aplikacji o pracę i da wskazówki, jak aktywnie szukać pracy. »» A jak to jest z opowiadaniami? Nigdy nie wymagałam od li- Poczytać coś po polsku... Jest kilkadziesiąt książek w naszym rodzimym języku w naszej bibliotece, ale większość albo już znam, albo są mało interesujące. »» Pracując w East End, mechanicznie zaczynam wyrównywać je na półce, kiedy mój wzrok przyciąga pozycja 192, grube tomiszcze z zagadkowym tytułem „2586 kroków” Andrzeja Pilipiuka. Otwieram – „fabrycznie” postarzałe kartki, książka wygląda, jakby ktoś ją umoczył w wodzie, gdzieniegdzie czarno-białe ilustracje Macieja Dębskiego, spis treści mi mówi, że to kilkanaście prawdopodobnie fantastycznych opowiadań („Mars 1899”, „Wiedźma Monika”). Decyzja: biorę, nic mnie to przecież nie kosztuje. »» Wydaje mi się, że nie czytałam Pilipiuka, więc zaglą- dam do sieci po więcej informacji. Okazuje się, że, na przykład, kontynuował on serię Nienackiego o Panu Samochodziku pod pseudonimem Tomasz Olszakowski – no proszę, więc jednak znam, bo czytałam niektóre jego „Samochodziki”. Napisał też cykl o Jakubie Wędrowyczu – bimbrowniku, alkoholiku, złodzieju i egzorcyście. Bohater lub raczej antybohater, przez jednych uwielbiany, przez innych krytykowany co niemiara. Mieszane uczucia są okazywane kolejnemu cyklowi pt. „Kuzynki” – tym razem o trzech kobietach, wampirzycy Monice, szlachciance Stanisławie i Katarzynie, agentce CBŚ. Dobre czytadła, piszą przeważnie, ale nic poza tym. prawdopodobne zdarzenia biorą górę nad walorami intelektualnymi. Tego typu literaturę pochłania się równie szybko, jak się zapomina i cały właśnie w tym urok. ## Grażyna Winniczuk Dla twórczych dusz, które interesują się fantastyką zorganizowano ciekawy konkurs w dwóch kategoriach: literackiej i graficznej. W jury zasiada oczywiście Andrzej Pilipiuk, a nagrodą jest wydanie zbioru nagrodzonych prac i kwoty pieniężne. Szczegóły na stronie www.horyzonty-wyobrazni.pl. (wszyscy Polacy są), • musisz być obecnie bezrobotny/a, ale niekoniecznie pobierać zasiłki, • musisz wykazać się konwersacyjną znajomością języka angielskiego, ponieważ wszystkie zajęcia prowadzone są po angielsku. »» W ramach programu będą organizo- wane dwutygodniowe, intensywne kursy motywacyjne Aspirational Training. Program kursu obejmuje takie zagadnienia jak: poprawa własnego wizerunku, rozwój własnego potencjału, wyznaczanie celów i dążenie do nich i analiza słabych i mocnych stron oraz wybór najlepszej kariery. »» Jeśli jesteś zainteresowany ofertą JET, zadzwoń pod numer 0191 2263 620 i zapytaj o Paulinę albo Susan. Ewentualnie możesz skontaktować się z nami drogą mailową: [email protected]. uk lub [email protected]. ## Paulina Pilarska • To film, o którym dyskutuje się nie tylko w pubach, szkole czy »» Nie mając poczucia straconego czasu, „2586 kroków” moż- na czytać w metrze, pociągu czy na wakacjach. Kilka opowiadań jest ze sobą powiązanych, kilka zupełnie różnych i „z innych beczek”. Ciekawe moim zdaniem są przygody doktora Skórzewskiego, który wyrusza do zimowej Norwegii, by walczyć z zarazą. Wczuć się można w klimat miasteczka opanowanego epidemią, zabobonami i tajemniczą liczbą 2586... W opowiadaniu „Wieczorne dzwony” Skórzewski znajduje się po raz kolejny w zimowej scenerii, ale na polsko-ruskim pograniczu. Nieznana zaraza dziesiątkuje wioskę, a jej pochodzenie jest tajemnicze i powiązane z istotami z innego wymiaru. W opowiadaniach „Szansa” i „Atomowa ruletka” autor kreuje Polskę na supermocarstwo, w „Griszce”, mamy czasy cara – agent Ochrany śledzi Rasputina. Wszystko napisane niezłym stylem, aczkolwiek nie każdemu on się może podobać, tak jak i nie wszystkie opowiadania z tego zbioru trzeba przeczytać. Ale niektóre naprawdę warto i zachęcam do zamówienia książki w jakiejkolwiek bibliotece w Newcastle. »» Kryteria są proste: • musisz być obywatelem UE od 3 lat Slumdog. Milioner z ulicy teratury fantastycznej czy science fiction głębi albo powagi. »» Potrzebne nam są czasami książki, gdzie wartka akcja i nie- PL Szkoła Sobotnia Kolejne wnioski o dofinansowanie polskiej szkoły wysłane zostały w marcu 2009 r. do kilku fundacji na terenie Tyne & Wear oraz Wielkiej Brytanii. Rozpatrywanie wniosków zapewne potrwa kilkanaście tygodni, wiec pozostaje nam czekać na wyniki. Tymczasem urząd miasta Newcastle ofiarował na PL Szkołę pokaźną sumę, a pracownicy jednego z działów urzędu podczas porannej kawy urządzili zbiórkę pieniędzy i zasilili konto finansowe PL Szkoły o kolejne bezcenne funty. Serdecznie dziękujemy wszystkim darczyńcom. »» Ryszard Kapuściński mawiał, że nie był w stanie pi- Becikowe po angielsku na skypie. • To film, któremu tygodnik „Polityka” poświęcił dwie strony. • To film, który zdobył 8 Oskarów, 8 statuetek jak najbardziej zasłużonych. • To film, który niemalże wywołał rewolucję w Indiach. »» Został oparty na powieści pod tytułem „Q&A”, czyli „Pytanie i odpowiedź”, pióra Vikasa Swarupa, indyjskiego dyplomaty łamiącego tabu Indii, która została przetłumaczona na 35 języków. To historia, którą nawet w wyobraźni, byłoby trudno tak oskarowo wyreżyserować. »» Niepiśmienny chłopak ze slamsów trafia do teleturnieju, pod filmoteka Kontynuujemy serię tematycznych warsztatów dzienikarskich dla ekipy 2B oraz dla wszystkich chętnych. W marcu dowiedzieliśmy się, czym charakteryzuje się reportaż, który jest jedną z form wypowiedzi stosowaną przez dziennikarzy. Zapraszamy na kolejne spotkanie wszystkich piszących do szuflady oraz tych, którzy gotowi są publikować teksty na łamach 2B. Jeśli chcesz poznać szczególy kolejnych warsztatów – napisz do nas: [email protected]. czytelnia Szlify dzienikarskie mogły uzyskać poradę i informację. Szczegółowy program dnia oraz poruszane zagadnienia zostaną ustalone w ciągu najbliższych kilku tygodni. Jeśli masz pytanie, na które chciałbyś uzyskać kompetentną odpowiedź (np. o emeryturę w Wielkiej Brytanii lub o szczepienia dzieci), napisz do nas na adres: [email protected]. Piętno poradnik newsletter nepco Jak człowiek z człowiekiem numer 34 | kwiecień 2009 | www.2b.nepco.org.uk znanym nam tytułem „Milionerzy”. Kiedy zaczyna zdobywać „poważne” pieniądze, zostaje uprowadzony przez policję i wzięty na przesłuchanie, gdzie za sprawą tortur ma wyjawić, skąd zna odpowiedzi. »» W tym samym czasie film wyciska z nas łzy, śmiech i dużą dawkę myślenia. »» Jak dla mnie, jednym z najważniejszych aspektów tego filmu jest obsada, do której zatrudniono dzieci z prawdziwych indyjskich slamsów, co stało się dla nich przepustką do lepszego życia. »» Milioner z ulicy. oskar! ## Lena Weber 11 numer 34 | kwiecień 2009 | www.2b.nepco.org.uk sylwetki Futbol, tata i ja Dziecięce marzenia rzadko się spełniają. Kto z nas nie śnił o tym, by być strażakiem, piosenkarką, marynarzem czy aktorką i... nic z tych planów nie wyszło. Ale jest jedno marzenie, które zwłaszcza w Anglii może być osiągalne: zostać piłkarzem. Duża liczba lokalnych klubów futbolowych i rzesze trenerów-wolontariuszy przekazują kilkuletnim dzieciom pierwsze piłkarskie szlify i zarażają entuzjazmem do gry. Tak przecież zaczynał cały skład reprezentacji Anglii. ∆∆foto: Joanna Lompart-Chlaściak Dużo odgłosów 12 »» – Franku, powiedz mi, czy lubisz chodzić na treningi? – pytam sześcioletniego synka naszych przyjaciół. – Tak – odpowiedź jest krótka a rzeczowa. – A dlaczego? – drążę temat. – Bo lubię grać w piłkę – oczywiście, dziwne pytanie ciocia zadaje. – A co takiego fajnego jest w piłce nożnej? – nie daję za wygraną. – Lubię strzelać piłkę do bramki. I lubię chodzić na treningi, bo można dużo odgłosów robić, jak grasz. »» Franek co środę uczęszcza na zaję- cia Throckley Magpies Junior Football Club, jednego z nielicznych klubów piłkarskich w Newcastle, które przyjmują maluchy nawet w wieku 5 lat. Odgłosy, o których mówi mi Franek, to jedna z zasad gry, które trenerzy wpajają małym piłkarzom – jak chcesz, żeby podano do ciebie piłkę, głośno wołaj. Zastanawiam się, jak można pięcio- i sześciolatkom przekazać skomplikowane reguły gry. Kuba, tata Franka, tłumaczy: – Dzieciom nie robi się wykładów z teorii piłkarskiej. Wszystkiego uczą się przez zabawę z piłką i powtarzanie ćwiczeń. Trenerzy pilnują techniki gry, na przykład, by auty były wybijane prawidłowo zza głowy, a poszczególne zasady wprowadzają stopniowo. I tak, dzieci na poziomie Franka nie znają jeszcze spalonych, ale rzuty rożne rozumieją doskonale. Kopać po kostkach? »» – Franku, co można jeszcze robić na treningach? Można kopać innych po kostkach? – pytam dalej. – Nie – Franek patrzy na mnie ze zdziwieniem. – A można innych ciągnąć za koszulkę? – Nie-e – w oczach chłopca widzę coraz większe zdumienie. – A można krzyczeć na innych? – Nie-e. – A na trenera można krzyczeć? – Nie, Nie! – Franek jest szczerze oburzony moim pytaniem. »» Ale zadaję je nie bez celu. Dzieci w klubie Franka są w wieku od 4 do 8 lat. Nie ma ustalonego składu grupy czy zapisów na cały semestr. Przychodzi, kto chce i wtedy, kiedy może. Chłopcy i dziewczynki. W jedną środę trening jest dla ośmiorga dzieci, a tydzień później zjawia się ich dwadzieścioro. Jak trener radzi sobie przy tak dużym zróżnicowaniu wiekowym i liczebnym? – Trenerów jest zawsze dwóch – rozwiewa moje wątpliwości Kuba – i na każdych zajęciach dzieci są dzielone na dwie grupy według wieku i umiejętności. Czasem maluchy są lepsze technicznie od starszych dzieci, więc różnice w wieku nie są tak istotne. Trenerzy natomiast są autorytetem na boisku. I muszą okiełznać nie tylko energię małych piłkarzy, ale też i ich ro- przegląd angielskich charity: mind Mind jest wiodącą organizacją zajmującą się osobami dotkniętymi schorzeniami psychicznymi w Anglii i Walii. »» Organizacja działa poprzez: • wspomaganie ludzi chorych umysłowo • zapobieganie ich dyskryminacji i wykluczeniu • wspieranie i zachęcanie do edukacji • uświadamianiu o potrzebach i różnicach • walkę o równe prawa i godne traktowanie »» W swoich działaniach działacze Mind promują takie wartości jak: determinacja, integracja i partnerstwo. Problemy psychiczne mogą dotyczyć każdego, burząc życie jego i najbliższych. Jedna osoba na cztery w jakimś okresie swojego życia zmagała się z tymi schorzeniami. Każdego roku ok. 25 tysięcy ludzi przebywa w szpitalach psychiatrycznych. ## Anna Adamczyk Sklepy Mind: 72/74 Clayton Street, Newcastle, 88 High Street West, Wallsend, 5 Salters Road, Gosforth dziców. – Rodzice nie mają głosu – śmieje się Kuba. – Ja w czasie treningu siedzę na trybunach i się nie odzywam, patrzę po prostu. Niektórzy rodzice się wyrywają, grożą, krzyczą: masz zrobić to, masz zrobić tamto. Ale trener wtedy uprzejmie i stanowczo przywołuje takiego tatę do porządku. stępów synka. – W ciągu sześciu miesięcy treningów widać duże zmiany. Franek zaczął rozumieć grę i jej zasady. Wie jak prawidłowo kopać piłkę, jak ją prowadzić i podawać. A przede wszystkim sprawia mu to niesamowitą frajdę. Kiedy przyjdzie piłka »» – Franku, a gracie też mecze? – dopytuję się. – Małe? – chłopiec odpowiada pytaniem. – Mogą być małe. – My gramy duże. »» – W czasie treningu gracie na różnych pozycjach? – zagaduję znów Franka. – Aha. – A jak jesteś bramkarzem, to co jest w tym fajnego? – Nic. – Nic??? – nie daję wiary. – To jest po prostu takie nudne. Jak piłka do Ciebie nie przychodzi, to jest och... – z młodej piersi wyrywa się jęk bólu. – Ale chyba musisz być skoncentrowanym, żeby gola ci nie strzelili? – Nieee, ja siedzę sobie na podłodze i czekam aż piłka do mnie przyjdzie. Nudne to jest, bo musisz tak stać. A piłka może aż do końca meczu nie przyjść... »» Na szczęście nuda Franka trwa za- ledwie kilka minut, gdyż treningi są zawsze zróżnicowane i dynamiczne. Trwają około godziny. Pierwsze 40 minut to ćwiczenia w grupach i parach – podania, bieg z piłką, rozstawienie na boisku, nauka zauważania innych piłkarzy, oddawanie strzałów itp. Trenerzy mają wtedy czas, by przyjrzeć się każdemu dziecku, doradzić i pokazać, jak prawidłowo grać pod względem technicznym. Ostatnie 20 minut to mecz, w którym biorą udział wszystkie dzieci. W miesiącach zimowych zajęcia odbywają się na sali, ale od kwietnia akcja przeniesie się na zewnątrz i zaczną się też mecze towarzyskie z innymi klubami. Kuba jest bardzo zadowolony z po- Mierz wysoko »» I tak właśnie wysoko trzeba mierzyć. Nie rozdrabniać się. Jak grać, to w wielkim stylu. To jedyna droga do tego, by spełniło się marzenie Franka: zagrać w drużynie Barcelony. – Oczywiście inni rodzice mają nadzieję, że ich pociechy wybiegną kiedyś na boisko na St James’. – żartuje Kuba – Większość dzieci na treningi przychodzi wystrojona od stóp do głów w biało-czarne stroje. Ale dla maluchów najważniejsze jest przecież, by grać i emocjonować się grą. To sprawia, że nie mogą doczekać się kolejnych treningów. ## Z Kubą i Frankiem Fedorowicz rozmawiała Asia Lompart-Chlaściak Znów wybieramy Europosłów »» W czerwcu odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego – drugie, w których Polacy mogą głosować po wstąpieniu naszego kraju do Unii Europejskiej w 2004 r. »» Jako mieszkańcy Wielkiej Brytanii możemy oddać swój głos na angielskich deputowanych w czwartek 4 czerwca 2009r, lub, jako obywatele polscy, zagłosować na warszawskich kandydatów w wyborach organizowanych w Newcastle przez Konsulat z Manchesteru w niedzielę 7 czerwca 2009 r. »» Aby oddać swój głos „po angielsku” musimy się zarejestrować w lokalnym urzędzie do wtorku 19 maja 2009 r. W tym celu należy wypełnić odpowiedni formularz i wysłać go lub zanieść do lokalnego biura wyborczego (np. w urzędzie miasta). Formularze i adresy lokalnych biur wyborczych znajdują się na stronie: www.aboutmyvote.co.uk. »» Natomiast aby zagłosować „po polsku” trzeba się skontaktować z Konsulatem w Manchesterze i wpisać na listę wyborców do 2 czerwca 2009 r. Szczegóły będą podane niedługo na stronie Konsulatu: www. manchesterkg.polemb.net. »» Obecnie północno-wschodnią Anglię re- Throckley Magpies Junior Football Club prowadzi zajęcia piłkarskie dla dzieci w wieku od 5-6 do 16 lat. Koszt jednych zajęć (trwających od jednej do półtorej godziny – w zależności od pory roku i wieku dzieci) to 2,50 funta. Dodatkowy wydatek to ochraniacze na nogi (obowiązkowe). Dzieci grają w dowolnym sportowym obuwiu i strojach. Można też zakupić bluzy i czapki z logo klubu (koszt bluzy – ok. 7 funtów). prezentuje 3 europosłów, którzy wraz z ponad siedmiuset deputowanymi z całej Unii tworzą europejskie prawo. Parlament Europejski ustalił na przykład maksymalne stawki za używanie telefonów komórkowych za granicą, czy też zatwierdził rygorystyczne zasady dotyczące oznakowania żywności, zwłaszcza tej genetycznie modyfikowanej. Więcej informacji o Parlamencie Europejskim (również po polsku) można znaleźć na: www.europarl.europa.eu/elections2009. (JL-Ch) pl akcenty • Run, Marzena, run! 31 maja 2009 roku pobiegnę swój pierwszy maraton (42 km) w Edynburgu. Tym razem będę reprezentować The Lewy Body Society (LBS) – informuje Marzena Kurzawa, której doktorat jest sponsorowany przez LBS. LBS jest to jedyna na świecie fundacja, która pomaga pacjentom i ich rodzinom dotkniętym przez demencję z ciałami Lewy’ego (forma choroby Parkinsona). Cho- ciaż mało znana, jest to bardzo częsta choroba wieku starczego, odkryta dopiero około 20 lat temu. – Mam nadzieję, że moje badania naukowe przyczynią się do lepszego zrozumienia chociaż części skomplikowanego podłoża genetycznego tej choroby. Pobiegnięcie maratonu jest niezwykle dużym wysiłkiem i wymaga dobrego przygotowania. Chciałabym to jednak zrobić, żeby pokazać ludziom, że taka choroba istnieje, a tym którzy do- wiedzieli się, że ją mają, że istnieje fundacja, która może im pomóc. I drugi cel, to oczywiście pomoc materialna. A robiąc badania naukowe, wiem jak dużo kosztują odczynniki, które są niezbędne do wykonywania doświadczeń. Dzięki temu możemy dowiedzieć się czegoś więcej o patologii tej choroby. Będę niezmiernie wdzięczna za Wasze wsparcie. Aby wesprzeć Marzenę, możesz wpłacić datek na stronie: www.justgiving.com/ marzena_marathon. (MK) 13 Poczuj się pewnie na brytyjskich drogach! Testy na prawo jazdy na wszystkie kategorie oraz brytyjski kodeks drogowy w języku polskim. Profesjonalne i kompletne. foki i dzioby Farne Islands: foki w zasięgu wzroku, głowy w zasięgu dziobów ptaków Newcastle »» Jeżeli lubisz wycieczki na świeżym powietrzu, wybierz się na rejs na Farne Islands, wyspy w okolicach Seahouses, miejscowości oddalonej około 1 godzinę jazdy samochodem od Newcastle. Można tam obserwować największą w całej Europie Północnej kolonię fok szarych, które często wygrzewają się na skałach w słońcu. Największą atrakcją przyszłych tygodni są jednak pisklęta ptaków, które mają tam swoje sanktuarium. W okresie lęgowym na wyspy trzeba wziąć ze sobą kapelusze, gdyż „ptasi rodzice”, broniąc swoich gniazd, często dziobią wizytorów... w czubki głów. Wszystko odbywa się pod okiem ornitologów i ekologów, którzy udzielają informacji o zachowaniach ptaków. Można chodzić tylko po wyznaczonych ścieżkach, żeby nie zakłócać naturalnej harmonii życiowej ptaków. »» Bycie wśród tysięcy pięknych ptaków 14 to niesamowite przeżycie dla wszystkich, którzy lubią obserwować przyrodę i świetny sposób na spędzenie czasu z rodziną i/lub przyjaciółmi. I najważniejsze, nie trzeba się znać. ## Danuta Kudłacik english summary This month’s 2B casts a reflexive voice on Polish migration to Britain. Piotr Surmaczyński asks what it means to be Polish, pondering what Polish tradition and identity now entail. Similarly, Danuta Kudłacik offers fascinating insight into the supposed “hasty retreat” by those returning to Poland. »» Featuring several perspectives from Poles living in the North East, some interesting points are made about levels of interaction with, and tolerance from, the wider British society. Those interviewed ? szukasz pracy Sunderland Darlington Bezpłatne doradztwo odnośnie uzyskania prawa jazdy w Wielkiej Brytanii! www.emano.co.uk [email protected] 07871 410 164 a może Consett? To jest miejsce na Twoją reklamę Fakty Wyspa Inner Farne jest domem dla tysięcy ptaków morskich, między innymi: maskonurów (puffins), nużyków (guillemots), rybitw (sandwich terns, common terns, arctic terns), razorbills i kaczek edredonowych (eider ducks). Ponadto można tam zobaczyć: niespotykane gatunki mew (np. kittiwakes), kormoranów (shags). Gratka dla fotografów. Jeden z pierwszych świętych brytyjskich, święty Cuthbert mieszkał na wyspie Inner Farne (zmarł w 687 r.) offer reasons for having left Poland originally, which include obtaining an English language education and aspiring to lead a different life. Frustrations with life in Britain are also exposed; accruing constant debt, and the amount of litter on British streets, for example. Meanwhile reasons to stay, such as meeting partners, starting families, liking the North East of England, and finding better working conditions, leave the author concluding that the initial problems of arrival soon fade. »» No “Śmigus Dyngus water-throwing celebrations” here though, laments Kasia Makarewicz, suggesting that the Polish community in the North East could offer us a cultural exchange by tempting English acquaintances with a glass of water rather than the their usual cup of tea. Nice try Kasia! Further humorous observations are made regarding British Easter tradition: the British seem to like travelling great distances in their cars over the Easter weekend for example, Easter eggs ∆∆foto: Danuta Kudłacik Ceny biletów: dorosły 12 funtów, dzieci w wieku od 5-17 lat 8 funtów, poniżej 5 lat – za darmo. Jeżeli wybieramy opcję wycieczki z zejściem na wyspę, trzeba doliczyć 5,80 funtów (dorosły) lub 2,90 funtów (dziecko) opłaty National Trust. Wycieczka trwa około dwie i pół godziny. Middlesbrough zajrzyj na www.polnews.co.uk do działu: praca To advertise in 2B contact: [email protected] Więcej informacji: www.farne-islands.com, www. nationaltrust.org.uk lub www.visitnorthumberland.com (w wyszukiwarce należy wpisać Farne Islands). have cult status in Britain and are advertised throughout winter, “and how do we eat” our Cadbury Creme Eggs? »» If you like excursions in the fresh air, a trip to the Farne Islands come highly recommended. But, we are warned, remember to wear a hat as they’ll be a creme egg of a different sort on your head otherwise, when angry seabirds defend their nests from passing tourists! If your sea-faring legs aren’t up to much, 2B’s writers also recommend a trip to The Cheviot Hills this Easter, where on a windless day, Joanna Lompart-Chlaściak finds herself rewarded with wonderful views of neighbouring hills from The Cheviot summit. »» If you’ve still energy to burn after eat- ing all those Easter eggs, learn about the joys of local little league football training from Frank Fedorowicz and his dedicated dad Kuba, in conversation with Asia Lompart-Chlaściak. ## Rachel Clements Kongres Związków Zawodowych (Trades Union Congress) jest organizacją, która reprezentuje Brytyjskie Związki Zawodowe. Jesteśmy zaangażowani w promocję unii związków, równości i społecznej sprawiedliwości dla wszystkich. Związki zawodowe w regionie mogą Ci pomóc w: wyjaśnieniu i wyegzekwowaniu twoich praw w miejscu pracy, włączając minimalną krajową płacę, urlop oraz ochronę przed dyskryminacją nauce i umiejętnościach, włączając język angielski w pracy – pomagając odblokować Twój potencjał reprezentowaniu w miejscu pracy lub podczas przesłuchania włączając porady prawne i reprezentowanie w razie potrzeby Wszyscy pracownicy w Wielkiej Brytanii mają prawo do przyłączenia się do związków. Spraw, aby Twój głos był słyszalny. 0191 227 55 66 lub wyślij maila do Daniela Krzyszczaka [email protected] lub Bena Sellersa [email protected] Aby skontaktować się z Kongresem Związków Zawodowych w północno-wschodniej Anglii, zadzwoń pod numer need check quality mate! design? corporate identity by mate creative design photography publishing www.matecreative.com