„Tyle słońca w całym mieście…” – o energii potrzebnej na co dzień
Transkrypt
„Tyle słońca w całym mieście…” – o energii potrzebnej na co dzień
© ZamKor „Tyle słońca w całym mieście…” – o energii potrzebnej na co dzień E nergeia to (w języku greckim) siła umożliwiająca skuteczne działanie. W dzisiejszym przyrodoznawstwie to wielkość fizyczna służąca do ilościowego opisu procesów i oddziaływań, spełniająca zasadę zachowania energii, pozwalająca mierzyć różne postacie ruchu itd. Energia to zmagazynowana siła przypominająca napięty łuk, którego zwolniona cięciwa wyrzuci strzałę z określoną siłą. Na przecięciu filozofii i fizyki energia to tożsame z materią (w sensie „substancji” Locke'a) niedefiniowalne ostateczne podłoże zjawisk, które mogą być postrzegane empirycznie. W ezoteryce energia to słowo klucz, które zastąpiło „siłę nieczystą” z dawnych praktyk magicznych (na co już zwróciłem uwagę jako na przejaw pseudonauki). Z energią mamy więc problem. Borykają się z nim fizycy mówiący o „możliwości wykonania pracy” przez jakiś układ, biolodzy przywołujący „energię życiową” czy humaniści poszukujący podstaw wszelkiej rzeczywistości. Z tych trzech ujęć jeszcze to fizyczne poddaje się jednoznacznemu objaśnieniu, podczas gdy „energia życiowa” i, co gorsza, „ontologiczna podstawa wszelkiej rzeczywistości” to już koncepcje typowo filozoficzne, którymi tylko humanista umie się posługiwać, jeżeli dysponuje odpowiednią wiedzą o przyrodzie. Humanista jest często traktowany przez ludzi biegłych w fizyce i technice nieco protekcjonalnie, jako „ofiara losu”, co tylko umie czytać książki i dużo mówić. Ale żeby zrobić coś konkretnego, naprawić cieknący kran lub kontakt… My humaniści musimy 20 Nauka Nauka i technologia i świat © ZamKor bronić swego honoru. Nie jesteśmy przy tym bez szans. Oto przykład „z życia wzięty”. W domu moich znajomych na honorowym miejscu stała jarmarczna zabawka: kaczor z drutu, który kiwał się w przód i w tył, a po paru przechyłach zanurzał dziób w kieliszku z wodą stojącym przed nim – i dalej się kiwał, nie tracąc rozmachu. Ktoś ze zgromadzonych stwierdził, że kaczor będzie się kiwał zawsze bez żadnego napędu. A ja na to, że to niemożliwe. Ruszając się, pokonuje tarcie w zawiasach i opór powietrza. Jeżeli więc układ mechaniczny wydatkuje energię, to musi ją pobierać. Kazano mi wskazać ów napęd. Jako humanista bez zacięcia do techniki nie umiałem tego uczynić, ale jako humanista właśnie, znający należącą zarazem do fizyki i filozofii zasadę zachowania energii, stwierdziłem stanowczo, że źródło zasilania musi istnieć albo kaczor wreszcie się zatrzyma. Układ pozostający wiecznie w ruchu bez uzupełniania energii (perpetuum mobile) z teoretycznego punktu widzenia działać nie może. A więc ja mam rację, choćbym nie umiał nawet wymienić żarówki w lampie. A w sprawie żarówki… Słońce ma nad żarówką tę zasadniczą przewagę, że jest ono źródłem światła, podczas gdy żarówka jest odbiornikiem energii, tak konstruowanym, że świeci (choć nie zawsze). Nie można więc stawiać Słońca i żarówki na jednej płaszczyźnie. Tak to humaniści psują wszystkim zabawę, ale zmuszają do logicznego porządkowania świata. Jeżeli oczywiście wiedzą o tym, że Słońce emituje własną energię, podczas gdy żarówka zużywa energię pobraną ze źródła prądu. Jerzy Pilikowski Fizyka • Energia Metoda–naukowa od Słońca i wyjaśnianie do żarówki świata 21