Zajrzyj do książki - Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów
Transkrypt
Zajrzyj do książki - Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów
SDZHó Projekt okładki: Jacek Zelek Fotografie na okładce: Robert Krawczyk, fotokrawczyk.pl Redakcja: Grzegorz Hawryłeczko OSB Imprimi potest: Opactwo Benedyktynów L.dz. 205/2016, Tyniec, dnia 28.12.2016 † o. Szymon Hiżycki OSB, opat tyniecki Wydanie pierwsze: Kraków 2017 ISBN 978-83-7354-651-6 © Copyright by Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów ul. Benedyktyńska 37, 30-398 Kraków tel. +48 (12) 688-52-90, tel./fax: +48 (12) 688-52-95 e-mail: [email protected] [email protected] www.tyniec.com.pl Druk i oprawa: Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów [email protected] Spis treści Cnota czytania . . . . . . . . Polski „Albareda” . . . . . . . Dopiero początek . . . . . . . Elementarz pobożności . . . . . Społeczność idealna . . . . . . Konwersi . . . . . . . . . . Bractwa . . . . . . . . . . Most. . . . . . . . . . . . Klasztor klasztorowi nierówny . . Dla kogo klasztory? . . . . . . Razem czy osobno . . . . . . Święty Krzyż . . . . . . . . Śluby . . . . . . . . . . . Włóczęga . . . . . . . . . . Epizod słowiański . . . . . . . Od religijności do mistyki . . . Dawna pobożność . . . . . . Stanisław Samostrzelnik . . . . Prace nad Biblią . . . . . . . Co potrafi niewiasta . . . . . . Święty w prawdzie . . . . . . Sporki z Panem Jezusem św. Piotra 5 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .7 . 19 . 25 . 39 . 45 . 53 . 63 . 69 . 77 . 85 . 93 . 99 .107 .113 .119 .125 .131 .139 .145 .151 .157 .165 Kult Matki Bożej . . . . . Pomoc z Monte Cassino . . O przykładach i gościnności . Od akcji do kontemplacji . . Odnowa . . . . . . . . Benedyktynki-sakramentki . Teoria i praktyka . . . . . Księgozbiór . . . . . . . Kult zewnętrzny i wewnętrzny Jakim ma być opat . . . . Odyseja mniszki . . . . . Kartuz poza kartuzją . . . . Tłumacz Złotoustego . . . Drabina Jakubowa . . . . Nad księgą i gdzie indziej . . Ludzkość . . . . . . . . Zecerki przez duże „Z” . . . Ścięte drzewo odrasta . . . Z radością i prostotą serca. . Źródła optymizmu . . . . Wspólny mianownik . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .173 .181 .199 .205 .211 .217 .223 .231 .239 .245 .251 .259 .265 .273 .281 .289 .295 .303 .309 .315 .321 Cnota czytania Hanna Malewska w powieści pt. Przemija postać świata przedstawiła Italię za czasów św. Benedykta. Mnisi ukazują się tam na tle chaosu, który wywołały wojny ostrogockie. W dramacie pierwszą rolę gra Kasjodor. Ludzkie nadzieje zawiodły, ale on chce ratować Rzym, kulturę, piśmiennictwo rękoma mnichów. W takim kontekście pojawia się pytanie: „Czy mnisi potrafią pokochać księgi?”1. Miał co do tego wątpliwości sam św. Benedykt. Nie darmo kazał on kontrolować czytających w klasztorze, gdzie mógł ktoś czas tracić na rozproszeniu, pogawędkach i lenistwie2. Jednakże tysiącpięćsetletnia historia św. Benedykta i jego duchowych spadkobierców dała odpowiedź twierdzącą: mnisi pokochali księgi. Zasługi, które położyli w czytaniu i pisaniu, w zbieraniu i ratowaniu, w tworzeniu i ozdabianiu ksiąg, są niezaprzeczalne. Ewangelia podsuwa przypowieść o gorczycy. Mała kuleczH. Malewska, Przemija postać świata, Warszawa 1975, s. 689. 2 Sancti Benedicti Reguła monachorum, Codex Sangallensis, cura P. Schmitz, Maredsous 1946. 1 7 ka, jakże podobna do ziarnka piasku, wypuszcza korzeń, łodygę i gałązki. „Staje się drzewem, tak że ptaki przylatują z powietrza i gnieżdżą się na jego gałęziach”. Św. Benedykt rozpoczynał jako pustelnik w Subiaco. Bóg pobłogosławił jego dziełu, które rozrastało się stopniowo, ogarniając Italię, Europę, cały świat. Dziś już niełatwo wymienić zakony i zgromadzenia, które powstały pod natchnieniem jego Reguły: benedyktyni, cystersi, kameduli, a w pewnym sensie kartuzi, przejściowo nawet polscy zmartwychwstańcy. Przybywają nadto liczne odgałęzienia żeńskie, ze swoją interpretacją i dorobkiem w dziedzinie duchowości. Przypowieść o ziarnku gorczycy stosuje się także do Reguły św. Benedykta. Ten czcigodny tekst powstawał na Monte Cassino jako owoc lektury, modlitwy, doświadczeń i przemyśleń. Stopniowo wyrosła z tego cała literatura monastyczna: żywot Zakonodawcy i innych mnichów, ich nauki, komentarze, traktaty, modlitwy, utwory historiograficzne, filozoficzne – słowem, cały ich literacki dorobek. Zjawisko to ma dzisiaj swoją historię i geografię. W pewnych momentach rozwijało się bujniej niż kiedy indziej, w pewnych krajach znalazło lepsze warunki roz- 8 woju niż gdzie indziej. W całości jednak dowodzi to, że mnisi pokochali księgi. Mnisza literatura w Polsce, choć mało znana, istnieje i rozwija się od tysiąca lat. Piśmiennictwo czasów Bolesława Chrobrego jest dziełem benedyktynów, tak samo pierwsza kronika polska i wiele innych pomników dziejowych. Chociaż warunki miejscowe nie sprzyjały rozkwitowi tej literatury, nagromadziły się teksty, a także cały szereg utworów godnych pamięci. Interesują one jako podstawa w studium nad duchowością, którą inspirowała Reguła św. Benedykta w coraz to nowych okolicznościach. Tak formułuje się temat przedstawionych tutaj refleksji, łączących nawet kartuzów z czynnymi zgromadzeniami XX wieku. Na razie są to raczej tylko poszukiwania z całym ryzykiem, które łączy się zawsze z takim przedsięwzięciem. Na Zachodzie, wiele bogatszym w źródła i tradycje, podjęto prace, a nawet uwieńczono je sukcesem3. W Polsce – jak się zdaje – trzeba znacznie rozszerzyć problematykę i podstawę źródłową, sięgając aż po czasy obecne. To wpłynie korzystnie na całość opracowania, aktualizując je wydatnie. W obecnym świecie wiele tysięcy ludzi żyje według Reguły św. 3 J. Leclercq OSB, Miłość nauki a pragnienie Boga, przekł. M. Borkowska OSB, red. J.A. Spież OP, Kraków 1997. 9 Benedykta, a w Polsce ich liczba jest także dość znaczna. Refleksje poniższe mogą zainteresować także osoby poza tym gronem, bo duchowość benedyktyńska odznacza się szerokością. Święty Benedykt był człowiekiem syntezy. Formułowano nawet przeciw niemu zarzuty, że nazbyt wiernie czerpał ze swych wzorów. Wywiązała się długotrwała dyskusja o jego zależności od tak zwanej Regula Magistri. Nie raziło to nikogo przed piętnastu wiekami. Zakonodawca nie musiał ani nie chciał wymyślać nowości, skoro istniało już rozwiązanie w jakiejś dziedzinie. Św. Benedykt zastał długotrwałą uprawę, z której przejął wszystko, czego potrzebował. Zaznaczyło się to wyraźnie w dziedzinie czytania. Św. Benedykt nazwał je świętym, a nawet boskim: lectio divina. W Regule czytanie stoi w związku z budowaniem (aedificatio), bo św. Benedykt taką rolę mu przypisywał. Harmonizowało to z jego wizją człowieka i rolą, którą przypisywał życiu w klasztorze, łasce i religii. „Na różne sposoby przemawia Bóg”. W religii objawionej słowo pisane, głoszone, względnie czytane, gra pierwszorzędną rolę. Codzienny z nim kontakt dostarcza elementów, jakby cegieł do budowy całości. Stopniowo – w korzystnych warunkach – powstaje synteza. Było tak w ży10 ciu św. Benedykta. Wpierw czytał, myślał, modlił się, doświadczał. Synteza już dojrzała, zanim podjął pisanie. Twórca z wyżyn budowy dobierał odpowiednie składniki. Tak powstawała całość jednolita, połączona myślą autora. Tekst Reguły, mimo zapożyczeń, służy jednej idei. Święty Benedykt swe doświadczenia przeniósł następnie na swych podwładnych w klasztorze. Rekrutował ich bez względu na to, czy umieli czytać. Obok intelektualistów przychodzili analfabeci, byleby szczerze szukali Boga. W klasztorze czytanie było ćwiczeniem wspólnym, w rozmaitych porach dnia, w kościele albo w refektarzu. Czytano więc głośno. Należało słuchać cierpliwie, pobożnie i chętnie: libenter. Szczególnie silnych przeżyć dostarczało to wewnątrz kościoła, podczas wspólnego oficjum albo na zakończenie dnia. Indywidualne czytanie dokonywało się w celi albo w krużganku. Wspólnotowym czynił je czas na to wyznaczony. Św. Benedykt dozował go w zależności od innych obowiązków, mniej w letnie dni powszednie, więcej w zimowe, jeszcze więcej w ciągu Wielkiego Postu, najwięcej wreszcie w niedziele i święta. W sumie dawało to prawdziwą szansę oczytania, zwłaszcza że ani literatura w owych stuleciach, ani biblioteki klasz11 torne nie były zbyt bogate. Reguła zabezpieczała też przed współbraćmi, którzy by mieli w tym przeszkadzać. Czytanie, jako cnota i swoista sztuka, kojarzy się z benedyktynami. Wizję mnicha nad książką uświęciła wielowiekowa, a dotąd niewygasła tradycja. Wzorem świecił św. Wojciech: „Nikt tak jak on nie doświadczył, jak smakuje sercu święte czytanie”. Opactwo na Awentynie miało warunki po temu; w Polsce było inaczej, ale dzieje lokalne znają również mnichów, którzy na swój sposób pokochali księgi. Wypowiedzi św. Benedykta na temat indywidualnego czytania wracają kilkakrotnie w Regule. Budzą one ciekawość współczesnego człowieka, który zaznał kłopotów w tej dziedzinie. Zakonodawca omówił także dobór tekstów. Skoro Reguła spełnia pierwszorzędną rolę, wymaga wnikliwego studium. Może ono nastręczyć trudności. Życie w klasztorze wyprzedziło Regułę, która powstała dopiero później. Na razie reprezentantem prawa był opat, który nadal pozostaje głównym jego interpretatorem. Zrozumienie wielu rozdziałów Reguły zależy od znajomości życia w klasztorze i miejscowych zwyczajów. Mnich studiujący Regułę ma przewagę nad kimś, kto stoi na zewnątrz, ale każdego obowią12 zuje rzetelny wysiłek. Wtajemniczenie to ma także charakter wspólnotowy. Nowicjuszom czyta się Regułę, i to odczytuje się ją w całości kilkakrotnie. Cystersi przepisywali ją własnoręcznie, gdzie indziej uczono się na pamięć jej długich fragmentów. Wyniki kontrolował tak zwany mistrz nowicjatu, do którego też należało komentowanie tekstu żywym słowem. Ten osobisty przekaz obowiązywał bezwzględnie. Z czasem narosła cała literatura przedmiotu pod nazwą theologia regularis. W praktyce ustalił się również zwyczaj codziennego czytania rozdziału (capitulum) z Reguły. Stąd pochodzą kapitularze i kapituły w sensie osobowym i rzeczowym. Równolegle czytano Regułę w refektarzu. Harmonizowało to z oczekiwaniami Zakonodawcy. Znał on potęgę syntezy, przeczuwał może jej głębię w spisanej przez siebie Regule, tak bliskiej pierwszym przykazaniom Dekalogu. Chciał, aby jego duchowi spadkobiercy przyswoili ją sobie, bo tylko wewnętrzna synteza zapewnia zyski z dalszej lektury. Zalecał więc św. Benedykt czytanie Biblii. Do niedawna brewiarz podsuwał plan czytania Pisma Świętego w ciągu roku. Rozpoczynało się to wspólnie w niedzielę Siedemdziesiątnicy, a kolejne „incipity” wyznaczały coraz to nowe księ13 gi. Obowiązywało łacińskie tłumaczenie zwane Wulgatą. Odegrało ono niepowtarzalną rolę w życiu Kościoła. Św. Benedykt myślał zawsze o czytaniu po kolei, w całości. Dlatego zachodzi potrzeba ścisłej selekcji w czytaniach pozabiblijnych. Reguła każe dobierać autorów znanych i katolickich. Niebezpieczeństwo błędu uchodzi uwagi przy lekturze powierzchownej, ale wzrasta, gdy ktoś tekst traktuje poważnie, otwierając nań swe wnętrze. Święty Benedykt w jednym zdaniu pomieścił lekturę i modlitwę, bo taki związek może je połączyć. Późniejsza tradycja wskazała następującą kolejność – punktem wyjścia miały być słowa z Ewangelii: Szukajcie, a znajdziecie, kołaczcie, a będzie wam otworzone (Mt 7,7). Szukajcie więc w czytaniu, a znajdziecie rozmyślając. Kołaczcie w modlitwie, a będzie wam otworzone w kontemplacji, do której każdy mnich aspirował. Oto dlaczego czytanie ma tak znaczną rolę w modlitwie Kościoła, oto dlaczego książka tak pomaga w drodze do Boga. „Czasem jedno słowo przeczytane starczy na pół godziny modlitwy: tyle się pod nim duszy odsłoni, więc można śmiało powiedzieć, iż Bóg do niej przemówił”. Tak pisała matka Marcelina Darowska, spadkobierczyni tych tradycji. 14 Czytanie niekiedy wiedzie do modlitwy, niekiedy zaś do innych praktycznych celów. Dawne opactwa gromadziły książki, które czytano chciwie. Świadczą o tym ślady na marginesach, notatki. Dowodem oczytania bywa dokumentacja w uczonych dziełach, szerokość horyzontów autora. Rozrastająca się literatura pociąga za sobą rozwój zainteresowań. Mnich sięga także do beletrystyki, jak na to wskazał cytat o Kasjodorze. Rzeczywiście, powieść Hanny Malewskiej daje silne przeżycia estetyczne. Nawet historyk, mimo swych wymagań, przeczyta ją z pożytkiem. Pojawia się kwestia zapisków, o których nie wspomina św. Benedykt. Na pewno robili je mnisi w różnych czasach i miejscach. Utarło się przekonanie, że czytać, a nie zapisywać, to znaczy tracić czas. Współczesna nauka chciwie zbiera tak zwane glosy w starodrukach i rękopisach, bo upamiętniają one nieraz jakieś wypadki, poza tym choćby stare formy językowe. Dzisiejsze notatki usamodzielniły się w postaci „kartek”. Zwykle budzi zainteresowanie też autor, jego życie, środowisko, warunki, względnie przyczyny pisania książki. Osobnym zagadnieniem jest sama książka, jej treść, poziom, oddziaływanie. Każda z omówionych poniżej książek i postaci reprezentuje czas i miejsce powstania. Warto by 15 je zanalizować gruntownie, postarać się o odpowiedzi na różne pytania. W obecnym wypadku jednak trzeba się spieszyć. Każda notatka ograniczy się do jednego zagadnienia. W sumie będzie ich kilkadziesiąt, w układzie chronologicznym, to znaczy pewne bogactwo dla ułatwienia przyszłej syntezy. Są to raczej sygnały niż sumienne wyczerpanie problematyki. Dzieje Reguły św. Benedykta i natchnień, które dawał on w ciągu piętnastu wieków, to temat wielkiej monografii, chociażby ograniczała się ona do jednego kraju. Obecnie chodzi raczej o jakieś zestawienie przejawów duchowości w zakonach i zgromadzeniach rządzących się Regułą św. Benedykta w Polsce od czasów chrystianizacji aż do chwili obecnej. Tytuł Kamienie do mozaiki podsunął obcy autor4. Nie ma tu obietnicy, że wystarczy owych kamieni na całość obrazu. Jeśli zarysują one kontury i zaznaczą barwy, to spełnią zadanie. Domyślić się można, że przedstawią scenę modlitwy: splecione ręce, które za chwilę podejmą pracę, bo duchowość, o której mowa, łączy modlitwę z pracą, odwieczny wzór Marii i Marty. OsobliJ.L. Clifford, Od kamyków do mozaiki. Zagadnienia biografii literackiej, przeł. A. Mysłowska, Warszawa 1978. 4 16 wą cechą będzie uprzywilejowanie pierwszej oraz jej wpływ na drugą. Mozaika rozciąga się tak szeroko, aby objęła wszystkie męskie i żeńskie zakony i zgromadzenia, które rządzą się lub rządziły Regułą św. Benedykta w Polsce w jej historycznych granicach czasowo-przestrzennych. Punktem wyjścia refleksji są tu przeważnie teksty pisane. Nie oddają one całej rzeczywistości, ale trzeba je przyjąć w formie, w której powstały, i odczytać. Nie zachowały one wszystkiego, ale zachowały wiele.