Historia parafii św. Wojciecha.
Transkrypt
Historia parafii św. Wojciecha.
Historia parafii św. Wojciecha. Golden Jubilee of St. Adalbert's Church 1895-1945, Dillonvale, OH, p. 25-39. CAP at Orchard Lake. Historia Złotego Jubileuszu parafii Św. Wojciecha obejmuje w rzeczywistości więcej niż 50 lat. Pół wiekowy przegląd, to historia za czas, kiedy parafia formalnie była zorganizowana i kościół zbudowany. Od samego początku przybyli tu ludzie, pragnęli zachować w sobie i dzieciach boski dar wiary, to też wszystko czynili, by praktykować i zachować tradycje i nauki Św. Matki Kościoła. Modlili się o kapłana, który by zamieszkał wśród nich. Modłów ich Bóg wysłuchał i urzeczywistnił ich prośbę. Na początku 1880 roku, na skutek otwarcia kopalni w okręgu Pine Valley i Long Run, wielka liczba katolików, przeważnie polskiego pochodzenia, zamieszkała w okolicy miasteczka Dillonvale, Ohio. Nie było tu podówczas ani kościoła, ani kapłana, więc na prośbę tych mieszkańców księża z parafii Najśw. Marii Panny w Martins Ferry, przyjeżdżali i z prawdziwą gorliwością i poświęceniem zajęli się dziećmi i odprawiali ofiarę Mszy św. McCabe sklep był użyty tymczasowo na świątynię Pańską, w której Msze św. były odprawiane w Dillonvale. Oceniali wierni to poświęcenie, jednakże nie zaspokoiło to duchowej tęsknoty tych katolickich pionierów, ugruntowanych we wierze, którą odziedziczyli od swoich przodków. W roku 1890, jako pierwszy krok złączenia się, Polacy zorganizowali towarzystwo i zarejestrowali się w Ohio, jako Dobroczynne Towarzystwo Św. Józefa. Ten wstępny krok był tylko środkiem do osiągnięcia końca. Ludzie ci nie chcieli tylko towarzystwa, chcieli oni kościół i parafię. W przeciągu kilku lat nabyli trzy loty i małe mieszkanie pomiędzy Wheeling & Lake Erie koleją i Smithfield ulicą. Teraz potrzeba było tylko kapłana. Dając folgę uczuciom, a nie zdając sobie sprawy z obecnego sposobu naznaczania Proboszczów, ludzie niezwykłym sposobem dokonali swego zamiaru. Ogłosili w gazetach, że Polacy środowiska Dillonvale radośnie powitaliby należycie i prawnie wyświęconego kapłana polskiego pochodzenia. Tu Opatrzność Boża pospieszyła z pomocą i w odpowiedzi przybył Ks. A. Dynia, dawniej pracujący w Texas, i w 1895 roku za pozwoleniem Ks. Biskupa Watterson'a objął parafię pod wezwaniem Św. Wojciecha i całym sercem poświęcił się dobru dusz. Pierwszą pracą podjętą przez Ks. Dynię, było spisanie ludności katolickiej. Spis wykazał, że w roku 1895, było 163 dusz w parafii. Ks. Dynia zaproponował budowę kościoła. Po obradach postanowiono zbudować budynek, by na razie służył za kościół, a później na halę. Polski ludek, choć biedny, bo z ręcznej pracy w kopalniach żyjący, hojne począł składać ofiary. Zanim jednak plany uskuteczniono, Ks. Dynia opuścił parafię, pracując w niej rok i pół. Polskich księży było mało i upłynęło czasu nie mało, zanim Ks. Biskup mógł spełnić ich prośbę i dać im kapłana na miejsce Ks. Dyni. W listopadzie, 1898, do osieroconej parafii, Ks. Biskup naznaczył Ks. Świerczyńskiego, jako stałego proboszcza. 1 Ciężka praca czekała tego zacnego kapłana, ale nie¬strudzona żarliwość, która odznaczała wszystkich księży pionierów sprawiła, że mała ta parafia, była wkrótce katolickim środowiskiem. Ks. Świerczyński opuścił Dillonvale 8-go kwietnia, 1902 roku. Zanim opuścił swój posterunek ogłosił, że parafia liczyła 451 dusz, było 97 chrztów, 13 dzieci przystąpiło do Pierwszej Komunii św. i 120 było bierzmowanych przez Ks. Biskupa Moeller. Po odejściu Ks. Świerczyńskiego, przybył do parafii Ks. Kazimierz Smogór, któremu parafia zawdzięcza swój pomyślny rozwój, w jakim się obecnie znajduje. Gorliwy, pobożny, a co najważniejsze, posiadający prawdziwie ojcowskie serce, od razu zjednał sobie wszystkich parafian. Swoją bystrą przezornością zrozumiał, że powiększająca się parafia potrzebuje przestrzeni na swój rozwój. Trzy loty, które były własnością parafii, okazały się za małe na plany, które miał w myśli. Ks. Smogór otrzymał pozwolenie zmienienia miejsca na kościół. Zakupiono dwa i pół akrów ziemi wraz z domem od Kithcart & W. Cole za $5,500.00, co stanowi cały blok od Piątej i Smithfield ulic. Na lotach tych stał drewniany dom, który do dziś służy za plebanię. Stara posiadłość była sprzedana węgierskiej ludności, która chciała mieć swój własny kościół. Niezawodnie wiele uznania trzeba oddać tym ludziom, za ducha katolickiego, jaki istnieje dziś w Dillonvale. Za ich przykładem, ich gorliwością, ich wiarą, wiele dusz pozyskało się Bogu Wszechmocnemu. Pierwszym zadaniem Ks. Smogóra było zapewnić przyszłość parafii. Chociaż Ksiądz Proboszcz i wierni pragnęli czym prędzej mieć odpowiedni kościół na służbę Bożą, zmienili jednakże swoje zamiary i zbudowali tymczasowy budynek, z którego byłaby podwójna korzyść, bo i kościół i szkoła. Zrozumiał dobrze lud, że szkoła parafialna uczy dziatwę naszą zasad wiary, chroniąc przed zobojętnieniem względem religii z jednej, a wynarodowieniem z drugiej strony. W szkołach publicznych nie uczą religii. Nauka bez religii, jest pozbawieniem ucznia tej moralnej równowagi, która powinna być zawiązkiem jego przyszłego charakteru; jest wykreśleniem z jego umysłu jasnego poglądu na sprawy wyższe, nadprzyrodzone. żeby powierzyć dzieci w doświadczone ręce, było dalszym problemem. Ks. Smogór zwrócił się wreszcie do Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu z Chicago, IL, by objęły pieczę. Zaznaczyć tu musimy z naciskiem, że zakony, kształcące Siostry, starają się skutecznie dostarczać szkołom naszym prawdziwie dobrych nauczycielek. Szkoła nasza stoi na równym stopniu ze szkołami publicznymi. Dzieci, po ukończeniu 8-go stopnia, przechodzą bez specjalnego egzaminu ze strony władz, wprost do wyższej szkoły (High School). Dzięki mozolnej pracy Ks. Smogóra i prawdziwie heroicznego poświęcenia się wszystkich członków parafii, w krótkim czasie dług był spłacony. Teraz parafianie byli gotowi przejąć na siebie nowy dług, by tylko mieć dawno już pożądany kościół. Kiedy nadszedł czas, aby uskutecznić ten zamiar, Ks. Smogór z polecenia Ks. Biskupa był wysłany do Steubenville, Ohio, aby zorganizować nową parafię w 1905 r. Po odejściu Ks. Smogóra, probostwo w parafii Św. Wojciecha tymczasowo objął Ks. Jan Robaczewski, który przez 8 miesięcy wielkodusznie sprawował prace swych poprzedników. Dla wielu przyczyn nie życzył sobie pozostać w Dillonvale i na własną prośbę miejsce jego zajął Ks. Andrzej Dziatkowiec, starszy i ciężko pracujący kapłan. Na barki Ks. Dziatkowca spadła odpowiedzialność budowy i sfinansowania zamierzonego kościoła. Wyznaczono $8,000.00 na drewniany budynek, jaki mieli w myśli. Projektodawcy byli jednak nieakuratni w obliczeniu wydatków. Cały dług kościoła wyniósł prawie dwakroć pierwotnie 2 przewidywaną sumę. Ks. Dziatkowiec nie był zdrowym człowiekiem i niewątpliwie, wysiłek dozorowania pracy, udręka wzrastających długów, bardzo podkopały osłabiony stan zdrowia. Dnia 14-go sierpnia, 1907 r., dostał ataku serca i umarł. Ks. Dziatkowiec pracował w parafii nie całe dwa lata, ale w tym krótkim czasie pozostawił po sobie pamięć, która nigdy o nim nie zaginie. Ks. Juliusz Jaworek, był następnie naznaczony proboszczem tej parafii. Warunki w okręgu kopalnianym nie były dobre; górnicy byli odkładani od pracy, a więc i Dillonvale nie był wyjątkiem. Następstwa były te, że długów i zwyczajnych zobowiązań nie płacono. Ciągły kłopot, wzgląd na wielki dług parafialny, zaczął podkopywać zdrowie Ks. Jaworka i po dwóch latach w Dillonvale, prosił Ks. Biskupa, by go zwolnił ze stanowiska proboszcza. Ks. Alfons Nowogrodzki, który w tym czasie był kapelanem w szpitalu Św. Franciszka w Columbus, Ohio, był wydelegowany, by zastąpić Ks. Jaworka. Nie było to łatwe stanowisko, na które był przeznaczony. Bezrobocie było powszechne w tym czasie i wierni zaledwie mogli zaspokoić swoje własne potrzeby. Ale z prawdziwą kapłańską gorliwością i odwagą Ks. Nowogrodzki zabrał się do spełnienia trudnego obowiązku, nałożonego na niego. Przez jedenaście lat, od października, 1909, do maja, 1920, pracował i współdziałał razem ze swoją owczarnią. Przez pewien czas, warunki były tak złe, że ażeby ulżyć ciężarowi, poważnie zaczęto myśleć, by czasowo zamknąć szkołę. Jednakże, plan ten porzucono z obawy większej od materialnej, duchowej szkody dla dzieci i parafian. Więc każdy dawał ile mógł i dzielił się z tym co miał, i jakoś przeżyto te ciężkie, trudne dni. Z małymi i nikłymi środkami, Ks. Nowogrodzki dokazał cudów. W ciągu tych lat, nie tylko że parafia i szkoła były utrzymane, ale budynki naprawione i dług zmniejszony. W maju, 1920 roku, Ksiądz Nowogrodzki zrezygnował, i obecnie jest proboszczem w New Boston, Michigan. Jego miejsce, jako proboszcz, zajął nowo wyświęcony Ks. Stanisław Karwowski. Jego to nieszczęściem było być proboszczem wtedy, kiedy rozdzierająca serce tragedia nawiedziła parafię. W kościół, z którego dumni byli wszyscy, na który pracowali i poświęcili tak wiele, który prawie był bez długu, w maju 1921 roku uderzył piorun, spalił i zniszczył takowy do fundamentów, razem ze wszystkimi przyborami kościelnymi. Jednakże, trudy i długi nie były rzeczą nową dla wiernych w Dillonvale. Widocznie taka była ich dola, od samego początku założenia parafii. Dotknięci tragedią, zasmuceni utratą kościoła, do którego tak byli przywiązani i który dla nich był znakiem zwycięstwa nad trudy, niemniej zaraz zabrali się do pracy, planując nawet lepszy budynek, by zastąpił ten, który został zniszczony By dodać zachęty w budowaniu nowego kościoła, Ks. Biskup Hartley, w lipcu, 1921 roku naznaczył jako proboszcza, Ks. Mieczysława Dzikowskiego, pierwszego wychowanka tej parafii, wyświęconego na kapłana. Z przyjściem Księdza Dzikowskiego, ustala się rekord najdłuższego urzędowania jako proboszcza, w historii naszej parafii. Chłopiec, który wychował się wśród parafian, po wyświęceniu, służył im jako ich duszpasterz przez 18 lat. Po ogniu raz jeszcze hala w starej szkole, obrócona była do użytku jako kościół. Studiowano i planowano wiele, jaki styl budynku byłby teraz pożądany i wreszcie zgodzono się na obecny, z cegły, który zdobył sobie sławę "Najpiękniejszego kościoła, jaki kiedykolwiek widziano w mieście górniczym". W 1923 roku, nowy kościół otwarty został na służbę Bożą. Kroniki dnia tego mówią, że obfite łzy radości płynęły z oczu wszystkich wiernych, kiedy po raz pierwszy Najśw. Ofiara Mszy św. ofiarowana tu była Bogu. Parafianie mieli powód czuć się dumni. Hojność serca i duch poświęcenia tych ludzi, mądra rada i kierownictwo Księdza Dzikowskiego, były widoczne podczas budowy nowego 3 kościoła. Każdy starał się przewyższyć drugiego w hojności. Po ukończeniu kościoła i zaopatrzeniu go we wszystkie potrzebne urządzenia, ku ogólnemu zdumieniu ogłoszono, że reszta niespłaconego długu wynosiła w przybliżeniu tylko $6.000, — znikomość w porównaniu z tym, czego się spodziewano. I Bogu dziękować, że dług był tak mały. Kilka lat później, najgorszy w historii górniczej strajk, następnie krajowa depresja, prawdziwy spowodowały zastój w pracy. Podczas tych krytycznych lat, głównym celem nie było spłacanie długów, ale raczej utrzymanie się przy życiu. Mądrze i z powodzeniem prowadził parafian i zarządzał parafią przez te lata Ks. Proboszcz Dzikowski. Po 18-tu latach gorliwej i uciążliwej pracy duszpasterskiej w Dillonvale, w listopadzie, 1939-go roku, został on zastąpiony przez Księdza Hieronima Rojewskiego, obecnego Proboszcza. Ponieważ praca znów się polepszyła, roztropnie uchwalono, aby rok rocznie robić potrzebne ulepszenia w zabudowaniach parafialnych. Ofiarami zacnych i gorliwych parafian zreperowano budynek szkolny i przeprowadzono różne ulepszenia. Następnie zabrano się do odnowienia świątyni Pańskiej. Kościół, śliczny na zewnątrz, wewnątrz dotąd był taki, jakim go kontraktor zostawił. Więc na gwałt prosił się, aby go odmalowano. Sami parafianie mówili, że w niejednym domu piękniej, jak w ich świątyni Bożej. Dlatego Ks. Proboszcz Rojewski, zaraz w drugim roku swego pobytu w parafii ogłosił, że o ile parafianie złożą dostateczną sumę, niebawem postara się o artystę malarza. W krótkim też czasie złożono wystarczającą kwotę, bo każda rodzina dała na ile ją stać było. Artysta malarz wziął się szczerze do pracy i tak pięknie kościół wymalował, że każdy kto go zwiedza, podziwia takowy. Później ułożono na podłodze gumowe kafle, co dodało pięknego wyglądu naszej świątyni Pańskiej. Ponieważ dom Sióstr znajdował się w opłakanym stanie, więc Ks. Proboszcz znów zaczął kołatać do serc swych parafian, i znów popłynęły ofiary hojne i szczodre. Dziś dom Sióstr stoi jako pomnik hojności parafian. W końcu, parafianie sami uznali, że plebania potrzebuje na gwałt odrestaurowania. To też komitet ofiarował swe usługi na zebranie potrzebnego funduszu. Tutaj zaznaczyć trzeba, że ilekroć chodzi o nadzwyczajne ofiary, to te z łatwością napływają, bo nasz dobry lud zawsze składa je hojnie. Obecnie nie tylko kościół, ale i plebania są upiększeniem kompleksu parafialnego. W roku 1944, z rozkazu Ojca św. Piusa XII-go, została utworzona w Steubenville, Ohio, nowa diecezja. Na skutek tego, Dillonvale przeszło z jurysdykcji Ks. Biskupa z Columbus, do Steubenville, znajdując się w granicach okręgów przyłączonych do nowo zorganizowanej diecezji. Pierwszym Biskupem Steubenville, jest J. E. Najczcigodniejszy Ks. Jan K. Mussio, dawny kanclerz archidiecezji Cincinnati, konsekrowany w katedrze Św. Moniki, 1 maja, 1945, a oficjalnie instalowany jako Biskup Steubenville, Ohio, 23-go maja, 1945, w katedrze Najśw. Imienia. Gdy patrzymy wstecz na ubiegłych 50 lat, na konieczność ciągłych zapotrzebowań, na hojność owczarni, i ich Księży Proboszczów, na te ofiary, które oni chętnie ponosili dla swej parafii, musimy podziwiać ich wierność i życzliwość, a równocześnie pamiętać na nasze dziedzictwo, aby uwieńczyć prace naszych przodków. Niechaj nikt nigdy nie powie, że ich ofiara, ich przykład i trud były daremne. Jako Proboszcz ukochanego tu ludu, wyrażam wszystkim uznanie za ich katolickiego ducha ofiarności dla Boga i Jego chwały, podziękę za miłość i szacunek, jakimi mnie od blisko 6 lat otaczają. 4 5