Czytaj wpis

Transkrypt

Czytaj wpis
Poznań, 20 listopada 2016 r.
KSIĘŻA MUSZĄ ZEJŚĆ Z KANAPY
Na
stronie
http://fakty.interia.pl/religia/news-bp-dajczak-to-duszpasterze-musza-zejsc-zkanapy,nId,2308622#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome ukazał się
bardzo ciekawy wywiad z biskupem Edwardem Dajczakiem TO DUSZPASTERZE MUSZĄ
ZEJŚĆ Z KANAPY.
Zachęcam Was do przeczytania, ponieważ uważam, że jest bardzo ciekawy, a ponadto w końcu
ktoś z hierarchów Kościoła zauważa młodych ludzi i błędy robione w kościele, przygotowując
chociażby dzieci do I Komunii, a młodzież do bierzmowania. To nie może być formą tylko
zaliczenia i zmuszania rodziców i dzieci do bycia w Kościele, bo Polak jest przekorny i będzie
odwrotnie, co niestety widzę po malejącej liczbie uczniów uczestniczących w lekcjach religii
Piątek, 18 listopada (15:10)
Nie tylko młodzi mają wstać z kanapy, ale też duszpasterze - by razem się spotkać. Żeby dzisiaj
być głosicielem Ewangelii, trzeba oprócz jej dobrej znajomości, niemniej dobrze znać
współczesnego młodego człowieka - z biskupem koszalińsko-kołobrzeskim Edwardem Dajczakiem
rozmawia Paweł Paradowski.
Paweł Paradowski: Czy zdaniem księdza biskupa zmieniło się coś w Polsce
po Światowych Dniach Młodzieży? Co nam to wydarzenie pokazało, co nam
dało?
Biskup Edward Dajczak: - Myślę, że to, co jest istotne w Światowych Dniach Młodzieży, to przede
wszystkim fakt, że mogliśmy pokazać, jak zachowują się ludzie, którzy żyją Ewangelią. Choćby
sam fakt, że przy tak ogromnej ilości osób nastąpił w Krakowie spadek czynów przestępczych jest
już jakimś sygnałem. Jest takie łacińskie powiedzenie: "Contra factum nullum argumentum" "Przeciw faktom nie ma argumentów".
- Równocześnie od strony duszpasterskiej mamy przesłania Ojca Świętego Franciszka, które
należałoby w Kościele w Polsce bardzo mocno reklamować i często powtarzać: trzeba być blisko
młodych. Nie tylko młodzi mają wstać z kanapy, ale też ich duszpasterze, by razem się spotkać. Bo
jeżeli się tego nie zrobi, to nawet jak młodzi zejdą z kanapy, a my nie będziemy mieli dla nich serca
i czasu, to dokąd pójdą?
- Światowe Dni Młodzieży, jak wszystkie takie wydarzenia, nie mogą trwać wiecznie. One dały
nam możliwość ważnego odkrycia: "Piękna jest młodzież przyjmująca Jezusa i żyjąca z Jezusem.
Fantastyczna! Dobra, twórcza, kreatywna, ma w sobie coś ujmującego". Chociaż zwoływał ich
Papież i Kościół, to właśnie oni dali świadectwo światu jako młody Kościół. To młode pokolenie
nie lubi struktur, natomiast chce być we wspólnocie i za dobrą wspólnotą tęskni.
Czasem pojawia się niechęć do autorytetów.
- Autorytet utracił swoją wartość abstrakcyjną, jak to czasem mówimy "obiektywną". Zasadniczo
nie ma większego znaczenia, że ktoś według prawa posiada autorytet. Osoba dziś ma autorytet
o tyle, o ile jest on jej "udzielony" przez słuchaczy, tzn. o ile słuchacze uznają, że on jest
autorytetem. Ten autorytet powstaje na gruncie relacji osobowej z drugim człowiekiem,
a doświadczając wielkości i dobroci drugiej osoby, uznaję go za autorytet dla mnie.
W przekazie potrzebny jest jednak autorytet.
- Żyjemy w bezpośrednim kontakcie z niechrześcijanami i innymi kulturami i jesteśmy skazani
na dialog. Jakakolwiek próba działania powołującego się na prawny autorytet spotyka się z oporem
i odrzuceniem. Inna sprawa to publikacja nauczania w formie pisemnej. Ma ona znaczenie dla
teologów i innych naukowców, ale na młodych ma niewielki wpływ. Nauczanie, które się liczy,
to takie, które opiera się na obecności osoby głoszącej, najlepiej obecności fizycznej, ale nie tylko.
Między innymi dlatego słowo mówione dla tego pokolenia znaczy o wiele więcej niż pisane. Tak
było na przykład ze św. Janem Pawłem II, który był w oczach młodych kimś świętym i miał wielki
autorytet, ale młodzi papieskich encyklik nie czytali.
Powiedział ksiądz biskup, że to duszpasterze powinni wstać z kanapy. Wydaje
się, że frekwencja w różnych środowiskach duszpasterskich jest duża. Czy myśli
ksiądz biskup, że może zacząć wkrótce maleć?
- Można powiedzieć, że w polskim duszpasterstwie mamy jeszcze masowy udział w wydarzeniach
sakramentalnych. Wiele dzieci przygotowuje się do Pierwszej Komunii i jest dobra frekwencja
wśród młodzieży bierzmowanej. Myślę jednak, że trzeba zmienić programy i styl tego
przygotowania. Widać taką potrzebę. Coraz więcej młodych ludzi przygotowując się
do bierzmowania uczestniczy w rekolekcjach wyjazdowych. Chętnie korzystają z możliwości
wyjazdu do domu rekolekcyjnego, gdzie w weekend w skupieniu przygotowują się do przyjęcia
tego sakramentu. Widzimy, co się dzieje na tych rekolekcjach, ile ci ludzie w tym czasie odkrywają
i jak zmieniają się ich relacje z Bogiem. Ale takie rekolekcje nie mogą być zestawem kolejnych
konferencji, na których podaje się tylko informacje. Myślę, że Kościół w Polsce musi jak
najszybciej zmienić formę duszpasterstwa młodzieżowego na bardziej ewangelizacyjną, która da
młodemu człowiekowi szansę osobistego doświadczenia Boga. Sam katechizm, informacje im
przekazane nie wystarczą.
- Parę lat temu zapytałem moją krewną, która przygotowywała się do przyjęcia Pierwszej Komunii:
"Jak przygotowujesz się na spotkanie z Panem Jezusem?". Ona odpowiedziała: "Już wszystko
zdałam". Zapytałem: "A spotkanie z Panem Jezusem? Chodzicie na takie spotkania, mówicie Jemu,
że tęsknicie za tym, by przyjąć Go do serca?". "Nie. Trzeba wszystko zdać". To była odpowiedź
dziecka.
Czuwanie przed mszą w Brzegach na zakończenie Światowych Dni Młodzieży/AFP
Czyli przywiązuje się zbyt dużą wagę do zdobywania wiedzy, przekazywania
tylko informacji?
- Chrzest, bierzmowanie i Eucharystia to sakramenty inicjacji chrześcijańskiej. A inicjacja to nie
tylko wprowadzenie w świat informacji i pojęć religijnych. Co pozostanie w człowieku?
W badaniach, które prowadziliśmy w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, wyszło jednoznacznie,
że Bóg jest wtedy jedynie pojęciem, ideą, niczym więcej. Po takich spotkaniach brakuje młodym
osobistych doświadczeń.
Religia chrześcijańska staje się tylko ideą, poglądem albo systemem
filozoficznym?
- Tak. Wówczas młodym wydaje się, że chrześcijaństwo to ideologia. Dlatego potrzebne jest
przeorientowanie duszpasterstwa. Papież Franciszek bardzo wyraźnie woła o nawrócenie
duszpasterskie. Konieczność przeorientowania spojrzenia dorosłych na współczesną młodzież dla
wielu nie jest łatwa. Część z nich ma ogromny kłopot z przemianą na przykład z powodów
mentalnych. Nie rozumieją więc, że dzisiaj tę samą Ewangelię trzeba przekazać innym językiem,
w innych znakach, w innych formach. Żeby dzisiaj być głosicielem Ewangelii, trzeba oprócz jej
dobrej znajomości, niemiej dobrze znać współczesnego młodego człowieka.
Trzeba ją odpowiednio podawać?
- Dorośli muszą nieustannie uczyć się szybko zmieniającego się sposobu komunikacji młodych i ich
języka. Mamy wiele wspólnot młodych ludzi, które tymi Światowymi Dniami Młodzieży zostały
już wybudzone i ożywiła się wyraźnie ich ewangelizacyjna aktywność. Młodzież potrzebuje (nie
ciągle - od czasu do czasu) takiego spotkania, na którym otrzyma powera, spotkania, które jest
na tyle mocne, że ich ożywia.
Takich jak Światowe Dni Młodzieży.
- Tak. Bez względu na to, czy na spotkanie przyjdzie dwa tysiące osób, dwa tysiące czy pięć tysięcy
- w zależności od środowiska - power jest potrzebny. Ale tak na co dzień potrzebne jest spotkanie
z parafią, która z powodu letniości w wierze wielu rodzin, w których żyje młodzież stanie się
w formacji wiary "rodziną zastępczą": życzliwą, otwartą, gotową ich przyjąć. Młodzi potrzebują
animatorów, którzy będą mieli dla nich czas. I potrzebują bardzo spotkań w małych grupach,
w których jest miejsce na dialog i dzielenie się świadectwem.
- Dzisiaj wielu młodych pochodzi z rozbitych rodzin. Są poranieni zbyt trudnym życiem i kiedy
zjawia się ktoś, kto opowiada im o własnej żonie czy mężu i miłości do dzieci, to dla wielu jest
to odkrywanie świata, którego nie znają. Powinniśmy im dać szansę, tak przeżywać wiarę,
żeby nauczyli się kochać drugą osobę.
Ksiądz biskup widzi ważną rolę osób świeckich w tej formacji, którą proponuje?
- Tak. Bierzmuję od wielu lat i w czasie Bierzmowania da się rozpoznać, jak wyglądało
przygotowanie w parafii, czy była tam praca w grupach i czy dopomógł im ktoś doświadczyć
osobistej relacji z Bogiem. Bardzo często księża mówią, że największa praca w doprowadzeniu
ludzi młodych do Boga dokonuje się właśnie w małych grupach. Widzę dwa elementy: mała grupa
i wspólnotowe formy rekolekcyjne. I najlepiej poza domem, kiedy są z nimi jedynie animatorzy,
pokazując im, jak można się spotykać z Bogiem. Okazuje się, że nawet ci, którzy dawno nie
korzystali z sakramentu pojednania czy nawet z Eucharystii, wybudzają się dosyć szybko.
Minęły już trzy miesiące od Światowych Dni Młodzieży. Czy ksiądz biskup widzi
zmianę wśród młodych, jakieś ożywienie, które przetrwało, czy już wszystko
zgasło?
- W naszej diecezji, tam gdzie jest bardziej otwarta parafia, a w niej są małe żywe wspólnoty, tam
to doświadczenie jest żywe. Osoby bez wspólnoty, pozostawione same sobie zdecydowanie
szybciej gasną. Jeżeli ma się stać to, co w "Evangelii gaudium" Ojciec Święty Franciszek mówił
o uczniach Jezusa, że mają stawać się uczniami-misjonarzami, to do tego potrzebna jest
umacniająca nas zawsze wspólnota. Wielu naszych młodych pojechało na Światowe Dni Młodzieży
z jakąś wspólnotą i po powrocie wnieśli w swoje parafie nowe ożywienie. Takie doświadczenie
bardzo zdynamizowało wiele grup.
A osobiście, w swojej drodze wiary, jak ksiądz biskup przeżył Światowe Dni
Młodzieży?
- Przede wszystkim przeżyłem radość młodego i żywego Kościoła. Młodzież dała nam, dorosłym,
w prezencie radosne doświadczenie wiary. Ten dar był pełen młodzieńczej spontaniczności,
ale także miał głębię wiary. Doświadczyliśmy ich wiary, która się nie kończy na pięknej i żywej
modlitwie, ale również objawia się we wzajemnych relacjach, w życzliwości i ofiarnej pomocy
bliźniemu.
- Młodzież również poszukiwała, byli otwarci na doświadczenie wiary innych wspólnot.
Przeżyliśmy to w diecezji, kiedy wspólnoty ze Szwajcarii, przyjechały do nas (a to jest spora
odległość od Krakowa), tylko dlatego, że zainteresowali się naszymi grupami ewangelizacyjnymi
i formami naszych modlitewnych spotkań. Niezwykłe więzi nawiązywały się również między
młodymi pielgrzymami a rodzinami.
Czy coś z tych relacji ma swoją kontynuację?
- Tak, kontynuowane są więzi nawiązane z rodzinami. Na nasze diecezjalne spotkanie
do sanktuarium Matki Bożej w Skrzatuszu przyjechała delegacja grupy z Niemiec, którzy byli
wcześniej w naszej diecezji. Twierdzili, że widok pięciu tysięcy modlących się młodych naszych
diecezjan to dla nich ważne doświadczenie modlącego się Kościoła. Pogłębili nawiązaną wcześniej
relację i tę więź nadal podtrzymują.
Czyli to przetrwało.
- Przetrwało.