On rozpoczynać woli
Transkrypt
On rozpoczynać woli
OKIEM FILOZOFA J eden z naszych klasyków sarkastycznie podsumował możliwości „świata”: „świat rozpoczynać woli, dopełnienie go boli...” A edukacja to część społecznego świata, który również „rozpoczynać woli”, niż wieńczyć dzieło udaną ewaluacją. Piszę te słowa w związku z tym, że tegoroczny wrzesień będzie początkiem nowej rzeczywistości edukacyjnej. Oto szkoły i placówki oświatowe opracowały już (zapewne) swoje szkolne programy profilaktyczne zgodne z programem wychowawczym i po raz pierwszy będą miały okazję wprowadzać je w życie w normalnym toku roku szkolnego, czyli od początku. terytoriów, jest rozsądnie otwarty. Lubi prawdziwe wyniki, a nie tylko pozorne. Kilka razy zetknął się osobiście z tematami profilaktycznymi, a nawet uczestniczył w kursie jednego z programów i ma małe, ale własne doświadczenie w jego realizacji. Coś czytał na ten temat, a jego osobiste życie i zwyczaje szkoły, które lansuje, lepiej odpowiadają wymogom profilaktycznym, gdyż jest prawie abstynentem. Który z tych dyrektorów lepiej zrealizuje ambitne zadanie narzucone przez prawo? Spróbujmy przewidzieć. Dyrektor nr 1 sprawnie zabierze się do akcji. Zwoła w tym celu radę (albo i nie) i przedłoży drugiego interesujące. W tym drugim przypadku szkolny program profilaktyczny będzie miał realny pozytywny wpływ na życie wychowanków. Na „niebieskim koncie” drugiego dyrektora pojawią się punkty (mam na myśli statystykę św. Piotra). Część tych wyników będzie uchwytna również tu, na Ziemi, w trakcie ewaluacji. KTO to robi? Powyższy przykład, mocno hipotetyczny i nieco naciągany miał posłużyć do ilustracji wspomnianej zasady, łączącej wynik działania z zawartością bytową działającego („tak coś działa, jak istnieje – tak coś On rozpoczynać woli... Krzysztof Wojcieszek Początek zaś jest dla filozofa równie atrakcyjny co dla świata, gdyż w początku często ujawnia się finał jakiegoś działania. Wiemy, że dokonując ewaluacji, można ocenić czy poddać wartościowaniu konkretny program profilaktyczny, czy szerszą strategię. Ale czy można przewidzieć rezultaty tylko na podstawie wstępnych okoliczności? Owszem, i to również w odniesieniu do „szkolnego programu profilaktyki”. Rozważmy kilka szczegółów takiej futurologii. KTO działa? Najważniejsze jest przyjrzeć się kto podejmuje działania. Wyobraźmy sobie dwie postaci dyrektorów szkoły. Pierwszy – jest w swym myśleniu daleki od osiągania czegoś więcej, niż dobre kształcenie i odpowiednie warunki materialno-organizacyjne szkoły. Sprawy profilaktyki interesują go tylko „poniekąd”, ze względu na wymóg prawny. Nie przeszedł żadnych szkoleń w tym przedmiocie, zatem jego wiedza jest intuicyjna, potoczna. Szczerze wątpi w skuteczność jakichś psychoedukacyjnych posunięć, twardo stoi na ziemi. Co więcej, sprawy profilaktyki zna od strony własnych doświadczeń z zachowaniami podlegającymi uważnej obserwacji profilaktyków, na przykład nałogowo pali. W celu integracji zespołu niekiedy dopuszcza po cichu małą, radosną popijawkę szkolną. I ma ważniejsze sprawy na głowie. I drugi dyrektor. Również stara się zapewnić szkole najlepsze warunki kształcenia, ale nie za wszelką cenę. Oprócz kształcenia ceni sobie „nieuchwytne” wyniki wychowawcze, których nie sprowadza jedynie do „świętego spokoju” w szkole. Próbuje nieco poważniej wykorzystać procedury awansu nauczycieli, aby jego rada pedagogiczna więcej umiała. Szuka dla szkoły nowych 24 Remedium WRZESIEÑ 2002 jej gotowy projekt programu profilaktycznego szkoły zaczerpnięty z gazet nauczycielskich. Po krótkiej debacie program zostanie przyjęty. Również spolegliwa rada rodziców go zaakceptuje. W programie będzie trochę ogólników o wplataniu tematów profilaktycznych w zajęcia, będzie decyzja o zaproszeniu paru „specjalistów” do szkoły i na przykład jakiegoś teatru profilaktycznego. Po koniec roku zadowolony dyrektor sprawozda rezultaty i włoży je do szuflady, aby czekały na kontrolera, który kiedyś o to zapyta. Koniec pieśni. Dyrektor nr 2 będzie miał trochę więcej kłopotu. Postara się o wstępną konsultację nauczycielki, która sama interesuje się profilaktyką. Uruchomi małą, ale rzeczywistą diagnozę sytuacji w szkole i debatę na radzie pedagogicznej. Potraktuje program jako dobrą okazję do formowania całego środowiska szkolnego i do angażowania wszystkich pracowników szkoły, nie tylko nauczycieli, a ponadto rodziców i uczniów. Będzie dążył do tego, aby sednem programu były rzeczywiście przestrzegane zasady szkolnego życia (normy), najpierw przez nauczycieli. Jedną z zasad będzie dążenie do eliminacji palenia w szkole, zatem w programie znajdzie się krótki kurs rzucania palenia dla nauczycieli i chętnych rodziców. Programy zapraszane do szkoły będzie traktował jako okazję do podjęcia własnych kontynuacji. Pod koniec roku dokona ewaluacji i spisze raport, który również będzie czekał na kontrolera. Przychodzi zatem kontroler. Kto to? Czy może będzie to inspektor Najwyższej Izby, a może wysłannik kuratorium czy nawet MENiS? Otóż nie. Prawdziwy kontroler to oczywiście... samo życie. O ile w oczach kontrolera z kuratorium osiągnięcia obu panów mogą być podobne, to z punktu widzenia surowszego egzaminatora – życia właśnie, rezultaty pierwszego będą blade i słabe, zaś istnieje, jak działa”). Sądzę bowiem, że kluczową sprawą w szkolnym programie profilaktyki będzie jakość jego wykonawców. Muszą być w pełni wiarygodni, jeśli z tej mąki ma być jakiś chleb. Dlatego w każdym szkolnym programie profilaktyki trzeba koniecznie uwzględnić najpierw nauczycieli. To ich trzeba doskonalić, rozwijać, skłaniać do określonych zachowań. Następnie warto szukać drogi do rodziców. A dopiero na końcu do dzieci. Taki jest wniosek filozoficzny. A mówią, że filozofia to nie jest nauka praktyczna. Jest, skoro dostarcza tak trafnych narzędzi przewidywania, dobrych nawet dla stosowanej futurologii. Zatem: „szkolny program profilaktyczny” – na zdrowie! Ahoj! Autor jest doktorem filozofii, biologiem, twórcą programów profilaktycznych i szkoleniowych, specjalistą ds. uzależnień.