Pobierz stronę w formacie PDF - Informator Pelpliński

Transkrypt

Pobierz stronę w formacie PDF - Informator Pelpliński
Jestem pelplinianinem
10 listopada, w trakcie uroczystego, otwartego posiedzenia Rady Miasta
i Gminy Pelplin, zostałem uhonorowany
medalem „Zasłużony dla Miasta i Gminy
Pelplin”. Niech mi wolno będzie, raz jeszcze, bardzo serdecznie podziękować:
Wysokiej Radzie, Panu Przewodniczącemu
Rady oraz Panu Burmistrzowi za to, tak
dla mnie ważne, wyróżnienie.
Od ponad czterdziestu już lat nie mieszkam w Pelplinie. Jeszcze do niedawna
– przynajmniej kilka razy w roku – przyjeżdżałem do mojego rodzinnego miasta.
Odwiedzałem dom rodzinny, spotykałem
się z przyjaciółmi i znajomymi. Po śmierci
najbliższych, wpierw matki, a w tym roku ojca, pozostały groby na miejscowym
cmentarzu i pusty dom przy ul. Kościuszki,
w którym urodziłem się i mieszkałem, aż
do mojego wyjazdu w 1967 roku na studia do Poznania. W Poznaniu założyłem
rodzinę i podjąłem pracę zawodową. Z żoną jesteśmy profesorami psychologii na
Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza.
Tu, w 1977 roku urodziła się nasza córka
Anna Weronika, która – już w trakcie studiów uniwersyteckich z zakresu etnologii
– zainteresowała się Kociewiem. Tematykę
obyczajów mieszkańców Kociewia podjęła w pracy licencjackiej i magisterskiej,
a także doktorskiej. Dziś jest dr etnologii.
I to ona teraz częściej bywa na Pomorzu
i w Pelplinie. Ja jednak nadal zamierzam
przyjeżdżać do mojego Pelplina. Chcę
odwiedzać stare miejsca i spotykać się
z moimi przyjaciółmi. Zwłaszcza lipcowe spotkania, w tym samym od wielu lat
gronie szkolnych kolegów, mają dla mnie
szczególne znaczenie. W tych spotkaniach
uczestniczy też „nasz” profesor fizyki –
Stanisław Kwidziński. Srogi nauczyciel,
nie przez wszystkich uczniów lubianej
fizyki, to dziś nasz przyjaciel – Stasiu.
Powoli zacierają się różnice pokoleniowe.
W przyszłym roku, podobnie jak 10 lat
temu, spotkamy się na wrześniowych obchodach sześćdziesiątej już rocznicy powołania naszego Liceum Ogólnokształcącego.
W organizację tych sprzed dziesięciu laty
i tych przyszłorocznych spotkań rocznicowych zaangażował się – też wierny uczestnik naszych lipcowych „zlotów” – profesor
Liceum Ogólnokształcącego, polonista
Bogdan Wiśniewski.
Pelplin to serce Kociewia. Tak je widział jeden z wielkich polskich badaczy
12 INFORMATOR PELPLIŃSKI
Stefania i Roman Brzezińscy z synem Jerzym
obyczajów ludów zamieszkujących polskie ziemie – żyjący w XIX wieku etnograf Oskar Kolberg. W 39. tomie swoich
Dzieł wszystkich: Pomorze, tak zdefiniował
mieszkańców Kociewia: „Kociewiaki – są
pod Pelplinem”. No cóż, może warto się
upomnieć o status stolicy Kociewia?
To tu, w Pelplinie, żył i przez wiele lat
pracował etnograf, literat i językoznawca,
wieloletni proboszcz miejscowej parafii, ks.
dr Bernard Sychta (1907-1982). Doktorat
obronił w 1947 roku na Uniwersytecie
Poznańskim. Autor liczącego siedem tomów monumentalnego Słownika gwar kaszubskich na tle kultury ludowej i trzytomowego Słownictwo kociewskie na tle kultury
ludowej. Był też ks. dr B. Sychta autorem
sztuk teatralnych popularyzujących język i obyczaje kociewskie. Mnie zapadło
w pamięć, wykonane przez pelpliński
amatorski zespół teatralny, przedstawienie jego sztuki Wesele kociewskie. Byłem
wówczas uczniem szkoły podstawowej.
Przedstawienie zaś wystawiano w świetlicowym baraku już rozebranej, zbudowanej
jeszcze w XIX wieku, cukrowni, która też
była jakimś symbolem Pelplina. Została po
niej tylko galeria handlowa „Cukrownia”.
No cóż, wszystkie miejscowości chcą mieć
swoje „galerie” i „markety”. Także i Pelplin.
Ale to nie obecność owej galerii w krajobrazie „urokliwego miasteczka”, jak pisał
o Pelplinie kronikarz Jan Długosz, stanowi
o jego osobliwości czy niepowtarzalności.
Pelplin – widziany z oddali, jako lokujący się „między wieżą katedry i kominem
cukrowni” (nawiązuję do tytułu jednego
z referatów konferencyjnych na tematy kociewskie autorstwa mojej córki) – na szczęście ma się czym szczycić, a pelplinianie
mają wiele powodów do dumy, że właśnie
z tym miejscem na mapie Polski związali
swoje losy. Obok wspomnianej sztuki ks.
B. Sychta napisał jeszcze sztukę Hanka
sã żeni oraz patriotyczny utwór Bùdzta
spiącëch, którego cały nakład niemiecki
okupant spalił w 1939 roku na wejherowskim rynku, a sam autor musiał się przez
okres wojny ukrywać na wsi kociewskiej.
Uniwersytet Gdański w 1981 roku uhonorował Go tytułem doktora honoris causa.
Był pierwszym pelplinianinem, któremu