stanowisko-bcc

Transkrypt

stanowisko-bcc
Plac Żelaznej Bramy 10, 00-136 Warszawa,
http://www.bcc.org.pl
Warszawa, 13 listopada 2009 r.
STANOWISKO
Nieprzyjazne państwo
Dwa lata temu, jesienią 2007 r. środowiska gospodarcze z wielkimi oczekiwaniami
przyjęły wyborcze zwycięstwo PO i utworzenie koalicyjnego rządu premiera Tuska.
W swoim expose premier dużo mówił o zaufaniu, pragnieniu uzgadniania – w ramach
rządów prawa – wspólnych stanowisk, a także o działaniach na rzecz umocnienia
szacunku i o wsparciu dla przedsiębiorczości. „Nie bierze się pod uwagę tego, co
najpiękniejsze i najważniejsze w wolnej gospodarce, że wolni ludzie, nieskrępowani
zbyt wysokim podatkiem, zbyt skomplikowanymi przepisami, wytwarzają coraz
więcej dóbr” – mówił premier w Sejmie 23 listopada 2007 r.
Z perspektywy dwu lat należy stwierdzić, że niewiele zrobiono, aby te dobre
zapowiedzi w sposób satysfakcjonujący zrealizować. W pewnych obszarach
sytuacja uległa nawet pogorszeniu.
Pomimo obietnic rząd nie przystąpił do systemowej rozprawy z największą barierą
rozwoju gospodarczego, jakim jest przeregulowanie i monstrualnie rozbudowana
biurokracja. Utworzono sejmową Komisję Przyjazne Państwo, która początkowo
wzbudziła duże oczekiwania w środowisku przedsiębiorców. Organizacje biznesu oraz
indywidualni przedsiębiorcy i obywatele przesłali do komisji tysiące przykładów absurdów
legislacyjnych i propozycji ich likwidacji. Jednak posłowie rządzącej koalicji nie podjęli
pracy systemowej na skalę oczekiwań. Nie określono priorytetowych celów i zadań, nie
zaangażowano do współpracy administracji rządowej, co umożliwiłoby systematyczną
pracę przy użyciu równolegle pracujących mieszanych zespołów eksperckich.
Zmarnowano szansę osiągnięcia sukcesu, wskutek niewykorzystania entuzjazmu
środowisk przedsiębiorców i korzystnego klimatu politycznego. Nie można
znaczącym dorobkiem nazwać pośpiesznego przyjęcia przez parlament po pierwszym
roku działalności Komisji pięćdziesięciu tzw. inicjatyw legislacyjnych, wprowadzających
zmiany w zaledwie kilkunastu ustawach. Można było z góry przewidzieć, że
kilkuosobowa Komisja Przyjazne Państwo nie sprosta oczekiwaniom zmiany tysięcy
biurokratycznych absurdów, sytuujących Polskę w rankingach światowych pod
koniec listy – sześć miejsc za Namibią i Rwandą, a jedno miejsce przed Turcją. Być
może należy się cieszyć, że Komisja w ogóle powstała, ale dlaczego zamiast, a nie obok
poważnej struktury, której zadaniem byłaby deregulacja gospodarki?
Niektóre inne próby uproszczenia procedur zakończyły się spektakularną porażką,
której koronnym przykładem jest wprowadzenie tzw. „jednego okienka” dla
rejestracji małych firm, ponieważ w wyniku zmiany czas uruchomienia działalności
gospodarczej zamiast ulec skróceniu, znacznie się wydłużył. Można podać inne przykłady
legislacyjnej nieporadności rządu działającego jednostronnie, bez ustanowienia
systemowej współpracy z reprezentantami-ekspertami środowisk gospodarczych.
Wydarzeniem pokazującym skalę niezrozumienia i niechęci rządzących do środowiska
przedsiębiorców było pokłosie tzw. „afery Misiaka”, w której senator PO został oskarżony o
pogwałcenie standardów, kiedy będąc jednocześnie przewodniczącym Komisji Gospodarki
uzyskał zamówienie na przeszkolenie zwalnianych stoczniowców. I chociaż w kilka
miesięcy po „aferze” kontrola rady nadzorczej Agencji Rozwoju Przemysłu jednoznacznie
wykazała, że wszystkie działania były zgodne z prawem, to dla celów politycznych
partia rządząca rozpętała nagonkę na parlamentarzystów-przedsiębiorców.
Zażądano, aby pozbyli się jak najszybciej akcji i udziałów w spółkach. PO, pod
przewodnictwem nikogo innego jak posła Chlebowskiego, utworzyło nawet specjalną
komisję mającą wypracować radykalne rozwiązania dotyczące relacji biznes-polityka.
Oczywiście komisja nie zdołała wypracować żadnych istotnych konkluzji, jakie zgodnie z
prawem i konstytucją można by wprowadzić w życie. Jednak wskutek całego zamieszania,
podsycanego przez polityków ze wszystkich ugrupowań, zaczęto całkiem otwarcie
żądać, aby z przyszłych wyborów do parlamentu eliminować kandydatów
wywodzących się ze środowiska biznesu i zastąpić ich tzw. politykami
„zawodowymi”. Nie wspominano o oczywistych, negatywnych konsekwencjach
przyjęcia takiego rozwiązania. W ten sposób zamieniono by znające się na gospodarce
osoby partyjną nomenklaturą, całkowicie zależną od jej szefów. Może w krótkim okresie
byłoby to dobre dla ich macierzystych partii, ale fatalne dla przyszłych rozwiązań prawnych
i polityki gospodarczej państwa, uchwalanej przez takich „fachowców”.
Nastawienie polityków do przedsiębiorców jeszcze bardziej pogorszyło się w
wyniku kolejnej, sztucznie rozdmuchanej dla celów politycznych tzw. afery
hazardowej. Jej główni aktorzy niewątpliwie pokazali niskie standardy komunikowania się,
tak po stronie polityków, jak i przedsiębiorców. Ale przypomnijmy jeszcze raz
niepodważalne jak dotąd fakty: a) w badanym okresie nie doszło do zmiany stanowiska
2
rządu odnośnie proponowanych zmian prawa dotyczącego branży, b) nie doszukano się
działań korupcyjnych.
Tak więc „afera” dotyczyła wyłącznie niedochowania standardów obyczajowych, a
nie realnego zagrożenia interesów państwa, jak od początku błędnie twierdzono.
Jednak dla potrzeb zupełnie innych niż rozwiązanie problemu politycy zaczęli propagować
pomysły noszące chwytliwe nazwy i sformułowania, jak „tarcza antykorupcyjna”,
„odsunięcie lobbystów od prac legislacyjnych” itp. Pomijając jawne niezrozumienie roli
lobbingu, czyli rzecznictwa interesów w demokratycznym społeczeństwie, należy
stwierdzić, że ujawniła się silna tendencja polityków do odsuwania wszystkich
zewnętrznych podmiotów od procesu stanowienia prawa, co jest niezgodne z
polityką Unii Europejskiej, standardami OECD – światowej organizacji państw
najlepiej rozwiniętych gospodarczo, której Polska jest członkiem od prawie 15 lat, a
także niezgodne ze zwykłą racjonalnością systemu tworzenia prawa dobrej jakości.
Nagła, apodyktyczna deklaracja premiera dotycząca delegalizacji części hazardu, jaką są
automaty do gry o niskich wygranych, jest kolejnym niepokojącym krokiem rządu, jasno
pokazującym „kto tu rządzi”, niezależnie od wszystkich procedur tworzenia prawa
obowiązujących w demokratycznym społeczeństwie. Nie ma już mowy o partnerstwie ani
współpracy ze środowiskami biznesu, z formalnymi reprezentantami legalnie działających
firm. W obecnie obowiązującej atmosferze każdy, kto skrytykuje nowe deklaracje
premiera, staje się lobbystą „mrocznych środowisk”, przeciwstawiającym się
jedynie słusznym pomysłom walki z krzywdą społeczną.
Przy takim ustawieniu przeciwników jasne jest, że rząd nie szuka z nikim
porozumienia, nie chce żadnego partnerstwa, ale wyraźnie dąży do konfrontacji, aby
zrealizować swoje cele polityczne, nie mające nic wspólnego z racjonalnym
rozwiązywaniem problemów gospodarczych i społecznych.
Jednym z ubocznych wątków politycznej walki wokół „afery hazardowej” jest wyjście na
jaw niepokojącego faktu związanego z uruchomieniem przez rząd już w połowie 2008 roku
tzw. tarczy antykorupcyjnej. Jak wynika z ostatnio opublikowanego przez Centrum
Informacyjne Rządu dokumentu, upoważniono służby specjalne do inwigilacji
wszystkich uczestników setek zamówień publicznych i procesów prywatyzacyjnych,
tak po stronie urzędników zamawiających i oceniających składane oferty, jak i po stronie
oferentów, czyli setek firm i ich kierownictw. Działania służb miały mieć charakter
„prewencyjny”, miały „wyprzedzać decyzje prywatyzacyjne lub rozstrzygnięcia przetargów,
m.in. poprzez zidentyfikowanie osób mogących działać na szkodę Skarbu Państwa i
odsunięcie ich od procedur, w których uczestniczą”.
3
Tak działającą „tarczę antykorupcyjną” można śmiało nazwać zaczątkiem państwa
policyjnego, w którym stosownie do kaprysu tajnych służb inwigiluje się i eliminuje z
procedur przetargowych i prywatyzacyjnych dowolny podmiot, dowolną osobę w trybie
tajnym, bez możliwości weryfikacji lub odwołania. Bo i od czego się tu odwoływać – każdy
może przecież być podejrzany, że będzie w przyszłości działać na szkodę Skarbu
Państwa.
Jaskrawym przejawem arogancji władzy było zmuszenie setek przedsiębiorców do
wystawania po nocach, tworzenia komitetów kolejkowych przy ubieganiu się o
dofinansowanie ze strony Unii Europejskiej na rozkręcenie e-biznesu, w ramach
programów zarządzanych przez monopolistyczną agencję rządową, której urzędnikom nie
przyszedł do głowy inny system kryteriów udzielania wsparcia niż kolejność składanych
osobiście zgłoszeń (na e-biznes!).
Opisane powyżej działania stanowią dowód rozszerzającej się przepaści pomiędzy
realną gospodarką i deklaracjami premiera o budowaniu wzajemnego zaufania a
faktycznymi działaniami rządzącej koalicji.
Możliwe, że obecną zapaść można by przeczekać i liczyć na to, że po sezonie wyborczym
stosunek polityków do przedsiębiorców stanie się bardziej racjonalny, mniej obciążony
polityczną retoryką. Jednak oznaczałoby to co najmniej rok kontynuacji klimatu antybiznesowego, zmniejszającego szanse na szybkie wyjście Polski z kryzysu
gospodarczego, niezawinionego przecież przez polskich przedsiębiorców.
Zatem już dziś konieczne jest wznowienie dialogu z szeroką reprezentacją
środowisk gospodarczych nt. zasad współpracy i partnerstwa tak, aby ponownie
ożywić wzajemne zaufanie i zmobilizować cały potencjał administracyjny i
gospodarczy państwa dla sprostania bieżącym i długookresowym wyzwaniom,
jakim w obecnej atmosferze ani rząd, ani biznes oddzielnie nie będą w stanie sobie
poradzić.
Business Centre Club
Business Centre Club istnieje od 1991 roku. Jest największą w kraju organizacją indywidualnych pracodawców.
Zrzesza blisko 2000 przedsiębiorców zatrudniających 600 tysięcy pracowników. Wśród członków BCC znajdują się
największe międzynarodowe korporacje, instytucje finansowe, ubezpieczeniowe, firmy telekomunikacyjne, najwięksi
polscy producenci, uczelnie wyższe, koncerny wydawnicze itd.
Członkami Klubu są także prawnicy, dziennikarze, naukowcy, wydawcy, lekarze, wojskowi i studenci. BCC koncentruje
się na działaniach lobbingowych, których celem jest rozwój polskiej gospodarki, zwiększenie liczby miejsc pracy i pomoc
przedsiębiorcom. BCC – Związek Pracodawców jest członkiem Komisji Trójstronnej. Członkowie Klubu reprezentują 249
miast. Koordynatorem wszystkich działań BCC jest prezes Marek Goliszewski.
Więcej: www.bcc.org.pl Kontakty dla prasy: http://www.bcc.org.pl/kontakty_prasowe_bcc.php
4