30_32_warszawa_A79

Transkrypt

30_32_warszawa_A79
WARSZAWA
Brzuchomówcy
wino, kobiety i smak
opracowanie: Wojtek Wysocki foto: Basia Welbel
Plastikowo – jarmarczny gmach „Warszawianki”, dalej blokowisko o urodzie
typowej dla po∏owy lat 70... Wystarczy∏o jednak przekroczyç próg, by przekonaç
si´, ˝e Portucale to miejsce wyjàtkowe.
B
y∏ to wyjàtkowo obleÊny dzieƒ.
Szaro, mokro, zimno, na domiar
z∏ego z naszego rutynowego wyjÊcia
od knajpy w ostatniej chwili zrezygnowa∏y
wszystkie kobiety, co dodatkowo
pozbawi∏o nas elementu naturalnego
ciep∏a. Z koniecznoÊci rozgrzewaliÊmy si´
wi´c rozmowami na goràce tematy, jak
choçby przygody Polaków na Haiti czy
ognista i krwista rzeê Czechów w bitwie
pod Bia∏à Górà. ZachodziliÊmy te˝
w g∏ow´, co u diab∏a robi staroegipski
symbol na jednej z kamienic przy
Pu∏awskiej i czy to prawda, ˝e polski rzàd
aby sk∏oniç Âlàzaków do wzi´cia udzia∏u
w powstaniach Êlàskich, obiecywa∏
ka˝demu z nich krow´... Za bardzo nas to
mo˝e nie rozgrza∏o, pozwoli∏o jednak bez
szwanku i odmro˝eƒ przejÊç przez
labirynt uliczek Górnego Mokotowa
i dobrnàç do Portucale. By∏o warto.
tylko. Potem na stó∏ wjecha∏a zupa
ogonowa – solidny talerz goràcego, lekko
pikantnego wywaru, w którym nie
znalaz∏em wprawdzie tytu∏owego ogona,
ale posiekane oliwki i inne smakowite
wk∏adki. Pyszne. W Portucello próbowa∏em
dwóch ró˝nych daƒ g∏ównych – królika
oraz pol´dwicy wo∏owej. Króliki niecz´sto
goszczà na polskim stole, w Portucello
przyrzàdzono go w delikatnym sosie
i podano z frytkami oraz ma∏à surówkà.
Mi´so rozp∏ywa∏o si´ w ustach. Pol´dwica
o kolorze i wielkoÊci pi´Êci Mike'a Tysona
wzbudzi∏a zazdroÊç wspó∏biesiadników.
Choç nikt nie spyta∏ si´ mnie o zdanie przy
sk∏adaniu zamówienia, sztuk´ mi´sa
wysma˝ono idealnie. Na szcz´Êcie
w ˝o∏àdku znalaz∏o si´ miejsce na
podsma˝ane ziemniaki. Ufff... Co na to
moja sterana wàtroba?
Patrzenie
Micha∏ Nierobisz: Karta daƒ prezentowa∏a
si´ nad wyraz zach´cajàco. Zaw∏aszcza
ceny. Zresztà kiedy zamówione pozycje
zacz´∏y làdowaç na stole, mo˝na by∏o
odnieÊç wra˝enie, ˝e sà one
niewspó∏miernie niskie do tego, co
w rzeczywistoÊci kryje si´ za
poszczególnymi nazwami z menu. JeÊli
chodzi o szczegó∏y, to na przystawk´
wjecha∏y piero˝ki z serem feta
i szpinakiem: delikatne, lekko chrupiàce
ciasto z równie delikatnà zawartoÊcià –
doskona∏à przeciwwagà dla tych
subtelnoÊci by∏ lekko pikantny sos
pomidorowy. Jako sedno sprawy
zamówi∏em sobie bitk´ wo∏owà z grilla
z jajkiem sadzonym i frytkami. Mi´sko by∏o
mi´ciutkie i wyÊmienicie komponowa∏o si´
z posadzonym na nim jajem. Ca∏oÊci
dope∏ni∏a Êwie˝utka sa∏atka z przepysznym
sosem vinegret. Po prostu pycha, nic
dodaç, nic ujàç. Na deser nie by∏o ju˝
miejsca. Generalnie du˝o i dobrze. Pe∏na
rekomendacja.
„Skromny, lecz czysto urzàdzony lokal” –
krytyczne spojrzenie redaktora
Antosiewicza w jednej chwili obieg∏o
dwupoziomowe pomieszczenie. „Wn´trze
neutralne. Ale chocia˝ bardziej
przypomina wymalowane w ciep∏e pastele
biuro z podwieszanymi sufitami,
halogenowymi reflektorkami, itp. jest to
jedyne do czego mog´ si´ przyczepiç.
Chcia∏bym, by by∏a to jedyna bolàczka
warszawskich lokali”.
„Troch´ ciut za modernistycznie, jak na
mój gust” – przytaknà∏ kolega Nierobisz,
którego wzrok cz´Êciej przemieszcza∏ si´
jednak po wiotkiej sylwetce obs∏ugujàcej
nas kelnerki ni˝ po elementach wystroju
wn´trza. „Zaraz po wejÊciu mo˝na
pomyÊleç, ˝e nie do koƒca takiego
wystroju spodziewalibyÊmy si´ w lokalu,
którego specjalnoÊcià jest tradycyjna
kuchnia portugalska. Jednak bardzo
w moim guÊcie by∏a uroda pani, która nas
obs∏ugiwa∏a. Te˝ mo˝e nie do koƒca
w po∏udniowym typie, ale na pewno
w zupe∏noÊci zrekompensowa∏a pewne
poczucie estetycznego rozczarowania
wn´trzem”. „JeÊli o mnie chodzi to
witajàca nas przy wejÊciu ogromna Êciana
wype∏niona butelkami z przednim winem
i rzeczywiÊcie rozbrajajàca uroda kelnerek
wystarczy∏y, ˝ebym poczu∏ si´ dobrze” –
z uÊmiechem nastoletniego zawadiaki na
ustach rzuci∏, mierzwiàc brod´,
bynajmniej nie nastoletni redaktor
Wysocki, „Tylko, na Boga! Skoro jest wino,
sà kobiety, to dlaczego nie ma ostatniego
elementu uk∏adanki – muzyki!? Poza
histerycznymi wrzaskami jakiejÊ podpitej
lafiryndy przy stoliku obok w Portucale
by∏o cicho”.
Smakowanie
Kamil Antosiewicz: Portugalska kuchnia
smakowana przeze mnie w Lizbonie
w du˝ej mierze przypomina∏a mi polskà.
I tak jest w istocie. Kolonialna tradycja
Êciera si´ tu z prostym wiejskim
wyszynkiem. Owoce morza wraz z ich
królem dorszem, kontra mi´so z roso∏u
i portugalska kaszanka. Tej ostatniej nie
dane mi by∏o zjeÊç w Portucale (za to
w Lizbonie próbowa∏em chyba czterech
gatunków + rozmaite ∏àczenia ry˝u
z krwià), ale na przystawk´ próbowa∏em:
pasztecików z dorsza w chrupiàcej
panierce, sma˝onych na g∏´bokim oleju,
carpaccio z dorsza oraz sa∏aty z piersià
kaczki z grilla. Ka˝de z daƒ bez zarzutu,
wielgachna porcja kaczki w sa∏acie
przyçmiewa niejedno g∏ówne danie w wielu
knajpach. Dorsz, który w Polsce nie
uchodzi za rybny delikates, przeniós∏ mnie
na wy˝yny rozkoszy podniebienia, i nie
Wojtek Wysocki: Zamówienie kotleta na
przystawk´ by∏o z mojej strony ruchem co
najmniej nierozwa˝nym. I nie chodzi mi
bynajmniej o smak czy konsystencj´, bo te
akurat zaspokoi∏oby gusta
najwybredniejszych nawet smakoszy, ale
o rozmiar. Ta doskonale wysma˝ona sztuka
wieprzowiny wype∏nia∏a przestrzeƒ
sporego talerza tak szczelnie, ˝e zmieÊci∏y
si´ na nim jedynie dwie, rozpaczliwie
maleƒkie czàstki pomidora i niemal
niedostrzegalny akcent sa∏aty. Po chwili
zaczà∏em mieç wiele wspólnego z talerzem
– równie szczelnie zosta∏em wype∏niony
kotletem... ¸atwo wi´c wyobraziç sobie, ˝e
mój ˝o∏àdek zagrzmia∏ ze zgrozy, gdy na
stó∏ wjecha∏o danie g∏ówne – zapiekanka
ziemniaczana z mieszankà mi´s
wszelakich wewnàtrz. Jestem przekonany,
˝e tà potrawà da∏oby si´ wy˝ywiç przez
tydzieƒ Êrednich rozmiarów murzyƒskà
wiosk´. Gdy poczu∏em jej smak, nie
mog∏em si´ zdobyç na wyrzuty sumienia.
Zjad∏em wszystko i p´k∏em. Szcz´Êliwy.
Polecanie
„Knajpa uniwersalna” – ledwo ruszajàc si´
po obfitym posi∏ku, redaktor Wysocki
zapali∏ kolejnego papierosa, który
z za∏o˝enia mia∏ przyspieszyç ruchy
perystaltyczne jego jelit. „Ceny naprawd´
zaskakujàco niskie, wystrój neutralny
a atmosfera bezpieczna. Mo˝na zjeÊç tu
i elegancki obiad i szybki, skromny lunch”.
„Dok∏adnie” – syty i zadowolony redaktor
Antosiewicz by∏ tego samego zdania. „Rzut
oka na ceny w menu i od razu wiemy, ˝e
ka˝dy znajdzie tu coÊ dla siebie. I krezus
i oszcz´dny student. Podobnie rzecz ma si´
z winami – mo˝na wydaç na nie 25 PLN,
mo˝na 125 PLN. Przyznam, ˝e
z odwiedzanych z obowiàzku redakcyjnego
knajp, Portucale jest dla mnie najlepszym
lokalem, który przysz∏o mi oceniaç. DoÊç
szybka obs∏uga, kelnerzy znajà si´ na
rzeczy, potrawy Êwie˝e, porcje solidne
i niezbyt drogie, zaÊ ich wybór przyprawia
o zawrót g∏owy. Czego wi´cej chcieç? B´d´
tam wraca∏ ilekroç przyjdzie mi ochota na
portugalskà podró˝ sentymentalnà.
Z ca∏ego serca polecam!”.
Zamiast wspomnienia
„Jedyne jak dotàd ‘m´skie wyjÊcie”
okaza∏o si´ najwi´kszym sukcesem
w blisko rocznej historii tej rubryki” –
mocnym wydechem wypuszczajàc z ust
smug´ dymu wspomnia∏ Wojtek
Wysocki. „Wszyscy zapami´taliÊmy
wszystko; poczàwszy od zabawnego
widoku biegajàcych w te i nazad za
oknem policjantów, przez smak
i rozmiar potraw, na zniewalajàcej
urodzie obs∏ugujàcej nas kelnerki
skoƒczywszy”. W tym momencie oczy
redaktora Nierobisza nabra∏y wiele
mówiàcego blasku, a kolor skóry na
jego policzkach niebezpiecznie zmierza∏
w stron´ czerwieni. I nie zosta∏o ju˝ nic
do powiedzenia.
Portucale – ul. Merliniego
5 (www.portucale.pl)