Informacja prawna dotycząca omówienia wyroków TK w sprawie
Transkrypt
Informacja prawna dotycząca omówienia wyroków TK w sprawie
KANCELARIA RADCY PRAWNEGO radca prawny Krystian Szulc kt-1553 41-400 Mysłowice ul. Oświęcimska 13; tel. (+48 32) 3161016 e mail [email protected] Katowice 4.11.2016 Informacja Prawna sporządzona dla Śląskiej Izby Aptekarskiej w Katowicach Przedmiot informacji: omówienie wyroków TK w sprawie apteki dla aptekarza Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego (TK) podważające konstytucyjność zasady "apteki dla aptekarza" wydane zostały bowiem odpowiednio w latach: 1992 i 2002 ( umorzono postępowanie), czyli w nieaktualnym stanie prawnym i w innej rzeczywistości. Od tamtej pory w polskim systemie prawnym sporo się zmieniło: w 1997 roku przyjęliśmy nową konsytuację, znowelizowaliśmy ustawę o izbach aptekarskich doprecyzowując pojęcie farmaceuty, w 2002 roku wprowadziliśmy w życie nowe Prawo farmaceutyczne, a dwa lata później nową ustawę o swobodzie działalności gospodarczej. Przede wszystkim zaś weszliśmy do Unii Europejskiej, a co za tym idzie – zobowiązaliśmy się przestrzegać unijnego dorobku prawnego (acquis communautaire), na który składają się nie tylko dyrektywy unijne i rozporządzenia, ale przede wszystkim traktaty oraz orzecznictwo Trybunału w Luksemburgu. Dorobek ten stał się częścią polskiego porządku prawnego. Wszystkie te okoliczności z pewnością wpływają na sposób interpretacji prawa. Na początku zatrzymajmy się jednak nad jednym ze stwierdzeń, cytowanego przez mec. Recka orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego (sygn. K. 4/92), w którym TK stwierdza, że „(...) należy jeszcze raz podkreślić, [że] nie wykazano aby właściciele aptek, nie będący farmaceutami, prowadzący apteki na podstawie uzyskanych koncesji postępowali w sposób zagrażający życiu lub zdrowiu ludzkiemu. Podnoszone więc tego rodzaju argumenty nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości.”. Tak uważano 22 lata temu. Dalszy scenariusz napisało jednak życie. Obecnie nie musimy już się zastanawiać nad tym, czy dopuszczenie niefarmaceutów do prowadzenia aptek stwarza zagrożenie dla życia pacjentów, czy zdrowia publicznego. Dzisiaj możemy uważać za udowodnione twierdzenie, że "do wprowadzenia dalszych ograniczeń wolności gospodarczej należałoby założyć, że właściciel apteki niebędący farmaceutą powoduje zagrożenie dla pacjentów”. W 2010 roku Ministerstwo Zdrowia, w uzasadnieniu projektu ustawy refundacyjnej, opisującą funkcjonowanie na rynku aptekarskim sieciówek, czyli aptek prowadzonych w większości przez niefarmaceutów, zauważyło: „Dotychczas obowiązujące przepisy umożliwiają podmiotom odpowiedzialnym i podmiotom prowadzącym obrót hurtowy, za pośrednictwem swoich lub współpracujących sieci aptek, pod pozorem troski o dobro pacjenta wyłudzanie z Narodowego Funduszu Zdrowia znacznych kwot, jakie na leki refundowane wykłada Państwo. Przykładem takiej praktyki jest prowadzona w aptekach sieciowych wspomniana wyżej sprzedaż leków za 1 grosz (...). Akcje promocyjne dotyczące obrotu lekami refundowanymi (bonifikaty, rabaty, upusty) powodują zafałszowanie danych przekazywanych przez apteki do NFZ. (…) Wynikająca z ustawy o cenach cena maksymalna zamiast doprowadzić do ustalania cen 1 na najniższym poziomie, wykorzystywana jest często przez przedsiębiorcę jako element gry cenowej umożliwiającej stosowanie niedozwolonych praktyk, promujących jedne podmioty kosztem innych". Ten cytat to analiza merytoryczna dewastacji rynku aptekarskiego, jaki stał się faktem po tym, jak w 2002 roku dopuszczono do niego apteki sieciowe (ergo – nieaptekarzy). Nie przez przypadek wiele krajów Europy Zachodniej wprowadziło do swojego prawodawstwa wyraźny zakaz prowadzenia aptek w ramach sieci i przez nieaptekarzy. Najlepszym tego przykładem są Niemcy. Co więcej, tego typu rozwiązanie zostało w całości zaaprobowane przez Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu, który uznał zasadę "apteka dla aptekarza" za zgodną z unijną swobodą przedsiębiorczości (por. fundamentalny dla aptekarstwa wyrok w niemieckiej sprawie Apothekerkammer des Saarlandes; połączone sprawy C171/07 i C172/07). Ważniejsza jednak wydaje się być nie sama sentencja wyroku, ale wywód prawny przeprowadzony przez Trybunał. O dziwo bowiem, sąd ten – na co dzień niezwykle wyczulony na zapędy arbitralnego ograniczania zasady wolności gospodarczej – nie przyjął toku myślenia polskiego TK oraz niektórych przedstawicieli środowiska prawniczego w Polsce. Co więcej, Trybunał uznał, że tak szczególny segment rynku, jakim jest prowadzenie apteki, czyli sektor ochrony zdrowia, nie może podlegać pod reguły wolnorynkowe. Trybunał Sprawiedliwości podkreślił jednak przede wszystkim to, jakie zagrożenia w zakresie niezależności aptekarzy, dostępności do leków, czy ochrony zdrowia pacjentów niesie za sobą dopuszczenie niefarmaceutów do prowadzenia aptek Wystarczy choćby przypomnieć konkluzje wyroku z 2009 roku: "W konsekwencji państwo członkowskie może w ramach przysługującego mu zakresu uznania (...) uznać, że w odróżnieniu od placówki prowadzonej przez farmaceutę, prowadzenie apteki przez niefarmaceutę może stanowić zagrożenie dla zdrowia publicznego, w szczególności dla pewności i jakości detalicznej dystrybucji produktów leczniczych, ponieważ osiąganie zysków w ramach prowadzenia apteki nie jest ograniczane czynnikami, (...) które charakteryzują działalność farmaceutów". Dalej: "Podobnie, państwo członkowskie może dokonać oceny, czy podmioty prowadzące aptekę i nieposiadające dyplomu farmaceuty mogą naruszać niezależność zatrudnianych farmaceutów, skłaniając ich do sprzedaży produktów leczniczych, których magazynowanie nie jest już opłacalne, lub czy istnieje zagrożenie, że prowadzący apteki dokonają obniżki kosztów funkcjonowania, która może mieć wpływ na zasady detalicznej dystrybucji produktów leczniczych". W wyroku tym stwierdzono również bardzo precyzyjnie, że zasada "apteka dla aptekarza” nie wypacza istoty wolności gospodarczej, albowiem ustanawiana jest ona w interesie pacjenta, w staraniu o należyty poziom usług farmaceutycznych oraz wolną konkurencję, nie zaś w interesie korporacyjnym aptekarzy. Zważono również na to, że farmaceuta podlegający pod zasady etyki zawodowej wykonuje swój zawód w trosce o dobro pacjenta, w przeciwieństwie do niefarmaceuty, którego – jak pokazuje doświadczenie polskie – nie wiąże nie tylko etyka aptekarska, ale w ogóle żadna etyka. A takie rozwiązanie jest już wprost zagrożeniem dla pacjentów i zdrowia publicznego. Jedną z naczelnych zasad wykładni prawa jest przyjęcie założenia, że znaczenie przepisu prawnego zmienia się. Inaczej będzie on interpretowany w momencie wprowadzania przemian ustrojowych, a inaczej po upływie dwóch dekad wolnego rynku; inaczej przed wejściem w życie, a jeszcze inaczej po upływie kilku lat zastosowania w praktyce. Stąd wynikają np. rozbieżności w orzecznictwie samego nawet Sądu Najwyższego. Skutki społeczne jakie wywołuje dana regulacja również nie pozostają bez wpływu na jego 2 wykładnię, a w pamięci trzeba mieć również unijny dorobek prawny, który nie jest obojętny dla rozumienia przepisów krajowych. Po dwunastu latach od dopuszczenia aptek sieciowych prowadzonych w większości przez niefarmaceutów do rynku aptecznego wiemy już, że rozwiązanie to było błędem, które pacjentów naraziło na nadmierną konsumpcję leków i w konsekwencji ryzyko utraty życia i zdrowia, budżet państwa – na straty, a samych farmaceutów – na pauperyzację ich zawodu i wyeliminowanie z rynku. Jestem przekonany, że gdyby Trybunał Konstytucyjny dzisiaj wziął na warsztat zasadę "apteka dla aptekarza” nie kierowałby się jak przed przeszło dwudziestoma latami mrzonkami, a zapadły wyrok byłby korzystny dla pacjentów, państwa i aptekarzy. Krystian Szulc radca prawny 3