Czerwiec 2004 - Marynarka Wojenna RP
Transkrypt
Czerwiec 2004 - Marynarka Wojenna RP
KĄCIK HUMORU STOWARZYSZENIE OFICERÓW MARYNARKI WOJENNEJ RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ Oszczędny Szkotka mówi do męża: - Co tak pstrykasz tym światłem, spać nie dajesz?! - Książkę czytam, a strony można przewracać po ciemku ZESPÓŁ REDAKCYJNY: Mieczysław JAMRÓZ, Jerzy WALIGÓRA Adres Redakcji: 81-912 Gdynia, ul. Zawiszy Czarnego 1 tel. 626 30 94 NR 2 (13) CZERWIEC ROK 2004 WYDAWNICTWO WEWNĘTRZNE STOWARZYSZENIA 60 rocznica lądowania aliantów w Normandii 1944 – 2004 AKTUALNOŚCI KĄCIK HUMORU D – DAY ORAZ OPERACJA OVERLORD Jest to kryptonim operacji sił morskich i powietrznych aliantów we Francji pod dowództwem gen. D. Eisenhowera, trwającej od 6 czerwca do końca sierpnia 1944 roku, mającej na celu uchwycenie przyczółków na normandzkich plażach. Operacja ta rozpoczęła bitwę o Normandię i spowodowała powstanie drugiego frontu, aby odciążyć Rosjan na froncie wschodnim i zmusić Niemców do walk na dwa fronty. W pierwszej fazie Overlord wzięło udział 156 tys. żołnierzy wojsk lądowych. Była to również największa operacja desantowa, jaka miała miejsce w historii ludzkości: wzięło w niej udział 12 tys. okrętów (w tym 4126 barek do przewozu ludzi), ponad 10 tys. samolotów bojowych, 2300 transportowych i 2600 szybowców. Jako pierwsze w głębi lądu, już po północy lądowały jednostki brytyjskiej 6 Dywizji Powietrzno-Desantowej u ujścia rzeki Orne oraz dwie amerykańskie dywizje powietrzno-desantowe 82 oraz 101, na północ od ujścia rzeki Vire. Brak doświadczenia u młodych pilotów sprawił, że dywizje wylądowały w dość sporym rozproszeniu. To rozproszenie zdezorientowało jednak Niemców. W lądowaniu morskim jednostki amerykańskiej 1 Armii desantowały na plażach "Utah" i "Omaha", zaś brytyjska 2 Armia na plażach "Gold", "Juno" i "Sword". Operacja Overlord zakończyła się sukcesem wojsk sprzymierzonych i wejściem Aliantów w głąb Francji. Polacy mieli w operacji swój udział, wśród żołnierzy znalazła się Pierwsza Dywizja Pancerna gen. Maczka, ponadto lekki krążownik "Dragon", niszczyciel "Błyskawica", torpedowce "Krakowiak" i "Kujawiak" oraz lotnictwo myśliwskie i bombowe. Operacja pochłonęłą ponad 10 tys. zabitych. -2- Z ARCHIWUM ANEGDOT Podwodniacy z Pacyfiku Do amerykańskiego wiceadmirała CH. A. Lockwooda, dowódcy sił podwodnych na Pacyfiku zameldował się z pożegnalną wizytą jeden z dowódców, wyznaczony na prestiżowe stanowisko wykładowcy w Akademii Marynarki w Annapolis. Było krótko po zakończeniu II wojny światowej. - Mój drogi – powiedział wiceadmirał – nie ucz kadetów, że podwodniacy wygrali wojnę na Pacyfiku. Oprócz nas były jeszcze inne rodzaje broni, które walczyły. Co prawda, gdybyśmy siły nawodne oraz lotników trzymali z daleka od naszych rejonów działań, to wojnę wygralibyśmy o sześć miesięcy wcześniej. Przychodzi polityk do lekarza i mówi: - Panie doktorze, mam straszny problem, od trzech tygodni mam migrenę. A na to lekarz: - Niech pan nie przesadza. Migrenę to może mieć profesor, nauczyciel, artysta. Słowem – człowiek myślący. A panu to po prostu łeb napier..la. . Lekarz mówi do pacjenta: - Niestety będę musiał panu obciąć obie nogi... - No wie pan! Jak pan mi zrobi takie świństwo, to moja noga więcej w tym szpitalu nie postanie! - 19 - trafienie uciekiniera z broni palnej. Uznano, że najlepszy sposób to jak najdłuższe przebywanie pod wodą, do czasu aż okręt oddali się na bezpieczną odległość. Zrodził się jednak problem, jak długo można wytrzymać pod wodą. Wreszcie ktoś wpadł na pomysł, by sprawdzić to od razu, zanurzając twarz w misce z wodą. Rozpoczęto zatem konkurs wytrzymałości w zanurzeniu. Czasy były różne i wahały się od 30 sekund do 2 minut, zwycięzca przekroczył czas 2 minut. Wszystkie te rozważania i próby wytrzymałościowe traktowaliśmy oczywiście, jak dobrą zabawę i przekorę wobec bezsensownego trzymania nas na uwięzi i w bezczynności. Dyskusja odbywała się przy otwartym włazie na pokład i każdy mógł jej wysłuchać. Okazało się, że tacy byli, a w konsekwencji ogłoszono pełną gotowość dla oficerów na okręcie i zorganizowanie obstawy pokładu. Przekonaliśmy się o tym bardzo szybko. Każdy kto wychodził w nocy na pokład do ubikacji narażał się na światło latarki w oczy i spojrzenie w lufę pistoletu. Właściwie już po powrocie z rejsu i podczas przygotowania do promocji zrodziły się refleksje, zastanawialiśmy się dlaczego nikt z przełożonych łącznie z przedstawicielami Informacji nie zrobił z tego afery. Być może trafiliśmy na ludzi mądrzejszych od nas, być może bali się oni, by rozdmuchana afera ich nie pogrążyła. Zastanawiający był tylko jeden fakt, że rekordzista wytrzymałości pod wodą, w dniu promocji otrzymał stopień chorążego i został zwolniony do rezerwy. Józef Kuśmider OPERACJA „BALTOPS 2004" W GDYNI Po raz dwunasty polskie siły morskie uczestniczą w największym na Bałtyku międzynarodowym ćwiczeniu pokojowym pod kryptonimem „BALTOPS”. Jednostki trzynastu państw Partnerstwa dla Pokoju przećwiczą międzynarodową operację pokojową w sytuacji narastającego kryzysu. Ponad czterdzieści okrętów operować będzie z Bazy Morskiej w Gdyni. Z lotnisk Marynarki Wojennej w Gdyni Babich Dołach i Darłowie startować będą samoloty i śmigłowce lotnictwa morskiego. Z okrętów operować będą jednostki piechoty morskiej. To największe ćwiczenie morskie w Europie. Uczestniczy w nim 5 tysięcy marynarzy. „BALTOPS” jest corocznym, międzynarodowy ćwiczeniem morskim mającym na celu zwiększenie interoperacyjności sił morskich państw Partnerstwa dla Pokoju w rejonie Morza Bałtyckiego. Scenariusz manewrów zakłada reagowanie międzynarodowych sił w sytuacjach kryzysowych. W trakcie manewrów okręty przećwiczą wszystkie elementy typowych operacji pokojowych, wśród nich operacje embarga i blokad morskich w rejonach objętych kryzysem, akcje wymuszania pokoju, zwalczania kontrabandy oraz przeciwdziałania terroryzmowi na morzu. Okręty wykonają strzelania artyleryjskie, przećwiczą zaopatrywanie na morzu, poszukiwanie oraz zwalczanie okrętów podwodnych, śledzenia sytuacji nawodnej oraz powietrznej, działania przeciwminowe, poszukiwanie i ratowanie rozbitków oraz obronę przeciwawaryjną okrętów. Jednym z głównych elementów ćwiczenia „BALTOPS 2004” będzie desant międzynarodowych sił pokojowych na poligonie w Ustce. Ćwiczenie demonstruje solidarność morską, a zarazem polepsza wzajemne zrozumienie i koordynację operacji morskich w rejonie Bałtyku. - 18 - -3- Jest otwarte i jawne – wszystkie państwa regionu zapraszane są do udziału w manewrach. W ćwiczeniu „BALTOPS 2004” uczestniczy 38 okrętów nawodnych, 3 podwodne, ponad 35 samolotów i śmigłowców lotnictwa morskiego oraz jednostki piechoty morskiej z Danii, Estonii, Francji, Holandii, Kanady, Litwy, Łotwy, Niemiec, Norwegii, Polski, Rosji, Szwecji i USA. Z polskich sił morskich w ćwiczeniu „BALTOPS 2004” udział weźmie korweta zwalczania okrętów podwodnych ORP „KASZUB”, okręt podwodny ORP „SOKÓŁ”, niszczyciel min ORP „MEWA”, trałowce ORP „RESKO” oraz „SARBSKO”, okręt transportowo-minow ORP „POZNAŃ” 2 śmigłowce zwalczania okrętów podwodnych Mi-14 PŁ, samolot patrolowy M-28 „BRYZA”, pływające transportery saperskie, grupy ratownictwa oraz ewakuacji medycznej, służby portowe, logistyczne oraz komponent Biura Hydrograficznego MW. W każdej chwili gotowe do użycia są śmigłowce ratownicze Marynarki Wojennej oraz nawodne jednostki SAR. Redakcja (na podstawie strony internetowej MW) -4- Ponieważ pozbawiono nas nawet tej minimalnej części przywilejów kadry, doszliśmy do wniosku, że nie możemy również wykonywać obowiązków jej przysługujących i odmówiliśmy prowadzenia zajęć politycznych. Natomiast na okrętach nadal wykonywaliśmy obowiązki zgodnie z przydziałem. Nasze zachowanie zaskoczyło przede wszystkim kierownictwo aparatu politycznego, ponieważ nie mogli zrozumieć, jak można było zrezygnować z przywileju prowadzenia zajęć politycznych, którego przecież nam nie odebrano. Zarzucono nam lekceważenie obowiązków, warcholstwo i niedojrzałość polityczną. Ponieważ w sprawach niesubordynacji zazwyczaj szuka się prowodyrów więc, jak to w wojsku bywa ustalono, że głównym winowajcą jest starszy grupy – czyli ja. Skutek był taki, że przedstawiono mnie do raportu służbowego do dowódcy BOWR. Razem ze mną stawał do raportu kolega, starszy grupy z Dywizjonu Trałowców, gdzie miała miejsce identyczna sytuacja. Przebieg raportu, pomimo powagi sytuacji, przebiegał dosyć zabawnie, bo dowódca kmdr Mironow nie bardzo był zorientowany w sytuacji, a główny oskarżyciel, jego zastępca ds. politycznych, tak się zapienił, że nie był w stanie wyraźnie przedstawić swoich racji, a całe obwinianie sprowadziło się do krzyku i inwektyw pod naszym adresem. W efekcie otrzymaliśmy po 10 dni ścisłego aresztu, którego i tak nie odbyliśmy, bo przy ogólnym zamieszaniu nie umieszczono tego w rozkazie dowódcy. Po odbyciu praktyki na okrętach do promocji pozostało jeszcze ponad miesiąc. Postanowiliśmy zatem zaokrętować nasz rocznik (z wyjątkiem grupy z OP, która objęła już stanowiska oficerskie) na ORP „Zetempowiec”. Po kilkudniowym postoju w porcie, kiedy okazało się, że nie udawało się zlikwidować nielegalnych wycieczek podchorążych na ląd, wysłano okręt w tzw. „ślepy” rejs na Morze Północne. Ponieważ sensowne zatrudnianie kilkudziesięciu podchorążych przekraczało możliwości kadry okrętowej, czas zabijaliśmy w najróżniejszy sposób, nie zawsze zgodny z oczekiwaniami przełożonych. Najczęściej kwitła gra w „oczko”, w której pulę stanowiły fasowane papierosy. Role kasyna gry spełniało najniżej położone pomieszczenie „C”. Pewnego dnia, gdy okręt zbliżał się do Cieśnin Bałtyckich, po kolacji zawzięcie dyskutowano. Po wyczerpaniu wszystkich wątków rozważań o „dupie Maryni”, rozgorzała ni stąd, ni zowąd ogólna dyskusja na temat odległości do brzegów i możliwości dopłynięcia do nich. Rozmowa po chwili przekształciła się w teoretyczne rozważania dopłynięcia do brzegu po wyskoczeniu z okrętu. Zgodnie z założeniami taktyki uznano, że najtrudniejszy okres, to oddalenie się od okrętu na taką odległość, by uniemożliwić - 17 - OPÓŹNIONA PROMOCJA Na przełomie czerwca i lipca 1954 roku zdaliśmy egzaminy końcowe w ówczesnej Oficerskiej Szkole Marynarki Wojennej. Oczekiwaliśmy, że promocja na pierwszy stopień oficerski, koronująca nasze czteroletnie studia, odbędzie się dnia 22 lipca, w dzień święta państwowego. Okazało się jednak, że Dowództwo MW było innego zdania i tak ważną dla nas datę przesunięto na 7 listopada. Nie należy się dziwić tej zmianie biorąc pod uwagę nazwiska ówczesnych dowódców. Dowódcą MW był bowiem Winogradow, a komendantem OSMW – Rożkow. Aby zagospodarować 4-miesięczny okres oczekiwania, podzielono nas na grupy i wysłano na tzw. praktyki oficerskie do zespołów okrętów. Mnie z grupą kolegów, trafił się Dywizjon Małych Ścigaczy OP na Helu, przy czym mianowano mnie starszym owej grupy. Po przybyciu na Hel, ze względu na brak miejsca na ścigaczach oraz na „Motławie”, zakwaterowano nas w namiotach rozstawionych obok garażu (obecna pływalnia kryta). Zaprowiantowano nas w stołówce dla kadry oraz obarczono obowiązkami, z których najważniejszymi było prowadzenie zajęć politycznych z marynarzami (był to przywilej oficerów) i doprowadzenie do porządku dokumentacji okrętowej, tzn. uzupełnienie zaległości. Podczas wyjść na morze dublowaliśmy obowiązki dowódców okrętów, ponieważ było to jedyne stanowisko oficerskie. Praktyka zapowiadała się nieźle, tym bardziej, że było dużo wyjść na morze a większość oficerów stanowili dobrze nam znani koledzy z promocji sprzed roku (1953). Niestety po kilku dniach zaczęły się kłopoty. Ówczesnemu szefowi sztabu BOWR nie spodobali się podchorążowie w stołówce dla kadry. Kazał nas z niej wyrzucić i byśmy nie mieli zbyt wysokiego mniemania o sobie, zatrudnić do obierania ziemniaków w stołówce marynarskiej. Ponadto stwierdził, że to nie jest żadna praktyka oficerska, bo jeszcze nimi nie jesteśmy. - 16 - „ADMIRALSKIE LOSY” Kontradmirał Włodzimierz Brunon STEYER był dowódcą Marynarki Wojennej od 26 lutego 1947 roku do 6 lipca 1950 roku. Urodził się 15 lipca 1892 roku w Montrealu. Młodość i wiek dojrzały spędził w Petersburgu, dokąd przenieśli się jego rodzice. Po ukończeniu Korpusu Morskiego i kursu artylerii morskiej, został w 1913 roku zaokrętowany na lekkim krążowniku „Askold”, jako młodszy oficer artylerii. Krążownik „Askold” pełnił służbę na Dalekim Wschodzie i uczestniczył w latach 1914 – 1917 w działaniach wojennych na Oceanie Spokojnym oraz Indyjskim, na Morzu Śródziemnym i w forsowaniu Dardaneli. Raniony odłamkiem pocisku artyleryjskiego dalszą służbę pełnił w Finlandii i w eskadrze murmańskiej, gdzie był awansowany do stopnia kapitana lejtenanta. W dniu 1 grudnia 1919 roku został przyjęty do Polskiej Marynarki Wojennej w stopniu kapitana marynarki, a w dniu 18 grudnia został zastępca kapitana portu Modlin. Następnie służył w Batalionie Morskim, a od 18 sierpnia 1920 roku objął stanowisko dowódcy formującego się III Batalionu Morskiego, z którym wyruszył na front do patrolowania granic Prus Wschodnich. Po powrocie z frontu, w dniu 24 listopada 1920 roku batalion został rozwiązany. W czerwcu 1921 roku, rozkazem Nr 9 DSM został awansowany do stopnia komandora podporucznika. W latach 1921 – 1922 był kierownikiem nauk na Tymczasowych Instruktorskich Kursach (TIK) dla oficerów i pływał z kursantami, jako p.o. dowódca ORP „Generał Haller”. W latach 1923 – 1924 był dowódcą kanonierki ORP „Komendant Piłsudski”, zaś w 1926 roku dowodził ORP „Mazur”. W międzyczasie w okresie od 1 stycznia 1925 roku do 1 stycznia 1926 roku był słuchaczem kursu oficerów artylerii w Tulonie we Francji. W listopadzie 1926 roku na własną prośbę został przeniesiony w stan nieczynny i oddelegowany do Francji, gdzie wraz z kmdr ppor. Mamertem Stankiewiczem przejął statek s/s „Wilno”, na którym pływał jako starszy oficer. 20 czerwca 1927 roku ponownie został powołany do Marynarki Wojennej, na stanowisko kierownika Samodzielnego Referatu Artylerii i Uzbrojenia Kierownictwa Marynarki Wojennej. W lipcu tego roku został oddelegowany do Francji celem przyholowania krążownika ORP „Bałtyk”, po czym objął jego dowództwo. W 1928 roku został natomiast dowódcą ORP „Bałtyk”. -5- 20 lutego 1930 roku został awansowany do stopnia komandora porucznika, zaś w marcu tego roku objął stanowisko wykładowcy artylerii na kursie aplikacyjnym dla podporuczników marynarki. Od 9 września 1930 roku był przewodniczącym Komisji Odbioru Okrętów budowanych we Francji, zaś od 4 maja 1935 r. przewodniczącym Komisji Odbioru Dozorowców budowanych w kraju. Natomiast w latach 1936 – 1937 był przewodniczącym Komisji Odbioru niszczycieli ORP „Grom” i „Błyskawica” oraz stawiacza min ORP „Gryf”. W latach 1933 – 1935 był dowódcą dywizjonu kontrtorpedowców, które składały wizyty w Leningradzie i Kopenhadze, a następnie do listopada 1936 roku pełnił obowiązki nowo utworzonego Centrum Wyszkolenia Specjalistów Floty, które mieściło się na ORP „Bałtyk”. Od listopada 1937 roku do zakończenia działań wojennych w 1939 roku był dowódcą Rejonu Umocnionego Hel, gdzie w marcu 1938 roku awansował do stopnia komandora. Tam też, w dniu 1 października 1939 roku uczestniczył w odprawie prowadzonej przez kontradmirała Józefa Unruga, dotyczącej kapitulacji Helu, zaś 2 października na helskim molo przekazał tę informację dowódcy niemieckich sił morskich w Zatoce Gdańskiej, kontradmirałowi Hubertowi Schmundtowi. W niewoli przebywał od 4 października 1939 roku w oflagach: XC Nienburg, XVIIIC Spittal nad Drawą, IIC Woldenberg. Został wyzwolony przez wojska angielskie 2 maja 1945 roku w oflagu XC w Lubece. Ponownie do Marynarki Wojennej został zmobilizowany we wrześniu 1945 roku i objął stanowisko dowódcy Oddziału Środków Pomocniczych i Przystani Głównego Portu MW w Gdyni. W dniach 21.01 – 25.03. 1946 roku był szefem Misji Morskiej w Moskwie, gdzie podpisał umowę, na podstawie której ZSRR przekazał Polsce 23 okręty. Od 1 kwietnia 1946 roku do 14 lutego 1947 roku dowodził Szczecińskim Obszarem Nadmorskim w Świnoujściu. Następnie, w stopniu kontradmirała (awansowany 17 grudnia 1946 r.) objął stanowisko Dowódcy Marynarki Wojennej, które piastował do 6 lipca 1950 roku. Ze stanowiska tego został zdjęty a obowiązki przekazał swojemu zastępcy, oficerowi radzieckiemu kontradmirałowi Iwanowi Szylingowskiemu. Z Marynarki Wojennej został zwolniony bez żadnych uprawnień i aby utrzymać się przy życiu podjął nisko płatną pracę na poczcie w Gdyni. Pół roku później został wysiedlony z Gdyni do Ostrołęki, gdzie również pracował na poczcie, a następnie po zlikwidowaniu tego stanowiska, od grudnia 1953 roku jako konwojent w Związku Gminnych Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”. -6- Tego lata I i II dywizjon trałowców stacjonowały w Nowym Porcie, w basenie Westerplatte, skąd codziennie wychodziły na trałowanie bojowe pasa wód przybrzeżnych pomiędzy Przegalinem a Jelitkowem. Oprócz trałowania bojowego okręty wykonywały również zadania szkoleniowe. Otóż pewnego lipcowego dnia okręt „T–12” postawił pięć ćwiczebnych min wzór 08 – 39. Były to miny kotwiczne, kontaktowe oraz galwaniczno – uderzeniowe produkcji radzieckiej. Po postawieniu min okręt powrócił do portu. Następnego dnia wczesnym rankiem okręt miał ponownie wyjść w morze i wybrać postawione miny. Dowódca okrętu zszedł na ląd i powrócił nad ranem nieco „zmęczony”. Przed położeniem się spać polecił mi, abym dopilnował przygotowania okrętu do wyjścia w morze i bym go obudził tuż przed ogłoszeniem alarmu manewrowego. Gdy wszystko było już przygotowane poszedłem obudzić dowódcę okrętu. Niestety moje starania spełzły na niczym, nie mogłem go dobudzić. Ze względu na to, że był już czas do wyjścia ogłosiłem alarm manewrowy. Na GSD czekałem na dowódcę, ale nie pojawiał się. Ponownie spróbowałem go obudzić i znowu nic z tego nie wyszło. Wobec powyższego postanowiłem wyjść w morze samodzielnie, przy wydatnej pomocy dowódcy drużyny artylerzystów, bez jego bowiem pomocy raczej nie dokonałbym tego „wyczynu” (w późniejszym czasie ten podoficer, po zdaniu egzaminów został oficerem artylerii dywizjonu trałowców). W momencie, gdy wybieraliśmy ostatnią minę na pomoście pojawił się dowódca okrętu, zaspany, nieubrany i z przerażeniem w oczach. Wydukał drżącym głosem pytanie, gdzie jesteśmy i po moich wyjaśnieniach odetchnął głęboko, twarz mu pojaśniała, uspokoił się i po pewnym czasie objął dowodzenie okrętem. W międzyczasie zakończyliśmy wykonywanie zadania i wróciliśmy do portu. Po upływie kilku godzin dowódca wezwał mnie do siebie i poprosił o relację z tega całego „zdarzenia”. Po wysłuchaniu moich wyczerpujących wyjaśnień, przyznał, że po przebudzeniu usłyszał pracę silników a przez bulaj zobaczył pełne morze. Włos zjeżył mu się na głowie, przestraszył się ogromnie i pomyślał, że jego okręt za przykładem ORP „Żuraw”, dowodzony przez podchorążego ucieka do Szwecji. Dlatego też z przerażeniem w oczach pojawił się na pomoście. Jednak po moich wyjaśnieniach „ciężki kamień” spadł mu z serca, a ja w jego oczach z uciekiniera i zdrajcy przekształciłem się niemalże w bohatera. Takim też przez jakiś czas w głowie dowódcy byłem. CDN. Jerzy Maltowski - 15 - DZIAŁ WSPOMNIEŃ JAK ZOSTAŁEM POSĄDZONY O UPROWADZENIE OKRĘTU I UCIECZKĘ DO SZWECJI Był rok 1951, kończyłem wówczas trzeci rok nauki w Oficerskiej Szkole Marynarki Wojennej. W tym okresie ukazywało się czasopismo Marynarki Wojennej „Na Straży Wybrzeża” (protoplasta dzisiejszej „Bandery”). Niemal w każdym numerze tego pisma zamieszczany był artykuł o przodującym okręcie ORP „Żuraw” – jak wspaniale i prężnie działa na nim organizacja młodzieżowa ZMP, jakie ma ogromne osiągnięcia w szkoleniu politycznym i bojowym. Jednym słowem same „ochy” i „achy”. Szczególnie zaś pod niebiosa wychwalany był przewodniczący okrętowej organizacji ZMP, za wzorowe organizowanie jej pracy. I oto późną wiosną 1951 roku, jak grom z jasnego nieba, spadła na nas wiadomość o ucieczce ORP „Żuraw” do Szwecji. Część załogi, prosząc o azyl polityczny, zeszła na ląd. Pozostali, z dowódcą i oficerami na pokładzie okrętu powrócili do kraju. Na podstawie ich relacji prowodyrem i organizatorem ucieczki był przewodniczący okrętowej organizacji ZMP. Całej załodze ORP „Żuraw” wytoczono pokazowy proces, na którym „prowodyra ucieczki skazano zaocznie na karę śmierci. O ile pamiętam wszyscy, którzy powrócili okretem do kraju skazani zostali na karę długoletniego więzienia (od 2 do 12 lat). Okręt zaś rozkazem MON został skreślony z listy okrętów Marynarki Wojennej. Nawiasem mówiąc spotkałem owego prowodyra w Sztokholmie, w okresie „odwilży październikowej” w 1957 roku i zadałem mu pytanie czemu nie wraca do kraju. W odpowiedzi usłyszałem, że nie może, bo ciąży na nim wyrok kary śmierci. Ale wróćmy do roku 1951. Latem odbywałem praktykę oficerską na trałowcu ORP „Kondor” (T–12). Na tym okręcie, jak i na większości pozostałych ówczesnej Flotylli Trałowców było tylko dwóch oficerów, dowódca i jego zastępca do spraw politycznych. Mnie wyznaczono na p.o. pomocnika dowódcy okrętu (POD, obecnie ZDO). - 14 - Dopiero po nadejściu „odwilży” w lecie 1957 roku otrzymał mieszkanie w Gdańsku – Wrzeszczu. Niedługo jednak cieszył się powrotem do „łask”, poniewierka lat 50 – tych zrobiła swoje. Zmarł 18 września 1957 r i został pochowany z honorami wojskowymi na cmentarzu Obrońców Wybrzeża w Gdyni. Z przebiegu służby w Marynarce Wojennej i różnorodnych stanowisk, jakie zajmował wynika jednoznacznie, że Kontradmirał Włodzimierz Steyer był wybitnym oficerem Polskiej Marynarki Wojennej, znającym doskonale swój fach. Był odznaczony: orderem Virtuti Militari, Oficerskim i Komandorskim Orderem Odrodzenia Polski, Krzyżem Walecznych, Złotym Krzyżem Zasługi oraz odznaczeniami brytyjskimi, francuskimi i włoskimi. W życiu nie tylko ograniczał się do pracy zawodowej, chętnie nawiązywał kontakty z ludnością cywilną. W czasie wolnym chętnie wyjeżdżał do Wolnego Miasta Gdańska, gdzie siadał na „fiszmarku” i prowadził pogawędki z rybakami, częstując ich prymką, którą sam również przeżuwał. Gdy dowodziłem Garnizonem Hel, w latach 1955 – 156, starzy Kaszubi często wspominali z sympatią pana Komandora Steyera. Był bowiem wspaniałym gawędziarzem o dużej wiedzy ogólnej. Znał kilka języków obcych, dzięki czemu nie miał problemów w kontaktach z przedstawicielami innych Marynarek. Jest on również autorem kilku powieści o charakterze autobiograficznym, które podpisywał pseudonimem Bruno Dzimicz. Jak widać powyżej, nawet tak wspaniałą postać musiał dotknąć tzw. „admiralski los”. kmdr w st. spocz. Julian Ochman -7- Z ŻYCIA STOWARZYSZENIA III ŚWIATOWY ZJAZD MARYNARZY DRODZY KOLEDZY Jubileusz 85 – lecia Marynarki Wojennej był okazją do spotkania marynarskich pokoleń w ramach III Światowego Zjazdu Marynarzy. Przybyliście na spotkanie z wielu stron świata, jako przedstawiciele tych pokoleń naszych kolegów, którzy po 123 latach niewoli narodowej budowali zręby państwowości, a wraz z nią kładli fundamenty pod nowoczesną morską siłę zbrojną. Kiedy nadszedł czas próby, podjęliście heroiczną walkę w obronie honoru marynarza Rzeczypospolitej Polskiej. To Wasza odwaga, przywiązanie do wolności, poczucie patriotycznego obowiązku stały się wzorem dla następnych pokoleń Polaków. Bojowe zasługi, którymi się wsławiliście, walcząc na wszystkich morskich akwenach stanowią w naszych współczesnych dziejach szczególnie chlubną i barwną historię. Zawsze krzepiliśmy nasze serca i umysły Waszymi bojowymi dokonaniami. Z dumą przekazywaliśmy wiedzę kolejnym marynarskim pokoleniom o Waszym męstwie i odwadze. W zjeździe uczestniczyli również przedstawiciele tych pokoleń, które odbudowywały z gruzów naszą Ojczyznę po II wojnie światowej, rozminowywały nasze porty i akweny morskie, odbudowywały i rozbudowywały obiekty brzegowe, remontowały wyeksploatowane i budowały nowe okręty oraz wyposażały je w nowoczesny sprzęt i uzbrojenie, szkoliły młode pokolenia marynarzy, tworzyły nowoczesne struktury dowodzenia i szkolnictwa morskiego. Jednocześnie pielęgnowały pieczołowicie nasze piękne tradycje i utrzymywały kontakty z flotami innych państw morskich, godnie prezentując nasz Kraj i gromadząc doświadczenia we wszystkich formach dostępnej współpracy z innymi banderami. Te pokolenia mozolnie zdobywając wiedzę i doświadczenie wyszkoliły świetne kadry morskie, które do NATO wprowadziły nasz rodzaj Sił Zbrojnych. Ich wysiłek zaowocował tym, że nazajutrz po wstąpieniu do Sojuszu Północnoatlantyckiego okręty Marynarki Wojennej mogły z powodzeniem przeprowadzić wspólnie z flotami sojuszniczymi manewry morskie, ściśle wg natowskich procedur. Było to więc spotkanie przedstawicieli różnych marynarskich pokoleń – przedwojennych, wojennych oraz starszych i młodszych powojennych. Różne, ale bardzo bogate doświadczenia życiowe zdobyliśmy, często gorzkie i bolesne. Ta różnorodność nie wadzi i nie osłabia, ale wzbogaca i wzmacnia nas. -8- KLUB W ostatnim okresie nasza biblioteczka wzbogaciła się o nowe pozycje. Zachęcamy do korzystania z zasobów bibliotecznych. 1. Jan Szturc – „Ewangelicy w Polsce”, Słownik XVI – XX w. (dar dla koła Nr 1 od kapelana ewangelickiego) 2. ”Polska Marynarka Wojenna od pierwszej do ostatnie salwy w drugiej wojnie światowej” – wyd. nakładem Samopomocy MW, Instytut Literacki w Rzymie, 1947 r. wspaniałe, historyczne zdjęcia – POLECAMY ! 3. „XXX Lat Stowarzyszenia Marynarki Wojennej” – Londyn MCMLXXV 4. Locja Bałtyku – „Wybrzeże Polskie” – Gdynia 1994 (dar kol. Zdzisława Nowakowskiego) 5. T. Kondracki – „Stowarzyszenie Marynarki Wojennej 1945 – 1992” (dar od autora) 6. B. Zalewski – „Polska morska myśl wojskowa” 7. Ceremoniał Wojskowy – Warszawa 1995 r. INFORMACJA Zarząd Główny SOMW RP dysponuje wydawnictwem „Absolwenci uczelni Polskiej Marynarki Wojennej 1922 – 1997”, wyd. Gdynia 1994 roku. Można je otrzymać nieodpłatnie – koła prosimy o przygotowanie wykazów chętnych. - 13 - KOŁO NR 2 LIST OTWARTY BEZ ODPOWIEDZI W miesiącu listopadzie 2003 r. napisałem list otwarty do Zarządu Głównego SOMW RP. List dotyczył zagadnienia, permanentnego pomijania wydarzeń historycznych zaistniałych w Marynarce Wojennej w latach 1945 – 1989. W liście zostały opisane konkretne uroczystości dotyczące historii Marynarki Wojennej, podczas których całkowicie pominięto jej istnienie w wyżej wspomnianym okresie. Głównym motywem napisania tego listu był film historyczny o Marynarce Wojennej wyemitowany w programie pierwszym TVP, w listopadzie 2003 roku. Film obejmował okres od powstania M.W. do chwili obecnej, ale również z pominięciem okresu lat 1945 – 1989. Z tego filmu historycznego wynika, iż we wspomnianym okresie Marynarka Wojenna w Polsce nie istniała. List został doręczony do Zarządu Głównego SOMW RP, z prośbą o oficjalne ustosunkowanie się ZG SOMW RP, do zaistniałych wydarzeń oraz wypracowanie stosownych wniosków i skierowanie ich do odpowiednich czynników zajmujących się problematyką całokształtu działalności MW RP. List, został również wydrukowany w Wydawnictwie Wewnętrznym SOMW RP „KOMODOR” w marcowym numerze 2004 roku. Na zebraniu Koła Nr 2 SOMW RP, wywiązała się dyskusja dotycząca wspomnianego listu i stanowiska ZG SOMW RP. Jednoznacznie zostało ustalone, iż mimo pewnych prób, które podobno były czynione w tym względzie przez ZG SOMW RP, żadnego stanowiska w kwestiach poruszonych w liście, na dzień dzisiejszy ZG SOMW RP nie przedstawił. Należy jednak mieć nadzieję, iż problem doczeka się właściwego rozwiązania, a Zarząd Główny SOMW RP będzie mógł przedstawić swoje stanowisko wszystkim członkom Stowarzyszenia. Jestem głęboko przekonany, iż poruszony problem nie jest nam wszystkim obojętny. Bogdan Szymański - 12 - Łączą nas bowiem wyznawane uniwersalne i ponadczasowe wartości, które pieczołowicie pielęgnujemy. Łączy nas wszystkich patriotyzm, wierność banderze MW i szacunek dla jej tradycji. To z tradycji czerpiemy siłę moralną, która pozwala nam z ufnością patrzeć w przyszłość. Jesteśmy głęboko przekonani, że nasi najmłodsi koledzy oficerowie, w promocji i ślubowaniu Rzeczypospolitej których wspólnie uczestniczyliśmy, są gotowi do wiernej służby Ojczyźnie w każdej potrzebie oraz będą wzbogacać nasze piękne tradycje. Koleżeńskie rozmowy, które przeprowadziliśmy w dniach Zjazdu utwierdziły nas w przekonaniu o potrzebie kontynuowania serdecznych kontaktów między Stowarzyszeniem Oficerów MW RP a naszymi kolegami zamieszkałymi poza granicami Kraju. W najbliższym horyzoncie czasowym kontakty nasze proponuję ukierunkować na: 1. Kontynuowaniu wspierania budowy Muzeum Marynarki Wojennej oraz Miasta Gdyni. 2. Pozyskiwaniu z różnych źródeł pamiątek, dokumentów oraz eksponatów związanych z historią Marynarki Wojennej i przekazywanie ich do Muzeum w Gdyni. Jednocześnie zapewniamy, że każda deklaracja kolegów z wnioskiem o przystąpienie do naszego Stowarzyszenia będzie niezwłocznie i pozytywnie rozpatrzona. Były dowódca Marynarki Wojennej RP, admirał floty pan Ryszard Łukasik w trakcie jednego ze spotkań z uczestnikami III Zjazdu powiedział: „I rozkazuję, spotkajmy się w tym samym gronie na uroczystościach 90 – lecia Marynarki Wojennej RP”. Wprawdzie niektóre rozkazy są trudne do wykonania, ale to nie oznacza, że są niewykonalne. A więc już teraz zacznijmy pozytywnie myśleć o IV Światowym Zjeździe Marynarzy. Przesyłam serdeczne marynarskie pozdrowienia. PREZES Zarządu Głównego SOMW RP kmdr w st. spocz. Walerian T. Rogalski -9- KOŁO NR 1 W dniu 20 kwietnia br. odbyła się wycieczka autokarowa do Twierdzy Wisłoujście, w której wzięli również udział koledzy z innych kół Stowarzyszenia. Na miejscu, Miejski Konserwator Zabytków w Gdańsku p. Borewski zapoznał uczestników wycieczki z historycznymi zabytkami fortyfikacyjnymi zaliczanymi do klasy zerowej w Europie. Następnie oprowadził po zespole obiektów obejmującym wieżę, bastiony, obwałowania i koszary. Uczestnicy wycieczki mieli możność obserwacji obiektów z wieży, jak również zapoznania się z aktualnie prowadzonymi pracami restauratorskimi oraz hydrotechnicznymi. Stanowiło to uzupełnienie informacji przekazanej 17 czerwca 2003 r. przez wiceprezesa Gdańskiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami p. W. Flohra. W dniu 18 maja br. dla uczczenia 60 rocznicy bitwy pod Monte Cassino odbyło się otwarte zebranie koła. Okolicznościowa prelekcję wygłosił kmdr prof. J. Przybylski. Omówił sytuację Sprzymierzonych na początku 1944 roku oraz próby przełamania niemieckiej Linii Gustawa i odblokowania drogi nr 6 prowadzącej do Rzymu. Po nieudanych próbach zdobycia Monte Cassino przez wojska innych państw, wprowadzono do działań 2 Korpus Polski gen. W. Andersa, który po krwawych walkach zdobył wzgórze i klasztor. Podczas walk Korpus stracił 900 poległych i około 300 rannych. Prowadzący zwrócił również uwagę na nie zadawalający stan polskiego cmentarza wojskowego na Monte Cassino. Po zakończeniu prelekcji uczestnicy zgłosili szereg pytań i uzupełnień. Sekretarz ZK Tadeusz W. Finzel - 10 - - 11 -