ForeX-ecutive summary
Transkrypt
ForeX-ecutive summary
30.11.2012 Nie ze swojej kieszeni Poniedziałkowy szczyt eurogrupy wreszcie doprowadził do porozumienia ws. Grecji. Nie miał innego wyjścia – Grekom już skończyły się pieniądze i nie ogłosili niewypłacalności tylko dlatego, iż przyparte do muru greckie banki zgodziły się na rolowanie (zamiast spłaty) bonów skarbowych. Decyzja jednak zapadła, Grecy mają otrzymać pieniądze. Jest jednak jeden mały problem – politycy chcą oddłużyć Grecję za pieniądze prywatnych inwestorów. Wydarzenia tygodnia minionego: • PKB Polska – polska gospodarka wyraźnie hamuje, w III kw. 2012 PKB wyhamował do 1,4% z 2,3%, znacznie mocniej niż zakładał rynek. MFW na początku negocjacji zażądał od krajów strefy, aby umorzyły długi wartości 20% pożyczonych Grecji pieniędzy. Europejskie rządy o takim rozwiązaniu nie chciały jednak słyszeć, dla Angeli Merkel komunikat o stracie pieniędzy niemieckiego podatnika na niecały rok przed wyborami byłby ogromnym ciosem. Jednak Grecji trzeba nie tylko zapewnić płynność, ale także ją oddłużyć – projekcja relacji dług/PKB na 2020 rok wzrosła bowiem do 144% ze 120% zakładanych jeszcze wiosną. Niezależnie od tego, co politycy będą wmawiać wyborcom, europejski podatnik będzie dopłacał do greckiego budżetu. Niższe odsetki, odroczone kupony, przekazany zysk EBC – to wszystko są formy umorzenia długu. Problem w tym, że to wszystko nie wystarczy – relacja nadal przekraczałaby 135%. Politycy wymyślili zatem rozwiązanie, w którym to nie podatnik będzie płacił za umorzenie długu – odkup i umorzenie obligacji. • Klif fiskalny – wypowiedzi amerykańskich polityków nt. postępów w negocjacjach odnośnie klifu fiskalnego nadal sugerują, iż porozumienie jest odległe Jak miałoby to działać? W pozornie prosty sposób. Grecki dług notowany jest poniżej swojej wartości nominalnej, gdyż rynek nadal wycenia wysokie ryzyko niewypłacalności. Zakładając dla przykładu, iż cena rynkowa to połowa wartości nominalnej, Grecy za każde otrzymane 100 euro pożyczki od rządów mogłyby umorzyć 200 euro swojego długu. Skoro taka jest cena rynkowa, według polityków nie ma w tym nic złego. Inaczej widzą to jednak inwestorzy prywatni, w tym greckie banki. Już wiosną zgodzili się oni na dużą redukcję zobowiązań greckiego rządu wobec nich, a to właśnie oni, sprzedając obligacje poniżej nominału, finansowaliby kolejne greckie oddłużenie. Wielu z tych inwestorów miało z pewnością nadzieję, iż wraz z poprawą sytuacji w Grecji ceny tych papierów wzrosną. Nie trzeba więc dodawać, iż podobnie jak MFW, chcieliby oni, aby to rządy płaciły za kolejne umorzenie i wbrew pozorom ich zdanie jest tu ważne. Cena rynkowa odzwierciedla bowiem pewien wolumen będący bardzo niewielką częścią długu, który musiałby być skupiony. Jeśli Ateny chciałyby skupić cały dług prywatny musiałyby zapłacić więcej, a to oznaczałoby, iż założenia szczytu nie zostałyby zrealizowane. W tej sytuacji MFW zrealizowałby swoją groźbę, nie wypłacając Grekom swojej transzy. Tym samym Grecja pozostaje głównym zagrożeniem dla notowań euro w ostatnich tygodniach roku. • Klif fiskalny – temat klifu fiskalnego niezmiennie będzie głównym tematem dla rynków finansowych, kreując trendy w najbliższych tygodniach. Miłej lektury! dr Przemysław Kwiecień Główny Ekonomista • Grecja – Eurogrupa porozumiała się w MFW ws. Grecji, wynikiem porozumienia będzie wpłata temu krajowi prawie 44 mld EUR pomocy (więcej w komentarzu obok). nadchodzącego: • Rynek pracy w USA – ostatni tydzień listopada przyniesie prawdziwy wysyp danych z USA. W tym kluczowe dane z rynku pracy • RPP, ECB, BOE i dane makro – RPP powinna obniżyć stopy o 25 bps, BoE będzie czekał, EBC prawdopodobnie też, choć tu obniża nie byłaby totalnym zaskoczeniem; do tego klasyka pierwszego tygodnia miesiąca, czyli indeksy PMI/ISM Temat tygodnia: czy hamowanie gospodarki osłabi złotego? Dane o PKB w Polsce za trzeci kwartał były fatalne. W przypadku PKB często jest tak, iż tempo wzrostu nie idzie w parze z jego strukturą. Przykład: w trzecim kwartale amerykańska gospodarka przyspieszyła do 2,7%A, ale ponad połowa tego wzrostu to wydatki rządu federalnego i zapasy (uznawane za nietrwałe komponenty). W przypadku polskich danych mamy jednak pełną zgodność: spadek tempa wzrostu (do 1,4%) oraz słabą strukturę. Dane nie pozostawiają wątpliwości: jest gorzej niż można było przypuszczać. Spowolnienie widoczne jest we wszystkich obszarach gospodarki. Maleje dynamika eksportu, co jest efektem spowolnienia w Europie. Dynamika inwestycji jest już ujemna – wpływ poczynań międzynarodowych korporacji i wygaszania projektów publicznych. Tego jednak można było się spodziewać. Załamanie konsumpcji w trzecim kwartale jest jednak niespodzianką (spodziewaliśmy się raczej jej stopniowego schładzania) i nie rokuje najlepiej na kolejne kwartały. Według bardzo wstępnych prognoz spodziewamy się spowolnienia tempa wzrostu do 0,8% w czwartym kwartale i 0,5% w pierwszym kwartale przyszłego roku – to byłby dołek. W całym bieżącym roku wzrost wyniósłby 2%, w przyszłym zaś już tylko 1,3%. Z odpowiedzią monetarną jest pewien problem, gdyż obecna Rada w ostatnich miesiącach prowadziła bardzo kontrowersyjną politykę. Gdyby jednak założyć, iż od tej pory decyzje Rady będą już oparte wyłącznie na perspektywach makro to obniżka w grudniu powinna być bezdyskusyjna, a w przyszłym roku stopy mogłyby spaść do 3-3,25%. W tym miejscu dochodzimy do sedna problemu: czy słabnąca gospodarka będzie początkiem osłabienia złotego? Teoretycznie są ku temu przesłanki. Dyferencjał na kontraktach FRA w ostatnim czasie pogorszył się dla PLN i po tej publikacji to jeszcze powinno się pogłębić. Niższy wzrost to też problem z budżetem w przyszłym roku. To powinno być widoczne we wzroście premii za ryzyko od polskich obligacji. Co jednak ciekawe, premia ta w ostatnich tygodniach pozostawała na najniższych od kilku lat poziomach, ignorując nawet przecenę na Wall Street. Co prawda złoty nie zyskiwał tak mocno jak drożały polskie obligacje (na tę dywergencję wskazywaliśmy już kilkukrotnie w biuletynach), ale tym bardziej wydaje się, iż nie będzie tracił, jeśli premie za ryzyko nie zaczną rosnąć. Słabnąca gospodarka jest dobrym argumentem za wzrostem premii. Poprawa nastrojów na rynkach globalnych nieco komplikuje tę perspektywę, ale nie oczekujemy też, iż rynki globalne będą silnie rosły (zachęcając do akceptowania niższych premii). Wzrost premii, a zatem być może również osłabienie złotego, wydaje się jedynie kwestią czasu. Warto pamiętać, iż osłabienie złotego często następowało w sposób skokowy po okresie niewielkiej zmienności. W trzecim kwartale polska gospodarka rozczarowała, w kolejnych będzie jeszcze gorzej Dane mogłyby zachęcać do pozbywania się złotego, jednak najpierw w niełaskę popaść muszą polskie obligacje Rynek walutowy: strach przed EBC nie pozwolił na wyprzedaż euro W biuletynie sprzed trzech tygodni pisaliśmy dlaczego o większy ruch na parze EURUSD może być trudno. Już wtedy na rynku panowało przekonanie, iż Madryt poprosi o pomoc dopiero w momencie, gdy zostanie do tego zmuszony przez wysokie rentowności. To zaś oznacza, iż ktoś musi zacząć skracać hiszpański dług, narażając się na walec w postaci interwencji EBC. Sytuacja jest zatem trochę patowa. Bez wyraźnego wzrostu rentowności nie będzie dużej przeceny euro. To właśnie z tego powodu korekta na EURUSD została zakończona, a wspólna waluta odrobiła większość strat. Jak widać na wykresie po prawej stronie u góry za taniejącym euro nie poszedł podobnie duży wzrost premii za ryzyko od hiszpańskich i włoskich obligacji. Czynnik ten pomógł w odreagowaniu notowań i na tę chwilę tworzy nawet przestrzeń do niewielkich wzrostów w rejon 1,31-1,32. Nie zmienia to faktu, iż w dłuższej perspektywie euro powinno być tańsze. W polityce monetarnej w zasadzie nic się nie zmienia. Rynek oczekuje, iż Fed zastąpi operację Twist innym równorzędnym programem, zaś EBC powinien obniżać stopy procentowe – kolejna obniżka możliwa jest w ciągu kolejnych dwóch miesięcy. Nawet jednak gdyby EBC obniżył stopy już w grudniu byłoby to chyba zbyt mało aby rozpocząć dłuższy spadek, na tyle istotny aby mocno domknąć widoczną na wykresie na dole strony dywergencję. Mimo wszystko w nieco dłuższym horyzoncie takiego domknięcia należałoby się spodziewać (tak jak to miało już miejsce wielokrotnie w przeszłości). Na rynku obligacji nie ma chętnych do sprzedawania, co uniemożliwia głębszy spadek EURUSD Strefa euro również potrzebuje tańszej waluty. Lepsze dane o PKB za trzeci kwartał mogą dawać mylne złudzenie poprawy sytuacji. Tymczasem choćby dzisiejsze dane o sprzedaży detalicznej w Niemczech pokazują, iż popyt wewnętrzny pozostaje bardzo słaby. Sprzedaż w cenach stałych r/r w ostatnich czterech miesiącach była na minusie. Coraz słabiej radzi też sobie sektor produkcyjny, a przecież mówimy o gospodarce, która do tej pory funkcjonowała lepiej niż np. Francja, nie mówiąc już o południu. W najbliższym czasie notowaniom euro jednak zaszkodzić mogłaby chyba tylko kwestia Grecji. Wbrew pozorom sprawa nie jest rozwiązana, a buy back wygląda na razie bardziej jak ambitny (bezczelny?) plan polityków niż done deal (więcej piszemy na pierwszej stronie). Niepowodzenie planu może wzmóc obawy o spójność europejskiej wizji i nasilić obawy o to, czy w przypadku Hiszpanii pomoc będzie skuteczna. Jednak do tego czasu euro pozostaje uwięzione w pułapce, w której nikt nie chce wykonać pierwszego ruchu. …i oznacza, że na domknięcie dywergencji z rynkiem stopy możemy jeszcze poczekać Na wykresach: EURUSD Eurodolar rośnie trzeci tydzień z rzędu. Rynkowe byki wykorzystując dynamikę ruchu z zeszłego tygodnia doprowadziły do wyjścia notowań nad poziom 1,3000. Tuż nad nim wypada kolejna silna bariera, o której wspominaliśmy w poprzednim biuletynie, a mianowicie poziom 1,3018 i jego okolice. Spoglądając na układ falowy cała zwyżka w ostatnim czasie składa się także z pięciu podfal (i-v) co według Teorii Elliotta powinno prowadzić już niedługo do powstania ruchu korekcyjnego. Pierwsze potencjalne wsparcie wypadać może przy 1,2900, a kolejne dopiero przy niebieskiej linii trendu wzrostowego. Dopiero jej pokonanie może prowadzić do jeszcze większej przeceny euro. Na niższym interwale czasowym możemy obserwować jakie trudności ma rynek z przekroczeniem wspomnianego oporu w rejonie 1,3018. Każdy test tego miejsca powoduje lokalne cofnięcie, a ostatni atak na szczyt dodatkowo spowodował powstanie znaczącej negatywnej dywergencji na oscylatorze MACD. Może być to oznaka wykupienia rynku co także powinno prowadzić do lokalnej korekty. W mniejszej skali czasowej najbliższe wsparcie wypada w rejonie ostatnich minimów 1,2892. Na wykresach: EURJPY, GBPUSD Ciekawie prezentuje się sytuacja na wykresie H4 pary GBPUSD. Obserwujemy tutaj potencjalną formację potrójnego szczytu ponieważ kupujący brytyjską walutę mają duży problem z przekroczeniem szczytu w rejonie 1,6044. Dodatkowo na wykupienie rynku wskazywać może znacząca negatywna dywergencja jaką obserwujemy na średnim oscylatora MACD (kurs wyżej, wskaźnik niżej). Jeśli wspomniany opór wciąż będzie powstrzymywać wzrosty to będzie można zakładać spadków w okolice linii trendu bądź też po jej pokonaniu w okolice kolejnego wsparcia 1,5961. Szukając potencjalnego zwrotu na rynku EURUSD warto również spojrzeć na notowania innych par walutowych z euro. W tym przypadku jest to para EURJPY, która również zwyżkuje trzeci tydzień z rzędu docierając do istotnego oporu. Jest on wyznaczony zarówno przez lokalne wierzchołki znajdujące się w rejonie 107,70 oraz przez górne ograniczenie w kanale wzrostowym. Jeśli miejsca te zostaną wybronione i nastąpi przy nich realizacja zysków z pozycji długich to będzie można oczekiwać wystąpienia większej korekty. Wtedy też spadki mogłyby sięgnąć nawet linii poprowadzonej po minimach. Natomiast jeszcze dalsze miejsce oporu wypada przy 109,78 jenów za euro. Na wykresach: EURPLN, USDPLN Podobnie jak notowania EURPLN zachowywała się para USDPLN. Tutaj również został wypełniony zakładany w ubiegłym tygodniu scenariusz falowy. Najpierw notowania po poprzednim silnym spadku wyrysowały korekcyjną falę czwartą i następnie na fali piątej podobnie jak EURPLN dotarły do linii poprowadzonej po minimach. Potwierdzeniem dla wystąpienia tutaj ruchu korekcyjnego powinno wyjście nad poziom 3,17 i wtedy też rynek mógłby zmierzać do linii poprowadzonej po szczytach oraz poziomu 3,22. W ubiegłym tygodniu została zamieszczona analiza pod kątem falowym pary EURPLN. Wtedy też spodziewaliśmy się po korekcie na fali czwartej kolejnego spadku na fali piątej, aby zakończyć strukturę znaną z Teorii Elliotta. Na tę chwilę notowania EURPLN przetestowały nie tylko po raz kolejny wsparcie wynikające z linii poprowadzonej po minimach, ale także zarysowały piątą falę spadkową. Tym samym aktualnie można spodziewać się tutaj wystąpienia ruchu powrotnego korygującego umocnienie złotego. Jeśli takie założenie ma być prawidłowe to notowania mogłyby zmierzać w kierunku 4,15 zł za euro. Rynek akcji: domykamy dywergencję Rynki akcji w ostatnim czasie nie zachowują się do końca sensownie. Najpierw mieliśmy silny spadek notowań na Wall Street pod pretekstem klifu fiskalnego, później rynek niemal równie mocno odbił, mimo iż w tej kwestii w zasadzie nic się nie zmieniło. W ubiegłym tygodniu pisaliśmy, iż na fali obserwowanej poprawy koniunktury w Chinach rynek może mieć względnie udaną końcówkę roku, co nie zmienia faktu, iż poszczególne impulsy (jak choćby środowe odwinięcie w górę w USA po słabych danych) wydają się mieć całkowicie losowy charakter. Taki brak logiki rynku czasem jednak jest atrakcyjny inwestycyjnie, gdyż może objawiać się w postaci różnego rodzaju – mniej lub bardziej ciekawych – dywergencji. Wracamy zatem do biuletynu sprzed dwóch tygodni, kiedy pisaliśmy o dywergencji pomiędzy notowaniami kontraktów na S&P500 i Eurostoxx50. Na ów moment mogło wydawać się, iż dywergencja ta zostanie domknięta poprzez spadek cen akcji w Europie – to wydawałoby się mieć sens. Po pierwsze, to raczej rynek amerykański nadaje tempo rynkom globalnym, po drugie przecena zdawała się być logiczna w kontekście nadal słabych danych makro. Stało się jednak inaczej – europejskie rynki nie tylko nie odnotowały spadków, ale wzrosły w okolice wcześniejszych maksimów na fali bardzo mocnego odbicia w USA. Jednak co bardziej istotne, zaznaczona na wykresie dywergencja uległa zauważalnemu zmniejszeniu. W tym przypadku interesowało nas zyskanie na zmniejszeniu różnicy pomiędzy S&P500 i Eurostoxx50 – co nastąpiło. Mierząc notowaniami Eurostoxx dywergencja zmniejszyła się z ok. 170 do ok. 115 pkt. Aby jednak zyskać na tym fenomenie, należało otworzyć długą pozycję na kontraktach na S&P500 i krótką na Eurostoxx50. Jednak kluczową rolę odgrywa tu wielkość pozycji: należy dobrać ją tak aby zyskać niezależnie od sposobu domknięcia pozycji. Jeśli wielkość pozycji będzie nieodpowiednia, dywergencja może zostać domknięta, ale nasza pozycja okaże się stratna lub też nadmiar zyskowna ze względu na ryzyko kierunkowe (zmiany tendencji na rynkach ogółem), którego nie chcieliśmy podjąć. W tym przypadku widać, iż domknięcie dywergencji nastąpiło przez duży wzrost S&P500 przy nieco mniejszym wzroście Eurostoxx50. Jak zatem dobrać pozycję? Po pierwsze trzeba zauważyć, iż mogła ona być domknięta albo poprzez spadek EU50 o 170 pkt., albo wzrost US500 o 62 pkt. To oznaczałoby 2,74 lota na US500 na lot EU50. Jednak lot US500 ma mnożnik 50 USD, zaś EU50 tylko 10EUR = ok. 12,8 USD. Zatem wielkość pozycji na EU50 to (50/12,8)/2,74=1,43 lota (na krótko) na jeden lot (długi) S&P500. Jeszcze jedno – dywergencja teoretycznie nadal jest niedomknięta, jednak nie musi to oznaczać, iż w przewidywalnym okresie da jeszcze zarobić. W maju tego roku mieliśmy podobne zawężenie przejściowej różnicy, właśnie po okresie dwóch tygodni. W dłuższym okresie (kilku miesięcy) rynki akcji mogą (a wręcz powinny) różnić się siłą zmian, więc trade na dywergencję w tym przypadku powinien mieć określony horyzont i czasem lepiej domknąć go szybciej niż ryzykować, iż nastąpi zmiana strukturalna, uzasadniające widoczne rożnice. Powyżej wykres sprzed dwóch tygodni – spadki na Wall Street otworzyły ciekawą dywergencję pomiędzy kontraktami na S&P500 a Eurostoxx50 Od tego czasu nastąpiła pewna konwergencja, która wielu inwestorów może już zadowolić Na wykresach: W.20 (WIG20 Futures), US.500 (S&P500 Futures) Ostatnie dni przyniosły zwiększenie zmienności w notowaniach kontraktu na amerykański indeks S&P500. Rynek tuż po teście linii trendu zaczął zniżkować przez dwa dni. Z tym, że już wspomnianego drugiego dnia wyprzedaż została wykorzystana przez rynkowe byki, które wyciągnęły notowania na dzienne maksima, a następnie pokonały wspomnianą linię trendu. Tym samym na chwilę obecną zdaje się, że kolejnym potencjalnym celem dla wzrostów są okolice 1430 USD. Natomiast najbliższe wsparcie znajdować się powinno przy wspomnianej pokonanej linii trendu. Po teście strefy wsparcia, która została rozciągnięta pomiędzy poziomami 2396 – 2378 pkt. w tym tygodniu obserwowaliśmy lokalny ruch wzrostowy. Jego skala nie jest duża, a wybicie poprzednich wierzchołków nie jest trwale co może sugerować, że ruch ten jest jeszcze częścią fali korekcyjnej. Jeśli taki scenariusz ma być prawidłowy to cała zwyżka powinna być dopiero podfalą „b” w fali 2/B i wciąż jeszcze można spodziewać się spadków w okolice wspomnianej strefy 2396 – 2378 jako fala „c” kończąca dopiero strukturę 2//B. Opory wyznaczone są tutaj przez poziomu 2433 oraz 2445 pkt. Rynek surowców: Na głębszy spadek „softów” nie ma na razie co liczyć Z grupy trzech najważniejszych surowców rolnych od sierpniowych szczytów największy spadek miał miejsce na rynku soi (ok. 18%). Dużo mniejszą korektę zaliczyły ceny kukurydzy. Najmniejszej przecenie uległy zaś notowania pszenicy. Na rynkach rolnych od ponad 2 miesięcy sytuacja fundamentalna nie uległa większej zmianie, a spadki cen surowców należy zaś utożsamiać z realizacją zysków przez część inwestorów finansowych, którzy istotnie zmniejszyli swoje zaangażowanie w ostatnich tygodniach. Realizacji zysków sprzyjały nie tylko obawy o brak szans na dalszy wzrost cen surowców, ale także nadzieje na bardzo dobre zbiory na południowej półkuli. Niestety w ostatnich dniach coraz częściej w doniesieniach agencyjnych pojawiają się informacje, które nie sprzyjają kontynuacji spadków na rynkach rolnych. Dodatkowo niski poziom zapasów na rynkach rolnych sprzyja bardzo nerwowym reakcjom na każde nowe informacje o problemach z pogodą lub o obostrzeniach w eksporcie zbóż. Zapasy surowców rolnych w tyg. konsumpcji 20 18 16 14 12 10 8 Pogoda cały czas mocno wpływa na tempo zasiewów pól w Brazylii, Argentynie i południowej 6 Afryce, które jest dużo mniejsze niż przed rokiem. Niedostateczna wilgotność gleby doskwiera 1990/1991 także farmerom amerykańskim, którzy opóźniają lub nawet rezygnują z obsiewania pól pszenicą ozimą (ok. 70% pszenicy uprawianej w USA). Dalszej realizacji zysków przez inwestorów finansowych nie sprzyjają również czynniki polityczne. Ograniczenia w eksporcie zbóż przez Ukrainę oraz dużo mniejsze od oczekiwań wolumeny sprzedaży przez rosyjskich eksporterów podtrzymują przede wszystkim ceny pszenicy. 950 Patrząc na strukturę terminową kontraktów na te surowca, widać ewidentnie, że rynek nagorzej postrzega fundamenty rynku pszenicy. Niższe ceny kukurydzy i soi w kontraktach na za kilka miesięcy to przede wszystkim cały czas dyskontowanie wysokich zbiorów tych surowców w Ameryce Południowej oraz poprawy sytuacji za pół roku, po okresie kolejnych żniw na półkuli północnej (głównie w USA). Dlatego tez biorąc pod uwagę ostatnie doniesienia z gospodarek największych producentów surowców rolnych trudno oczekiwać większych spadków w najbliższych miesiącach niż wynikałoby to z rolownia cen na kolejne kontrakty. Niższe notowania kukurydzy względem pszenicy są w pełni uzasadnione oraz wskazują również na to, że relacje ich cen w przyszłości na rynku spot powrócą do średnich z ostatnich 20 lat. Wyjątkiem jest soja, której zbiory mogą pozytywnie zaskoczyć część inwestorów. Spadek jej cen mógłby być wtedy dużo większy niż wynika to ze struktury kontraktów (nawet poniżej 1300 USD w ciągu najbliższych kilku miesięcy). 1994/1995 1998/1999 2002/2003 Pszenica 2006/2007 Kukurydza 2010/2011 Soja Notowania kontraktów na surowce na CBOT – 29.11.2012 1500 900 1450 850 800 1400 750 1350 700 1300 650 600 paź-12 sty-13 maj-13 sie-13 Kukurdza - lewa oś Źródła: Bloomberg, USDA lis-13 mar-14 cze-14 Pszenica - lewa oś wrz-14 gru-14 Soja - prawa oś 1250 kwi-15 Na wykresach: kukurydza, pszenica W długim terminie po silnych trendach na rynku kukurydzy obserwujemy uspokojenie. Tym samym notowania przeszły do średnioterminowego trendu bocznego od dołu ograniczonego przez minima w rejonie 712 USD, a od góry przez poziom 775 USD. Zdaje się, że ten drugi poziom może być jeszcze testowany przez rynek jako miejsce oporu. Natomiast, aby liczyć tutaj na powstanie kolejnego większego trendu wspomniane poziomy musiałyby zostać pokonane na co pewnie jeszcze trochę czasu będziemy musieli poczekać. Podobny trend boczny obserwujemy od dłuższego czasu na rynku pszenicy. Tutaj notowania poruszają się wewnątrz formacji przypominającej trójkąt. Jego górne i dolne ograniczenie wciąż stanowi lokalne miejsca oporu i wsparcia dla rynku. Wciąż zatem oczekujemy na pokonanie którejś z tych linii w celu powstania większego ruchu trendowego. Gdyby tak się stało to lokalna bariera wzrostowa wypadać może przy poziomie 980 USD, a spadkowa przy 755 USD w zależności od kierunku wybicia. KONTAKT Dział Analiz dr Przemysław Kwiecień, Główny Ekonomista, przemysł[email protected], nr tel. (22) 201 95 78 Marcin Kiepas, [email protected] Daniel Kostecki, [email protected] Paweł Kordala, [email protected] Obsługa klienta VIP nr tel. (22) 201 95 60 Adres email [email protected] Dom Maklerski X-Trade Brokers nie ponosi odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zamieszczonych w niniejszym opracowaniu. Żadna z zamieszczonych informacji nie może być traktowana jako wytyczna, dyspozycja, obietnica czy zobowiązanie że inwestor osiągnie zysk lub zmniejszy swoje straty wykorzystując zamieszone na stronie informacje. Transakcje na instrumentach inwestycyjnych, w szczególności instrumentach wykorzystujących dźwignię finansową są z natury rzeczy spekulacyjne i mogą w efekcie przynieść straty i zyski, przekraczające zaangażowany przez inwestora kapitał początkowy.