Show publication content!
Transkrypt
Show publication content!
ANNALES U N I V E R S I T A T I S M A R I A E C U R I E - S KŁ O D O W S K A LUBLIN - POLONIA VOL. XXVIII, 2 SECTIOI G rzegorz M 2003 it r o w s k i Przyczynek do dyskusji o zasadzie wszelkich zasad Remarks concerning the discussion on the principle o f all principles Użyłem terminu E. Husserla do poszukiwania zasady służącej rozumieniu rzeczywistości, której efektem jest łogia-bytu. Ontologia, pojm owana jako ujęcie bytu w logosie, spełnia postulat Parmenidesa o tożsamości myśli z bytem wyraża nej w postaci zasad logiki. Arystoteles, który określił logikę mianem organonu, odnalazł trzy takie zasady wyznaczające granice pojm owania bytu, jako bytu, czyli substancji. Były nimi: zasada tożsamości, zasada niesprzeczności oraz zasa da wyłączonego środka, wyrażające intelligibilność rzeczywistości. Zasady te uznane za aksjomaty tzw. logiki klasycznej są tezami, które służyły uzasadnieniu sądów z nich wyprowadzanych, same zaś żadnemu uzasadnieniu nie podlegały. N a tej podstawie m ożna orzekać o „A jest, czyli istnieje”, którego istnienia do świadczamy, że jest ,3”- W iedzę o , 3” uzyskujemy dzięki odkryciu granic wol ności istnienia „A”, czyli możliwości bycia czymś (orzekać o „A”, że ,je st B”), W iedza taka pozw ala na to, że rozpoznajem y jego ,3” wtedy, kiedy istniejące „A” dane jest w doświadczeniu. Rozpoznanie takie zapewnia zasada tożsamości, z którą związana jest niemożność orzekania o „A”, że jest „nie-B”, skoro jest „B” Przy czym poza granicą określaną przez ,3” jest bądź niebyt, bądź też inny spo sób bycia, w którym to sposobie o „A” orzekamy np., że ,je s t C”. W obec tych zasad rozum ienia rzeczywistości - jako aksjom atów - nie m ożna zadać pytania o dia ti (dlaczego?), na które odpowiedź m a dać absolutne, tj. jedyne rozw iąza nia problem ów filozoficznych, gdyż właśnie te aksjom aty są odpowiedzią. Zda niem Arystotelesa, poszukując ostatecznej racji rozum ienia rzeczywistości albo dochodzim y do petitio principii, albo też idziem y w regresus a d infinitum. W pierw szym w ypadku racja rozum ienia „A ” odsyła do tego, co stanowi przed m iot rozumienia. Z kolei w drugim wypadku racja taka poszukiwana jest w nies kończoność lub też w nieskończoności. Rozum ienie substancji - w filozofii Arystotelesa - polega na odnalezieniu czterech przyczyn, a mianowicie: w ujęciu statycznym - przyczyny formalnej i m aterialnej oraz w aspekcie dyna micznym - przyczyny sprawczej i celowej. W ten sposób albo pojm ujem y treści doświadczenia substancjalnie, albo w ariablistycznie czy też ewentystycznie. W ym ienione przyczyny były ostatecznym i racjam i, które sprawiały, że coś jest tym, czym jest. Poszukując ostatecznej przyczyny ruchu, odnajdujem y j ą w postaci Pierwszego Poruszyciela (Primus M otor), który wprawiając wszystko w ruch, sam pozostaje nieruchom y. W tym wypadku m am y do czynienia z podobną sytuacją teoretyczną ja k w wypadku aksjom atów, które nie podlegają uzasadnianiu. Jednak radykalne filozofowanie wychodzi z przeświadczenia, że skoro w o bec w szystkiego m ożna postawić pytanie „dlaczego?” , to również wobec Pierw szego Poruszyciela. Chodzi m ianowicie o to, co powoduje, że Poruszyciel wpraw ia w szystko w ruch? Gdyby był on obdarzony wolą, m ożna by zapytać o m otywy tego aktu. Jednak Poruszyciel jest pozbaw iony woli, dlatego - co w ykazyw ał B. Spinoza - należy go pojm ować jako causa sui, czyli przyczynę samej siebie. Już G. W. Leibniz dowodził, iż taka zasada je st wew nętrznie sprzeczna, gdyż przyczyna wyprzedzałaby sam a siebie jako skutek. Tak więc to co ostateczne w yrażane jest w sądach wew nętrznie sprzecznych, czyli w sobie niezrozum iałych. Z kolei w przypadku aksjom atów logiki m ożna m ówić o ich sam ozrozum iałości, oczywistości czy w ręcz o ich banalności. W innym przy padku zasady logiki stanow ią treść aktu wyboru dotyczącego sposobu pojm o w ania rzeczywistości. Filozofia grecka, którą m ożna określić m ianem kosm ocentrycznej, w ycho dziła z założenia, iż, na poziom ie episteme, ukrytym poza poziom em doxa codziennego dośw iadczenia - rzeczywistość je st intelligibilna. W ten sposób taxis - porządek konstytuowany - ukryw a poza sobą porządek pojm ow any jako kosmos, czyli konieczną harmonię. Jej wyrazem w perspektyw ie antropologicz nej była kategoria heimarmene, określająca tragedię bytu ludzkiego. Ilustracją literacką tego typu antropologii była historia K róla Edypa przedstaw iona przez Sofoklesa. W historii tej w szelkie próby zapobieżenia przepowiedni kończyły się spełnieniem tragedii. Podobną m yśl odnajdujem y w przepow iedniach Kasandiy, która, przestrzegając przed prezentam i Hellenów , nie potrafiła zapobiec tragedii Troi. Przepow iednia - w filozofii kosm ocentrycznej - oparta była na kołowej koncepcji czasu, w ram ach której im dalsze poznanie przeszłości po zwalało na przew idyw anie tym bliższej przyszłości. Z tej perspektywy m ożna rów nież rozpatryw ać zachowanie się Glaukona w jaskini Platońskiej, który po trafił rozpoznaw ać sekwencje następow ania po sobie cieni idei. Takie rozum ie nie świata i losów ludzkich oparte było na logice, którą m ożna określić m ianem „logiki m iejsca”, niedopuszczającej zm iany ani tego, aby „coś” było jednocze śnie sobą i czym ś innym albo też aby znajdow ało się jednocześnie w dwóch różnych m iejscach. Zasady logiki klasycznej, które stanowiły podstaw ę w yka zyw ania pozom ości zdroworozsądkowej koncepcji wariabilistycznego pojm o w ania rzeczywistości, sam e zostały przeniesione na poziom m yślenia zdrow o rozsądkowego. L ogika ta tłum aczyła kosm ogenezę, w której - jak opisywał Platon - D em iurg w aktach kreacji był ograniczony, z jednej strony, materią, z drugiej zaś, porządkiem idei. N iem ożliw a w tej koncepcji była kreacja ex nihilo. K ategoria nicości absolutnej była odrzucana na podstawie przekonania, że z niczego m oże „pow stać” wyłącznie nic, a mówiąc inaczej - nic nie powstaje z niczego. Podobnie m yślenie czy m ówienie o niczym jest niem ożliwe, gdyż jest niem yśleniem , a w w ypadku m ówienia o niczym , pozostaje po prostu bełkotem. W filozofii teocentrycznej, która zm ierzała do w yrażenia treści objawienia w kategoriach filozofii greckiej, spór toczył się w okół pojm ow ania absolutu, rozum ianego zgodnie z etym ologią słowa, jako ab solutio - do rozwiązania. Rozw iązaniem było wypełnienie treścią - zadanych - ale nieznanych granic m ożliwości bycia. Dialektycy dowodzili, że absolut, którego istotą jest nie ograniczona wolność, podlega zasadom - w tym logicznym - przez siebie w y kreowanym . Przeciw koncepcji, że produkt kreacji ogranicza jej podm iot, w y stąpili m istycy, głoszący pogląd, iż wolność absolutu nie może być niczym ograniczona. M oże w ięc on w każdej chwili konstytuować zasady porządkujące świat. M istycyzm , podkreślający tożsam ość absolutu z wolnością, sytuuje się na antypodach intelektualizm u greckiego kosm ocentryzm u. Postulat m etodologicz ny poszukiw ania jedności dla filozoficznego rozum ienia św iata i człowieka, z jednej strony, m otyw ow ała krytyków do zakwestionowania podstawowych kategorii ontologii substancjalnej („substancji” i „związku przyczynow o-skut kowego”), z drugiej strony - apologetów do podjęcia prób sprowadzenia zasad logiki klasycznej do jednej z nich. Jeśli odrzuci się zasady logiki i założenie o jedności świata, którego konse kw encją je st przekonanie o intelligibilności rzeczywistości, to rzeczywistość pozostaje w sobie chaotyczna jako przedm iot doświadczenia jakościow ego. C ha rakterystyczne dla filozofow ania rozróżnienie porządków doxa i episteme m o tywowało pytanie o rację tożsam ości myśli i bytu. Rozróżnienie to mówi o m ożliwości rozum ienia tego co jednostkow e poprzez to co ogólne lub m ożno ści sprow adzenia jakości do ilości, a konsekwentnie do jedności. Pytanie o rację tożsam ości myśli z bytem postaw ił Plotyn, uznaw any za największego m etafizyka wszechczasów. N ie tylko zaakceptow ał jedyność bytu, ale szukał racji jedności myśli i bytu, które przez Parm enidesa zostały założone. Plotyn wykazywał, że jedność myśli i bytu nie jest ostateczna, ale pozostaje przejawem czegoś pierw otniejszego od niej, a m ianowicie to hen (Jedynego). To hen, o którym nie m ożna niczego powiedzieć, chociażby z tego powodu, że znajduje się poza logosem, wyłania z siebie hipostazę zw aną Um ysłem (nous), zaw ierającą w sobie m yśl tożsam ą z bytem. Jedność jako jedyna jest źródłem różnorodności, wielości i m ożliwych sposobów bycia ujaw niających się na po ziom ie doxa (m niem ania - przekonania) Podejm ując próbę zrozum ienia podstawowej kategorii filozofii Plotyna, czyli archaicznej hipostazy - wbrew jego zastrzeżeniom - m ożna zapytać o to, czym jest to hen (Jedyne) jako źródło i racja tożsam ości myśli i bytu. Otóż Je dyne, jako źródło, m oże być tej samej natury co produkty jego aktów emanacji, czyli m oże być swoistym pralogosem , który dany jest rozumowi człow ieka kon kretnego tylko w jakiejś części lub w aspekcie. M ożna też akceptować tę katego rię, pozostającą niezrozum iałą, bo przekraczającą logos, jako niczym nieograni czoną wolę, będącą w sobie samowolą. To hen bowiem , w przeciw ieństw ie do Demiurga, nie jest ograniczone przez niezależne od niego m aterię i idee. Inter pretacje w oluntarystyczną to hen uspraw iedliw iają spekulacje Plotyna, w których dowodził on, że Jedyne nie m oże być przedm iotem poznania ani w sensie odkryw ania (aletheia), ani rozpoznaw ania (anamnesis), ale w yłącznie „przedm iotem ” doświadczenia, które uzyskuje się w rezultacie ekstazy. Jeśli zgodzilibyśm y się z takim ujęciem Jedynego, to zasady logiki klasycznej nie są ostateczne, ale jak o aksjom aty są konstytuowane przez wolność, sam oograniczają c ą się w jednym z m ożliwych m odusów rozum ienia św iata i człowieka. A k sjom aty nie są ju ż ostatecznym i zasadam i, które ograniczają wolę i rozum czło wieka w ogóle, ale wartościam i, które są treściam i w yboru sposobu rozum ienia bytu i sposobów bycia w świecie. Zasady wtedy nie są konieczne, ale są uw a runkow ane przez w olę autorytetu i zawierzenie jego woli. Substancja nie jest już kategorią podstaw ow ą ontologii, ale produktem (hipostazą) staw ania się - em a nacji jako konstytucji. Ontologia eleacka oparta na zasadzie niesprzeczności orzekała, że poza by ciem tym, czym „coś” jest, bycie „innym ” pozostaje niedopuszczalne, gdyż od nosi się do niebytu, którego nie ma. W ram ach tej ontologii sąd egzystencjalny „A jest, czyli istnieje” oraz sąd esen cjaln y ,A jest B ” są ze sobą niemal tożsame. Zgadza się to z założeniem o intelligibilności świata, z perspektywy którego, jeśli „coś” jest, to je st koniecznie jakieś, i odwrotnie - jeśli coś jest jakieś, to jest, czyli istnieje. N a przykład: jeśli stwierdzim y, że „A je st białe”, to „A ” jako białe ,je st, czyli istnieje”, a to dlatego, że „niebiałe” odnosi się do niebytu, a niebytu nie ma. To zaś uspraw iedliw ia m etodologię aprioryzm u, w ram ach której, jeśli dośw iadczym y istnienia „A ”, to „z zam kniętym i oczym a” możemy orzekać o „A ” jem u w łaściw e „B”, gdyż rola doświadczenia sprowadza się do weryfikacji. Orzeczenie takie jest ostateczne, a wiedza, której stanowi ono treść, jest ogólna, konieczna i pozaczasowa. W iedza taka je st logiczna w tym sensie, że „A” jak o podm iot jest zw iązane koniecznie lub też konsekwetnie z orze czeniem , że ,je s t B” . A więc jeśli „A jest, czyli istnieje”, to m ożna o nim konse kw entnie orzekać „B ” . K rytyka klasycznej koncepcji wiedzy w ynikała głównie z założeń nowej ew entystycznej - ontologii. Podstaw y tej ontologii odnajdujem y w fenom eno logii ducha G. W. F. Hegla. Jej źródłem zaś je st K antow ska kategoria rzeczy sam ej w sobie, której wprow adzenie stanowiło fundam ent rozdzielenia istnienia i bytu, czyli dośw iadczenia od rozumienia. U znając Parm enidejską tezę 0 tożsam ości myśli i bytu, Hegel twierdził, iż nie jest ona podstaw ą ontologii substancjalnej. N a poziom ie epistem ologicznym - jego zdaniem - odkrywam y nie to co niezm ienne, a tym sam ym niesprzeczne i tożsam e w sobie, lecz to co w sobie sprzeczne i znoszące tożsam ość. Zerwanie tożsam ości myśli (logosu) 1 bytu pozw oliło niebyt traktować jako m ożliwość innobycia. W olność zdzi w ienia i w ątpienia w ykracza poza logos bytu, dem askując granice bycia jako konstytuowane, a nie odkrywane, czyli nie tyle ostateczne, ile tym czasowo (hi storycznie) obowiązujące. Z tego typu ontologią ściśle zw iązana pozostaw ała linearna koncepcja czasu. W koncepcji tej przyszłość nie jest powtórzeniem określonej przeszłości, dzięki czem u przyszłość jest przewidywalna, ale jako całkow icie nieokreślona wnosi w teraźniejszość zdarzenia jakościow o różne jednorazow e. W efekcie kategorie bytu czy substancji zastępiło pojęcie „staw a nia się” . Stąd też przyszłość nie m ogła ju ż być opisana w jednoznacznych kate goriach logiki klasycznej. Jak dow odził J. Lukasiew icz, na tem at przyszłości m ożem y w ypowiadać się w sądach warunkowych albo też w sądach w ew nętrz nie sprzecznych, ja k chociażby, że „A jest B ” i zarazem „A nie jest B” . Sądy takie m ów ią zatem nie o konieczności zw iązku „A ” z , 3 ”, ale o m ożliwości, że taki zw iązek będzie m iał m iejsce. W m om encie kiedy to następuje, wszystko, jak o niezm ienne, przechodzi w przeszłość, a staw anie się zostaje zsubstancjalizowane, jak o perfekcyjne (dokończone i doskonałe). Konsekw entnie jed n o znaczne, czyli operujące zasadam i logiki klasycznej, są tylko twierdzenia o przeszłości. Zasady tej logiki bowiem obow iązują w układzie zamkniętym : tak przestrzennym , gdzie je st skończona, a tym sam ym pow tarzalna m ożliwość m iejsc i kształtów, jak i czasowym , gdzie czas m a naturę kołową. Z tego typu ontologią m am y do czynienia w w ypadku filozofii kosm ocentryzm u starożytne go, który zostaje odrzucony w fenom enologii Hegla. Zastąpienie substancji ka tegorią staw ania się sytuuje człow ieka w układzie otwartym , w ram ach którego przyszłość je st bądź całkow icie nieokreślona, bądź powtarzalność zdarzeń m a charakter przypadkow y. W wypadku traktow ania świata jako układu otwartego, prawom ocnie m ożna w ypowiadać tylko sądy, m ające status hipotez-presupozycji, które posiadają w iększy lub m niejszy stopień prawdopodobieństwa. Dlatego też logikę klasyczną określoną m ianem „logiki m iejsca” - i jed n o znaczności - zastępuje zaw arta w system ie H egla dialektyka, czyli „logika cza su” - i dwuznaczności. Konsekw entnie dialektyka pozw oliła na odrzucenie tezy o tym, że jest to, co jest, na rzecz stwierdzenia, że je st to, co nie jest i nie je st to, co jest. Najdalej w przeciwstaw ianiu się kosm ocentrycznej ontologii poszli „fi lozofowie życia”, a szczególnie Nietzsche, który zniósł założenie ogólności, koncepcję podm iotu ponadindywidualnego, receptywności na rzecz dekonstruktywizm u i kreatywności filozoficznej. Z perspektywy „ontologii stawania się” logos nie odkryw a koniecznych granic, lecz wyłącznie konstytuuje tym czasowe granice bycia bytu. Bez założenia o intelligibilności rzeczywistości niem ożliw a jest nie tylko w iedza obiektywna, ale naw et intersubiektywna, a także w łaściw e filozofow aniu rozum ienie przez człow ieka siebie, św iata i swojego w nim m iejsca. Założenie logiczności rzeczywistości jest niezależne od tego, za ja k ą koncepcją poznania się opowiem y, a więc: czy po stronie skrajnego realizm u pojęciowego (noetyczne), um iarkowanego realizm u pojęciowego (phronesis), czy chociażby po stro nie konceptualizm u (transcedentalizmu). Z tego pow odu w filozofow aniu w y chodzi się z przekonania, że zasady logiki odnoszą się do poziom u episteme wiedzy, która je st efektem noetycznego lub fronetycznego odkrycia, natom iast dialektyka zatrzym uje się na poziom ie doxa, czyli zdrow orozsądkow ego w idze nia i opisyw ania treści tego, co dane w doświadczeniu zm ysłowym jako istnieją ce. W doświadczeniu zm ysłowym bow iem dana jest zm ienność, różnorodność, czyli m ożliwość innobycia, która dom aga się w olności i czasu. Z perspektywy ontologii eleackiej m ożliw ość innobycia zaw ierała się w ram ach m ożności bytu albo też odnosiła się do niebytu, którego nie ma, a więc nie odnosiła się do ni czego. N a poziom ie doxa dopuszczalne jest dialektyczne wyrażenie o tym, że „A jest B i zarazem A nie jest B” . Natom iast na poziom ie episteme bytu jednego, niezm iennego, niepodzielnego (jedynego) jest to w yrażanie językow o paradok salne, jak w wypadku m eontologii. Jak twierdzi Platon - m ów ienie o niebycie je st niem ówieniem , które wym aga m ilczenia. Tak więc tytułow ą zasadą zasad jest aksjom at o intelligibilności rzeczyw i stości, w ym agający rozróżnienia poziom ów doxa i episteme. B ez zasady tożsa m ości świat je st przedm iotem dośw iadczania tego co jednostkow e i tym cza sowe, a nie przedm iotem rozum ienia, czyli odkryw ania logosu bytu. W iedzę ogólną i konieczną zastępuje w tedy przekonanie, które Leibniz nazw ał „w yzna niem wiary filozofa”, m ające w istocie charakter filozofii aspektywnej lub filo zofii tem atycznej. W tedy aletheia zastąpiona zostaje przez veritas, zw iązaną z istnieniem , a dokładniej - z hipotezam i podlegającym i weryfikacji. Jeśli nie m a przejścia od sądu „A jest, czyli istnieje” do sądu „A jest B” , to m am y do czynienia nie z logiką w ogóle, ale z logikami autorskim i i autorytatywnymi. A w tedy w iedza jest przekonaniem , które obowiązuje w szkole, jako tzw. „izm ” . W szelkie formy kom unikacji oparte są na erystyce, czyli sztuce perswazji, która zatrzym uje się na poziom ie doxa. M odny współcześnie dekonstruktywizm , od rzucający zasady logiki klasycznej, w inien odnaleźć swój dasmos jako sztukę podejrzeń w obec stereotypow ego w iązania „B”, w yznaczającego m ożnościowe granice dla m ożliwości bycia „A” - K rytycyzm bow iem nie stanowi celu sam ego w sobie, ale pełni rolę instrum entu budzącego człow ieka z „drzemki m etafizycz nej” . W innym wypadku pozostaje nom inalizm , na podstaw ie którego niem ożli w e stają się nauka i wszelkie form y kom unikacji, a ich m iejsce zajm ują chaos ontologiczny i anarchia epistem ologiczna oraz relatyw izm aksjologiczny. Filo zoficzne rozum ienie bez założenia tożsam ości myśli i bytu zatraca swój dasmos na rzecz „radosnej tw órczości” . SUMMARY One of Husserl’s terms is used in reference to the principle of understanding real ity. Its result is the logia of ontos, ontology viewed as being in logos. Reviewed are ap proaches to this principle in historically different conceptions and a conclusion is drawn that philosophical understanding without the assumption of identity of thought and being loses the nature of comprehension and criticism to become the art of persuasion.