Kneblowanie ust

Transkrypt

Kneblowanie ust
Kneblowanie ust
Mira Wszelaka
Autorski przegląd prasy. Jedni potrafią odejść z honorem inni mają z tym duże problemy, a kariery, nie tylko w
wojsku, często robią mierne lizusy. Ale ruki po szwam i mołczat!
- Chcieli mnie politycznie zabić, ale trudno mnie dobić – to chyba najmocniejsze słowa odchodzącego z armii gen. W. Skrzypczaka cytowane
przez „Polskę”.
Jak zauważa na tych samych łamach Andrzej Godlewski „generał Skrzypczak mężnie walczył w mediach. Uległ przeważającym siłom MON,
ale stało się to dopiero po czterech dniach”.
- To triumf betonu – tak decyzję generała o rezygnacji ocenia na łamach „Rzeczpospolitej” gen S. Petelicki, twórca GROM-u.
A ja myślę, że generał mimo wszystko odniósł sukces, bo temat wcześniej wielokrotnie poruszany, dopiero teraz zyskał siłę rażenia.
Tymczasem w wywiadzie dla „Dziennika” minister Klich tłumaczy, że „odejście generała porządkuje sytuację w wojsku”. No i kto by pomyślał,
że odejście jednego człowieka uzdrowi sytuację. Ten minister Klich, to prawdziwy reformator.
Ale jeszcze ciekawsze jest stwierdzenie - „Podczas naszej rozmowy przypomniałem panu generałowi, który należy do dwóch ciał
kolegialnych: jednego w sztabie generalnym, drugiego w ministerstwie, że ponosi współodpowiedzialność za ich decyzje. Nie można być
jedną nogą wewnątrz, a drugą poza”.
Tłumacząc to na prosty język – „jeśli wleziesz między wrony, musisz krakać jak i one”. Takie postawienie sprawy z góry uniemożliwia
jakiekolwiek zmiany. A o to chyba chodzi…
Z kolei gen. R. Polko na łamach „Polski” mówi wprost – „Kneblowanie wojska się zemści”. Podkreśla też, że karierę w armii robią głównie
mierne lizusy i wciąż pokutuje mentalność: ruki po szwam i mołczat.
Na szczęście zanim generał złożył dymisję skierował część dokumentów związanych z sygnalizowanymi problemami (o których to ponoć
zdaniem ministra Klicha milczał) do Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
- Chcę, by służby sprawdziły zasadność kilku ostatnich zakupów dokonanych przez wojsko. Chodzi o mosty i karetki sanitarne. Czy taki
sprzęt był akurat w takim momencie potrzebny – mówi na łamach „Rz”.
Generał zdecydował się odejść z wojska, bo jak tłumaczy w „Dz” – „ minister obrony pozbawił go honoru”. To Pan odszedł honorowo, czego
nie można powiedzieć o ministrze Klichu.
Z honorem problemy ma także L. Wałęsa, który to wykorzystał 80 – te urodziny Anny Walentynowicz, by o sobie przypomnieć (dziś obszerny
wywiad z Wałęsą publikuje „Rz”). Oczywiście pani Anna - symbol nieugiętej „S” musi niezwykle palić ego ex prezydenta. Stąd oskarżenia o
„krecią robotę”, „która zrobiła dla ruchu więcej złego niż SB”. Z tego wynika, że zdaniem Wałęsy, SB była lepsza niż niesprzedajna Anna
Walentynowicz. No to chyba już jesteśmy na właściwym tropie …
Tymczasem na pierwszej stronie - W. Cimoszewicz zdradza „Polsce” jak chce zmienić Radę Europy, której zamierza szefować. Co prawda
postulaty, które przytacza gazeta są dość powszechne, bo kandydat objeździł z nimi dwadzieścia państw „zdradzając” je w trakcie spotkań z
przedstawicielami czterdziestu krajów, to jednak gazecie najwidoczniej pasowało użycie czasownika „zdradza”.
Z kolei jeden z pracowników MSZ, który to mocno pracuje na sukces W. Cimoszewicza twierdzi, że „milowym krokiem” byłoby poparcie tej
kandydatury przez Rosję. Dlatego jak podkreśla, MSZ starannie przygotowuje się do wizyty W. Putina w Polsce.
No i tak się zastanawiam kogo to miałaby poprzeć Rosja - zaufanego Cimoszewicza, czy jakiegoś tam Norwega Thornbjorna? Wiem, pytanie
jest retoryczne, ale zawsze warto podyskutować o szansach naszego kandydata. Tu knebel nie obowiązuje….
21 sierpnia 2009 9:57