Nietypowe zestawy na karpie - Portal Muskie.Pl

Transkrypt

Nietypowe zestawy na karpie - Portal Muskie.Pl
Portal Muskie.Pl
Nietypowe zestawy na karpie
Autor: Jacek Jóźwiak
O kombinacjach na łowiskach specjalnych. Karpie na białe robaczki, karpie na castery, karpie z opadu kiedy ryba nie bierze nawet na łowiskach specjalnych, wędkarze wymyślają nowe zestawy. A karpiarze do
nich dorabiają natychmiast całą ideologię. Choć daje się ona wyjaśnić w dwóch słowach - łowić inaczej!
Nie każdy umie polować na wielkie karpie. I nie każdy chce. I chcieć nie musi. Od kilku lat ogromnym
powodzeniem cieszą się karpiowe łowiska specjalne. Trudno się dziwić - bez specjalnych zabiegów
zawsze coś można w nich złowić.
Nawet nie o bezrybie na polskich wodach chodzi. Ale o to, że wszystkim nam się śpieszy, więc nie ma
czasu na zabiegi mające sprowokować ryby do brania w dzikich wodach. Wędkarstwo zwykło uważać się
za rozrywkę, tymczasem to wolne i swobodne, w wodach otwartych zdaje się w obecnych czasach
niemalże dyscypliną naukową skrzyżowaną z wiedzą tajemną.
Coraz więcej więc takich, którzy wsiadają w autko, jadą na specłowisko i łowią przez kilka godzin ryby,
które będą musieli potem kupić na wagę. Za też cenę kupują też parę pewności - po pierwsze, że ryby w
łowisku są, bo jak ich nie będzie, to właściciel splajtuje, po drugie, że ryby są przyzwyczajone do
pobierania nienaturalnego pokarmu. Na ogół też na łowiskach specjalnych gospodarze starają się
zapewnić możliwie dobre warunki socjalne - od kibelka, przez dostęp do grilla, napojów, jakiegoś piwa. I
zawsze można kupić jakieś robale, jakiś pęczak czy pszenicę. Byle wędkę mieć swoją - choć i to
ostatnimi czasy zaczyna być niekonieczne, bowiem coraz więcej jest miejsc, gdzie nawet wędka
wypożyczyć można za niewygórowaną opłatą. Poczucie bezpieczeństwa, też zaczyna odgrywać coraz
większą rolę w bandyckim naszym kraju, a tu można je sobie zapewnić, bo przecież nie grasują na
prywatnym terenie chuligani... Warto za to wszystko zapłacić... I tak taniej wychodzi, niż wielkie
wędkarskie wyprawy, zanęty, przynęty, skomplikowany sprzęt i równie skomplikowane łowieckie
misteria. Kilka zasad podstawowych
Na specłowiskach warto pamiętać o kilku podstawowych prawidłach... Karpie w takich stawach czy
wyrobiskach wcale nie siedzą na środku, jak się wydaje wielu wędkarzom, którzy korzystają z
drgających szczytówek czy matchówek. Znacznie większe szanse - i chyba większe emocje może
przynieść łowienie blisko brzegu, a już szczególnie blisko trzcin czy urządzeń doprowadzających.
Kwestia nęcenia - nawet w wielkim zagęszczeniu i w przełowionych akwenach karpie nie zmieniają
obyczajów. Wypuszczone z tuczarni do w miarę normalnej wody przestają się rzucać do zanęty jak, nie
przymierzając, krąpie czy drobne płotki. Niekiedy nawet pojawiają się w zanęconym miejscu po godzinie
albo i lepiej. Na krótkie i szybkie łowienie nie trzeba nęcić zbyt obficie, aczkolwiek skąpstwo także nie
popłaca. Łowię głownie na białe robaki, a raczej na castery, więc kupuję na giełdzie litr pinki,
przegrzewam ją nieco, aż zbrązowieje w poczwarki i ładuję taki zapas do zamrażalnika. Świeżo
rozmrożone wydają się karpiom smakować tak samo jak żywe.
Mieszam castery z jakąś karpiową bazą - lubię ciemne, jak Bloody Champion czy zanęty Piotra
Stępniaka. Dodaję jeszcze karmelu, trochę rozkruszonych pierników, rozrabiam, mieszam z
rozmrożonymi casterami, zanęcam, rozkładam i idę na piwo do budy gospodarza... Wracam po 2, 3
kwadransach. Niekarpiowe wędki
Najbardziej lubię na takich łowiskach korzystać z wędki bez spławika - 7 metrowego bata z 2.
kilogramowym gumowym amortyzatorem i żyłkami: 16 na głównej, 14 na przyponie. Daje to emocje
porównywalne ze złowieniem 8 kg karpia na dzikiej wodzie. Jeśli nie chce mi się łowić długim kijem,
korzystam z bardzo delikatnej drgającej szczytówki i takich samych żyłek jak przy bacie.
W obu przypadkach eksperymentuję. Lubię na przykład korzystać z sugestii Boba Nudda i po założeniu
na maleńki, druciany haczyk 2-3 casterów pozwalam im bardzo wolno opadać. Korzystam wówczas z
maleńkiego insert wagglera z własnym, "zainsertowanym" w dolnej części korpusu, obciążeniem.
Wspaniałe są brania płoci z opadu, jeszcze bardziej fascynują brania wzdręgi, ale to, co się czuję, gdy
maleńką porcję przynęty podaną na wyczynowym kijaszku zasysa kilkukilowy karp, nie daje się z niczym
porównać. Na zacięcie jest chwilka - karp błyskawicznie pozbywa się porcji, kiedy wyczuje opór żyłki i
spławiczka. Ta sama zawodnicza sława podaje też interesujący pomysł na łowienie pikerem. Jeśli nie
mrozi się casterów, wiele z nich ma właściwości pływające. Większość książek wędkarskich radzi
http://muskie.home.pl
Kreator PDF
Utworzono 8 March, 2017, 07:55
Portal Muskie.Pl
wyrzucać je, jako bezwartościowe, tymczasem jest to znakomita przynęta na ryby żerujące z wierzchu.
łowiłem na nie jazie i klenie na wodach stojących, co jest sztuką niezwykle trudną, łowiłem też naprawdę
niezłe karpie. Ileż razy po wystrzeleniu z procy przetrzymanej pinki widziałem na powierzchni wielkie
karpiowe mordy - trudno zliczyć. Nawet bardzo duże sztuki "fatygowały się" do tak drobnych
przysmaczków.
Warto wykorzystać "dodatnią wyporność" niektórych casterów i po poddaniu ich "próbie wody" zakładać
na malusieńki haczyczek po kilka. Pójdą do góry. A karp - mimo uparcie powtarzanej opinii - nie jest
rybą żerującą wyłącznie z dna, o czym można się przekonać rzucając z mostku w warszawskich
Łazienkach kawałek chleba.
I uwaga na zakończenie - jeszcze jedna odnośnie nęcenia. Jeśli karpiena łowisku tego rodzaju żerują
intensywnie - konieczne jest regularne, ciągłe nęcenie. Karp, kiedy go chwyci głód, staje się rybą
wędrowną, którą przytrzymać trzeba przy stole.
Na łowiskach specjalnych spotkać można bardzo często najbardziej znanych karpiarzy. W równym
stopniu dotyczy to Polski, jak i innych krajów. Nie jest bowiem wstydem łowienie mniejszych ryb. W
ciągu roku każdy łowca okazów pozwolić sobie może na kilka, kilkanaście wypraw z prawdziwego
zdarzenia. A do karpi się ckni - więc jeździ się tam, gdzie one są. Choćby po to, aby je poznać jeszcze
lepiej. Poznawanie karpi to droga, kto wie, czy nie taka, jak te wszystkie karate, ju-jitsu i inne
wschodznie bajery. Gdybym wiedział, jak jest karp po japońsku, to temu artykulikowi nadałbym tytuł
"Karpitsu-DO", bo "do" w języku samurajów oznacza drogę.
http://muskie.home.pl
Kreator PDF
Utworzono 8 March, 2017, 07:55