Dom o zapachu wanilii (4)

Transkrypt

Dom o zapachu wanilii (4)
Dom o zapachu wanilii (4)
wtorek, 31 stycznia 2012 13:42 -
(cd)
Było wczesne popołudnie na początku grudnia, gdy usłyszała jakieś hałasy na zewnątrz
domku. Spojrzała przez okno i zamarła. Do altanki zmierzało czterech mężczyzn. Zataczali się.
Widocznie byli pijani, gdyż z kieszeni kurtek dwóch z nich sterczały butelki popularnych
„bełtów”. Brudni, zarośnięci nieznajomi przerazili ją. Zauważyli jej obecność. Widocznie
wcześniej zwabił ich dym unoszący się z komina. Jakże mogła być aż tak nieostrożna, by nie
przewidzieć podobnej sytuacji? Nie miała nawet porządnej blokady drzwi i krat w okienku!
- Otwieraj, k…. po dobroci, bo jak nie, podpalimy budę! – powitał ją najbardziej agresywny z
mężczyzn i zaczął szarpać za klamkę. Niezbyt solidny zamek puścił i ziejący oparami alkoholu
intruzi wpakowali się do altanki. Celestyna nie czekając na jakąkolwiek reakcję z ich strony,
odepchnęła intruza tarasującego wejście, szybko chwyciła za wózek i nim się spostrzegli, była
na zewnątrz. Potykając się o zamarznięte grudy, jak mogła najszybciej wydostała się na główną
alejkę ogródków, wyludnioną o tej porze roku., a stamtąd – na drogę. Biegnąc na oślep przed
siebie, połykając łzy, chciała jak najszybciej opuścić to niebezpieczne miejsce. Nieprzyjemny
wiatr smagał niemiłosiernie policzki. Na szczęście była w grubej kurtce, butach i spodniach,
gdyż w altanie doskwierał chłód, więc przynajmniej nie straciła zimowego okrycia, a gruby
wełniany pled był w plecaku. Zapadł wczesny grudniowy wieczór. Do centrum miasta był spory
kawałek drogi, więc na nocleg w jakimkolwiek schronisku nie miała szans. Znalazła zaciszne
miejsce w parku i postanowiła jakoś doczekać rana, licząc na to, że temperatura nie opadnie
zbyt drastycznie. Zimno jednak przeniknęło ją na wskroś, więc z utęsknieniem czekała na
pierwsze promienie słońca. Gdy się przedarły przez obłoki tuż nad horyzontem i zabarwiły niebo
na różowo, spakowała swój koc, wyjęła różaniec i rozpoczęła modlitwę, by podziękować za
szczęśliwie spędzoną noc pod gołym niebem.
Postanowiła poszukać jakiegoś schroniska, więc ruszyła w kierunku miasta. Była bardzo
głodna, a w kieszeni znalazła jedynie złotówkę. - Dobre i to – pomyślała. Gdy spostrzegła
sklepik, weszła i kupiła bułkę. Poprosiła o szklankę ciepłej wody.
- Jeszcze co! Fora ze dwora, brudna żebraczko. Czy tu darmowa jadłodajnia? – wrzasnęła
młoda kobieta zza lady. Celestyna już miała odejść, gdy usłyszała czyjś życzliwy głos.
- Niech pani zaczeka, zaraz podam.
Bezdomna odwróciła się i zauważyła starszą kobietę, która widocznie wyszła z magazynu.
- Nie tak cię wychowywałam! Jak możesz żałować komuś kubka wody! Nie prosiła cię przecież
o wiele! To jeszcze mój sklep i będziesz postępować tak, jak cię wychowałam! „ Głodnego
nakarmić”, Spragnionego napoić”. Już zapomniałaś? – zwróciła się z wyrzutem do ekspedientki.
- Przepraszam, babciu! Myślałam …
- Nie myślałaś! Masz popatrzeć, wysłuchać i dopiero potem wyciągać wnioski! Jak mogłaś
odmówić komuś pomocy!
Nieznajoma wróciła na zaplecze i po chwili zawołała do siebie Celestynę. - Proszę napić się
kawy z mlekiem. Jest posłodzona, bo to ja miałam ją wypić. Zaraz przyniosę coś pożywnego.
Mogą być odgrzewane pierogi z serem i ze śmietaną? Jest jeszcze za wcześnie na obiad, a
tylko to mam w lodówce.
- Będę bardzo wdzięczna, od wczoraj nie jadłam i nie piłam.
1/3
Dom o zapachu wanilii (4)
wtorek, 31 stycznia 2012 13:42 -
- Tym bardziej zapraszam. Proszę tu się rozgościć, zaraz wracam. Po chwili przed Celestyną
stał talerz z odgrzewanymi pierogami i gęstą kwaśną śmietaną.
- Już dawno nie jadłam tak dobrych pierogów – powiedziała z wdzięcznością, gdy przełknęła
ostatni kęs. Gorąca kawa rozgrzała ją, więc wstąpiła w nią nadzieja, że wreszcie coś się zmieni
w jej położeniu.
- Proszę więc przychodzić tu tyle razy, ile będzie pani głodna.
- Nie boi się pani, że coś ukradnę?
- Nie! Co tu można ukraść? Trochę towaru, parę groszy. To wszystko! A pani dobrze z oczu
patrzy, tym bardziej się nie boję. Trzeba ludziom ufać. Przeżyłam głód i nędzę. Wiem, co to jest,
więc jak miałam wypuścić panią głodną?
Celestyna podziękowała za dobre serce, które okazała jej właścicielka sklepu i pożegnała ją.
Gdy wychodziła, ekspedientka, która tak niemile ją potraktowała, wręczyła jej wypełnioną
czymś reklamówkę.
- Proszę się nie gniewać za mój wyskok. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Proszę przyjąć parę
drożdżówek, kanapkę, kawałek kiełbasy i soki.
Celestyna podziękowała wzruszona i wyszła.
- Dobrze zrobiłaś, nigdy nie wiadomo, czy kiedyś obie nie wylądujemy na bruku, więc jak długo
mamy się czym podzielić, nie możesz nikomu odmówić pomocy …- doleciało do uszu
Celestyny.
Ulice były wyludnione z powodu wczesnej pory i do tego – soboty. Celestyna mijała właśnie
jakiś supermarket, gdy zauważyła, że z rozdartej reklamówki jednej z elegancko ubranych
kobiet wypadła mała paczuszka cukru waniliowego. Podniosła ją z zamiarem oddania.
- Proszę pani! Wypadło z reklamówki ..
- Wynoś się ze swymi łapami, brudna żebraczko! Jeszcze mnie okradniesz! Tylko żebrać
potraficie – wrzasnęła blondyna w różowej kurtce. Odepchnęła Celestynę i wsiadła do
samochodu, nie dając szansy zdumionej bezdomnej na słowa wyjaśnienia. Jak spod ziemi
wyrosło nagle kilku gapiów. Celestyna przełknęła łzy. -Ale ja chciałam oddać – powiedziała
cicho, tłumacząc się.
- Nie martw się. Skoro nie chciała, to twoje. Widziałem wszystko. Jak ktoś złodziej, we wszystkich widzi złodzieja – skomentował głos tuż za nią. Szczupły mężczyzna w czarnej kurtce
nie wyglądał na kupującego. Bała się obcych. Doświadczenie nauczyło ją, by nie ufać zbyt
pochopnie nieznajomym, ale oczy tego nieznajomego były łagodne i budziły zaufanie. Jednak
Celestyna, podziękowawszy, oddaliła się w kierunku parku.
Paczuszka cukru waniliowego wywołała w niej wspomnienia. Jeszcze przed rokiem o tej samej
porze robiła przedświąteczne porządki, piekła pierniki, robiła upominki na Wigilię. Córka lubiła
sernik, więc tuż przed świętami dom wypełniał się zapachem wanilii. Jakże kochała ten zapach,
który jej także kojarzył się z dzieciństwem i domem rodzinnym. Tak bardzo zapragnęła jeszcze
raz poczuć ten zapach i smak, który kojarzył się jej z bezpieczeństwem, miłością i ciepłem
rodzinnym!
Rozdarła torebeczkę i wysypała część zawartości na rękę. Przymknęła oczy i przeniosła się
myślami do starego mieszkania. Przybliżyła dłoń jeszcze bliżej twarzy. Dotknęła językiem
rozsypanego cukru i poczuła już nie tylko zapach, ale i smak wanilii. Jak bardzo pragnęła, by
ten koszmar, który ostatnio przeżyła, okazał się tylko snem. A jednak – poczuła chłód. To nie
był koszmar, lecz straszna rzeczywistość! W tym momencie postanowiła, że zacznie walczyć o swoje miejsce na ziemi. Nie to – w kącie parku czy obcej altanie, ale o prawdziwy dom. Tylko
jak? Znów doleciał do niej zapach wanilii i w myślach zobaczyła swoje stare mieszkanie.
2/3
Dom o zapachu wanilii (4)
wtorek, 31 stycznia 2012 13:42 -
- Mamo, Mamo!
Nie sądziła, że ktoś woła ją na jawie, tak bardzo tkwiła we wspomnieniach.
- Mamo! Mamusiu! To ty? Tak długo cię szukałam! – ktoś porwał ją w ramiona, więc ocknęła się
z marzeń.
- To ty, córciu? To ty? Wróciłaś? Jesteś tu? Naprawdę?
- Naprawdę! Wracamy do domu! - Do domu? Przecież ja nie mam domu!
- Chodźmy! Wszystko ci opowiem! Jak zaniepokoiło mnie to, że nie odpowiadałaś na listy, że w
telefonie usłyszałam obcy głos kobiety, która podawała się za ciebie … Już nigdy nikt cię nie
skrzywdzi. Tamci są za kratkami, a ja … ja nie opuszczę cię, mamusiu. Mam ci tyle do
opowiedzenia, więc chodźmy stąd!
Z dłoni kobiety wysypał się na śnieg biały pachnący cukier. Jeszcze raz zapachniało wanilią,
lecz obie kobiety nie zauważyły tego. Wracały szczęśliwe do domu o zapachu wanilii.
8 sierpnia 2009 r.
-
Buying viagra only
Cialis for daily use prices
Viagra price pills com
Canadian propecia sales
Viagra safe from india
Buy viagra online cheapest
Where to buy viagra using paypal
Viagra stamina tablet
Viagra in india videos
Kamagra tablets hyderabad
Viagra for women samples
Purchase viagra safely online
Canadian propecia sales
Www viagra sales com
Cialis will available generic
3/3