Zbrodnia lubińska
Transkrypt
Zbrodnia lubińska
Barbara Techmańska Zbrodnia lubińska 31.08.1982 Lubin, fot. R. Bober. 31 sierpnia 1982 roku w odpowiedzi na apel TKK NSZZ „Solidarność” mieszkańcy Zagłębia Miedziowego postanowili zorganizować pokojowe demonstracje dla uczczenia drugiej rocznicy podpisania porozumień sierpniowych. Odbyły się one w kilku miejscowościach Zagłębia. Do największych doszło w Lubinie, Legnicy, Głogowie i Polkowicach. Najtragiczniejszy w skutkach przebieg miała manifestacja lubińska. W wyniku użycia przez oddziały ZOMO ostrej amunicji zginęły trzy osoby, a kilkanaście zostało rannych. W stolicy województwa manifestacja rozpoczęła się o 15.30. Początkowo brało w niej udział ok. 1500 osób, liczba ta wzrosła po kilku godzinach dwukrotnie. Demonstrowano w okolicach Zamku Piastowskiego, a po interwencji milicji uczestnicy przeszli na plac Słowiański. Zaatakowano m.in. budynek KW PZPR, milicjanci oddawali strzały ostrzegawcze w powietrze, nie doszło do większych starć. W Głogowie przed Pomnikiem Dzieci Głogowskich demonstrowało początkowo ok. 3000 osób, po kilku godzinach, liczba wzrosła do 5 tys. Siły milicyjne zaatakowały uczestników pokojowej manifestacji, używając środków chemicznych i armatek wodnych. Rozgorzały zacięte walki. Do eskalacji doszło, kiedy do demonstrantów dotarła informacja o tym, co wydarzyło się w Lubinie. Wybito szyby, a następnie podpalono budynek Komitetu Miejskiego PZPR. Walki trwały do północy. W obawie przed dalszymi rozruchami wystawiono posterunki wojskowe wokół niektórych obiektów. Do bardzo licznej, ale najspokojniejszej demonstracji doszło w Polkowicach. W okolicach placu PKWN zebrało się ok. 5 tys. osób. Nie podjęto żadnych działań rozpraszających, ale fotografowano uczestników i na podstawie zdjęć następowały później zatrzymania i aresztowania. Do zdecydowanie mniejszych manifestacji doszło w Jaworze, Chojnowie i Złotoryi, ale i w tych miejscowościach na ulicę wyszło ponad 1000 osób. Demonstrujący w miastach Zagłębia wznosili okrzyki „Uwolnić Lecha, zamknąć Wojciecha”, „Gestapo”; śpiewali pieśni patriotyczne, układali krzyże z kwiatów. Wystąpienia miały zasadniczo charakter pokojowy, agresja była odpowiedzią na zachowanie sił porządkowych. W tłumieniu demonstracji brało udział w Legnicy łącznie 529 funkcjonariuszy, w Głogowie 398, w Polkowicach 31, w Jaworze 55 (MO i ORMO). W Chojnowie i Złotoryi użyto po 57 milicjantów i 78 członków ORMO. W Legnicy zatrzymano 88 osób; w Głogowie 39, w Polkowicach 61, w Jaworze 44, Złotoryi 67 i Chojnowie 2. Najbardziej tragiczne obchody rocznicy sierpniowej miały miejsce w Lubinie. Podobnie jak w całym województwie i tutaj władze podejmowały działania 9 31.08.1982 Lubin, fot. R. Bober. profilaktyczne, które miały zapobiec manifestacji. Przeprowadzano „rozmowy ostrzegawcze”, zatrzymywano i internowano „podejrzane” osoby. W przeddzień zapowiedzianych manifestacji przygotowano także „Plan zabezpieczenia ładu i porządku publicznego” oraz zadecydowano o użyciu przeciwko uczestnikom 218 funkcjonariuszy. Manifestacja rozproszyła się po godzinie 14 w okolicach placu Wolności. Demonstranci śpiewali pieśni patriotyczne i religijne, układali krzyż z kwiatów oraz wnosili okrzyki: „Precz z komuną”, „Uwolnić Lecha” itp. Użycie gazów łzawiących przez siły porządkowe spotęgowało emocje tłumu: pojawiły się radykalniejsze hasła, w ruch poszły kamienie. Dla wsparcia milicji ściągnięto najpierw wozy strażackie, a następnie z Legnicy przybyły oddziały ZOMO. To one, rozpraszając manifestantów, użyły ostrej amunicji. W efekcie zgineli Mieczysław Poźniak, Andrzej Trajkowski, śmiertelnie ranny został Michał Adamowicz. Po rozproszeniu zwartych grup demonstrantów siły porządkowe utworzyły tzw. grupy rajdujące, poruszające się nysami i strzelające do uciekających. W pamięci demonstrujących utkwiło przede wszystkim to, że funkcjonariusze strzelali nie tylko do uczestników 10 protestu, ale także do przypadkowych przechodniów, a nawet gapiów w oknach. Rannych zostało kilka osób. Krwawe stłumienie demonstracji z 31 sierpnia nie przestraszyło mieszkańców Lubina, 1 i 2 września toczono walki uliczne, wznoszono barykady. W tych dniach na ulice wyszło ponad 10 tysięcy osób. Siły bezpieczeństwa użyły ogromnych ilości środków chemicznych, ściągnięto posiłki – do Lubina przybyli kolejni funkcjonariusze ZOMO i wojsko. Łącznie do tłumienia trzydniowych manifestacji w Lubinie użyto 1323 funkcjonariuszy milicji, oddziałów pomocniczych oraz wojska. Wprowadzono szereg ograniczeń dla mieszkańców, m.in. godzinę milicyjną, zablokowano punkty dojazdowe do miasta (przepuszczano tylko miejscowych). W dniach 31 sierpnia – 2 września 1982 r. zatrzymano ok. 250 osób. Władza starała się, aby prawdziwe informacje o wydarzeniach lubińskich nie dotarły do społeczeństwa. Ale 8 października w Radiu Wolna Europa została wyemitowana audycja zatytułowana „O krwawym tłumieniu manifestacji w Lubinie”. Zadawano w niej kłam propagandzie o użyciu broni przez funkcjonariuszy bezpieczeństwa w obronie własnej i w sytuacji zagrożenia życia (lansowanej w oficjalnej 31.08.1982 Lubin, fot. R. Bober. dokumentacji i toczącym się śledztwie), prezentując relacje świadków, którzy m.in. mieli rany postrzałowe pleców. Informacje o wydarzeniach lubińskich szybko uległy rozpowszechnieniu także dzięki wydawnictwom podziemnym i zdjęciom Krzysztofa Raczkowiaka, przede wszystkim temu, na którym czterech mężczyzn biegnie z ze śmiertelnie rannym Michałem Adamowiczem. Zdjęcia K. Raczkowiaka do dzisiaj są najbardziej wyrazistym obrazem tamtego dnia. Rozpoczęte po tragicznych wydarzeniach śledztwo prowadzono tak, aby nie odnaleźć winnych. Władze postarały się o zatarcie śladów zbrodni (naprawiano uszkodzone budynki, sprzątano łuski, nie zabezpieczono w odpowiedni sposób użytej broni). W efekcie umorzono dochodzenie, uznając, że „nieustalona grupa funkcjonariuszy działała w obronie koniecznej”. Ponowne śledztwo podjęto już w innej rzeczywistości politycznej w 1991 r. Wcześniej wydarzenia lubińskie znalazły się w grupie spraw, których wyjaśnienia podjęła się tzw. komisja Rokity. W sprawie lubińskiej uznano, że uzasadnienie umorzenia z 1983 r. jest obciążone poważnymi błędami i uchybieniami. W efekcie wznowiono sprawę. W 1992 r. do Sądu Wojewódzkiego we Wrocławiu trafił akt oskarżenia przeciwko siedmiu funkcjonariuszom MO, z których tylko trzech zostało później skazanych: zastępca komendanta wojewódzkiego MO w Legnicy – Bogdan Garus, zastępca komendanta powiatowego milicji w Lubinie Jan Maj oraz dowódca plutonu ZOMO Tadeusz Jarecki. Wszystkich oskarżono o spowodowanie śmierci trzech uczestników lubińskiej manifestacji. W czerwcu 2003 r. dwaj pierwsi zostali skazani na kary 2,5 roku, a trzeci na 5 lat więzienia. Na mocy ustawy amnestyjnej kary skrócono o połowę. We wrześniu 2004 r. wrocławski sąd apelacyjny uchylił wyrok w stosunku do Jana Maja i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia, a wobec Jareckiego utrzymał decyzję Sądu Wojewódzkiego we Wrocławiu. Zmieniono natomiast orzeczenie dotyczące Bogdana Garusa, uznając, że jako dowódca sił milicyjnych zatwierdził plan działań zastraszających manifestantów. Wymierzono mu karę 2,5 roku więzienia. Natomiast Jana Maja wrocławski sąd okręgowy skazał 17 lipca 2007 roku na 7 lat więzienia, zmniejszając na mocy amnestii z 1989 r. karę do 3,5 roku. 6 listopada 2009 r. Sąd Najwyższy oddalił kasację Jana Maja. 11 O wydarzeniach lubińskich pamiętano przez kolejne lata. Strażnikiem pamięci była przede wszystkim „Solidarność” Zagłębia Miedziowego. Każdego roku w rocznicę tragedii organizowano manifestacje, zamawiano msze za ofiary. Po 1989 r. obchody nabrały specjalnego charakteru. W 1989 r. powołano Towarzystwo Pamięci Ofiar Lubina, które zainicjowało budowę pomnika poświęconego ofiarom zbrodni. Pomnik autorstwa Zbigniewa Frączkiewicza składający się z 11 głazów, na których wyryto słowo „Solidarność”, i 3 „kamieni – świadków” postawionych w miejscach, w których zginęli Michał Adamowicz, Mieczysław Poźniak i Andrzej Trajkowski, odsłonięto w 10. rocznicę zbrodni. W obchodach jubileuszowych rocznic (po transformacji politycznej) brali udział przedstawiciele najwyższych władz państwowych, kościelnych, związkowych i samorządowych. Od 6 lat obchodom towarzyszy Festiwal „Muzyka z Oblężonego Miasta”, a w ramach tegorocznych obchodów 30. rocznicy. 1 września 2012 r., odbyła się plenerowa inscenizacja zbrodni lubińskiej przygotowana przez profesjonalną grupę rekonstrukcyjną z Warszawy oraz mieszkańców Lubina. 1.09.1982 r. Lubin. fot. R. Bober. 12 Fot. R. Bober. Huta miedzi „Legnica”, fot. S. Kokurewicz / Ośrodek „Pamięć i Przyszłość”. Medialne przekazy na temat budowy Budowa LGOM budziła ogromne zainteresowanie zarówno władz, jak i mediów. W latach 1957–1963 pisano o badaniach geologicznych. Nowe złoże lubińsko-głogowskie porównywano z już istniejącym bolesławiecko-złotoryjskim. Opisywano poszczególne etapy budowy lubińskich i polkowickich szybów. „Gazeta Robotnicza” zajmowała się również sprawami społecznymi: mieszkaniami dla robotników, zaopatrzeniem w sklepach, przekształceniem Lubina z obszaru rolniczego w przemysłowy, rozwojem edukacji i kultury, opieki zdrowotnej. Na zlecenie Kombinatu Górniczo-Hutniczego Wytwórnia Filmów Dokumentalnych zrealizowała kilkanaście obrazów o charakterze propagandowym, które miały dokumentować cały proces – nie tylko kolejne etapy budowy, ale również wszechstronny rozwój regionu. Nie brakowało filmów reklamowych, zachęcajacych do pracy w zagłębiu. Często zestawiano stare zdjęcia dokumentalne prezentujące miasta zagłębia zaraz po wojnie i te, na których widać „nowoczesne” bloki, szkoły i sklepy. W komentarzach dominują stwierdzenia: „Lubin wygrał swoją życiową szansę”; „nawet w rozwiniętych krajach zachodnich taki postęp jest rzadkością”; „miasto przebudziło się ze snu”, „liczba mieszkańców wzrosła z 3 tysięcy do 40”. Rok 1957 prezentowany jest jako data klucz, od której rozpoczęła się reakcja łańcuchowa zmieniająca oblicze regionu. Nic nie mówi się na temat kosztów społecznych czy zmian środowiska naturalnego w regionie. Budowa Kombinatu Górniczo-Hutniczego postępowała w „zawrotnym tempie”. Zaangażowany był w nią cały naród (nie tylko mieszkańcy Zagłębia), ale też bogactwo było dobrem narodowym. Bardzo niechętnie komentatorzy przekazywali informacje, że na budowę zaciągnięte zostały pożyczki zagraniczne, podkreślali, że koszty były ogromne (70 mld), ale przede wszystkim pochodziły ze środków państwowych. Bardzo rzadko w przekazie pojawiały się konkretne nazwiska budowniczych, technologów. Zasadą było pokazać, że przy budowie pracowali sami fachowcy, że była to praca zespołowa i bardzo dobrze zorganizowana. Ciekawy jest również język używany przez komentatorów. Słuchający może odnieść wrażenie, że ma do czynienia z relacją z pola bitwy: „oni otwierają szeroki front robót”, „odbywa się szturm do wielkiej miedzi”, „jedna z górniczych batalii”, „szturmują miedzionośną twierdzę”, „walka z czasem, przyrodą i przeciwnościami”, „fragment miedziowego frontu zdobyty przez ludzi”, „mechaniczne, złowieszcze potwory”, „walczą o rekordy i je pobijają”. Jeden z filmów rozpoczyna się fragmentem Kroniki Jana Długosza traktującym 13 o bitwie pod Legnicą, dalej widz dowiaduje się, że po ponad 700 latach zamiast hord tatarskich pod Legnicę przybyli polscy geolodzy i kolejny raz tereny te przeszły do historii. W filmach nie mogło zabraknąć tematyki radziec kiej. Po pierwsze bowiem, radzieccy specjaliści służyli pomocą przy budowie Kombinatu, po drugie, radzieckie maszyny (m.in. ładowarki) okazały się bardzo pomocne w pracy dołowej. Przyspieszyły „front robót” i pozwoliły skrócić czas oddania do użytku kopalni. Wszelkim uroczystościom towarzyszyli oficerowie Armii Radzieckiej (przeważnie przedstawiciele Północnej Grupy Wojsk Radzieckich, stacjonujących w Legnicy). W pracach pomagali radzieccy żołnierze. Nauka w służbie przemysłu Warto wspomnieć, że z inicjatywy Tadeusza Zastawnika, jednego z pierwszych dyrektorów naczelnych KGHM, nawiązano i utrzymywano stały kontakt pomiędzy przemysłem miedziowym a placówkami naukowymi. W listopadzie 1966 r. Kombinat i Akademia Górniczo-Hutnicza podpisały umowę o współpracy naukowo-technicznej. Wkrótce krakowska uczelnia stała się jedną z wielu instytucji, z którymi współpracował KGHM. Do współpracy włączyły się Główny Instytut Górnictwa w Katowicach, Instytut Metali Nieżelaznych w Gliwicach oraz szereg uczelni technicznych. Podpisano umowę z Wydziałem Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego i Akademią Medyczną we Wrocławiu. Kombinat powoływał także własne struktury, które miały usprawnić funkcjonowanie zakładów przemysłowych na terenie Zagłębia. W lutym 1965 r. powołano Zakład Badań i Doświadczeń (w 1967 r. w ramach tej instytucji powstała pierwsza stacja sejsmiczna) i Zakład Doświadczalny Przeróbki Rud. Natomiast we wrześniu utworzono Centralne Laboratorium Badawcze. W lutym 1967 r. te trzy instytucje zostały połączone w jeden Zakład Doświadczalny KGHM. Niespełna rok później powołano Zakłady Badawcze i Projektowe Miedzi „CUPRUM” we Wrocławiu. Jak miedź o rozwoju regionu zadecydowała Budowa Zagłębia spowodowała nasilenie ruchów migracyjnych, napływ ludności i tym samym rozwój 14 miast. Największe przeobrażenia wystąpiły na terenie powiatu lubińskiego i głogowskiego. Obszar Zagłębia Miedziowego utożsamiano po 1975 r. z terenem byłego województwa legnickiego, z tym że tereny dawnego powiatu legnickiego i samej Legnicy podlegały najmniejszej dynamice zmian, ze względu na oddalenie od centrum inwestycyjnego. Powiat legnicki liczył w 1960 r. 35 856 tys. mieszkańców, lubiński 33 425, głogowski 47 064, a w roku 1970 odpowiednio 37 477; 66260; 59 484. Szczególnie dynamiczny wzrost zanotowały ośrodki miejskie regionu. Lubin w 1960 r. liczył 5,5 tys. mieszkańców, a w 1970 r. – 28,90 tys. W tym samym czasie w Polkowicach liczba ludności wzrosła z 1,60 tys. do 7,70 tys.; w Głogowie z 9,20 tys. do 20,60 tys., a w Legnicy z 64,20 tys. do 75,80 tys. Napływ ludności do Zagłębia Miedziowego miał charakter masowy i żywiołowy. Apogeum przypadło na lata sześćdziesiąte, niewielkie osłabienie obserwujemy w latach siedemdziesiątych, dopiero lata osiemdziesiąte charakteryzuje obniżenie dotychczasowego tempa wzrostu liczby ludności. Przewagę wśród imigrantów stanowili młodzi mężczyźni (ok. 70% mężczyzn nie przekroczyło 40. roku życia). Ruchy migracyjne następowały także wewnątrz samego LGOM. Mieszkańcy wsi w poszukiwaniu lepszej egzystencji osiedlali się w miastach, choć odsetek chłoporobotników, czyli osób mieszkających na wsi, nierezygnujących całkowicie z uprawy roli, ale pracujących w przemyśle, także pozostawał wysoki. Niemniej na terenie LGOM spadek liczby zatrudnionych w rolnictwie w latach 1960–1970 wyniósł ponad 7 tys. W 1960 r. odsetek ludności utrzymującej się ze źródeł pozarolniczych wyniósł na wspomnianym obszarze 58%, w 1970 – 70,3, a w 1978 r. już prawie 80%. Z obszaru starego Zagłębia i Górnego Śląska przybyła rzesza niewykwalifikowanych robotników, którzy dopiero w trakcie pracy nabywali doświadczenia i zawodowych umiejętności (elementem dodatkowo przyciągającym na teren Zagłębia była możliwość uzyskania mieszkania już po kilku miesiącach oczekiwania). Już w latach czterdziestych na obszar późniejszych miedziowych powiatów przybyły osoby z różnych części kraju i z zagranicy. Dominowali przesiedleńcy ze Wschodu i Łemkowie, którzy przyjechali w dość zwartych grupach. Migrantów Huta miedzi „Legnica”, fot. S. Kokurewicz / Ośrodek „Pamięć i Przyszłość”. lat sześćdziesiątych zdeterminował czynnik ekonomiczny. Przyjechali na teren Zagłębia z myślą o podjęciu dobrze płatnej pracy. Raczej nie przybywali w grupach, jeśli już, to kilkuosobowych, opartych na relacjach towarzyskich. Pochodzili z całej Polski. Zamieszkiwali początkowo w hotelach, specjalnie dla nich budowanych, wytwarzając specyficzną mentalność i obyczajowość. O ile powojenni osadnicy starali się pielęgnować „obyczaje ojców” i podtrzymywać wzajemne kontakty, odwołując się do wspólnych korzeni, o tyle „miedziowi osadnicy”, często rzuceni daleko od rodzinnego domu, nawiązywali znajomości, przyjaźnie w pracy, szkole, hotelu robotniczym. Wyraźnie zwiększyło to tolerancję miejscowego środowiska dla odmienności, ale z drugiej strony utrudniło szybką integrację lokalnej społeczności. Nie wszyscy zostawali na stałe. Nie dla wszystkich Zagłębie okazywało się rajem na ziemi, nie każdy zdawał sobie sprawę z tego, że praca, którą zamierza podjąć, nie należy do łatwych (większość przybywających nie miała wcześniej żadnego kontaktu z górnictwem). Zwiększanie się liczby ludności w miastach szło w parze z rozwojem budownictwa. W latach 1960–1970 wybudowano w samym Lubinie 16 547 izb mieszkalnych. Powstały nowe osiedla. Przebudowie poddano około 70 tys. m2 ulic. Podobnie było w Polkowicach, choć tu nasilenie budowy przypada na lata siedemdziesiąte. Pierwszy nowy blok powstał w Polkowicach w 1968 r. i od razu zaadaptowano go na hotel robotniczy. W 1970 r. było już 6 hoteli robotniczych, a do końca lat siedemdziesiątych Polkowice miały cztery nowe osiedla mieszkaniowe. Obok budynków mieszkalnych powstawały lokale usługowe, sklepy, budynki użyteczności publicznej, tworzono zakładowe, hotelowe i miejskie ośrodki kultury. Chcąc zapewnić swoim pracownikom najlepszą opiekę zdrowotną, powołano Zakład Leczniczo-Zapobiegawczy Przemysłowej Służby Zdrowia. Kolejno powstawały przychodnie przyzakładowe czy Stacje Pomocy Doraźnej przy szybach głównych kopalni. Następstwem było tworzenie Międzyzakładowych Przychodni Górniczych ZOZ, a 1 stycznia 1996 r. otwarcie Miedziowego Centrum Zdrowia SA. Kryzys miasta Choć władze niechętnie się do tego przyznawały, to w LGOM wystąpił tzw. kryzys miasta. Nie zawsze nadążano z zaspokajaniem potrzeb mieszkaniowych, komunalnych, słabo rozwinięta była sieć sklepów, występowały trudności transportowe, wzrost patologii społecznych, a także zanieczyszczenie i degradacja środowiska. 15 Huta miedzi „Legnica”, fot. S. Kokurewicz / Ośrodek „Pamięć i Przyszłość”. Migracja lat siedemdzisiątych, podyktowana „pogonią” za pieniędzmi, sprzyjała rozwojowi patologii. Najgorszą sytuację obserwowano w powiatach legnickim i lubińskim, gdzie poziom przestępczości był o ponad 10% wyższy niż w kraju. Tendencja zwyżkowa utrzymywała się przez cały okres lat sześćdziesiątych. W latach siedemdziesiątych liczba przestępstw na terenie województwa legnickiego utrzymywała się na poziomie 4 tys. wykroczeń rocznie. Wśród mieszkańców nasilały się problemy alkoholowe i narkomania. W tym drugim przypadku przewodził Głogów, gdzie już w latach siedemdziesiątych stwierdzono występowanie licznego środowiska „biorących”. W Lubinie Poradnia dla Nieletnich przy ORMO już w pierwszym roku działalności odnotowała 150 przypadków narkomanii wśród młodzieży. Imprezy alkoholowe natomiast stanowiły ulubione zajęcie mieszkańców hoteli robotniczych, a więc, jak wynika z badań socjologicznych, grupy najbardziej (obok chłoporobotników i młodzieży szkół zawodowych) narażonej na negatywne konsekwencje życia w ośrodkach szybko rozwijających się. Sport Plan Regionalny Legnicko-Głogowskiego Okręgu Miedziowego na lata 1961–1980 zakładał rozwój sportu, jako elementu wpływającego „na regenerację 16 zdrowia społeczeństwa i fizyczny rozwój”. Myślano wówczas o stworzeniu odpowiedniej bazy, która pozwalałaby na czynne spędzanie wolnego czasu przez mieszkańców. Stopniowo zakłady przemysłowe i lokalne władze zaczęły inwestować w zmagania wyczynowe. Młode „miedziowe społeczeństwo” chętnie uczestniczyło w ważnych wydarzeniach sportowych czy kibicowało lokalnym klubom, zwłaszcza kiedy te odnosiły sukcesy i przekraczały kolejne ligowe progi. W czerwcu 1961 r. w Lubinie założono klub sportowy KS „Górnik”, który w kwietniu 1964 r. zmienił nazwę na MKS „Zagłębie” Lubin. W Polkowicach przy wsparciu ZG „Polkowice” powstał KS „Górnik”, a głogowskiemu „Chrobremu” niemałego wsparcia udzielała huta. W większym niż do tej pory stopniu kopalnie, huty czy inne firmy wywiązywały się z roli „opiekunów” poszczególnych sekcji czy klubów, kupując sprzęt, zatrudniając zawodników na etatach, fundując przejazdy na mecze czy zawody (czasy, kiedy zawodnicy „Górnika” Polkowice jeździli ciągnikiem, a lubińskiego „Zagłębia” wypożyczoną od szpitala sanitarką, minęły bezpowrotnie), a także oddelegowując swoich przedstawicieli do pracy klubowej. Dobrowolne „opodatkowywanie się” pracowników Kombinatu na rzecz miejscowych klubów umożliwiało ich rozbudowę i przyczyniało się do sukcesów.