Zbrodnia lubińska

Transkrypt

Zbrodnia lubińska
Barbara Techmańska
Zbrodnia lubińska
31.08.1982 Lubin, fot. R. Bober.
31 sierpnia 1982 roku w odpowiedzi na apel TKK
NSZZ „Solidarność” mieszkańcy Zagłębia Miedziowego
postanowili zorganizować pokojowe demonstracje dla
uczczenia drugiej rocznicy podpisania porozumień
sierpniowych. Odbyły się one w kilku miejscowościach
Zagłębia. Do największych doszło w Lubinie, Legnicy,
Głogowie i Polkowicach. Najtragiczniejszy w skutkach
przebieg miała manifestacja lubińska. W wyniku użycia
przez oddziały ZOMO ostrej amunicji zginęły trzy
osoby, a kilkanaście zostało rannych.
W stolicy województwa manifestacja rozpoczęła
się o 15.30. Początkowo brało w niej udział ok. 1500
osób, liczba ta wzrosła po kilku godzinach dwukrotnie.
Demonstrowano w okolicach Zamku Piastowskiego,
a po interwencji milicji uczestnicy przeszli na plac
Słowiański. Zaatakowano m.in. budynek KW PZPR,
milicjanci oddawali strzały ostrzegawcze w powietrze,
nie doszło do większych starć. W Głogowie przed Pomnikiem Dzieci Głogowskich demonstrowało początkowo
ok. 3000 osób, po kilku godzinach, liczba wzrosła do
5 tys. Siły milicyjne zaatakowały uczestników pokojowej
manifestacji, używając środków chemicznych i armatek wodnych. Rozgorzały zacięte walki. Do eskalacji
doszło, kiedy do demonstrantów dotarła informacja
o tym, co wydarzyło się w Lubinie. Wybito szyby,
a następnie podpalono budynek Komitetu Miejskiego
PZPR. Walki trwały do północy. W obawie przed
dalszymi rozruchami wystawiono posterunki wojskowe wokół niektórych obiektów. Do bardzo licznej, ale
najspokojniejszej demonstracji doszło w Polkowicach.
W okolicach placu PKWN zebrało się ok. 5 tys. osób. Nie
podjęto żadnych działań rozpraszających, ale fotografowano uczestników i na podstawie zdjęć następowały
później zatrzymania i aresztowania. Do zdecydowanie
mniejszych manifestacji doszło w Jaworze, Chojnowie
i Złotoryi, ale i w tych miejscowościach na ulicę wyszło
ponad 1000 osób. Demonstrujący w miastach Zagłębia
wznosili okrzyki „Uwolnić Lecha, zamknąć Wojciecha”,
„Gestapo”; śpiewali pieśni patriotyczne, układali krzyże
z kwiatów. Wystąpienia miały zasadniczo charakter
pokojowy, agresja była odpowiedzią na zachowanie
sił porządkowych.
W tłumieniu demonstracji brało udział w Legnicy
łącznie 529 funkcjonariuszy, w Głogowie 398, w Polkowicach 31, w Jaworze 55 (MO i ORMO). W Chojnowie i Złotoryi użyto po 57 milicjantów i 78 członków
ORMO. W Legnicy zatrzymano 88 osób; w Głogowie
39, w Polkowicach 61, w Jaworze 44, Złotoryi 67
i Chojnowie 2.
Najbardziej tragiczne obchody rocznicy sierpniowej miały miejsce w Lubinie. Podobnie jak w całym
województwie i tutaj władze podejmowały działania
9
31.08.1982 Lubin, fot. R. Bober.
profilaktyczne, które miały zapobiec manifestacji.
Przeprowadzano „rozmowy ostrzegawcze”, zatrzymywano i internowano „podejrzane” osoby. W przeddzień
zapowiedzianych manifestacji przygotowano także
„Plan zabezpieczenia ładu i porządku publicznego”
oraz zadecydowano o użyciu przeciwko uczestnikom
218 funkcjonariuszy. Manifestacja rozproszyła się po
godzinie 14 w okolicach placu Wolności. Demonstranci
śpiewali pieśni patriotyczne i religijne, układali krzyż
z kwiatów oraz wnosili okrzyki: „Precz z komuną”,
„Uwolnić Lecha” itp. Użycie gazów łzawiących przez
siły porządkowe spotęgowało emocje tłumu: pojawiły
się radykalniejsze hasła, w ruch poszły kamienie. Dla
wsparcia milicji ściągnięto najpierw wozy strażackie,
a następnie z Legnicy przybyły oddziały ZOMO. To
one, rozpraszając manifestantów, użyły ostrej amunicji.
W efekcie zgineli Mieczysław Poźniak, Andrzej Trajkowski, śmiertelnie ranny został Michał Adamowicz.
Po rozproszeniu zwartych grup demonstrantów siły
porządkowe utworzyły tzw. grupy rajdujące, poruszające
się nysami i strzelające do uciekających. W pamięci
demonstrujących utkwiło przede wszystkim to, że
funkcjonariusze strzelali nie tylko do uczestników
10
protestu, ale także do przypadkowych przechodniów,
a nawet gapiów w oknach. Rannych zostało kilka osób.
Krwawe stłumienie demonstracji z 31 sierpnia nie
przestraszyło mieszkańców Lubina, 1 i 2 września
toczono walki uliczne, wznoszono barykady. W tych
dniach na ulice wyszło ponad 10 tysięcy osób. Siły
bezpieczeństwa użyły ogromnych ilości środków chemicznych, ściągnięto posiłki – do Lubina przybyli
kolejni funkcjonariusze ZOMO i wojsko. Łącznie do
tłumienia trzydniowych manifestacji w Lubinie użyto
1323 funkcjonariuszy milicji, oddziałów pomocniczych
oraz wojska. Wprowadzono szereg ograniczeń dla
mieszkańców, m.in. godzinę milicyjną, zablokowano
punkty dojazdowe do miasta (przepuszczano tylko
miejscowych). W dniach 31 sierpnia – 2 września 1982 r.
zatrzymano ok. 250 osób. Władza starała się, aby prawdziwe informacje o wydarzeniach lubińskich nie dotarły
do społeczeństwa. Ale 8 października w Radiu Wolna
Europa została wyemitowana audycja zatytułowana
„O krwawym tłumieniu manifestacji w Lubinie”. Zadawano w niej kłam propagandzie o użyciu broni przez
funkcjonariuszy bezpieczeństwa w obronie własnej
i w sytuacji zagrożenia życia (lansowanej w oficjalnej
31.08.1982 Lubin, fot. R. Bober.
dokumentacji i toczącym się śledztwie), prezentując
relacje świadków, którzy m.in. mieli rany postrzałowe
pleców. Informacje o wydarzeniach lubińskich szybko
uległy rozpowszechnieniu także dzięki wydawnictwom
podziemnym i zdjęciom Krzysztofa Raczkowiaka,
przede wszystkim temu, na którym czterech mężczyzn
biegnie z ze śmiertelnie rannym Michałem Adamowiczem. Zdjęcia K. Raczkowiaka do dzisiaj są najbardziej
wyrazistym obrazem tamtego dnia.
Rozpoczęte po tragicznych wydarzeniach śledztwo
prowadzono tak, aby nie odnaleźć winnych. Władze
postarały się o zatarcie śladów zbrodni (naprawiano
uszkodzone budynki, sprzątano łuski, nie zabezpieczono
w odpowiedni sposób użytej broni). W efekcie umorzono
dochodzenie, uznając, że „nieustalona grupa funkcjonariuszy działała w obronie koniecznej”.
Ponowne śledztwo podjęto już w innej rzeczywistości
politycznej w 1991 r. Wcześniej wydarzenia lubińskie
znalazły się w grupie spraw, których wyjaśnienia podjęła
się tzw. komisja Rokity. W sprawie lubińskiej uznano,
że uzasadnienie umorzenia z 1983 r. jest obciążone
poważnymi błędami i uchybieniami. W efekcie wznowiono sprawę.
W 1992 r. do Sądu Wojewódzkiego we Wrocławiu
trafił akt oskarżenia przeciwko siedmiu funkcjonariuszom MO, z których tylko trzech zostało później
skazanych: zastępca komendanta wojewódzkiego MO
w Legnicy – Bogdan Garus, zastępca komendanta
powiatowego milicji w Lubinie Jan Maj oraz dowódca
plutonu ZOMO Tadeusz Jarecki. Wszystkich oskarżono
o spowodowanie śmierci trzech uczestników lubińskiej
manifestacji. W czerwcu 2003 r. dwaj pierwsi zostali
skazani na kary 2,5 roku, a trzeci na 5 lat więzienia.
Na mocy ustawy amnestyjnej kary skrócono o połowę. We wrześniu 2004 r. wrocławski sąd apelacyjny
uchylił wyrok w stosunku do Jana Maja i przekazał
sprawę do ponownego rozpatrzenia, a wobec Jareckiego
utrzymał decyzję Sądu Wojewódzkiego we Wrocławiu.
Zmieniono natomiast orzeczenie dotyczące Bogdana
Garusa, uznając, że jako dowódca sił milicyjnych zatwierdził plan działań zastraszających manifestantów.
Wymierzono mu karę 2,5 roku więzienia. Natomiast
Jana Maja wrocławski sąd okręgowy skazał 17 lipca
2007 roku na 7 lat więzienia, zmniejszając na mocy
amnestii z 1989 r. karę do 3,5 roku. 6 listopada 2009
r. Sąd Najwyższy oddalił kasację Jana Maja.
11
O wydarzeniach lubińskich pamiętano przez kolejne lata. Strażnikiem pamięci była przede wszystkim
„Solidarność” Zagłębia Miedziowego. Każdego roku
w rocznicę tragedii organizowano manifestacje, zamawiano msze za ofiary. Po 1989 r. obchody nabrały
specjalnego charakteru. W 1989 r. powołano Towarzystwo Pamięci Ofiar Lubina, które zainicjowało budowę pomnika poświęconego ofiarom zbrodni. Pomnik
autorstwa Zbigniewa Frączkiewicza składający się
z 11 głazów, na których wyryto słowo „Solidarność”,
i 3 „kamieni – świadków” postawionych w miejscach,
w których zginęli Michał Adamowicz, Mieczysław
Poźniak i Andrzej Trajkowski, odsłonięto w 10. rocznicę
zbrodni. W obchodach jubileuszowych rocznic (po
transformacji politycznej) brali udział przedstawiciele najwyższych władz państwowych, kościelnych,
związkowych i samorządowych. Od 6 lat obchodom
towarzyszy Festiwal „Muzyka z Oblężonego Miasta”,
a w ramach tegorocznych obchodów 30. rocznicy.
1 września 2012 r., odbyła się plenerowa inscenizacja
zbrodni lubińskiej przygotowana przez profesjonalną
grupę rekonstrukcyjną z Warszawy oraz mieszkańców
Lubina.
1.09.1982 r. Lubin. fot. R. Bober.
12
Fot. R. Bober.
Huta miedzi „Legnica”, fot. S. Kokurewicz / Ośrodek „Pamięć i Przyszłość”.
Medialne przekazy na temat budowy
Budowa LGOM budziła ogromne zainteresowanie
zarówno władz, jak i mediów. W latach 1957–1963
pisano o badaniach geologicznych. Nowe złoże
lubińsko-głogowskie porównywano z już istniejącym
bolesławiecko-złotoryjskim. Opisywano poszczególne etapy budowy lubińskich i polkowickich szybów.
„Gazeta Robotnicza” zajmowała się również sprawami społecznymi: mieszkaniami dla robotników,
zaopatrzeniem w sklepach, przekształceniem Lubina
z obszaru rolniczego w przemysłowy, rozwojem
edukacji i kultury, opieki zdrowotnej.
Na zlecenie Kombinatu Górniczo-Hutniczego
Wytwórnia Filmów Dokumentalnych zrealizowała
kilkanaście obrazów o charakterze propagandowym,
które miały dokumentować cały proces – nie tylko
kolejne etapy budowy, ale również wszechstronny
rozwój regionu. Nie brakowało filmów reklamowych,
zachęcajacych do pracy w zagłębiu.
Często zestawiano stare zdjęcia dokumentalne
prezentujące miasta zagłębia zaraz po wojnie i te, na
których widać „nowoczesne” bloki, szkoły i sklepy.
W komentarzach dominują stwierdzenia: „Lubin
wygrał swoją życiową szansę”; „nawet w rozwiniętych krajach zachodnich taki postęp jest rzadkością”;
„miasto przebudziło się ze snu”, „liczba mieszkańców
wzrosła z 3 tysięcy do 40”. Rok 1957 prezentowany
jest jako data klucz, od której rozpoczęła się reakcja
łańcuchowa zmieniająca oblicze regionu. Nic nie
mówi się na temat kosztów społecznych czy zmian
środowiska naturalnego w regionie.
Budowa Kombinatu Górniczo-Hutniczego postępowała w „zawrotnym tempie”. Zaangażowany był
w nią cały naród (nie tylko mieszkańcy Zagłębia),
ale też bogactwo było dobrem narodowym. Bardzo
niechętnie komentatorzy przekazywali informacje, że na budowę zaciągnięte zostały pożyczki
zagraniczne, podkreślali, że koszty były ogromne (70 mld), ale przede wszystkim pochodziły ze
środków państwowych. Bardzo rzadko w przekazie
pojawiały się konkretne nazwiska budowniczych,
technologów. Zasadą było pokazać, że przy budowie
pracowali sami fachowcy, że była to praca zespołowa
i bardzo dobrze zorganizowana.
Ciekawy jest również język używany przez komentatorów. Słuchający może odnieść wrażenie, że ma do
czynienia z relacją z pola bitwy: „oni otwierają szeroki
front robót”, „odbywa się szturm do wielkiej miedzi”,
„jedna z górniczych batalii”, „szturmują miedzionośną
twierdzę”, „walka z czasem, przyrodą i przeciwnościami”, „fragment miedziowego frontu zdobyty przez
ludzi”, „mechaniczne, złowieszcze potwory”, „walczą
o rekordy i je pobijają”. Jeden z filmów rozpoczyna
się fragmentem Kroniki Jana Długosza traktującym
13
o bitwie pod Legnicą, dalej widz dowiaduje się, że
po ponad 700 latach zamiast hord tatarskich pod
Legnicę przybyli polscy geolodzy i kolejny raz tereny
te przeszły do historii.
W filmach nie mogło zabraknąć tematyki radziec­
kiej. Po pierwsze bowiem, radzieccy specjaliści służyli
pomocą przy budowie Kombinatu, po drugie, radzieckie maszyny (m.in. ładowarki) okazały się bardzo
pomocne w pracy dołowej. Przyspieszyły „front robót”
i pozwoliły skrócić czas oddania do użytku kopalni.
Wszelkim uroczystościom towarzyszyli oficerowie
Armii Radzieckiej (przeważnie przedstawiciele Północnej Grupy Wojsk Radzieckich, stacjonujących
w Legnicy). W pracach pomagali radzieccy żołnierze.
Nauka w służbie przemysłu
Warto wspomnieć, że z inicjatywy Tadeusza Zastawnika, jednego z pierwszych dyrektorów naczelnych
KGHM, nawiązano i utrzymywano stały kontakt
pomiędzy przemysłem miedziowym a placówkami naukowymi. W listopadzie 1966 r. Kombinat
i Akademia Górniczo-Hutnicza podpisały umowę
o współpracy naukowo-technicznej. Wkrótce krakowska uczelnia stała się jedną z wielu instytucji,
z którymi współpracował KGHM. Do współpracy
włączyły się Główny Instytut Górnictwa w Katowicach, Instytut Metali Nieżelaznych w Gliwicach oraz
szereg uczelni technicznych. Podpisano umowę
z Wydziałem Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego
i Akademią Medyczną we Wrocławiu.
Kombinat powoływał także własne struktury,
które miały usprawnić funkcjonowanie zakładów
przemysłowych na terenie Zagłębia. W lutym 1965 r.
powołano Zakład Badań i Doświadczeń (w 1967 r.
w ramach tej instytucji powstała pierwsza stacja
sejsmiczna) i Zakład Doświadczalny Przeróbki
Rud. Natomiast we wrześniu utworzono Centralne Laboratorium Badawcze. W lutym 1967 r. te
trzy instytucje zostały połączone w jeden Zakład
Doświadczalny KGHM. Niespełna rok później
powołano Zakłady Badawcze i Projektowe Miedzi
„CUPRUM” we Wrocławiu.
Jak miedź o rozwoju regionu
zadecydowała
Budowa Zagłębia spowodowała nasilenie ruchów
migracyjnych, napływ ludności i tym samym rozwój
14
miast. Największe przeobrażenia wystąpiły na terenie powiatu lubińskiego i głogowskiego. Obszar
Zagłębia Miedziowego utożsamiano po 1975 r.
z terenem byłego województwa legnickiego, z tym że
tereny dawnego powiatu legnickiego i samej Legnicy
podlegały najmniejszej dynamice zmian, ze względu
na oddalenie od centrum inwestycyjnego. Powiat
legnicki liczył w 1960 r. 35 856 tys. mieszkańców,
lubiński 33 425, głogowski 47 064, a w roku 1970
odpowiednio 37 477; 66260; 59 484. Szczególnie
dynamiczny wzrost zanotowały ośrodki miejskie
regionu. Lubin w 1960 r. liczył 5,5 tys. mieszkańców, a w 1970 r. – 28,90 tys. W tym samym czasie
w Polkowicach liczba ludności wzrosła z 1,60 tys.
do 7,70 tys.; w Głogowie z 9,20 tys. do 20,60 tys.,
a w Legnicy z 64,20 tys. do 75,80 tys.
Napływ ludności do Zagłębia Miedziowego miał
charakter masowy i żywiołowy. Apogeum przypadło
na lata sześćdziesiąte, niewielkie osłabienie obserwujemy w latach siedemdziesiątych, dopiero lata
osiemdziesiąte charakteryzuje obniżenie dotychczasowego tempa wzrostu liczby ludności. Przewagę
wśród imigrantów stanowili młodzi mężczyźni
(ok. 70% mężczyzn nie przekroczyło 40. roku życia).
Ruchy migracyjne następowały także wewnątrz
samego LGOM. Mieszkańcy wsi w poszukiwaniu
lepszej egzystencji osiedlali się w miastach, choć
odsetek chłoporobotników, czyli osób mieszkających
na wsi, nierezygnujących całkowicie z uprawy roli,
ale pracujących w przemyśle, także pozostawał
wysoki. Niemniej na terenie LGOM spadek liczby
zatrudnionych w rolnictwie w latach 1960–1970
wyniósł ponad 7 tys. W 1960 r. odsetek ludności
utrzymującej się ze źródeł pozarolniczych wyniósł
na wspomnianym obszarze 58%, w 1970 – 70,3,
a w 1978 r. już prawie 80%. Z obszaru starego Zagłębia i Górnego Śląska przybyła rzesza niewykwalifikowanych robotników, którzy dopiero w trakcie pracy
nabywali doświadczenia i zawodowych umiejętności
(elementem dodatkowo przyciągającym na teren
Zagłębia była możliwość uzyskania mieszkania
już po kilku miesiącach oczekiwania).
Już w latach czterdziestych na obszar późniejszych miedziowych powiatów przybyły osoby
z różnych części kraju i z zagranicy. Dominowali
przesiedleńcy ze Wschodu i Łemkowie, którzy
przyjechali w dość zwartych grupach. Migrantów
Huta miedzi „Legnica”, fot. S. Kokurewicz / Ośrodek „Pamięć i Przyszłość”.
lat sześćdziesiątych zdeterminował czynnik ekonomiczny. Przyjechali na teren Zagłębia z myślą
o podjęciu dobrze płatnej pracy. Raczej nie przybywali w grupach, jeśli już, to kilkuosobowych,
opartych na relacjach towarzyskich. Pochodzili
z całej Polski. Zamieszkiwali początkowo w hotelach,
specjalnie dla nich budowanych, wytwarzając specyficzną mentalność i obyczajowość. O ile powojenni
osadnicy starali się pielęgnować „obyczaje ojców”
i podtrzymywać wzajemne kontakty, odwołując się
do wspólnych korzeni, o tyle „miedziowi osadnicy”, często rzuceni daleko od rodzinnego domu,
nawiązywali znajomości, przyjaźnie w pracy, szkole,
hotelu robotniczym. Wyraźnie zwiększyło to tolerancję miejscowego środowiska dla odmienności,
ale z drugiej strony utrudniło szybką integrację
lokalnej społeczności. Nie wszyscy zostawali na
stałe. Nie dla wszystkich Zagłębie okazywało się
rajem na ziemi, nie każdy zdawał sobie sprawę
z tego, że praca, którą zamierza podjąć, nie należy
do łatwych (większość przybywających nie miała
wcześniej żadnego kontaktu z górnictwem).
Zwiększanie się liczby ludności w miastach
szło w parze z rozwojem budownictwa. W latach
1960–1970 wybudowano w samym Lubinie 16 547
izb mieszkalnych. Powstały nowe osiedla. Przebudowie poddano około 70 tys. m2 ulic. Podobnie było
w Polkowicach, choć tu nasilenie budowy przypada
na lata siedemdziesiąte. Pierwszy nowy blok powstał
w Polkowicach w 1968 r. i od razu zaadaptowano
go na hotel robotniczy. W 1970 r. było już 6 hoteli
robotniczych, a do końca lat siedemdziesiątych
Polkowice miały cztery nowe osiedla mieszkaniowe.
Obok budynków mieszkalnych powstawały lokale
usługowe, sklepy, budynki użyteczności publicznej,
tworzono zakładowe, hotelowe i miejskie ośrodki kultury.
Chcąc zapewnić swoim pracownikom najlepszą
opiekę zdrowotną, powołano Zakład Leczniczo-Zapobiegawczy Przemysłowej Służby Zdrowia. Kolejno
powstawały przychodnie przyzakładowe czy Stacje
Pomocy Doraźnej przy szybach głównych kopalni.
Następstwem było tworzenie Międzyzakładowych
Przychodni Górniczych ZOZ, a 1 stycznia 1996 r.
otwarcie Miedziowego Centrum Zdrowia SA.
Kryzys miasta
Choć władze niechętnie się do tego przyznawały, to
w LGOM wystąpił tzw. kryzys miasta. Nie zawsze
nadążano z zaspokajaniem potrzeb mieszkaniowych, komunalnych, słabo rozwinięta była sieć
sklepów, występowały trudności transportowe,
wzrost patologii społecznych, a także zanieczyszczenie i degradacja środowiska.
15
Huta miedzi „Legnica”, fot. S. Kokurewicz / Ośrodek „Pamięć i Przyszłość”.
Migracja lat siedemdzisiątych, podyktowana
„pogonią” za pieniędzmi, sprzyjała rozwojowi patologii. Najgorszą sytuację obserwowano w powiatach
legnickim i lubińskim, gdzie poziom przestępczości był o ponad 10% wyższy niż w kraju. Tendencja zwyżkowa utrzymywała się przez cały okres
lat sześćdziesiątych. W latach siedemdziesiątych
liczba przestępstw na terenie województwa legnickiego utrzymywała się na poziomie 4 tys. wykroczeń
rocznie. Wśród mieszkańców nasilały się problemy
alkoholowe i narkomania. W tym drugim przypadku
przewodził Głogów, gdzie już w latach siedemdziesiątych stwierdzono występowanie licznego środowiska
„biorących”. W Lubinie Poradnia dla Nieletnich przy
ORMO już w pierwszym roku działalności odnotowała 150 przypadków narkomanii wśród młodzieży.
Imprezy alkoholowe natomiast stanowiły ulubione
zajęcie mieszkańców hoteli robotniczych, a więc, jak
wynika z badań socjologicznych, grupy najbardziej
(obok chłoporobotników i młodzieży szkół zawodowych) narażonej na negatywne konsekwencje życia
w ośrodkach szybko rozwijających się.
Sport
Plan Regionalny Legnicko-Głogowskiego Okręgu
Miedziowego na lata 1961–1980 zakładał rozwój
sportu, jako elementu wpływającego „na regenerację
16
zdrowia społeczeństwa i fizyczny rozwój”. Myślano
wówczas o stworzeniu odpowiedniej bazy, która
pozwalałaby na czynne spędzanie wolnego czasu
przez mieszkańców. Stopniowo zakłady przemysłowe i lokalne władze zaczęły inwestować w zmagania
wyczynowe. Młode „miedziowe społeczeństwo”
chętnie uczestniczyło w ważnych wydarzeniach sportowych czy kibicowało lokalnym klubom, zwłaszcza
kiedy te odnosiły sukcesy i przekraczały kolejne
ligowe progi.
W czerwcu 1961 r. w Lubinie założono klub sportowy KS „Górnik”, który w kwietniu 1964 r. zmienił
nazwę na MKS „Zagłębie” Lubin. W Polkowicach
przy wsparciu ZG „Polkowice” powstał KS „Górnik”,
a głogowskiemu „Chrobremu” niemałego wsparcia
udzielała huta. W większym niż do tej pory stopniu
kopalnie, huty czy inne firmy wywiązywały się z roli
„opiekunów” poszczególnych sekcji czy klubów,
kupując sprzęt, zatrudniając zawodników na etatach,
fundując przejazdy na mecze czy zawody (czasy, kiedy
zawodnicy „Górnika” Polkowice jeździli ciągnikiem,
a lubińskiego „Zagłębia” wypożyczoną od szpitala
sanitarką, minęły bezpowrotnie), a także oddelegowując swoich przedstawicieli do pracy klubowej.
Dobrowolne „opodatkowywanie się” pracowników
Kombinatu na rzecz miejscowych klubów umożliwiało ich rozbudowę i przyczyniało się do sukcesów.