List Doroty Jurdzińskiej

Transkrypt

List Doroty Jurdzińskiej
Szanowni Państwo,
chcę się ustosunkować do odpowiedzi pana prof. Konarzewskiego wobec propozycji zmian
dotyczących informatyki i technologii informacyjnej.
1. Pan Profesor Konarzewski pyta: „Skąd wziąć na nią godziny, nie wiadomo. Jeśli z puli 10
godzin na rozszerzenia, to nie będzie więcej niż 2 godziny (według znanych mi dwóch
dyrektorów liceum).”
We wszystkich wrocławskich liceach w klasach z rozszerzoną informatyką jest minimum
6 godzin tego przedmiotu. Podobnie jak w innych liceach w Polsce. Oczywiście oprócz tych
dwóch szkół, których dyrektorów zna Pan Profesor. Zatem nieprawdą jest jakoby informatyka
była uczona tylko 2 godziny tygodniowo. Ale, to nie oznacza, że sytuacja informatyki jest
dobra. Cały czas musimy liczyć na rozsadek dyrektorów, a najwyższy czas by zostało
przelane na papier, to, co jest faktem. Na dzień dzisiejszy funkcjonuje rozwiązanie elastyczne:
Podstawa programowa nie narzuca ile godzin należy przy przydzielić na rozszerzenie danego
przedmiotu. W proponowanym przez ISP rozwiązaniu próbuje się ustalić te godziny “na
sztywno”, nie dając wyboru uczniom ani dyrektorom. Dlaczego uczeń nie może wybrać sobie
większej liczby godzin na informatykę, czyli 3 w podstawie i 3 w rozszerzeniu
(fakultatywnie). Czyżby przedstawiciele innych przedmiotów obawiali się, że ich przedmioty
nie zostaną przez uczniów wybrane? A zatem lepiej uciąć informatykę w zalążku, aby nie
była zagrożeniem?
Obecnie dyrektorzy przydzielają dużą liczbę godzin na ten przedmiot, gdyż uważają, iż jest to
ważny przedmiot, cieszący się dużym zainteresowaniem uczniów! Mało tego, odpowiedzialni
dyrektorzy w liceach mają świadomość tego, że nie jest to DRUGORZĘDNY przedmiot
i starają się o dobrą, wykwalifikowaną kadrę. Uczelnie polskie już od wielu lat kształcą
nauczycieli przedmiotu informatyka.
2. O obecnej propozycji ISP pan Profesor Konarzewski pisze: „Ma trzy zalety: nie zmusza
"humanistów" do zgłębiania algorytmów, zwiększa liczbę godzin na informatykę i nie
zwiększa sumy godzin.”
W liceum 4-letnim był przedmiot „Elementy informatyki” obowiązkowy dla wszystkich,
który zawierał technologie informacyjną oraz podstawy informatyki. A zatem owo
“zmuszanie humanistów” do nauki tego przedmiotu nie jest nowością. Swoja droga,
“humaniści” zazwyczaj nie przepadają za zajęciami z matematyki, fizyki czy chemii,
dlaczego wiec ich zmuszamy?
Obecne rozwiązanie, w postaci 2 godzin TI, nie zmusza humanistów do zagłębiania się
w algorytmy (w podstawie TI nie ma algorytmiki), a zatem w głębokiej trosce o tą grupę
Profesor Konarzewski zabiera im 1 godzinę. A na ten temat Pan Profesor milczy!
PONADTO W CAŁEJ PODSTAWIE PROGRAMOWEJ INFORMATYKI W TREŚCIACH
NAUCZANIA OPRÓCZ ALGORYTMIKI ZNAJDUJĄ SIĘ: BAZY DANYCH,
MULTIMEDIA, SIECI KOMPUTEROWE ORAZ ASPEKTY ETYCZNE, PRAWNE
I SPOŁECZNE W ZASTOSOWANIACH I W ROZWOJU INFORMATYKI (rzecz, której
nie należy bagatelizować).
3. Dalej czytamy: „Po dodaniu 3 godzin powstałaby gigantyczna dysproporcja (1/6). Mając
w perspektywie 5 wolnych godzin, nawet miłośnik informatyki wybrałby TI. Dla garstki
zapaleńców nie opłacałoby się zatrudniać nauczyciela. Rozwiązanie: fakultatywne "1 lub 6"
to zatem najkrótsza droga do wyeliminowania informatyki ze szkół.”
Tak. Nad tym stwierdzeniem trzeba się głęboko zastanowić! Bo na dzień dzisiejszy wszyscy
mają 2 godziny TI i tylko dla wąskiej garstki uczniów dyrektorom liceum opłaca się
zatrudniać nauczycieli. No ale gdyby tego nie zrobili, to odpadłoby im wielu kandydatów do
ich szkół. PROSZĘ PAŃSTWA, TO KLASY Z ROZSZERZONĄ INFORMATYKĄ MAJĄ
NAJWIĘKSZĄ (LUB JEDNĄ Z NAJWIĘKSZYCH) LICZBĘ CHĘTNYCH NA JEDNO
MIEJSCE. Ile jest w Polsce szkół, w których są klasy z rozszerzoną informatyką. Czyżby Ci
uczniowie byli brani z łapanki i zmuszani do nauki tego przedmiotu. Uczniowie sami wiedzą,
czego się chcą uczyć i nie liczy się dla nich, to, że nie będą mieli 5 godzin wolnych. Więc ta
troska jakoby informatyka w wymiarze 6 godzin (3+3) miała doprowadzić do
wyeliminowania jej ze szkół jest BZDURĄ. Idąc tym tokiem myślenia, można by powiedzieć,
że nawet miłośnik historii mając do wyboru 5 godzin dodatkowych zajęć z tego przedmiotu
lub wolne, wybierze to drugie.
4. Pan Profesor Konarzewski proponuje również inne spojrzenie na zadania zespołu: „Pani
Anna pisze: "Informatyka jest przedmiotem ważnym i zasługuje, by był nauczany rzetelnie,
na równi z innymi przedmiotami". Każdy się z tym zgodzi (ja na pewno), ale to nie jest
odpowiedź na moje dwie obiekcje. Może pomogłoby sprawie, gdybyśmy zaczęli rozważać
problem podniesiony przez panią Annę z punktu widzenia dyrektora szkoły?”
Słowa „popatrzmy z punktu widzenia dyrektora” są dla mnie na tym etapie niezrozumiale.
Dyrektor i ministerstwo, to tylko urzędnicy i pewne jest, że będą narzekać na każdą
propozycję, która ich ogranicza. A w przypadku informatyki wprost ich unieruchamia. Myślę,
że dla nas ważniejsze są argumenty nauczycieli i interes uczniów (bo nie „garstka
zapaleńców” wybiera informatykę – patrz nabór do klas pierwszych z rozszerzona
informatyką w stosunku do klas z innymi rozszerzeniami). To przecież wszyscy Ci urzędnicy
mówią dużo o edukacji informatycznej. Do szkół ponadgimnazjalnych kierowane są już
któryś rok pracownie z ministerstwa. Czyżby ministerstwo marnowało pieniądze na
przedmiot, który nie cieszy się zainteresowaniem uczniów i tym samym powinien być
zlikwidowany lub tak mocno zdegradowany. Czyżby pracownie miały być dostarczane do
szkół, aby w całym cyklu nauczania w liceum uczniowie uczyli się TYLKO 1 GODZINĘ? Bo
nauczyciele innych przedmiotów nie wejdą na swoje lekcje do pracowni, gdyż
w zdecydowanej większości nie korzystają i nie potrafią korzystać z technologii
informacyjnej na swoich lekcjach.
5. Dalej: „Z punktu widzenia naszego zadania problemy statusu przedmiotu i godzin są
ważne, ale drugorzędne. MAMY WYMYŚLIĆ NAJLEPSZY CIĄG ZAGADNIEŃ,
Z KTÓRYMI POWINIEN SIĘ ZETKNĄĆ UCZEŃ W SZKOLE ŚREDNIEJ. Spory
w sprawach drugorzędnych nie mogą usprawiedliwić niewykonania tego zadania. Jeśli nie
możemy się zgodzić, czy ma to być każdy uczeń, czy tylko chętny, i czy ma się stykać przez 3
czy przez 6 godzin, to nasze zadanie staje się trudniejsze, ale nadal wykonalne. Można
przecież opracować projekt maksymalistyczny, po czym wziąć w nawias niektóre zagadnienia
i wymagania i w ten sposób dojść do projektu minimalistycznego.”
Myślę, że naszym zadaniem jest opracowanie rzetelnej podstawy programowej, w której
nawiążemy do dobrych doświadczeń. STATUS PRZEDMIOTU I LICZBA GODZIN NIE
JEST SPRAWĄ DRUGORZĘDNĄ. I dotyczy to każdego przedmiotu na każdym etapie!
Opracowana przez nas podstawa programowa ma odpowiadać wszystkim uczestnikom
procesu dydaktycznego, a w dalszej części urzędnikom. Każdy przedmiot jest odchudzany i
dziwię się, że tak łatwo godzą się na to przedstawiciele innych przedmiotów.
Chcę zauważyć, iż wśród informatyków nie odnotowuje się obecnie bezrobocia. Co, więcej
nasi specjaliści są poszukiwani i zatrudniani w innych krajach np. w Niemczech.
W dyskusji pojawiły się też inne głosy bagatelizujące kwestie nauczania informatyki
i technologii informacyjnej w szkole. Chciałabym tutaj zaznaczyć, że użyta tam analogia
wobec takich przedmiotów jak chemia, biologia, fizyka i in. jest tutaj nieuzasadniona.
Przedmioty te są nauczane na poziomie podstawowym i rozszerzonym, są obowiązkowe.
W przypadku informatyki kwestia ta jest dopiero teraz stawiana. Powód jest oczywisty. Tak
jak w przeszłości matematyka wyłaniała się jako osobna dziedzina z filozofii, jak chemia stała
się dziedziną wiedzy a nie domeną "alchemików" tak w ostatnich kilkudziesięciu latach
przeżywamy dynamiczny rozwój nowej dziedziny wiedzy, informatyki. I teraz jest pora, aby
mówić o jej roli i miejscu w edukacji. O jej wpływie na nasze codzienne życie i rozwój
innych dziedzin wiedzy nie wszyscy zdają sobie sprawę, o czym świadczy glos jednego
z dyskutantów, twierdzącego "ale za to informatyka nie ma nic wspólnego z chorobami" patrz badania genotypu, odkrycia genów "odpowiedzialnych" za skłonności i rozwój pewnych
chorób.
A zatem powstaje pytanie, czy podstawa programowa powinna uwzględniać to co dzieje się
w otaczającym nas świecie? Czy tez dane są nam one raz na zawsze jako reguły uniwersalne?
Koronnym argumentem jednego z dyskutantów (przeciwnego zajęciom z informatyki) była
jego wiedza o zajęciach z informatyki, na których uczniowie się nudzą. Nie oceniając powagi
tego argumentu, służę licznymi przykładami zajęć z języka polskiego, języków obcych,
biologii, historii, fizyki, chemii, matematyki itd., z których uczniowie są w większości
niezadowoleni i nudzą się na nich strasznie.
Dorota Jurdzińska