Gdyby lekarz patrzył choremu w oczy

Transkrypt

Gdyby lekarz patrzył choremu w oczy
z mec.
Jolantą Budzowską
rozmawia Krystyna
Rożnowska
y lekarz
trzyl c remu
- Od łat reprezentuje pani pacjentów i dochodzi w procesach
cywilnych odszkodowań z powodu błędów medycznych. Niewielu
jest w kraju prawników z tak dużym do 'wiadczeniem (i sukce ami) w tej dziedzinie. Jakich błędów medycznych byw·a w naszym
lecznictwie najwięcej?
- Najwięcej błędów medycznych trafiających na salę sądową
zdarza ;ię w położnictwie. Źle przeprowadzony poród może powodować przedłużające się niedotlenienie rodzącego się dziecka
1 w następstwie mózgowe porażenie dziecięce. Wiele jestteż zakażen szpitalnych i wiel u poszkodowanych pacjentów chciałoby
dochodzić swych praw w sądzie, lecz w tych sprawach szczególnie
trudno d01~ieść winę. A to pacjent mu i ją udowodnić, taka jest
generalna zasada w naszych ądach -jeśli coś twierdzisz, to udowodnij. Do pewnego cza u Sąd aj wyższy uznawał, że je ' l i pacjent
- mowiąc potocznic-wchodzi do szpitala niczakażony, a wychodzi z infekcją, oznacza to, że szpital jest odpowiedzialny za jego
zakazcnie. Teraz, odwołując się do światowych statystyk medycznych, przyjęto i u nas, że pewnego od etka zakażeń zpitalnych
nie można uniknąć, gdyż coraz większe skomplikowanie procedur
leczniczych wiąże się z coraz wyższym ryzykiem zakażcli szpi
talnych i mogt) one nastąpić mimo największej staranności szpi
tala oraz personelu. U nas jednak wszystkie zakażenia szpitalne
usiluje się wrzucić teraz do tego worka zakaże11 dopu zczalnych,
choć w rzeczywisto ' ci procedury często bywają nicprzcstrzcgane, a i z organizacją procesu leczenia różnic bywa. jednak gdy pacjent stwierdzi na sali ądowej, że został zakażony w szpitalu, i gdy
11.1wct nic budzi to wątpliwości, to wów zas szpital przed. tawia
liczne dowody na to, że wszystkie procedury dopełniono, a perso
nd powolany w charakterze świadków zeznaje, że zna procedury,
przcstnega 1ch, więc z jego winy nie mogło nastąpić zakażenie.
\\'tedy sąd zwykle orzeka na korzyść szpitala. jeśli pacjent miałby
jaklcs "twarde" dowody na nieprze trzeganie procedur, na przykład zdjęcia pielęgniarki bez rękawiczek, to byłby na wygranej
pozycji, ale kto takie zdjęcia wykonuje? hoć podobno pacjenci
zaczynają coraz czę ' ci ej fotografować różne ytuacje zaistniałe
CZERWIEC 2013
w szpitalu, czego oczywiście lekarze i pielęgniarki nie lubią, więc
psuje to wzajemne relacje. Z drugiej strony trzeba też zrozumieć
pacjentów - koro są obarczeni obowiązkiem dowodowym, muSZ<) robić wszystko, by udowodnić swoją rację.
- Przyczyną błędów bywają więc zaniedbania.
- Często się zdarza, że operacja zostaje przeprowadzona perfekcyjnie, ale opieka pooperacyjna jest niedostateczna i powikłanie, które
przecież zawsze może się zdarzyć, nie zostanie w porę zauważone
i z czasem powoduje bardzo groźne konsekwencje. Nawet w prywatnych klinikach, gdzie obiecuje się pacjentowi wszystko, co najlepsze, bywa, że z powodu braku opieki pooperacyjnej dochodzi
do przeoczenia powikłań, którym, reagując w porę, można zaradzić.
-To może być zaniedbanie pielęgniarki, zwłaszcza przy niedostatecznej obsadzie pielęgniarskiej.
- Rzeczywiście, czasem ze względów ekonomicznych nie zatrudnia
się dostatecznej liczby pielęgniarek i wtedy brakuje im czasu na obserwację chorych. A lekarz też nie zawsze zdąży zajrzeć do zoperowanego pacjenta. Dużo błędów lekarskich bierze się z pośpiechu
i przepracowania lekarzy, bo zwykle ze szpitala pędzą do prywatnej
kliniki czy gabinetu. Na przykład prowadzę taką sprawę- świetny
chirurg, operując żylaki, przeciął tętnicę, ale to był jego dwunasty
zabieg operacyjny w tym dniu. W niedzielę był na dyżurze w szpitalu, w poniedziałek od rana przyjmowal chorych w przychodni
przyszpitalnej, a od szesnastej w prywatnej klinice prowadził zabiegi, jeden po drugim.
- Miał rację lekarz, który- zapytany przez jakiego chirurga chciałby być operowany - odparł, że przez wypoczętego.
Postępowanie lekarza chyba trudno jednak ująć w procedury,
bo przecież każdy pacjent jest inny, każdy choruje inaczej nawet
na tę samą chorobę, a więc każdego też trzeba leczyć indywidualnie, stosując różne metody i rozwiązania, niekiedy działając
pod presją czasu. Wiele jest czynników i okoliczności mogących
przyczynić się do powstania błędu. Lekarze przecież nierzadko pracują w niesprzyjających warunkach, w stresie, jaki stwarza zagrożenie życia chorego. Czy procedury służące przede
Mec. Jolanta Budzowska- radca prawny, partner w kancelarii Budzowska, Fiutowski i Partnerzy, od piętnastu lat zajmuje
się sprawami cywilnymi w zakresie praw pacjentów i dochodzeniem roszcze11 od zkodowawczych z tytułu błędów medycznych. Jest z ramienia Polski członkiem zarządu między­
narodowej organizacji prawników specjalizujących się w sprawach uszkodzeń ciała lub rozstroju zdrowia PEOPIL (Pan
European Organisation of Persona! Injury Lawyers) z siedzibą
w Birmingham. Jest autorką wielu komentarzy prawniczych oraz
współautorką monograficznej publikacji w języku angielskim.
Jest też członkiem małopolskiej Komisji do Spraw Orzekania
o Zdarzeniach Medycznych. Jako pełnomocnik poszkodowanych pacjentów prowadzi około stu pięćdziesiesięciu procesów
cywilnych, a etki ma już za sobą.
pogorszył, nie można już było wprowadzić do leczenia innego,
refundowanego leku, właśnie dlatego że była leczona interferonem. Starania o zastosowanie chemioterapii niestandardowej,
pokrycie wysokich kosztów tego leczenia, odszkodowania za wydatki, które poniosła z własnej kieszeni, przerwała jej śmierć.
- W podobnej sytuacji jak ona znalazły się wtedy setki pacjentów
z tego typu nowotworem nerki, którym rutynowo podano interferon, w praktyce zamykając im możliwość dalszego leczenia refundowanym, ale droższym lekiem, także stosowanym w tej chorobie.
Pani Orczyk zaraz po operacji powinna mieć terapię nie tandardową, a nie być leczona interferonem, o którym było wiadomo, że
wszystkim rozliczeniom ekonomicznym nie ograniczają lekarzy jest w tym przypadku skuteczny jedynie w 5 proc. Nierzadko lekarz
w ich inwencji? Przecież chirurg przed operacją nie zawsze wie, l musi podać choremu taliszy lek refundowany, choć zna inny, skujaki musi być jej zakres.
teczniejszy, który jednak refundowany nie jest. Trzeba się więc za- Pisemna zgoda na operację zawiera klauzulę pozwalającą, stanowić, w jakim stopniu polityka ekonomiczna pai'lstwa skłania
w uza ad nionych przypadkach, zmienić zakres zabiegu czy meto- lekarzy do zlej praktyki klinicznej. Na przykład, także z ekonomiczdę. Pacjent wyraża na to zgodę. A jeśli jest to zabieg ratujący życie,
nych względów, szpitale, by korzystniej rozliczyć się z NFZ, wypisują
lekarz może postępować stosownie do sytuacji medycznej, nawet i powtórnie przyjmują chorych już na inny oddział, nawet gdy nie
gdy nie posiada na to zgody pacjenta. hirurg ma więc pewne powinni oni znaleźć się poza szpitalem ze względu na stan zdrowia.
możliwości wyboru sposobu postępowania operacyjnego. Coraz
- Czy szpital może nie zastosować drogiego, refundowanego
częściej jednak, na wszelki wypadek, zabezpiecza się przed ros z- leku ze względu na podeszły wiek pacjenta?
- Szpital ma pewną swobodę w podejmowaniu takich decyzji
czeniami, formułując kolejne punkty podpisywanej przez pacjenta zgody na operację. Widziałam już formularze mające dziesięć i może uznać, że u osoby starszej, która ma bardzo zaawansowastron pouczeń o ryzyku i powikłaniach, z którymi nale ży się li- ną chorobę i bardzo złe rokowania, dany lek, na przykład z uwagi
czyć. Niektóre wręcz nieprawdopodobne.
na jego silne działanie uboczne, nie zostanie zastosowany. Nie wy- Czy system organizacji opieki medycznej nie sprzyja w wielu nikatojednak tylko z wieku, a z ogólnego stanu zdrowia pacjenta,
przypadkach popełnianiu błędów? Wydaje się, że niektóre ogra- który u osób starszych bywa często gorszy. Różnicowanie leczenia
niczenia lekarzy, wynikające z przyczyn ekonomicznych, ingeru- tylko ze względu na wiek byłoby głęboko nieetyczne.
ją też w sferę etyki.
- Prowadzenie tego rodzaju spraw wymaga nie tylko znajomo- Niemoralne jest przerzucanie na lekarzy decyzji ekonomicznych. ści prawa, ale i medycyny. Skąd czerpie pani wiedzę medyczną?
Oni powinni leczyć jak najskuteczniej, a nie leczyć przy uwzględ- Do każdej sprawy przygotowuje się, czytam, również podręcz­
nianiu norm. Jednak walka z systemem jest dla nich na tyle trud- niki medyczne, razem z zespołem gromadzimy literaturę fachową
na, że niekiedy nie mają sil i możliwości przekraczania wyznaczo- - artykuły specjalistyczne, książki naukowe. Bywam na konferennych granic, nawet jeśli są nieracjonalne. A czę, to to Ministerstwo cjach medycznych i prawniczo- medycznych, wysłuchałam wielu
Zdrowia i NFZ ustalają z góry, co jest dobre dla pacjenta.
wykładów z zakresu medycyny sądowej. Zresztą zawsze interesa- Tak się przecież dzieje choćby w przypadku stosowania walam się medycyną i myślę, że gdybym nie była prawnikiem, zapewnych leków. To pani mecenas prowadzi głośną sprawę zmar- stalabym lekarzem.
- W swojej pracy widzi pani medycynę od najgorszych stron,
lej niedawno pani Janiny Orczyk, u której, po usunięciu nerki
z powodu nowotworu, standardowo wprowadzono do leczenia poznając błędy, zaniedbania, chociaż przecież to piękna dziedzina
interferon, chociaż prof. Cezary Szczylik już znacznie wcześniej ratująca ludzkie zdrowie i życie. Jak pani ocenia polską medycynę?
zawiadamiał Ministerstwo Zdrowia, że według najnowszych
- Mamy bardzo dobrych lekarzy i nieźle wyposażone placówbadań, w przypadku tego typu nowotworu jest on nieskutecz- J ki medyczne, ale, jak wspomniałam, najwięcej błędów bierze się
ny. Gdy po trzymiesięcznym leczeniu interferonem jej stan się z nonszalancji i pośpiechu.
1
l
l
l
KRAKÓW
-A czy mamy w Polsce dobre prawo regulujące stosunki lekarz- pacjent?
-Teoretycznie niezłe, mamy ustawę o prawach pacjenta, nawet
czę~ć standardów- anestezjologiczne i opieki okołoporodowej, które
próbują uregulować te wzajemne relacje - ale, nie tety, przepisy nie
są przestrzegane. Z ankiety przeprowadzonej ostatnio w kilkudziesięciu szpitalach wynika, że standardy opieki okołoporodowej uważa
się za nieprzystające do naszych pol kich realiów, wydumane. Część
lekarzy uznaje je wręcz za podważające ich kompetencje, bo wielu
z nich jeszcze tkwi mentalnie w minionych cza ach. Lekarze na ogól
nie lubią dobrze poinformowanych pacjentów, znających swoje prawa, dociekliwych, bo tacy zabierają wiele czasu. Wolą pozostawać
na pozycji autorytetów, niż wyjaśniać, co i w jakim celu robią. Tak
jest łatwiej. Tymcza em dzisiejszy pacjent jest oczytany w internecie,
chce ucze tniczyć w procesie swojego leczenia, dopytuje o w zy tko,
ocenia ze swojego punktu widzenia każdy krok lekarza.
- Wiedza medyczna szybko się rozwija. Czy ludzie z podstawowym lub średnim wykształceniem są w stanie ją posiąść w takim stopniu, by być świadomymi uczestnikami procesu leczenia?
- iewykształceni pewnie w mniejszym topniu, ale oni także
nie mogą być pozbawieni tych szans. Trzeba mówić do nich przystępnym językiem, o bja' niać terminy, lekarze muszą się uczyć ję­
zyka komunikacji z chorymi. A wracając do regulacji prawnych
w medycynie - mamy problem z określeniem, co to jest aktualna
wiedza medyczna. Teoretycznie od lekarza wymagamy, by leczył
zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, ale konia z rzędem temu,
kto powie, co to naprawdę znaczy. Czy to wiedza zawarta w o tatnio wydanych podręcznikach? W internecie? W zagranicznych
artykułach medycznych?
- Mówi pani, że mamy dobrych lekarzy, ale część chorych koniecznie chce się leczyć za granicą. Czy słusznie?
- Niekiedy tak, gdyż w przypadku niektórych chorób S<} tam dostępne terapie lub leki, których u nas nie ma. Nie mówię już o lepszym stosunku do pacjenta w wi łukrajach zachodnich, tam darzy się chorego większym szacunkiem, informuje o kolejnych krokach w procesie leczenia. A u nas pacjent nadal czuje się czę to tak,
jakby był kolejną rzeczą do przerzucenia na taśmociągu . zasem
mam wrażenie, że nasi lekarze chcieJ iby otrzymywać wynagrodzenia na poziomie lekarzy zagranicznych, a daleko od nich odbiegają,
jeśh chodzi o wymagania w tosunku do siebie samych, zwłaszcza
w relacjach z pacjentem. Oceniając w kał i europejskiej: wiedzę i doswiadczenie mają znakomite, ale nie do końca robią z nich użytek.
- Lekarz., oddzielony od chorego dokumentacją, aparaturą
diagno tyczną, nie patrzy choremu w oczy, tylko w leżące przed
nim wyniki badań i inne papierki.
- Gdyby lekarz patrzył choremu w oczy, nie bytoby tak wielu praw
~ądowych. A są one trudne, czasem mówię, że jestem prawnikiem
od spraw beznadziejnych. Bo już sam fakt, że do zło do błędu medycznego, oznacza na ogół, że nie chodzi o typowy przypadek, lecz
taki, który wymagał niestandardowego myślenia i postępowania,
większej niż zwykle wiedzy i do 'wiadczenia. Na sali S<)dowej stają
naprzeciw siebie: z jednej strony szpital, z całym zespołem specjalislow, dokumentacją, a z drugiej pacjent, który czuje się pokrzywdzony, z nim- ja. A ocena przypadku należy do biegłego, też lekarza.
- Kim ą biegli i kto ich powołuje?
- Są to lekarze specjał i ' ci, czę to na emeryturze, bo młodsi
nie mają czasu na taką pracę. zre ztą mało płatną, a powołuje
ich ąd. Biegli nie zawsze mają wystarczającą aktualną wiedzę
i często już zbyt mało w pólnego z praktyką, by wyrażać opinie
\\'Wielu komplikowanych kwestiach. atomiastutoż amiają się
CZERWIEC 2013
z lekarzami, przeciwko którym występuje pacjent, dlatego prawie
opinia jest próbą wytłumaczenia decyzji lekarza i racjonalizacją jego postępowania, nawet gdy jest ono kontrowersyjne
czy wręcz błędne. Czuje się, że pisząc opinie, pamiętają, iż także mogliby ię znaleźć w podobnej sytuacji. Ta solidarność zawodowa wielu biegłych oraz ich brak umiejętno' ci opiniowania,
nie S<) bez znaczenia. Bo nawet jeśli kto ś jest dobrym lekarzem,
nie znaczy to, iż umie oceniać proces leczenia w sposób, w jaki
oczekuje się od biegłego - często opinie ą wadliwe metodologicznie, brak w nich logicznego myślenia, a gdy strona powodowa formuluje wiele szczegółowych pytań, czują się obrażeni. Ich
wpływ na wyrok jest duży - opinia biegłego jest dla ądu miarodajna, rzadko sędzia zadaje sobie trud wydania niezgodnego
z nią wyroku, bo to wymagałoby wiedzy medycznej i podjęcia
ryzyka polemiki z oceną specjalisty. Poza tym sędziowie chcą
się wykazać dużą liczbą wyroków, które nie zostaną zmienione
w wyż zej instancji. Można więc powiedzieć, że w sprawach medycznych w dużym stopniu wyroki wydają biegli.
- Jakich spraw pani nie przyjmuje?
- Kiedy dochodzę do wniosku, że pacjent nie ma racji. Czasem
widzę, że ma wydumane oczekiwania- słyszał o prawach pacjenta, odszkodowaniach i szuka pieniędzy. Postępuję dwuetapowo,
najpierw zapoznaję się z opisem sytuacji i, jeśli jest taka potrzeba, pro zę o dokumentację medyczną . Uświadamiam też klientów, że koszty procesu pokrywa strona przegrywająca, czyli -jak
przegrałeś, lo płać.
- Czy zawsze może pani polegać na dokumentacji medycznej?
- Niestety, bywa prowadzona bardzo niestarannie, rutynowo,
skromne są opisy operacji, rzadko więc odzwierciedlają rzeczywistość. Niekiedy są zmieniane, przerabiane w różnych miej cach, toteż
są mało miarodajne. A na przykład na Zachodzie lekarz operujący
zwykle podczas zabiegu dyktuje, jakie czynności kolejno wykonuje, co przecież może również mieć znaczenie w dalszym leczeniu,
na przykład w przypadku powtórnej operacji.
- Czy polski pacjent jest roszczeniowy?
- Bywają paCJenci, którzy chcą się procesować nawet z powodu
długiego czekania w poczekalni lub nieuprzejmego traktowania.
Może nazwalabym ich nic tyle roszczeniowymi, ile niezorientowanymi, czego powinni i mogą wymagać. Jeste'my społeczeń twem
mało wyk ztałconym także w relacjach lekarz - pacjent, te ścieżki
dopiero niedawno zos tały przetarte. Ludzie jeszcze nie mają wyczucia, co oferuje system, z czym należy się zgodzić, a gdzie jest
niesprawiedliwość czy błąd medyczny.
- Dlaczego te sprawy trwają tak długo?
- Prawdą jest, że bywają skomplikowane i trudne, ale rzeczywiście ciągną się zbyt długo, zwykle wiele lat, najkrótsza, jaką
prowadziłam, trwała dwa i pól roku. Wydłużają się często wła­
śnie przez sy tem opiniowania biegłych. Ostatnio sąd w Gdańsku
nakazał policji odebranie biegłemu akt sprawy, gdyż, mimo upomnie!'\, nie sporządził opinii ponad rok, nie chce też zwrócić akt.
A sprawa stoi w miejscu.
- Mimo wszystko wiele tych trudnych spraw zakończyła pani
sukce em, z korzyścią dla pokrzywdzonych pacjentów.
- To prawda, jednak zdarzają się też porażki, na szczęście rzadko,
bo je przeżywam. ta ram się nie angażować emocjonalnie w prowadzone sprawy, lecz n ie zawsze da się od n ich zdy lansować. Jako
prawnik muszę być przygotowana także na przegraną, ale nigdy nie
ma we mnie gotowości na nicsprawiedliwy wyrok.
- Dziękuję za rozmowę.
każda
Krystyna
Rożnowska