Co robi Anna Dymna w wolnym czasie?

Transkrypt

Co robi Anna Dymna w wolnym czasie?
Źródło: http://old.mimowszystko.org/pl/aktualnosci/biezace/471,Co-robi-Anna-Dymna-w-wolnym-czasie.html
Wygenerowano: Środa, 8 marca 2017, 10:27
Co robi Anna Dymna w wolnym czasie?
W minioną niedzielę Anna Dymna otworzyła Salon Poezji w Kaliszu. Poniedziałek miał być dla niej dniem
wolnym. W jaki sposób pani prezes Fundacji „Mimo Wszystko” go spędziła?
Pobudka o godz. 6 rano. O godz. 8.30 wyjazd z hotelu do Środowiskowego Domu
Samopomocy „Tulipan”, który zajmuje się dziećmi i nastolatkami z porażeniem
mózgowym i Zespołem Downa. Godz. 10.30 wizyta w Domu Pomocy Społecznej przy
ul. Winiarskiej i spotkanie z osobami starszymi. Około godz. 13.00 wizyta w Domu
Pomocy Społecznej w Liskowie, spotkanie z osobami niepełnosprawnymi
(podopiecznymi domu) i lokalnymi władzami. W późnych godzinach popołudniowych
wyjazd do Bydgoszczy. W międzyczasie dziesiątki telefonów, autografów, zdjęć,
wypowiedzi dla prasy i spraw związanych z fundacją i nowym programem
telewizyjnym poruszającym problemy osób niepełnosprawnych pt. „Potrzebni”
(realizacja TVP.INFO). Mimo to Anna Dymna twierdzi, że był to jeden z najbardziej
radosnych dni w mijającym tygodniu.
– Zwykle jest tak, że jak się tylko ruszę z Krakowa, to zaraz dowiadują się o tym
osoby z miejsc, do których jadę i proszą o spotkanie. Kiedy się okazało, że będę w
Kaliszu, żeby otworzyć tam 26 Salon Poezji, natychmiast odezwało się kilka instytucji
z prośbą, żebym je odwiedziła – mówi Anna Dymna. – Nie chciałam im odmawiać, bo
wiem jakie to ważne, że ludzie mogą komuś pokazać to co robią i usłyszeć dobre
słowa na ten temat. To były spotkania, które są dla mnie szczególnie ważne, bo nie
uczestniczą w nich kamery ani dziennikarze. Jestem tylko ja i ludzie, którym mogę
spojrzeć w oczy, wysłuchać ich historii, przytulić, uśmiechnąć się, po prostu być
obok. Z pozoru nic ważnego, a jednak to właśnie te proste gesty przywracają nam
radość, dają siłę do działania. Spotkanie z dziećmi z porażeniem mózgowym i ich
opiekunami było dla mnie kolejną, ważną lekcją życia. Widziałam młodych,
zdrowych ludzi, którzy opiekują się tymi bezbronnymi istotami i robią to z
uśmiechem. W każdym ich geście jest coś takiego, co osobie patrzącej z zewnątrz
daje wiele do myślenia. Mi w każdym razie dało. Zabrałam stamtąd kilka takich
pięknych obrazów i wiele pytań, na które nie jestem w stanie sobie odpowiedzieć.
Jestem pewna, że będą do mnie wracać jeszcze wiele razy. Spotkanie z osobami
starszymi było samą radością. Były wspólne śpiewy, czytanie wierszy księdza Jana
Twardowskiego, pyszne ciasto, mnóstwo zdjęć, autografów i jeszcze więcej
opowieści. A wizyta w Liskowie była dla mnie przykładem tego, jak lokalne władze
powinny i mogą się troszczyć o osoby niepełnosprawne. Dla tamtejszych władz
troska o najsłabsze osoby jest chlubą. Dom jest piękny, zadbany, a jego podopieczni
mają w sobie rzadko spotykany spokój i pewność, że są kimś ważnym, potrzebnym i
chcianym. Myślę, że władze samorządowe wielu innych miast i miasteczek w Polsce
mogłyby się wiele w Liskowie nauczyć. Gorąco je do tego zachęcam! Dzięki takim
miejscom jak Lisków łatwiej mi wierzyć w lepszy, piękniejszy świat. W świat za
którym tak bardzo tęsknię…
Tweet