Po ?połecąeń?fo>a!
Transkrypt
Po ?połecąeń?fo>a!
Po ?połecąeń?fo>a! N auczycielstw o ludowe chwyciło za broń d o tychczas przezeń nigdy nieużyw a na; podjęło stra jk i to w im ię potrzeb ekonom icznych. S trajk ekonomiczny! Czyi, to nie może zgrzytem p rzejąć ogółu społeczeństw a, czyż społeczeństw o nie może zawołać: „Jakto, w chw ili gdy m y łożym y na szkołę z tr u dem zaoszczędzone grosze, — wy zaw ieszacie pracę w imię potrzeb m aterjalnych?* Ta prete n sja mogłaby się w ydaw ać słuszny, A jednak nie! Gdy ogół wniknie głębiej w bolączki szkolnictw a ludowego uzna strajk , ja k o konieczność, ja k o ten oręż w alczący o lepszy b y t dla naszej szkoły. P rzedew szy stk iem weźmy pod uwagę, że społeczeństw o o istotnem położeniu nauczyciela szkoły początkow ej dotychczas nic nie wiedziało. Całkowite uzależnienie nauczycielstw a oa władz okupacyjnych, surow a cenzura p rasy nie dopuściły do ja k ie gokolw iek kontaktu m iędzy społeczeństw em a nauczycielem . D odajm y do tego św ia dome dobieranie przez c. i k. władze ludzi do godności nauczyciela niepow ołanych, a zrozum iem y, dlaczego dotąd m iędzy ogółem a nauczycielem nie było żadnej łączności. S tra jk dzisiejszy tę łączność naw iązuje. Ma on bowiem nietylko znaczenie po praw ienia bytu nauczyciela ludowego, lecz postaw ienia szkoły Polskiej na w ysokośri swego zadania. Czyż człowiek, zarabiający od 70 do 100 koron m iesięcznie, często obarczony rodziną, je s t w stanie całą d uszą oddać się powierzonej mu dziatwie? Czy człow iek, zm uszony po za obow iązkam i nauczycielskicm i szukać pracy za robkowej, je s t w m ożności pracow ać nad sam okształceniem ; czy potrafi, czy m a poprosili czas w nikać w duszę tych „m aluczkich“, k tó ry ch na obyw ateli k raju m a wychowywać-? Po stokroć nie! Społeczeństw o, system atycznie odsuw ane od udziału przy b u . dowie nowej szkoły polskiej, nie wie, że nauczyciel m usi się staw ać m aszyną, często bier_ nym narzędziem władz okupacyjnych, a odporniejsi i silniejsi są skazani na dezercję z pola um iłowanej pracy. S trajk dzisiejszy, w ięc to nie w alka o egoistyczne cele nauczycielstw a, to ro z paczliwy pęd tych, co chcą u trzy m ać nauczyciela ludowego na w ysokości swego posłan nictwa. ^ chwili, gdy polskie szkolnictw o początkow o dopiero się tw orzy, nie wolim kłaść kruchych fundam entów. Rozumie to św iadom y sw ych obowiązków nauczyciel lu dowy, zrozum ieć to musi praw y obyw atel kraju, który przez szkołę widzi odrodzenie b y tu Niepodległej Polski. S trajk nasz nie w ypadł nagle; w yczerpaliśm y w szystkie możliwe środki, dla uniknięcia go i podjęliśm y ju ż ja k o ostateczną, a nieuniknioną broń... W poczuciu odpow iedzialności za nasz czyn zw racam y się do społeczeństw a, aby go neleżycie zrozum iało i oceniło. Nie lękam y się widm a głodu, nie lękam y się żadnych ofiar, ja k ie może ponieść będziem y m usieli, bo przy św ieca nam jasn o w ytknięty Cel zdobycia lepszego J u tra * . Idziem y w bój o szkołę godną W ielkiego N arodu naszego, ufni, że szlachetny in sty n k t prawych* synów jego będzie nam zdecydow anym i mocnym puklerzem wobeę okupanta. I w tedy ten „obcy* zrozum ieć m usi, że jego decyzje o losach Szkoły Polskiej nie były i nie mogą być nigdy przez N aród nasz uznane. NA U C Z Y C IE L S T WO obwodu Dąbrowskiego.