2000.03.15 - MÓJ TELEFON MILCZY

Transkrypt

2000.03.15 - MÓJ TELEFON MILCZY
2000.03.15 - MÓJ TELEFON MILCZY
środa, 15 marca 2000 14:29 -
Patrzę na swój telefon komórkowy i czekam, zadzwoni czy nie zadzwoni. Niestety dzwoni bez
przerwy, ale w tej jednej konkretnej sprawie nie chce się odezwać. Czekam mianowicie na
telefon od pana Premiera w sprawie nominacji na ministra (resort nie ma znaczenia - na
wszystkim jednakowo się nie znam). Istnieje wprawdzie jedna trudność, nie należę mianowicie
do żadnej partii, a stanowiska ministerialne rozdawane są nie według kompetencji, a według
klucza. Trafił się jednak wyjątek. Pan Mieczysław Nowicki się doczekał przecież nie będąc
prominentnym działaczem żadnej z rządzących partii. Opowieść znakomitego kolarza była dla
mnie jak baśń o kopciuszku. Zobaczył pana Premiera podczas przyjmowania gratulacji z okazji
jubileuszu związku kolarskiego, był pod olbrzymim wrażeniem pana Premiera, jak zresztą każdy
kto zetknie się z naszym Prezesem Rady Ministrów osobiście, aż tu raptem po paru dniach
dzwoni telefon i w słuchawce słychać głos człowieka, o którym myślał z zachwytem od kilku dni.
Zadzwonił do niego sam pan Premier i to nie po to by zapytać o zdrowe, ale po to by wyrazić
wdzięczność za to, że onże zgodził się przyjąć stanowisko ministra sportu .Premierowi się nie
odmawia - pomyślał pan Mieczysław. Wieczorem telefon, a rano już biurko czekało. Ogromna i
od dłuższego czasu zapowiadana rekonstrukcja rządu trwa. Nie ma czasu na pieszczoty,
decyzje powstają natychmiast. Zachciało się panu Dębskiemu popularności i rozgadał się przed
dziennikarzem "Gazety Wyborczej", to znalazło się mniej gadatliwego. Pan Mieczysław pobrał
papiery ministerialne, dowiedział się, gdzie jest jego biurko (uprzednio pewnie bardzo dokładnie
wyczyszczone przez poprzednika - wiadomo "haki"), zasiadł za biurkiem i media o nim
zapomniały.
Rekonstrukcja rządu lub jak kto woli głęboka przebudowa trwa, bowiem pan min. Srebro, który
bardzo dobrze sobie radził w branży telekomunikacyjnej, miał będąc na prywatnym przyjęciu
niepotrzebnie włączony telefon. Pewnikiem szef resortu łączności musi być cały czas
podłączony do telekomunikacji. Telefon niestety zadzwonił i pan premier miłym głosem poprosił
ministra o natychmiastową wizytę. Pan minister przeprosił znajomych, wyskoczył na chwilę do
gabinetu Premiera i tam dowiedział się, że władze jego partii straciły do niego zaufanie, przez
co i sam Premier zaufania też już nie ma. A zaufanie jest najważniejszą rzeczą w czasach,
kiedy podpis nic nie znaczy, a obietnice wyrzuca się z siebie z braku innego zajęcia.
1/2
2000.03.15 - MÓJ TELEFON MILCZY
środa, 15 marca 2000 14:29 -
Okazało się potem, że pan min. Srebro sam sobie był winien, bo poprzez sukcesy swego
resortu "stał się za bardzo medialny". Co prawda to prawda. Telefonia się rozwija, coraz więcej
automatów i usług telefonicznych. Komórkowca ma już niemal każdy. Zwykły śmiertelnik myśli
sobie, że to jest zasługa jakiegoś łącznościowego gwiazdora, a przecież partia, która go na to
stanowisko wysłała też powinna coś z tej popularności mieć. Wystawiła zatem partia innego
kandydata, który z łącznością ma styczność poprzez telefon od wielu lat i mamy nadzieję, że ów
nie będzie kreował się na superstara, tylko skromnie spuści zawsze oczy mówiąc: to nie ja, to
my. Stojąc na schodach samolotu powołał pan premier jeszcze jednego ministra, ale minister
kultury wiedział już wcześniej o swojej kandydaturze, bo ze zrozumiałych względów ministra
szukano. Uważać jednak musi, żeby i on nie stracił zaufania kierownictwa swojej partii. Jako
minister od występowania sam pewnie często będzie publicznie się pokazywał i może się
zdarzyć, że w którymś tygodniu w "Wiadomościach" pokażą namaszczonego dopiero co
ministra, a szefa partii nie. To się może powtórzyć wielokrotnie i już utrata zaufania wisi na
włosku. Radzę zatem panu ministrowi, a jest to w końcu mój resort, żeby starał się jak
najrzadziej pokazywać w mediach, podejmował jak najmniej decyzji merytorycznych, bo o
niemożliwość podejmowania decyzji finansowych zadbał już minister finansów. Do kilku panów
już telefon zadzwonił. Może zadzwoni w końcu i do mnie.
2/2