24112010 - Monika Nowacka - Wyborca jako decydent irracjonalny

Transkrypt

24112010 - Monika Nowacka - Wyborca jako decydent irracjonalny
Monika Nowacka
Wyborca jako decydent irracjonalny
Decyzje dotyczące działania podejmowanie są przez człowieka na podstawie
posiadanej wiedzy, dzięki której może analizować obserwowaną rzeczywistość i ją
interpretować. Najwcześniejsze teorie dotyczące procesu podejmowania decyzji tworzone
były przez ekonomistów, statystyków czy filozofów i z tego powodu wiązały się z podejściem
ekonomicznym. Taki sposób ujmowania sprawy pozwalał na tworzenie matematycznych
wzorów stosowanych do opisu ludzkich zachowań. Jednym z takich modeli, powstałych na
początku XX wieku, jest model „człowieka ekonomicznego” zakładający, że ludzie
podejmujący decyzje (1) dysponują pełna wiedzą o wszystkich możliwościach, spośród
których mają wybierać, i wszystkich potencjalnych konsekwencjach tych wyborów, (2) mają
nieograniczona wrażliwość na subtelne różnice między tymi możliwościami, (3) są w
odniesieniu do nich w pełni racjonalni.1 Według tej teorii człowiek zawsze umiejętnie ocenia
różnice między potencjalnymi efektami wyboru każdego z alternatywnych rozwiązań oraz,
zawsze dokonuje wyborów w pełni świadomie, by zmaksymalizować swoje korzyści.
Do tego sposobu myślenia nawiązują badacze zachowań wyborczych obywateli, a za
twórcę ekonomicznego paradygmatu zachowań wyborczych (określanego również jako teoria
racjonalnego wyboru) uznawany jest Anthony Downs (1957).2 Model ten zakłada sytuację, w
której wyborca jest w stanie dotrzeć do wszystkich informacji dotyczących uczestników walki
politycznej, zrozumieć je oraz na podstawie tej wiedzy dokonać wyboru kandydata czy partii
politycznej, dzięki której (po wygranych przez popartą opcję wyborach) otrzyma najwięcej
korzyści. Czy jednak przeciętny obywatel jest w stanie, w sposób racjonalny ocenić
informacje docierające do niego podczas kampanii wyborczej? Programy wyborcze z
pewnością nie są obojętne decydentom, jednak nie można stwierdzić, że są jedynym i
podstawowym predykatorem decyzji wyborczej. Przekonanie to wynika z faktu, iż owe
programy są dość obszerne, formułowane zazwyczaj ogólnikowo i docierają do niewielkiej
grupy obywateli, co wiążę się z oszczędnością sztabów wyborczych (rozprowadzanie ich na
szeroką skalę byłoby bardzo kosztowne) oraz braku motywacji wyborców do zagłębiania się
w ich treść. Niniejszy artykuł ma na celu wskazanie sposobów, które stosuje ludzki umysł, by
podjąć decyzję wyborczą, w sytuacji gdy nie posiada pełnych informacji dotyczących
aktualnej sytuacji politycznej oraz wiedzy na temat uczestników rywalizacji i ich programach.
Dążenia do odkrycia kluczowych zmiennych determinujących decyzje wyborców
motywowane były zarówno pobudkami praktycznymi, jak i czysto naukowymi (miały na celu
wyjaśnienie kwestii związanych z tym, według jakich zasad ludzie funkcjonują w sferze życia
1
R. J. Sternberg, Psychologia poznawcza, Warszawa 2001, s. 308.
2
W. Cwalina, A. Falkowski, Marketing polityczny. Perspektywa psychologiczna., Gdańsk 2006, s. 69.
PAGE 1
społecznego, związanej z polityką). W następstwie owych dążeń wyłoniły się trzy główne
paradygmaty badania zachowań wyborczych obywateli: (1) socjologiczny, określany również
jako paradygmat socjalno – strukturalny; (2) psychologii społecznej, zwany paradygmatem
identyfikacji partyjnej lub paradygmatem uspołecznionej jednostki; (3) ekonomiczny,
określanego także jako teoria racjonalnego wyboru.3 Wymienione konteksty analizy,
określane często mianem tradycyjnych paradygmatów analizy, nie są jedynymi drogami
badania zachowań wyborczych obywateli. Obecnie konstruuje się również wielozmiennowe
modele uwzględniające elementy zaczerpnięte ze wszystkich trzech podejść, w celu lepszego
zrozumienia tego, co wpływa na konkretne zachowania obywatela – wyborcy.
Nie zawsze jednak różnego rodzaju badania są w stanie wyjaśnić dlaczego wyborcy
zachowali się w dany sposób lub przewidzieć jak najprawdopodobniej postąpią w
najbliższych wyborach. Ten element niewiadomej może w dużym stopniu wynikać z tego, że
mimo wszelkich starań naukowcy nie są w stanie przewidywać wszystkich w czynników
determinujących zachowanie każdej jednostki uprawnionej do głosowania. Co więcej –
obywatele sami często nie są w pełni świadomi tego, co tak naprawdę wpływa na fakt
udzielenia poparcia danemu kandydatowi czy partii politycznej. Biorąc wymienione kwestie
pod uwagę, wydaje się być uzasadnione określenie wyborcy, jako decydenta irracjonalnego.4
Wspomniana wcześniej teoria racjonalnego wyboru posłużyła do opracowania przez
Anthonego Downsa twierdzenia, że postępowanie wyborców również jest racjonalne. Należy
jednak zwrócić uwagę na to, że u Downsa ma ono raczej charakter normatywny i opisujący to,
w jaki sposób ludzie powinni dokonywać wyborów, niż jak rzeczywiście podejmują decyzje.
Na tym etapie rozważań, warto wymienić podstawowe założenia owej koncepcji: „(1) decyzje
podejmują, czyli dokonują wyboru partii czy kandydata z listy wyborczej wyłącznie jednostki;
(2) jednostki są egoistyczne i racjonalne, czyli dokonują wyboru na odstawie kalkulacji
osobistych interesów i potrzeb; potrafią uszeregować alternatywy (innych kandydatów i/lub
partie) od najlepszej do najgorszej. Wybierając kierują się maksymalizacja użyteczności
wyboru, czyli indywidualnej korzyści; wybierają określonego kandydata, ponieważ sądzą, że
wygrana pewnej opcji politycznej dostarczy im najwięcej szeroko rozumianych zysków; (3)
preferencje są kompletne i stabilne, utrzymują się przez wiele lat i generacji rodzinnych; (4)
racjonalne jednostki wybierają jedną spośród dostępnych alternatyw; ich wybór zależy więc
od reguł, czyli procedur wyborczych.”5
3
Ibidem, s. 57.
4
Słowo irracjonalny użyte jest dla określenia „postawy umysłowej polegającej na niekierowaniu się
względami rozumowymi.” (Podręczny słownik języka polskiego, E. Sobol (red.), Warszawa 1996, s. 284.)
Oczywiście nie podważa się faktu, iż człowiek to istota rozumna. Nie zakłada się również, że wyborcy postępują
całkowicie bezmyślnie.
5
K. Skarżyńska, Człowiek a polityka. Zarys psychologii politycznej, Warszawa 2005, s. 221.
PAGE 2
Badania psychologiczne prowadzone nad procesami oceniania i podejmowania decyzji
wskazują wyraźnie, że ludzkie postępowanie daleko odbiega od wizji Downsa. Prawda jest
taka, że świat, ze względu na swoja złożoność, dostarcza jednostce niezwykle wielu
informacji jednocześnie. Dokładne analizowanie i interpretowanie każdej sytuacji byłoby
bardzo czasochłonne. Dlatego też człowiek wypracował swego rodzaju mechanizmy
upraszczające, które ułatwiają podejmowanie decyzji bez czasochłonnego procesu ciągłego
interpretowania otaczającej go rzeczywistości. Do takich ułatwień należy na przykład
stosowanie tak zwanych heurystyk wydawania sądów, czyli „uproszczonych reguł myślenia
„na skróty”, bez analizy dostępnych danych.” 6 Ludzie posługują się nimi, często nawet
nieświadomie, by szybko (i jak się owym jednostkom wydaje) efektywnie formułować sądy
społeczne.
Do najbardziej typowych7 „skrótów poznawczych” zaliczane są heurystyki: (1)
reprezentatywności (prawdopodobieństwo wystąpienia zdarzeń niepewnych oceniane jest na
podstawie tego, w jakim stopniu jest ono reprezentatywne dla określonej populacji); (2)
zakotwiczenia (podczas tworzenia opinii na dany temat szczególnie wykorzystywane są
zwłaszcza wyraziste informacje); (3) dostępności ( prawdopodobieństwo jakiegoś zdarzenia
określane jest na podstawie dotyczących go przykładów, które najszybciej przychodzą na
myśl, im owych przykładów jest więcej, tym prawdopodobieństwo zajścia danego zdarzenia
wydaje się większe); (4) symulacji (zdarzenie jest bardziej prawdopodobne, jeśli stosunkowo
łatwo jest sobie wyobrazić scenariusz jego zaistnienia). Wymienione uproszczenia dotyczą
myślenia i wydawania ocen w ogóle. Z czasem jednak wyróżniono także, specyficzne dla
myślenia o sferze politycznej, heurystyki polityczne, których Jeffery J. Mondak wyróżnia
siedem: (1) lubienia (stosowana w wypadku rozpoznawania stanowisk różnych grup
politycznych; osobiste stanowisko wyborcy kieruje próbą określenia stanowisk konkurujących
ze sobą sił politycznych, a bardziej lubianej przypisuje się opinie zbliżoną do własnej) ; (2)
równoważenia ( polega na wnioskowaniu o trzecim fakcie z dwóch wcześniej znanych); (3)
odbierania sygnałów ( polega na wnioskowaniu trzeciego faktu z dwóch znanych; w tym
wypadku jednak wyborcy kierują się informacjami uzyskanymi od cenionych przez siebie
liderów politycznych, aby wyrobić sobie własny pogląd w danej kwestii); (4) zasługiwania
(opiera się na tym, czy jakaś jednostka, lub grupa, jest postrzegana jako zasługująca na coś);
(5) dostępności (rozumiana tak samo, jak w przypadku poznawczej heurystyki dostępności);
(6) oparta na afekcie ( reakcje afektywne mogą służyć jako podstawa decyzji wyborczych, w
znacznym stopniu ograniczając jakiekolwiek próby analizy poglądów kandydatów czy nawet
ich cech); (7) stereotypowa (stereotypy mogą również pełnić funkcje heurystyk przy ocenie
kandydatów czy partii politycznych).8
6
H. Hamer, Psychologia społeczna. Teoria i praktyka, Warszawa 2005, s. 117.
7
W. Cwalina, A. Falkowski, op. cit. , s. 73.
8
Ibidem, s. 74.
PAGE 3
Kontestując teorię racjonalnego wyborcy nie można pomijać roli emocji. Często
bowiem także stosunek emocjonalny do kandydatów czy partii politycznych, a nie rzetelna
wiedza na temat założeń ich programów wyborczych, ma istotny wpływ na decyzje i
zachowania wyborców. W tym momencie można ponownie wspomnieć o, opierających się na
afekcie, heurystykach politycznych (lubienia, odbierania sygnałów, zasługiwania, opartej na
afekcie). Wattenberg zauważa nawet, że „około jedna trzecia wyborców nie wie nic o
konkretnych politykach, a mimo tego żywi do nich silne uczucia.”9 Uczucia te następnie
„pomagają” w podjęciu decyzji o poparciu lub nie danego kandydata, bez posiadania
konkretnych informacji na jego temat (dotyczących na przykład kwalifikacji czy
predyspozycji do objęcia danego stanowiska).
Oprócz stosowania technik „myślenia na skróty” obserwuje się również inne aspekty
ustosunkowania afektywnego wyborców do osób czy partii, które popierają (lub nie pierają)
podczas głosowania. Z kwestia tą wiążą się dwa rodzaje procesów opisujących zachowanie
wyborcy: derywacja oraz racjonalizacja. Pierwsze podejście tłumaczy, że decyzje
podejmowane są w oparciu o (możliwie jak najbardziej wnikliwą) analizę dostępnych
przesłanek. Przesłanki owe nie należą jednak do racjonalnych argumentów zaczerpniętych na
przykład wprost z programów wyborczych – uwaga skupia się bowiem na cechach kandydata
i informacjach dotyczących jego, jako osoby. Mówiąc o decydentach racjonalizujących
twierdzi się natomiast, że wyborem ich kieruje ogólna ocena kandydatów. Podczas gdy
derywacja zakłada pewien wysiłek umysłowy przed podjęciem decyzji, w procesie
racjonalizacji przesłanki oceny kandydata nie są rozpatrywane wcześniej, wybór – oparty na
ogólnym wrażeniu – uzasadniany bywa (jeśli w ogóle) dopiero po oddaniu głosu (bywa nawet,
że decydent ma trudności z przedstawieniem jakiegokolwiek uzasadnienia swojej decyzji).
Zjawiska obu procesów pokazują, że wybory dokonywane przez obywateli tylko w
niewielkim stopniu opierają się na analizie dostępnych informacji. Wyborcy często kierują się
tym, czy „generalnie lubią” dana partię lub kandydata, czasem nawet nie zapoznając się z
programem wyborczym.
Irracjonalne zachowanie wyborców opiera się zatem na afekcie. Jak wywołać
określone uczucia w stosunku do całych partii czy pojedynczych kandydatów wiedzą
specjaliści zajmujący się marketingiem politycznym oraz twórcy reklam emitowanych w
czasie kampanii wyborczej (jak i przekazów medialnych tworzonych po wyborach).10
Często bywa tak, że na stosunek na przykład do polityka, większy wpływ mają
potoczne przekonania na jego temat niż faktyczne, merytoryczne argumenty programu
wyborczego. Szczególny wpływ na kształtowanie się tego „potocznego stosunku” mają media
9
Ibidem, s. 76.
10
Coraz częściej bowiem obserwuje się zjawisko kampanii o charakterze permanentnym, których cechą
jest przekształcanie komitetów wyborczych (złożonych zazwyczaj ze specjalistów od marketingu politycznego)
w zespoły ds. wizerunku – pracujących nieprzerwanie, również w okresie między wyborami.
PAGE 4
(prasa drukowana, radio, telewizja, Internet), które często nie przekazują konkretnych
informacji wprost, skupiając się raczej na wywoływaniu emocji, niż zwiększania zasobu
wiedzy wyborcy na temat uczestników walki politycznej. Telewizja, nazywana „łatwym
medium”, jest głównym źródłem wiedzy obywateli na temat sfery politycznej. Łatwość
odbioru, charakterystyczna dla tego medium polega na tym, że widzowie zazwyczaj nie muszą
koncentrować się na tym, co oglądają. Obrazy i treści nie są wnikliwie analizowane, a
oglądanie programów telewizyjnych zazwyczaj odbywa się bezrefleksyjnie (widz może
zajmować się kilkoma rzeczami jednocześnie – nie skupiając uwagi na treści przekazu lub też
po prostu odpoczywając przed ekranem włączonego odbiornika telewizyjnego, również nie
przywiązując większej uwagi do tego, co jest w danym momencie emitowane).
Specjaliści zajmujący się kreowaniem wizerunku politycznego doskonale zdają sobie
sprawę z faktu, iż chcąc pozyskać elektorat, powinni apelować do niego w sposób
emocjonalnie nieobojętny. Chodzi przede wszystkim o to, by ludzie polubili danego
kandydata, a w stosunku do pozostałych pozostali obojętni lub wręcz nastawieni negatywnie.
Bardzo ważną kwestią w tworzeniu przekazów medialnych (jaki komunikatów w ogóle) jest
stosowany język. Spełnia on bowiem zasadniczo dwie funkcje: (1) informacyjną
(poszczególnym słowom przypisuje się określone treści, dzięki czemu można przekazywać
informacje związane z treściami, które w użytych słowach są zawarte) oraz (2) emocjonalną (
posługiwanie się słowami w celu wywołania określonych emocji lub ich wyrażenia). „Jeżeli
zatem posługujemy się słowami uczuciowo obojętnymi, to nasze wypowiedzi, tzn. nasz język,
spełniają funkcje informacyjne. Jeżeli zaś używamy słów, z którymi wiąże się uczuciowe
zaangażowanie, to wówczas nasz język spełnia również funkcję emocjonalną, wywołując
określone uczucia słuchaczy [adresatów przekazu – przyp. własny], w zależności od sytuacji,
w jakiej tego typu określenia zostały zastosowane.”11
Emocje wywoływane przez reklamy polityczne (zwłaszcza przez tak zwane reklamy
negatywne) biorą się oczywiście z tego, że ich twórcy doskonale zdają sobie sprawę z
istnienia pewnych skojarzeń kulturowych, schematów poznawczych, stereotypów czy
uprzedzeń, którymi ludzie na co dzień się posługują. Obejrzenie takiej reklamy zazwyczaj nie
jest motywem przemyśleń czy dogłębnej analizy jej treści. Ma ona na celu poruszenie emocji.
Prawidłowość ta jest kolejnym powodem, by uznać za słuszne kwestionowanie zasadności
teorii racjonalnego wyborcy. Z tej przyczyny specjaliści od telewizyjnego marketingu
politycznego już na początki drugiej połowy XX wieku zmienili sposób apelowania do
widzów o poparcie danego kandydata. Zmiana polegała na zaniechaniu posługiwania się
konkretnymi, prostymi hasłami i przejściu do oddziaływania poprzez przekaz emocjonalny.
Podejście to wydaje się być słusznym bowiem, jak już wspomniano, stosunek emocjonalny
do kandydatów czy partii politycznych istotnie wpływa na decyzje obywateli. Przekaz zatem
ma tak prezentować daną kwestię, aby wyborcy polubili dany produkt polityczny, bez
względu na informacje zawarte w programie wyborczym kandydata czy partii, do których
11
M. Kolczyński, J. Sztumski, Marketing polityczny, Katowice 2003, s. 39.
PAGE 5
decydent – jeśli już polubi daną opcje polityczną – nie przywiązuje zazwyczaj większej
uwagi.
Wyniki analizy reklam wyborczych kampanii prezydenckiej, odbywającej się w 1995
roku w Polsce, potwierdzają tendencję przywiązywania w wyborczych przekazach większej
wagi do roli emocji, niż do konkretnych informacji. W wypowiedziach kandydatów
zdecydowanie dominował styl emocjonalny (69%), a tylko w 31% reklam kandydaci skupili
się na aspekcie informacyjnym swoich wystąpień. Ten drugi sposób komunikowania się z
wyborcami był charakterystyczny dla Janusza Korwina – Mikke, Tadeusza Koźluka, Andrzeja
Leppera i Kazimierza Piotrowicza, jednak wnioskując po ich wynikach wyborczych, nie
spełnił zamierzonych funkcji perswazyjnych.12 Zakładając zatem, że wyborcom nie zależy na
zgłębianiu treści programów wyborczych stwierdzić można, że jeśli kandydaci uznają
emocjonalny sposób komunikowania się z elektoratem za najodpowiedniejszy, nie powinno
się zarzucać im manipulowania (w negatywnym tego słowa znaczeniu) społeczeństwem.
W kontekście wyżej przytoczonych argumentów na rzecz zaproponowanej teorii
wyborcy irracjonalnego, wydają się być ciekawe wyniki sondaży przedwyborczych
dotyczących: (1) motywów głosowania, alternatyw wyborczych, elektoratu negatywnego13
oraz (2) pewności głosowania, alternatyw wyborczych, elektoratów negatywnych i uzasadnień
decyzji wyborczych14 przeprowadzonych przez CBOS przed wyborami parlamentarnymi w
2001 roku. Jak się okazało, w maju 2001 roku respondenci uzasadniając swoje przyszłe
decyzje wyborcze najczęściej mówili o elementach programu lub o programie w ogóle, który
skłania do poparcia danego ugrupowania (22%). Następnie stosunkowo wielu wyborców
(15%) kierowało się zasadą głosowania „na swoich” (popierania partii związanych z
interesami jakiejś konkretnej grupy społecznej lub ugrupowania z innych względów
uznawanego za kulturowo lub mentalnie bliskie respondentowi). Dalej wymieniano też
kwestie związane z liderami czy poszczególnymi działaczami partii (12%) lub poczucie
wyborców, że ich faworyci rozumieją problemy związane z „codziennym życiem zwykłych
ludzi”.15 Jak zauważono w komunikacie z badań przeprowadzonych w maju 2001 roku
„Wyborcy w uzasadnieniach prezentowanych ankieterom podają z jednej strony takie
motywy, które umieją nazwać, a z drugiej takie, które wydają im się właściwe i odpowiednie,
czyli takie, jakie w ich mniemaniu powinny być motywy głosowania. Stąd, jak się wydaje,
wysoka pozycja poparcia dla programów, mimo że nie wszystkie ugrupowania zdążyły już w
12
W. Cwalina, A. Falkowski, op. cit. , s. 306.
13
http://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2001/K_057_01.PDF (stan na 25.02.2010 r.).
14
http://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2001/K_100_01.PDF (stan na 25.02.2010 r.).
15
Ponieważ sondaże polegały na zadawaniu pytań otwartych, odpowiedzi respondentów były bardzo
zróżnicowane. Dla niniejszego opracowania istotna jest kwestia podejścia wyborców do programów wyborczych
partii. Reszta wskazań wiązała się z przesłankami o mniejszym (niż argumenty programowe) stopniu
racjonalności.
PAGE 6
całości zaprezentować swoje programy wyborcze, a jednocześnie – jak uczy doświadczenie –
faktyczna znajomość tez programowych nie wydaje się najważniejsza.”16
Wyniki ankiety późniejszej (przeprowadzonej przez CBOS w lipcu 2001 roku)
pokazały, że kampania wyborcza sprawiła, iż wśród obywateli coraz więcej osób było
przekonanych o słuszności swojego wyboru. Wzrósł odsetek zwolenników poszczególnych
ugrupowań, którzy byli pewni, że wybrana przez nich partia lub koalicja jest wyjątkowa i
żadnej innej nie warto popierać. „W pozostałych wymiarach – zarówno antypatii, jak i
sympatii miedzy elektoratami poszczególnych ugrupowań – poglądy respondentów nie
zmieniły się znacząco.”17
Okazuje się zatem, że wyborcy poproszeni o uzasadnienie swojej decyzji wyborczej,
niezwykle często wskazują poparcie dla założeń programowych partii. Czy jednak naprawdę
wszyscy respondenci zapoznali się wcześniej, przed udzieleniem odpowiedzi na pytanie
ankietera, z programem wyborczym partii, której poparcie deklarowali? Czy, zgodnie z teorią
racjonalnego wyboru, przeanalizowali również programy innych partii, by wybrać tą, której
poparcie, a następnie ewentualna wygrana w wyborach, zagwarantuje najwięcej korzyści?
Niekoniecznie. Badania wykazują bowiem, że niektórzy wyborcy wstydzą się lub boją
ujawniać swoje rzeczywiste poglądy polityczne czy preferencje wyborcze. Z tej obawy, jak
zakłada teoria „spirali milczenia” 18, respondenci poddają się swego rodzaju autocenzurze i
nie odpowiadają na pytania ankietera zgodnie ze stanem faktycznym tylko tak, jak powinni (w
swoim odczuciu) odpowiedzieć, by się nie ośmieszyć, nie wyjść na osobę gorszą,
niedokształconą lub niedoinformowaną. Zjawisko to może wyjaśniać fakt, iż mimo, że
stosunkowo wielu wyborców deklaruje znajomość programów wyborczych, w gruncie rzeczy
nie wiele wie o ich treści, a decyzję wyborczą podejmuje na przykład na podstawie
ogólnikowych haseł wyborczych ( Podczas kampanii przed wyborami parlamentarnymi 2001
roku były to między innymi takie hasła: „Przywróćmy normalność, wygrajmy przyszłość” –
SLD-UP, „Czas na zmianę” oraz „Blisko ludzkich spraw” - PSL , „Żeby mieć, trzeba chcieć”
- PO, „Prawo, porządek, praca” - AWSP19 ).
Wskazane metody stosowane przez ludzki umysł w celu podjęcia decyzji wyborczych
stanowią uzasadnienie określenia wyborcy jako decydenta irracjonalnego. Okazuje się
bowiem, że (wbrew założeniu teorii o wyborcy myślącym w sposób racjonalny) jednostki
decydując się na poparcie jakiejś opcji politycznej rzadko podchodzą do kwestii wyboru na
16
http://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2001/K_057_01.PDF (stan na 25.02.2010 r.).
17
http://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2001/K_100_01.PDF (stan na 25.02.2010 r.).
18
W. Cwalina, A. Falkowski, op. cit. , s. 536.
19
W. Stankiewicz, Wybory parlamentarne 2001 – kampania wyborcza, preferencje wyborcze, wyniki., w:
Zachowania wyborcze społeczeństwa polskiego po roku 1989.Próba oglądu i analiza zjawiska., A. KasińskaMetryka (red.), Kielce 2006, s. 63 .
PAGE 7
podstawie czysto racjonalnych przesłanek. Większość obywateli nie zapoznaje się z
programami wyborczymi partii czy kandydatów na dane stanowisko. Wynika to z braku czasu
na dokładną ich analizę, zbyt dużą ilość informacji, niepozwalającą wyborcy na ich w pełni
racjonalne, sensowne przetworzenie, co skutkuje często brakiem wiedzy na temat treści
założeń programowych. Decyzje podejmowane bywają zatem po zastosowaniu tak zwanych
heurystyk politycznych, ułatwiających myślenie „na skróty”. Również opisane procesy,
mogące charakteryzować wyborcę podejmującego decyzję (derywacja i racjonalizacja)
wskazują na to, iż wybory dokonywane przez obywateli tylko w niewielkim stopniu opierają
się na analizie dostępnych informacji ( podczas gdy kwestionowana teoria racjonalnego
wyboru zakłada, że człowiek podejmuje decyzje będąc w pełni świadomym wszystkich
możliwych opcji i konsekwencji ich wyboru). Nie należy także pomijać roli mediów
kształtujących w dużym stopniu stosunek afektywny do kandydatów czy partii politycznych
biorących udział w politycznej rywalizacji o elektorat w celu wygrania wyborów i zdobycia
możliwości sprawowania władzy lub istotnego wpływu na ową władzą dysponujących.
Literatura
1. R. J. Sternberg, Psychologia poznawcza, Warszawa 2001.
2. W. Cwalina, A. Falkowski, Marketing polityczny. Perspektywa psychologiczna., Gdańsk
2006.
3. Podręczny słownik języka polskiego, E. Sobol (red.), Warszawa 1996.
4. K. Skarżyńska, Człowiek a polityka. Zarys psychologii politycznej, Warszawa 2005.
5. H. Hamer, Psychologia społeczna. Teoria i praktyka, Warszawa 2005.
6. M. Kolczyński, J. Sztumski, Marketing polityczny, Katowice 2003.
7. K. Pankowski, Wybory parlamentarne – motywy głosowania, alternatywy wyborcze,
elektoraty negatywne.
http://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2001/K_057_01.PDF (stan na 25.02.2010 r.).
8. K. Pankowski, Wybory parlamentarne – pewność głosowania, alternatywy wyborcze,
elektoraty negatywne, uzasadnienie decyzji wyborczych.
http://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2001/K_100_01.PDF (stan na 25.02.2010 r.).
9. W. Stankiewicz, Wybory parlamentarne 2001 – kampania wyborcza, preferencje wyborcze,
wyniki., w: Zachowania wyborcze społeczeństwa polskiego po roku 1989.Próba oglądu i
analiza zjawiska., A. Kasińska-Metryka (red.), Kielce 2006.
PAGE 8