Krysztopa na mientko: Gadżety coraz mądrzejsze, człowiek coraz

Transkrypt

Krysztopa na mientko: Gadżety coraz mądrzejsze, człowiek coraz
Krysztopa na mientko: Gadżety coraz
mądrzejsze, człowiek coraz durniejszy
Zachwyciła mnie ostatnio pewna myśl. Myśl nie moja - gdybym był „wiodącym
dziennikarzem” to bym ją sobie przypisał, ale nie jestem - więc napiszę, że myśl należy do
blogera Hephalumpa. Myśl w niejakim uproszczeniu sprowadza się do stwierdzenia, że
coraz więcej z gadżetów, które nas otaczają jest „smart” (ang. „mądry, inteligentny”), tylko
człowiek coraz durniejszy.
Blogera Hephalumpa myśl naszła pod wpływem informacji o smart-wózku dla dzieci. Niestety, nie
udało mi się znaleźć niczego konkretnego na temat smart-wózka. Domyślam się, że taki wózek
zapewne podaje godzinę, przypomina o karmieniu, posiada nawigację GPS i poręczny organizer
wspomagający planowanie dnia skołowanej młodej mamy. A to przecież tylko jeden z rosnącej masy
gadżetów typu „smart”. Weźmy taki smartwatch (ang. „inteligentny zegarek”), który może być
jednocześnie zegarkiem, telefonem komórkowym i cyfrowym aparatem fotograficznym. Albo
smart-TV, dzięki której możemy nie tylko oglądać to, co nam akurat nadawca zechce nadać, ale też
łączyć się z internetem, dzięki czemu mamy całodobowy dostęp do powtórek, filmów na żądanie,
telegazety, programu telewizyjnego, portali społecznościowych itp. Mamy również smart-domy,
smart-banki i samochód „Smart”. Poza tym wielu z nas posiada smartfony czyli takie telefony, które
potrafią wszystko oprócz prostego połączenia telefonicznego.
No, i teraz można by sądzić, że człowiek obudowany tymi wszystkimi smart-gadżetami osiąga jakiś
wyższy, być może nawet niebotyczny, szczebel rozwoju, bo skoro wiele spośród przyziemnych spraw
załatwiają za nas lub bardzo nam ułatwiają nasze smart-zabawki, możemy wolne umysłowe moce
przerobowe przeznaczyć na bardziej wzniosłe cele. Tyle, że dzieje się dokładnie odwrotnie. Aby to
sprawdzić wystarczy zatrzymać na ulicy jednego z gapiących się w swój smart-ekran zombie i zadać
mu proste pytanie, np. „Która godzina?”. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że odpowiedź będzie
brzmiała: „Eeeee, yyyyy...”
Więc co poszło nie tak?
Cezary Krysztopa
fot. M. Żegliński