ujęte, ale nieprawdziwe. Takie pytania warto stawiać zawsze – w

Transkrypt

ujęte, ale nieprawdziwe. Takie pytania warto stawiać zawsze – w
„Do Rzeczy” – czy warto umierać za ojczyznę
Czy warto bić się za ojczyznę i dla niej umierać? Co jest miarą patriotyzmu i kto ma nas tego uczyć? Takie pytania
dziennikarze tygodnika „Do Rzeczy” zadali znanym osobom życia publicznego. W najnowszym numerze „Do Rzeczy” o
tym, czy warto umierać za ojczyznę mówią m.in. Bohdan Cywiński, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Łukasz Kamiński,
Paweł Kukiz, Michał Lorenc, kard. Kazimierz Nycz, Jan Pospieszalski, Jadwiga Staniszkis i Paulina Przybysz.
Ponadto w nowym „Do Rzeczy”: polski euromajdan, czyli jak czynnik ukraiński wpływa na polską scenę polityczna,
dlaczego powiało chłodem na linii Toruń – Prawo i Sprawiedliwość, polityczna ślepota i antysowiecka rusofilia Adama
Michnika, sama Polska nic nie zrobi – rozmowa z Richardem Pipesem, czy Polakom należą się odszkodowania za transfer
pieniędzy z OFE oraz jakie są najlepsze buty do biegania…
„Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy”. Hymn narodowy, najważniejsza z pieśni, traktuje o walce. Śpiewany czy
raczej mruczany bezwiednie mówi o tym, że w razie potrzeby mamy bronić ojczyzny. Czy to dzisiaj możliwe? „Nie
musimy stawiać młodym Polakom pytania: Bić się czy nie bić? Nie musimy stawiać pytania, czy warto umierać za
ojczyznę. Nasze pokolenie może dla niej pracować!” – powiedział premier Donald Tusk w orędziu telewizyjnym. Zgrabnie
ujęte, ale nieprawdziwe. Takie pytania warto stawiać zawsze – w czasach pokoju, a zwłaszcza tlącej się wojny, bo
sytuacja na Ukrainie pokazała, że koniec historii jeszcze nie nastąpił – komentuje w „Do Rzeczy” Jakub Kowalski. I
dodaje, że wątpliwości się mnożą. Czy i jak w tych czasach ludzie mogliby wesprzeć ojczyznę w potrzebie, gdyby
zaistniała wyższa konieczność? I z czego nasze postawy wynikają: ze wzorców rodzinnych, z nauk wyniesionych ze szkół,
wyznawanej wiary? Na pytania „Do Rzeczy” odpowiadają ludzie różnych pokoleń, poglądów i instytucji.
„Do Rzeczy” pisze też o tym, że wynik eurowyborów w Polsce jest w rękach Władimira Putina. Jeśli prezydent Rosji
będzie dalej agresywny, to to wygra Platforma. Jeśli zapanuje spokój, to o wyniku zdecydują rodzice dzieci
niepełnosprawnych lub inna grupa niezadowolonych. Na razie politycy przechodzą pierwszy test popularności – zbieranie
podpisów. Nie jest łatwo. Ryszard Kalisz, przekonany o swojej popularności, był niemile zaskoczony, gdy przechodnie w
stolicy opryskliwie odmawiali złożenia podpisów pod jego kandydaturą. A to znaczy, że mniej znani kandydaci, w
mniejszych ośrodkach – gdzie zazwyczaj niższa frekwencja świadczy o słabszym zainteresowaniu wyborami – są w
jeszcze gorszej sytuacji. Wniosek jest jeden: w tych wyborach będzie niska frekwencja. Do tej pory niska frekwencja
premiowała partie o najbardziej zdyscyplinowanych elektoratach – dziś wskazuje się tu na PiS i SLD. Skorzystać na tym
może także PSL. Niska frekwencja to także ułatwienie przekroczenia progu wyborczego. Na to liczą „maluchy” – Polska
Razem Jarosława Gowina, Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry czy Kongres Nowej Prawicy. Tyle że w ostatnim czasie
pojawił się czynnik zwany „ukraińskim”, który sprawił, że wyborcy zaczęli skupiać się wokół PO, a odpływali od
pozostałych ugrupowań (poza PiS). To ostatnie zjawisko jest czymś całkowicie bezprecedensowym. Sztabowcy
wszystkich partii zastanawiają się, jak agresja Rosji wpłynie na decyzje wyborcze. „Polski euromajdan” – w nowym „Do
Rzeczy”.
W „Do Rzeczy” również o ochłodzeniu relacji między Radiem Maryja a Prawem i Sprawiedliwością. Brak polityków
sympatyzujących z o. Tadeuszem Rydzykiem na „jedynkach” list wyborczych PiS to dość czytelny sygnał wysłany przez
Jarosława Kaczyńskiego. „Poradzimy sobie bez was” – zdaje się mówić. Jarosław Kaczyński dobrze to sobie przemyślał i
sprawnie rozegrał – podkreśla w rozmowie z „Do Rzeczy” polityk PiS. Dbając o poprawne relacje z o. Tadeuszem,
obserwował, jak po prawej stronie powstają inne media („Gazeta Polska Codziennie” i telewizja Republika, które, chcąc
Platforma Mediowa Point Group SA
Batory Office Building II, 02-486 Warszawa, Al. Jerozolimskie 212
tel. (+48 22) 347 50 00, fax (+48 22) 347 50 01, www.point-group.pl
NIP: 521-00-88-831, REGON: 010768408, KRS: 0000051017, Kapitał zakładowy: 103 897 325 zł
nie chcąc, stały się konkurencją dla „Naszego Dziennika” i telewizji Trwam). Doczekał momentu, kiedy media o. Rydzyka
nie są mu tak niezbędne jak jeszcze parę lat temu i postanowił przewartościować wzajemne relacje. Prezes uwierzył, że
jest w stanie wygrać wybory i nikt nie jest mu do pomocy potrzebny – słyszymy w partii. Pytanie, czy ten triumfalizm nie
jest trochę przedwczesny. „Chłód na linii Toruń – PiS” – pisze w najnowszym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy” Kamila
Baranowska.
Na łamach „Do Rzeczy” także o klęsce antysowieckiej rusofili Adama Michnika. Gdyby szukać obecnie najostrzejszych
wypowiedzi antyputinowskich w polskiej debacie publicznej, Adam Michnik mógłby się znaleźć w ścisłej czołówce. On
sam i jego akolici nie ustają teraz w krytykowaniu Putina oraz jego polityki. „Oburza nas i brzydzi pełna kłamstw,
hipokryzji oraz buty retoryka nie tylko rosyjskich polityków, dyplomatów i propagandystów” – grzmi Michnik w tekście
„Hańba Rosji”. A w innych swoich ostatnich wypowiedziach porównuje politykę Putina do działań Hitlera – pisze Tomasz
P. Terlikowski. I dodaje, że można by się nawet cieszyć z tego „nawrócenia” na polityczny realizm wobec Rosji, gdyby nie
to, że obecna histeria jest jedynie próbą rozpaczliwego przykrycia intelektualnej i politycznej klęski, jaką poniosła
geopolityczna wizja „antysowieckiej rusofilii” z czekistą Putinem jako reformatorem, którą od dawna prezentowali Adam
Michnik i jego środowisko. Przypomina też, jak ten sam Adam Michnik zachwycał się – jak typowy polski inteligent –
rosyjską literaturą, sztuką czy muzyką, a także zapewniał, że Polacy, którzy przeszli przez łagry sowieckie, zachowali
wiele sympatii dla narodu rosyjskiego. „A w przypadku obozów hitlerowskich tak nie było, a z sowieckimi tak” –
zapewniał Michnik – przypomina Terlikowski. O geopolitycznej ślepocie redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” – w
nowym „Do Rzeczy”.
Na łamach „Do Rzeczy” również rozmowa z prof. Richardem Pipesem, amerykańskim historykiem i sowietologiem. Czy
zapowiedzi amerykańskiego prezydenta, że NATO wzmocni wojskową obecność w Europie Wschodniej, powstrzymają
imperialne ambicje Władimira Putina? Putin jest dosyć ostrożny, więc w tym momencie tego typu groźby nie są
konieczne. Rosyjski prezydent połknął Krym i wątpię, żeby w najbliższym czasie podjął kolejne kroki – ocenia Pipes. On
sam nie obawia się agresji Rosjii na Ukrainę. Uważam, że Rosjanie skoncentrowali żołnierzy na granicy tylko po to, aby
Ukraińcy niczego nie robili w sprawie okupacji Krymu. Moim zdaniem, to bardziej groźba użycia siły niż zapowiedź rychłej
inwazji na terytorium Ukrainy. Oczywiście trudno przewidzieć, co siedzi w głowie Władimira Putina, ale nie spodziewam
się, by rosyjskie wojska wkrótce przekroczyły granicę – mówi Pipes. Jego zdaniem, rosyjski prezydent poczeka rok lub
dwa lata, zanim zdecyduje się na kolejny atak. A czy Polska ma się czego obawiać? Nie, absolutnie nie. Polska powinna
pamiętać, że nawet jeśli dojdzie do konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, to sama niczego nie może zrobić. (…) Władze w
Warszawie mogą aktywnie działać w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego. Ewentualna interwencja to bowiem rola
NATO, a nie Polski – podkreśla. Rozmowa z Richardem Pipesem – w nowym „Do Rzeczy”.
W „Do Rzeczy” także rozmowa z mecenasem Pawłem Kowalczykiem, który przygotował pozew zbiorowy przeciwko
Skarbowi Państwa i ZUS, domagając się odszkodowania za transfer pieniędzy z OFE. Tutaj chodzi przede wszystkim o to,
by ustalić, czy działanie państwa w tej sprawie było zgodne z prawem, w tym z konstytucją, czy też bezprawne. Pozew
jest skonstruowany w ten sposób, że ewentualny wyrok w tej sprawie określałby zasadę w zakresie odpowiedzialności
Skarbu Państwa. Później kwestia odszkodowania zależałaby od indywidualnych pozwów i od wysokości oszczędności
zgromadzonych przez poszczególne osoby w OFE oraz wartości umorzonych obligacji – wyjaśnia prawnik. I dodaje, że
gdyby sąd uznał jego pozew za zasadny, kolejne sądy byłyby związane pierwszym wyrokiem i przyznawanie
odszkodowania byłoby kwestią techniczną. Czy chce doprowadzić do bankructwa państwa? Jest wiele rozwiązań
ugodowych, które strony mogą uzgodnić, by mimo ewentualnej niekonstytucyjności rozwiązań dotyczących OFE nie
doszło do zapaści budżetowej – odpowiada mec. Kowalczyk na łamach najnowszego wydania „Do Rzeczy”.
Platforma Mediowa Point Group SA
Batory Office Building II, 02-486 Warszawa, Al. Jerozolimskie 212
tel. (+48 22) 347 50 00, fax (+48 22) 347 50 01, www.point-group.pl
NIP: 521-00-88-831, REGON: 010768408, KRS: 0000051017, Kapitał zakładowy: 103 897 325 zł
W nowym „Do Rzeczy” także o… butach sportowych. Biegacze w podwarszawskim Lesie Kabackim w tym sezonie mają
na nogach obuwie w kolorach żarówiastych. Królują ostry pomarańczowy, kobalt, czerwień, trawiasta zieleń. Jeśli nie
cały but jest kolorowy, to chociaż podeszwa świeci odblaskiem. Dla wielu młodych ludzi buty stały się namiętnością,
przedmiotem pożądania i gadżetem wyznaczającym status. Chodzi o to, żeby mieć model modny w danym sezonie.
Obuwnicza namiętność ma także sektę wyznawców – sneakerheadów. Ci hobbyści, niemal fanatycy, kolekcjonują rzadkie
modele… - o butach sportowych w „Do Rzeczy” pisze Joanna Bojańczyk.
Nowy numer „Do Rzeczy” w sprzedaży od poniedziałku, 31 marca 2014. E-wydanie jest dostępne już od niedzieli
wieczorem u dystrybutorów prasy elektronicznej.
Tygodnik „Do Rzeczy” to tytuł kierowany przez Pawła Lisickiego. Jest pismem konserwatywno-liberalnym. Ukazuje
się od stycznia 2013 r. Wydawcą tygodnika jest spółka Orle Pióro. Na łamach tygodnika publikują m.in. Piotr Semka,
Rafał A. Ziemkiewicz, Cezary Gmyz, Waldemar Łysiak, Bronisław Wildstein.
Platforma Mediowa Point Group SA
Batory Office Building II, 02-486 Warszawa, Al. Jerozolimskie 212
tel. (+48 22) 347 50 00, fax (+48 22) 347 50 01, www.point-group.pl
NIP: 521-00-88-831, REGON: 010768408, KRS: 0000051017, Kapitał zakładowy: 103 897 325 zł