Związkowe kampanie na rzecz wzrostu wynagrodzeń
Transkrypt
Związkowe kampanie na rzecz wzrostu wynagrodzeń
Piotr Sula Związkowe kampanie na rzecz wzrostu wynagrodzeń Dwie największe w Polsce centrale związkowe (Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”- NSZZ „Solidarność” oraz Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych – OPZZ) wszczęły na początku marca akcje na rzecz podwyższenia płac. NSZZ „Solidarność” prowadzi swą kampanię pod hasłem „Niskie płace barierą rozwoju Polski”. Bardziej radykalnie prezentują się natomiast plakaty przygotowane przez OPZZ. Pytanie, z jakim zwraca się OPZZ brzmi: Kto ukradł Twoje 36 %? Poziom płacy minimalnej w Polsce jest przedmiotem dyskusji podejmowanej na forum Trójstronnej Komisji do Spraw Społeczno – Gospodarczych. Wypracowanie przez partnerów społecznych wspólnego stanowiska pozwala na ogłoszenie w „Monitorze Polskim” kwoty minimalnego wynagrodzenia, jaka będzie obowiązywała w kolejnym roku kalendarzowym. Jeśli natomiast kompromis nie zostanie w ramach Komisji Trójstronnej wypracowany Rada Ministrów ustala kwotę najniższego wynagrodzenia i publikuje ją w stosownym rozporządzeniu. Procedura ta wynika z ustawy z dnia 10 października 2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu za pracę. Od 1 stycznia 2007 r. płaca minimalna wynosi 936 PLN (kurs NBP z dnia 16. 03. 2007 r.: 1€ = 3,9 PLN). Natomiast poziom przeciętnego wynagrodzenia brutto w gospodarce w lutym 2007 r. wyniósł prawie 2700 PLN. Warto dodać, że wymieniona wysokość wynagrodzeń stawia Polskę wśród krajów, w których płace należą do najniższych w Unii Europejskiej. Nie mogą w tej sytuacji dziwić opinie związkowców, nawołujące pracodawców do podniesienia poziomu płac. Związkowcy rozpoczęli z początkiem marca 2007 r. kampanie promujące wzrost płac. Najbardziej radykalnie, a zarazem atrakcyjnie marketingowo, prezentują się hasła towarzyszące akcji zorganizowanej przez OPZZ. Trzeba przyznać, iż widoczne na plakatach pytanie: „Kto Ukradł Twoje 36%?" pobudza wyobraźnię odbiorcy. Wskaźnik 36% jest różnicą między wzrostem wydajności pracy w przemyśle (43% w 2005 r. w stosunku do 2000 r.) oraz wzrostem przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia realnego brutto w przemyśle (7% w okresie 2000 - 2005). OPZZ zamierza wykorzystać w swej akcji billboardy, które mają być obecne w całym kraju oraz plakaty, które będą rozlepiane w Warszawie. Wśród celów swej kampanii OPZZ wymienia przede wszystkim: - zwrócenie uwagi społeczeństwa i rządu na problem niskich płac w Polsce, - zachęcenie rządu do dialogu dotyczącego polityki płacowej, - poszerzenie wiedzy związków zawodowych i pracowników na temat różnic w wysokości płac w Polsce i pozostałych krajach Unii Europejskiej. W toku prowadzonej kampanii OPZZ ma również udzielać wsparcia związkom zawodowym w toczących się negocjacjach płacowych. Druga centrala związkowa NSZZ „Solidarność” w swej akcji lansującej wzrost wynagrodzeń streszcza ten problem mniej zagadkowo niż OPZZ – „Niskie płace barierą rozwoju Polski”. W przekonaniu działaczy „Solidarności” utrzymujące się w dłuższym okresie niskie płace mogą mieć negatywny wpływ na funkcjonowanie gospodarki. Już obecnie w niektórych zawodach brak wykwalifikowanych pracowników. Ci ostatni bowiem wybierają lepiej płatną pracę poza granicami kraju. Nie tylko jednak niskie wynagrodzenia skłaniają Polaków do wyjazdu za granicę. W opinii związkowców równie zniechęcający do pozostania w kraju jest czas, na jaki są zawierane umowy o pracę. Postulaty NSZZ „Solidarność” w toku obecnej kampanii sprowadzają się więc do kwestii podniesienia płac oraz wydłużenia okresu obowiązywania umów o pracę. Jednak w czasie spotkania z premierem związkowcy zwrócili również uwagę na inne negatywne zjawiska obserwowane na rynku pracy. Wśród nich wymienili np. brak szkoleń dla pracowników, czy tzw. fikcję samozatrudnienia, oznaczającą świadczenie pracy na rzecz jednego pracodawcy przez jednoosobową firmę. Reagując na zgłaszane przez przedstawicieli „Solidarności” postulaty premier Jarosław Kaczyński zapewnił, iż rząd będzie realizował politykę solidarności społecznej i dodał, że we wszystkich instrukcjach, jakie są przygotowywane dla ministrów jest punkt o dialogu społecznym. Zdaje się jednak, że nadinterpretacją byłoby uznanie, iż deklaracja premiera przyniesie wymierne skutki. Zbyt absorbujące dla rządzących są obecnie problemy dotyczące spójności oraz trwałości gabinetu koalicyjnego. Na koncentrowanie się na realizacji zapowiedzi wyborczych – m. in. budowaniu solidarnego państwa – brakuje zwyczajnie czasu. Komentarz Frustracja pracowników związana z wysokością płac w Polsce rośnie wprost proporcjonalnie do liczby ofert legalnej pracy za granicą, z której mogą korzystać polscy robotnicy. Parafrazując słowa lidera opozycji Donalda Tuska, który zasugerował, iż Wielka Brytania otwierając swój rynek pracy dla obywateli nowych krajów Unii Europejskiej zrobiła więcej dla redukcji polskiego bezrobocia niż polski rząd, można powiedzieć, iż Wielka Brytania zrobiła więcej niż polscy związkowcy na rzecz wzrostu płac w Polsce. Okazuje się bowiem, że wynagrodzenia zaczynają w Polsce rosnąć, a wzrost ten jest szczególnie wyraźny w branżach dotkniętych deficytem pracowników. Może w takim razie to mechanizmy rynkowe staną się czynnikiem decydującym o wzroście płac realnych. Natomiast związki zawodowe, które obecnie przystąpiły do ofensywy będą mogły pozytywne zmiany zapisać na swoje konto. Nie znaczy to wszak, iż należy dyskredytować znaczenie akcji podjętych przez struktury związkowe. Warto jedynie pamiętać, iż pożądany efekt w postaci wyższych zarobków będzie pochodną zespołu czynników, a nie pojedynczych akcji związkowców.