Pobierz

Transkrypt

Pobierz
Numer 4–5
kwiecień–maj 2012 Rocznik LXVII
Stolica Apostolska
30.
Orędzie Ojca Świętego Benedykta XVI
na XXVII Światowy Dzień Młodzieży [2012]
„Radujcie się zawsze w Panu!” (Flp 4, 4)
Drodzy młodzi!
Z radością znów zwracam się do was z okazji XXVII Światowego
Dnia Młodzieży. W moim sercu żyje wspomnienie spotkania w Madrycie w sierpniu ubiegłego roku. Był to niezwykły czas łaski, w którym Pan
pobłogosławił obecną tam młodzież, przybyłą z całego świata. Dziękuję Bogu za liczne owoce, jakie dzięki Niemu rodziły się w tych dniach
i które niewątpliwie w przyszłości będą się mnożyły w życiu młodych
i ich wspólnot. Teraz nasza uwaga zwrócona jest już ku kolejnemu spotkaniu, w Rio de Janeiro w 2013 r., którego temat będzie brzmiał: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody” (por. Mt 28, 19).
137
W tym roku tematem Światowego Dnia Młodzieży jest wezwanie
św. Pawła z Listu do Filipian: „Radujcie się zawsze w Panu!” (Flp 4, 4).
Radość rzeczywiście jest centralnym elementem doświadczenia chrześcijańskiego. Także podczas każdego Światowego Dnia Młodzieży doświadczamy głębokiej radości, radości z tego, że jesteśmy wspólnotą,
radości z tego, że jesteśmy chrześcijanami, radości wiary. Jest to jedna
z cech tych spotkań. Widzimy też, jak wielką siłę przyciągania ma owa
radość: w świecie, w którym często panuje smutek i niepewność, jest ona
ważnym świadectwem piękna i niezawodności wiary chrześcijańskiej.
Powołaniem Kościoła jest nieść światu radość, radość prawdziwą
i trwałą, tę, którą aniołowie zwiastowali pasterzom z Betlejem w noc narodzin Jezusa (por. Łk 2, 10); Bóg nie tylko mówił, nie tylko dokonał cudownych znaków w dziejach człowieka, Bóg tak bardzo się zbliżył, że stał
się jednym z nas i przeszedł wszystkie etapy życia człowieka. W obecnej
trudnej sytuacji bardzo wielu młodych ludzi wokół was ogromnie potrzebuje usłyszeć, że orędzie chrześcijańskie jest orędziem radości i nadziei!
Chciałbym więc zastanowić się wraz z wami nad tą radością, nad tym,
jak ją znaleźć, abyście mogli nią żyć coraz głębiej i głosić ją tym, którzy was otaczają.
Nasze serce jest stworzone do radości
Dążenie do radości jest wypisane w ludzkim wnętrzu. Bardziej niż
natychmiastowych i przelotnych satysfakcji nasze serce poszukuje głębokiej radości, pełnej i trwałej, która mogłaby nadać „smak” naszemu
życiu. Odnosi się to zwłaszcza do was, bo młodość jest okresem nieustannego odkrywania życia, świata, innych i samych siebie. Jest to czas
otwarcia się ku przyszłości i wielkiego pragnienia szczęścia, przyjaźni,
dzielenia się i prawdy, czas, w którym kierują nami wielkie ideały i snujemy wielkie plany.
Każdy dzień pełen jest niezliczonych prostych radości, które są darem
Pana: radości życia, radości z piękna przyrody, radości z dobrze wykonanej pracy, radości, jaką daje służenie innym, radości szczerej i czystej
miłości. A jeśli popatrzymy uważnie, dostrzeżemy wiele innych powodów do radości: są nimi piękne chwile życia rodzinnego, odwzajemniana
przyjaźń, odkrycie swoich talentów i sukcesy, uznanie ze strony innych,
zdolność wyrażania siebie i świadomość, że jesteśmy rozumiani, że jesteśmy użyteczni dla innych. Radość z uczenia się nowych rzeczy, od138
krywania nowych wymiarów poprzez podróże i spotkania, możliwości
snucia planów na przyszłość. Także przeżycie, jakim jest czytanie dzieła literackiego, podziwianie arcydzieła sztuki, słuchanie i wykonywanie
muzyki lub oglądanie filmu może w nas wzbudzić prawdziwą radość.
Każdego dnia napotykamy jednak wiele trudności i w głębi serca tak
bardzo niepokoimy się o przyszłość, że możemy się zastanawiać, czy
pełna i trwała radość, do której dążymy, nie jest iluzją i ucieczką od rzeczywistości. Wielu ludzi młodych zadaje sobie pytanie: Czy naprawdę
możliwa jest dziś pełna radość? To poszukiwanie radości może odbywać się różnymi drogami, a wiele z nich jest błędnych albo co najmniej
niebezpiecznych. Jak odróżnić to, co daje radość prawdziwą i trwałą, od
natychmiastowych i złudnych przyjemności? Jak znaleźć w życiu prawdziwą, trwałą radość, która nie opuszcza nas nawet w trudnych chwilach?
Bóg jest źródłem prawdziwej radości
W istocie prawdziwe radości, zarówno małe, powszednie, jak i wielkie
życiowe radości, mają swe źródło w Bogu, nawet jeśli tego nie widać na
pierwszy rzut oka, ponieważ Bóg jest komunią wiecznej miłości, nieskończoną radością, która nie jest zamknięta w sobie, ale rozprzestrzenia się,
aby objąć tych wszystkich, których miłuje Bóg i którzy Go miłują. Bóg
stworzył nas na swoje podobieństwo z miłości i po to, by obdarzyć nas
swoją miłością, by napełnić nas swoją obecnością i łaską. Bóg pragnie,
abyśmy stali się uczestnikami Jego boskiej i wiecznej radości, poprzez
odkrycie, że najgłębszy sens i wartość naszego życia polega na tym, że
jesteśmy akceptowani, przyjęci i umiłowani przez Niego, nie w sposób
niedoskonały, jak bywa z akceptacją przez ludzi; akceptacja przez Boga
jest bezwarunkowa: jestem chciany, mam miejsce w świecie i w historii,
jestem w indywidualny sposób kochany przez Boga. A jeśli Bóg mnie
akceptuje, kocha mnie, a ja jestem o tym w pełni przeświadczony, wiem
jasno i na pewno: dobrze, że jestem, że istnieję.
Ta nieskończona miłość Boga do każdego z nas przejawia się w pełni w Jezusie Chrystusie. W Nim znajduje się radość, której poszukujemy. W Ewangelii widzimy, że wydarzenia u początku ziemskiego życia
Jezusa znaczy radość. Kiedy archanioł Gabriel zwiastuje Maryi Pannie, że zostanie Matką Zbawiciela, jego pierwszym słowem jest: „Raduj
się!” (Łk 1, 28). Po narodzinach Jezusa anioł Pański mówi do pasterzy:
„Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego naro139
du: dziś bowiem w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym
jest Mesjasz, Pan” (Łk 2, 10-11). Mędrcy, którzy szukali Dzieciątka, „gdy
ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali” (Mt 2, 10). Powodem tej radości
jest więc bliskość Boga, który stał się jednym z nas. To właśnie miał na
myśli św. Paweł, kiedy pisał do chrześcijan w Filippi: „Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się! Niech będzie znana
wszystkim ludziom wasza wyrozumiała łagodność: Pan jest blisko!” (Flp
4, 4-5). Pierwszą przyczyną naszej radości jest bliskość Pana, który mnie
przyjmuje i mnie kocha.
Spotkanie z Jezusem zawsze rodzi wielką radość wewnętrzną. W Ewangeliach możemy to dostrzec w wielu momentach. Przypomnijmy wizytę Jezusa u Zacheusza, nieuczciwego celnika, publicznego grzesznika,
któremu Jezus mówi: „Dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”. A Zacheusz – pisze św. Łukasz – „przyjął Go rozradowany” (Łk 19, 5-6). To
jest radość ze spotkania Pana. Odczucie, że Bóg mnie miłuje, może przekształcić całe życie i przynieść zbawienie. Zacheusz postanawia zmienić
swoje życie i oddać połowę posiadanych dóbr ubogim.
W godzinie męki Jezusa miłość tę można dostrzec w całej mocy. Pod
koniec swego ziemskiego życia, na wieczerzy z przyjaciółmi Jezus mówi:
„Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości
mojej! (…) To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość
wasza była pełna” (J 15, 9. 11). Jezus chce wprowadzać swoich uczniów
i każdego z nas do pełnej radości, tej, którą On dzieli z Ojcem, aby miłość, jaką miłuje Go Ojciec, była w nas (por. J 17, 26). Radość chrześcijańska jest otwarciem się na tę miłość Boga i przynależnością do Niego.
Ewangelie opowiadają, że Maria Magdalena i inne kobiety poszły odwiedzić grób, gdzie Jezus został złożony po swej śmierci, a anioł przekazał
im szokującą wiadomość, że On zmartwychwstał. Wówczas pospiesznie
odeszły od grobu – jak pisze Ewangelista – „z bojaźnią i wielką radością”
i pobiegły przekazać dobrą wiadomość uczniom. Jezus wyszedł im naprzeciw i rzekł: „Witajcie!” (Mt 28, 8-9). Została im dana radość zbawienia: Chrystus żyje, jest Tym, który zwyciężył zło, grzech i śmierć. Jest
obecny wśród nas jako Zmartwychwstały, aż do końca świata (por. Mt
28, 20). Zło nie ma w naszym życiu ostatniego słowa, ale wiara w Chrystusa Zbawiciela mówi nam, że zwycięża Boża miłość.
Ta głęboka radość jest owocem Ducha Świętego, który sprawia, że
stajemy się dziećmi Bożymi, zdolnymi żyć i cieszyć się Jego dobrocią,
140
zwracać się do Niego słowem: „Abba ”, Ojcze (por. Rz 8, 15). Radość
jest oznaką Jego obecności i działania w nas.
Zachowywanie w sercu chrześcijańskiej radości
Zadajemy sobie teraz pytanie: Jak otrzymać i zachować ten dar głębokiej radości, radości duchowej? Psalm mówi: „Raduj się w Panu, a On
spełni pragnienia twego serca” (Ps 37, 4). A Jezus mówi, że „królestwo
niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien
człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co
miał, i kupił tę rolę” (Mt 13, 44). Znalezienie i zachowanie duchowej radości jest owocem spotkania z Panem, który prosi nas, byśmy szli za Nim,
dokonali decydującego wyboru i wszystko postawili na Niego. Drodzy
młodzi, nie bójcie się, że narazicie całe wasze życie, czyniąc miejsce dla
Jezusa Chrystusa i Jego Ewangelii. Jest to droga do znalezienia wewnętrznego pokoju i prawdziwego szczęścia. Jest to droga do życia w pełni jako dzieci Boże, stworzone na Jego obraz i podobieństwo.
Szukanie radości w Panu: radość jest owocem wiary, jest rozpoznawaniem co dzień Jego obecności, Jego przyjaźni: „Pan jest blisko” (Flp
4, 5). Polega ona na złożeniu w Nim naszej ufności, na wzrastaniu w poznaniu i miłowaniu Go. Pomoże nam w tym i pobudzi do tego Rok Wiary, który rozpoczniemy za kilka miesięcy. Drodzy przyjaciele, uczcie się
dostrzegać, jak Bóg działa w waszym życiu, i odnajdujcie Go, ukrytego
w wydarzeniach dnia powszedniego. Wierzcie, że On jest zawsze wierny
przymierzu, jakie zawarł z wami w dniu waszego chrztu. Wiedzcie, że
On was nigdy nie opuści. Często kierujcie ku Niemu swój wzrok. Oddał
swe życie na krzyżu, bo was kocha. Kontemplacja tak wielkiej miłości
napełnia nasze serca nadzieją i radością, których nic nie może zniszczyć.
Chrześcijanin nigdy nie może być smutny, bo spotkał Chrystusa, który
oddał za niego swoje życie.
Poszukiwanie Pana, spotkanie Go w życiu oznacza także przyjęcie
Jego Słowa, które jest radością serca. Prorok Jeremiasz pisze: „Ilekroć
otrzymywałem Twoje słowa, chłonąłem je, a Twoje słowo stawało się dla
mnie rozkoszą i radością serca mego” (Jr 15, 16). Uczcie się czytać i rozważać Pismo Święte. Znajdziecie w nim odpowiedź na wasze najgłębsze
pytania o prawdę, jakie rodzą się w waszych sercach i umysłach. Słowo Boże pozwala odkryć cuda, jakich Bóg dokonał w historii człowieka, i otwiera nas, pełnych radości, na chwałę i uwielbienie: „Przyjdźcie,
141
radośnie śpiewajmy Panu, (…) uwielbiajmy, (…) zegnijmy kolana przed
Panem, który nas stworzył” (Ps 95, 1. 6).
Szczególnym miejscem wyrażania radości, którą Kościół czerpie
od Pana i przekazuje światu, jest liturgia. W każdą niedzielę wspólnota
chrześcijańska upamiętnia w Eucharystii centralną tajemnicę zbawienia:
śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Jest to dla każdego ucznia Pana
bardzo ważna chwila, ponieważ uobecnia Jego ofiarę miłości. Niedziela jest dniem, w którym spotykamy Chrystusa zmartwychwstałego, słuchamy Jego słowa, posilamy się Jego Ciałem i Krwią. Psalm mówi: „Oto
dzień, który Pan uczynił, radujmy się nim i weselmy! (Ps 118, 24). Podczas Wigilii Paschalnej Kościół śpiewa Exultet, hymn radości ze zwycięstwa Jezusa Chrystusa nad grzechem i śmiercią: „Weselcie się już,
zastępy Aniołów (…). Raduj się, ziemio, opromieniona tak niezmiernym
blaskiem (…). Ta zaś świątynia niechaj zabrzmi potężnym śpiewem całego ludu”. Radość chrześcijańska rodzi się ze świadomości, że jesteśmy
kochani przez Boga, który stał się człowiekiem, dał swoje życie za nas
i zwyciężył zło i śmierć; jest życiem miłością do Niego. Św. Teresa od
Dzieciątka Jezus, młoda karmelitanka, napisała: „Jezu, moją radością jest
kochać Ciebie!” (P 45, 21 stycznia 1897 r., Op. Compl., s. 708).
Radość miłości
Drodzy przyjaciele, radość jest ściśle związana z miłością. Są one nierozłącznymi darami Ducha Świętego (por. Ga 5, 23). Miłość daje radość,
a radość jest formą miłości. Bł. Matka Teresa z Kalkuty, nawiązując do
słów Jezusa: „Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu” (Dz 20,
35), mawiała: „Radość jest siecią miłości do łowienia dusz. Bóg miłuje tych,
którzy dają z radością. A ten, kto daje z radością, daje więcej”. Jak napisał
sługa Boży Paweł VI: „W Bogu wszystko jest radością, ponieważ wszystko jest darem” (adhortacja apostolska Gaudete in Domino, 9 maja 1975 r.).
Myśląc o różnych dziedzinach życia, chciałbym wam powiedzieć,
że miłość oznacza stałość, wierność, wywiązywanie się ze zobowiązań. Dotyczy to przede wszystkim przyjaźni. Nasi przyjaciele oczekują
od nas uczciwości, lojalności, wierności, bo prawdziwa miłość jest wytrwała, zwłaszcza i przede wszystkim pośród trudności. To samo można
powiedzieć o waszej pracy, studiach i posługach, które pełnicie. Wierność i wytrwałość w czynieniu dobra przynosi radość, choć nie zawsze
jest ona natychmiastowa.
142
Jeśli mamy poznać radość płynącą z miłości, musimy być także wielkoduszni. Nie możemy zadowalać się dawaniem jak najmniej. Musimy
w pełni angażować się w życie, zwracając szczególną uwagę na najbardziej
potrzebujących. Świat potrzebuje ludzi kompetentnych i wielkodusznych,
którzy będą służyć dobru wspólnemu. Poważnie traktujcie studia. Rozwijajcie swoje talenty i już teraz wykorzystujcie je w służbie bliźniemu.
Starajcie się znaleźć sposób, by społeczeństwo stawało się bardziej sprawiedliwe i ludzkie, tam gdzie jesteście. Niech całym waszym życiem kieruje
duch służby, a nie dążenie do władzy, sukcesu materialnego i pieniędzy.
W związku z wielkodusznością nie mogę pominąć pewnej szczególnej
radości. Jest nią radość, którą się odczuwa odpowiadając na powołanie,
by oddać całe życie Panu. Drodzy młodzi, nie lękajcie się, jeśli Chrystus
powołuje was do życia zakonnego, monastycznego lub misyjnego czy też
do kapłaństwa. Bądźcie pewni, że On napełnia radością tych wszystkich,
którzy oddając Mu życie w taki sposób, odpowiadają na Jego zaproszenie,
aby wszystko porzucić, aby z Nim być i poświęcić się niepodzielonym
sercem służbie innym. Podobnie Bóg obdarza wielką radością mężczyzn
i kobiety, którzy oddają się sobie całkowicie w małżeństwie, aby budować
rodzinę i stać się znakiem miłości Chrystusa do Jego Kościoła.
Chciałbym przypomnieć trzeci element, pozwalający osiągnąć radość
miłości: rozwijanie w waszym życiu i życiu waszych wspólnot braterskiej komunii. Istnieje ścisły związek między komunią i radością. To nie
przypadek, że św. Paweł pisze swoje wezwanie w liczbie mnogiej – nie
zwraca się do każdego z osobna, ale mówi: „Radujcie się zawsze w Panu!” (Flp 4, 4). Tylko razem, żyjąc w braterskiej wspólnocie, możemy doświadczyć tej radości. Księga Dziejów Apostolskich tak opisuje pierwszą
wspólnotę chrześcijańską: „łamiąc chleb po domach, spożywali posiłek
w radości i prostocie serca” (Dz 2, 46). Wy także dołóżcie wszelkich starań, aby wspólnoty chrześcijańskie były uprzywilejowanymi miejscami
dzielenia się, szacunku i wzajemnej troski.
Radość nawrócenia
Drodzy przyjaciele, aby żyć prawdziwą radością, trzeba też wyodrębnić pokusy, które ją oddalają. Pod wpływem współczesnej kultury często
poszukuje się celów, rezultatów i przyjemności, które można osiągnąć
natychmiast, co nagradza bardziej niestałość niż wytrwałość w wysiłku
i dotrzymywanie zobowiązań. Przesłania, które otrzymujecie, popychają
143
was do przyjęcia logiki konsumpcji, obiecującej fałszywe szczęście. Doświadczenie pokazuje, że posiadanie i szczęście nie idą w parze. Wiele
osób, otoczonych obfitością dóbr materialnych, często nęka rozpacz, smutek i poczucie pustki. Aby trwać w radości, mamy żyć w miłości i prawdzie, żyć w Bogu.
Bóg pragnie, abyśmy byli szczęśliwi. Dlatego dał nam konkretne wskazania na drogę naszego życia: przykazania. Jeśli będziemy ich przestrzegać, odnajdziemy drogę do życia i szczęścia. Na pierwszy rzut oka może
się nam wydawać, że stanowią one zbiór zakazów i niemal przeszkodę
dla naszej wolności, jeśli jednak rozważymy je uważniej, w świetle orędzia Chrystusa, dostrzeżemy, że są one zbiorem istotnych i cennych zasad, które prowadzą do szczęśliwego życia, zgodnie z Bożym planem.
Jakże często widzimy bowiem, że budowanie życia bez Boga i wbrew Jego woli przynosi rozczarowanie, smutek, poczucie klęski. Doświadczenie
grzechu, który jest odmową naśladowania Go, znieważeniem Jego przyjaźni, napełnia nasze serca mrokiem.
Niekiedy droga chrześcijanina nie jest łatwa, a wierność Bożej miłości napotyka przeszkody bądź dochodzi do upadków, ale Bóg w swoim
miłosierdziu nie opuszcza nas i zawsze daje nam możliwość, aby do Niego powrócić, aby się z Nim pojednać, aby doświadczyć radości Jego miłości, która przebacza i przyjmuje na nowo.
Drodzy młodzi, często korzystajcie z sakramentu pokuty i pojednania!
Jest to sakrament odnalezionej radości. Proście Ducha Świętego o światło potrzebne do tego, by uznać swój grzech i prosić Boga o przebaczenie. Przystępujcie do tego sakramentu regularnie, z pogodą i zaufaniem.
Pan zawsze otworzy wam swe ramiona. Oczyści was i wprowadzi do swej
radości: jest bowiem w niebie radość nawet z jednego grzesznika, który
się nawraca (por. Łk 15, 7).
Radość w chwilach próby
Na koniec może jednak pozostać w naszych sercach pytanie, czy naprawdę jest możliwe życie z radością pośród tak wielu doświadczeń
życiowych, zwłaszcza tych najbardziej bolesnych i tajemniczych, czy
rzeczywiście naśladowanie Pana, zaufanie Mu zawsze daje szczęście.
Odpowiedź możemy znaleźć w niektórych doświadczeniach ludzi
młodych, takich jak wy, którzy znaleźli w Chrystusie światło, dające siłę i nadzieję nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Bł. Piotr Jerzy Frassa144
ti (1901–1925) w swoim krótkim życiu przeżył wiele prób, a jedna z nich,
która dotyczyła jego życia uczuciowego, głęboko go zraniła. Wtedy właśnie napisał do siostry: „Pytasz mnie, czy jestem wesoły: czyż mógłbym
nie być? Dopóki wiara daje mi siłę, zawsze będę wesoły! Żaden katolik
nie może nie być wesoły… Cel, dla którego jesteśmy stworzeni, wskazuje nam droga usłana wprawdzie wieloma cierniami, ale nie smutna: jest
ona radością nawet poprzez boleści” (List do siostry Luciany, Turyn, 14
lutego 1925 r.). Stawiając błogosławionego Piotra Jerzego za wzór, bł.
Jan Paweł II opisał go jako „młodzieńca przepełnionego radością, radością, która przezwyciężała także wszystkie trudności jego życia” (Przemówienie do młodzieży, Turyn, 13 kwietnia 1980 r.).
Bliższa nam w czasie, niedawno beatyfikowana młoda dziewczyna
Klara Badano (1971–1990) doświadczyła, że ból może być przekształcony przez miłość i w tajemniczy sposób przeniknięty radością. W wieku 18 lat, w czasie, gdy choroba nowotworowa była szczególnie bolesna,
Klara modliła się do Ducha Świętego za młodzież ze swego ruchu. Modliła się nie tylko o swoje wyzdrowienie, prosiła też Boga, by oświecił
swym Duchem wszystkich ludzi młodych, by obdarzył ich mądrością
i światłem: „Była to właśnie chwila obecności Boga: bardzo cierpiałam fizycznie, ale dusza śpiewała” (List do Chiary Lubich, Sassello, 20
grudnia 1989 r.). Sekretem jej pokoju i radości była pełna ufność w Panu
oraz akceptacja choroby także jako tajemniczego wyrazu Jego woli dla
jej dobra i dla dobra wszystkich. Często powtarzała: „Jeśli Ty, Jezu, tego chcesz, chcę także i ja”.
Są to dwa proste świadectwa pośród wielu innych, pokazujące, że
prawdziwy chrześcijanin nie jest nigdy smutny i zrozpaczony, także w obliczu najtrudniejszych doświadczeń, i że chrześcijańska radość nie jest
ucieczką od rzeczywistości, ale nadprzyrodzoną siłą, która pomaga mierzyć się z codziennymi trudnościami i pośród nich żyć. Wiemy, że Chrystus ukrzyżowany i zmartwychwstały jest z nami, jest zawsze wiernym
przyjacielem. Kiedy uczestniczymy w Jego cierpieniach, uczestniczymy
także w Jego chwale. Z Nim i w Nim cierpienie przekształca się w miłość. I tu znajdujemy radość (por. Kol 1, 24).
Świadkowie radości
Drodzy przyjaciele, na zakończenie chciałbym zachęcić was, abyście
byli misjonarzami radości. Nie możemy być szczęśliwi, jeśli inni nie są
145
szczęśliwi. Radością trzeba więc dzielić się z innymi. Idźcie i powiedzcie
innym młodym ludziom o swojej radości z odnalezienia cennego skarbu, którym jest sam Jezus. Nie możemy zatrzymywać dla siebie radości
wiary: aby w nas pozostała, musimy przekazywać ją innym. Św. Jan powiedział: „Cośmy ujrzeli i usłyszeli, oznajmiamy (…) wam, abyście i wy
mieli współuczestnictwo z nami. (…) Piszemy to w tym celu, aby nasza
radość była pełna” (1 J 1, 3-4).
Niekiedy chrześcijaństwo jest przedstawiane jako wizja życia, która
ogranicza naszą wolność, sprzeciwia się naszym pragnieniom szczęścia
i radości. Ale jest to dalekie od prawdy! Chrześcijanie są ludźmi naprawdę szczęśliwymi, bo wiedzą, że nigdy nie są sami. Wiedzą, że są zawsze
w rękach Boga. Przede wszystkim do was, młodzi uczniowie Chrystusa,
należy pokazywanie światu, że wiara przynosi radość i prawdziwe, pełne
i trwałe szczęście. Jeśli zaś chrześcijański styl życia wydaje się czasem
ponury i nudny, powinniście jako pierwsi ukazywać radosne i szczęśliwe oblicze wiary. Ewangelia jest „dobrą nowiną”, że Bóg nas kocha i że
każdy z nas jest dla Niego ważny. Pokazujcie światu, że właśnie tak jest!
Bądźcie więc pełnymi zapału misjonarzami nowej ewangelizacji! Nieście tym, którzy cierpią, tym, którzy poszukują, radość, jaką pragnie dać
Jezus. Wnoście ją do waszych rodzin, szkół i uniwersytetów, do miejsc
pracy i grup przyjaciół, tam, gdzie mieszkacie. Zobaczycie, że jest ona
zaraźliwa. I otrzymacie stokroć więcej: radość zbawienia dla siebie i radość, jaką daje obserwowanie miłosierdzia Boga, działającego w ludzkich
sercach. W dniu waszego ostatecznego spotkania z Panem usłyszycie od
Niego: „Dobrze, sługo dobry i wierny! (…) wejdź do radości twego pana!” (Mt 25, 21).
Niech wam na tej drodze towarzyszy Najświętsza Maryja Panna. Przyjęła ona Pana w swym łonie i wyraziła to w pieśni uwielbienia i radości,
Magnificat: „Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy” (Łk 1, 46-47). Maryja odpowiedziała w pełni na miłość Boga, poświęcając Mu swoje życie i służąc pokornie i bez reszty. Nazywana
jest „Przyczyną naszej radości”, ponieważ dała nam Jezusa. Niech Ona
prowadzi was do tej radości, której nikt nie może wam odebrać!
Watykan, 15 marca 2012 r.
Benedykt XVI, papież
Źródło: „L’Osservatore Romano” (wyd. pol.) 33 (2012), nr 5, s. 9–13.
146
31.
Orędzie Wielkanocne Urbi et Orbi 2012
Ojca Świętego Benedykta XVI
Płomyk w ciemnościach nocy
Drodzy bracia i siostry w Rzymie i na całym świecie!
„Surrexit Christus, spes mea – Zmartwychwstał Chrystus, moja nadzieja” (Sekwencja paschalna).
Niech do każdego z was dotrze radosny głos Kościoła wraz ze słowami, które starożytny hymn wkłada w usta Marii Magdaleny, która pierwsza spotkała zmartwychwstałego Jezusa w poranek wielkanocny. Pobiegła
do innych uczniów i ze ściśniętym gardłem powiedziała im: „Widziałam
Pana!” (J 20, 18). Także my, którzy przeszliśmy przez pustynię Wielkiego Postu i bolesne dni męki Pańskiej, wznosimy dziś okrzyk zwycięstwa:
„Zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychwstał!”.
Każdy chrześcijanin przeżywa na nowo doświadczenie Marii Magdaleny. Jest to spotkanie zmieniające życie – spotkanie z wyjątkowym
Człowiekiem, który pozwala nam doświadczyć całej dobroci i prawdy
Boga, który nas uwalnia od zła, nie w sposób powierzchowny, chwilowy, ale wyzwala nas z niego radykalnie, całkowicie uzdrawia i przywraca
nam godność. Dlatego Maria Magdalena nazywa Jezusa „moją nadzieją”: bo to On ją odrodził, dał jej nową przyszłość, dobre życie, wolne od
zła. „Chrystus, moja nadzieja” oznacza, że każde moje pragnienie dobra
w Nim znajduje możliwość urzeczywistnienia: z Nim mogę ufać, że moje życie będzie dobre i pełne, wieczne, bo sam Bóg stał się tak bliski, że
przyjął nasze człowieczeństwo.
Jednak Maria Magdalena, podobnie jak inni uczniowie, musiała widzieć, jak Jezus był odrzucony przez przywódców ludu, pojmany, biczowany, skazany na śmierć i ukrzyżowany. Musiał być nie do zniesienia widok,
jak uosobiona Dobroć została poddana ludzkiej niegodziwości, Prawda była wyszydzona przez kłamstwo, Miłosierdzie znieważone przez zemstę.
Wydawało się, że śmierć Jezusa niweczyła nadzieję tych, którzy Mu zaufali. Jednak ta wiara nigdy całkiem nie zanikła: szczególnie w sercu Maryi Panny, Matki Jezusa, płomień nadal świecił jasno nawet w ciemności
147
nocy. Nadzieja na tym świecie nie może nie liczyć się z zawziętością zła.
Przeszkodą jest nie tylko mur śmierci, ale jeszcze bardziej ostre ukłucia
zawiści i pychy, fałszu i przemocy. Jezus przeszedł przez tę śmiertelną intrygę, aby nam otworzyć przejście do królestwa życia. Była chwila, kiedy Jezus zdawał się pokonany: ciemności ogarnęły ziemię, było całkowite
milczenie Boga, a nadzieja była słowem, które wydawało się już daremne.
I oto w dzień po szabacie o świcie zastają grób pusty. Następnie Jezus
ukazuje się Marii Magdalenie, innym kobietom, uczniom. Wiara odradza się bardziej żywa i silniejsza niż kiedykolwiek, teraz niezwyciężona, ponieważ budowana na decydującym doświadczeniu: „Śmierć zwarła
się z życiem i w boju, o dziwy, choć poległ Wódz życia, króluje dziś żywy”. Znaki zmartwychwstania świadczą o zwycięstwie życia nad śmiercią, miłości nad nienawiścią, miłosierdzia nad zemstą: „Żywego już Pana
widziałam grób pusty i świadków anielskich, i odzież, i chusty”.
Drodzy bracia i siostry! Jeśli Jezus zmartwychwstał, to wówczas –
i tylko wówczas – wydarzyło się coś naprawdę nowego, co zmienia sytuację człowieka i świata. Tak więc On, Jezus, jest kimś, komu możemy
absolutnie zaufać, i nie tylko ufać w Jego orędzie, ale właśnie Jemu samemu, ponieważ Zmartwychwstały nie należy do przeszłości, ale jest obecny dzisiaj, żyje. Chrystus jest nadzieją i pociechą zwłaszcza dla wspólnot
chrześcijańskich, które w sposób szczególny są doświadczane z powodu
swej wiary przez dyskryminacje i prześladowania. Jest On obecny jako
siła nadziei poprzez swój Kościół, bliski każdej sytuacji ludzkiego cierpienia i niesprawiedliwości.
Niech zmartwychwstały Chrystus da nadzieję Bliskiemu Wschodowi,
aby wszystkie grupy etniczne, kulturowe i religijne tego regionu współpracowały dla wspólnego dobra i poszanowania praw człowieka. Zwłaszcza w Syrii niech ustanie przelew krwi i niech zostanie bezzwłocznie
podjęta droga szacunku, dialogu i pojednania, jak tego pragnie również
wspólnota międzynarodowa. Niech liczni uchodźcy pochodzący z tego
kraju i potrzebujący pomocy humanitarnej spotkają się z przyjęciem i solidarnością, które mogą łagodzić ich bolesne cierpienia. Niech paschalne
zwycięstwo doda otuchy narodowi irackiemu, by nie szczędził wysiłków
na drodze do stabilności i rozwoju. Niech w Ziemi Świętej Izraelczycy
i Palestyńczycy odważnie wznowią proces pokojowy.
Niech Pan, który zwyciężył zło i śmierć, wspiera wspólnoty chrześcijańskie na kontynencie afrykańskim, niech obdarzy je nadzieją, by
148
stawiały czoło trudnościom, niech uczyni je wprowadzającymi pokój
i twórcami rozwoju społeczeństw, do których należą.
Niech zmartwychwstały Jezus umacnia cierpiącą ludność Rogu Afryki i sprzyja jej pojednaniu; niech dopomoże regionowi Wielkich Jezior,
Sudanowi i Sudanowi Południowemu, obdarzając ich mieszkańców siłą
przebaczenia. Niech chwalebny Chrystus da pokój i stabilność przeżywającemu trudne chwile polityczne Mali. Nigerii, która w ostatnim czasie była terenem krwawych ataków terrorystycznych, niech wielkanocna
radość da siły niezbędne do podjęcia na nowo budowy społeczeństwa pokojowego, szanującego wolność religijną wszystkich obywateli.
Wesołych Świąt dla wszystkich!
Watykan, 8 marca 2012 r.
Benedykt XVI, papież
Źródło: „L’Osservatore Romano” (wyd. pol.) 33 (2012), nr 5, s. 21–22.
32.
Orędzie Ojca Świętego Benedykta XVI
na XLIX Światowy Dzień Modlitw o Powołania
Powołania darem miłości Boga
Drodzy bracia i siostry!
xlix Światowy Dzień Modlitw o Powołania, który będzie obchodzony 29 kwietnia 2012 r., w czwartą Niedzielę Wielkanocną, zachęca do refleksji na temat: „Powołania darem miłości Boga”.
Źródłem każdego doskonałego daru jest Bóg Miłość – Deus caritas
est: „kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim” (1 J 4, 16). Pismo Święte opowiada historię tego pierwotnego związku Boga z ludzkością, który poprzedza dzieło stworzenia. Św. Paweł, pisząc do chrześcijan
w Efezie, kieruje hymn wdzięczności i chwały do Ojca, który na przestrzeni wieków z nieskończoną dobrocią realizuje swój powszechny plan
zbawienia, będący planem miłości. Apostoł stwierdza, że w swoim Synu
149
Jezusie Ojciec „wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci
i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości” (Ef 1, 4) Bóg umiłował nas,
zanim jeszcze zaczęliśmy istnieć! Powodowany wyłącznie swoją bezwarunkową miłością, Bóg stworzył nas z niczego (por. 2 Mch 7, 28), aby doprowadzić nas do pełnej jedności z sobą.
Psalmista, patrząc ze zdumieniem na dzieło opatrzności Bożej, woła: „Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców, / księżyc i gwiazdy,
któreś Ty utwierdził: / czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, / i czym
– syn człowieczy, że się nim zajmujesz?” (Ps 8, 4-5). Głęboka prawda
o naszym życiu kryje się więc w tej zaskakującej tajemnicy: każde stworzenie, a w szczególności każda osoba ludzka jest owocem myśli i aktu miłości Boga, miłości nieskończonej, wiernej, wiecznej (por. Jr 31, 3).
Odkrycie tej rzeczywistości jest tym, co dogłębnie przemienia nasze życie. W słynnym fragmencie Wyznań św. Augustyn w bardzo sugestywny
sposób opisuje swoje odkrycie Boga jako najwyższego Piękna i największej Miłości, Boga, który zawsze z nim był i na którego wreszcie otworzył
swój umysł i swoje serce, aby doznać przemiany: „Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna, a tak nowa, późno Cię umiłowałem. W głębi
duszy byłaś, a ja się po świecie błąkałem i tam szukałem Ciebie, bezładnie chwytając rzeczy piękne, które stworzyłaś. Ze mną byłaś, a ja nie
byłem z Tobą. One mnie więziły z dala od Ciebie – rzeczy, które by nie
istniały, gdyby w Tobie nie były. Zawołałaś, krzyknęłaś, rozdarłaś głuchotę moją. Zabłysnęłaś, zajaśniałaś jak błyskawica, rozświetliłaś ślepotę
moją. Rozlałaś woń, odetchnąłem nią – i oto dyszę pragnieniem Ciebie.
Skosztowałem – i oto głodny jestem, i łaknę. Dotknęłaś mnie – i zapłonąłem tęsknotą za pokojem Twoim” (x, 27; tłum. Zygmunt Kubiak, Wydawnictwo Znak, Kraków 2007). Za pomocą tych obrazów św. Augustyn
próbuje opisać tajemnicę spotkania z Bogiem, z Jego miłością, która przemienia całą egzystencję.
Jest to miłość bez zastrzeżeń, miłość, która nas poprzedza, wspiera i wzywa na drodze życia, jej źródłem jest całkowita bezinteresowność Boga. Odnosząc się w szczególności do posługi kapłańskiej, mój
poprzednik, bł. Jan Paweł II, stwierdził, że „każdy znak posługi kapłańskiej, prowadząc ku miłości i służbie Kościołowi, pobudza jednocześnie do ciągłego wzrastania w miłości i służbie Jezusowi Chrystusowi
Głowie, Pasterzowi i Oblubieńcowi Kościoła, w miłości, która zawsze
jest odpowiedzią na wyprzedzającą, wolną i darmo daną miłość Boga
150
w Chrystusie” (Pastores dabo vobis, 25). Każde konkretne powołanie
rodzi się bowiem z inicjatywy Boga i jest dziełem miłości Boga. To On
czyni „pierwszy krok” i to nie ze względu na naszą szczególną dobroć,
lecz ze względu na obecność Jego miłości „rozlanej w sercach naszych
przez Ducha Świętego ” (Rz 5, 5).
W każdym czasie u źródła Bożego powołania jest inicjatywa nieskończonej miłości Boga, która w pełni wyraża się w Jezusie Chrystusie. Jak
napisałem w mojej pierwszej encyklice – Deus caritas est – „w rzeczywistości istnieje wiele możliwości widzenia Boga. W historii miłości,
którą opowiada nam Biblia, Bóg wychodzi nam naprzeciw, próbuje nas
zdobyć – aż do Ostatniej Wieczerzy, aż do Serca przebitego na krzyżu,
aż do objawień Zmartwychwstałego i wielkich dzieł, za pośrednictwem
których, poprzez działanie apostołów, przewodził rodzącemu się Kościołowi. Również w późniejszej historii Kościoła Pan nie był nieobecny: zawsze na nowo wychodzi nam naprzeciw – poprzez ludzi, w których
objawia swą obecność; poprzez swoje Słowo, w sakramentach, w sposób
szczególny w Eucharystii” (n. 17). Miłość Boga trwa na wieki. Bóg jest
wierny samemu sobie, „obietnicy, którą dał dla tysiąca pokoleń” (Ps 105
[104], 8). Należy zatem na nowo głosić, zwłaszcza nowym pokoleniom,
pociągające piękno tej Bożej miłości, która nas poprzedza i nam towarzyszy. To piękno jest tajemniczym bodźcem, jest motywacją, której nie
zabraknie nawet w najtrudniejszych okolicznościach.
Drodzy bracia i siostry, to na tę właśnie miłość mamy otworzyć nasze życie. Każdego dnia Jezus Chrystus wzywa nas, byśmy stawali się
doskonali w miłości Ojca (por. Mt 5, 48). Wysoka miara życia chrześcijańskiego polega bowiem na tym, by kochać „jak” Bóg. Jest to miłość,
która przejawia się jako całkowity dar z siebie: wierny i płodny. Przełożonej klasztoru w Segowii, którą martwiła dramatyczna sytuacja „zawieszenia”, w jakiej znajdował się wówczas Jan od Krzyża, święty zalecał,
by działała zgodnie z wolą Boga: „Nie myśl o niczym innym, jak tylko
o tym, że wszystko zostało zaplanowane przez Boga; tam, gdzie nie ma
miłości, wnoś miłość, a owocem stanie się miłość” (Listy, 26).
Na takim gruncie ofiary, w otwarciu na miłość Boga i jako owoc tej
miłości rodzą się i rozwijają wszystkie powołania. Wtedy gdy czerpiemy
z tego źródła w modlitwie, wytrwale korzystamy ze Słowa i sakramentów,
zwłaszcza z Eucharystii, możliwe staje się życie miłością bliźniego, w którym uczymy się dostrzegać oblicze Chrystusa Pana (por. Mt 25, 31-46).
151
Aby zilustrować nierozerwalną więź, która istnieje między tymi „dwoma
miłościami” – miłością do Boga i miłością do człowieka, wypływającymi z tego samego źródła Bożego i od tego źródła zależnymi, papież św.
Grzegorz Wielki posługuje się przykładem roślinki: „Na glebie naszego
serca (Bóg) posadził najpierw korzeń miłości do Niego, a później rozwinęła się z tego korzenia, jak korona drzewa, miłość braterska” (Moralium
Libri, sive expositio in Librum B. Job, Lib. vii, cap. 24, 28; pl 75, 780 d).
Te dwie formy jedynej miłości Bożej powinny być przeżywane ze
szczególną intensywnością i czystością serca przez osoby decydujące
się wejść na drogę, na której rozeznawane są powołania do posługi kapłańskiej i życia konsekrowanego, mają one bowiem charakter kwalifikujący. Rzeczywiście, miłość do Boga, którego kapłani i osoby zakonne
stają się widzialnymi, chociaż ciągle niedoskonałymi obrazami, jest motywacją, by odpowiedzieć na powołanie do specjalnego oddania się Panu
poprzez święcenia kapłańskie czy ślubowanie rad ewangelicznych. Stanowczość, z jaką św. Piotr odpowiada Boskiemu Mistrzowi: „Ty wiesz,
że Cię kocham” (J 21, 15), stanowi tajemnicę życia ofiarowanego i przeżytego w pełni, a przez to radosnego. Drugi konkretny wyraz miłości,
jakim jest miłość bliźnich, zwłaszcza najbardziej potrzebujących i cierpiących, jest decydującym bodźcem, który sprawia, że kapłan czy osoba
konsekrowana stają się budowniczymi jedności między ludźmi i siewcami nadziei. Więź osób konsekrowanych, a zwłaszcza kapłana, ze wspólnotą chrześcijańską ma żywotne znaczenie i staje się istotną częścią ich
horyzontu uczuciowego. Święty Proboszcz z Ars mawiał: „Kapłan nie
jest kapłanem dla siebie, jest nim dla was” (Le curé d’Ars. Sa pensée –
Son cœur, Foi Vivante, 1966, s. 100).
Drodzy bracia w biskupstwie, drodzy kapłani, diakoni, osoby konsekrowane, katecheci, współpracownicy duszpasterstwa i wy wszyscy
zaangażowani w dzieło wychowania nowych pokoleń, gorąco was zachęcam, byście z uwagą słuchali tych, którzy w waszych wspólnotach parafialnych, w stowarzyszeniach i ruchach formacyjnych odkrywają u siebie
znaki powołania do kapłaństwa czy życia konsekrowanego. To ważne,
by w Kościele były tworzone odpowiednie warunki, aby mogły się rozlegać liczne „tak”, jako wielkoduszne odpowiedzi na pełne miłości powołanie przez Boga.
Zadaniem duszpasterstwa powołań jest dawanie wskazówek umożliwiających owocne rozeznanie. Centralnym elementem jest tu miłość do
152
słowa Bożego i rosnąca znajomość Pisma Świętego, a także modlitwa
osobista i wspólnotowa, uważna i stała, pozwalająca usłyszeć Boże wezwanie pośród wielu głosów, które wypełniają codzienne życie. Niech
przede wszystkim Eucharystia będzie „życiowym centrum” każdej drogi powołaniowej. To tutaj miłość Boga dosięga nas w ofierze Chrystusa, która jest doskonałym wyrazem miłości. To w Eucharystii uczymy
się ciągle na nowo życia „wysoką miarą” miłości Boga. Słowo, modlitwa
i Eucharystia to cenne skarby, dzięki którym możemy zrozumieć piękno
życia całkowicie oddanego na służbę Królestwa.
Wyrażam nadzieję, że Kościoły lokalne, w ich różnych środowiskach,
będą się stawały „miejscem” uważnego rozeznania i głębokiej weryfikacji powołań, oferując młodym ludziom mądre i owocne towarzyszenie
duchowe. W ten sposób wspólnota chrześcijańska stanie się wyrazem miłości Boga, która strzeże każdego powołania. Ta dynamika, która spełnia
wymogi nowego przykazania miłości Jezusa, może znaleźć wymowne
i szczególne urzeczywistnienie w rodzinach chrześcijańskich. Ich miłość
jest przejawem miłości Chrystusa, który wydał samego siebie za Kościół
(por. Ef 5, 25). W rodzinach, „wspólnotach życia i miłości” (Gaudium
et spes, 48), nowe pokolenia mogą we wspaniały sposób doświadczyć
tej ofiarnej miłości. Są one bowiem nie tylko uprzywilejowanym miejscem formacji ludzkiej i chrześcijańskiej, ale mogą stawać się pierwszym
i najlepszym „seminarium powołania do życia poświęconego Królestwu
Bożemu” (Jan Paweł II, adhort. apost. Familiaris consortio, 53), bo właśnie rodziny pozwalają na nowo odkryć piękno i znaczenie kapłaństwa
oraz życia konsekrowanego. Duszpasterze oraz wszyscy wierni świeccy powinni współpracować, aby w Kościele mnożyły się „domy i szkoły wspólnoty” na wzór Świętej Rodziny z Nazaretu, która była na ziemi
harmonijnym odzwierciedleniem życia Trójcy Świętej.
W tym duchu udzielam z serca Apostolskiego Błogosławieństwa wam,
czcigodni bracia w biskupstwie, kapłanom, diakonom, osobom zakonnym
i wszystkim wiernym świeckim, a w szczególności ludziom młodym, którzy z uległym sercem słuchają głosu Boga, gotowi dać Mu wielkoduszną i wierną odpowiedź.
Watykan, 18 października 2011 r.
Benedykt XVI, papież
Źródło: „L’Osservatore Romano” (wyd. pol.) 33 (2012), nr 4, s. 4–6.
153
33.
Homilia Ojca Świętego Benedykta XVI
wygłoszona podczas Mszy św. Krzyżma
w Wielki Czwartek 5 IV 2012 r.
Pokora krzyża i prawdziwa odnowa Kościoła
Drodzy bracia i siostry!
Podczas tej Mszy św. powracamy myślą do momentu, w którym biskup, przez nałożenie rąk i modlitwę, wprowadził nas w kapłaństwo Jezusa Chrystusa, abyśmy „byli uświęceni w prawdzie” (J 17, 19), jak Jezus
prosił Ojca w swojej Modlitwie Arcykapłańskiej. On sam jest prawdą. On
nas uświęcił, to znaczy oddał na zawsze Bogu, abyśmy mogli służyć ludziom, wychodząc od Boga i ze względu na Niego. Czy jesteśmy jednak
uświęceni w rzeczywistości naszego życia? Czy jesteśmy ludźmi, którzy
działają, wychodząc od Boga i w jedności z Jezusem Chrystusem? Z tym
pytaniem staje przed nami Pan, a my stajemy przed Nim. „Czy chcesz coraz ściślej jednoczyć się z Chrystusem, Najwyższym Kapłanem, i razem
z Nim samego siebie poświęcić Bogu oraz odnowić przyrzeczenia z radością złożone w dniu święceń?” Tak po tej homilii zapytam każdego z was
z osobna i siebie samego. W ten sposób wyrażają się przede wszystkim
dwie rzeczy: potrzebna jest wewnętrzna więź, więcej, upodobnienie się
do Chrystusa, a w tym przejście samych siebie, rezygnacja z tego, co jest
tylko nasze, z owej samorealizacji, o której tak często się mówi. Trzeba,
byśmy, bym ja nie rościł sobie prawa do mojego życia, ale oddał je do dyspozycji kogoś innego – Chrystusa. Abym nie pytał: co będę z tego miał,
lecz: co mogę dać Jemu, a tym samym innym? Lub jeszcze bardziej konkretnie: jak powinno dokonywać się to upodobnienie do Chrystusa, który
nie panuje, lecz służy, nie bierze, lecz daje – jak powinno się to dokonywać w często dramatycznej sytuacji współczesnego Kościoła? Niedawno
w jednym z krajów europejskich grupa kapłanów opublikowała wezwanie
do nieposłuszeństwa, pokazując jednocześnie na konkretnych przykładach, w jaki sposób owo nieposłuszeństwo ma się wyrażać, i mówiąc, że
ma ono ignorować definitywne decyzje Magisterium Kościoła, dotyczące na przykład kwestii udzielania święceń kobietom. Odnośnie do tego
154
bł. papież Jan Paweł II stwierdził w sposób nieodwołalny, że w tej kwestii Kościół nie otrzymał od Pana żadnego upoważnienia. Czy nieposłuszeństwo jest drogą do odnowy Kościoła? Pragniemy wierzyć autorom
tego apelu, kiedy mówią, że powoduje nimi troska o Kościół, że są przekonani, iż powolności instytucji trzeba przeciwstawić się za pomocą drastycznych środków, żeby otworzyć nowe drogi – aby na nowo dostosować
Kościół do potrzeb współczesności. Czyż jednak nieposłuszeństwo jest
rzeczywiście drogą? Czy jest w tym coś z upodobnienia się do Chrystusa, które stanowi przesłankę każdej autentycznej odnowy, czy też raczej
jedynie rozpaczliwa potrzeba, żeby coś zrobić, żeby przeobrazić Kościół
zgodnie z naszymi życzeniami i ideami?
Jednakże nie upraszczajmy zbytnio tego problemu. Czyż Chrystus nie
korygował ludzkich tradycji, które mogły stanąć na przeszkodzie słowu
i woli Boga? Tak, uczynił to, aby odnowić posłuszeństwo wobec autentycznej woli Bożej, Jego zawsze obowiązującego słowa. Zależało mu na
prawdziwym posłuszeństwie, które jest przeciwieństwem samowoli człowieka. I nie zapominajmy: On był synem, obdarzonym wyjątkowym autorytetem i odpowiedzialnym za ujawnienie autentycznej woli Bożej, by
w ten sposób otworzyć słowu Bożemu drogę do świata pogan. I wreszcie:
zrealizował On swoją misję poprzez swoje własne posłuszeństwo i pokorę aż po ofiarę krzyża, i w ten sposób ją uwiarygodnił. „Nie moja, lecz
Twoja wola niech się stanie”: to jest słowo, które objawia nam Syna, Jego pokorę, a jednocześnie Jego bóstwo, i wskazuje nam drogę.
Zapytajmy raz jeszcze: Czy tego typu rozważania nie bronią w istocie
bezruchu, skostnienia tradycji? Nie, ten, kto przygląda się historii okresu posoborowego, może rozpoznać dynamikę prawdziwej odnowy, która
przybierała często zaskakujące formy w ruchach pełnych życia, i dzięki
której niemal namacalne stają się: niewyczerpana żywotność świętego
Kościoła, obecność i skuteczne działanie Ducha Świętego. A jeśli popatrzymy na ludzi, z których wypłynęły i wypływają te świeże strumienie
życia, widzimy też, że aby wydać nowe owoce, trzeba być napełnionymi radością wiary, potrzeba radykalności posłuszeństwa, dynamiki nadziei i mocy miłości.
Drodzy przyjaciele, jasne jest, że upodobnienie do Chrystusa jest przesłanką i podstawą wszelkiej odnowy. Być może jednak postać Jezusa
Chrystusa wydaje się nam czasem zbyt wzniosła i zbyt wielka, abyśmy
mogli się ośmielić czerpać z Niego wzór. Pan o tym wie, dlatego zatrosz155
czył się o „wykładnie”, których rząd wielkości jest bardziej dla nas dostępny i bliższy. Właśnie z tego powodu Paweł ośmielił się powiedzieć
swoim wspólnotom: naśladujcie mnie, ale ja należę do Chrystusa. Był
on dla swoich wiernych „wykładnią” stylu życia Chrystusa, którą mogli
widzieć i którą mogli przyjąć. Począwszy od Pawła, przez całe dzieje takimi „wykładniami” drogi Jezusa były żywe postaci historyczne. Nam,
kapłanom, przychodzi na myśl wielka rzesza świętych kapłanów, którzy
nas poprzedzają, wskazując drogę: począwszy od Polikarpa ze Smyrny i Ignacego z Antiochii, poprzez wielkich duszpasterzy, jak Ambroży,
Augustyn i Grzegorz Wielki, aż po Ignacego z Loyoli, Karola Boromeusza i Jana Vianneya, i wreszcie po kapłanów–męczenników XX w. i na
koniec po papieża Jana Pawła II, który w działaniu i cierpieniu upodobnienie do Chrystusa przeżywał jako „dar i tajemnicę”. Święci pokazują
nam, jak dokonuje się odnowa i jak możemy jej służyć. Pozwalają nam
też zrozumieć, że Boga nie interesują wielkie liczby i sukcesy zewnętrzne, lecz znakiem odnoszonych przez Niego zwycięstw jest niepozorne
ziarnko gorczycy.
Drodzy przyjaciele, chciałbym jeszcze bardzo krótko wspomnieć
o dwóch kluczowych słowach, występujących w odnowieniu przyrzeczeń kapłańskich, które powinny nas prowadzić do zastanowienia się
nad obecnym momentem w życiu Kościoła i w naszym życiu osobistym.
Przede wszystkim jest to przypomnienie faktu, że – jak mówi św. Paweł
– jesteśmy „szafarzami tajemnic Bożych” (1 Kor 4, 1) i że jesteśmy zobowiązani do posługi nauczania (munus docendi), która jest częścią owego
szafarstwa tajemnic Bożych, w których Bóg ukazuje nam swoje oblicze
i serce, aby dać nam siebie. Podczas zgromadzenia kardynałów z okazji
niedawnego konsystorza różni pasterze, na podstawie własnych doświadczeń, mówili o religijnym analfabetyzmie, szerzącym się w naszym, tak
bardzo inteligentnym społeczeństwie. Podstawowe elementy wiary, które
w przeszłości znało każde dziecko, są coraz mniej znane. Jednakże, aby
żyć i kochać naszą wiarę, aby móc kochać Boga, a także stać się zdolni do słuchania Go we właściwy sposób, musimy wiedzieć, co Bóg nam
powiedział; Jego słowo musi poruszyć nasz rozum i serce. Rok Wiary –
upamiętnienie otwarcia Soboru Watykańskiego II przed pięćdziesięciu
laty – powinien być dla nas okazją do głoszenia orędzia wiary z nowym
zapałem i radością. Znajdujemy je oczywiście w sposób zasadniczy i podstawowy w Piśmie Świętym, które nigdy nie dość będziemy czytali i roz156
ważali. A czyniąc to, wszyscy doświadczamy, że potrzebujemy pomocy,
aby poprawnie je przekazywać w teraźniejszości, tak aby naprawdę dotknęło naszych serc. Pomoc tę znajdujemy przede wszystkim w słowie
Kościoła nauczającego: teksty Soboru Watykańskiego II i Katechizm Kościoła Katolickiego są niezbędnymi narzędziami, w sposób autentyczny
pokazującymi to, w co Kościół wierzy, opierając się na słowie Bożym.
Oczywiście należy do tych narzędzi cała skarbnica dokumentów papieża Jana Pawła II, które wciąż jeszcze nie zostały w pełni wykorzystane.
Miarą wszelkiego naszego głoszenia muszą być słowa Jezusa Chrystusa: „Moja nauka nie jest moją” (J 7, 16). Nie głosimy prywatnych teorii
i opinii, ale wiarę Kościoła, którego jesteśmy sługami. Jednak nie może
to oczywiście oznaczać, że nie podzielam tej nauki całym sobą i nie jestem w niej mocno zakotwiczony. W tym kontekście zawsze przychodzą
mi na myśl słowa św. Augustyna: Co jest tak bardzo moje jak ja sam?
I co jest tak mało moje jak ja sam? Nie należę do mnie, a staję się mną
właśnie dzięki temu, że przechodzę siebie, i przechodząc siebie, odnajduję się w Chrystusie i w obrębie Jego Ciała – Kościoła. Jeśli nie głosimy
samych siebie i jeśli wewnętrznie stajemy się jednym z Tym, który nas
powołał jako swych posłańców, a tym samym kształtuje nas wiara i nią
żyjemy, to nasze kaznodziejstwo będzie wiarygodne. Nie reklamuję samego siebie, lecz daję samego siebie. Wiemy, że Proboszcz z Ars nie był
erudytą ani intelektualistą. Ale swoim przepowiadaniem poruszył ludzkie serca, bo jego serce było poruszone.
Ostatnie kluczowe słowo, o którym chciałbym jeszcze wspomnieć,
to gorliwość o dusze (zelus animarum). To wyrażenie wyszło z mody
i dziś już się go prawie nie używa. W niektórych środowiskach słowo
„dusza” jest niemal zakazane, bo – jak się utrzymuje – wyraża rzekomo
dualizm duszy i ciała, który niesłusznie dzieli człowieka. Oczywiście,
człowiek jest jednością, jest przeznaczony do wieczności z ciałem i duszą. Nie może to jednak oznaczać, że nie mamy już duszy, będącej zasadą konstytutywną, gwarantującą jedność człowieka w życiu i po jego
ziemskiej śmierci. Oczywiście, jako kapłani troszczymy się o całego człowieka, również o jego potrzeby fizyczne – o głodujących, chorych, bezdomnych. Ale troszczymy się nie tylko o ciało, ale i o potrzeby ludzkiej
duszy: o osoby cierpiące z powodu łamania prawa lub z powodu zniszczonej miłości; o ludzi błądzących w ciemności i szukających prawdy;
którzy cierpią z powodu braku prawdy i miłości. Troszczymy się o zba157
wienie ludzi na ciele i na duszy. I jako kapłani Jezusa Chrystusa robimy
to gorliwie. Ludzie nigdy nie powinni odnosić wrażenia, że skrupulatnie
przestrzegamy naszych godzin pracy, a przed nimi i po nich należymy
wyłącznie do samych siebie. Kapłan nigdy nie należy do siebie. Ludzie
muszą widzieć naszą gorliwość, poprzez którą dajemy wiarygodne świadectwo Ewangelii Jezusa Chrystusa. Prośmy Pana, aby nas napełnił radością swego orędzia, abyśmy mogli z radosną gorliwością służyć Jego
prawdzie i Jego miłości. Amen.
Źródło: „L’Osservatore Romano” (wyd. pol.) 33 (2012), nr 4, s. 4–6.
E pi s ko pat P o l s k i
34.
List Episkopatu Polski
na Niedzielę Biblijną
Objawienie Boże a objawienia prywatne
Siostry i Bracia, Umiłowani w Chrystusie Panu!
Przed chwilą wybrzmiały słowa Jezusa: Pokój wam! To Ja jestem!
Pan skierował je do uczniów, którzy przeżywali rozczarowanie i bali się
o swoją przyszłość. Ten, któremu zaufali, umarł na krzyżu. Jezus znając
ich myśli, przywołał słowa Mojżesza, proroków i psalmów, a nade wszystko przypomniał im swoją naukę. Tak stanął pośród nich jako ostateczny
Objawiciel Boga. Nam zaś daje istotne wskazanie, aby w kształtowaniu życia chrześcijańskiego odnosić się do Pisma Świętego, a zwłaszcza do Jego Ewangelii i nauczania apostołów, wiernie przekazywanego
i wyjaśnianego przez ich następców. Chodzi o to, aby swoją chrześcijańską tożsamość i egzystencję budować na mocnym fundamencie apostolskiego depozytu wiary i nie przeceniać wartości objawień prywatnych,
158
a tym bardziej nie opierać swej wiary na bliżej nieokreślonych wizjach.
Jezus odsyła nas wyraźnie do Objawienia Bożego danego całemu ludowi. Przypomnijmy zatem jego wartość i zapytajmy o znaczenie objawień
prywatnych.
1. Bóg objawia się w stworzeniach i w historii
Autor Księgi Mądrości uczy, że z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę (Mdr 13, 5). Św. Paweł, w Liście
do Rzymian, dodaje: „Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła” (Rz 1, 20). Jeszcze bardziej objawia
się Bóg w człowieku, którego stworzył na swój obraz (Rdz 1, 27). Daje poznać, jak wielka jest Jego moc, mądrość i miłość, skoro jako Stwórca obdarzył człowieka tak cennymi darami, jak: wartość własnego ciała,
dar rozumu, dar wolności, sumienie i „prawo naturalne” (por. Verbum
Domini, 9).
Podobnie w wydarzeniach, które tworzą historię zbawienia, Bóg objawia się jako Jedyny Pan życia, troskliwy Ojciec i sprawiedliwy Sędzia
(por. Konstytucja o Objawieniu Bożym, 2-3). Pierwszych rodziców nie
zostawił w mocy kusiciela i grzechu, ale przywrócił im nadzieję i zapowiedział zwycięstwo (por. Rdz 3, 15-21). Gdy nieprawość ludzi sprowadziła na ziemię potop, ocalił sprawiedliwego Noego i błogosławił jego
potomkom (por. Rdz 6, 13-22; 9,1-17). Abrahama prowadził nowymi drogami i poprzysiągł mu, że uczyni z niego wielki naród (por. Rdz 12, 2).
Mojżeszowi objawił swoje imię: JESTEM (por. Wj 3, 13-15) i był przy
nim z całą swoją Mocą, gdy wyprowadzał Izraela z Egiptu i zawierał
Przymierze na Synaju. Salomonowi dał Mądrość do odróżniania dobra
od zła. Prorocy słuchali Jego Głosu, który napominał lud i budził nadzieję na przyjście Mesjasza. A ostatecznie, w wydarzeniach i słowach składających się na dzieje Chrystusa, doprowadził objawienie swe do końca.
2. Pełnia Objawienia Bożego w Chrystusie
Z dzisiejszej Ewangelii wynika, że zmartwychwstały Jezus objawia
nam Boga, który JEST w Nim, a przez Niego jest pośród uczniów! Do
zatrwożonych i wylękłych apostołów, którym wydaje się, że widzą ducha, mówi: „Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się
w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: To ja jestem” (Łk
159
24, 38-39). W ten sposób wyznaniem: Ja jestem, Jezus zwiastuje uczniom
swą Boską tożsamość. Oni zaś poznają, że jest odwiecznym Synem Boga, który stał się człowiekiem i pojmują Jego świadectwo: „Ja i Ojciec
jedno jesteśmy” (J 10, 30).
Tak, w Jezusie z Nazaretu Bóg objawił w sposób pełny i definitywny
swoją obecność w dziejach świata. Dał się poznać w swoim Synu, który jest odblaskiem Jego chwały i odbiciem Jego istoty (Hbr 1, 3). Dlatego apostoł Filip usłyszał od Jezusa: „Kto mnie widzi, widzi także i Ojca”
(J 14, 9). Żydom oznajmił: „Abraham, ojciec wasz, rozradował się z tego, że ujrzał mój dzień – ujrzał go i ucieszył się” (J 8, 56). A wstępując
do nieba, zapewnił uczniów: „Oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni
aż do skończenia świata” (Mt 28, 20).
Apostołowie objawioną im prawdę o świętej Obecności Boga w Jezusie Chrystusie przekazali wszystkim, którzy ich słuchali: „To wam
oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie Życia, co
ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze
ręce – bo Życie objawiło się. Myśmy Je widzieli i o Nim świadczymy.
Głosimy wam Życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione – zapewnia święty Jan pisząc do pierwszych chrześcijan” (1 J 1, 1-3).
Dlatego Kościół naucza, że pełnię swej Obecności, która jest Życiem
i Miłością, Bóg objawił w osobie Chrystusa (por. Hbr 1, 1-2). On jest jedynym, doskonałym i ostatecznym Słowem Ojca. W Nim Bóg otworzył
przed ludźmi całą swoją Tajemnicę. I nie będzie już innego Objawiciela
(por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 65).
3. Ewangelia Chrystusa objawia całą Prawdę Boga i Jego Miłość
Przez Chrystusa i w Chrystusie Bóg „przemówił” do wszystkich narodów (por. Hbr 1, 1-2). Głosząc Ewangelię, Jezus dał ludziom poznać
Prawdę, która wyzwala z niewoli bałwochwalstwa i ateizmu (por. J 8, 31).
Oznajmił wszystkim, że Bóg umiłował świat (J 3, 16). Słowami pełnymi
dobroci i przyjaźni zaprosił każdego człowieka do dialogu z Bogiem (por.
J 15, 15). Zwraca się do ludzi jak do przyjaciół i obcuje z nimi (por. Bar
3, 38). Więcej, stwarza im możliwość takiego przystępu do Ojca (por. Ef
2, 18), że stają się uczestnikami boskiej natury (por. 2 P 1, 4).
Na takiej podstawie Kościół od samego początku naucza, że cała wola Boga względem każdego człowieka objawiona jest w Ewangelii Jezusa i w nauczaniu apostołów. Mamy więc dostęp do orędzia Tego, który
160
nas miłuje (por. Ap 1, 5), a słuchanie Ewangelii prowadzi nas do komunii z Ojcem i Jego Synem (por. 1 J 1,2).
Dlatego Kościół, poprzez ustanowienie Niedzieli Biblijnej, zaprasza nas do codziennego – osobistego i wspólnotowego – czytania Pisma
Świętego w rodzinach. Mogą nam w tym również pomóc telewizyjne
i radiowe programy biblijne. Sięgajmy po dobre komentarze do czytań
mszalnych w tygodnikach katolickich! Twórzmy w parafiach kręgi biblijne, a w diecezjach Szkoły Słowa Bożego jako żywe Domy Słowa, aby
Ewangelia nie była bezdomna! Oby Pismo Święte nie było jedną z wielu
książek porzuconych na półce!
4. Objawienia prywatne
Objawienie Boże dokonane w Osobie Chrystusa, a także w Jego czynach i słowach – jak uczy Sobór Watykański II – nigdy nie przeminie,
bo nie przemija zmartwychwstały Jezus i Jego Ewangelia. Dlatego Bóg
objawia się nam także dzisiaj, gdy wraz z Kościołem otwieramy Pismo
Święte, aby w duchu wiary je czytać i wyjaśniać metodami, którymi posługuje się ludzki rozum. Natomiast nie należy się już spodziewać żadnego nowego objawienia Boga przed chwalebnym ukazaniem się Pana
naszego Jezusa Chrystusa (por. 1 Tm 6, 14 i Tt 2, 13) (Konstytucja o Objawieniu Bożym, 4). Jeżeli więc ktoś chciałby jeszcze dzisiaj pytać Boga
albo pragnąłby jakichś wizji lub objawień, nie tylko postępowałby błędnie, stwierdza św. Jan od Krzyża, ale także obrażałby Boga, nie mając
oczu utkwionych jedynie w Chrystusie, szukając innych rzeczy lub nowości (Katechizm Kościoła Katolickiego, 65).
Dane ludziom objawienia prywatne nie dodają nic nowego do Objawienia Bożego, które jest przekazywane w Piśmie Świętym i w żywej
Tradycji Kościoła. Niczego też w nim nie przekreślają i nie poprawiają.
Pełnią wobec niego służebną rolę. Udzielane są przez Boga pojedynczym
osobom, aby Kościołowi powszechnemu lub wspólnotom lokalnym czy
określonym grupom mocniej przypomnieć prawdę już obecną w Piśmie
Świętym i Tradycji. W ten sposób mogą pomóc w pełniejszym przeżywaniu tej prawdy w konkretnym czasie (por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 67). Przez świętą Faustynę – na przykład – Pan Jezus przypomniał
całemu Kościołowi prawdę o miłosierdziu Boga, objawioną już w Starym
i Nowym Testamencie, aby wybrzmiała na nowo i owocowała w życiu
współczesnego świata. Podobnie liczne objawienia maryjne niczego nie
161
dodają do Ewangelii. Zalecana w nich modlitwa różańcowa – jak uczy bł.
Jan Paweł II – jest „modlitwą ewangeliczną”, a wezwania do nawrócenia
i pokuty aktualizują pierwsze zdanie Dobrej Nowiny głoszonej przez Jezusa: „Przybliżyło się do was Królestwo Boże! Nawracajcie się i wierzcie
w Ewangelię” (Mk 1,15). Z kolei, objawienia prywatne, dawane ludziom
w postaci wizji czy głębokich przeżyć religijnych, służą najczęściej temu, aby ich nawrócić, pogłębić ich więź z Bogiem bądź umocnić na drodze dawania świadectwa Chrystusowej Ewangelii. Nieraz pomagają one
odkryć nowe powołanie czy charyzmat. Jest to pomoc, którą otrzymujemy, ale nie mamy obowiązku z niej korzystać (Verbum Domini, 14).
Należy więc pamiętać, że wartość objawień prywatnych różni się zasadniczo od jedynego Objawienia publicznego: to ostatnie wymaga naszej wiary; w nim bowiem ludzkimi słowami i za pośrednictwem żywej
wspólnoty Kościoła przemawia do nas sam Bóg (Verbum Domini, 14). Natomiast każde objawienie prywatne, aby mogło być użyteczne dla innych
osób, a nawet dla ogółu wiernych, musi być uznane przez Urząd Nauczycielski Kościoła. Dlatego trzeba zachować wielką ostrożność w przyjmowaniu treści dotyczących wiary i moralności zawartych w objawieniach
prywatnych. Pamiętajmy o mocnych słowach świętego Pawła z Listu do
Galatów: „Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty! Już to
przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście – niech będzie
przeklęty!” (Ga 1,8-9). Teksty zgodne z nauką Kościoła są potwierdzone opinią upoważnionego teologa i mają tzw. imprimatur, czyli aprobatę Biskupa lub Wyższego Przełożonego Zakonnego. I tylko takie pisma
powinny kształtować naszą wiarę, poglądy i postawy.
Umiłowani w Chrystusie Panu!
Obchodzona dziś po raz czwarty Niedziela Biblijna, która otwiera
Tydzień Biblijny, to doskonała okazja, aby w naszych sercach i rodzinach odnowić przymierze z Bogiem. Poruszeni Jego miłością, dokonajmy intronizacji księgi Pisma Świętego w naszych domach i kościołach.
Wyłóżmy ją w najważniejszym miejscu mieszkania, zapalmy świece,
odczytajmy stosowny fragment, który nam podpowiada rozum i serce.
Niech słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: „Pokój wam! (…) Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach?
162
(…) Ja Jestem!” (Łk 24, 36. 38-39) zapadną w nasze serca jako zapewnienie, że Bóg jest z nami, że wprowadza ład w nasze życie i nim kieruje.
Na owocne przeżywanie spotkania z Jezusem Chrystusem, żywym
Słowem Boga, zawierzając wszystkich Maryi, Matce Słowa Wcielonego, z serca Wam błogosławimy.
Podpisali:
Pasterze Kościoła katolickiego w Polsce
obecni na 357. Zebraniu Plenarnym
Konferencji Episkopatu Polski
w Warszawie, w dniach 13–14 marca 2012 r.
-------------------------List należy odczytać w Niedzielę Biblijną, 22 kwietnia 2012 r.
35.
List biskupów polskich do kapłanów
na Wielki Czwartek 2012
Spotkanie z Jezusem Chrystusem
Drodzy Bracia w kapłaństwie!
Zwracamy się do Was w dniu, w którym w szczególny sposób przeżywamy dar Eucharystii oraz kapłaństwa, jaki Jezus przekazał swojemu
Kościołowi. W tym dniu uświadamiamy sobie głębiej naszą kapłańską
tożsamość, a także żywsze staje się w nas poczucie przynależności do
wspólnoty Kościoła oraz służby, jaką w nim pełnimy.
Chrystus i nowa ewangelizacja
Przed nami najważniejsze dni roku: Święte Triduum Paschalne. Liturgia tych dni kryje w sobie fundamentalne wydarzenie dla naszej wiary:
doświadczenie spotkania Jezusa Chrystusa – ukrzyżowanego, pogrzebanego i wskrzeszonego przez Ojca z martwych. Chodzi o spotkanie z konkretną i wyjątkową Osobą – z Panem, który odrzucony i zabity, „króluje
163
znów żywy”, wychodzi nam naprzeciw z siłą i nowością życia. W Nim
doświadczamy miłości czerpanej z Boga, która jest mocniejsza niż śmierć.
To właśnie doświadczenie ożywia w nas rzeczywistość chrztu świętego
i czyni nas nowymi ludźmi. Ono także wzywa nas, wręcz wewnętrznie
przymusza do gorliwości w ewangelizacji, która jest sensem istnienia Kościoła w ogóle, a naszej misji kapłańskiej w szczególności.
Do ewangelizacji, a ściślej rzecz biorąc, do nowej ewangelizacji skierowanej do tych, którzy zapomnieli o Chrystusie, nie znają Go lub znają
w niewystarczającym stopniu, przynagla nas coraz bardziej Duch Święty, prowadząc Kościół w kierunku najbliższego Synodu Biskupów i rozpoczynającego się wraz z nim Roku Wiary. Myśl o nowej ewangelizacji
zapoczątkował Jan Paweł II w Nowej Hucie podczas pamiętnej podróży apostolskiej do naszej Ojczyzny w czerwcu 1979 r. Odpowiedź na to
wezwanie nie zależy w pierwszym rzędzie od oryginalności i nowości
metod czy środków, lecz od głębi naszej osobowej relacji ze zmartwychwstałym Chrystusem, od naszego „trwania w Nim” (por. J 15, 5), a także od jakości naszego życia wspólnotowego w Kościele.
Zdajemy sobie sprawę, że – jak twierdzi dokument przygotowawczy (Lineamenta) XIII Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu
Biskupów – „problem bezowocności dzisiejszej ewangelizacji […] jest
problemem eklezjologicznym, w którym chodzi o umiejętność lub nieumiejętność kształtowania Kościoła jako prawdziwej wspólnoty, autentycznego braterstwa, jako ciała, a nie maszyny czy przedsiębiorstwa”
(por. n. 2). W tym sensie powołanie do nowej ewangelizacji jest najpierw
wielką łaską i szansą dla nas samych – dla pomnożenia osobistej wiary każdego z nas i dla pogłębienia rzeczywistych relacji we wspólnotach
chrześcijańskich, które współtworzymy.
Spotkać żywego Pana
W Święte Triduum mamy szansę ponownego osobistego spotkania Pana, który nas powołuje i czyni apostołami. Można więc jeszcze raz zapytać: jak dokonuje się owo spotkanie? Jakim kieruje się scenariuszem
i jaką logiką? W poszukiwaniu odpowiedzi warto powrócić do wydarzenia, które w pewnym sensie pozostaje na zawsze wzorcem każdego z takich doświadczeń: do nawrócenia i powołania św. Pawła pod Damaszkiem.
Pamiętamy, że Szaweł – jak absolutna większość z nas – był człowiekiem religijnym, pobożnym, uczestniczącym w kulcie, oddanym
164
„Bożej sprawie”, wykształconym w teologii u najlepszego z mistrzów,
modlącym się i składającym przepisane Prawem ofiary. Był ważną osobą w gronie religijnych liderów Izraela. Miał przy tym poczucie – i słusznie zachował je do końca życia – że jest w ten sposób prowadzony przez
Boga i służy Mu „z czystym sumieniem” (por. 2 Tm 1, 3). A jednak na
przedmieściach Damaszku czekało nań doświadczenie wiary, przy którym wszystko, co znał do tej pory, stało się nieważne, straciło wartość.
Uznał to za „śmieci” (por. Flp 3, 8). Odkrył, że w wierze chodzi o spotkanie z osobą, że wiara nie jest ani systemem etycznym, ani światopoglądem, ani prawem, ani zbiorem „wartości” czy świętych „rzeczy”.
Nie jest też posługiwaniem jakiejś instytucji czy „religią obywatelską”
lub zaangażowaniem społecznym. Wiara nie jest niczym takim, a jeśli w jakiejś mierze jest, to tylko wtedy, gdy każda z tych rzeczywistości pojawia się w niej jako owoc naszej żywej relacji z osobowym
Bogiem. Bez tej relacji wiara skupiona na „rzeczach”, „sprawach” i „wartościach”, nawet najświętszych, staje się ideologią, czyni nas fanatykami
i ślepcami.
Taką właśnie ślepotę musiał Szaweł odkryć na progu swego powołania na wielkiego ewangelizatora. Musiał zobaczyć, jak dalece się w życiu
pomylił. Wydawało mu się, że służy Bogu, a tymczasem z Nim walczył
i Go prześladował. Myślał, że służy „sprawie” Boga, a w rzeczywistości
zabijał Go obecnego w konkretnych ludziach. Przy całej swej gorliwości i religijnym oddaniu, nie budował ani nawet nie chronił wiary, lecz ją
niszczył! Recytował codziennie „Słuchaj, Izraelu…, będziesz miłował!”
a „dyszał” morderczą nienawiścią. Miłość i nienawiść – postawy, których
nie sposób przeżywać jednocześnie, w jego głowie zlały się jednak w jakąś dziwną syntezę, której karykaturalności nie był w stanie sam zobaczyć. Odkrył mu ją dopiero Chrystus, nie szczędząc przy tym mocnych
gestów: powalając go na ziemię i odbierając wzrok na trzy dni.
Każdy z nas może sobie zadać bardzo osobiste pytanie: czy w moim
życiu dokonało się takie spotkanie z Jezusem Chrystusem? Czy On rzeczywiście zawładnął całym moim życiem? Czy doświadczyłem osobiście,
że to On uwolnił nas od tego wszystkiego, co krępuje ludzką wolność, co
nie pozwala mi uczynić z siebie bezinteresownego daru dla Boga i bliźnich? Czy pasją mojego kapłańskiego życia stała się sprawa człowieka,
dla której Syn Boży przyszedł na ziemię? A przede wszystkim, czy moja gorliwość religijna nie zastąpiła mi spotkania z Bogiem żywym? Czy
165
poprzez nią, zamiast prowadzić do Chrystusa, nie „sieję grozy”? Czy pytam Go, jak Paweł: „Co mam czynić, Panie?” (Dz 22, 10).
W Kościele
Upadek pod Damaszkiem i ślepota dały Szawłowi szansę odkrycia
nie tylko tego, na czym ostatecznie opiera się autentyczna wiara, ale także zobaczenia prawdy o swoim grzechu, z którego niewoli oraz śmierci wyzwala nas Zmartwychwstały. Modląc się intensywnie przez trzy
kolejne dni, ślepy Paweł z całą pewnością „zobaczył” w sobie „starego
człowieka”. Ale następnie „ujrzał” także – w osobie Ananiasza – posłany doń Kościół, aby dzięki jego posłudze „przejrzał i został napełniony
Duchem Świętym” (Dz 9, 17). Ananiasz zaoferował Szawłowi chrzest,
w którym „stary człowiek” został pogrzebany po to, by ze zmartwychwstałym Chrystusem powstać do nowego życia.
Wszystko to wraca do nas podczas Wigilii Paschalnej. Podczas niej
„otwieramy” dla Kościoła na nowo źródło chrzcielne, święcimy wodę
w naszych chrzcielnicach, udzielamy chrztu świętego dorosłym i dzieciom, a wreszcie odnawiamy swoje przyrzeczenia chrzcielne. Uświadamiamy sobie na nowo, że jesteśmy, a nie tylko byliśmy kiedyś, ochrzczeni.
Zauważmy jednak, że „łuski spadły z oczu” Szawła jeszcze przed przyjęciem chrztu. Niedawny prześladowca przejrzał, słysząc głos swej niedoszłej ofiary – wtedy mianowicie, kiedy Ananiasz, zapewne nie bez lęku,
wszak dobrze wiedział, do kogo idzie (zob. Dz 9, 13-14), nazwał go „bratem” („Szawle, bracie!”). Bez tego słowa, być może, nie dokonałaby się
w ogóle ewangelizacja Pawła. Zabrakłoby w jej procesie podstawowego
narzędzia, którym jest świadectwo. Szawłowi otwarło oczy świadectwo
radykalnej miłości, jakie – przy całej swej skromności – złożył Ananiasz.
Niewątpliwie był to też dla Pawła moment odkrycia Kościoła jako
Ciała zmartwychwstałego, żyjącego Chrystusa. Jeden i Ten Sam, który
powalił go na ziemię i odebrał wzrok przed bramami Damaszku, przychodząc w swoim Kościele, przywrócił mu zdolność widzenia. Wtedy
też Paweł musiał pojąć, że ewangelizacja jest zawsze dziełem Kościoła,
a nie prywatną inicjatywą kogokolwiek, i – co więcej – musiał pojąć, ile
w niej zależy od świadectwa miłości przeżywanej w jego wspólnotach.
A potem już nie mógł nie głosić Tego, którego spotkał pod Damaszkiem
i w Damaszku! Nie mógł opierać się Panu ludzkich dziejów, który go kierował z całą mocą do ewangelizacji świata.
166
W tym roku duszpasterskim przypominamy naszym braciom i siostrom w wierze, ale także sobie samym, że Kościół jest domem. Powinniśmy wypowiadać te słowa z ostrożnością i odpowiedzialnością, bo są
one bardzo zobowiązujące, i to przede wszystkim dla nas samych. Czy
naszą postawą przy ołtarzu, w konfesjonale, w kancelarii parafialnej,
w szkole, a także w codziennym życiu dajemy świadectwo, że Kościół
jest domem? Czy w naszych wspólnotach parafialnych powtórzą te słowa ubodzy, doświadczą solidarności i konkretnej pomocy? Czy drzwi
Kościoła otwarte są dla żyjących na jego obrzeżach, obojętnych, a nawet
krytykujących go? Czy wychodzimy im naprzeciw i jesteśmy gotowi powitać ich z radością i nadzieją?
Drodzy bracia Kapłani! Do każdego z Was, Prezbiterów, my, biskupi, zwracamy się z szacunkiem, wdzięcznością i miłością: Bracie! Każdy z nas, biskupów, czyni najpierw sobie sam rachunek sumienia, czy
jesteśmy dla Was, księży diecezjalnych i zakonnych, ojcami i braćmi.
Czy dość się staramy, abyście we wspólnocie kapłańskiej przeżywali to,
że Kościół jest domem? Z wiarą patrzymy na Was, powołanych przez
Chrystusa, i Wy oczyma wiary patrzcie na swego biskupa i na współbrata prezbitera. Warunkiem owocnej nowej ewangelizacji jest wspólnota kapłanów i świeckich skupiona wokół swego biskupa i wszystkich
biskupów. Od każdego z nas, od naszego poddania się Duchowi Świętemu, zależy przyszłość Kościoła w Polsce i w świecie.
W Kafarnaum uczniowie powiadomili Jezusa: „Wszyscy Cię szukają” (Mk 1, 37). Zastanówmy się więc: czy i gdzie szukają Go dzisiaj
ludzie? W jaki sposób moglibyśmy wyjść naprzeciw odwiecznym pragnieniom ludzkiego serca? Oto pytania wprowadzające nas w nową ewangelizację.
Drodzy bracia Kapłani, módlmy się za siebie nawzajem, aby słabości
i trudności, z jakimi się zmagamy, nie osłabiały w nas radości powołania
i nie pomniejszały entuzjazmu, z jakim powinniśmy pełnić naszą misję
i służbę. Liczy na nas ukrzyżowany i zmartwychwstały Pan. Liczy na nas
wspólnota Kościoła, w której mamy zadania nie do zastąpienia. Liczą na
nas również ci, których nie widzimy w naszych świątyniach, ale przecież
i oni często noszą w sobie pragnienie życia pełnego i prawdziwego. Czy
stać nas na to, aby tak jak Ananiasz powiedzieć do każdego z nich: „bracie”, „siostro”? Podejmijmy na nowo naszą codzienną kapłańską posługę z przekonaniem, że jesteśmy narzędziami w ręku Zbawiciela świata,
167
który chce każdego z nas spotkać osobiście, uleczyć ze ślepoty i posłać
do wszystkich naszych braci i sióstr, aby i oni „przejrzeli i zostali napełnieni Duchem Świętym” (por. Dz 9, 17).
Polecamy Was opiece Maryi – Matki Jezusa i Matki Kapłanów. A na
trud i radość tej posługi błogosławimy Wam z całego serca, w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Pasterze Kościoła katolickiego
w Polsce
Warszawa, 14 marca 2012 r.
36.
Komunikat
Rady Biskupów Diecezjalnych
Dnia 2 maja 2012 roku, w przeddzień uroczystości Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski, odbyła się na Jasnej Górze sesja Rady Biskupów Diecezjalnych. Przewodniczył jej abp Józef Michalik, a obecny był
również nuncjusz apostolski w Polsce, abp Celestino Migliore. Biskupi
podjęli refleksję nad sytuacją religijną i społeczną w kraju.
1. Świadomi konieczności zmian związanych z reformami życia społecznego, nawiązując do stanowiska Prezydium Konferencji Episkopatu
Polski, biskupi wskazali na potrzebę wzmocnienia polityki rodzinnej. Powinna ona być istotnym elementem podjętej reformy emerytalnej. W tym
kontekście przypomnieli dzieła, które Kościół podejmuje na rzecz rodziny, m.in. prowadzenie domów samotnych matek, hospicjów, żłobków
i przedszkoli, a przede wszystkim wspieranie samej rodziny w jej funkcjach rodzicielskich i wychowawczych.
2. Podczas sesji biskupi rozważyli sprawę finansowania Kościoła. Podkreślili, że głównymi utrzymującymi Kościół w Polsce są i powinni pozostać wierni. Biskupi wyrażają wdzięczność katolikom świeckim za ich
ofiarność. W tym kontekście zajęli się propozycją przekształcenia Funduszu Kościelnego w nowy mechanizm wsparcia społecznej działalno168
ści Kościoła. Fundusz Kościelny, utworzony w 1950 roku, jako ułomna
rekompensata za zabrane Kościołowi dobra, miał zasilać m.in. jego społeczną działalność. Niestety, do roku 1989 wykorzystywany był głównie
do walki z Kościołem. W okresie wolnej Polski wspierał niektóre dzieła
społecznie użyteczne prowadzone przez Kościół, zwłaszcza wspomagał
ochronę kościelnych zabytków sakralnych. Częściowo dofinansowywał
także składki ubezpieczeniowe niektórym duchownym.
Prowadzone obecnie rozmowy z Rządem RP nad przekształceniem
Funduszu zmierzają w kierunku ustanowienia odpisu podatkowego na
rzecz Kościołów i innych związków wyznaniowych. Ta nowa formuła
może się stać sposobem rekompensaty za zabrane dobra. Jednocześnie
nie będzie obciążała dodatkowo podatnika i da mu możliwość zadecydowania o przeznaczeniu części płaconego przez niego podatku. Pozyskane
w ten sposób środki służyłyby różnym celom społecznym realizowanym
przez Kościół. Część tych środków nadal byłaby przeznaczona na ubezpieczenie społeczne niektórych duchownych, przede wszystkim misjonarzy i zakonów klauzurowych.
Biskupi zapoznali się ze stanem prac zespołów roboczych komisji
konkordatowych zajmujących się tą kwestią i przyjęli zapowiedź zawarcia umowy między Episkopatem a Rządem. Odnośnie do rządowej
propozycji wysokości odpisu podatkowego, biskupi widzą konieczność
prowadzenia dalszych rozmów. Ostateczna regulacja powinna gwarantować odpowiedni poziom wsparcia dla dzieł prowadzonych przez Kościół. Ważne jest też, by polski model bardziej odpowiadał rozwiązaniom
stosowanym w innych państwach europejskich.
3. W czasie obrad biskupi podjęli jeszcze raz problem nieprecyzyjnych, a przez to wciąż wymagających interpretacji, zapisów dotyczących
miejsca lekcji religii w ramowym programie szkolnym. Powstałe stąd
wątpliwości wśród samorządowców, dyrektorów szkół i samych katechetów domagają się szybkiej nowelizacji rozporządzenia. Podobna nowelizacja jest konieczna w ustawie o działalności leczniczej, która zacznie
obowiązywać od 1 lipca 2012 r. Przepisy tej ustawy wręcz uniemożliwiają prowadzenie działalności leczniczej i hospicyjnej, jako działalności niegospodarczej. Biskupi zwrócili też uwagę na pojawiający się od
wielu lat problem braku możliwości powoływania się przez farmaceutów na tzw. klauzulę sumienia, co w obecnym ustawodawstwie nie jest
uregulowane.
169
Biskupi zebrani u tronu Jasnogórskiej Królowej Polski powierzają Bogu przez wstawiennictwo Maryi bieżące trudne sprawy Ojczyzny oraz
Kościoła i wszystkim z serca błogosławią.
Podpisali:
Biskupi zgromadzeni na sesji
Rady Biskupów Diecezjalnych
Częstochowa, 2 maja 2012 r.
37.
Stanowisko Prezydium
Konferencji Episkopatu Polski
w sprawie zmian w systemie emerytalnym
Tocząca się w Polsce dyskusja o reformie emerytalnej jest impulsem
dla Episkopatu Polski do zabrania głosu w tej ważnej dla społeczeństwa
sprawie. Jako pasterze Kościoła, mając na uwadze dobro naszej Ojczyzny, dostrzegamy konieczność zmian w systemie emerytalnym, gdyż jego załamanie może mieć katastrofalne skutki zarówno dla obecnych, jak
i przyszłych pokoleń. Reforma systemu nie może jednak ograniczać się
jedynie do podniesienia wieku emerytalnego. Byłoby to tylko doraźne
rozwiązanie. Pamiętając o potrzebie szerszych konsultacji społecznych
uważamy, że jest rzeczą konieczną, aby projekt dotykający każdego obywatela znalazł możliwie szerokie wsparcie społeczne, a debata o nim ukierunkowana była na dobro wspólne.
Mamy świadomość, że obecny kryzys systemu ubezpieczeń jest szczególnym skutkiem pogarszającej się sytuacji demograficznej Polski. Apelujemy, aby – szukając rozwiązań na przyszłość – oprzeć się nie tylko na
rozwiązaniach doraźnych, ale podjąć odpowiednie środki zapobiegawcze
zmierzające do poszukiwania miejsc pracy, co pomoże zatrzymać w kraju najbardziej dynamiczną dziś grupę ludzi młodych. Kolejnym ważnym
i skutecznym zabezpieczeniem wobec postępującego kryzysu demograficznego powinna być właściwa, perspektywiczna i długofalowa polity170
ka rodzinna. Strona kościelna przez szereg lat zwracała na tę potrzebę
uwagę w rozmowach z Rządem RP.
Obecnie polska rodzina przeżywa wielowymiarowy kryzys, czego
świadectwem jest m.in. brak zastępowalności pokoleń. Współczynnik
dzietności wynosi tylko 1,3 dziecka na kobietę. W roku 2011 urodziło się
o 5% mniej dzieci niż w 2010 roku. Dochodzi do tego masowa emigracja rodzin z dziećmi i ludzi młodych. Utrzymywanie się takich trendów
będzie miało katastrofalne skutki dla całej gospodarki i społeczeństwa.
Dziś pod względem dzietności Polska spadła z 207 na 209 miejsce wśród
222 krajów świata. Te dane są alarmujące!
Oczekujemy zatem, aby – ze względu na przyszłość naszego kraju –
Rząd usłyszał nasz głos w sprawie promocji dzietności oraz rodziny, jako
naturalnego środowiska wychowania dzieci. To one, zapewniając przyszłość starzejącym się pokoleniom, z punktu widzenia procesów demograficznych powinny być traktowane jako wielkie dobro i przejaw troski
Rządu o dalsze dzieje Polski. Sprostanie tym wymaganiom domaga się
szerszego programu wspierania rodziny, obejmującego m.in. takie dziedziny, jak: rozwój budownictwa mieszkaniowego, komunikacji, zmiany
w prawie pracy oraz prorodzinnej ordynacji podatkowej.
„Należy pamiętać, że troska o dobro wspólne nie obejmuje tylko obecnie żyjących, ale dotyczy solidarności z przyszłymi pokoleniami Polaków. Tylko taka polityka, która bierze pod uwagę dobro całej społeczności
oraz dobro przyszłych pokoleń, prawdziwie służy rozwojowi naszej ojczyzny” – napisaliśmy w najnowszym dokumencie społecznym Episkopatu Polski zatytułowanym W trosce o człowieka i dobro wspólne. Bez
obudzenia społecznej odpowiedzialności za losy kraju, bez pogłębiania
zasad lekceważonego nieustannie etosu narodowego, bez powszechnego ruchu przeciw wszelkiego rodzaju korupcjom i niesłusznym przywilejom, narody nie dochodzą do trwałego dobrobytu.
W planowanych obecnie zmianach należy rozpocząć i konsekwentnie
realizować przede wszystkim politykę rodzinną. Włączenie spraw rodziny w obecne transformacje pomoże w przyszłości zapobiec katastrofie
demograficznej, a co się z tym łączy, także ekonomicznej. Należy wykorzystać tę szansę. Zaniechanie jej tylko pogorszy i tak już trudną sytuację.
Prezydium Konferencji Episkopatu Polski
Warszawa, 2 kwietnia 2012 r.
171
38.
Apel Krajowej Rady Duszpasterstwa Powołań
o wspieranie dzieła powołań
„Proście Pana żniwa, aby posłał robotników na żniwo swoje”
(Łk 10, 2)
Z inicjatywy Krajowej Rady Duszpasterstwa Powołań w drugą sobotę
maja każdego roku organizowana jest pielgrzymka na Jasną Górę rodzin
osób powołanych i tych, którzy wspierają powołania do kapłaństwa i życia
konsekrowanego. Gromadzą się rodzice, krewni, przyjaciele osób powołanych z różnych diecezji i z różnych wspólnot zakonnych. Motywem tej
pielgrzymki jest modlitwa dziękczynna za powołania z ich rodzin oraz
uproszenie nowych powołań do kapłaństwa i życia konsekrowanego. Na
Jasną Górę przybywają również inne rodziny, wspólnoty i poszczególni wierni, którzy wspierają powołania modlitwą i darem materialnym.
Gromadzą się oni przed obliczem Maryi, wychowawczyni powołań, aby
wspólnie zanosić modlitwę do Pana żniwa. Jesteśmy wdzięczni wszystkim za ten dar wielkiej modlitwy i wierzymy, że i w tym roku, w sobotę
– 12 maja zgromadzi się na Jasnej Górze wielka rzesza rodzin osób powołanych i wspierających powołania na wspólną modlitwę.
Powołanie jest darem Boga. Swoistą sztuką jest jego rozpoznanie. Dojrzewa ono w rodzinie oraz w najbliższym środowisku i szkole. Odpowiedź
młodego człowieka na wezwanie Boga wiąże się też z długą drogą jego
rozpoznawania i rozwoju. Towarzyszenie powołanym na ich drodze jest
bardzo ważne. Ostateczne powiedzenie Bogu: „Oto idę” wiąże się również z decyzją Kościoła. Wierne kroczenie tą drogą wymaga wielorakiego
wsparcia. Zatem modlić się o powołania i za powołanych to prosić Pana żniwa o dar powołania i jego przyjęcie przez powołanego; to otoczyć
troską modlitewną rodzinę i środowisko, w którym wzrasta powołany;
to modlić się za tych, którzy towarzyszą powołanemu na jego drodze; to
także wypraszać światło Ducha Świętego dla potwierdzających zdatność
kandydata do przyjęcia święceń czy konsekracji zakonnej; to wreszcie
prosić Boga o dar wytrwania w powołaniu w każdej sytuacji i do końca.
Wiemy, że mimo dobrej woli, nie wszyscy mogą udać się w tym dniu
na Jasną Górę, by dziękować za powołania i by modlić się o nowe po172
wołania do kapłaństwa i życia konsekrowanego. Jednak wszyscy mogą
w tym dniu łączyć się duchowo z pielgrzymami na Jasnej Górze w swoich kościołach, parafiach i rodzinach. W ten sposób zrodzi się wielka
Rodzina Rodzin modlących się o powołania i wspierających powołania.
Zwracamy się z gorącym apelem do księży proboszczów diecezjalnych
i zakonnych, do katechetów, do rodziców, do rodzin i wspólnot zakonnych oraz do wszystkich wierzących z prośbą o wielki dar modlitwy za
powołanych i o powołania. Możemy w tym dniu uczestniczyć we Mszy
św. w intencji powołań, ofiarować modlitwę różańcową, a także wszystkie przeżycia i cierpienia w tej intencji, łącząc się duchowo z pielgrzymami na Jasnej Górze. Niech to będzie nasz konkretny wkład w duchowe
dzieło pomocy powołaniom.
W imieniu Krajowej Rady Duszpasterstwa Powołań
Bp Wiesław Lechowicz
Delegat KEP ds. Duszpasterstwa Powołań
Dnia 26 kwietnia 2012 r.
39.
List Rektora Katolickiego Uniwersytetu
Lubelskiego Jana Pawła II na Wielkanoc 2012
„Chrystus – Wychowawca”
„Chrystus zmartwychwstał, jak zapowiedział, radujmy się wszyscy,
ponieważ króluje na wieki. Alleluja!”
Drodzy Przyjaciele
Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II!
Zachęceni słowami antyfony mszalnej pozostajemy w atmosferze radości ze zmartwychwstania Chrystusa. Święta Wielkanocne są wielką
proklamacją prawdy o Bogu, który nie zostawia człowieka w nędzy i lęku, ale „wszystko czyni nowe”, bo kocha człowieka niepojętą miłością
Ojca pełnego miłosierdzia. Uświadamiamy sobie, że Zmartwychwstanie jest wydarzeniem, które zmienia historię świata i człowieka. W wy173
darzeniu paschalnym zawarta jest prawda o stworzeniu człowieka przez
Boga i na Jego obraz; objawia się prawda o losie człowieka, okaleczonego przez grzech, a jednocześnie objawia się prawda o miłości Boga, który Syna swego dał, aby człowiek miał życie wieczne.
Prawdy o zmartwychwstaniu Jezusa nie mogło zagłuszyć faryzejskie
kłamstwo rozsiewane przez strażników Grobu Pańskiego. Potwierdził ją
sam Jezus Chrystus, kiedy po Zmartwychwstaniu rozmawiał z niewiastami; kiedy przyłączył się do uczniów idących do Emaus i łamał dla
nich chleb; kiedy stanął pośród apostołów i po cudownym połowie ryb,
przygotował dla nich posiłek; kiedy wątpiącemu Tomaszowi pozwolił się
dotknąć i powiedział: „błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.
W dniu Pięćdziesiątnicy św. Piotr Apostoł miał więc podstawy, aby przemawiając do Judejczyków, stwierdzić, że Jezusa Nazarejczyka, przybitego
do krzyża rękoma bezbożnych, „wskrzesił Bóg, a my wszyscy jesteśmy
tego świadkami” (Dz 2, 32).
Prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa potwierdzają przykładem
własnego życia chrześcijanie wszystkich wieków: ci prześladowani przez
rzymskich cesarzy, ci z czasów zbrodniczych totalitarnych ideologii i ci,
którzy teraz, prawie na naszych oczach, są prześladowani lub giną za
wiarę w Korei Północnej, w Iranie, w Afganistanie, w Nigerii czy w Pakistanie. Ta prawda to podstawa naszej wiary. Pozwala żyć nadzieją, że
my także kiedyś zmartwychwstaniemy.
Zmartwychwstały Chrystus oczekuje od nas, żyjących w trzecim tysiącleciu, że będziemy Jego wiernymi uczniami, ludźmi o dobrze ukształtowanym sumieniu, którzy wiarę oraz miłość Boga i bliźniego odważnie
i konsekwentnie przełożą na swoje postawy w codziennym życiu osobistym, rodzinnym i społecznym. Naszym zadaniem jest budowanie Królestwa Bożego w nas samych i w naszym otoczeniu. Łatwo jest obwiniać
współmałżonka, przełożonych, księży czy polityków, ale trudniej dostrzec
zaniedbania i błędy we własnym postępowaniu i w postępowaniu osób
z bliskiego nam środowiska. Ubolewając nad jakością życia publicznego,
oburzając się na wulgarne wypowiedzi i język debat politycznych, mając
zastrzeżenia do obiektywności i sposobów prowadzenia relacji medialnych, coraz wyraźniej dostrzegamy, że zagraża nam przede wszystkim
kryzys autentycznych wartości. Dostrzegamy konieczną i pilną potrzebę wychowywania dzieci i młodzieży do prawdy i miłości, aby Kościołowi i Ojczyźnie przygotować dobrych chrześcijan i uczciwych obywateli.
174
Ojciec św. Benedykt XVI powie: „Poświęcanie uwagi światu młodzieży, umiejętność słuchania jej i doceniania jest nie tylko szansą, ale podstawowym obowiązkiem całego społeczeństwa, w perspektywie budowy
przyszłości opartej na sprawiedliwości i pokoju” (Orędzie na ŚDP 2012).
Wszyscy jesteśmy wychowawcami, ale wzorem dla nas jest Jezus Chrystus: Ten, który uczniom przypomina, aby stawali się jako dzieci; Ten, który wywraca stoły bankierom, by z domu Ojca nie czynili targowiska; Ten,
który mówi do niewiasty: idź i nie grzesz więcej; Ten sam Jezus Chrystus, który po Zmartwychwstaniu ukazuje się uczniom idącym do Emaus.
W obrazie drogi do Emaus możemy odczytać istotne elementy stylu wychowawczego Jezusa Chrystusa. Wychowawca przyłącza się do uczniów.
To On ich szuka, to On czyni pierwszy krok, a poprzez pytanie, nawiązuje rozmowę, która przekształci się w serdeczny dialog. Wychowawca towarzyszy im w drodze; jest z nimi; z uwagą słucha ich wypowiedzi; okazuje
im swoją życzliwość; zdobywa ich zaufanie i dopiero wtedy naucza. Niespokojne i zatrwożone dotąd serca uczniów wypełniają się pokojem, kiedy
„zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co
we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego” (Łk 24, 27). Ich serca zaczynają płonąć z miłości, bo ten Nieznajomy – Wychowawca głosi słowa
dające życie i nadzieję. Uczniowie potrafią odróżnić słowa wypowiadane
z głębokim przekonaniem, z serca płynące, od okrągłych i pustych formułek. Okazują swoją wdzięczność. Pragną, by został z nimi. „On okazywał,
jakoby miał iść dalej”. Jednak znajduje dla nich czas. Przyjmuje zaproszenie na wieczerzę, tworzy z nimi wspólnotę, by połamać się chlebem, by
nakarmić ich własnym Ciałem i Krwią. Poznali Go „przy łamaniu chleba”.
Drodzy Rodzice i Wychowawcy! Spotkanie zmartwychwstałego Chrystusa z uczniami na drodze do Emaus uświadamia i przypomina, że z Jego stylu wychowawczego winniśmy brać wzór naszej pracy z dziećmi
i młodzieżą, naszego o nich zatroskania. Czy ich szukamy? Czy z uwagą
wysłuchujemy? Czy mamy dla nich czas? Czy głosimy słowa dające życie i nadzieję? Czy razem z nimi, we wspólnocie, idziemy, by połamać się
chlebem, aby Go poznali, aby poznali zmartwychwstałego Chrystusa, który daje życie wieczne?
Chrystusowy styl wychowawczy prezentował nasz długoletni Profesor
i Patron, Błogosławiony Jan Paweł II. Wtedy, gdy apelował do młodzieży:
„Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od Was nie wymagali”,
jak i wtedy, gdy budził nadzieję, dodawał odwagi i z głębi serca wołał:
175
„Wy jesteście przyszłością świata! Wy jesteście nadzieją Kościoła! Wy
jesteście moją nadzieją!” Jego wezwanie skierowane do nas 25 lat temu,
aby Uniwersytet „służył prawdzie”, wciąż pozostaje dla nas aktualnym
programem edukacji i formacji kolejnych pokoleń młodych ludzi. Relikwie bł. Jana Pawła II w naszym kościele akademickim ożywiają w całej wspólnocie uniwersyteckiej duchową obecność naszego Patrona wraz
z jego przekazem, że „człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa”.
Pragniemy poszukiwać pełnej prawdy o człowieku, a więc takiej prawdy,
która odkrywa się i realizuje dopiero w spotkaniu z Chrystusem – Odkupicielem człowieka. „Bez światła prawdy każdy człowiek prędzej czy
później zwątpi w wartość własnego życia i relacji, które się na nie składają” (Benedykt XVI: Orędzie na ŚDP 2012). W obliczu bezkrytycznego
pluralizmu i szumu medialnego, kiedy w dyskusjach często dla prawdy
nie ma już miejsca, a liczą się tylko subiektywne opinie i odczucia, nasz
Uniwersytet pragnie wychowywać młodzież do prawdy, do autentycznej
wolności oraz do wytrwałego poszukiwania sprawiedliwości i pokoju.
Pragniemy tak realizować wymagania formacji integralnej, aby wykształcenie młodego człowieka było wpisane w jego duchową i moralną
dojrzałość oraz gotowość do służby Deo et Patriae (Bogu i Ojczyźnie).
Uniwersytet ma świadomość posiadania wielkiego humanistycznego i chrześcijańskiego dziedzictwa, którym dzieli się ze współczesnym
światem, służąc wiernie Kościołowi. Jednocześnie mamy świadomość potrzeby odpowiadania na nowe wyzwania nauki, które domagają się wysokich kompetencji i odpowiedzialności w badaniach naukowych, gdyż
tylko wtedy nauka będzie rzeczywiście służyć człowiekowi, a Uniwersytet będzie służył prawdzie, wolności i życiu. W tym kontekście szczególnie cieszy dowartościowanie całej kulowskiej tradycji filozoficznej przez
Polską Komisję Akredytacyjną, która kierunkowi „filozofia” przyznała
ocenę wyróżniającą. Troszcząc się o poszerzanie oferty dydaktycznej dla
kolejnych pokoleń młodzieży akademickiej, nie zapominamy o wymiarze międzynarodowym, o czym świadczą kierunki studiów prowadzone w języku angielskim czy studia z kultury i języka chińskiego, które
otwieramy we współpracy z uniwersytetami z Chin i Tajwanu. Z ofertą
edukacyjną wchodzimy w środowiska kanadyjskie i amerykańskie, m.in.
poprzez zorganizowanie Uniwersytetu Otwartego. Obecną w naszym
środowisku wrażliwość na dobro i piękno potwierdzają nowe inicjatywy
studenckich zespołów teatralnych czy kolejne laury sportowe zdobywane
176
przez kulowskich sportowców. Godne podkreślenia są znaczące postępy
w wydawaniu kolejnych tomów Encyklopedii Katolickiej oraz zainicjowanie edycji Opera Omnia Josepha Ratzingera. Wszechstronny rozwój
Uniwersytetu widać także i po tym, że w ramach projektów unijnych realizujemy nowe inwestycje: gmach Biotechnologii, Interdyscyplinarne Centrum Badań Naukowych, Centrum Transferu Wiedzy Collegium
Egidianum (ku czci naszego Założyciela – ks. Idziego Radziszewskiego)
czy gmach Inżynierii Środowiska na Wydziale Zamiejscowym w Stalowej Woli. Te nowe obiekty uniwersyteckie, wraz z zagospodarowywanym
kampusem na Majdanku, pozwolą zdecydowanie poprawić infrastrukturę naukowo-dydaktyczną i badawczą dla studentów i kadry naukowej.
Wdzięczni Bogu za dotychczasową opiekę, wyrażamy także naszą
wdzięczność tym wszystkim, którzy wspierają naszą Alma Mater modlitwą
i pomocą materialną. Niech zmartwychwstały Chrystus umacnia, dodaje odwagi i budzi nadzieję, a Jego styl wychowawczy niech zawsze będzie
punktem odniesienia dla naszej działalności na rzecz dzieci i młodzieży.
Ks. prof. dr hab. Stanisław Wilk SDB
Rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego
Jana Pawła II
Biskup Opolski
40.
List Biskupa Opolskiego
na Niedzielę Dobrego Pasterza
W trosce o dobro duchowe Kościoła i rodzin
Drodzy Diecezjanie,
liturgia IV Niedzieli Wielkanocnej przypomina nam, że podążanie za
Jezusem Chrystusem jest pewną drogą do niebieskich radości. Poza Nim
nie ma dla nas zbawienia. On jest kamieniem węgielnym budowli Ko177
ścioła, którą Bóg wznosi z nas, żywych kamieni. Dzięki Niemu jesteśmy
dziećmi Bożymi i naszym przeznaczeniem jest udział w Jego chwale. Jezus zna każdego z nas i jest nam Dobrym Pasterzem. Oddaje życie za swe
owce, nawet za te, które nie są w Jego owczarni. Zamierza je przyprowadzić do swojego Kościoła, aby wszystkie miały udział w Jego chwale.
Dziękujemy więc dziś Dobremu Pasterzowi za wszystko, co dla nas
czyni z myślą o naszym zbawieniu. Dziękujemy Mu zwłaszcza za pasterzy, których nam dał, i za tych, których niebawem ustanowi, aby szli
i owoc przynosili w pasterskim posługiwaniu w naszym Kościele opolskim. 26 maja diecezja otrzyma piętnastu neoprezbiterów. Cieszy również,
że w najbliższym czasie nasz Kościół wzbogaci się o dwunastu diakonów. Na innych rocznikach jest jednak wyraźnie mniej kandydatów do
kapłaństwa. Na pierwszym roku jest ich zaledwie siedmiu, a przecież to
dopiero początek drogi. Polecam więc waszej modlitwie całą rodzinę seminaryjną wraz z moderatorami oraz proszę o żarliwą i ufną modlitwę
do Boga w intencji nowych powołań. Niech dzisiejszy Światowy Dzień
Modlitw o Powołania zmobilizuje nas wszystkich do praktykowania tej
modlitwy każdego dnia.
W niedzielę Dobrego Pasterza chcę was też poinformować, że po
konsultacjach z Diecezjalną Radą Kapłańską, jesienią ubiegłego roku
(4.10.2011), specjalnym dekretem, wprowadziłem w naszej diecezji posługę stałego diakonatu. Dlaczego podjąłem taką decyzję? Racji wprowadzenia tej posługi jest kilka.
Pięćdziesiąt lat temu przywrócił ją w Kościele zachodnim Sobór Watykański II i funkcjonuje już dziś w wielu Kościołach lokalnych na całym
świecie. Jak informuje Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego, obecnie
liczba stałych diakonów sięga 37 tysięcy. W Polsce jest ich zaledwie kilkunastu. Nie chodzi bynajmniej o zastępowanie pasterzy diakonami, w sytuacji, gdy tych pierwszych zaczyna brakować. Przede wszystkim pasterzy
nie da się zastąpić diakonami czy referentami pastoralnymi, ponieważ
tylko oni mogą sprawować świętą władzę w Kościele, jako mający udział
w kapłaństwie hierarchicznym. Ojcowie Soboru Watykańskiego II przywrócili posługę diakona stałego, kierując się przede wszystkim dobrem
wiernych, tak jak to miało miejsce w pierwszej gminie chrześcijańskiej.
W Konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium jednoznacznie
orzekli: „Na niższym szczeblu hierarchii stoją diakoni, na których nakłada się ręce «nie dla kapłaństwa, lecz dla posługi». Umocnieni bowiem
178
łaską sakramentalną, w posłudze liturgii, słowa i miłości służą Ludowi
Bożemu w łączności z biskupem i jego prezbiterium” (KK 29).
Dobro Kościoła opolskiego, całej wspólnoty i poszczególnych wiernych, stanowi więc pierwszą rację wprowadzenia diakonatu stałego. Jestem przekonany, że w sytuacji wielu wyzwań, jakie nosi ze sobą nasza
codzienność, nie możemy lekceważyć tej posługi, ustanowionej przez
Apostołów z Bożego natchnienia. Diakonat stały może okazać się wielkim dobrodziejstwem w życiu i funkcjonowaniu naszego Kościoła.
Łaska święceń diakonatu z pewnością wesprze duchowy rozwój
i wpłynie na dobre owocowanie posługiwania tych, którym zostanie
udzielona. Można też żywić zasadną nadzieję, że przyczyni się do rozwoju dobra wiernych poprzez ożywienie i zdynamizowanie duszpasterstwa na wielu poziomach życia i funkcjonowania naszego Kościoła.
Diakon stały może wspomagać pasterzy w posłudze liturgicznej i duszpasterskiej. Może udzielać chrztu, błogosławić małżeństwa, rozdzielać Komunię Świętą, wygłaszać kazania, prowadzić pogrzeby. Może
być bardzo pomocny w różnych formach parafialnej i ponadparafialnej
aktywności: w pracy z młodzieżą, w szkolnictwie, w służbie zdrowia,
w działalności charytatywnej, w animowaniu dzieła nowej ewangelizacji, czy w formowaniu różnego rodzaju grup zawodowych.
Apostołowie wprowadzili posługę diakona, gdy zaistniała konkretna potrzeba posługi charytatywnej, aby sami mogli się oddać głoszeniu
Ewangelii. Analogicznie w Kościele opolskim, nie zamierzamy święcić
wszystkich chętnych, ale tylko tych, których przedstawią proboszczowie,
rozpoznawszy konkretną potrzebę we wspólnocie, której przewodzą. Ponadto diakonem stałym może zostać mężczyzna żonaty po 35. roku życia, z minimum pięcioletnim stażem małżeńskim i za pisemną zgodą
małżonki, lub kawaler, ślubujący celibat w wieku nie niższym niż 25 lat.
Kandydaci muszą również ukończyć studia teologiczne i odbyć dwuletnią formację duchową.
Aktualnie w naszym Ośrodku Formacyjnym przy Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego przygotowuje się do przyjęcia posługi diakona stałego pięciu kandydatów. Polecam ich Waszej modlitwie,
jak również całe dzieło wprowadzania tej posługi i pięknego jej owocowania w naszym Kościele.
W niniejszym liście do Was chcę jeszcze powiedzieć o dwóch innych
sprawach. W orędziu na obchodzony dziś Światowy Dzień Modlitw o Po179
wołania papież Benedykt XVI zwraca uwagę na znaczenie rodzin, które
pozwalają na nowo odkryć piękno i wartość kapłaństwa i życia konsekrowanego. I dodaje: „Duszpasterze oraz wszyscy wierni świeccy powinni
współpracować, aby w Kościele mnożyły się domy i szkoły wspólnoty
na wzór Świętej Rodziny z Nazaretu”. W ten sposób papież podpowiada nam, abyśmy razem podjęli trud odbudowy i kształtowania rodziny,
w której jest miejsce dla Boga i w której panuje atmosfera miłości.
Nie ulega wątpliwości, że jest bardzo wiele do zrobienia na poziomie
socjalnym i ekonomicznym. Potrzeba konkretnych programów pomocy
i wspierania rodziny, promowania rodziny wielodzietnej, różnego rodzaju programów terapii i profilaktyki, ale też obudzenia w naszych rodzinach żywej wiary i duchowości komunii.
Dlatego zwracam się do wszystkich wspólnot parafialnych, zakonnych, do wszystkich rodzin i kapłanów o podjęcie modlitewnej krucjaty. We wspólnocie domu i parafii, chociaż raz w tygodniu, módlmy
się razem o wiarę w naszych rodzinach. Nasz Kościół potrzebuje nade
wszystko modlitwy za młode pokolenie, o powołania i o duchowe zdrowie naszych rodzin.
Całe dzieło pod hasłem: „Rodzina Miłością Wielka” powierzam opiece
św. Józefa, Opiekuna Świętej Rodziny, i bł. Jana Pawła II, papieża rodziny. Z ich dziedzictwa troski o rodzinę chcemy się uczyć tego wszystkiego, co potrzebne w budowaniu duchowości komunii. Szczególnym dniem
modlitwy będzie Diecezjalne Święto Rodziny, obchodzone odtąd co roku 1 maja, w rocznicę beatyfikacji naszego Rodaka, w liturgiczne wspomnienie św. Józefa Robotnika.
Miejscem obchodów będzie Jemielnica, która w minionych wiekach
słynęła ze wspaniałego rozkwitu i aktywności Bractwa św. Józefa. Zachował się tam wspaniały poklasztorny kompleks ojców cystersów, pięknie
odrestaurowany. Do tego miejsca zapraszam Was wszystkich na pierwszomajowe świętowanie. Przyjedźcie całymi rodzinami, by podziękować
Bogu za dar bł. Jana Pawła II, by zamanifestować swą wiarę i zawołać
do Pana: Przymnóż wiary w naszych rodzinach! Początek święta o godz.
11.00. Poczty sztandarowe zgromadzą się przy kościółku pogrzebowym
i przejdą do kościoła parafialnego.
Podczas uroczystej liturgii dokonam aktu erygowania diecezjalnego
Bractwa św. Józefa. W nawiązaniu do chlubnej przeszłości, chcę zainicjować nową formę stanowego duszpasterstwa mężczyzn i młodzieńców na
180
miarę potrzeb rodziny i Kościoła na naszej ziemi. Mam na myśli rozwój
wspólnot Bractwa w parafiach. Natomiast siedzibą główną i miejscem
dorocznych spotkań członków, a także obrad kapituły Bractwa byłaby
Jemielnica. Chodzi o kształtowanie dojrzałej tożsamości męża, ojca i katolika, zaangażowanego w sprawy parafialne i społeczne, czerpiąc wzór
z życia św. Józefa, a myśl – z nauczania bł. Jana Pawła II.
Więcej o założeniach i funkcjonowaniu Bractwa dowiemy się w Jemielnicy. W każdym razie, członkiem Bractwa może być mężczyzna po
ukończeniu 18. roku życia. W Jemielnicy będzie można pobrać stosowne deklaracje, a na Górze Świętej Anny podczas pielgrzymki mężczyzn
i młodzieńców, 24 czerwca, zarejestrujemy jako członków tych, którzy
deklaracje wypełnią. Ufam, że temu wszystkiemu Pan Bóg pobłogosławi i da wzrost.
Spotkajmy się zatem w Jemielnicy. Serdecznie wszystkich zapraszam.
Niech nie zabraknie nam determinacji i zapału, aby przyjechać i wspólnie przeżywać pierwsze Diecezjalne Święto Rodziny. Niech jego zasadniczą treścią będzie dziękczynienie za dar bł. Jana Pawła II i modlitwa
o wiarę w naszych rodzinach. Pięknym owocem niech będzie chęć zaangażowania się wielu mężczyzn i młodzieńców w dzieło duchowego
wzrostu na miarę św. Józefa.
Wasz biskup
† Andrzej Czaja
biskup opolski
Opole, 19 kwietnia 2012 r.
-----------------------------------Niniejszy list należy odczytać w IV Niedzielę Wielkanocną 29 kwietnia br.
Proszę w ogłoszeniach parafialnych przypomnieć program obchodów pierwszego
Diecezjalnego Święta Rodziny:
11.00 – procesja liturgiczna ze starego do nowego kościoła
11.30 – Msza św. pod przewodnictwem biskupa opolskiego Andrzeja Czai
13.00 – przerwa na posiłek
14.00 – sesja popularnonaukowa na temat Bractwa św. Józefa
15.00 – nabożeństwo do św. Józefa
– spotkanie z zainteresowanymi członkostwem w Bractwie.
181
41.
Odezwa Biskupa Opolskiego w związku
z tegorocznymi święceniami kapłańskimi
Dzisiaj w Kościele przeżywamy uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, pamiątkę wydarzenia, które ostatecznie zamyka ziemską misję
Pana Jezusa. Święty Marek opisał je bardzo krótko, odnotowując dwa
etapy niebiańskiego uwielbienia Zmartwychwstałego Chrystusa: „Pan
Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga” (Mk 16, 19).
Zanim jednak Pan Jezus rozstał się ze swoimi uczniami, dał im bardzo
jednoznaczne polecenie: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16, 15). Apostołowie posłuszni nakazowi Boskiego Zbawiciela – jak zauważa św. Marek ewangelista – „poszli i głosili
Ewangelię wszędzie, a Pan potwierdzał ich naukę niezwykłymi znakami” (Mk 16, 20). Za ich przykładem podejmują to dzieło biskupi, kapłani, niezliczone rzesze misjonarzy duchownych i świeckich: idą i głoszą
Ewangelię Jezusa Chrystusa, prawdę o zbawieniu.
Przeżywając radość Wniebowstąpienia Pańskiego i wsłuchując się
w polecenie samego Pana Jezusa, pragnę podzielić się z Wami, drodzy
Diecezjanie, radosną wiadomością, że w najbliższą sobotę, 26 maja –
w Wigilię Zesłania Ducha Świętego udzielę święceń kapłańskich piętnastu diakonom naszego Wyższego Międzydiecezjalnego Seminarium
Duchownego w Opolu, a potem poślę ich do wspólnot parafialnych, „aby
głosili Ewangelię” i utwierdzali braci w wierze.
A oto nazwiska i parafie pochodzenia naszych neoprezbiterów:
1. Szymon Cała z parafii Ducha Świętego i NMP Matki Kościoła
w Kędzierzynie-Koźlu
2. Tadeusz Dziedzic z parafii Najśw. Serca Pana Jezusa w Raciborzu
3. Andrzej Flak z parafii św. Franciszka w Borkach Wielkich
4. Piotr Herok z parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Malni
5. Artur Juzwa z parafii Trójcy Świętej w Korfantowie
6. Wojciech Kępkowski z parafii św. Jana Chrzciciela w Ozimku
7. Łukasz Knosala z parafii św. Bartłomieja w Głogówku
8. Damian Kokurowski z parafii Matki Boskiej Bolesnej w Nysie
9. Tadeusz Komorek z parafii św. Anny w Gamowie
182
10. Michał Krupa z parafii św. Andrzeja Apostoła w Ujeździe
11. Maciej Poznalski z parafii św. Judy Tadeusza i św. Antoniego
w Obornikach Śląskich (archidiecezja wrocławska)
12. Janusz Sobiś z parafii św. Józefa w Raciborzu
13. Sebastian Szajda z parafii Najśw. Serca Pana Jezusa w Kluczborku
14. Tomasz Szczeciński z parafii św. Józefa w Opolu-Szczepanowicach
15. Łukasz Szuster z parafii św. Jana Nepomucena w Kolnowicach.
Drodzy Diecezjanie, w tych dniach bardzo Was proszę o modlitwę
w intencji naszych przyszłych neoprezbiterów, którzy teraz, podczas rekolekcji, przygotowują się do przyjęcia święceń kapłańskich, aby byli kapłanami według Bożego Serca, a ich posługę „Pan potwierdzał niezwykłymi
znakami”. W tej modlitwie chcemy dziękować za nowych kapłanów, ale
również prosić, aby młodzi ludzie, zwłaszcza tegoroczni maturzyści, rozpoznali swoje życiowe powołanie, a jeżeli Pan Bóg wzywa ich do służby w swoim Kościele, aby na ten głos odpowiedzieli ochotnym sercem.
Zgodnie z tradycją, neoprezbiterzy diecezji gliwickiej i opolskiej
wspólnie dziękują za dar kapłaństwa podczas dorocznej pielgrzymki
mężczyzn i młodzieńców na Górę Świętej Anny, sprawując Eucharystię
razem ze swoimi biskupami. Bardzo serdecznie zapraszam Was, drodzy
mężowie, ojcowie i młodzieńcy, na Górę Świętej Anny w niedzielę 24
czerwca na Waszą pielgrzymkę. Podczas tej pielgrzymki będzie można
złożyć deklaracje członkowskie Bractwa św. Józefa, którego reaktywacji dokonałem 1 maja br. w Jemielnicy. Przy okazji ponownie zachęcam
do przyłączenia się do tego Bractwa.
Przed nami jeszcze jedna szczególna okoliczność skłaniająca do dziękczynno-błagalnej modlitwy w intencji naszej diecezji, mianowicie 40.
rocznica jej powstania. Centralnym obchodem tej rocznicy będzie uroczysta Eucharystia sprawowana w katedrze opolskiej w czwartek 28 czerwca
o godz. 18.30, której będzie przewodniczył i słowo Boże wygłosi Nuncjusz Apostolski w Polsce abp Celestino Migliore. Serdecznie zapraszam
do licznego udziału we wspólnym dziękczynieniu kapłanów, wspólnoty
zakonne i Was, drodzy diecezjanie. Zaś w uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła chcemy wyśpiewać dziękczynne Te Deum laudamus
w poszczególnych parafiach.
Podobnie jak w poprzednich latach, w uroczystość Bożego Ciała,
7 czerwca, odbędzie się w Opolu przy parafii Przemienienia Pańskiego
„Koncert Uwielbienia” jako forma modlitwy o dar wiary dla dzieci i mło183
dzieży. Będziemy prosili Ducha Świętego, aby odnawiał i umacniał wiarę
w ludziach młodych, którzy są przecież przyszłością i nadzieją. Już dziś
na ten szczególny koncert wszystkich Was, drogich diecezjan, serdecznie zapraszam. Przyjedźmy do Opola całymi rodzinami; zorganizujmy
wspólny parafialny wyjazd. Początek wołania do Ducha Świętego o 19.30.
Zakończenie przewidujemy w godzinie Apelu Jasnogórskiego, zawierzając dzieci i młodzież, młode małżeństwa i rodziny Matce naszego Pana.
Na radosne oczekiwanie uroczystości Zesłania Ducha Świętego i przeżywanie naszych diecezjalnych wydarzeń z serca wszystkim błogosławię.
Wasz biskup
† Andrzej Czaja
biskup opolski
Opole, 14 maja 2012 r.
--------------------------
Drodzy Współbracia Kapłani, proszę o odczytanie niniejszej Odezwy w niedzielę 20 maja br.
Zgodnie z postanowieniami synodalnymi (statut 135), w dniu święceń o godz. 11.00
powinny zabrzmieć w naszych świątyniach dzwony, przypominające wiernym o tym
ważnym wydarzeniu.
42.
Komunikat Biskupa Opolskiego
na II Niedzielę Wielkanocną
Drodzy Diecezjanie!
1 maja 2012 r., w liturgiczne wspomnienie św. Józefa Robotnika, minie rok od wyniesienia na ołtarze papieża Jana Pawła II. Rocznica beatyfikacji to dla nas kolejna okazja do wyrażenia wdzięczności Bogu za
wielkie dziedzictwo wiary i papieskiego nauczania, w którym bł. Jan Paweł II wiele uwagi i pasterskiej troski poświęcił małżeństwu i rodzinie.
Odpowiadając na wezwanie do ciągłego zgłębiania tego dziedzictwa,
pragnę zachęcić wszystkich diecezjan do przeżywania dnia 1 maja każdego roku jako Diecezjalnego Święta Rodziny. Inicjując to dzieło, za184
praszam wszystkie rodziny naszej diecezji do Jemielnicy, gdzie 1 maja
o godz. 11.00 rozpocznie się wspólna modlitwa w intencji rodzin o moc
wiary i wzajemną w nich miłość.
W przeddzień, 30 kwietnia br., o godz. 19.00 zapraszam do Jemielnicy młodzież na wieczorne czuwanie ze św. Józefem.
Uroczystości pierwszomajowe będą w tym roku połączone z reaktywowaniem diecezjalnego Bractwa św. Józefa. Jego idee i cele zostaną
przybliżone wiernym w liście pasterskim, który wystosuję do wszystkich
diecezjan w IV Niedzielę Wielkanocną, tj. 29 kwietnia br.
Oczekując na Wasze przybycie do Jemielnicy, wielkanocnie pozdrawiam i z serca błogosławię.
Wasz biskup
† Andrzej Czaja
biskup opolski
Opole, dnia 12 kwietnia 2012 r.
--------------------------------Powyższy Komunikat należy odczytać w ramach ogłoszeń parafialnych w II Niedzielą Wielkanocną 15 kwietnia br.
Przy okazji ponawiam zaproszenie skierowane do wszystkich Współbraci Kapłanów
diecezjalnych i zakonnych na Emaus kapłański, który odbędzie się w najbliższą środę
18 kwietnia o godz. 16.00 w kościele św. Brykcjusza w parafii Gościęcin. Gościem tegorocznego spotkania będzie metropolita katowicki abp Wiktor Skworc.
43.
Dekret erygujący
Bractwo św. Józefa w Jemielnicy
z siedzibą w Jemielnicy
Błogosławiony Jan Paweł II w Adhortacji apostolskiej o świętym Józefie i jego posłannictwie w życiu Chrystusa i Kościoła Redemptoris Custos
z dnia 15.08.1989 r. naucza: „Powołany na Opiekuna Zbawiciela, «Józef
uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański – wziął swoją Małżonkę do siebie» (Mt 1, 24). Czerpiąc inspirację z Ewangelii, Ojcowie Kościoła już
185
od pierwszych wieków podkreślali, że św. Józef, który z miłością opiekował się Maryją i z radością poświęcił się wychowaniu Jezusa Chrystusa, także dziś strzeże i osłania mistyczne Ciało Odkupiciela, Kościół,
którego figurą i wzorem jest Najświętsza Dziewica. (…) Dzięki temu cały lud chrześcijański nie tylko jeszcze gorliwiej będzie się uciekał do św.
Józefa i ufnie wzywał jego opieki, ale także będzie miał zawsze przed
oczyma jego pokorną, dojrzałą służbę i udział w ekonomii zbawienia”.
Realizując wskazania zawarte w dokumencie papieskim, przez wzgląd
na chwalebną historię rozkwitu i aktywności Bractwa św. Józefa w Jemielnicy w minionych wiekach oraz na życzenie wiernych, eryguję Bractwo świętego Józefa z siedzibą w Jemielnicy.
Ustanowione Bractwo zrzeszające mężczyzn i młodzieńców, którzy
ukończyli 18. rok życia, winno działać jako stowarzyszenie publiczne
po myśli kanonów 298 i 312 § 1. 3 Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz
Statutów Bractwa, które zostaną ogłoszone przez Biskupa Opolskiego.
Opiece św. Józefa i bł. Jana Pawła II zawierzam powstanie i rozwój
Bractwa, aby prowadziło jego członków do wzrostu świętości oraz przyniosło wiele dobra naszym rodzinom i całemu Kościołowi opolskiemu.
W Jemielnicy, dnia 1 maja 2012 roku, w liturgiczne wspomnienie św.
Józefa, rzemieślnika, i rocznicę beatyfikacji bł. Jana Pawła II.
† Andrzej Czaja
biskup opolski
44.
Homilia Biskupa Opolskiego Andrzeja Czai
wygłoszona w katedrze opolskiej podczas
Mszy Krzyżma w Wielki Czwartek
– 5 kwietnia 2011 r.
Drodzy Ministranci, Drogie Ministrantki, wszyscy Lektorzy, Lektorki, Akolici, wszyscy nadzwyczajni szafarze Komunii Świętej, umiłowani w Chrystusie Panu Siostry i Bracia, którzy swoim śpiewem staracie
186
się ubogacać w naszych parafiach sprawowaną liturgię w ramach chórów, scholi, Droga Rodzino Seminaryjna, wszyscy Bracia Klerycy, Diakoni, Wy, Drodzy Współbracia Kapłani, Księże Biskupie Janie, Księże
Biskupie Pawle.
Liturgia, której jesteśmy uczestnikami, akcentuje szczególnie tajemnicę namaszczenia, namaszczenia Chrystusa Duchem Świętym. Izajasz
tę tajemnicę zapowiadał, wieścił. Słyszeliśmy te słowa. Zaś Jezus, kiedy
je odczytał, oznajmił: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli”, słowa o namaszczeniu Sługi Bożego, o ustanowieniu Mesjasza,
o Jego posłannictwie.
Chodzi o namaszczenie Jezusa Duchem Świętym. Nasz udział w tej
tajemnicy jest u źródła naszej chrześcijańskiej egzystencji, a także u źródła naszej kapłańskiej tożsamości. To w dniu święceń otrzymujemy,
otrzymaliśmy szczególny dar Ducha Świętego, który nas dysponuje i obliguje do działania w zastępstwie Chrystusa. To namaszczenie Duchem
Świętym, które stało się naszym udziałem w chwili święceń, uczyniło
nas sługami Chrystusa i Kościoła, bardzo bogato wyposażonymi, bardzo bogato, można powiedzieć, w cudzysłowie: „uzbrojonymi” na trudną nieraz niwę Pańską.
Natomiast namaszczenie, które jest udziałem nas wszystkich od dnia
chrztu, uczyniło nas dziećmi Bożymi, domownikami Boga, dziedzicami Królestwa Bożego. Jest więc namaszczenie Duchem Świętym u podstaw kapłaństwa służebnego i powszechnego kapłaństwa wiernych. Cóż
to oznacza? Jak owocuje to jedno i drugie namaszczenie?
Namaszczenie, jakie staje się udziałem człowieka w chwili chrztu,
sprawia, że jesteśmy członkami wielkiej wspólnoty namaszczonych. Stajemy się Kościołem w dniu chrztu, jego członkami. Od samego początku, zwłaszcza najwcześniejsi Ojcowie Kościoła mówili o Kościele jako
o wspólnocie namaszczonych Duchem Świętym. Stąd nazwa chrześcijanie – christianoi. A św. Paweł, słyszeliśmy przed chwilą te słowa, mówi do nas jako do wspólnoty namaszczonych: „Wy zaś jesteście uprawną
rolą Bożą i Bożą budowlą”. Ojcowie Soboru Watykańskiego II przypomnieli, że budowla ta w Piśmie Świętym otrzymuje różne nazwy: „dom
Boga, w którym mieszka Jego rodzina”, „mieszkanie Boże w Duchu”,
„przybytek Boga z ludźmi” (por. Lumen gentium 6).
Jako wspólnota namaszczonych stanowimy więc uprawną rolę Bożą
i budowlę Bożą. Jesteśmy Kościołem, który jest domem wspólnego za187
mieszkania, wspólnego życia Boga i człowieka. Jako taki Kościół jest
naszym domem, ale zarazem świątynią duchową, którą, jak mówi św.
Paweł, wznosi Bóg z nas – żywych kamieni. Budowniczym świątyni jest
zatem Bóg. Jak słyszeliśmy przed chwilą, fundamentu nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus.
Jednak zdanie, które pada z ust św. Pawła: „Niech każdy baczy na to, jak
buduje”, uświadamia nam, że my też mamy udział w budowaniu Kościoła. Kościół to taka przedziwna budowla. Już egzystuje, już funkcjonuje,
ale jest też ciągle w budowie.
Bóg jest budowniczym Kościoła. My mamy go z Nim współbudować. Na czym przede wszystkim polega to nasze współbudowanie? Skoro św. Paweł mówi: świątynia Boża wznoszona jest przez Boga, wznosi
ją Bóg z żywych kamieni, to budowanie nasze polega na tym, by starać
się być żywymi kamieniami, żywymi chrześcijanami, żywymi dziećmi Bożymi. To jest nasze najważniejsze zadanie: dbać o to, aby w budowli Kościoła być żywym kamieniem, bo jest to duchowa świątynia,
a nie budynek z kamieni i ze złota. Kościół żywy i prawdziwy – jak
śpiewamy w piosence – to jest serc wspólnota. A więc tu o serce chodzi,
o wnętrze.
Być żywym kamieniem w budowli Kościoła, to nasze wielkie zadanie, każdego z nas tu obecnych, wszystkich wiernych, nie tylko kapłanów i sióstr zakonnych. Także wy, Drodzy Ministranci i Ministrantki,
od najmłodszych lat, Wy, którzy angażujecie się w schole, w chóry, Wy
wszyscy też macie być żywymi kamieniami Kościoła i to Wasze zaangażowanie w życie Kościoła, w życie parafii jest pięknym świadectwem,
że staracie się to czynić, że chcecie być żywymi kamieniami Kościoła.
Jako biskup naszego opolskiego Kościoła, tu, w tym miejscu, dzisiaj,
mam szczególną okazję i chcę to wyrazić: dziękuję Wam bardzo za każde Wasze zaangażowanie, za to, że trzeba wcześniej wstać, że się nie dajecie uwieść, gdy czasem Wam mówią: „A po co tam pójdziesz?”; za to
piękne trwanie przy ołtarzu, za podejmowany śpiew, za zaangażowanie
w piękno liturgii, która jest w centrum Kościoła. Bóg zapłać za wszystko, co czynicie, by w Waszych parafiach Kościół tętnił życiem. Ale chcę
tu Wam też od razu dopowiedzieć, że potrzeba jeszcze bardziej wartościować, bardziej jeszcze inwestować w budowanie żywej więzi z Panem
Jezusem. Aktywność zewnętrzna, którą widać, jest nam też bardzo potrzebna, bo potrzebna jest dziś manifestacja wiary, potrzebne jest świa188
dectwo żywej wiary. Nic jednak nie zastąpi, nawet codzienne bycie przy
ołtarzu, codzienny śpiew psalmu responsoryjnego, częste wykonywanie
pieśni chórowych, nic nie zastąpi naszego trwania przed Panem na kolanach. Jeśliby tego brakowało, jeśli tego nie ma, to grozi nam bycie takim
trochę grobem pobielanym. Wówczas grozi nam aktywizm, grozi nam dawanie pustego świadectwa, które weryfikuje nie tylko Bóg, który wszystko widzi, ale także ludzie. Tego się nie da ukryć. Pustki naszego wnętrza
nie da się ukryć, nawet jak się szatę przywdzieje. A taki stan rzeczy nie
buduje, ponieważ wzrost daje tylko Bóg. Inaczej jest, kiedy mam żywą
więź z Bogiem, kiedy Pan Jezus jest we mnie. Wówczas każde spotkanie ze mną będzie drugiego budowało, będzie stawiało na nogi. Trzeba
więc ponad tę aktywność zewnętrzną zadbać o naszą żywą więź z Panem Bogiem. I dlatego tak ważna jest nasza codzienna modlitwa. Nic jej
nie zastąpi. Niezwykle ważne jest to, co wyraża soborowe participatio
actuosa – zaangażowanie sercem w przeżywanie liturgii, świętych sakramentów, przyjmowanie słowa Bożego sercem. Nie wystarczy przyjść,
odstać i odejść. Trzeba za każdym razem przyjść i wziąć z tej prawdy,
która jest zwiastowana w Kościele, z tej łaski, która jest na ołtarzu i której udzielają inne sakramenty, zwłaszcza sakrament pokuty i pojednania.
Wołam też w Waszą stronę, aby te dni, które teraz przeżywamy, były dla Was czasem wejścia w pusty grób: On ujrzał i uwierzył. Trzeba
też na nowo zobaczyć, Drogie Dzieci, Młodzieży Kochana i Wy, Starsi,
wszyscy na nowo musimy zobaczyć, jak Jezus dla nas wiele uczynił, że
żyje, jest z nami, nas miłuje i pragnie naszego szczęścia. To trzeba zobaczyć, tym się trzeba przejąć, by chcieć być z Nim na co dzień, by tęsknić za każdą chwilą z Nim.
Drodzy moi Współbracia Kapłani, żywa więź z Bogiem jest także najważniejsza w naszym posługiwaniu. My też mamy być najpierw żywymi kamieniami. Jesteśmy ustanowieni pomocnikami Boga w Kościele,
w budowaniu Kościoła, ale najpierw sami musimy być żywymi kamieniami. Nie da się być dobrym pomocnikiem Boga w budowaniu Kościoła
i w spełnianiu misji Kościoła jeśli się najpierw nie jest żywym kamieniem, czyli jeśli się nie ma w sercu żywej wiary. Dziękuję więc Wam,
Kochani, za wszystko, co robicie. Tego jest tak dużo, że nie da się tu
wszystkiego wyrazić. Powiem więcej: biskup też nie wie o każdej Waszej aktywności, o Waszym zaangażowaniu. Bóg widzi. Dziękuję więc
za wszelkie zaangażowanie na rzecz rozwoju duchowego, na rzecz do189
bra, zbawienia człowieka, także za zaangażowanie związane z funkcjonowaniem parafii, za zaangażowanie w to, by nasze świątynie, obejścia
były jak najpiękniejsze. Ale w sposób szczególny Wam, Kochani, dziękuję za brewiarz. Mówimy: oficjum. Tak, bo to obowiązek, ale można
go zostawić. To niebezpieczeństwo jest duże, a przecież potrzeba, byśmy to oficjum sprawowali i to z wielkim zaangażowaniem, bo Kościół
nade wszystko potrzebuje dzisiaj modlitwy. Dziękuję Wam za sprawowanie liturgii nabożnie, z przejęciem, za branie Chrystusa i dzielenie się
Nim. To jest najważniejsze. Za czekanie w konfesjonale na grzesznika.
Ta troska o Waszą głębię, o Wasze serce to jest ten pierwszy poziom
budowania Kościoła. Nie da się być Jezusowi pomocnym, jeśli się najpierw nie jest żywym kamieniem w budowli Kościoła. Dlatego dbajcie
nade wszystko o żywotność Waszej wiary. Wołajmy wszyscy razem, jako
całe prezbiterium: Panie, przymnóż nam wiary, wiary żywej, rozmodlonej,
pełnej zaangażowania w kontemplację oblicza Jezusa Ukrzyżowanego,
w rozmyślanie słowa Bożego na co dzień, wiary, która owocuje adoracją
Najświętszego Sakramentu. To jest źródło, podstawa naszego zbawienia.
Nie możemy zapomnieć, że nasze kapłańskie posługiwanie stanowi naszą
drogę do nieba. I najpierw to się liczy: Czy jestem żywym kamieniem?
Jako pomocnicy naszego Pana Jezusa Chrystusa musimy też pamiętać, że nie tylko jesteśmy odpowiedzialni za zadomowienie się Kościoła
w nas, ale też za czynienie Kościoła domem. To my szczególnie odpowiadamy za to, aby Kościół był domem dla tych, którzy otwierają się na
Jezusa, dla tych, którzy już żyją z Nim w wielkiej zażyłości, więzi, ale
też dla tych, którzy są pogubieni, którzy odeszli i także dla tych, którzy
jeszcze Chrystusa nie spotkali. Kościół będzie domem wtedy, kiedy będzie otwarty. I my odpowiadamy w sposób szczególny za tę otwartość
Kościoła, za otwarte drzwi Kościoła; nie tylko świątyń, choć to też jest
pewien znak. Chyba trzeba przemyśleć to, żeby nasze kościoły, nasze
świątynie bardziej otworzyć, żeby ich nie zamykać. Czego my chcemy?
Co chcemy chronić na pierwszym miejscu? Dziedzictwo kultury? Zadbajmy najpierw o przekaz dziedzictwa zbawienia. Bo dziedzictwo kultury, jeśli wiary zabraknie, wyprzedaje się. I te doświadczenia Kościoła
zachodniego powinny nam być jak memento. Nasze świątynie muszą
być otwarte, a przede wszystkim otwarte muszą być nasze serca. Potrzeba jak najwięcej zapału misyjnego w nas, zaangażowania, by wyjść. Nie
możemy tylko czekać.
190
I potrzeba też wielkiego braterstwa między nami. Józef i Maryja zadbali o to, by Jezus miał dom. To była stajnia, grota. Nie było wystawności, ale było miejsce dla Jezusa i atmosfera miłości między nimi. I to jest
szczególnie ważne, żebyśmy w kształtowaniu Kościoła dbali o to, aby
w naszych parafiach, naszych wspólnotach było nade wszystko miejsce
dla Boga i atmosfera miłości między nami; także atmosfera braterstwa,
miłości, jedności i wielkiego poczucia odpowiedzialności jeden za drugiego w naszym prezbiterium.
To prawda, że sytuacja Kościoła dzisiaj, zwłaszcza dziwne antagonizowanie w ostatnich miesiącach Kościoła z państwem i państwa z Kościołem, nieraz napawa obawami. Jeszcze bardziej chyba boli, że nie jest
nas tyle w świątyniach, co kiedyś, że katecheza szkolna nie owocuje tak,
jak byśmy chcieli. Pojawia się czasem, gdzieś w głębi serca, przygnębienie i zasmucenie, gaśnie entuzjazm. Nie możemy sobie na to pozwolić.
Św. Paweł tu nam dziś o tym przypomina. Wyłącznie Bóg jest budowniczym. Pamiętajmy o tym. My jesteśmy Mu pomocnikami. Nie dajmy
się przygnębić i zasmucić. Bóg nad tym wszystkim czuwa. Jeśli nawet
w historii Kościoła bywały i dziś jest zakręt, kryzys, jeśli nie jest do końca tak, jakbyśmy chcieli, to pamiętajmy, że Bóg nad tym czuwa. A dana jest Kościołowi obietnica, że bramy piekielne nie przemogą go. Tylko
uwierzmy w to bardziej. Żyjmy bardziej tym, że Bóg buduje. My mamy
być pomocnikami. My jesteśmy „handlangrami”, jesteśmy „pielęgniarkami” w służbie zbawieniu, jaką Bóg na tym świecie realizuje, a przez tę
służbę zbawieniu Kościół się rozwija, nie inaczej. Nie budujmy Kościoła dla Kościoła, bo Kościół jest tylko o tyle potrzebny światu, powiem
więcej jeszcze, Bogu, o ile służy zbawieniu człowieka. On jest budowniczym, my Jego pomocnikami. On daje wzrost, my mamy pielęgnować
i siać. Nie mieszajmy tych ról, bo my nie jesteśmy w stanie dać wzrostu.
I będziemy się tylko dołować. Trzeba Bogu zostawić to, co tylko On może zrobić. To On daje wzrost życia Bożego na niwie Pańskiej, w sercach
ludzkich, w rodzinach, parafiach. My siejmy, pielęgnujmy bez ociągania,
zmobilizowani, pełni entuzjazmu i rozradowania, że to nas postawił i nas
nie zostawia. Jest z nami.
Trzeba więc też więcej cierpliwości na niwie Pańskiej. Kochani, mam
na myśli cierpliwość podobną do tej, jaką ma rolnik. Uczmy się od rolnika! On sieje na jesień, ale przecież nie zbiera od razu w październiku,
gdy posiał we wrześniu. Ile nieraz ma i musi mieć zawierzenia do Bo191
ga, do Boskiej Opatrzności, bo przecież czasem w lipcu przyjdzie gradobicie i wymłóci na polu to, co chciał mieć w spichlerzu. Ale nie ustaje
w podejmowaniu ciągle nowego wysiłku. I my musimy mieć dzisiaj więcej takiej cierpliwości rolnika, a nade wszystko jego zaufania Boskiej
Opatrzności. I miejmy też więcej takiego spojrzenia wiary na siebie,
także nawzajem.
W liście, jaki biskupi polscy skierowali do kapłanów na Wielki Czwartek, czytamy między innymi takie zdanie: „Z wiarą patrzymy na Was,
powołanych przez Chrystusa, i wy oczyma wiary patrzcie na swego biskupa”. Nieraz jest zbyt wiele takiego ludzkiego spojrzenia, zbyt wiele
łatwego oceniania, opiniowania siebie nawzajem, pomawiania, oczerniania, plotkowania. To niczemu nie służy. Ewangelia mówi o upomnieniu
braterskim, o wyjściu do siebie nawzajem, o dialogu, spotkaniu. Nawet
jeśli ono będzie trudne, to zawsze jest budujące. Łatwiejsze jest oczernianie, plotkowanie, ogólne opiniowanie. To nic nie kosztuje. Co prawda, emocje się wypuści, ale to nie buduje. Tym bardziej nie buduje naszej
wiary. Spójrzmy więc więcej oczyma wiary. Gdy spojrzymy oczyma wiary – uświadomimy sobie, że ostatecznie każdy z nas ma żyć na większą chwałę Bogu. A On „rośnie”, kiedy się miłujemy. Nie działajmy po
swojemu. Jeśli nie wiemy, jak do końca działać według nowych projektów, które wspólnie żeśmy wypracowali, to od tego jest kuria, by zapytać, a nie zostawiać, bo ja uważam inaczej. Trzeba nam nawzajem takiego
spojrzenia na siebie oczyma wiary, głębiej i szerzej, dalej. Zbyt płytko
nieraz patrzymy.
Potrzeba też więcej zaufania do siebie nawzajem, Kochani. Więcej
przebaczenia sobie. Weźmy więc z sobą może ten obraz na najbliższe
dni. Jan wszedł do grobu, ujrzał i uwierzył. Chciejmy też zobaczyć głębiej, na nowo, swoje kapłańskie posługiwanie, w świetle tego, co te święta niosą. A niosą Radosną Nowinę. Jezus, choć umarł, żyje i jest z nami,
miłuje nas do końca. Życie nie tylko dał, ale daje stale. Pragnie naszego
szczęścia, wszystkich, pasterzy i wiernych. Chciejmy się tym rozradować, rozbudzić w sobie entuzjazm, zapał misyjny, aby Jezusa z tęsknotą
przyjmować, z wielkim pragnieniem przed Nim trwać i zanosić Go tym,
do których nas posyła. Amen.
192
45.
Homilia Biskupa Opolskiego Andrzeja Czai
wygłoszona w katedrze opolskiej podczas
Rezurekcji – 8 kwietnia 2012 r.
Umiłowani w Chrystusie Panu, Siostry i Bracia, Droga Młodzieży,
Kochane Dzieci, Kochane Siostry Zakonne, Bracia Klerycy, Czcigodni
Współbracia Kapłani, także Wy – Drodzy Słuchacze Radia Plus.
Brzmi znowu w naszych świątyniach radosne Alleluja. Pozdrawiamy
się dziś i w całej oktawie Wielkiej Nocy słowami: Christos anesti! – Alitos anesti!; Chrystus zmartwychwstał! – Prawdziwie zmartwychwstał!
W ten sposób wyrażamy zasadniczą treść orędzia owej wielkanocnej tajemnicy, wielkiego cudu nowego życia, cudu Wielkiej Nocy, która, jak
słyszeliśmy w Exultet, jedyna była poznać czas i godzinę zmartwychwstania Chrystusa. Okazuje się, że nasz Pan, choć umarł, żyje. Wyraża to jednoznacznie orędzie anioła, które przekazuje nam Ewangelia św.
Marka, a które wybrzmiało w naszych świątyniach podczas Wigilii Paschalnej. Ponieważ Pan zmartwychwstał, anioł apeluje do niewiast: „Nie
bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego? Nie ma Go tu.
Powstał. Zmartwychwstał”. Te słowa: Resurrexit – zmartwychwstał –
wpisał w swój herb biskupi mój czcigodny Poprzednik – arcybiskup Alfons Nossol i mówił nam stale, że to jest samo sedno chrześcijańskiego
orędzia. Nie tylko do wiernych, ale do całego świata.
Podejmując to posłannictwo biskupie w Kościele opolskim, podjąłem też i to orędzie. Ressurexit et adhuc Tecum sum – to słowa, wyjęte
z antyfony na wejście z liturgii, którą przeżywamy, z Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego. „Zmartwychwstałem i zawsze jestem z tobą”.
W komentarzu do tej antyfony papież Benedykt XVI mówi, że są to najpierw słowa Jezusa do Ojca: Zmartwychwstałem i jestem już odtąd zawsze z tobą. Ale są to też słowa Jezusa do nas. Jezus, choć umarł, żyje
i jest z nami, a Jego krzyż dowodzi, jak bardzo nas miłuje, jak bardzo pragnie naszego szczęścia. I to jest, można powiedzieć, to zasadnicze orędzie, ta Dobra Nowina, która wybrzmiewa co roku w sposób szczególny
w czas Świąt Wielkanocnych. Trudno się więc dziwić, moi Drodzy, że
św. Piotr, kiedy przyjął tę Nowinę całym sercem, kiedy się na tę Nowinę
193
otworzył, kiedy pojął ją nie tylko umysłem, ale sercem, całym sobą, że
wówczas z takim zapałem i zaangażowaniem mówił o cudzie nowego życia dla ziemi. Stał się świadkiem Zmartwychwstałego. Słyszeliśmy przed
chwilą to przejmujące jego świadectwo o cudzie nowego życia dla ziemi,
o darze Bożego życia, o Jezusie, który zwyciężył śmierć, piekło i szatana.
W domu Korneliusza św. Piotr mówi o początkach tego życia na ziemi i o zwycięstwie tego życia. Słyszeliśmy przed chwilą te słowa: „Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu – mówi św. Piotr – którego Bóg namaścił
Duchem Świętym i mocą. Dlatego że Bóg był z Nim, przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła.
[…] Jego to zabili, zawiesiwszy na drzewie. Bóg wskrzesił Go trzeciego
dnia i pozwolił Mu ukazać się nie całemu ludowi, ale nam, wybranym
uprzednio przez Boga na świadków”.
Niewątpliwie apostołowie to wielcy szczęśliwcy, którzy otrzymali od
Ducha łaskę, że z Jezusem Zmartwychwstałym jedli i pili, po tym, jak
powstał z martwych. Było to niezwykle ważne wsparcie dla apostołów,
w bardzo trudnym momencie ich życia. Odszedł Ten, na którym oparli
swoją przyszłość. Dla Niego wszystko zostawili, w sercu została pustka,
smutek i żal, lęk i obawy, strach wielki: Co z nami będzie? Jak żyć dalej?
Nowe zaczęło się z chwilą, gdy przybiegła od grobu Maria Magdalena. Przyniosła zagadkową wieść. „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy,
gdzie Go położono”. Przez myśl przebiegło: Czyżby miało się stać, jak
mówiły o Nim pisma? On nam też o tym mówił. Z pewnością przypomnieli sobie apostołowie, że mówił zaraz na początku, pod Cezareą Filipową, że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. Wyszedł więc
Piotr, jak zaświadcza nam Ewangelia, którą słyszeliśmy przed chwilą,
zdobył się na odwagę, wyszedł jeszcze i ów drugi uczeń. Ten drugi daje o sobie świadectwo, że kiedy wszedł do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na głowie Jezusa, oddzielnie zwiniętą,
wówczas uwierzył. Tak prosto zapisał, a jakże to ważne dla nas świadectwo. Ujrzał i uwierzył.
Potem Maria Magdalena dostąpiła łaski spotkania ze Zmartwychwstałym i tym się dzieliła. Poetycko wyraża to sekwencja, śpiewana dzisiaj przed Ewangelią: „Maryjo, ty powiedz, coś w drodze widziała? Jam
Zmartwychwstałego blask chwały ujrzała. Żywego już Pana widziałam
grób pusty i świadków anielskich, i odzież, i chusty. Zmartwychwstał już
Chrystus, Pan mój i nadzieja”.
194
Później wielu przekonało się, że Jezus żyje. Jak przekazuje św. Paweł
w Liście do Koryntian, nawet pięciuset braci równocześnie przekonało
się, że Jezus żyje. I to doświadczenie, nie tylko przekonanie, ale doświadczenie żywego, żyjącego Chrystusa, który, choć umarł, żyje, przekazali
nam, przekazali tym, którzy przed nami żyli, a przez nich przekazali nam
świadectwo, którego niezwykle ważnym fragmentem jest doświadczenie żywego Chrystusa. Doświadczenie apostołów i pierwszego Kościoła przeszło na nas. Oni przekazali, że Bóg ustanowił Go sędzią żywych
i umarłych, tak jak prosił. I słyszymy to świadectwo także w sekwencji:
„Śmierć zwarła się z życiem i w boju, o dziwy, choć poległ Wódz życia,
króluje dziś żywy. Odkupił swe owce Baranek bez skazy. Pojednał nas
z Ojcem i zmył grzechów zmazy”.
Siostry i Bracia, dla nas ów przekaz Radosnej Nowiny o zmartwychwstaniu, prawdy o tym, że Jezus żyje, jest wielką łaską. To jest dla nas
wielka łaska. Boże objawienie o tym, że Boży Syn nam dany, choć umarł,
żyje. Ten przekaz stanowi orędzie, które niesie i podnosi na duchu, krzepi i pobudza do dzielenia się. Krzepi nas i pobudza do dzielenia się, bo
jakże zatrzymać w sobie, dla siebie tę wieść, że Jezus żyje, że jest z nami i że nas bezgranicznie miłuje.
Trzeba jednak tę treść wielkanocnego orędzia na nowo zobaczyć. Trzeba ujrzeć prawdę, którą zwiastuje, a która ma niesamowite przełożenie
na nasze życie, jak nam to wyświetla Kościół słowami psalmisty: „Ponieważ prawica Pana wzniesiona wysoko, ponieważ prawica Pańska moc
okazała. Nie umrę, ale żyć będę i głosił dzieła Pana”.
Trzeba jednak podjąć wysiłek drogi ku zobaczeniu i uwierzeniu. Trzeba niejako wyjść z siebie, ze swej codzienności i wejść w ten Boży świat,
który jest pośród nas, jest z nami. I nie można tego odkładać na jutro,
na później. Wyjątkowo dogodnym momentem są właśnie te święta, cały
okres wielkanocny, a dzisiejsza liturgia Bożego słowa podpowiada konkretne kroki tego wyjścia, tego podjęcia drogi ku zobaczeniu i uwierzeniu, z całym przejęciem, że Pan żyje i jest z nami, i nas miłuje.
„W tym dniu wspaniałym”, powtarzaliśmy słowa psalmu responsoryjnego, „W tym dniu wspaniałym wszyscy się weselmy”. To jest pierwsza
podpowiedź. Trzeba byśmy obudzili w sobie entuzjazm. Trzeba nam się
rozradować, bo Pan nasz żyje i jest z nami, kocha nas. Tym trzeba się naprawdę cieszyć. Niech brzmią nam w tych dniach te słowa pozdrowienia,
jak takie piękne memento: „pamiętaj”. Nie tyle memento mori – „pamiętaj
195
o śmierci”, ale „Pan zmartwychwstał!” – „Prawdziwie zmartwychwstał!
Alleluja!”. Cieszmy się tym orędziem, a jeszcze bardziej tą rzeczywistością zmartwychwstania, także naszego, bo jeżeli Chrystus zmartwychwstał, to i my zmartwychwstaniemy – zaświadcza św. Paweł. Psalmista
dopowiada: „Dziękujcie Panu, bo jest dobry, bo Jego łaska trwa na wieki.
Niech dom Izraela głosi: Jego łaska na wieki”. Trzeba więc Bogu łaskawemu dziękować. To niejako drugi, ważny krok, który nam dziś liturgia Bożego słowa podpowiada. Trzeba nam Bogu łaskawemu dziękować
i o Jego łaskawości mówić. Potrzeba nam dziś bardzo misyjnego zapału. Potrzeba obudzić to wielkie pragnienie mówienia o Chrystusie, dzielenia się Nim.
Apostoł Paweł podpowiada, byśmy wyrzucili z siebie stary kwas i stali
się nowym ciastem, nowym człowiekiem. Byśmy szukali tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus. Słyszeliśmy, jak mówił do Kolosan, by
dążyli do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi. Dlaczego? Jako że
w chwili chrztu razem z Chrystusem powstaliśmy z martwych. Wówczas
umarliśmy i nasze życie ukryte jest z Chrystusem w Bogu. I tej łaski życia
Bożego w nas, która oznacza dziecięctwo Boże w nas, nie wolno zmarnować. Trzeba nam życie Jezusowe stale w sobie rozwijać.
Bardzo wymowny jest gest, który w domach wykonujemy tuż po przyjściu z Wigilii Paschalnej, gdy zasiadamy do stołu, czy już niebawem, gdy
wrócimy do domu z tej liturgii, do wielkanocnego śniadania. Bierzemy
jajko i nim się dzielimy. Jajko – symbol nowego życia, Bożego życia na
ziemi. Trzeba najpierw je wziąć, żeby nim się podzielić. Ta symbolika, ten
zwyczaj, ten piękny gest niech nam to uświadomi, że nie wolno nam życia
Bożego, już otrzymanego, tego życia zmartwychwstałego Pana, nie wolno nam zmarnować. Trzeba je wziąć i nim się dzielić. Powiesz: Jak? Jak
się nim dzielić? Odpowiedź brzmi: trzeba swoje życie poświęcić Jezusowi. Możesz powiedzieć: Biskupowi to łatwo mówić – życie Bogu, życie
Jezusowi poświęcić. Nie ma żony, nie ma dzieci. A ja muszę o mężu myśleć, ja muszę o żonie myśleć, ja muszę o dzieciach myśleć. Oczywiście,
że tak. Tylko właśnie dziś, w perspektywie chwały Zmartwychwstałego,
stają się bardziej czytelne słowa o tym, że „kto miłuje ojca i matkę, nadto żonę i dzieci więcej niż Mnie, nie jest Mnie godny”. Trzeba najpierw
życie Bogu dać, Jezusowi dać. To bardzo niemodne wyrażenie: poświęcić swoje życie. A właśnie o to chodzi – poświęcić swoje życie Jezusowi, czyli oddać Mu całe serce. A co się wtedy stanie? W sercu będzie
196
miłość Boża. I wcale nie będę zaniedbywał współmałżonka, dzieci, rodziców, teściów, bliźnich. Wręcz odwrotnie. Wtedy tak naprawdę będę
zdolny, będę zdolna kochać po Bożemu, bo miłość Boża będzie w sercu. Ta miłość ludzka, nasza, bywa nieraz, mimo wspaniałych deklaracji,
bardzo, bardzo raniąca. Potrafimy zadać cios tuż po wspaniałym wyznaniu: „Kocham Cię”. Ale jeśli będzie miłość Boża w sercu, to będzie inny świat i w domu, i w parafii, i w społeczeństwie całym. Bo człowiek
wtedy zdolny jest inaczej kochać, dając życie swoim bliźnim. Ale trzeba
najpierw to życie Jezusowi dać, serce na oścież otworzyć. Tak wiedzą, naprawdę wiedzą papieże co mówią, kiedy swoje pontyfikaty rozpoczynają od tych słów: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. Non abbiate paura. Od
tego zaczynał bł. Jan Paweł II: „Nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi!”. I to powtórzył Benedykt XVI: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. I dopowiedział: Nie bójcie się, On wam niczego nie zabierze. On nie
przychodzi jak złodziej. On przychodzi jak dobrodziej. On swoje życie
daje. Jeśli my będziemy mieć miejsce w swoim sercu dla Niego, On w nas
zagości, zagości w nas miłość Boga. To jest droga do przemiany świata,
bez rozlewu krwi. I to wcale nie jest utopia. Gdyby chrześcijanie tak żyli,
gdybyśmy życie poświęcili Jezusowi, to byśmy byli naprawdę zaczynem
życia Bożego w tym świecie i inny byłby ten świat. Tę drogę trzeba nam
na nowo podjąć. To nam trzeba dziś zobaczyć i uwierzyć. To jest możliwe. Wraz z Marią Magdaleną śpiewajmy Panu: „Wiemy, żeś zmartwychwstał, że to cud prawdziwy, o Królu Zwycięzco, bądź nam miłościwy”.
Amen.
Dział nieurzędowy
„Emaus” z nowym metropolitą
Środa, 18 kwietnia 2012 r. Pątniczy kościół św. Brykcjusza. Wielkanocna pielgrzymka kapłanów diecezji opolskiej zwana „Emaus”. Dla większości uczestników jest to miejsce znane dotąd raczej ze słyszenia. Leży
197
na terenie parafii Gościęcin. Urocza okolica, otoczenie, drewniany kościół i towarzyszące mu zabudowania – kaplice, „dom pielgrzyma”. Przed
samą pielgrzymką na plebanii w Gościęcinie miało miejsce posiedzenie
Diecezjalnej Rady ds. Stałej Formacji Kapłanów, poprzedzone obiadem
– honory pana domu pełnił proboszcz, ks. Zygfryd Waskin.
Na „Emaus” przyjechało ok. 220 księży. Sporo, prawie setka więcej
niż przed rokiem. Tegoroczna pielgrzymka ma pewien rys szczególny –
przewodniczy jej nowy metropolita górnośląski, ks. abp Wiktor Skworc.
Księża naszej diecezji nie znali go, bo choć wywodzi się z diecezji katowickiej, to wiele lat spędził w Tarnowie jako tamtejszy ordynariusz.
Oprócz niego obecni są biskupi: Andrzej Czaja i Paweł Stobrawa oraz
ordynariusz gliwicki Jan Kopiec – do niedawna sufragan opolski. Eucharystii przewodniczy metropolita i on przemówił do księży. Kazanie,
aczkolwiek nie było homilią w sensie bezpośredniego nawiązania do tekstów liturgii słowa, bez wątpienia było wielkanocną homilią adresowaną do kapłanów. Tematyka rozważań wielkanocna – świadectwo naszej
wiary. Nie sposób przytoczyć wszystkiego, ale warto odnotować szczególnie wyraziste myśli, nawet sformułowania. I tak:
Słabość naszego świadectwa to jedna z przyczyn wyprowadzki ludzi
z domu Kościoła. Trzeba iść do tych, którzy z Kościoła odeszli. Iść także
na klęczkach – modlitwą. Trzeba nieść światło Ewangelii do najbardziej
zdegradowanych środowisk i osiedli (postprzemysłowe bezrobocie, familoki, które stały się slumsami, ogromne kontrasty naszych miast). Nie
zaniedbywać braci kapłanów, którzy z domu Kościoła odeszli. A podstawą ewangelizacji jest realizacja nakazu dążenia do świętości, co nawet
prawo kanoniczne nazywa obowiązkiem (kan. 296).
Będą ataki na Kościół, na kapłanów. Już są. Będą się nasilały. Odpowiadamy wolą budowania Kościoła–domu, aby był święty i nieskalany.
Krytykę Kościoła powinniśmy przyjmować jako pytanie o autentyczność naszej wiary. Sformułowanie „prześladowania wiary” jest nieadekwatne do tej sytuacji.
Dla życia i oddziaływania Kościoła ważne jest budowanie na potrójnym filarze: liturgia – świadectwo – służba. To sformułowanie wywodzi
się w prostej linii z założeń i programu Ruchu Światło – Życie tworzonych przez Sługę Bożego ks. Franciszka Blachnickiego. W ramach służby potrzebna jest współpraca z samorządami różnego szczebla, ze szkołą.
Bardzo ważna, konieczna – lecz w Polsce zaniedbywana – jest troska
198
o duszpasterstwo emigrantów. Z perspektywy Kongregacji ds. Ewangelizacji Kościół w Polsce jest wielorako bogaty – i personalnie, i materialnie. A to zobowiązuje do wykorzystania potencjału.
Po Mszy pytania do metropolity – były i przygotowane, padały też
z sali. Wiele mówiące było ostatnie pytanie: „Czego księżom najbardziej
brakuje?” Odpowiedź: „Ciszy i medytacji”.
„Panie, zostań z nami, bo ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił…” Po Mszy i spotkaniu z metropolitą posiłek przy domu pielgrzyma – kiełbaski na gorąco, bułeczki, herbata lub kawa. Kołacz do domu.
Księża krążą, rozmawiają, jedzą. Atmosfera braterska, wręcz świąteczna
– jak przystało na Emaus, na wielkanocne spotkanie z Panem i braćmi.
Ks. Tomasz Horak
Diecezjalne Święto Rodziny
Długi majowy weekend bywa coraz częściej wykorzystywany na wiosenny odpoczynek służący budowaniu, swoistemu liftingowi, międzyludzkich więzi, z których najcenniejsze są więzi rodzinne. Różne są jego
formy, począwszy od dalekich podróży, poprzez rodzinne wędrówki aż
po zachwyt pierwszymi promieniami wiosennego słońca w domowym
ogrodzie. Tym, którzy nie skorzystali ze zorganizowanych wyjazdów,
i tym, którzy zechcieli zainwestować w kondycję religijną swojej rodziny, duszpasterstwo diecezji opolskiej, zainspirowane przez biskupa diecezjalnego, zaproponowało udział w Diecezjalnym Święcie Rodziny,
przeżywanym po raz pierwszy w Jemielnicy – w dawnym opactwie cysterskim, pod duchową kuratelą św. Józefa, Rzemieślnika, w przypadające 1 maja jego liturgiczne wspomnienie.
W przeddzień wieczorem w tym samym miejscu, w kościele pw.
Wniebowzięcia NMP w Jemielnicy, zgromadziła się młodzież dekanatu strzeleckiego i wielu parafii całej diecezji, by w łączności z bł. Janem
Pawłem II, w wigilię pierwszej rocznicy jego beatyfikacji, przeżywać
wielkanocne czuwanie modlitewne. Niemal pół tysiąca młodych ludzi
uczestniczyło najpierw w pełnym uwielbienia śpiewie i wsłuchiwało się
199
w świadectwa swoich rówieśników. Po przygotowanym przez gospodarzy poczęstunku uczestnicy spotkania na kolanach adorowali Najświętszy Sakrament i korzystali z sakramentu pokuty u obecnych na czuwaniu
kapłanów. Kulminacyjnym punktem była sprawowana w godzinie Apelu Jasnogórskiego Eucharystia, której przewodniczył i słowo Boże wygłosił biskup opolski Andrzej Czaja. Przywołując katalog cnót św. Józefa
oraz nauczanie i świadectwo życia bł. Jana Pawła II, zachęcał młodzież
do przeżywania entuzjazmu wiary i nieustannej troski o „józefową” bliskość z Chrystusem.
Pierwszomajowy poranek przywitał Jemielnicę błękitem nieba i ciepłem wiosennego słońca. Nie pozostało to bez znaczenia dla faktu, iż z zaproszenia Biskupa Opolskiego do przeżywania I Diecezjalnego Święta
Rodziny skorzystało tego dnia ponad 1200 matek, ojców i dzieci. Wspaniały pocysterski jemielnicki kościół nie pomieścił wszystkich na Mszy
św., którą pod przewodnictwem bpa Andrzeja Czai celebrował bp Paweł Stobrawa oraz przybyli na święto kapłani. Nawiązując do czytań
z liturgicznego wspomnienia św. Józefa, Biskup Opolski w homilii mówił m.in.: „Mieszkańcy Nazaretu powątpiewali, że Bóg jest z nimi. To
się dzieje nie tylko w świecie, ale także w Kościele – Ojczyźnie Jezusowej. My jesteśmy Jezusowi ojczyzną. Czy jednak i my czasem nie
powątpiewamy, że Bóg jest między nami?” Wskazał też na potrzebę duchowości i obudzenia wrażliwości na boski wymiar życia w rodzinie.
„W rodzinie chrześcijańskiej jest pełno Boga! Ale czy my tym żyjemy?”
– wołał.
Dla nieustannego rozważania tych treści, a także konkretnej próby
odpowiedzi na postawione pytania, Biskup Opolski podczas tej uroczystej Mszy św. dokonał aktu erygowania Bractwa św. Józefa. Dekret erygujący Bractwo został odczytany przez ks. Rudolfa Pierskałę – kanclerza
Kurii Diecezjalnej w Opolu. W nawiązaniu do chlubnej przeszłości, gdy
pod koniec XVII w. powstało w Jemielnicy Bractwo św. Józefa, którego
jednak działalność w II połowie XX w. zanikła, Pasterz diecezji zainicjował nową formę stanowego duszpasterstwa mężczyzn i młodzieńców
na miarę potrzeb rodziny i Kościoła na opolskiej ziemi. Pragnieniem Biskupa Opolskiego – jak to sam podkreślił – jest rozwój wspólnot Bractwa
w parafiach. Siedzibą centralną i miejscem dorocznych spotkań członków, a także obrad Kapituły Bractwa ma być Jemielnica, zaś główną ideą
Bractwa będzie kształtowanie w jego szeregach dojrzałej tożsamości mę200
ża, ojca i katolika, zaangażowanego w sprawy parafialne i społeczne,
czerpiącego wzór z życia św. Józefa, a inspirację – z nauczania bł. Jana
Pawła II.
Po zakończonej Mszy św. zgromadzeni pielgrzymi mogli zjeść posiłek, korzystając z przygotowanych stanowisk gastronomicznych, zwiedzić różne zakątki dawnego opactwa cysterskiego oraz spacerować po
uroczej okolicy w promieniach pierwszomajowego słońca. O godz. 14.00
w kościele odbyła się sesja popularnonaukowa, któej tematyka koncentrowała się wokół historycznego rysu nowo erygowanego Bractwa oraz
jego aktualnych perspektyw. Pierwsze zagadnienie podjął o. Błażej Kurowski – gwardian franciszkanów z Góry Świętej Anny, dzieląc się podczas wygłoszonego wykładu ze zgromadzonymi pasją historyka ziemi
śląskiej. Aktualne perspektywy Bractwa i słowa zachęty do wstępowania w jego szeregi skierował do zgromadzonych mężczyzn bp Andrzej
Czaja. Zainteresowani przynależnością do Bractwa otrzymali deklaracje
członkowskie i zostali poinformowani o możliwości złożenia ich podczas
Pielgrzymki Mężczyzn i Młodzieńców na Górze Świętej Anny 24 czerwca br. lub w kancelarii parafialnej u miejscowego proboszcza.
Spotkanie zakończyło się popołudniowym nabożeństwem do św. Józefa, któremu przewodniczył opolski biskup pomocniczy Paweł Stobrawa. Artystycznym zaś finałem dla najbardziej wytrwałych był występ
orkiestry dętej z Gogolina.
Atmosfera przeżywanej uroczystości odsłoniła głęboką potrzebę
modlitewnego spotkania rodzin oraz dawania wzajemnego świadectwa
o chrześcijańskiej ich tożsamości. Pamiątkowy obrazek z pasterskim błogosławieństwem bpa Andrzeja Czai, który otrzymali wszyscy uczestnicy
spotkania, przedstawiał Świętą Rodzinę z Nazaretu, pod którą widniał
podpis „Rodzina Miłością Silna”. Miłość – pisana przez duże M – oznacza tu nie tylko uczucie, które wiąże i wiązać powinno małżonków, rodziców i dzieci, ale przede wszystkim Tego, który jest Miłością – samego
Jezusa. Słowa te, wierzę w to mocno, nie będą tylko pamiątkowym mottem jemielnickiego spotkania, ale inspiracją do nieustannego zapraszania Chrystusa do domowych wspólnot i podejmowania wysiłku, by miał
On w nich zawsze należne miejsce.
Ks. Waldemar Musioł
201
Śp. ks. Edward Domański
Ks. dziekan Edward Domański urodził się 6 lutego 1937 r. we Wroninie (parafia Biórków Wielki, archidiecezja krakowska) w rodzinie Antoniego i Krystyny z d. Korfel. Edukację rozpoczął w Szkole Podstawowej
we Wroninie, a kontynuował w Liceum Ogólnokształcącym w Proszowicach, gdzie w 1955 r. uzyskał świadectwo dojrzałości. Religijna atmosfera domu rodzinnego i otwartość na odczytywanie Bożych natchnień
pomogły mu w podjęciu decyzji o wstąpieniu w 1956 r. do Wyższego Seminarium Duchownego Śląska Opolskiego w Nysie. Pięcioletnie studia
filozoficzno-teologiczne uwieńczył przyjęciem święceń kapłańskich z rąk
bpa Franciszka Jopa 25 czerwca 1961 r. w katedrze opolskiej.
Posługa wikariuszowska ks. Edwarda Domańskiego zasadniczo przebiegała w trzech parafiach: pw. św. Jerzego w Gliwicach-Łabędach (1962–
1966), pw. Chrystusa Króla w Bytomiu-Stolarzowicach (1966–1970) i pw.
Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bytomiu-Szombierkach (1970–1972).
Dynamicznie ujawniające się potrzeby w diecezji wyznaczyły mu jeszcze w międzyczasie kilka innych placówek, w których posługiwał bardzo
krótko. Były to parafie: Ozimek (1961), pw. św. Zygmunta i św. Jadwigi w Kędzierzynie-Koźlu (1970), Pokój (1970), św. Antoniego w Zabrzu
(1972) oraz Opole-Groszowice (1972–1973).
W 1973 r. został mianowany proboszczem parafii Ściborzyce Małe,
gdzie pozostał do końca swego życia. Wraz z tą wspólnotą przeżywał
trudne wyzwania, które niosły zarówno czasy komunistyczne, jak i lata
w wolnej Ojczyźnie z problemami bezrobocia czy demograficznej degradacji. Razem z parafianami cieszył się również podniosłymi chwilami,
których dostarczały głównie wydarzenia religijne, a także integrujące lokalną społeczność, jak choćby obchody 400-lecia kościoła parafialnego.
Charakteryzując kształt jego kapłańskiego zaangażowania, wizytujący
parafię biskupi zwykle podkreślali, że ks. Domański prowadzi duszpasterstwo sprawdzoną, tradycyjną drogą życia sakramentalnego i rytmem
roku liturgicznego. Na podkreślenie zasługuje również podejmowana
z determinacją i zaangażowaniem troska o prace renowacyjne i upiększające przy obiektach sakralnych. Od 1998 r. ks. proboszcz obsługiwał
duszpastersko również filię w Kietlicach, należącą do parafii Królowe.
Za zasługi i wierne trwanie na urzędzie abp Alfons Nossol odznaczył go
w 2001 r., przy okazji 40. rocznicy kapłaństwa, tytułem dziekana hono202
rowego. Ostatni rok życia ks. Edwarda naznaczony był chorobą i cierpieniem. Zmarł 17 maja 2012 r.
Mszy św. eksportacyjnej w niedzielę 20 maja 2012 r. w kościele pw.
Trójcy Świętej w Ściborzycach Małych przewodniczył biskup opolski
Andrzej Czaja. Uroczystości pogrzebowe odbyły się nazajutrz (21 maja)
pod przewodnictwem bpa Pawła Stobrawy w kościele pw. Wniebowzięcia NMP w Biórkowie Wielkim – w rodzinnej parafii śp. ks. Edwarda
Domańskiego.
Ks. Jan Pyka
Spis treści
Stolica Apostolska
30. Orędzie Ojca Świętego Benedykta XVI na XXVII Światowy Dzień Młodzieży [2012] – „Radujcie się zawsze w Panu!”
(Flp 4, 4) .....................................................................................
31. Orędzie Wielkanocne Urbi et Orbi 2012 Ojca Świętego Benedykta XVI – „Płomyk w ciemnościach nocy” ...........................
32. Orędzie Ojca Świętego Benedykta XVI na 49. Światowy Dzień
Modlitw o Powołania – „Powołania darem miłości Boga” . ......
33. Homilia Ojca Świętego Benedykta XVI wygłoszona podczas
Mszy św. Krzyżma w Wielki Czwartek 5 IV 2012 r. – „Pokora
krzyża i prawdziwa odnowa Kościoła” ......................................
137
147
149
154
Episkopat Polski
34. List Episkopatu Polski na Niedzielę Biblijną – „Objawienie
Boże a objawienia prywatne” . ...................................................
35. List biskupów polskich do kapłanów na Wielki Czwartek 2012
– „Spotkanie z Jezusem Chrystusem”........................................
36. Komunikat Rady Biskupów Diecezjalnych................................
37. Stanowisko Prezydium Konferencji Episkopatu Polski w sprawie zmian w systemie emerytalnym...........................................
158
163
168
170
203
38. Apel Krajowej Rady Duszpasterstwa Powołań o wspieranie
dzieła powołań – „Proście Pana żniwa, aby posłał robotników
na żniwo swoje” (Łk 10, 2).......................................................... 172
39. List Rektora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana
Pawła II na Wielkanoc 2012 – „Chrystus – Wychowawca”........ 173
Biskup Opolski
40. List Biskupa Opolskiego na Niedzielę Dobrego Pasterza –
„W trosce o dobro duchowe Kościoła i rodzin” .........................
41. Odezwa Biskupa Opolskiego w związku z tegorocznymi święceniami kapłańskimi...................................................................
42. Komunikat Biskupa Opolskiego na II Niedzielę Wielkanocną..
43. Dekret erygujący Bractwo św. Józefa w Jemielnicy z siedzibą
w Jemielnicy................................................................................
44.Homilia biskupa opolskiego Andrzeja Czai wygłoszona w katedrze opolskiej podczas Mszy Krzyżma w Wielki Czwartek
– 5 kwietnia 2011 r. ....................................................................
45. Homilia biskupa opolskiego Andrzeja Czai wygłoszona w katedrze opolskiej podczas Rezurekcji – 8 kwietnia 2012 r...........
177
182
184
185
186
193
Dział nieurzędowy
„Emaus” z nowym metropolitą (ks. T. Horak) ................................. 197
Diecezjalne Święto Rodziny (ks. W. Musioł) . ................................. 199
Śp. ks. Edward Domański (ks. J. Pyka)............................................. 202
ISSN 1233-1872
KURIA DIECEZJALNA
45-005 Opole, ul. Książąt Opolskich 19
Redaktor: ks. Jan Pyka
Wydawca: Wydawnictwo i Drukarnia Świętego Krzyża w Opolu
45-007 Opole, ul. Katedralna 6; tel. 77 453 94 93, fax 77 454 66 11
Nakład:
620 egzemplarzy
Druk: Wydawnictwo i Drukarnia Świętego Krzyża w Opolu
204