0804_bpzf, 70KB
Transkrypt
0804_bpzf, 70KB
Bp Zdzisław Fortuniak WYKONAŁ ZADANIE GŁOSICIELA EWANGELII Kazanie podczas Mszy świętej w dniu pogrzebu Ojca Świętego Jana Pawła II Poznań, Plac Mickiewicza, 8 kwietnia 2005 r. 1. „Jesteśmy jeszcze wszyscy pogrążeni w bólu po śmierci ukochanego Ojca, Jana Pawła I. I oto najczcigodniejsi Kardynałowie powołali nowego biskupa Rzymu” – takimi słowami odezwał się Ojciec Święty Jan Paweł II zaraz po swoim wyborze, gdy ukazał się na balkonie bazyliki św. Piotra. Dzisiaj jesteśmy wszyscy pogrążeni w bólu po jego śmierci i nie jest rzeczą łatwą żegnać umiłowanego Ojca Świętego – tego, który oddał swoje życie na służbę Kościołowi, a z Kościołem na służbę człowiekowi. Uczynił to w duchu żywej i głębokiej wiary. W duchu posłuszeństwa wobec znaku Ducha Świętego, który wypowiedział się przez zgromadzenie kardynałów w październiku 1978 roku. 2. Kochał Ojczyznę, ale pamiętnego 16 października stanął przed nim Chrystus i zapytał jak Piotra nad Jeziorem Galilejskim: czy miłujesz mnie? Czy kochasz mnie bardziej niż inni? – Panie, Ty wszystko wiesz... Wtedy padło polecenie Chrystusa: Paś moje owce! Wszystkie – nie tylko te w krakowskiej archidiecezji. Nie tylko te na polskiej ziemi wszystkie! Na całym świecie! To prawda, że każdy biskup ma obowiązek troszczyć się o cały Kościół, nie tylko o tę cząstkę, do której został bezpośrednio posłany, ale rola następcy św. Piotra jest tu wyjątkowa. Owce trzeba paść idąc przed nimi, ukazując im drogę. Podjął to zadanie Jan Paweł II, przyjmując ludzi, którzy szybko wyczuli w nim dobrego pasterza i zaczęli tak tłumnie przybywać do Rzymu, że obszerna aula pobudowana przez Pawła VI okazała się o wiele za mała. Trzeba się było przenieść na plac przed bazyliką. Nie poprzestał jednak i na tym. Wyruszył na drogi świata, by zdrowe owce umacniać, chore i słabe leczyć, a zagubione i rozproszone gromadzić. Pojęli to dorośli, a najbardziej wyczuła młodzież, która swoją reakcją i otwarciem na głos Papieża zaskoczyła wszystkich. Potwierdziła to wiernością Ojcu Świętemu do końca – także w czasie dzisiejszego pogrzebu. Otwarty na wszystkich, brał ludzi w obronę i udzielał im swego głosu –mówił nie tylko do nich, ale i za nich. Z jaką troską wypowiadał się także o naszych warunkach: Podczas ostatniego pobytu w Polsce stwierdzał: „Z pewnym niepokojem mówiłem o trudnościach i kosztach przemian, które boleśnie obciążają najuboższych i najsłabszych, bezrobotnych, bezdomnych i tych, którym przychodzi żyć w coraz skromniejszych warunkach i w niepewności jutra...Niech zapanuje duch miłosierdzia, bratniej solidarności, zgody i współpracy oraz autentycznej troski o dobro Ojczyzny. Mam nadzieję, że pielęgnując te wartości, społeczeństwo polskie – które od wieków przynależy do Europy – znajdzie właściwe sobie miejsce w strukturach Wspólnoty Europejskiej i nie tylko nie zatraci własnej tożsamości, ale wzbogaci swoją tradycję, ten kontynent i cały świat.” (Balice). 3. Pasterz idzie przodem i pokazuje drogę. Bywa jednak, że owca zabłądzi...Dlatego pasterz musi niejednokrotnie wypowiedzieć słowa upomnienia, przestrogi. Tak właśnie tłumaczył doświadczony w służbie Ewangelii św. Paweł młodemu Tymoteuszowi, swemu uczniowi. „Zaklinam cię na Boga i Chrystusa Jezusa...głoś naukę, nalegaj – w porę czy nie w porę – przekonuj, karć napominaj z całą cierpliwością i umiejętnością. Bo przyjdzie czas, kiedy ludzie nie zechcą przyjąć zdrowej nauki, ale według własnych upodobań dobiorą sobie nauczycieli, spragnieni tego, co miłe dla ucha, nie będą słuchać prawdy, ale zwrócą się do baśni. A ty trzeźwo patrz na wszystko, znoś trudy, wykonuj zadanie głosiciela ewangelii, służbie swojej całkowicie się oddaj”( II Tym 4, 1-5). Jan Paweł II postępował w duchu tych samych słów Apostoła, zdając sobie sprawę z hałasu jaki panuje na targowisku świata...Nie tylko o tym wiedział – on skutki tego doświadczył na sobie. Czymże bowiem był spowodowany zamach na jego życie, jak nie sprzeciwem wobec Ewangelii, którą głosił? (Dodajmy, że także w Polsce go obrażano). On jednak zniósł wszystko, oddany całkowicie swojej służbie, wykonał zadanie głosiciela Ewangelii. Ostatecznie świat w dużej części – tak się wydaje - zrozumiał jego trzeźwe patrzenie na wszystko i jego troskę o człowieka, o każdego człowieka. Znakiem tego jest to, co się działo w dniach jego umierania i na wieść o jego śmierci. Znakiem tego jest dzisiejszy pogrzeb. 4. ”Żal odjeżdżać!” –to były ostatnie słowa wypowiedziane przez Ojca Świętego osobiście na ojczystej ziemi. Słuchaliśmy ich ze wzruszeniem Dzisiaj mówimy to otwarcie: Ojcze Święty, i nam było żal – wtedy, a cóż powiedzieć dzisiaj? Nie wstydzimy się wzruszenia. Jest ono w takich chwilach rzeczą naturalną. Wszyscy jednak czujemy, że na wzruszeniu, które przecież przeminie, nie możemy pozostać. Cóż więc czynić? Pożegnalne przemówienie z Ojczyzną, do którego się dziś odwołujemy, Ojciec Święty rozpoczął od słów zaczerpniętych z „Dzienniczka „św. Faustyny. Oto one: ”Ojczyzno moja kochana, Polsko (...) Bóg cię wywyższa i wyszczególnia, ale umiej być wdzięczna!”. Przywołując te słowa patrzymy przez nie na to, co uczynił Jan Paweł II. Czyż bowiem przez jego osobę i jego dzieło Pan nie „wywyższył” i nie „wyszczególnił” nas w sposób tak niezwykły? Opowiadają, że w chwili wyboru Kardynała Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową, gdy ogłoszono, że pochodzi z Polski, wielu pytało gdzie ta Polska leży? Co to jest za kraj? Po ponad dwudziestu sześciu latach pontyfikatu Jana Pawła II już nikt nie pyta, co to jest Polska i gdzie ona się znajduje. To nam _ powiedzmy szczerze – zostało podarowane z niezbadanych wyroków Bożej Opatrzności. Prawdziwie Polska została „wywyższona” i „wyszczególniona” – a z nią i każdy z nas, córy i synowie tej Polski. Teraz pozostaje jako zadanie do podjęcia druga część tego zdania:” umiej być wdzięczna”. Jak tę wdzięczność okazać? -Modliliśmy się każdego miesiąca (16-tego) za Ojca Świętego i Kościół... Tę modlitwę trzeba podtrzymać... Niech to będzie też modlitwa o rychłe wyniesienie Ojca Świętego do chwały ołtarzy. Oczywiście, Kościół ma swoje drogi i zasady, które trzeba w takich sprawach zachować, ale modlić się w tej intencji możemy, a nawet powinniśmy. Dzisiejsze wołanie w czasie pogrzebu „święty”, potwierdzone napisami na transparentach dowodzi, że to jest nie tylko nasze przekonanie. -Mamy już pewne zewnętrzne znak i z czasem będzie ich więcej: tytuły szkół i dzieł miłosierdzia, pomniki, tablice, nazwy ulic, osiedli.. Trzeba upamiętnić i przekazać następnym pokoleniom, że był taki człowiek, Syn polskiej ziemi... Poznań zasługuje na jeszcze inne dzieło, które winno przypominać osobę Ojca Świętego. Jest mianowicie kilka miejsc w naszym mieście, gdzie potrzebne są świątynie. Toczą się na ten temat rozmowy z Zarządem Miasta. Pragniemy, by jeden z tych kościołów miał wezwanie św. Karola Boromeusza, którego imię od chrztu św. nosił Ojciec Święty i przeniósł obchód imienin do Watykanu. Podczas pierwszych imienin w Rzymie tak mówił do kardynałów: „Moi najdrożsi rodzice dali mi imię Karola, które było także imieniem mego ojca. ...Święty Karol! Ileż razy klęczałem przed jego relikwiami w katedrze mediolańskiej! Ileż razy zastanawiałem się nad jego życiem, wpatrując się w swoim umyśle w gigantyczna postać tego człowieka Bożego i sługi Kościoła, Karola Boromeusza... Mój patron! W jego imieniu moi rodzice, moja parafia, moja ojczyzna, chcieli przygotować mnie od samego początku do szczególniejszej służby w Kościele... Bóg zapłać wam, Czcigodni Bracia, Kardynałowie Świętego Kościoła Rzymskiego za to, że w tym dniu zechcieliście razem ze mną uczcić św. Karola w mojej niegodnej osobie. Bóg zapłać tym wszystkim, którzy to czynią razem z wami.” Kościół św. Karola Boromeusza w Poznaniu - byłaby to w pewnym sensie świątynia-wotum za Ojca Świętego. Czy nie sądzicie, że Panu Bogu taki wyraz wdzięczności za Ojca ŚWIĘTEGO w naszym mieście się należy? ...Oby tylko realizacja nie natrafiała na przeszkody i nie była odkładana! - Nade wszystko jednak pozostaje jego mądrość zamknięta w przemówieniach, katechezach i dokumentach Kościoła. Ile z tego pojęliśmy? Ile wzięliśmy sobie prawdziwie do serca? -To jest najważniejsze przed nami zadanie. On zadanie swoje wypełnił, jego życie było jak położona na trumnie księga ewangelii otwierana i zamykana przez rzymski wiatr– teraz kolej na nas. Trzeba bowiem pamiętać, że hałas na targowisku świata nie skończył się i nie skończy. I obecnie i w przyszłości będą „nauczyciele” podsuwający człowiekowi to, co – jak mówi Apostoł - miłe dla ucha. Dlatego Jan Paweł II pozostawia nam wołanie od którego rozpoczął pontyfikat: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi!” To wołanie niezmordowanie, ciągle z tą samą wiarą i miłością powtarzał w każdym zakątku świata, zgodnie z tym, co zawarł w swej pierwszej encyklice Redemptor hominis (Odkupiciel człowieka) „W Chrystusie i przez Chrystusa najpełniej objawił się ludzkości Bóg, najbardziej się do niej przybliżył – i równocześnie w Chrystusie i przez Chrystusa człowiek zdobył pełną świadomość swojej godności, swojego wyniesienia, transcendentnej wartości samego człowieczeństwa, sensu swego bytowania” (RH,11). Dlatego „człowieka (...) nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie.”(Warszawa, 1979). I ostateczne przeznaczenie... „Ojczyzno moja kochana, Polsko (...) umiej być wdzięczna!” Amen.