Dlaczego Polacy przechodzą na emeryturę
Transkrypt
Dlaczego Polacy przechodzą na emeryturę
GRZEGORZ SKOWRONEK Gazeta Wyborcza str.22 2009-10-07 Dlaczego Polacy przechodzą na emeryturę, choć nie powinni? Europa się starzeje. Postęp medycyny także Polakom wydłużył średnią życia. Ale jaki jest jego komfort? Biedny i utyskujący – taki mamy, niestety, obraz polskiego emeryta. I jeszcze jedno – nasi rodacy w starszym wieku nie pracują ŁUCJA KRZYŻANOWSKA* gorszyła ona sytuację zawodową pracowników w wieku powyżej 50. roku życia. Bez zrozumienia przyczyn tego pogorszenia nie uda się skutecznie zwiększyć poziomu zatrudnienia osób po pięćdziesiątce. Sztandarowa reforma polegająca na podniesieniu wieku emerytalnego jest konieczna, lecz niewystarczająca. Starsi pracownicy są po prostu wypychani z rynku pracy. Dlaczego? Nasz kraj ma najniższy w Europie wskaźnik zatrudnienia osób w wieku 55-64 lat. Tylko co trzecia osoba w tym wieku jest wciąż aktywna zawodowo. Dla porównania w Czechach odsetek ten wynosi 49 proc. W Szwecji to już 70 proc. Z czego to wynika? Ze zmiany systemowej, jaka zaszła po roku 1989. Radykalnie poR E K L A M A 28461763 Stereotypowe myślenie o emeryturze zakłada, że jest ona czymś naturalnym i oczywistym. Osiągamy ustawowy wiek i spokojnie przechodzimy na zasłużony i wyczekiwany odpoczynek. Ale czy przejście na emeryturę jest naturalnym procesem? Okazuje się, że to rzeczywiście tylko stereotyp. O przejściu na emeryturę decyduje zazwyczaj splot okoliczności. Jak wynika z badania Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej „Dezaktywizacja osób w wieku okołoemerytalnym” oraz wywiadów z emerytami przeprowadzonych przez autorkę, w dużym stopniu decyduje o tym nasz stan zdrowia, który utrudnia lub uniemożliwia wykonywanie pracy. Rozwój medycyny, jak pisze Francis Fukuyama w bestsellerze „Koniec człowieka”, przedłużył życie, ale nie wydłużył okresu odporności na niektóre schorzenia. Zdrowy 65-latek wciąż może pracować. Jednak aż połowa emerytów deklaruje, że nie byli zdrowi, gdy przechodzili na emeryturę, i to było najważniejszym powodem rezygnacji z pracy. W takim przypadku podniesienie wieku emerytalnego nie przyczyni się do podniesienia ich aktywności zawodowej, lecz spowoduje, że zamiast emerytur będą pobierać więcej renty. Ale zdrowie to niejedyny powód – kolejne 50 proc. emerytów rezygnuje z pracy z innych przyczyn. Po pierwsze, uciekamy na emeryturę, bo daje nam poczucie bezpieczeństwa, stabilizacji, spokoju. Czego się obawiamy? Przede wszystkim niestabilności polskiego prawa, które zmienia się nieustannie. Wolimy wziąć to, co teraz nam oferuje, niż ryzykować, że prawo zmieni się i będziemy musieli pracować kolejne lata. Na emeryturze niestraszne będą nam pomysły rządu, skracanie, wydłużanie wieku emerytalnego, zmiana zasad, obniżanie stawek. Nie musimy obawiać się zwolnienia, kryzysu gospodarczego, bezrobocia. Myślimy: lepiej przejść na emeryturę, niż ryzykować, że zostaniemy na lodzie – bez pracy, bez szans na znalezienie nowej i bez emerytury. Uważamy (i tak jest), że pracodawcy zatrzymają najlepszych, rozwojowych, prawie zawsze młodych pracowników, a podziękują tym, którzy mają wyjście – emeryturę. Z racjonalnej kalkulacji wynika: lepszy wróbel w garści, czyli – emerytura. Poza tym brakuje nam wiedzy na temat systemu emerytalnego. Sposoby naliczania świadczeń są dla nas czarną magią. Czujemy się zagubieni w gąszczu przepisów, nie nadążamy za zmianami. Brakuje doradców, ZUS w Częstochowie. Kolejka osób starających się o jednorazową dopłatę do renty lub emerytury którzy pomogliby nam w kalkulacjach i objaśnili zawiłości. Najczęściej pomagają nam znajomi, którzy przejście na emeryturę mają za sobą. Nasza wiedza jest przeważnie wiedzą z drugiej ręki, zbieraniną plotek i obiegowych opinii. Dlatego często decydujemy się na zakończenie pracy w nieoptymalnym dla nas momencie – gdybyśmy pracowali kilka lat dłużej, emerytura mogłaby być wyższa, ale o tym nie wiemy. Dla części z nas emerytura jest korzystna finansowo. 65 proc. emerytów deklaruje, że jednym z powodów przejścia na emeryturę była możliwość polepszenia swojej sytuacji finansowej – po prostu zyskali dodatkowe źródło dochodu. Świadczenie przychodzi co miesiąc, a to, co uda się dorobić – u dawnego pracodawcy lub w szarej strefie – to czysty zysk. Zatrudnienie emeryta jest korzystne także dla pracodawcy, bo jest on pracownikiem tańszym – nie trzeba za niego opłacać składek ZUS-owskich. Ta zbiorowa strategia oparta na racjonalnej kalkulacji obciąża państwo, ale to państwo właśnie tworzy do niej warunki – system emerytalny jest niestabilny, pełen luk i dziur, które wykorzystujemy. Na emeryturę Polacy przechodzą także z bardziej błahych powodów – nie odpowiada im atmosfera w pracy. Nie zawsze odnajdują się w nowych realiach rynku pracy: nie podobają im się metody zarządzania, rozliczanie pracowników, nadgodziny. Czują się źle jako podwładni młodych menedżerów, którzy ich nie doceniają, a czasem po prostu nie szanują. Uważają, że starsi pracownicy nie chcą się uczyć i rozwijać, więc w nich nie inwestują, nie szkolą ani nie awansują. Odstawiają nas na ławkę rezerwowych, ograniczają zakres obowiązków, zapominają o doświadczeniu, kompetencjach, zaangażowaniu. Osoby starsze mają ograniczony dostęp do pracy w większym stopniu z powodu uprzedzeń niż z powodu braku umiejętności. Pomimo kampanii społecznych na rynku pracy nie ma miejsca dla osób po 50. roku życia. Stają się pracownikami drugiej kategorii i stopniowo są wypychani z dotychczasowego miejsca pracy. Decyzja o przejściu na emeryturę wynika też z chęci pomocy dzieciom, które szukają pracy, mało zarabiają, mają duże potrzeby i wydatki. Pojawia się argument w postaci solidarności pokoleń: odchodzimy z pracy, by ustąpić miejsca młodym, którzy bardziej tego potrzebują, bo zakładają rodziny, kupują mieszkania na kredyt. Nierzadko rodzina wymusza podjęcie decyzji o przejściu na emerytu- rę. Coraz częściej starsi ludzie są przedstawicielami sandwich generation – pomagają jednocześnie swoim dorosłym dzieciom i coraz starszym rodzicom. W niektórych rodzinach emerytura jest jedyną szansą na stałe źródło dochodu. I ostatni powód: jesteśmy po prostu zmęczeni, przepracowani. Uważamy, że za ciężko przepracowane lata należy nam się nagroda. Zasłużyliśmy na nią! Chcemy się wyspać, pójść z psem na spacer, spędzić więcej czasu na działce. Mamy przecież tyle rzeczy do zrobienia, które odkładaliśmy na potem. Ale bardzo szybko ten urlop nas nudzi, chcemy wrócić do pracy, ale już nie mamy do czego i grzęźniemy na emeryturze, która jest rozczarowaniem, choć jeszcze kilka miesięcy wcześniej wydawała się atrakcyjna. Jak widać, masowa rezygnacja z pracy osób po 50. roku życia to efekt oddziaływania wielu mechanizmów. Starsi pracownicy padają ofiarą wszechobecnego kultu młodości, magii efektywności, wydajności, kreatywności. Pracodawcy bezrefleksyjnie posługują się krzywdzącym stereotypem starego, niewydolnego, niechętnego pracownika – homo sovieticus. Emeryci stali się także kartą przetargową w walce politycznej. Z jednej strony na rynku pracy wspiera się młodych, a z drugiej bije na alarm, ponieważ systemowi emerytalnemu grozi katastrofa. Młodzi rodzice także odgrywają istotną rolę. Dobry moment na powiększenie rodziny pojawia się wtedy, gdy babcia przestaje pracować. Zdarza się również, że jest namawiana do zakończenia pracy, bo ktoś musi zająć się wnukiem. W efekcie sami emeryci utrwalają mechanizmy, które ich z rynku pracy wypychają. Wpadają w błędne koło, które trudno przerwać. By podnieść poziom aktywności zawodowej osób dojrzałych, nie wystarczy zmienić prawa i wieku emerytalnego. Konieczne jest podjęcie kolejnych działań: kampanie społeczne, zmiana polityki prorodzinnej państwa, edukacja pracodawców i pracowników, przezwyciężenie medialnego stereotypu emeryta. System emerytalny powinien uwzględniać dwie grupy obecnych emerytów – tych, którzy pracować już nie mogą i nie chcą, oraz tych, którzy mogą i chcą pracować, ale są z rynku pracy wypychani. *ŁUCJA KRZYŻANOWSKA doktorantka w Zakładzie Psychologii Społecznej IS UW