22 lutego - Parafia św. Klemensa, papieża i męczennika, w Ustroniu
Transkrypt
22 lutego - Parafia św. Klemensa, papieża i męczennika, w Ustroniu
Nr 8 (507)/1 PO GÓRACH, DOLINACH... 22 lutego 2004 r. Parafia p.w. św. Klemensa, papieŜa i męczennika w Ustroniu Nr 8 (507) 22 lutego 2004 r. Adres internetowy Parafii: http://www.ustron.bielsko.opoka.org.pl VII NIEDZIELA ZWYKŁA E-mail Redakcji: [email protected] z drugiej kromki chleba Chrystus pokazuje nową płaszczyznę ułoŜenia międzyludzkich stosunków. Stara zasada: „Oko za oko, ząb za ząb” jest zamieniona przez zasadę miłości bliźniego, nawet nieprzyjaciół. Kościół Chrystusowy ma dziś za duŜo oskarŜycieli i prokuratorów, a za mało miłośników. Chrystus oczekuje naszej miłości dla Kościoła, brania za niego odpowiedzialności i pomagania mu z całego serca. Miłować to znaczy umieć i chcieć przebaczyć. To jest pierwszy krok chrześcijańskiej miłości. Przebaczyć to nie znaczy być ślepym na zło i krzywdę, tolerować złoczyńców i krzywdzicieli, lecz nie odpłacać złem za zło, policzkiem za policzek. W człowieku nie moŜna widzieć tylko zła. Nawet najgorszy człowiek jest stworzonym na obraz Boga. Ten BoŜy obraz w człowieku moŜe być zniekształcony, moŜe być swego rodzaju karykaturą, ale jakieś podobieństwo istnieje. Przez przebaczenie i miłość ten obraz moŜna oczyścić, moŜna przywrócić mu pierwotne piękno i rysy BoŜego oblicza. Stefan kard. Wyszyński Miłość i przebaczenie domagają się tego, by oddzielić człowieka od jego grzechu, by nie stawiać znaku równości między zbrodnią i zbrodniarzem. Wytępienie grzeszników i zbrodniarzy nie wytępi zła i grzechu. Jezus oczekuje od nas, abyśmy nie potępiali pochopnie, nie mierzyli niczego miarą swego egoizmu i chęci zemsty. Nie mamy prawa nikogo przekreślić, potępić całkowicie, do końca i na zawsze. Ostatnie słowo osądu wypowie sam Stwórca na sądzie ostatecznym. Bohater jednej z powieści F. Dostojewskiego, niechrześcijanin, mówi: „Co cię znowu napadło, Ŝe dobrze czynisz tym, którzy na to plują ?”. Właśnie do tego zachęca nas Jezus: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają i módlcie się za tych, którzy was oczerniają” (Łk 6, 27-28). Jeśli uwaŜamy, Ŝe taka postawa jest niemoŜliwa, to znaczy, Ŝe daleko nam jeszcze do doskonałości chrześcijańskiej, do ideału Jezusowego, do świętości. Ks. Wiesław Środa Popielcowa Ja nędzny proch, czem jestem, czem? śe choć rozkazom często Twym Sprzeciwiam się. Ty winę mą Pokrywasz łaskawością Swą. Jak trzcinę słabą wolę mam, Pokusie łatwo zgiąć się dam, Bom za leniwy zwalczać ją, I prosić cię o pomoc Twą. A przecieŜ wąska ścieŜka ta, Którą przez Ŝycie dąŜyć trza, A dojdzie nią do niebios bram, Ten, który zwalcza siebie sam. Więc dziś przed Tobą korzę się Ja z prochu proch i błagam Cię: Promieniem laski Twej mi świeć, W mem sercu skruchę szczerą wznieć. Wszak mi w Chrystusie wszystkoś dał I chcesz, bym Cię mym Ojcem zwał, Więc okiem Ojca na mnie patrz I wszystko złe przebaczyć racz. JuŜ odtąd dla Cię pragnę Ŝyć I z Tobą pojednanym być, Bym, gdy opuszczę ziemski kraj, Wziął w posiadanie szczęścia raj. Rok BoŜy w liturgii i tradycjach Kościoła świętego, Katowice 1931 r. Nr 8 (507)/2 PO GÓRACH, DOLINACH... 22 lutego 2004 r. SAKRAMENTY ŚWIĘTE - Człowiek i świat, w którym Ŝyje POKUTA - SAKRAMENT ODZYSKIWANEJ NADZIEI Jestem stworzony przez Boga, przez Niego z miłości do istnienia powołany. Zadaniem mego Ŝycia jest osiągnięcie szczęścia przez rozwinięcie w sobie tego, do czego jestem stworzony, a mianowicie miłości. Bóg stworzył mnie człowiekiem. Nasuwa mi się pytanie: jaką rolę ma odgrywać w moim Ŝyciu świat, w którym Ŝyję, z którym jestem od początku mego istnienia związany, od tej chwili, w której się stałem? Świat, podobnie jak i ja, jest dziełem Boga. Pismo Święte mówi, Ŝe świat został przez Boga dany człowiekowi. Przede wszystkim jest to jego dom, ale nie wieczny. Jest domem tak długo, jak długo człowiek przebywa na ziemi. Stosunek nasz do ziemi powinien być więc podobny do tego, który mamy, do naszego rodzinnego domu, a więc miłością połączoną z szacunkiem. To nie tylko mój dom, to dom całej ludzkiej rodziny. Człowiek od początku swego istnienia na ziemi starał się zrozumieć otaczający go świat, odkryć jego tajemnice. Myślenie o działaniu człowieka prowadzi daleko. Człowiek przewaŜnie nie działa samotnie, działa w społeczności i dla społeczności, w której Ŝyje. Świat dla człowieka to nie tylko on sam, to zarazem drugi człowiek. Musimy sobie uświadomić, Ŝe największym darem Boga dla mnie jest drugi człowiek, są nim ludzie, bo bez nich nasza miłość nie mogłaby się rozwinąć. W naszym bliźnim moŜemy kochać Boga, odpowiadać na Jego - w Chrystusie - po ludzku objawioną miłość równieŜ naszą ludzką miłością. Świat, w którym Ŝyjemy jest to trudny świat. Chcielibyśmy nieraz powiedzieć: to jest zły świat. Wiemy, Ŝe za zło, którego źródłem jest człowiek, jego wolne działanie, nie moŜemy czynić odpowiedzialnym Boga. Ale przecieŜ Bóg wiedział o tym, Bóg w tym świecie, a nie w innym, powołał do istnienia człowieka. Stajemy tu u progu tajemnicy zła, na którą właściwie jedyną odpowiedzią jest męka Chrystusa. Jest jeszcze inna strona tego „trudnego świata”, który opiera się człowiekowi i zmusza go do mobilizacji swoich sił, umysłu i woli. Człowiek zmuszony jest do przekroczenia samego siebie. Wysiłku wymaga kaŜda wykonywana praca, ale najbardziej wysiłku i przekraczania samego siebie wymaga miłość, która tworzy właściwy wymiar człowieka. Miłość Ŝąda ofiary. Świat ma słuŜyć człowiekowi, pomóc mu w rozwoju człowieczeństwa, a w człowieczeństwie tego, co najwaŜniejsze, tego, co decyduje o jego wartości, mianowicie – rozwoju jego serca, to znaczy tego co jest w nim, człowieku, najbardziej nim samym. Tu nie chodzi o słowa, uniesienia, tu chodzi o to, by Ŝyć dla drugiego. Ten drugi to ostatecznie BÓG, z którym spotykam się i Ŝyję w tym stworzonym przez Niego świecie. Muszę Ŝyć tak, by mieć poczucie spełnionego zadania takŜe wobec świata, a zwłaszcza wobec ludzi, z którymi Ŝyłem; poczucie, Ŝe spełniłem zadanie, które dał mi Bóg, a które jest cząstką Jego wielkiego planu miłości. /.../ Chciałbym zapytać o istotę pokuty, czym ona jest? Nie bez racji, kiedy mówimy o właściwie rozumianej pokucie odwołujemy się do proroka Joela, który mówi o tym, iŜ powinniśmy nawracać nasze serca, a nie rozdzierać szaty, tzn. wyraŜać pokutę znakami zewnętrznymi. Sprowadzenie pokuty wyłącznie do określonych praktyk jest oczywistym nieporozumieniem. Nawrócenie serca jest najgłębszą istotą pokuty, a to, co ujawnia się na zewnątrz jest jedynie konsekwencją przemiany serca, które zwraca się ku Bogu. Jeśli ludzkie serce tęskni za Bogiem, pragnie zanurzyć się w Jego miłości, odrzuca zło i grzech, całe zwraca się ku Bogu, widząc w Nim największe dobro, to takie serce jest odmienione. Drogą ku takiej wolności serca wcale nie musi być wyłącznie pokuta negatywna. Katechizm wymienia szereg środków: wysiłki podejmowane w celu pojednania się z bliźnim, troskę o zbawienie bliźniego, troskę o ubogich, praktykowanie i obronę sprawiedliwości i prawa, słowem praktykowanie miłości (por. KKK, 1434 n). Myślę, Ŝe najgłębszą i zarazem najpiękniejszą częścią ducha pokuty jest... miłość. Chodzi o to, aby tak głęboko być zjednoczonym z Bogiem, by z Jego miłości czerpać siłę do dobra rozdawanego bliźnim, do ofiarności na rzecz innych, zapominania o sobie, spełniania szlachetnych pragnień innych osób. Katechizm dyskretnie poddaje tę myśl: nawrócenie dokonuje się w Ŝyciu codziennym... Co zaś jest naprawdę waŜne w ludzkiej codzienności, jak nie miłość do Boga i braci? Czy moŜliwe jest osiągnięcie doskonałego Ŝalu, w jego najdoskonalszej postaci? Czy to jest realne, aby Ŝałować tylko i wyłącznie z powodu świadomości, Ŝe obraziliśmy Boga, Ŝe odrzuciliśmy Jego miłość? Jeśli tak, w jaki sposób moŜna to osiągnąć? Chrześcijaństwo jest otwarte na rozwój, na nieustanne doskonalenie się w miłości, w cnotach, w oddaniu Bogu. Czy istnieje kres tego procesu? Nigdy nie powiemy: „Osiągnąłem maksimum, juŜ więcej dać nie mogę, bardziej kochać się nie da". Mówiąc więc o doskonałym Ŝalu, mówimy o takim Ŝalu, na który stać mnie dzisiaj, ale który jutro moŜe okazać się niewystarczający. śal doskonały, to Ŝal coraz bardziej doskonalący się... Pytasz, co trzeba zrobić, aby szlachetnie Ŝałować? Myślę, Ŝe są dwa uzupełniające się czynniki. Pierwszy nazwałbym: całościową orientacją Ŝycia chrześcijanina. Co rozumiem pod tym określeniem? To jakby duchowe zaplecze - tu zawiera się dąŜenie do pogłębiania wiary i więzi z Bogiem, wysiłek postępowania według ewangelicznych wartości, ćwiczenie w cnotach chrześcijańskich, rozwijanie swej wiedzy religijnej, świadectwo wiary. Słowem: wszystko to, co sprawia, Ŝe jestem coraz lepszym uczniem Jezusa Chrystusa. Całe moje Ŝycie naprowadza mnie na Boga, On jest w moim sercu, w centrum moich działań, jest autorytetem dla moich decyzji. Kiedy więc pojawi się w mym Ŝyciu zło, upadek, grzech, wówczas świadomość, Ŝe Ten, który dla mnie tyle znaczy, który jest mym Ukochanym został zraniony, będzie przeszywająca. Ta świadomość rzuci mnie na kolana (w duchu), moje serce „zapłacze". Myśl, Ŝe zraniłem Miłość Nieskończoną, przeniknie moją duszę. Pozostaną dwie drogi: rozpacz, albo schronienie w miłosierdziu. Wiara poprowadzi mnie drugą drogą. Wzbudzi Ŝal doskonały. Jest jeszcze drugi czynnik, który warto badać: intencja. Katechizm wyraźnie zaznacza: gdy Ŝal wypływa z miłości do Boga miłowanego nade wszystko. Tylko tyle, tylko taka motywacja, a jednocześnie aŜ taka! śałować, dlatego, Ŝe się kocha. Zwróć uwagę, Ŝe nie chodzi o Jego miłość do mnie (choć owszem, takŜe), ale o moją do Boga. Gdy tak bardzo kochamy, Ŝe w kontraście z miłością jawi się grzech odrzucenia, wówczas stworzyliśmy „źródło" w naszej duszy, z którego wypłynie „woda" Ŝalu doskonałego. (cd. za tydzień) Na podst. eSPe ( fragm. rozmowy ojca J. Tarnawskiego z kl. M. Wilkiem S. M. Aneta Nr 8 (507)/3 ORĘDZIE JANA PAWŁA II PO GÓRACH, DOLINACH... NA WIELKI POST NajdroŜsi Bracia i Siostry! Wymowny obrzęd posypania popiołem rozpoczyna święty czas Wielkiego Postu, podczas którego liturgia ponownie wzywa wierzących do gruntownego nawrócenia i zaufania BoŜemu miłosierdziu. Temat wybrany w tym roku - „A kto by jedno takie dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje" (Mt 18, 5) skłania do refleksji nad sytuacją dzieci, które równieŜ dziś Jezus przywołuje do siebie i ukazuje jako przykład tym, którzy chcą stać się Jego uczniami. Słowa Jezusa kaŜą zastanowić się, w jaki sposób traktowane są dzieci w naszych rodzinach, w społeczeństwie i w Kościele. Są takŜe bodźcem do odkrywania prostoty i ufności, jakimi powinien odznaczać się wierzący, naśladując Syna BoŜego, który dzielił swój los z maluczkimi i ubogimi. To miała na myśli Święta Klara z AsyŜu, gdy mawiała, Ŝe On „połoŜony w Ŝłobie, ubogi Ŝył na ziemi i nagi pozostał na krzyŜu" (Testament, Źródła Franciszkańskie nr 2841). Jezus kochał dzieci i patrzył na nie z upodobaniem, cenił bowiem ich prostotę i radość Ŝycia, ich spontaniczność i pełną zachwytu wiarę (por. Anioł Pański, 18.12.1994). Dlatego chce, aby wspólnota otwierała przed nimi ramiona i serce jak przed Nim samym: „A kto by jedno takie dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje" (Mt 18, 5). Obok dzieci Pan Jezus wymienia „braci najmniejszych", czyli biednych, potrzebujących, głodnych i spragnionych, cudzoziemców, nagich, chorych, uwięzionych. JeŜeli ktoś przyjmuje ich i kocha bądź traktuje ich z obojętnością i odrzuca, to tak samo postępuje wobec Jezusa, gdyŜ On jest w nich szczególnie obecny. Ewangelia opowiada o dzieciństwie Jezusa w ubogim domu w Nazarecie, gdzie poddany swoim "rodzicom „czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi" (Łk 2, 51). Stając się dzieckiem, zechciał mieć udział w doświadczeniu ludzkim. „Ogołocił samego siebie - pisze apostoł Paweł - przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka, uniŜył samego siebie, stawszy się posłusznym aŜ do śmierci i to śmierci krzyŜowej" (Flp 2, 7-8). Kiedy jako dwunastoletni chłopiec pozostał w świątyni jerozolimskiej, szukającym Go strapionym rodzicom powiedział: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, Ŝe powinienem być w tym, co naleŜy do mego Ojca?" (Łk 2, 49). Prawdziwie całe Jego istnienie było nacechowane ufnym i synowskim poddaniem Ojcu niebieskiemu. „Moim pokarmem - mówił On - jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło" (J 4, 34). W latach swego Ŝycia publicznego powtarzał wiele razy, Ŝe tylko ci, którzy potrafią stać się jak dzieci, wejdą do Królestwa Niebieskiego (por. Mt 18, 3; Mk 10, 15; Łk 18, 17; J 3, 3). W Jego nauczaniu dziecko stanowi wymowny obraz ucznia wezwanego, by z dziecięcą uległością szedł za Boskim Mistrzem: „Kto się więc uniŜy jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim" (Mt 18, 4). „Stawanie się" maluczkimi i „przyjmowanie" maluczkich: to dwa wymiary tego samego nauczania, które Pan równieŜ w naszych czasach kieruje do swoich uczniów. Tylko ten, kto czyni siebie „maluczkim" potrafi przyjąć z miłością „najmniejszych" braci. Liczni wierzący próbują wiernie podąŜać za tym nauczaniem Pana. Chciałbym tutaj wspomnieć o rodzicach, którzy bez wahania biorą na siebie odpowiedzialność za rodzinę wielodzietną; o matkach i ojcach, którzy nie uznają za najwaŜniejsze poszukiwania sukcesu zawodowego i kariery, lecz troszczą się o przekazanie dzieciom tych wartości ludz- 22 lutego 2004 r. kich i religijnych, które nadają prawdziwy sens istnieniu. Z pełnym wdzięczności podziwem myślę o tych, którzy podejmują się wychowania dzieci przeŜywających trudności i starają się ulŜyć im i ich krewnym w cierpieniach spowodowanych przez wojny i przemoc, przez brak jedzenia i wody, przez wymuszoną emigrację i tyle innych form niesprawiedliwości istniejących na świecie. Obok takiej wielkoduszności trzeba jednak dostrzec równieŜ egoizm tych, którzy nie „przyjmują" dzieci. Nie brak nieletnich, głęboko zranionych przez przemoc dorosłych: naduŜycia seksualne, przymuszanie do prostytucji, wciąganie w sprzedaŜ i zaŜywanie narkotyków; dzieci zmuszane są do pracy lub rekrutowane do wojska; na całe Ŝycie pozostają urazy niewinnym z rodzin rozbitych; nie oszczędza maluczkich haniebny handel organami i ludźmi. A co powiedzieć o tragedii AIDS i jego dewastujących następstwach w Afryce? Mówi się, Ŝe plaga ta obejmuje miliony ludzi, z których wielu to zaraŜeni od urodzenia. Ludzkość nie moŜe zamykać oczu na tak zatrwaŜający dramat! CóŜ złego uczyniły te dzieci, Ŝe zasłuŜyły na takie cierpienia? Z ludzkiego punktu widzenia niełatwo, a moŜe nawet nie sposób odpowiedzieć na to niepokojące pytanie. Tylko wiara pomaga nam wniknąć w tak głęboką otchłań cierpienia. Stając się „posłusznym aŜ do śmierci i to śmierci krzyŜowej" (Flp 2, 8), Jezus przyjął na siebie ludzkie cierpienie i oświecił je jaśniejącym światłem zmartwychwstania. Swoją śmiercią na zawsze zwycięŜył śmierć. Podczas Wielkiego Postu przygotowujemy się do ponownego przeŜywania Tajemnicy Paschalnej, która oświeca nadzieją całe nasze istnienie, nawet jego najbardziej złoŜone i bolesne wymiary. Wielki Tydzień, poprzez wymowne obrzędy Triduum Paschalnego, na nowo przybliŜy nam tę tajemnicę zbawienia. Drodzy Bracia i Siostry, z ufnością rozpocznijmy wielkopostną drogę, oŜywiani wzmoŜoną modlitwą, pokutą i wraŜliwością na potrzebujących. Wielki Post niech będzie szczególnie sposobną okazją, aby poświęcić więcej troski dzieciom w środowisku rodzinnym i społecznym: one są przyszłością ludzkości. Z charakterystyczną dla dzieci prostotą w modlitwie Ojcze nasz, zwracamy się do Boga, nazywając Go tak, jak nas nauczył Jezus: Abba, Ojcze. Ojcze nasz! Powtarzajmy często tę modlitwę podczas Wielkiego Postu, powtarzajmy ją z wewnętrznym uniesieniem. Przyzywając Boga, „Ojca naszego", uświadomimy sobie, Ŝe jesteśmy Jego dziećmi i wspólnie poczujemy się braćmi. W ten sposób będzie nam łatwiej otworzyć serce dla maluczkich zgodnie z wezwaniem Pana Jezusa: „A kto by jedno takie dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje" Z tą zachętą, za wstawiennictwem Maryi, Matki Wcielonego Słowa BoŜego i Matki całej ludzkości, proszę Boga o błogosławieństwo dla kaŜdego i kaŜdej z Was. Watykan, 8 grudnia 2003 roku Jan Paweł II, papieŜ KU M ĄDROŚCI... Długości Ŝycia nie mierzy się liczbą przeŜytych lat, lecz wykonaną pracą, im więcej poŜytecznej pracy wykonał człowiek, im więcej przemyślał i przetrawił w sobie, tym dłuŜsze jest jego Ŝycie. Zbigniew Trzaskowski myśl na dziś: Módl się, aby twoja samotność stała się bodźcem do znalezienia tego, dla czego mógłbyś Ŝyć. Dag Hammarskjöld Nr 8 (507)/4 22 lutego 2004 r. PO GÓRACH, DOLINACH... Kolejna zimowa gawęda z przyrodą w tle - Ogród ten sam, droga ta sama i pola z zagajnikiem w oddali, a jednak nie te same. Aby przedłuŜyć zimową chwilę proponuję fragment wiersza Bolesława Leśmiana Bo prawdziwą zimą trzeba się nacieszyć W śniegu Bez względu na to ile jeszcze tej zimy spadnie śniegu postanawiam: kilka gawęd będzie typowo zimowych. Oto więc kolejna. Zimy nie lubi się, gdy zbyt długo mrozi, jest ślisko a zaspy sięgają pasa; lecz zawsze lubi się ją ze względu na obrazy... Zima oglądana czy podglądana? Czemu nie. MoŜna się przyglądać, podglądać. Kiedy spadnie świeŜy puch i lekko przymrozi daje rzeczywiście niepowtarzalnie piękne obrazy. W pojedynczych ujęciach tak piękne, Ŝe niemalŜe zbliŜone do kiczu. Podejrzenie kiczowatości w krajobrazie polskim występuje nie tylko o tej porze roku, jednakŜe najczęściej przychodzi na myśl zimą - za przyczyną bieli i błękitu?, obłych kształtów drzew i domów okrytych śniegową pierzyną?, lodowych rzeźb, mroźnych szadzi? - wszystkich razem tych doskonałości bardzo, bardzo nierealnych; pogrąŜonych w ciszy, otulonych ciszą... Podejrzenie kiczowatości pryska kiedy powieje wiatr. Wtenczas obraz nabiera dynamiki - to happening rozgrywający się na oczach widza. Mało tego, obraz z porywem wiatru zagarnia widza, zaprasza na scenę zrywając czapkę, omiatając śniegiem i lodowatym podmuchem, prósząc śnieŜną kurzawą w oczy. Chcesz czy nie, stajesz się jednym z aktorów zimowego widowiska. Na początku stycznia, około pełni, nie było wiatru a kilka nocy pod rząd pozostawiło po sobie niezatarte wraŜenie. Było bajkowo, nierealnie, tajemniczo - na myśl przychodzi porównanie z terytorium Królowej Śniegu. Kilka osób zwróciło moją uwagę na niezwykłość zjawiska. Poświata księŜycowa na śnieŜnych połaciach przybierała odcień niebieskawy. Mocne światło księŜycowej pełni rzucało cienie z koron drzew; na śniegu odbijały się nawet zarysy drutów telefonicznych. Taką jasność dawały śnieg i księŜycowa pełnia z rozlicznymi konstelacjami gwiazd mrugających, skrzących, drgających, jak to w mroźnym, czystym powietrzu się zdarza. Mało tego - w mocnym świetle miesiąca dodatkowo skrzył się śnieg leŜący grubą warstwą na dachach, polach, trawnikach. Takie atrakcje widuje się niezbyt często i kiedy tak patrzyłam na zimowy, nocny ogród, wygwieŜdŜone niebo, nie mogłam sobie darować, Ŝe jestem za szybą a nie częścią nieziemsko pięknego obrazu. Ciszę mógł zakłócić jedynie dźwięk dzwonków - nie szalony, głośny kulig z pochodniami - wystarczyłyby jedne, jedyne sanie zaprzęŜone w konie mknące zaśnieŜoną drogą pomiędzy sadami. Dzwonki coraz cichsze, cichsze... I znowu zimowa cisza. MoŜna teraz się zbłąkać wśród białego czaru, Świat w nim bezimiennieje, gubiąc swe granice, MoŜna teraz nie poznać parowu i jaru, l nie trafić na drogę i złudzić źrenice... Co za światy przelotne i wędrowne kraje Spadły razem ze śniegiem na te ścieŜki strome? l czemu tak radośnie oko nie poznaje Tego, co tak niedawno było mu znajome?... Barbara Górniok A dzisio o naszym Adamie Hyra nóm piersi rozpiyro, Ŝe mómy takigo skoczka na naszej cieszyński ziymi. Ludzie sie radujóm. Jak były w Zakopanym skoki na skijach, Ŝodyn po mieście sie nie plyncił jyny siedzioł przed telewizorym cały w nerwach. Teraz Małyszóm dobrze idzie. Nikierzi ludzie im tego zowiszczóm, Ŝe sóm teraz bogaci i mogóm se wszycko kupić, czego jyny duszyczka zapragnie. Mnie zaś o to by nie szło. Jo by aji wolała ni mieć Ŝodnej chwały, ani bogactwa a mojigo chłopeczka mieć dóma. Jak sie tak dziwóm na ty skoki, toch je cało twardo ze strachu, Ŝe sie kómu co złego przitrefi. Przeca to je straszno zwyŜka. Ludzie wyglóndajom z wysoka jak taki małe karzełki a Ón - mom na myśl Adam - leci na złómani karku. Serce mi zaczyno łómotać jak Go widzym na telewizyjnym ekranie. Potym, jak uŜ dopadnie ziymi i uśmychniony kiwnie nóm rynkóm, odetchnym se z ulgóm Mogym se teŜ przedstawić Ize, Jego ślubnóm. Dziepro Óna sie musi o Niego boć. Je prowda, Ŝe to je piekny szport, ale niebezpieczny. Nikierzy ludzie by chcieli, aby Adam fórt był na I miejscu. A jo myślym, Ŝe Ón juŜ kupe zrobił. Rozsławił naszóm ziymie, Ŝe teroz wszyscy wiedzóm, gdo to je i skąd je rodym. Ludzie przijyŜdŜajóm do Wisły całymi kupami, chledajóm Jego willi fotografujóm aji nikiery mo kamere ze sobóm. Czasym ni moŜe aji przynść ulicóm bo Go fórt napalujóm i proszóm o autografy. Iza teŜ nie wiy isto, na czym ji głowa stoji. Mo fundacje, kieróm załoŜyła i dóm kiery wygorzoł, a kaj miało być muzeum. Teraz trzeja zaś wszycko od nowa wyporzóndzić. Coby się jyny trefili chyntni spónsorzi, to by jakosi było. Tobie zaś Ŝyczym nasz Adasiu, aby Ci starczyło zdrowiczka na dłógi roki. Niech po kaŜdych szportowych wyczynach z pumocóm BoŜom wracosz szczynśliwie do swojigo miasta, do dómu, kaj na Ciebie czako cało familija a kaj se spoczniesz w rodzinnym, cieplutkim gniozdku. Ustrónioczka Nr 8 (507)/5 PO GÓRACH, DOLINACH... Z ANIOŁEM NA CO DZIEŃ ANIOŁ UŚMIECHU 22 lutego 2004 r. Z Ŝycia parafii • Kolekta poprzedniej niedzieli była przeznaczona na ogrzewanie naszego kościoła. Uśmiech to naprawdę coś bardzo potrzebnego w naszym Ŝyciu. Darząc uśmiechem Uszczęśliwiasz serce. Uśmiech bogaci obdarzonego nie zuboŜając dającego. Nie trwa dłuŜej niŜ chwila, ale jego wspomnienie zostaje na długo. Nikt nie jest tak bogaty, by mógł nim pogardzić, ani tak ubogi, by nie mógł nim darzyć. Uśmiech podnosi na duchu zmęczonych, leczy ze smutku. Uśmiech niesie radość rodzinie, umacnia w pracy, świadczy o przyjaźni. Gdy więc napotkasz kogoś o twarzy ponurej obdarz go uśmiechem; któŜ bowiem bardziej go potrzebuje niŜ ten, kto nie potrafi dawać? Uśmiechając się do kogoś przyjaźnie, moŜemy sprawić, Ŝe poczuje się lepiej. Nieraz ludzie swoje cierpienie starają się ukryć i po prostu się uśmiechają, udając, ze wszystko jest w porządku. Wtedy to ten „niby” uśmiech staje się jakoby ochroną przed zranieniem. Bardzo dobrze, gdy potrafimy spojrzeć z dystansem na to, co w danej chwili wydaje się nam trudne i denerwujące. Przyjmując taki stan, jaki jest i w najbliŜszym czasie raczej się nie zmieni, najlepiej zdobyć się na pogodę ducha i na uśmiech. Śmiech jest po prostu rozbrajający. Czasem, gdy dochodzi do nas radosny śmiech dziecka - sami się uśmiechamy. MoŜna by mnoŜyć przykłady, jak wiele dobrego moŜe zdziałać uśmiech. Na pewno samopoczucie chorego będzie o wiele lepsze, gdy spotka się z ludźmi, którzy z uśmiechem otoczą go opieką. Zresztą z naszego własnego doświadczenia wiemy, Ŝe jest nam łatwiej, gdy spotkamy się z ludźmi potrafiącymi się uśmiechać. Uśmiech - niby nic wielkiego, a jednak coś, co nieraz przełamuje jakąś „barierę”, czy pozwala na załagodzenie sporu. Spotykając na swojej drodze ludzi, którzy wbrew przeciwnościom potrafią być pogodni i uśmiechnięci, mamy wiele szczęścia. GraŜyna Krysta PS. Uśmiechnij się... Siedzi baca razem ze skoczkami narciarskimi i słucha ich opowieści. Pierwszy skoczek chwali się, Ŝe skoczył na odległość 100 metrów, drugi, Ŝe pobił rekord skoczni. Na to baca mówi: Ja jak skoczyłem z tej skoczni to leciałem i leciałem, minąłem koniec zjazdu, minąłem Zakopane, Gubałówkę. A tu jak halny nie powieje... i wróciło mnie na trzydziesty metr. Apostolstwo Dobrej Śmierci zaprasza wszystkich członków na godzinę róŜańcową - we wtorek (24.02) o godz. 17.00 • W poniedziałek, 16 lutego modliliśmy się za Ojca Świętego - podczas naboŜeństwa i w czasie wieczornej mszy św. • 19 lutego diakon Adam obronił pracę magisterską i zdał egzamin ex universa, kończąc w ten sposób studia filozoficzno - teologiczne. Obecnie odbywa praktykę w Warszawie, a jednocześnie studiuje zaocznie j. polski na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. 15 maja przyjmie święcenia kapłańskie, a 16 odprawi mszę prymicyjną. Kącik kulinarny W tym „kąciku” będą podawane przepisy wypróbowane. Zbierane przez lata od tych, którzy umieją i lubią piec i gotować, dla tych, którzy tej sztuki nie posiadają lub chcą poszerzyć swoje umiejętności kulinarne. Ciasto bananowe Biszkopt: • 1 szklanka cukru kryształu • 4 całe jajka. Ubić mikserem. Następnie dodać 4 łyŜki oleju i 1 szklankę mąki pszennej. Na końcu 1,5 łyŜeczki proszku do pieczenia. Ciasto dać do pieczenia. W tym czasie przygotować masę bananową: • ok. 1,5 kg przejrzałych bananów • 2 galaretki owocowe Galaretkę przygotować w 1/2 ilości wody. Gdy zacznie tęŜeć, wlać ją do miski i ubijać razem z bananami na jednolitą masę. Masę wylać na wystudzony biszkopt, równomiernie rozprowadzić i wstawić do lodówki. Z tak przygotowanej masy moŜemy równieŜ zrobić deser, który podajemy w kompotierkach z bitą śmietaną i owocami. RADA: Nie otwierajcie za wcześnie drzwiczek piecyka aby obejrzeć ciasto. Niektóre rodzaje ciast bardzo tego nie „lubią” i mogą opaść, w efekcie otrzymamy zakalec. Porad udziela Teresa S. JUBILACI TYGODNIA Małgorzata Siwek Jan Smolorz Marta Lerner Irena Tadra Maria Kostka Jadwiga Menes Stanisława Błahut Jan Janota Henryk Lorenc Jubilatom Ŝyczymy ogromu łask BoŜych, zdrowia, radości i opieki Matki BoŜej na kaŜdy dzień Ŝycia. „Jestem tyle wart, ile warta jest ulga, którą potrafię nieść i radość, którą potrafię sprawić”. (Stefan Garczyński) Nr 8 (507)/6 PO GÓRACH, DOLINACH... MIEJSCA ŚWIĘTE W POLSCE ŁASKAMI I CUDAMI SŁYNĄCE RóŜa Duchowna - ze Świętej Góry Gostyńskiej Pierwsza wzmianka o kaplicy Matki BoŜej na Świętej Górze Gostyńskiej pochodzi z 1468 r. Dwieście lat później przybyli tutaj księŜa filipini, sprowadzeni do Polski przez ks. Stanisława Grudowicza. W 1675 r. połoŜono kamień węgielny pod monumentalną świątynię, budowaną na wzór weneckiego kościoła Santa Maria delia Salute. W 1698 r. dokonano konsekracji kościoła pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny i św. Filipa Neri. Kult maryjny skupia się przede wszystkim wokół łaskami słynącego obrazu Madonny. Wysokiej wartości artystycznej wizerunek (107 x 145 cm) powstał 56O lat temu. Jego autorem jest nieznany malarz wielkopolski. Skupiona Maryja trzyma na lewym ramieniu Dzieciątko, w prawej zaś - biały kwiat (róŜę?). Mały Jezus, z powagą na twarzy, trzyma w lewej dłoni księgę, na której prawą dłonią przytrzymuje kulę ziemską z krzyŜem - symbol władzy nad całym światem. Nad głową Bogurodzicy aniołowie unoszą złocistą koronę wysadzaną szlachetnymi kamieniami. Zarówno Maryja jak i Dzieciątko mają na głowach korony, które nałoŜył im uroczyście 24 czerwca 1928 roku ówczesny prymas Polski kardynał August Hlond. Dzielili losy Ojczyzny Sanktuarium świętogórskie - dzieląc losy Ojczyzny przechodziło róŜne doświadczenia. W czasie „potopu" szwedzkiego cenniejsze przedmioty kultu, a wśród nich obraz RóŜy Duchownej oraz rzeźbę Matki BoŜej Bolesnej, tzw. Pietę, wywieziono do klasztoru sióstr cysterek w Trzebnicy, do sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej. W okresie kulturkampfu filipini długo opierali się antypolskiej „nagonce", ale decyzja Bismarcka była nieubłagana. W 1876 roku musieli opuścić Gostyń i szukać schronienia w swoim domu w Tarnowie. Kościół zamknięto, mimo Ŝe „lud od rana zajął świątynię i nie chciał ustąpić płacząc i krzycząc". Po dwunastu latach kościół otwarto, ale zabroniono przybywać tu pielgrzymkom. Po odzyskaniu niepodległości, w 1919 r. księŜa filipini powrócili na Świętą Górę. Od ponad trzydziestu lat w sanktuarium gostyńskim prowadzone są rekolekcje zamknięte dla róŜnych stanów i zawodów. „Sprzyja temu - jak zapewnia kustosz, ks. Zbigniew Starczewski - swoiste odosobnienie, strefa ciszy, harmonia architektury bazyliki i klasztoru, a nade wszystko duchowa siła tego miejsca maryjnego kultu. Tu jest specyficzny klimat, w którym człowiek współczesny - tak przecieŜ zagoniony za sprawami codzienności - moŜe odnaleźć siebie, poczuć się bezpiecznie pod opieką kochającej Matki i Królo- 22 lutego 2004 r. wej. MoŜe odnaleźć równowagę ducha i umocnić się wewnętrznie. Dom świętogórski jest »duchowym sanatorium« dla wszystkich tutaj przybywających". Bardzo charakterystycznym rysem prowadzonego na Świętej Górze duszpasterstwa są dziesięciodniowe wczasorekolekcje dla chorych i cierpiących. Klasztor filipinów jest dla nich często jedynym miejscem wyjazdu poza betonowe klatki mieszkań. Są to turnusy gromadzące 1OO-12O osób, z których mniej więcej połowa jest na wózkach, a niektórzy nawet na noszach. A mimo to wciąŜ słychać śpiew i muzykę! Jest to znamienne dla tych zbolałych ludzi, cieszących się ze spotkania u Matki BoŜej. Od ponad 70 lat, niejako w kolebce swego zgromadzenia, pracują tu słuŜebniczki dębnickie. Wprawdzie ich dom macierzysty znajduje się w Dębicy, ale to właśnie na ziemi gostyńskiej, w pobliskim Grabonogu, Ŝył i działał ich załoŜyciel, błogosławiony Edmund Bojanowski. W dworku urządzono - pod kier. dyrektora szkoły - izbę pamięci tego świeckiego apostoła i społecznika. Wymagający zabytek Wielką troską napawa księŜy filipinów, kustoszy sanktuarium świętogórskiego, stan bazyliki, przy której muszą być prowadzone niemal stale remonty. Ogromna kubatura obiektu wymaga teŜ ogromnych nakładów finansowych. W zastraszającym tempie sypią się wszystkie tynki i elewacje. Jest to zapewne skutek zatrutego środowiska. Powstała Fundacja „ Bazylika Gostyńska", której zadaniem jest uratowanie tego wysokiej (zerowej) klasy zabytku i na trwałe zabezpieczenie tej perły architektury, będącej pod opieką UNESCO. W staraniach o naleŜyty stan obiektów, składających się na całość ośrodka, księdza superiora wspomagają dwaj ministrowie domu, czyli ekonomowie od spraw gospodarczych. Ambicją, a poniekąd i koniecznością kongregacji, jest takŜe produkowanie zdrowej Ŝywności z własnego kawałka ziemi -dla siebie i dla gości. W ciągu roku do sanktuarium przybywa około 6OO zarejestrowanych - pielgrzymek. Nie zarejestrowanych jest zapewne więcej. Z domu rekolekcyjnego zaś korzysta około 55OO osób - łącznie z uczestnikami dni skupienia. Konfesjonały świętogórskie są świadkami wielu dramatycznych historii z Ŝycia pielgrzymów i nawróceń, powrotów do Boga, czasami po bardzo wielu latach. Tutaj człowiek podnosi się ze swojej nędzy i - umocniony łaską - podejmuje nowe Ŝycie. Oprócz rekolekcji i dni skupienia na Świętej Górze jest odprawiana tzw. nowenna środowa, na którą przychodzi ok.. stu osób. Celebrowana jest Msza św. w intencji Ojczyzny, a takŜe w intencji rozwiązania trudnych spraw i problemów ludzi obecnych na niej. Z albumu „Miejsca święte w Polsce...” „Po górach dolinach...” Redaguje kolegium: Barbara Langhammer (red. naczelny), ks. Wiesław Firlej (red. odpowiedzialny), s. Aneta Folkert, Barbara Górniok, Roman Langhammer (skład komputerowy). Redakcja zastrzega sobie prawo skracania nadesłanych materiałów i zmiany tytułów. Wydawca: Parafia p.w. św. Klemensa, papieŜa i męczennika w Ustroniu. Koszt wydania: 1 zł.; ofiara dobrowolna. Adres Redakcji: 43-450 Ustroń, ul. M. Konopnickiej 1, tel. 854 30 23, fax. 854 23 23.