Untitled - niesmiertelnik.cba.pl

Transkrypt

Untitled - niesmiertelnik.cba.pl
Spis treści:
Drodzy Czytelnicy!
SŁOWO OD REDAKCJI.................................................2
Serdecznie witamy wszystkich czytelników
miesięcznika Nieśmiertelnik.
Niniejsze wydanie jest
premierowym
numerem
naszego
periodyku,
za
pośrednictwem którego pragniemy przybliżyć polskiemu
społeczeństwu tematykę związaną z działalnością
Bohaterów Armii Krajowej.
Przed 70 laty 27
września 1939 r. powołano Służbę Zwycięstwu Polski,
organizację
walczącą
o
wolność
i
życie
w suwerennym, niepodległym i sprawiedliwie urządzonym
społecznie Państwie Polskim. W toku rozwoju tej
organizacji sformowano Związek Walki Zbrojnej, zaś
następnie
Armię Krajową - najlepiej zorganizowane
ochotnicze wojsko podziemne walczące na terenie
okupowanej przez Niemcy Europy. W swym szczytowym
okresie AK zrzeszała ponad 300 tysięcy żołnierzy. Po
wojnie
jej
członków
pozbawiono
zaszczytów
i honorów. Nie dopuszczono ich do defilady zwycięskich
wojsk alianckich w Londynie, co więcej traktując jako
śmiertelnych wrogów władzy „ludowej” próbowano
wyłączyć ze społeczeństwa, propagując przy tym
zafałszowany obraz dokonań żołnierzy Polski Podziemnej.
Dziś zrzuciwszy okowy totalitarnych rządów mamy nie
tylko prawo, ale i obowiązek głoszenia prawdy historycznej,
na rzecz rehabilitacji najlepszych Synów tej Ziemi, zaś
mając na uwadze przyszłość naszej Ojczyzny, potomne
pokolenia należy wychowywać w duchu patriotycznych
wartości, które poprowadziły nasz Naród do zwycięstwa
dobra nad złem, wolności nad niewolnictwem.
BYŁO NIE MINĘŁO:
R. Dobroć, Wojna obronna w 1939 roku na
Lubelszczyźnie…………………………………………….……3
D. Miącz, Początki konspiracji na Lubelszczyźnie….…….....5
TWARDZI JAK STAL:
B. Grzegorczyk, Rys biograficzny Józefa
Spychalskiego……………………………...……………...…….6
BIAŁE PLAMY:
B. Grzegorczyk, Oszukani lecz niezapomniani
„Rysiowcy”………………………………………………..……8
Z KART HISTORII:
Kalendarium wydarzeń - miesiąc wrzesień………....................10
Z ŻYCIA ŚZŻAK:
Uroczystości na Porytowym Wzgórzu…………….....……..…11
Lubelszczyzna składa hołd walczącej Warszawie……….……12
KRYTYCZNYM OKIEM:
B. Zalewski, Ale Hardkor (44)!.................................................13
KĄCIK LITERACKI:………………..…………………14
NA WESOŁO:
Wesoła strona…………………………………………..………15
Życzymy przyjemnej lektury
Redakcja
Ż
y
c
z
y
m
y
p
r
z
y
Adres: www.niesmiertelnik.cba.pl e-mail: [email protected]
j
© Nieśmiertelnik 2009
e
m
n
e
Wojna obronna w 1939 roku na Lubelszczyźnie
Rafał Dobroć
1 września 1939 r. rozpoczął się najtrudniejszy okres w dziejach Rzeczypospolitej, która po raz
kolejny w swej historii została zmuszona bronić swej integralności. Mimo przytłaczającej przewagi wroga
nasi rodacy zaciekle powstrzymywali szaleńczą szarżę swych sąsiadów, oczekując pomocy ze strony
wojsk sprzymierzonych. Ta jednak nie nadeszła. Pozostawiona sama sobie Rzeczypospolita padła na
kolana. Lubelszczyzna walczyła do samego końca.
„A więc wojna”
Historia wojen to niewiele więcej niż spis zbrodni,
szaleństw i nieszczęść ludzkości. Słowa te autorstwa Edwarda
Gibbona sprawdziły się również w przypadku największego
konfliktu zbrojnego w dziejach ziemi - II wojny światowej.
1 września 1939 roku o godz. 445 rano, bez
formalnego wypowiedzenia wojny, siły zbrojne nazistowskich
Niemiec zaatakowały Polskę. Pierwsze pociski, wystrzelone
przez niemiecki pancernik „Szleswig-Holstein” padły na
polską placówkę na Westerplatte. Równocześnie samoloty
Luftwaffe rozpoczęły bombardowanie polskich miast oraz
ważnych
obiektów
strategicznych
rozlokowanych
w
centralnym
okręgu
przemysłowym.
Mieszkańcy
Lubelszczyzny szybko doświadczyli okrucieństwa wojny. Już
od pierwszych dni września takie miasta jak Lublin czy
Kraśnik stały się celem niemieckich nalotów. Drugiego
września 1939 roku w wyniku bombardowania Lubelskiej
Wytwórni Samolotów oraz samego miasta śmierć poniosło
około dwustu osób. Naloty na Lublin były kontynuowane do
dnia w którym niemieckie wojska wkroczyły do miasta. Do
największego z bombardowań doszło 9 września około
godziny 930. W jego wyniku częściowo zburzony został
miejski ratusz pod którego gruzami zginęły 42 osoby.
W mieście wybuchło wiele pożarów, doszczętnie zniszczone
zostały koszary stacjonującego 8 p.p. Leg., gdzie śmierć
poniosło stu żołnierzy. Innym miastem, które ucierpiało
w wyniku bombardowań był Kraśnik. Pierwsze bomby spadły
na Fabrykę Amunicji i stację kolejową, na której stał pociąg
z odjeżdżającym wojskiem. Pociąg zdążył odjechać jednak
budynek stacji został zniszczony. 8 września 1939 r. nastąpiło
największe bombardowanie lotnicze miasta Kraśnika. Zginęło
kilkadziesiąt osób z ludności cywilnej. W tym dniu również
nalotowi uległ Janów Lubelski. Wszechobecna panika, strach
przed kolejnym dniem, nastrój trwogi i grozy oraz ciągłe
alarmy. Tak w skrócie opisują te wydarzenia świadkowie
tamtych dni.
W dniu 4 września w Warszawie podjęto decyzję
o częściowej ewakuacji rządu do Lublina i jego okolic.
Przeniesiono m.in. Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz
Ministerstwo Spraw Wojskowych.
Następnego dnia rozkazem Naczelnego Wodza, marszałka
Edwarda Rydza- Śmigłego utworzono Armie „Lublin” której
siedzibą dowództwa stał się Lublin, a dowódcą został gen.
dyw. Tadeusz Piskor. Tak więc Ziemia Lubelska od początku
wojny stała się terenem ważnych wydarzeń, które stanowiły
swego rodzaju preludium do działań wojennych mających się
w niedługim czasie rozegrać na naszym obszarze.
W kraju rozpętało się piekło II Wojny Światowej.
Ginęli nie tylko żołnierze, ale bezbronni mieszkańcy wsi
i miast, kobiety i dzieci, starzy i młodzi. Do 10 września 1939r.
Wehrmacht opanował prawie całą zachodnią Polskę,
dochodząc do środkowej Wisły i Sanu. Następstwem
szybkiego przemieszczania się wojsk Trzeciej Rzeszy głąb
kraju była fala ewakuacji, która przewijała się przez
Lubelszczyznę. Olbrzymia ilość uchodźców cywilnych, która
postanowiła pozostawić dorobek swojego życia i uciec
w bezpieczniejsze miejsce przemieszczała się szosą lubelską
na wschód. Do uciekinierów zza Wisły dołączały nieliczne
grupy miejscowych rodzin. Większość mieszkańców jednak
pozostała w miejscach swojego zamieszkania stosując się ten
sposób do zaleceń Naczelnego Wodza. Pierwsze potyczki
z Niemcami stoczył oddział
nazwany Kolumną
mjr Dudzińskiego. W jego skład weszli młodzi,
nieumundurowani chłopcy którymi dowodził mjr Juliusz
Dudziński. Do tego oddziału ze względu na trudności
z dotarciem do własnego pułku dołączył por. Jan
Dobraczyński. Ochotniczy oddział o charakterze partyzanckim
pokonał Niemców w miejscowości Konopnica. Po śmierci
mjra J. Dudzińskiego dowódcą został por. Dobraczyński. Pod
jego komendą oddział brał udział w obronie Lublina, walcząc
na terenie KUL-u i Ogrodu Saskiego.
Nóż w plecy
17 września 1939 roku Rosja Radziecka na mocy
tajnego paktu Ribbentrop-Mołotow przekroczyła granice
Polski łamiąc w ten sposób międzynarodowe umowy
pokojowe. Uzasadnieniem radzieckiej agresji miała stać się
rzekoma chęć ochrony białoruskiej i ukraińskiej mniejszości
wobec niemieckiej okupacji i „bankructwa państwa
polskiego”. Pojawienie się jednostek Armii Czerwonej na
wschodnich
rubieżach
Rzeczypospolitej
początkowo
zaskoczyło żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza. Niektóre
oddziały podjęły walkę z nowym agresorem jednak druzgocąca
przewaga Rosjan nie dała jakichkolwiek szans na zatrzymanie
wroga. Naczelny Wódz wydał rozkaz skierowany do Wojska
Polskiego w którym nakazał wycofanie oddziałów polskich na
Rumunię i Węgry. W wyniku tajnych układów oraz
wkroczeniu Sowietów, na Lubelszczyźnie nastąpiły znaczne
ruchy Wehrmachtu i Armii Czerwonej. Niewielkie resztki
Armii "Kraków" z generałem Antonim Szylingiem wkroczyły
na Lubelszczyznę i zostały wcielone do Armii "Lublin"
dowodzonej przez gen. Tadeusza Piskora. Naczelny Wódz
rozkazał przełamanie się przez Tomaszów w kierunku na
Bełżec, a stamtąd do granicy z Rumunią. W takich
okolicznościach, w dniach 17-20 września 1939 r., doszło do
trzydniowej bitwy pod Tomaszowem Lubelskim. W wyniku
ciężkich strat oraz z powodu wyczerpania środków
gen. Tadeusz Piskor podjął decyzję przerwania walki. Do
niemieckiej niewoli dostało się około 20 tys. żołnierzy,
w tym również gen. T. Piskor.
W dniach 17/18 września oddziały stacjonujące
w garnizonach w Kowlu i Włodzimierzu Wołyńskim
w związku z dyrektywą Wodza Naczelnego zamierzały
przebijać się na Węgry. Na czele wycofujących się oddziałów
stanął płk dypl. Leon Koc. Sformowana grupa przyjęła nazwę
„Kowel”. Z celem wycofania się na pogranicze rumuńskie
powstała grupa „Chełm” płk dypl. Władysława Płonki oraz
grupa „Niemen” utworzona przez płk Władysława
Filipkowskiego. Natomiast na czele utworzonej w tym samym
czasie grupy
„Brześć” stanął ppłk dypl. Alojzy Horak.
Głównym jej założeniem było dotarcie do Lwowa. Podobne
cele i założenia wszystkich wymienionych grup doprowadziły
do utworzenia jednej, większej, odrębnej i improwizowanej
grupy Wojska Polskiego. Na wspólnym spotkaniu
w Sobieskiej Woli 27 września 1939 r. podjęto decyzję, że nad
całością oddziałów dowództwo obejmie płk dypl. Tadeusz
Zieleniewski. Tak więc kiedy w Tereszpolu koło Biłgoraja
liczne oddziały z frontu północnego składały broń , tego
samego dnia w Sobieskiej Woli powstała grupa
płk Zieleniewskiego, która kontynuowała walkę na
Lubelszczyźnie. Ogółem oddział płk Zieleniewskiego liczył
ponad 8 tys. żołnierzy. Po uformowaniu kolumn marszowych
rankiem 28 września grupa płk Zieleniewskiego ruszyła
w kierunku południowo-zachodnim w trzech kolumnach.
Kolumna wschodnia płk Płonki 29 września doprowadziła do
pierwszego starcia z Wehrmachtem w miejscowościach
Zofianka, Krzemień i Dzwola. Dzięki zaskoczeniu przeciwnika
po zaciętej walce udało się doprowadzić do kapitulacji
oddziałów
niemieckich.
Środkowa
kolumna
płk Filipkowskiego również 29 września stoczyła krwawe
walki w Janowie Lubelskim, gdzie Niemcy uporczywie bronili
się w murowanym budynku więzienia. Jego zdobycie oddziały
polskie okupiły dużymi stratami. W wyniku starć po obu
stronach
poległo
około
50
żołnierzy.
Kolumna zachodnia w nocy z 30 września na 1 października
stoczyła bitwę z Sowietami w rejonie miejscowości Krzemień
i Dzwola. Poległo co najmniej ośmiu czerwonoarmistów.
Straty polskie wyniosły około 50 zabitych, do niewoli dostało
się prawie stu żołnierzy. Po tych walkach większość oddziałów
skierowała się na Momoty. W nieprzewidzianej sytuacji
okrążenia niemiecko-sowieckiego płk Zieleniewski podjął
decyzję o kapitulacji przed Armią Czerwoną. Decyzja ta stała
się brzemienna w skutkach gdyż setki oficerów umieszczonych
zostało w obozach w Starobielsku i Kozielsku a następnie
przewiezionych do kaźni w Katyniu i Charkowie. Żołnierze,
którzy nie usłuchali rozkazu kapitulacji udali się w drogę do
granicy rumuńskiej.
Ostatkiem sił
Ostatnią bitwą wojny obronnej było starcie pod
Kockiem w dniach 2-5 października 1939 r. Samodzielna
Grupa Operacyjna „Polesie” dowodzona przez gen. Franciszka
Kleeberga zaatakowała siły niemieckie na północ od Kocka.
3 października 50 Dywizja Pancerna oraz dywizja kawalerii
„Zaza” zaatakowały w rejonie miejscowości Charlejów.
Następnego dnia zacięte walki toczyły się w rejonie Helenowa
i Woli Gułowskiej. Pomimo taktycznego zwycięstwa położenie
wojsk polskich nie uległo poprawie dlatego 5 października gen
F. Kleeberg podjął decyzję o kapitulacji. Oddziały SGO
„Polesie” złożyły broń 6 października w miejscowości Czarna.
W bitwie pod Kockiem poległo ponad 300 żołnierzy polskich
a blisko 17 tys. dostało się do niewoli.
Analizując działania podczas wojny obronnej na
Lubelszczyźnie można dojść do przekonania, że działania
polskich żołnierzy świadczą dobitnie o nieprzymuszonej woli
walki w obronie ukochanej Ojczyzny.
Rekonstrukcja bitwy pod Tomaszowem Lubelskim. źródło: www.digart.pl
Początki konspiracji na Lubelszczyźnie
Dariusz Miącz
Działalność konspiracyjna na Lubelszczyźnie spowodowana była specyficzną sytuacją, jaka
wyklarowała się na tym terenie w początkach okupacji. Pomimo upadku Lublina w dniu 17 września,
działania wojenne w województwie trwały do 5 października. Ziemia Lubelska stała się pod koniec
września obszarem, na którym doszło do ogromnej koncentracji sił polskich podążających w kierunku
południowo-wschodnim. W końcu września z części Lubelszczyzny wycofali się Niemcy, a w ich miejsce
wkroczył zza wschodniej granicy radziecki okupant.
Inicjatorami działań konspiracyjnych byli oficerowie
Wojska Polskiego oraz żołnierze, którzy uniknęli niewoli
niemieckiej lub z niej zbiegli, bądź inni obywatele o dużym
poczuciu patriotyzmu. Przybywali tu również liczni działacze
polityczni i wyżsi urzędnicy szczebla centralnego pochodzący
z Lubelszczyzny lub szukający tutaj schronienia. Ludzie Ci
stanowili zaplecze kadrowe dla późniejszej działalności
konspiracyjnej.
Atmosfera
patriotyzmu,
traktowanie
klęski
wrześniowej za chwilowy epizod wojny oraz pierwsze
zbrodnicze poczynania okupanta niemieckiego, stworzyły
sprzyjające warunki dla rozwoju licznych koncepcji
zmierzających do zorganizowania życia w podziemiu. Jeszcze
przed końcem 1939 roku na Lubelszczyźnie powstały liczne
organizacje i grupy konspiracyjne. W okresie tego
spontanicznego i rozdrobnionego ruchu zaczęły zachodzić
takie zjawiska, jak naturalne ciążenie grup mniejszych ku
większym, nastąpił oddolny proces podporządkowywania się
tych grup organizacjom mającym ustalone ośrodki
dowodzenia.
Działalność Komitetu Obrony Lublina, którego
komendantem cywilnym był sędzia Sądu Apelacyjnego
i prezes Związku Peowiaków Okręgu Lubelskiego Stefan
Lelek, zapoczątkowała nurt walki w podziemiu, z którego
wyrosły Służba Zwycięstwu Polski (SZP), Związek Walki
Zbrojnej (ZWZ), a następnie w lutym 1942 r. Armia Krajowa
(AK). Pierwsze koncepcje działalności w podziemiu zostały
zapoczątkowane przez ludzi związanych
z wyżej
wymienionym Komitetem po zajęciu Lublina przez Niemców.
Struktura organizacyjna SZP, ZWZ, a później AK opierała się
na podziale administracyjnym państwa sprzed 1 września 1939
r. 21 września 1939 roku Stefan Lelek otrzymał od dowódcy
Armii „Lublin” gen. Tadeusza Piskora zadanie tworzenia
struktur konspiracyjnych w województwie lubelskim. Bardzo
szybko zgromadził wokół siebie sporą grupę działaczy o
różnych poglądach politycznych. Natomiast już 27 września, w
czasie pobytu w Lublinie mjr Kazimierza Kierzkowskiego ps.
„Prezes”, inicjatora i przywódcy Organizacji Orła Białego
(OOB), wszedł w jej skład i został przewodniczącym Zarządu
Okręgu na woj. lubelskie. Organizacja ta skupiała konspirację
cywilną i wojskową. Pod koniec września 1939 r. grupa
Stefana Lelka nawiązała kontakt z niedawno utworzoną SZP.
W rezultacie w połowie października przyjechał do Lublina
Dowódca Główny SZP gen. Michał Tokarzewski-Karaszewicz.
W
czasie
dwudniowych
konsultacji
z przedstawicielami różnych partii politycznych, których celem
było zjednoczenie ich do wspólnego działania wobec okupanta,
wyłoniono komitet międzypartyjny, tworzący de facto Radę
Polityczną SZP na woj. lubelskie. Oficjalnie powołano ją
kilkanaście dni później, a na jej czele stanął sędzia Stefan
Lelek. Struktury SZP zostały oparte na kadrach Związku
Peowiaków.
Na początku listopada 1939 r. dowódcą wojewódzkim
SZP został mjr Józef Spychalski. Jednocześnie Dowództwo
Główne SZP wysłało na obszar woj. lubelskiego kilku
oficerów, którzy niezależnie od ośrodka w Lublinie mieli
organizować podziemie niepodległościowe. Członkami tej
grupy
byli
m.in.
znani
później
dowódcy
AK
w okręgu: mjr Stefan Drewnowski ps. „Aleksander”,
ppłk Michał Stempkowski ps. „Barbara” i kpt. Zygmunt ŻyłkaŻebracki ps. „Żeliwa”. Na przełomie 1939/1940 roku SZP
objęła swoim zasięgiem niemalże cały teren województwa,
a w kilku powiatach udało się nawet zorganizować
dowództwa powiatowe. Prawie wszędzie na ich czele stali
działacze Polskiej Organizacji Wojskowej (POW).
Służba
Zwycięstwu
Polski
działała
na terenie okręgu do wiosny 1940 r., kiedy to została
przekształcona w Związek Walki Zbrojnej. Nowa organizacja
z założenia miała mieć charakter militarny. Proces ten, poza
samą zmianą nazwy, trwał przez kilka miesięcy. Dopiero na
przełomie 1940 i 1941 roku zasadniczą rolę w organizacji
zaczęli odgrywać wojskowi służby stałej, nadając ZWZ model
typowo wojskowej organizacji konspiracyjnej o ustalonych
zadaniach taktyczno-operacyjnych. Znaczny wpływ miał na to
fakt, iż ZWZ a następnie AK otrzymały, od Rządu RP na
uchodźstwie, wyłączność w zakresie organizowania
konspiracji w kraju i traktowane były jako integralny element
Polskich Sił Zbrojnych.
g
Rys biograficzny Józefa Spychalskiego
Bartłomiej Grzegorczyk
Oddali życie Bogu, krew Ojczyźnie, ciało ziemi – ta maksyma najdosadniej ujmuje postawę
bohaterów, którym przyszło zapłacić najwyższą ofiarę za wiarę w Polskę suwerenną i niepodległą.
Niniejszy artykuł poświęcony jest pamięci Józefa Spychalskiego, gorącego patrioty, który swą miłość do
Ojczyzny objawił przez pryzmat żołnierskich cnót, które ochoczo promował przez całe swe życie.
Młodość
Tenże przyszedł na świat w łódzkiej rodzinie
robotniczej 19 marca 1898 r. Z owym miastem związał swoją
młodość,
pobierając
nauki
w
Miejskiej
Szkole
Aleksandryjskiej. Po rozgorzeniu walk I wojny światowej
zasilił szeregi Polskiej Organizacji Wojskowej w 1915 r.
W niedługim czasie dały znać o sobie talenty
wojskowe i organizacyjne drzemiące w młodym Józefie, który
po ukończeniu szkoły podoficerskiej został dowódcą plutonu
utworzonego nieopodal miejsca swego zamieszkania przy
ul. Zakątnej w Łodzi. Rok później został oddelegowany do
pracy w pow. Sieradzkim. Gorliwa praca na rzecz organizacji
została doceniona w 1918 r. poprzez powierzenie mu funkcji
komendanta Obwodu. Na kierowanym przez siebie terenie
prowadził szeroką akcję dezorganizującą działania okupanta,
polegającą na: uwalnianiu aresztowanych członków POW,
likwidacji konfidentów, rozkręcaniu szyn, zatrzymywaniu
transportów z żywnością czy też walką z szerzącym się
bandytyzmem.
Książę piechoty
W 1919 r. ukończył Szkołę Podchorążych
w Warszawie. W
stopniu
podporucznika
stanął
na stanowisku dowódcy plutonu w I batalionie 28 Pułku
Strzelców Kaniowskich, z którym to brał udział
w wojnie polsko-bolszewickiej. Po zakończeniu działań
wojennych zweryfikowany do stopnia porucznika, zaś za
postawę na polu walki odznaczony Orderem Virtuti Militari
i Krzyżem Walecznych. Okres II Rzeczypospolitej
to czas dalszego rozwoju kariery wojskowej Spychalskiego,
który stał się cenionym w środowisku wykładowcą
w Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie.
Awansowany do stopnia kapitana, a następnie majora,
promotor idei Wojska Polskiego przez swych podopiecznych
nazywany był „księciem piechoty”. W 1938 r. z polecenia
ministra Spraw Wojskowych został mianowany dowódcą
Batalionu Stołecznego w Warszawie, z którym walczył
z ogromną determinacją w obronie stolicy w czasie kampanii
wrześniowej.
Józef Spychalski, źródło: I. Caban, Okręg Armii Krajowej Lublin,
wyd. Czas, 1996 Lublin.
W konspiracji
Po kapitulacji Warszawy nie złożył broni, lecz
zaprzysiężony do dalszej walki przez gen. bryg. Michała
Tokarzewskiego-Karasiewicza stał się jednym z twórców SZP.
Z polecenia dowódcy Głównego SZP Spychalski przybył
na Lubelszczyznę i otrzymał zadanie organizacji Dowództwa
Wojewódzkiego SZP. W owym czasie działało na tym terenie
wiele organizacji niepodległościowych (Organizacja Orła
Białego, Organizacja Wojskowa Lublina, Chorągiew Lubelska,
Przysposobienie Wojskowe Kobiet, ZHP), które to zostały
zunifikowane w ramach Okręgu Lubelskiego SZP, na czele
którego stanął J. Spychalski, jako dowódca wojewódzki.
W trakcie tworzenia struktur terenowych tejże organizacji
niepodległościowej niemiecka tajna policja polityczna trafiła
na ślad Spychalskiego, który to zmuszony został do przenosin
do Warszawy, gdzie odtąd pełnił funkcję inspektora Komendy
Głównej ZWZ. Za swą służbę został awansowany
do stopnia podpułkownika.
W październiku 1940 powierzono mu organizację
Obszaru II ZWZ (Okręgi: Białystok, Nowogródek, Polesie).
Po przybyciu i osadzeniu w terenie swych podkomendnych,
przystąpił do wizytacji placówek konspiracyjnych. Inspekcja
odbywała się się na terenie mocno inwigilowanym przez
NKWD, które podczas noclegu we wsi Morusy wytropiło
i aresztowało Spychalskiego. Ten następnie został
przewieziony kolejno do: Białegostoku, Mińska i Moskwy,
gdzie osadzono go w więzieniu, zaś w pierwszych dniach
wojny radziecko-niemieckiej przedstawiono mu fałszywy
zarzut szpiegostwa na rzecz Niemiec, za co wymierzono
Polakowi karę śmierci. Po upływie roku, po nalocie Luftwaffe
na Moskwę i podpisaniu układu polsko-sowieckiego przeciwko
III Rzeszy został zwolniony z więzienia, po czym znalazł się w
Buzułuku, gdzie tworzyła się Armia Polska. Wkrótce udał się
do Londynu, gdzie pozostawał w dyspozycji Naczelnego
Wodza.
W marcu 1942 r., awansowany do stopnia
pułkownika, powrócił do kraju jako skoczek – „cichociemny”
przekazując dowódcy KG AK gen. bryg. S. Roweckiemu tajną
instrukcję od zwierzchnika Polskich Sił Zbrojnych, w myśl
której Armia Krajowa powinna zrezygnować z planów
czynnego oporu przeciwko Sowietom, nawet za cenę
nierespektowania granicy wschodniej. Po okresie aklimatyzacji
Spychalski objął stanowisko inspektora KG AK, zaś
1 listopada 1943 został mianowany komendantem Okręgu
Krakowskiego AK. Na czas jego komendantury przypada
główna faza scalania z AK konspiracyjnych formacji
zbrojnych tj. Narodowej Organizacji Wojskowej, Straży
Chłopskiej, Związku Odnowy Rzeczypospolitej, Polskiej
Organizacji Zbrojnej, Polskiego Związku Wolności. Ponadto
działania podejmowane przez Spychalskiego miały na celu
rozbudowę wywiadu dla potrzeb własnych i KG AK,
przeprowadzanie
akcji
przeciw
niemieckiej
policji
i administracji czy też nasilenie czynności propagandowych.
Spychalski nakazywał bezwzględną walkę z bandytyzmem
mając na uwadze spokój i bezpieczeństwo ludności jak i dobre
imię Żołnierzy Polski Podziemnej.
Aresztowany przez gestapo 24 lutego 1944 r. nie
doczekał końca wojny. Najprawdopodobniej zginął podczas
egzekucji w obozie w Sachsenhausen, gdzie na wiadomość
o wybuchu Powstania Warszawskiego z rozkazu H. Himmlera
wymordowano wyższych oficerów AK. Z inicjatywy Związku
Inwalidów Wojennych RP w miejscu aresztowania odsłonięto
pamiątkową tablicę. Ponadto jego imieniem i nazwiskiem
opatrzono jedną z krakowskich ulic.
Znak Cichociemnych- Spadochroniarzy AK. Wzór 5.II.1954.
źródło:www.grom.wp.mil.pl
Oszukani lecz nie zapomniani „Rysiowcy”
Bartłomiej Grzegorczyk
Stosunek Armii Czerwonej do żołnierzy polskiego podziemia w pierwszej połowie sierpnia 1944
r. był ambiwalentny. Jest to bowiem okres, gdy prasa pekawuenowska pisze pozytywnie o Powstaniu
Warszawskim i wzywa żołnierzy AK do kontynuowania walk w stolicy. Jednakże drugą stronę medalu
stanowią wymuszane rozbrojenia i aresztowania członków tychże formacji partyzanckich przez oddziały
Armii Czerwonej, które udaremniają pomoc niesioną walczącej Warszawie. Oszukani przez Sowietów,
wyklęci przez władzę ludową lecz w ludzkiej pamięci wciąż żywi – takimi pozostaną żołnierze Wolnej
Polski, Bohaterowie Armii Krajowej.
Bitwa o Stalingrad ukazała bolączki doskonale dotąd
funkcjonującej machiny totalitarnej reżimu Adolfa Hitlera.
Toteż od tego momentu Armia Czerwona zaczyna odzyskiwać
pozycje utracone w czasie niemieckiej ofensywy, co więcej
pod szyldem bratniej pomocy narodom Europy Środkowej
rozpoczyna triumfalny marsz na Berlin. Tymczasem Polacy
pomni wydarzeń z 17 września 1939 r. nie wierzą w pokojowe
intencje Józefa Stalina. Za czerwonymi sztandarami wojsk
sowieckich maszerują na zachód jednostki NKWD i Smierszu,
których działanie jest wymierzone w członków Polskiego
Państwa Podziemnego, od lat walczących z niemieckim
najeźdźcą.
Po wkroczeniu na tereny Rzeczypospolitej,
Sowieci rozpoczynają aresztowania i masowe wywózki
polskiego aktywu patriotycznego pod fałszywym pretekstem
współpracy z Niemcami. Nagrodą z rąk „wyzwolicieli” za
walkę w słusznej sprawie były Polakom szykany, więzienie
i śmierć. Przedstawiona polityka władz sowieckich tłumaczy
stosunek dowództwa Armii Czerwonej do żołnierzy Armii
Krajowej, którzy tłumnie wyruszali na pomoc walczącej
Warszawie w sierpniu 1944 r.
Relacje te pozostają wciąż żywe we wspomnieniach
weteranów wojennych, żołnierzy Armii Krajowej – Mariana
Sobczyka ps. Gołąb i Władysława Wójcika ps. Wrzecion,
żołnierzy oddziału partyzanckiego Stanisława Łukasika
ps. Ryś, którzy po ogłoszeniu mobilizacji podążyli dopomóc
gorejącej stolicy. „W połowie lipca 1944 r. front niemieckobolszewicki” wszedł na Lubelszczyznę – tymi słowami
rozpoczyna swoją opowieść Marian Sobczyk, zaś następnie
kontynuuje [B.G.]: Do naszych oddziałów przybył kpt. Konrad
Szmeding wraz z ppor. Adolfem Kijowskim ps. Antek mający za
zadanie utworzenia 8 pułku Piechoty Legionów Armii
Krajowej. W tym celu połączone zostały oddziały „Rysia”,
„Nerwy” i „Jemioły”, które utworzyły pierwszy batalion
wspomnianego pułku. W dniu 23 lipca nasze oddziały
maszerowały w kierunku Lublina, gdzie trwały walki
W miejscowości Żabia Wola i Polanówka zastąpiła nam drogę
konna kawaleria sowiecka. Nasi dowódcy udali się na naradę
z
Sowietami,
a
po
niej
przyszli
do
nas
i wyjaśnili, że dalsza droga nie ma sensu
i wyjaśnili, że dalsza droga nie ma sensu, gdyż nie mamy broni
ani mundurów. Dziękowali nam za dotychczasowe walki
z Niemcami i skierowali nas do Chełma, abyśmy wstąpili do
armii gen. Berlinga, a z nią mieliśmy dojść do samego Berlina.
Było nas tam ok. 450 partyzantów, lecz doszło nas tylko
sześciu, w tym mój kolega, Jan Busiewicz ps. Basza. Nasi
dowódcy wiedząc co Sowieci robią z akowcami na
Wileńszczyźnie dali nam wolną rękę zwalniając nasz przysięgi.
Ja udałem się do pobliskiej stodoły i w poddenku, w rogu
schowałem karabin KBK, 8 granatów i pas z ładunkami
amunicji. Zabrałem konia, grabie na plecy i udając rolnika
oddaliłem się w kierunku Lublina przez Zemborzyce.[Należy
zaznaczyć, iż w tydzień po rozbrojeniu na Polanówce
członków oddziału Rysia dotknęły masowe aresztowania
i represje. Zatrzymani wtedy zostali min. Jan Onoszko,
Wacław Filiks, Eugeniusz Kiciński, Czesław Pawełczak jak
i komendant oddziału Stanisław Łukasik – B.G. ] Do domu
w Lublinie dotarłem późną nocą. Następnego dnia spotkałem
się z Ryszardem Ochalem ps. Neptun i opowiedziałem mu
o rozbrojeniu. Po naradzie z nim i rodzicami, udałem się
z ojcem na kolej, gdzie poprzednio pracowaliśmy. Kolejnego
dnia skierowano mnie na dworzec na Tatarach, gdzie
naprawialiśmy i poszerzaliśmy tory. Tam pracowaliśmy do
czasu Powstania Warszawskiego. Kilka dni po wybuchu
powstania spotkałem Ryszarda Ochala, który poinformował
mnie o organizującym się wymarszu ochotników na pomoc
Warszawie. Wyraziłem chęć uczestnictwa i stawiłem się na
punkt zbiórki. Było to przy rogu ulicy Piłsudskiego
i Narutowicza, w podwórzu. Wymarsz nastąpił tego samego
dnia po południu. W grupie było ok. 50 chłopców
wyposażonych w broń zdobytą na Niemcach lub porzuconą
przez Sowietów. Dowodził nami Zbigniew Bychawski
ps. Tracz, a jego zastępcą był Neptun. Poszliśmy ku rzece
Bystrzycy, skarpą koło młyna Krauzego, w kierunku rogatki
Lubartowskiej. Dalszy marsz był w kierunku wsi Niemce. Tam
skręciliśmy na kol. Krasienin. Podczas drogi śpiewaliśmy
różne piosenki patriotyczne, aby umilić sobie marsz. Na tej
trasie zauważyliśmy, że jesteśmy obserwowani przez Sowietów.
Zakwaterowaliśmy się Krasienin. Zwróciłem się do Neptuna z
prośbą
o
zezwolenie
mi
odwiedzenia
rodziny
w
Krasieninie.
Umówiliśmy
się,
Na fotografii są przedstawieni dowódcy 8 pułku Piechoty Legionów AK w Polanówce tuż przed rozbrojeniem, od lewej: ppor. Cz. W. Stanisław
Łukasik ps. Ryś, ppor. Czesław Rossiński ps. Jemioła, Wacław Zandfos ps. Huba, kpt. Konrad Szmeding ps. Młot, oficerowie radzieccy – piąty szósty,
siódmy, ppor. Adolf Kijowski ps. Antek, Wojciech Rokicki ps. Nerwa, Zygmunt Kowalczyk ps. Okrzeja. Źródło: Ireneusza Cabana 8 pułk piechoty
legionów Armii Krajowej. Organizacja i działania bojowe, wyd. Bellona, Warszawa 1994, s.192.
w kol. Krasienin. Zwróciłem się do Neptuna z prośbą
o zezwolenie mi odwiedzenia rodziny w Krasieninie.
Umówiliśmy się, że następnego dnia powrócę o świecie. Rano
nikogo już nie zastałem. Miejscowi powiedzieli mi, że Sowieci
późnym wieczorem rozbroili oddział i wywieźli w nieznanym
kierunku. Powróciwszy do Krasienina przebywałem tam kilka
dni po czym udałem się do domu w Lublinie.”
Podobnie przedstawiają się losy Władysława Wójcika,
który choć w innych okolicznościach wyruszył na pomoc
warszawskim powstańcom to równie szczęśliwie uniknął
niewoli sowieckiej. „Po wyparciu wojsk niemieckich z Lublina
i okolic. nieopodal lasu w mojej rodzinnej wiosce Krężnicy
Jarej kwaterował niewielki oddział partyzancki 27 Wołyńskiej
Dywizji Piechoty, w sile 70 osób. Dowodził nim por. Eustachy
Stebelski ps. Buława znany mi stąd, iż w czasie okupacji
niemieckiej kilka miesięcy zamieszkiwał w Krężnicy Jarej
i przyjaźnił się z komendantem miejscowej placówki AK
Krzysztofem Golińskim ps. Mir. Utrzymywałem z nim dobre
stosunki i ten zaproponował mi pójście na powstanie
warszawskie razem ze swym oddziałem. Zgodziłem się.
Wyruszyliśmy na początku sierpnia. Z racji, iż oddział był
słabo uzbrojony zabrałem ze sobą karabin maszynowy wraz
z amunicją, zdobyty pod koniec lipca w czasie ucieczki
oddziałów niemieckich. Szliśmy w kierunku Lubartowa i Kocka
przeważnie polnymi drogami, nocami, gdyż wiedzieliśmy już
o tym, że Sowieci rozbrajają oddziały partyzanckie. Tak
doszliśmy do wsi Poizdów (gm. Kock, pow. lubartowski), gdzie
na noc zakwaterowaliśmy w chłopskiej stodole. Nad ranem
okrążyło nas dobrze uzbrojone wojsko sowieckie, które
następnie wysłało poselstwo z prośbą o spotkanie
zwierzchników naszego oddziału z dowództwem sowieckim.
Wtedy komendant „Buława” wraz z zastępcą i obstawą udali
się do sowieckich kwater, zaś w niedługi czas po tym, wrócili
zdając relację z przebiegu rozmów..
Sowieci postawili ultimatum: albo składamy broń, albo
podejmujemy
walkę.
Czerwonoarmiści
posiadali
przytłaczającą przewagę dlatego też zbrojna konfrontacja
byłaby bezcelowa. Ze łzami w oczach oddawaliśmy broń
w obecności dowództwa sowieckiego po czym nakazano nam
marsz w kierunku Lubartowa Po dotarciu do owej
miejscowości popędzono nas do samochodu ciężarowego,
którym następnie transportowano w kierunku Lublina.
Najprawdopodobniej na Majdanek, gdzie znajdowała się
jednostka Wojska Polskiego. Była noc. W czasie jazdy okolicę
nawiedziło
intensywne
niemieckie
bombardowanie.
Konwojenci zatrzymali nasz pojazd, zaś my wyskoczyliśmy
z samochodu kryjąc się przed uderzeniem bomb w bramach
lubelskich ulic. Po nalocie, wykorzystując zamieszanie,
oddaliłem się i następnie udałem do mojej rodzinnej wioski
Krężnicy Jarej. Moi współtowarzysze pochodzili zza Bugu, nie
posiadali tutaj rodzin ani nikogo u kogo mogliby się skryć
dlatego też powrócili do samochodu i ich dalszy los nie jest mi
znany. Wiem za to, że komendanta „Buławę” aresztowano
i wywieziono do łagrów sowieckich, który powrócił z niewoli
po 2 latach i osiadł w Lublinie. Jednakże niedługo cieszył się
wolnością, gdyż wkrótce poważnie zachorował i zmarł.
Pochowany został w rodzinnym mieście Przemyślu.”
Przedstawione historie nie są odosobnionymi
przypadkami. Czerwonoarmiści wielokrotnie udaremniali
próby pomocy niesionej walczącym powstańcom, tym samym
skazując Warszawę na samotną walkę. Pan Marian jak i Pan
Władysław za przynależność do Armii Krajowej i działalność
niepodległościową byli aresztowani i represjonowani przez
władze ludowe. Dziś mogą mówić otwarcie o swym losie,
a ich relacje świadczą o prawdziwych intencjach komunistów.
Kalendarium wydarzeń – miesiąc wrzesień
1 IX 1939 r. - III Rzesza atakiem Wehrmachtu na
terytorium Polski i Wolnego Miasta Gdańska rozpoczęła
agresję na Polskę bez wymaganego prawem
międzynarodowym wypowiedzenia wojny.
2 IX 1944 r. – utworzono Zrzeszenie Wolność i
Niezawisłość z inicjatywy płka Jana Rzepeckiego
3 IX 1939 r. - Francja, Wielka Brytania (oraz członkowie
Brytyjskiej Wspólnoty Narodów: Australia, Nowa Zelandia i
Indie) wypowiedziały III Rzeszy wojnę
4 IX 1941 r. – Na terenie KL Auschwitz-Birkenau
przeprowadzono pierwszą próbę uśmiercenia więźniów przy
użyciu gazu trującego Cyklonu-B .
5 IX 1939 r. – Opuszczenie stolicy przez Naczelnego
15 IX 1939 r. - ZSRR podpisuje rozejm z Japonią.
16 IX 1940 r. -Stany Zjednoczone wprowadziły obowiązek
powszechnej służby wojskowej.
17 IX 1939 r. - ZSRR w nocie skierowanej do ambasadora
RP w Moskwie stwierdził "zaprzestanie istnienia państwa
polskiego". Równolegle rozpoczęła się agresja ZSRR na
Polskę - atak Armii Czerwonej na oddziały Wojska Polskiego
a lotnictwa sowieckiego na wojsko
i ludność cywilną.
18 IX 1944 r. – największy zrzut broni
i zaopatrzenia dla powstańców wykonany przez 107
amerykańskich „latających fortec” B – 17.
19 IX 1939 r. – pierwszy numer konspiracyjnego pisma
Wodza RP.
„Polska Żyje” – pierwsze tajne pismo w okupowanym
Krakowie.
6 IX 1939 r.– Rozkaz wycofania wszystkich armii polskich
20 IX 1942 r. - W wyniku rozłamu w NOW powstają
na linię Wisły i Sanu.
Narodowe Siły Zbrojne
7 IX 1940 r. - ciężki nalot Luftwaffe na Londyn. Punkt
21 IX 1939 r. – depesza Reinharda Haydricha do
zwrotny bitwy o Wielką Brytanię. Niemieckie lotnictwo ponosi
ogromne straty w liczebności swoich maszyn.
dowódców Einsatzgruppen o obowiązku koncentracji Żydów
w większych ośrodkach miejskich i tworzenia Judenratów.
8 IX 1944 r. - rakiety V-2 kierują się
22 IX 1939 r. – gen. Marian Januszajtis powołał we
w stronę Londynu
Lwowie Polską Organizację Walki o wolność, na której
opierała się w przyszłości Organizacja Obszaru Lwowskiego
ZWZ.
9 IX 1943 r. – lądowanie oddziałów alianckich na
Półwyspie Apenińskim w zatoce Salerno.
23 IX 1944 r. – do obozu koncentracyjnego w Ravensbruck
10 IX 1941 r. – Wycofanie przez WRN swojego
przybył pierwszy transport Polek.
przedstawiciela z PKP w ramach protestu przeciw
pozostawieniu
C. Ratajskiego na stanowisku Delegata Rządu RP, jego miejsce
zajął reprezentant Polskich Socjalistów Adam Próchnik.
24 IX 1940 r. - w Norwegii powstaje proniemiecki rząd z
11 IX 1944 r. – gen. bryg. Leopold Okulicki objął
26 IX 1946 r. – pozbawienie obywatelstwa polskiego przez
stanowisko szefa sztabu KG AK.
12 IX 1939 r. - we francuskim miasteczku Abbeville
odbyła się tajna narada premierów i dowódców wojskowych
Wielkiej Brytanii i Francji, na której zdecydowano, że nie
zostaną podjęte żadne poważniejsze działania w celu
odciążenia samotnie walczącej Polski. Francuzi przyjęli
postawę wyczekującą. Rozpoczęła się tzw. "dziwna wojna"
i żywności nad terenem Śródmieścia.
13 IX 1944 r. – po raz pierwszy od początku powstania
warszawskiego samoloty radzieckie dokonały zrzutów broni
i żywności nad terenem Śródmieścia
Vidkunem Quislingiem na czele
25 IX 1939 r. – największe bombardowanie Warszawy tzw.
czarny poniedziałek.
TRJN 76 generałów
i oficerów min. W. Andersa,
S. Kopańskiego, A. Chruściela, S. Maczka.
27 IX 1939 r. - W Warszawie gen. Michał KaraszewiczTokarzewski powołał Służbę Zwycięstwu Polski.
28 IX 1939 r. - Ministrowie spraw zagranicznych III Rzeszy
Joachim von Ribbentrop i Związku Radzieckiego Wiaczesław
Mołotow podpisali w Moskwie układ o granicach i przyjaźni z
tajnymi protokołami. Jeden z protokołów przewidywał
współpracę w zwalczaniu polskiej działalności
niepodległościowej.
29 IX 1939 r. – kapitulacja twierdzy Modlin w czasie wojny
14 IX 1930 r. - NSDAP pod przywództwem Adolfa Hitlera
obronnej we wrześniu 1939 r.
zdobyła 107 mandatów poselskich, co dało jej większość
w Bundestagu.
30 IX 1944 r. - ze stanowiska Naczelnego Wodza odwołany
zostaje gen. Sosnkowski.
O
Bartłomiej Grzegorczyk
Uroczystości na Porytowym Wzgórzu
14 czerwca 2009 roku odbyły się uroczystości upamiętniające 65. rocznicę krwawych zmagań na
Porytowym Wzgórzu w Lasach Janowskich. Wśród licznie zgromadzonych uczestników były dwa poczty
sztandarowe ŚZŻAK, z Kraśnika i Janowa Lubelskiego, wystawione przez młodzież działająca w ramach
tej organizacji. Poniżej zamieszczamy treść wystąpienia Pana ppłka Andrzeja Misia, który zabrał głos,
jako przedstawiciel ŚZŻAK.
Po 65 latach spotykamy się tu, na Porytowym Wzgórzu , by
uczcić pamięć tych , co tu walczyli , przelewali krew a także
oddawali życie w walce z okrutnym najemcą - hitlerowskim
okupantem. Uczestnicy tej walki działali solidarnie bez
względu na różnice przekonań politycznych. Jak wiadomo,
oprócz oddziałów polskich brały udział w walce oddziały
sowieckie, które tym razem i w tym właśnie miejscu połączyły
swe siły z oddziałami polskimi.
Na Ziemi Janowskiej z agresorem niemieckim
walczyły organizacje o programie niepodległościowym –
między innymi Armia Krajowa, Narodowe Siły Zbrojne,
Bataliony Chłopskie a także organizacje o programie
lewicowym. Udział w tej walce brali znani działacze, jak
Robert Bijasiewicz, Winiarczyk, Sowa Wincenty, Karkut...
i wielu, wielu innych.
Największa walka, najbardziej krwawa, miała miejsce
w czerwcu 1944 roku. Miała ona doniosłe znaczenie nie tylko
dla umęczonego Narodu. Walki frontowe toczyły się bowiem
opodal-za Bugiem. Na terenach należących przed wojną do
Polski. Aby przeciwstawić się partyzantom Niemcy zmuszeni
byli wycofać z frontu 3 dywizje, około 30.0 tys. Żołnierzy.
Mimo to partyzanci odparli zmasowane ataki wroga i udanym
manewrem wycofali się z okrążenia. Dalsze walki miały
miejsce na Ziemi Zamojskiej, w dalszym ciągu na tyłach frontu.
Społeczeństwo Ziemi Janowskiej walkę o wyzwolenie
podjęło od chwili wejścia wroga. Trwała ona do czasu jego
ustąpienia. Od ostatnich dni września 1939 roku do lipca 1944
roku. W wyniku tej walki a także represji stosowanej przez
wroga- więzień, aresztowań, obozów koncentracyjnych
poniosło znaczne straty. Trzeba stwierdzić, że represje nie
skończyły się po ustąpieniu Niemców. Trwały one w dalszym
ciągu po wejściu Armii Czerwonej. Władza nadana bowiem
z rąk wschodniego sąsiada stosowała je do osób, które jej
zdaniem były przeciwne jej panowaniu. Nadal miały miejsca
aresztowania, więzienia i wyroki. Jednym z przykładów
takiego postępowania jest sprawa Bohatera Ziemi Janowskiej
Wincentego Sowy pseudonim ”Vis”. Był on dowódcą
partyzanckiego oddziału walczącego między innymi właśnie
tutaj, na Porytowym Wzgórzu. Został on przez władzę, zwaną
ludową, aresztowany i zamordowany w więzieniu, na Zamku
Lubelskim. Miało to miejsce grudniu 1944 roku .Dlatego
modląc się za poległych, w pamiętnych dniach czerwca 1944
roku. Na Porytowym Wzgórzu,
módlmy się za wszystkich, którzy dla Ojczyzny cierpieli i ginęli
zarówno w okresie okupacji niemieckiej jak również
zniewolenia komunistycznego. Byli poddawani okrutnym
śledztwom i wyrokom. Pamięć o nich niech będzie trwała!
Wspólna walka różnych ugrupowań politycznych na
Porytowym Wzgórzu niech będzie na zawsze drogowskazem,
by dla dobra Kraju działać ponad wszelkimi podziałami. Jest
to bowiem rzecz wymagająca poświęcenia i wszelkiej ofiary
nawet ofiary życia! Tą rzeczą, tym najwyższym prawem jest
dobro Rzeczpospolitej-Naszej Ojczyzny!
Ppłk Andrzej Miś
14 czerwca 2009, Porytowe Wzgórze, źródło: www.dpsjanow.strona.pl
Lubelszczyzna składa hołd powstańczej Warszawie
Kraśnik
1 sierpnia 2009, Plac Litewski, Lublin. źródło:www.mm.lublin.pl
Lublin
Dość szykan i zniewolenia, stop gwałtom
i poniżeniom. Wybiła godzina odwetu. o godz. 17.00
1 sierpnia 1944 r. w sercach tysięcy polskich patriotów
rozległo się wołanie o wolność i sprawiedliwość, które
rozpoczęło 63 dni dumy i chwały.
W 65 lat po tych wydarzeniach Lublin pokazał, że
pamięta o Bohaterach Powstania Warszawskiego. W centrum
miasta zawisły okolicznościowe banery, zaś harcerze
lubelskiego ZHR rozdawali specjalnie przygotowane ulotki
wydane przez Instytut Pamięci Narodowej oraz Muzeum
Powstania Warszawskiego. Gdy nastała godzina „W” przy
grobie Nieznanego Żołnierza na Placu Litewskim rozpoczęto
uroczystości z udziałem przedstawicieli lokalnych władz
samorządowych,
środowisk
kombatanckich,
służb
mundurowych, harcerstwa i lokalnej społeczności. Zebranych
przywitał Waldemar Podsiadły, pełnomocnik Wojewody
lubelskiego ds. kombatanckich poczym głos zabrał prof. dr
hab. Stanisław Wołoszyn prezes Zarządu Okręgu Lublin
ŚZŻAK. W wystąpieniu przypomniano rolę i znaczenie tego
największego zrywu niepodległościowego w dziejach II Wojny
Światowej z zaznaczeniem, iż walka o niepodległą Polskę
rozpoczęta
w sierpniu 1944 r. trwała aż do obalenia
komunizmu w 1989 r. Tą część uroczystości zakończono
złożeniem wieńców przez zebranych przy grobie Nieznanego
Żołnierza. Następnie zebrani przenieśli się do cywilnowojskowego kościoła garnizonowego pw. NMP, gdzie o godz.
18.00 odprawiono mszę za Bohaterów Powstania.
W większych miastach w regionie również oddano
hołd walczącej Warszawie. W Łęcznej odbył się uroczysty
przemarsz aleją Jana Pawła II na Plac Powstań Narodowych,
gdzie odbył się apel poległych. W Biłgoraju obchody
rocznicowe przeprowadzono pod pomnikiem Żołnierzy AK.
Przed hrubieszowskim Domem Kultury zorganizowano
inscenizację plenerową "Pieśń mocniejsza niż czołgi".
1 sierpnia 2009 roku bicie dzwonów i dźwięk syreny
przypomniały Kraśniczanom o kolejnej rocznicy Godziny„W”.
O godzinie 1700 odbyło się uroczyste zebranie Towarzystwa
Przyjaciół Armii Krajowej na którym oddano hołd pamięci
Walczącej Warszawy. O godzinie 1900 w Kościele Świętego
Ducha w Kraśniku odbył się koncert „Niepokonana nadzieja”
zorganizowany przez Światowy Związek Żołnierzy Armii
Krajowej Koło Nr 1 w Kraśniku, Miejską Bibliotekę Publiczną
w Kraśniku oraz Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży
AMANEO. W kolejnych częściach koncertu widzowie
uczestniczyli poprzez wykonywane utwory w radości
z powodu wybuchu Powstania, osamotnieniu związanemu
z brakiem pomocy, tragicznej klęsce. Ostatnie utwory
wprowadzały w nastrój zadumy nad tym, co w nas pozostało
z bohaterskiej Warszawy.
Na zdjęciu: Ksiądz Rektor Adam Bab z prowadzącymi koncert:
Pauliną Dobroć i Bartoszem Zalewskim. Źródło: Redakcja
Ale Hardkor 44!
Bartosz Zalewski
Nowatorskie podejście Muzeum Powstania Warszawskiego do przekazywania historii jest
powszechnie znane. Co więcej, wydaje się, że przynosi efekty. Ciekawi mnie, czy takie, pożądane
przecież, efekty przyniesie również najnowsza produkcja filmowa mająca być „wariacją” na temat
Powstania –„Hardkor 44” Tomasza Bagińskiego.
źródło:www.hardkor44.pl
Film Bagińskiego, twórcy docenionej za granicą,
nominowanej do Oscara „Katedry” przyjął na siebie dwa
zasadnicze zadania: przyciągnąć do kin młodzież, która ma
opuścić je przepełniona głodem wiedzy na temat Powstania,
oraz przykuć uwagę zachodnich krytyków. Z góry jednak
trzeba zaznaczyć, iż nie będzie to produkcja, którą można
polecić uczestnikom warszawskiego zrywu.
Przede wszystkim „Hardkor 44” ma być utrzymany
w konwencji amerykańskiego kina akcji, „strzelaniny” jak
„Sin City” czy „300”. Oznacza to, że na ekranie ujrzymy
pięknych i młodych powstańców, oraz przypominających
cyborgi Niemców. Zapewne o ile wdzięk filmowych
warszawiaków nie będzie czymś, co mogłoby się komuś nie
podobać, o tyle hitlerowcy-maszyny, czy sam przebieg akcji
mogą nie przypaść do gustu tym, którzy walczyli
w Warszawie w 1944 roku. Autorzy obiecali wszak
„wariację” na temat Powstania, nie dokument…
Dotychczasowe inicjatywy Muzeum Powstania
Warszawskiego okazywały się jednak skuteczne, co daje
nam nadzieję, że i ta przyniesie pożądane skutki. Koncerty
poezji powstańczych twórców w rockowym wydaniu są tego
świetnym przykładem. Były skierowane do ludzi młodych,
i ich właśnie przyciągnęły. Ważne jest by w nowoczesnej
formie nie zaginęła jednak istotna treść. Czy „Hardkor 44” ,
jak na razie projekt zdecydowanie najodważniejszy, daję
gwarancję zachowania tej treści? To istotne pytanie, na które
jednak trudno na razie odpowiedzieć. Miejmy nadzieję,
iż oprócz hektolitrów krwi oraz ganiających po ekranie
cyborgów ze swastykami zobaczymy coś więcej.
Wszystko
zależy
od
autorów.
Szczerze
powiedziawszy, życzę im odrobiny sprytu. Niech film raczej
przemyci rozsądne treści niż nimi epatuje. Niech zmusi do
myślenia, choć te we współczesnym świecie nie jest
w cenie. Niech intryguje. Jeżeli jedynie 15% procent widzów
sięgnie później do innych dzieł (być może nawet
naukowych…) o tematyce powstańczej, będzie można
powiedzieć, że jest to sukces. Bo na to, że dzisiejsza młodzież,
której mózgi przeżarte są komercja masowo ruszy do bibliotek
zbytnio nie liczę…
Myślę jednak, że dotychczasowe działania Muzeum
Powstania Warszawskiego, dają nam pewną gwarancję, iż to
co zobaczymy na ekranach będzie czymś więcej niż zwykłą
„strzelanką”. Już dziś chciałbym pogratulować dyrektorom
Muzeum, nie projektu, którego jeszcze nie widziałem, ale
dotychczasowych wysiłków dzięki którym coraz więcej
młodych ludzi interesuje się tematyką warszawskiego zrywu.
Gratuluję im także, że udowodnili iż takie wartości jak
patriotyzm czy szacunek do niepodległościowych tradycji są
żywe, że się nie starzeją. Można nadać im nową formę, inaczej
pokazać, a one, pomimo że czas mija, są wciąż młode.
źródło: www.hardkor44.pl
Kącik literacki
Paulina Dobroć
Dzieło dla rąk...
Krzysztof Kamil Baczyński
Kiedy się w ludziach miłość śmiercią stała
i runął na nas grzmiąc ognisty strop,
błogosławieni ci, co im za mała
była ta trwoga dla serc i dla rąk.
Kiedy przeklęto wszelki płód człowieczy,
aby nie cierpiał, aby nie mógł trwać,
błogosławieni byli ci, co rzeczy
nazwali nędzą poczętą we łzach.
Kiedy się krwawym szwem zszywały dzieje,
choć ziemia była jak jaśminów pęk,
błogosławieni byli ci - nadzieją
łączący z niebem ton - źródlany dźwięk.
A oto mamy niebios złoty namiot,
przestrzeń jak morze żywą - a nie szklaną,
z której powstaje się i schodzi w nią,
błogosławiącą rękę taką samą,
pod którą głowy jak łzy w oczach drżą.
A tylko trzeba pojąć głos i hasło,
bo jeden krok jest jak żołnierza krok,
kiedy się wstąpi weń, to się znalazło
Boga dla wiary i dzieło dla rąk.
źródło: www.wojciechkrol.netgaleria.pl
Polska Podziemna
Stanisław Baliński
źródło: commons.wikimedia.org
Moją ojczyzną jest Polska Podziemna,
Walcząca w mroku, samotna i ciemna.
Moim powietrzem jest wicher bez nieba,
Moim pokarmem jest krew w garści chleba,
A moim światłem, co płonie z daleka,
Jest nasze prawo i prawo człowieka.
Może mnie dławić ten bunt wiecznie żywy,
Ale bez niego nie będę szczęśliwy.
Mogę uciekać przed zmagań żałobą,
Ale już nigdy nie ujdę przed sobą.
Wśród wielu ojczyzn, co płyną w mgle cudnej,
Ja chcę tej jednej, tej wolnej, tej trudnej.
Cóż mi po wszystkich słońcach tego świata,
Jeżeli światło zaciemnia mi krata.
Cóż mi po wszystkich urokach tej ziemi,
Jeśli mi serce pchnięto do podziemi.
O bracia moi, a kto bez wolności,
Niech w ciemność idzie i walczy w ciemności.
Moją ojczyzną jest Polska Podziemna,
Walcząca w mroku, samotna i ciemna.
Czy tam, czy tutaj, to jedno nas łączy,
Nurt nieśmiertelny, co we krwi się sączy
I każe sercu taką moc natężyć,
Że wbrew wszystkiemu musimy zwyciężyć
Wesoła strona
Jarosław Cybulak
Skoro była mowa o kulturze, to teraz kilka słów o pożytku
płynącym z nauki języków obcych.
Szczepcie i Tońcio wędrują przez ulice Lwowa.
- Wiesz – mówi Tońko – Niemcy doskonale bałakają po polsku.
- Ty wariat – mówi Szczepcie – ta gdzie oni umieją…
Na to Tońko zwraca się do dwóch przechodzących
Niemców i mówi:
- Te, szkopy, pocałujcie nas w d…
- Was? – odpowiadają Niemcy.
źródło: www. kotwica-walczaca.waw.pl
Wszystkim, których bawi dowcip: „Niemcy jedźcie do Polski –
wasze auta już tam są” dedykuję następujący dowcip
okupacyjny:
Rok 1939. Niemcy rabują meble. Spotyka się dwóch
warszawiaków.
- Słyszałeś, Orbis organizuje wycieczkę do Berlina.
- Pewnie, ze nas. A widzisz, że zrozumiał – triumfuje Tońko.
A jeżeli już jesteśmy przy nauce języków, to poniżej kilka
słów zaczerpniętych ze słownika gwary konspiracyjnej:
Iść w bój z pietrusiem – bać się.
Zesmrodzić się – stchórzyć.
Beton – chleb z mąki kukurydzianej.
Chrabąszczówka – zupa partyzancka.
- A w jakim celu?
- Pod hasłem: Poznaj swoje meble.
Kultura jest ważna na każdym kroku. Ci, którzy mają problem
z zachowywaniem podstawowych norm proponuję naukę
następującego wierszyka zamieszczonego
w pewnym ustronnym miejscu:
Frykasy – cebula, słonina.
Polski kawior – kaszanka.
Zalać silnik – ugasić pragnienie.
Chleb w płynie – wódka.
Na Bismarcka srebrną trumnę,
Spirytus z orzełkiem gestapowskim – denaturat.
Na Hitlera czoło dumne,
Lekka kawaleria – pchły.
Na wszystkich Niemców na świecie,
Oddziały pomocnicze – wszy.
Tylko nie na deskę przecie…
Prawda, że z poznawania obcych słów płynie wiele pożytku?
I na zakończenie konkurs. Kto odgadnie co w gwarze
partyzanckiej oznacza termin witamina B3?

Podobne dokumenty