Kwartalny dziennik ekonomii austriackiej

Transkrypt

Kwartalny dziennik ekonomii austriackiej
Forma oszczędności ma konsekwencje
Autor: Robert P. Murphy
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Mateusz Benedyk
Chociaż ekonomiści ze szkoły austriackiej zgadzają się ze sobą co do
większości „ważnych” zagadnień, to ciągle istnieją pewne sporne kwestie.
Zażarta dyskusja dotyczy m.in. gospodarczych korzyści (lub ich braku) płynących
z funkcjonowania bankowości opartej na cząstkowej rezerwie. Prawie każdy z nas
uważa, że obecny system finansowy — skartelizowany i podtrzymywany przez
państwo — powoduje nadmierną inflację i cykle koniunkturalne.
Wielu poważanych austriackich ekspertów w dziedzinie bankowości uważa
jednak, że na prawdziwie wolnym rynku prywatne instytucje mogłyby w
użyteczny sposób świadczyć usługi bankowe, utrzymując jedynie cząstkową
rezerwę (za przykład może służyć książka Steva Horwitza). Z kolei Murray
Rothbard i grupa zwolenników jego teorii uznali bankowość z rezerwą cząstkową
za nieuprawnioną i gospodarczo szkodliwą per se.
Ten artykuł jest odpowiedzią na przemyślaną analizę Billa Woolseya,
który próbuje udowodnić ekonomiczną równoważność pomiędzy typowymi
oszczędnościami gospodarstw domowych kupujących papiery dłużne a większą
akumulacją pieniędzy utworzonych przez system bankowy przez te same
gospodarstwa domowe. Pokażę, że pomiędzy tymi dwoma scenariuszami istnieją
poważne różnice, a Woolsey nie odpowiedział naprawdę na rothbardowskie
zarzuty wobec działania systemu cząstkowej rezerwy.
Argumenty Woolseya za bankową kreacją pieniędzy
Chcę, by ten artykuł miał niewielkie rozmiary, dlatego też nie mogę tu
zacytować całego tekstu Woolseya. Uważam jednak, że jest to jedno z
najbardziej jasnych i zwięzłych przedstawień argumentów zwolenników tzw.
wolnej bankowości. Poniżej przedstawiam jedynie esencję tekstu:
Moim
zdaniem
jedynie
nadwyżka
podaży
pieniądza
może
spowodować wystąpienie błędnych inwestycji. Jeśli ilość pieniądza
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
i podaż kredytu rosną w odpowiedzi na zwiększony popyt na
pieniądz, to skutki takiej sytuacji są identyczne z konsekwencjami
wzrostu podaży kredytu spowodowanego wzrostem popytu na
papiery dłużne.
Zatrzymajmy się tu na chwilę. Według standardowego (Misesa i Hayeka)
wyjaśnienia cyklu koniunkturalnego, banki komercyjne arbitralnie powiększają
podaż funduszy pożyczkowych, mimo iż społeczeństwo nie zwiększyło swoich
realnych oszczędności. (Mój opis procesu „tworzenia pieniądza z powietrza”
znajdziecie tutaj) Żeby pożyczyć nowe pieniądze, banki obniżają rynkową stopę
procentową poniżej „naturalnego” poziomu. Przy sztucznie zaniżonej stopie
procentowej
przedsiębiorstwa
pożyczają
zbyt
dużo
i
rozpoczynają
zbyt
czasochłonne projekty, na ukończenie których nie ma wystarczająco dużo
społecznych oszczędności. To właśnie dzieje się podczas niezrównoważonego
boomu, np. w czasie ostatniej gorączki na rynku nieruchomości.
Prawie wszyscy współcześni przedstawiciele ASE zgadzają się z powyższą
analizą. Nie ma natomiast zgody co do analizy sytuacji, w której banki
komercyjne zwiększają podaż funduszy pożyczkowych w odpowiedzi na nagły
wzrost popytu na pieniądz. Steve Horwitz i Bill Woolsey sądzą, że w takim
przypadku banki nie stworzą cyklu koniunkturalnego. Twierdzą wręcz, że takie
działanie
umożliwia
uniknięcie
bolesnego
dostosowania,
które
musiałoby
nastąpić, by przywrócić równowagę pomiędzy podażą pieniądza a popytem na
jego trzymanie. W takim scenariuszu, według zwolenników „wolnej bankowości”,
bankowa kreacja nowych pieniędzy nie zaburza procesów gospodarczych, bo w
nowym stanie równowagi producenci nie otrzymali sztucznych bodźców do
rozpoczynania projektów, na które nie
ma wystarczająco
dużo
realnych
oszczędności.
Tak opisuje to Woolsey:
Podejście zwolenników wolnej bankowości koncentruje się na
scenariuszu, w którym wzrost popytu na trzymanie depozytów
bankowych
Gospodarstwa
jest
równoznaczny
domowe
wzrostowi
zmniejszają
udział
oszczędności.
wydatków
konsumpcyjnych z bieżącego dochodu i akumulują środki w
bankach. Banki udzielają większej ilości pożyczek i kreują nowe
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
pieniądze
pieniężnej
dla
kredytobiorców.
dowodzą,
że
Zwolennicy
wzrost
ilości
teorii
pieniądza
równowagi
po
prostu
równoważy skutki spadku szybkości obiegu, więc nie ma wzrostu
strumienia wydatków pieniężnych, które mogłyby spowodować
błędne inwestycje.
Zwolennicy Rothbarda twierdzą z kolei, że [nowe] pieniądze
przeznaczone na pożyczki ciągle będą powodować zniekształcenie
systemu relatywnych cen, jako że środki pieniężne nie trafią do
tych osób, które zwiększyły swój popyt na pieniądz i zmniejszyły
wydatki pieniężne. Teoretycy równowagi pieniężnej są oskarżani o
„myślenie makroekonomiczne”.
Uważam,
że
rację
mają
przedstawiciele
obozu
równowagi
pieniężnej. Rothbardowskie argumenty zawierają ziarenko prawdy
— nikt nie wątpi, że proces kreacji pieniądza wpływa na układ
relatywnych cen. Myli się jednak ten, kto sądzi, że każda zmiana
systemu relatywnych cen, będąca skutkiem wzrostu podaży
pieniądza przy jednoczesnym wzroście popytu na pieniądz, jest
błędną inwestycją.
Aby lepiej przedstawić moje rozumowanie, porównajmy skutki
zmian w popycie na papiery dłużne ze skutkami zmian w popycie
na pieniądz. Zgodnie z typowym podejściem rozpocznę od
scenariusza,
w
którym
rosną
oszczędności
gospodarstw
domowych. Niektóre gospodarstwa wydają mniej na dobra i usługi
konsumpcyjne, woląc oszczędzać. Tym samym zagregowane
oszczędności rosną. Oszczędności mogą przyjąć dwie formy:
nabywania papierów dłużnych lub akumulowania pieniędzy.
Najpierw załóżmy, że zwiększone oszczędności przekładają się na
wzrost ilości nabywanych papierów dłużnych.
Woolsey tłumaczy następnie, jak gospodarka przystosowuje się do
wyższego
poziomu
oszczędności,
które
przyjęły
formę
zakupów
obligacji
przedsiębiorstw. Struktura produkcji zostaje wydłużona, ale w taki sposób, że
jest możliwe jej utrzymanie w dłuższym okresie.
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
Załóżmy teraz, że gospodarstwa domowe zmniejszają wydatki na
konsumpcję, tak jak w pierwszym przypadku, lecz zamiast
przeznaczać oszczędności na zakup obligacji korporacyjnych,
zwiększają swoje salda gotówkowe. Efekt dla osób sprzedających
dobra tym gospodarstwom jest identyczny — mniej sprzedają i
mniej zarabiają. Zatrudniają mniej pracowników i zużywają
mniejszą
liczbę
innych
zasobów.
Dochody
tych
czynników
produkcji maleją.
Załóżmy, że banki powiększają jednocześnie strumień pożyczek o
ilość równą tej zaoszczędzonej przez gospodarstwa domowe.
Podaż pieniądza rośnie w tym samym stopniu co popyt na niego.
Załóżmy także, że banki zwiększają pożyczki, kupując dokładnie
te same obligacje korporacyjne, które gospodarstwa domowe
zakupiły w pierwszym scenariuszu. Rynkowa stopa procentowa
spada równie silnie co poprzednio. Powstają identyczne bodźce
dla firm do zakupu dóbr kapitałowych. Tak jak w pierwszym
przypadku, firmy finansują zakup dóbr kapitałowych poprzez
emisję papierów dłużnych.
Sprzedający dobra kapitałowe dla firm, które pozyskały nowe
środki finansowe, uzyskują wyższe zyski. Zwiększona zyskowność
daje sygnał i bodziec do większego zaangażowania finansowego w
te przedsięwzięcia. Popyt na pracę i istniejące dobra kapitałowe
rośnie, by zwiększyć produkcję nowych dóbr kapitałowych.
W austriackiej terminologii możemy to określić jako zmiany w
popycie — zmniejsza się zapotrzebowanie na dobra konsumpcyjne
a rośnie na kapitałowe — i spadek stopy procentowej, które to
zjawiska prowadzą do zmian w strukturze produkcji w kierunku
większej produkcji dóbr wyższego rzędu. Maleje zaangażowanie w
produkcję dóbr konsumpcyjnych w nieodległej przyszłości a rośnie
w produkcję dóbr konsumpcyjnych w dalszej przyszłości. Różnice
w cenach zasobów i produktów końcowych odpowiadają nowej,
niższej stopie procentowej.
Przyjrzyjmy się analizie Woolseya i upewnijmy się, że rozumiemy, co
chce nam powiedzieć. Najpierw przedstawił standardowy scenariusz, w którym
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
gospodarstwa domowe obniżają wydatki konsumpcyjne i zwiększają zakupy
obligacji
korporacyjnych
(w
tym
przypadku
banki
nie
zmieniają
podaży
pieniądza). Te zmiany w wydatkach powodują skurczenie się sektora dóbr
konsumpcyjnych, spadek stopy procentowej i rozrost branż związanych z
dobrami kapitałowymi wyższych rzędów. Tak wygląda austriacki opis typowego,
zdrowego
wzrostu
gospodarczego,
osiągniętego
dzięki
oszczędnościom
i
inwestycjom.
Woolsey próbuje także dowieść, że identyczne fizyczne dostosowanie
pojawiłoby się w strukturze produkcji, gdyby gospodarstwa domowe zwiększyły
oszczędności nie poprzez wzrost zakupów obligacji korporacyjnych, lecz w drodze
powiększania swoich sald gotówkowych. Jeśli banki nie interweniowałyby, gdy
pojawiłby się taki proces, ceny dóbr i usług (generalnie) by spadły, ponieważ
ludzie chcą trzymać więcej pieniędzy, a dostępna podaż dóbr nie uległa zmianie.
Jeśli jednak banki zaczną kreować nowe pieniądze — w ilości równej
pożądanemu wzrostowi sald gotówkowych — nie ma powodu, by ogólny poziom
cen zaczął się obniżać. Niektóre ceny spadną (w sektorze dóbr konsumpcyjnych),
podczas gdy inne wzrosną (w sektorze dóbr kapitałowych). Jeśli założymy, że
banki kreują nowe pieniądze poprzez udzielanie pożyczek dla firm z sektora dóbr
kapitałowych, to, wg Woolseya, zmiany w gospodarce będą identyczne z
poprzednim, typowym przykładem. Jak to się zatem dzieje, że Rothbard i jego
zwolennicy akceptują pierwszy scenariusz, a odrzucają drugi?
Dwa problemy z analizą Woolseya
W internetowym artykule nie mogę dać wyczerpującej odpowiedzi na ów
złożony problem. Chciałbym jednak wskazać na dwie najważniejsze luki w
rozumowaniu Woolseya.
Po pierwsze, narzuca się pytanie, jak to jest możliwe, że nowo utworzone
pieniądze dostają dokładnie te firmy, których obligacje są nabywane w
pierwszym scenariuszu. Woolsey zauważa ów problem, gdy mówi, że jest to dość
mocne założenie. Nie zdaje sobie chyba jednak sprawy, że równie wątpliwym
założeniem jest twierdzenie, że zwolennicy Rothbarda mylą się, gdy oskarżają
teoretyków wolnej bankowości o makroekonomiczne myślenie. Nie dziwi tym
samym, że Woolsey dochodzi do wniosku, że tak właśnie jest.
Dochodzimy tu do sedna sprawy, więc pozwolę sobie powtórzyć moje
zdanie: rozpatrujemy sytuację, w której mamy stałą podaż pieniądza, niektóre
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
gospodarstwa domowe zaczynają oszczędzać więcej, wydając mniej na dobra
konsumpcyjne (telewizory, iPhony itp.) i zwiększając salda gotówkowe, podczas
gdy inne gospodarstwa domowe chcą utrzymać na dotychczasowym poziomie
swoje oszczędności, inwestycje i salda gotówkowe.
Społeczny popyt na pieniądz wzrósł, a podaż pieniądza pozostała bez
zmian. Oznacza to, że „cena” pieniądza musi wzrosnąć (inaczej mówiąc, musi
wzrosnąć jego siła nabywcza). Ceny dóbr i usług muszą zatem spaść.
W nowej równowadze gospodarstwa domowe, które chcą akumulować
większe zasoby gotówkowe, będą miały więcej dolarów na swoich kontach lub w
swoich portfelach, podczas gdy salda kont bankowych innych gospodarstw
domowych skurczą się. Jako że ceny generalnie spadły, to gospodarstwa
domowe, których salda gotówkowe obniżyły się, mają tę samą siłę nabywczą
przy mniejszych zasobach gotówki.
Z
drugiej
strony,
siła
nabywcza
pieniędzy
trzymanych
przez
te
gospodarstwa, które chciały mieć większe salda gotówkowe, wzrosła bardziej niż
same salda. Gospodarstwa te kontrolują teraz większy odsetek podaży pieniądza
(stałej), a do tego ceny spadły. Siła nabywcza trzymanych pieniędzy stała się
zatem relatywnie ważniejszym składnikiem bogactwa tych ludzi, co było zresztą
ich celem.
Zmiana w preferencjach części gospodarstw domowych nie wpłynie
jednak tylko na rozkład sald gotówkowych w społeczeństwie i na ogólny poziom
cen. Zmiana ta doprowadzi także do wydłużenia struktury produkcji. W naszym
przykładzie gospodarstwa domowe pragnące akumulować więcej pieniędzy nie
obniżyły proporcjonalnie wszystkich swoich wydatków, lecz zmniejszyły wydatki
na dobra konsumpcyjne. Ludzie nie podjęli decyzji w rodzaju: „w tym miesiącu
przeznaczymy mniej środków na nasze konto emerytalne oraz rzadziej będziemy
wychodzić do restauracji”. Przeciwnie, ich decyzja wyglądała mniej więcej tak: „w
tym miesiącu wpłacamy tyle samo składek na ubezpieczenie na życie i na konto
emerytalne, lecz wydajemy mniej na wizyty w restauracjach, by podnieść saldo
swojego konta bankowego”.
W takiej sytuacji „ogólny poziom cen” spada, ponieważ ceny w sektorze
dóbr konsumpcyjnych maleją, podczas gdy ceny w sektorze dóbr kapitałowych
pozostają na mniej więcej tym samym poziomie, co wcześniej. Taka zmiana
prowadzi do przeniesienia rzeczywistych, fizycznych zasobów z produkcji
telewizorów i iPhonów do produkcji wiertarek i innych narzędzi.
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
Teraz możemy ponowić rothbardowskie zarzuty co do stanowiska
zwolenników szkoły wolnej bankowości: jeśli poziom cen spada, ponieważ
niektóre gospodarstwa domowe odkładają więcej gotówki, a odpowiedzią banków
będzie kreacja nowych pieniędzy, to niemożliwe w praktyce będzie powtórzenie
opisanych powyżej sektorowych dostosowań (z jedyną różnicą — stałym
poziomem cen).
Jest to niemożliwe z wielu powodów. Po pierwsze, załóżmy, że banki
jakimś cudem wiedzą, które gospodarstwa domowe chcą zwiększyć swoje salda
gotówkowe i po prostu wręczą tym gospodarstwom gotówkę. Takie działanie
wyeliminowałoby tendencję do ogólnego spadku cen. Jednak jednocześnie
wyeliminowano by zmianę w proporcji wydatków (konsumpcja/inwestycje). Jeśli
wcześniej ktoś chciał mieć 500 dolarów więcej na koncie, to musiał wydać 500
dolarów mniej na posiłki w restauracjach, wyjścia do kina itp. Jeśli jednak bank
zwiększy po prostu stan konta danej osoby o 500 dolarów (bez usuwania ich z
konta kogoś innego), to cel jednostki zostanie zrealizowany bez konieczności
spadku wydatków.
Banki, rzecz jasna, nie „odpowiadają na zwiększony popyt na pieniądz” w
taki sposób. Wspomniałem o tym przypadku, żeby pokazać, iż nawet gdyby tak
robiły, to z pewnością nie „przywracałyby równowagę”, lecz zniekształciłyby
„sygnał” o oszczędnościach, wysyłany przez gospodarstwa domowe.
Załóżmy zatem, że mamy do czynienia z gospodarstwami domowymi,
które chcą trzymać wyższe salda gotówkowe, co powoduje tendencję do
ogólnego spadku cen. Banki w odpowiedzi kreują nowe pieniądze. Zamiast
jednak wręczać je tym osobom, które chcą więcej oszczędzać, bank oferuje nowe
pożyczki po niższej stopie procentowej. Wzrost ilości pożyczek zwiększa podaż
pieniądza w gospodarce. Gospodarstwa domowe mogą teraz zwiększyć swoje
salda gotówkowe bez tworzenia tendencji do ogólnego spadku cen.
Nadszedł
czas
na
najważniejszy
rothbardowski
zarzut:
dlaczego
mielibyśmy założyć, że pożyczki dostaną dokładnie ci, którzy sprzedaliby więcej
obligacji,
gdyby
oszczędności
gospodarstw
przybrały
formę
zwiększonych
zakupów korporacyjnych papierów dłużnych? Zwolennicy Rothbarda zwracają
uwagę, że na kreacji nowych pieniędzy skorzystają klienci banków prowadzących
ekspansję kredytową, ponieważ banki i ich pierwsi klienci uzyskują dodatkową
siłę nabywczą kosztem innych członków społeczeństwa. Teoretycy wolnej
bankowości koncentrują się na szerszych agregatach, jak „podaż pieniądza i
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
popyt na pieniądz”, przez co zaniedbują kwestię tego, kto otrzymuje nowe
fundusze
w
analizowanych
przez
Woolseya
dwóch
scenariuszach:
(1)
gospodarstwa domowe kupujące obligacje i (2) prywatne banki kreujące nowe
pożyczki.
Powtórzmy, Woolsey sądzi, że odpowiedział na zarzuty mówiąc, że banki
pożyczają pieniądze dokładnie tym firmom, które sprzedałyby swoje obligacje w
pierwszym scenariuszu. Następnie Woolsey przyznaje, iż jest to „mocne
założenie”. Czy wszyscy widzą w czym tu tkwi problem? Zwolennicy Rothbarda
podnoszą zarzut, że druga strona ignoruje ważną cechę realnego świata, a
Woolsey zamiata problem pod dywan, mówiąc, że obalił argumenty swoich
dyskutantów.
Forma oszczędności ma konsekwencje
Z
całym
wywodem
Woolseya
wiąże
się
jeszcze
jeden
problem:
argumentuje on w taki sposób, jakby forma oszczędności nie miała znaczenia. W
realnym świecie dla poszczególnych gospodarstw domowych liczy się jednak to,
czy mają wyższe saldo na bankowym koncie, czy więcej obligacji korporacyjnych.
Trzymając gotówkę nie zarabiamy procentu, jednak mamy bardziej płynne
aktywa.
To podważa całą argumentację Woolseya. Próbował on wykazać, że nowy
zastrzyk depozytów bankowych może sprawić, że zwiększona akumulacja
środków na rachunkach bankowych może mieć taki sam efekt, jak wzrost
zakupów obligacji. Tak jednak być nie może, ponieważ w naszym świecie z
pewnością istnieje różnica pomiędzy powiększaniem oszczędności w pieniądzu a
powiększaniem zakupów obligacji.
Jako że model Woolseya nie uwzględnia różnicy pomiędzy tymi dwiema
formami oszczędności, powinniśmy być sceptyczni co do jego przydatności w
dyskusji, w której to rozróżnienie jest niezwykle ważne.
Wnioski
Bill Woolsey przedstawił jasne i zwięzłe podsumowanie argumentów za
wolnorynkowym systemem bankowości z cząstkową rezerwą. Nie udało mu się
jednak odpowiedzieć na rothbardowskie zarzuty. Po prostu zamiótł je pod dywan,
tworząc model, w którym owe zarzuty nie mogą wystąpić.
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438