Mgr Robert Wężowicz Szkic koncepcyjny możliwej strategii na
Transkrypt
Mgr Robert Wężowicz Szkic koncepcyjny możliwej strategii na
Mgr Robert Wężowicz Szkic koncepcyjny możliwej strategii na Bałtyku Rejon Morza Bałtyckiego w przeciągu ostatnich dwóch lat, stał się jednym z najczęściej wskazywanych jako obszar potencjalnego przyszłego konfliktu w Europie. Sprzyja temu napięcie spowodowane powtarzającymi się prowokacjami Rosji wobec państw nadbałtyckich, oraz niepokój wywołany działaniami tego państwa na Krymie i we wschodniej Ukrainie. Daje to podstawę do przypuszczeń, że współczesna Rosja po okresie „smuty” jaki nastąpił w wyniki rozpadu ZSRR wraca do, znanej od przełomu XVII i XVIII wieku, strategii budowy warunków dla dominacji w obszarze Morza Czarnego i Bałtyckiego, poprzez zdobycze terytorialne umożliwiające szerokie wyjście na te akweny. Poważnym problemem, na który zwracał uwagę w swoich wypowiedziach gen. Breedlove, jest budowanie przez Rosję „bąbla” zdolności anti access/area denial (A2/AD) w oparciu o Okręg Kaliningradzki – enklawę położoną pomiędzy wybrzeżem Polski a Litwy (podobne powstają w oparciu o okupowany Krym i wokół syryjskiego portu Latakia). Stanowi to olbrzymi problem dla Polski, mogąc w pewnych okolicznościach doprowadzić do sparaliżowania ruchu w polskiej przestrzeni powietrznej i zablokowania morskich szlaków handlowych do portów Gdyni i Gdańska. To, co dla Polski jest jednym z kluczowych problemów bezpieczeństwa, staje się mieczem Damoklesa wiszącym nad Litwą, Łotwą i Estonią, które w jednej chwili mogą zostać niemal całkowicie pozbawione dostaw i wsparcia. Realne zagrożenie wymaga równie realnych planów i środków przeciwdziałania, a zważywszy na wykazaną przez Rosjan – choćby na przykładzie kryzysów na Ukrainie i w Syrii – zdolność do wykorzystywania słabości decyzyjnej Zachodu (czytaj: rozbieżność interesów, kryzys zdolności militarnych, trudności lub przewlekłość w uzgadnianiu konsensusu), nie można wykluczyć, że państwa regionu musiałyby zmierzyć się z zagrożeniem samotnie, przynajmniej we wstępnej fazie konfliktu. Tekst rysuje szkic koncepcji strategicznej dla Polski na Bałtyku, wskazując na jedną z dróg przeciwdziałania zagrożeniu ze strony garnizonu kaliningradzkiego i rosyjskiej Floty Bałtyckiej, jak również wskazuje kluczowe parametry techniczne sprzętu, przydatnego w jej realizacji a budowanego z uwzględnieniem ograniczeń budżetowych. Koncepcja zakłada udział floty w działaniach mających na celu: nie dopuszczenie do kryzysu, manifestację własnego stanowiska, reakcję na użycie siły poniżej progu wojny oraz w razie wybuchu konfliktu zbrojnego. Podstawowym celem zastosowania strategii opartej na tej koncepcji, byłoby odstraszanie. Odmiennie jednak od szerzej znanej koncepcji "Polskich Kłów", nie miałoby ono polegać na zagrożeniu uderzeniami odwetowymi realizowanymi za pomocą broni precyzyjnej. Skuteczność takiego środka odstraszania wobec posiadającego rozległe terytorium potencjalnego przeciwnika, stanowczo uznać należy za iluzoryczną, szczególnie wobec niewielkiej ilości odpowiednich środków bojowych, jakich zakup zaplanowano w ramach skromnego budżetu. Koncepcja zakłada wykorzystanie na korzyść Polski położenia geograficznego, szczególnie stosunkowo długiej linii brzegowej, stanowiącej południową granicę Bałtyku zachodniego – jedynej trasy wiodącej z tego morza na światowe akweny. Z punktu widzenia Federacji Rosyjskiej, która niemal 40% morskiej wymiany handlowej transportuje wodami Bałtyku (a ogromną część lądowej, przez terytorium Polski), a w przyszłości ma ambicje zwielokrotnienia jej wolumenu (głównie za sprawą intensyfikacji eksportu ropy naftowej, LNG i zboża drogą morską), państwo dysponujące długą i korzystną, z wojskowego punktu widzenia, linią brzegową może stanowić zagrożenie. Oczywiście pod warunkiem, że będzie dysponować instrumentami zdolnymi do realnego wstrzymania lub drastycznego ograniczenia transportu morskiego. Tabela poniżej dobitnie ukazuje znaczenie bałtyckiego transportu morskiego dla Federacji Rosyjskiej. Tabela nr 1: Porównanie handlu morskiego Wielkiej Brytanii w latach 30. z obrotami rosyjskich portów bałtyckich w 2011 roku i prognozami na rok 2030 ( w milionach ton). Ponieważ odstraszanie możliwością zablokowania handlu morskiego, traktować poważnie można jedynie w przypadku konfliktów poniżej progu wojny (w przypadku otwartej agresji pokonanie cieśnin duńskich i tak byłoby dla Rosji niewykonalne z powodu przeciwdziałania NATO), dla celów owej blokady wskazane byłoby wykorzystanie okrętów nawodnych, zdolnych do kontrolowania jednostek handlowych i zawracania ich do portów. Do tego celu najbardziej przydatne są okręty nawodne, zdolne doścignąć daną jednostkę i zmusić ją do podporządkowania się blokadzie, samą tylko groźbą użycia siły, działaniem demonstracyjnym, a w ostateczności z wykorzystaniem abordażu. W rozpatrywanych warunkach trudno sobie wyobrazić wykorzystanie w tym celu rakiet przeciwokrętowych lub torped. Abstrahując od politycznych konsekwencji takiego kroku, warto pamiętać jak ogromnych zniszczeń w systemie ekologicznym Bałtyku, mógłby dokonać choćby pojedynczy niekontrolowany wyciek ropy z uszkodzonego tankowca. Pamiętając o ograniczeniach budżetowych polskiej Marynarki Wojennej i mając na uwadze fakt, że blokada, by być skuteczna, musi angażować spore siły, odpowiednia do jej przeprowadzenia wydaje się eskadra co najmniej kilkunastu (12-15) prostych i tanich okrętów. Gdy weźmie się pod uwagę stosunkowo trudne warunki żeglugowe południowego Bałtyku, w tym liczbę dni sztormowych, oczywiste staje się, że jednostki takie muszą być odpowiednio duże. W opracowaniach najczęściej przyjmuje się, że dla długotrwałego operowania w południowej – pozbawionej zatok, fiordów i szkierów – części Bałtyku, wskazane są okręty o wyporności powyżej 1500 ton. By spełnić wymóg niskich kosztów jednostkowych, okręty takie muszą zostać pozbawione, w swej bazowej wersji, rozbudowanych możliwości zwalczania okrętów podwodnych (ASW) i celów powietrznych (AA), ograniczonych wyłącznie do samoobrony. Pomimo tego, powinny posiadać zdolność zwalczania celów nawodnych (ASuW). Byłyby to więc okręty wielkości korwety, dysponujące bazowo uzbrojeniem ofensywnym charakterystycznym dla dużych ścigaczy rakietowych (FAC). Dodatkowo powinny posiadać lądowisko z możliwością obsługi średniego śmigłowca, hangar dla latających bezzałogowych aparatów rozpoznawczych, oraz tzw. „zatokę misyjną” w części rufowej, umożliwiającą wodowanie szybkich łodzi (RHIB), instalację skonteneryzowanego uzbrojenia minowego, przeciwminowego (MCM) lub ASuW w postaci sonaru holowanego lub niewielkich autonomicznych pojazdów poszukiwawczych. Od pewnego czasu, co najmniej kilka stoczni proponuje podobne jednostki (tu inny przykład). Co ciekawe, rosyjskie doświadczenia z użyciem pocisków manewrujących dalekiego zasięgu z okrętów o wyporności poniżej 1000 ton, jak również prace nad umieszczeniem takich systemów w standardowych kontenerach 40-stopowych, wskazują na możliwość użycia podobnego uzbrojenia również na polskich jednostkach. Zapewne, wymagałoby to czasowej rezygnacji z wykorzystania lądowiska, na którym ustawiono by kontenery. W celu umożliwienia wykorzystania takich okrętów również w zespołach sojuszniczych poza Bałtykiem, wskazane jest zbudowanie kilku jednostek w wersji powiększonej (przedłużonej o 1-2 kilkumetrowe sekcje). Dodatkowa wyporność i objętość wewnętrzna może być wykorzystana pod zabudowę pełnowymiarowego hangaru dla śmigłowca, szpitala okrętowego i zwiększenie zapasu paliwa oraz prowiantu dla wielotygodniowych misji. Tak skonfigurowane okręty, będące swego rodzaju „LCS dla ubogich”, dziedziczą niestety największą wadę FAC, jaką jest brak wielostrefowej obrony przeciwlotniczej. W takiej sytuacji sięgnąć można po nietypowy środek zaradczy, w postaci lądowych baterii przeciwlotniczych o odpowiednio dużym zasięgu. Polska i tak musi wyasygnować odpowiednie środki na zapewnienie osłony przeciwlotniczej zespołów portowych: Gdańsk-Gdynia i Szczecin-Świnoujście. Dodatkowy wydatek wiąże się z utworzeniem kolejnego „bąbla” zdolności AA, ulokowanego w oparciu o środkowe wybrzeże, naprzeciw którego operowałaby flota – pozostając w ten sposób poza zasięgiem rosyjskich środków antydostępowych. Warto zauważyć, że taka współpraca okrętów z instalacjami brzegowymi, przypomina lustrzane odbicie amerykańskiej współpracy niszczyciel - LCS, będąc dla niej tańszą alternatywą na wodach zamkniętych. Dla wzmocnienia oddziaływania w obronie i możliwości ustanawiania ofensywnych blokad morskich, wskazane jest wyekwipowanie Marynarki Wojennej w co najmniej jedną baterię przeciwlotniczych pocisków średniego zasięgu, zdolną do przerzutu drogą lotniczą i morską. Jej zadaniem byłoby tworzenie lokalnego parasola w okolicy działania sił morskich (np. wybrzeże Estonii, wyspa Bornholm). By Marynarka Wojenna była liczącym się graczem na Bałtyku, poza okrętami nawodnymi potrzebna jest platforma w postaci okrętów podwodnych, których obecność zapobiegłaby wyjściu rosyjskich sił morskich na Bałtyk lub wzmocnieniu drogą morską kontyngentu w Kaliningradzie. Obecne polskie plany przewidują na kolejne lata wcielenie do służby trzech średniej wielkości OP o napędzie konwencjonalnym (SSK), przystosowanych do odpalania pocisków manewrujących przeciwko celom lądowym. W naszej koncepcji zostałyby one zastąpione większą ilością (5-7) jednostek zdecydowanie mniejszych, prostszych i tańszych, będących kolejnym wcieleniem klasycznych, torpedowych SSK znanych od czasu wojen światowych. Niewielka odległość pomiędzy bazami a rejonem operowania, występowanie licznych płycizn i zatok, zdecydowanie sprzyjają budowie bałtyckich SSK w myśl zasady: najmniejszy możliwy bez utraty podstawowej funkcjonalności. Naturalnym rejonem operowania SSK w przypadku kryzysu byłaby wschodnia część Zatoki Gdańskiej, oraz wyjście z Zatoki Fińskiej, czyli jedyne trasy z rosyjskich portów na otwarte morze. W obu przypadkach pozwala to na działanie SSK pod „parasolem” brzegowych systemów przeciwlotniczych i przeciwokrętowych, umieszczonych w tym drugim przypadku na wybrzeżu Estonii. Przedstawiony powyżej zarys koncepcji, jest mocno oparty na doświadczeniach historycznych. W trakcie obu wojen światowych marynarce niemieckiej, dysponującej niewielkimi siłami, udało się zatrzymać silną flotę rosyjską w Zatoce Fińskiej, wyłączając ją z gry o strategiczne rozstrzygnięcie. Bardzo podobne, fińskie plany strategiczne, przewidywały ścisłą blokadę wyjścia z zatoki, we współdziałaniu z Estonią, przy wykorzystaniu okrętów, min i ciężkiej artylerii nadbrzeżnej. Nowością - wynikającą po części z istnienia rosyjskiej enklawy w środkowej Europie, a po części z rozwoju technologii czyniących instalacje brzegowe i lotnictwo, zdolnymi do odepchnięcia floty od wybrzeża - jest konieczność neutralizacji bądź „przechytrzenia” strefy A2/AD. Dodatkową komplikację wprowadzają ograniczenia natury prawnej, politycznej i ekologicznej. Ich konsekwencją jest potrzeba wypracowania sposobu przerwania rosyjskiej komunikacji morskiej, bez konieczności uciekania się do zatapiania statków handlowych. Przed podobnym dylematem stoją twórcy amerykańskiej alternatywnej strategii konfliktu z Chinami - offshore control. Pisząc te słowa mam pełną świadomość potencjalnych ograniczeń i wad naszkicowanej koncepcji, choćby związanych z długim okresem oczekiwania na skutki jej oddziaływania na gospodarkę rosyjską. Z drugiej strony, nawet tak niedoskonała w swych założeniach strategia, wdrażana w połączeniu z rozbudową polskich zdolności przeciwzaskoczeniowych, będzie o niebo skuteczniejsza niż skupienie się na odstraszaniu za pomocą konwencjonalnej broni precyzyjnej. Co więcej, zbudowane w ramach przygotowania do jej zastosowania środki – choćby znaczna ilość pełnomorskich platform pływających – z powodzeniem mogą znaleźć swoje zastosowanie jako nosiciele pocisków manewrujących (oferując w tym zakresie zdecydowanie większe możliwości niż trzy SSK, do tego za niższą cenę), okręty eskortowe czy, dysponujący dodatkowymi zdolnościami, substytut FAC. Obecność relatywnie dużej floty w zewnętrznej części Bałtyku, przy tym trudnej do zniszczenia z racji rozproszenia zdolności, zdecydowanie ostudzi ewentualne ekspansjonistyczne zapędy Rosji w regionie, podniesie morale niewielkich państw sojuszniczych i stanowić będzie zaporę przed ewentualnym desantem na bałtyckie wyspy (jak Gotlandia, czy Bornholm), który mógłby niespodziewanie i drastycznie zmienić układ sił przy bałtyckich szlakach morskich. Podsumowanie Założenia możliwej strategii na Bałtyku: wykorzystanie położenia geograficznego, połączenie strategii antydostępowej z odstraszaniem możliwością przerwania handlu morskiego, powodzenie strategii udrażnia własne szlaki morskie, zapobiega inwazji na wyspy Morza Bałtyckiego, zapobiega niespodziewanemu wzmocnieniu garnizonu Kaliningradzkiego, wykorzystuje rozproszenie zdolności bojowych na wiele platform, zapobiegając znaczącej utracie zdolności w wyniku pojedynczego uderzenia, zakłada zróżnicowane formy oddziaływania: - miękką: odstraszanie, tworzenie klimatu promującego współpracę, wsparcie dla sojuszników i państw neutralnych, - pośrednią: wstrzymanie ruchu statków handlowych bez ich niszczenia (uderzenie w ekonomię), izolacja Obwodu Kaliningradzkiego, - twardą: zdecydowaną, kinetyczną reakcję na próby rosyjskiego przeciwdziałania z użyciem floty, Jednostki wymagane do wdrożenia strategii: Rodzaj jednostki Okręt nawodny (korweta patrolowa) Liczebność 12-15 Okręt podwodny Nadbrzeżny dywizjon rakietowy 5-7 2 Baterie pocisków 3-4 przeciwlotniczych średniego lub dużego zasięgu Wielkość Uzbrojenie Większa lub W wersji równa 1500 ton podstawowej: artyleryjskie i podstawowe uzbrojenie ASuW, - uzbrojenie AA wyłącznie do samoobrony, lądowisko dla śmigłowca i dronów, W ramach uzbrojenia skonteneryzowanego: ASW, MCM, pociski manewrujące 500 – 1000 ton Klasyczne torpedowe w każdym 6 Pociski poczwórnych przeciwokrętowe wyrzutni na NSM platformie samochodowej Uwagi Zakupione przez Polskę w ostatnich latach W tym co najmniej jedna zdolna do przerzutu. Wymaga modyfikacji polskich planów w zakresie zakupu baterii średniego zasięgu w programie „Wisła” Cechy szczególne jednostek: - słabość pojedynczych jednostek morskich zrekompensowana wsparciem ze strony instalacji nadbrzeżnych, - relatywnie niskie koszty wdrożenia i utrzymania (np. nieliczne załogi, możliwość szkolenia na lądzie obsługi uzbrojenia skonteneryzowanego), - cechy jednostek umożliwiają ich użycie w innych działaniach (MCM lub eskortowe, klasyczne starcia na morzu, uderzenia na cele lądowe, patrole sojusznicze poza Bałtykiem).