pobierz plik - Niepelnosprawni.pl
Transkrypt
pobierz plik - Niepelnosprawni.pl
„Zmotoryzowana ONo na wózku zwiedza Polskę”. Wszyscy chwalą wyjazdy zagraniczne. Wierzę, że jest tam bardzo pięknie, ale dlaczego tak wielu obcokrajowców zachwyca się naszym krajem? Wiem, panuje teraz moda na zwiedzanie świata, to też jest dobre, choć kosztowne. Myśląc o moich wypadach „w Polskę” dochodzę do wniosku, że przysłowie: „cudze chwalicie, swego nie znacie” jest coraz bardziej aktualne. Może „w świecie” są miejsca lepiej dostosowane dla potrzeb ON, ale i u nas też można takie znaleźć. Szwankuje tylko informacja. A to rzecz najważniejsza dla nas - ON. Ile razy byliśmy w sytuacji następującej: są piękne wolne dni, a my spędzamy je na narzekaniu - a to na brak dostępu ON do kawiarni, muzeum, obiektów wartych zobaczenia, ciekawych wycieczek czy bardziej prozaicznych miejsc (czytaj WC). Czas to zmienić. Gdy masz rodzinkę, lub grono wiernych przyjaciół, którzy podzielają Twoje zainteresowania dotyczące wojaży, to czego do szczęścia brak? Dobrego pomysłu na wyjazd. Mogę się z Wami podzielić kilkoma spostrzeżeniami. Mogę doradzić, co zwiedzać na wózku lub o kulach. To główny powód, dla którego wzięłam „pióro do ręki” i siadłam za klawiaturą komputera. Pragnę przybliżyć zainteresowanym miejsca, gdzie można wspaniale spędzić wolny dzień, weekend, tydzień i cały dwutygodniowy urlop. Ze względów finansowych, ale też, dlatego, że lubię miejsca ciche i spokojne, zaczęłam korzystać z ofert agroturystyki i to był strzał w dziesiątkę. „Eureka !” - chyba odkryłam to, co inni już dawno wiedzą, może tylko o tym głośno nie mówią. Swoje opisy zaopatrzyłam w legendę, służącą ocenie zwiedzanych obiektów. Myślę, że tak jak wszystkie inne oceny jest ona nieco subiektywna. Miejsca, które zwiedzałam mogę poklasyfikować na: - dostępne dla osób na wózku, - dostępne dla osób na wózku przy pewnej pomocy osoby sprawnej oraz dla osób poruszających się o kulach, - dostępne dla osób na wózku przy dużej pomocy osób sprawnych, - tutaj pomagają, gdy się o to poprosi, - a tu jest informacja o pomocy dla ON. Osiek - Gmina przyjazna ONo. Gmina Osiek leży w obrębie Pojezierza Pomorskiego, w subregionie zwanym Równiną Tucholską, w rejonie - Kociewie. Jest to obszar o urozmaiconym krajobrazie, położony na terenie Borów Tucholskich. Posiada liczne walory przyrodnicze. Są tu 24 jeziora zaklasyfikowane do II klasy czystości. Największe z nich to: Kałębie, Czarne, Słone (pływałam w każdym z nich!). W Dobrym Bracie, koło Osieka, nad jeziorem Kałębie położony jest ośrodek rehabilitacyjno - wypoczynkowy, zajmujący się rehabilitacją osób niepełnosprawnych. (zwiedzałam go – jest rzeczywiście dobrze przystosowany dla potrzeb ON). Potrzebujący pomocy medycznej mogą skorzystać z porady fachowców z ośrodka. Ocena: Nocowałam w różnych miejscach. Mniej i bardziej dostosowanych dla potrzeb ON, także w wojskowym namiocie w małej osadzie - Okarpiec. I tam właśnie kucharzyłyśmy w polowych warunkach, korzystając z darów jeziora Kałębie. Aż kiedyś dotarłam do następnej wioski – Wycinki - i odkryłam ... pensjonacik Pani Grażyny BOGACZYK Wycinki 53A, 83-221 Osiek, Gmina Osiek k. Skórcza tel. (058) 582 93 15 Ocena: W pensjonaciku znalazłam cztery przestronne jasne pokoje, każdy z łazienką. Jeden przystosowany dla potrzeb inwalidy. Wolnostojący pensjonat otacza ogrodzony duży ogród z altaną, miejscem na ognisko i grilowanie. Wokół malownicze łąki, pola i lasy. Można zabrać tam zwierzęta domowe. W okresie letnim i jesiennym, można zbierać grzyby ( prawie z samochodu), popływać łodzią po jeziorze i łowić ryby. Pensjonacik czynny jest przez cały rok, a gospodyni cudowna. Atmosfera rodzinna i bardzo spokojna. Kwatera idealnie przystosowana dla potrzeb osoby niepełnosprawnej. GORĄCO POLECAM. CO WARTO ZOBACZYĆ NA KOCIEWIU I W BORACH TUCHOLSKICH? ONo sama sprawdziła i podpowiada. Przedstawię kilka propozycji. Można je zebrać w jedną wycieczkę po dwie, trzy razem, tym bardziej, że część jest położona na tej samej trasie. Można także zrobić pętlę i wrócić na kwaterę inną drogą. Jest tyle ciekawych i pięknych widoków. Trzeba jednak pamiętać o zasadzie „ mierz siły na zamiary”. Park dendrologiczny „Arboretum w Wirtach”. Ocena: Ogród Dendrologiczny - z połowy XIX wieku, szkółka doświadczalna, w której testowano możliwość aklimatyzacji drzew i krzewów z innych sfer klimatycznych. Znajduje się tu około 230 gatunków drzew i krzewów. Jeżeli ktoś lubi sam hodować „coś zielonego”, może zaopatrzyć się tutaj w piękne okazy do domowego ogródka. Mam kilka pięknych okazów. Dla mnie osobiście najciekawsza była jodła koreańska. Dość duże drzewo ubrane jak na Boże Narodzenie w fioletowe duże szyszki, osadzone do góry. Wyglądały jak świeczki na choince. A tutaj sprawdzam, czy te szyszki są na pewno prawdziwe. Może je ktoś pomalował lub przykleił, może są sztuczne?... Pelplin Ocena: Warto na jeden dzień opuścić „zielone tereny” i odwiedzić Pelplin. Maleńkie i nieco senne miasteczko na Kociewiu ma zabytki europejskiej klasy - Opactwo Cystersów. Chyba długo już nic nie będzie mi się tak podobało jak to Opactwo. Dla zainteresowanych zwiedzaniem: wystarczy poprosić o pomoc kleryków z seminarium - oprowadzą, opowiedzą i pomogą. Dla ciekawskich - w bibliotece znajduje się egzemplarz biblii drukowanej przez Gutenberga. Turystyczną atrakcją Pelplina i okolic jest malowniczy przełom Wierzycy, parki ogrodu biskupiego i seminaryjnego, nadwiślańska Dolina Walichnowska oraz liczne pomniki przyrody. Park Etnograficzny we Wdzydzach Kaszubskich. Ocena: W 2006 roku Muzeum w Kaszubskim Parku Etnograficznym we Wdzydzach będzie obchodziło 100-lecie. Jest to najstarszy tego typu obiektem w Polsce. Położony nad jeziorem Gołuń, na pow. ponad 22 ha mieści 40 obiektów. Jest bogatą ilustrację historii architektury wiejskiej na Kaszubach i Kociewiu od XVIII do połowy XX wieku. Nadal jest rozbudowywany i ma mieć 80 obiektów. Znalazłam tam cztery dworki, siedem zagród, pięć chałup (wśród nich podcieniowe z XVIII wieku), kościół, szkołę wiejską, wiatraki i kuźnię. Jeździłam wiejską drogą, pomiędzy chłopskimi zagrodami i dworkami; podziwiałam przydrożne krzyże i kapliczki. Można poznać pracę zabytkowego wiatraka, pieca chlebowego czy koła garncarskiego. Niestety nie do każdej chaty mogłam wejść. Drzwi i klepiska na to nie pozwalały. Widocznie w dawnych czasach nie było jeszcze podróżujących ON. Ale moją ciekawską głowę wsadzałam prawie do każdej chaty i trochę się dziwiłam – jak oni dawali sobie radę? Nie miałam większych trudności w poruszaniu się ( czasem tylko siostra pomogła mi pokonać górkę, bo teren był bardzo urozmaicony i dosyć spory). Akwedukty w Fojutowie. Ocena: Pojechałam zobaczyć szczególny zabytek architektury. System nawodnień łąkowych w postaci Wielkiego Kanału Brdy. Jest to sieć rowów nawadniających oraz akwedukty. Oglądałam jeden z nich znajdujący się w Fojutowie. Tutejszy system nawadniania jest największą tego typu budowlą w Europie (długość kanału wynosi około 30 km, a powstał w 1848 r.). Podziwiałam szczególne i niespotykane zjawisko krajobrazowe - przecinanie się dwóch cieków wodnych płynących na różnych poziomach. Skrzyżowanie wód Wielkiego Kanału Brdy płynących wyżej i wód Czerskiej Strugi w naturalnym łożysku położonym kilka metrów niżej jest niesamowite! Fakt, nie mogłam przejść pod kanałem Brdy. Wiodą tam wysokie metalowe schody, ale wrażenie jest i tak ogromne. Do dzisiaj nie rozumiem jak to zbudowano, że od XIX w nic nie przecieka do wód Czerskiej Strugi, przynajmniej ja nie zauważyłam. Kamienne Kręgi w Odrach. Ocena: Inne miejsce, które jest godne polecenia to Kamienne Kręgi. Możemy pojechać tam po zwiedzeniu akweduktów. Trzeba dojechać do wsi Odry w pobliżu rzeki Wdy. Wąską drogą, pod mostkiem, kierując się strzałką skręcić w leśną drogę. Kilkunasto hektarowy rezerwat archeologiczno – przyrodniczy zainteresuje każdego. Panuje tu dziwna, ujmująca, jakaś nieuchwytna atmosfera i nawet przy innych zwiedzających – tak potrzebna cisza. Kręgów kamiennych o średnicy od 15 do 33 m przetrwało do naszych czasów 10. Są one ułożone z głazów. Wokół kręgów znajduje się 30 kurhanów usypanych z ziemi i obwiedzionych kołem z kamieni, w których znajduje się od 2 do 3 grobów. Jest to prawdopodobnie zabytek astronomiczny. Przeprowadzone przez środek grup okręgów linie wskazują miejsce wschodu słońca w czasie przesilenia letniego, a inne grupy okręgów przesilenia zimowego. Głazy pokryte są przez 45 typów mchów i porostów (bardzo starych -15 tysięcy lat). Normalnie można je spotkać w północnej tundrze lub w klimacie wysokogórskim. Dlaczego tu rosną, nie wiem. To nie ich klimat. To miejsce urzeka. Wywarło na mnie mistyczne wrażenie! Będąc tu czuje się ten spokój, ciszę, a w szumie wiatru w koronie drzew można usłyszeć odgłosy z dalekiej przeszłości. To dziwne w naszych zabieganych, pełnych hałasu i spalin czasach. Tu trzeba być, bo straci się coś ważnego w życiu – tę odrobinę refleksji nad czystym powietrzem, światem, nami i ....(?) Wszystko, co piękne, niestety się kończy, a tyle jest jeszcze do zobaczenia... Żegnajcie Bory Tucholskie. Pora wracać, ale.... do domu zawsze wracamy przez Mylof, fakt – trochę dalej, ale.... Zapora Mylof – coś dla łakomczuchów. Ocena: Ale dla przyjemności podniebienia ! Zapora, dawniej Mylof, jest to zbiornik zaporowy w północnej Polsce, na rzece Brdzie. Najstarszy zbiornik zaporowy w Polsce, a utworzony w 1897r. Nie jestem miłośniczką ryb. Ale raz do roku badam wytrzymałość mojego żołądka i .... kieszeni. Objadam się „do oporu” w małym barku, znajdującym się niedaleko od zapory. Można bez problemu dojechać tu wózkiem, faktycznie są trzy schody, ale dość długie i szerokie, można pokonać je na zasadzie krawężnika lub poprosić o pomoc panie z obsługi. Głównym daniem jest pstrąg z rusztu z cytryną, mogą być dodatki w postaci surówek i frytek, ale to można dostać wszędzie. Świeży pstrąg z rusztu z cytryną - CUDOWNE zjawisko! Nigdzie w Polsce nie jadłam tak dobrze przyprawionej rybki i za tak nieduże pieniądze. Zresztą każda, jaka jem w moich wędrówkach jest przyrównywana do tej z Mylofu i zawsze przegrywa. W niewielkiej odległości od tamy znajduje się hodowla pstrągów i sklep firmowy, gdzie można się zaopatrzyć w świeże, wędzone pstrągi. „Niebo w gębie” i „ósmy cud świata” – kulinarnego oczywiście. Panie pakują świeże ryby w torby z lodem, a dodatkowo zapakowane w ręczniki, docierają do Poznania nawet w największy upał bez żadnego problemu. Zapas na kilka dni dla całej rodziny. Niestety – muszę przyznać, że wydaję się tutaj do ostatniej złotówki. I to jest jedyny minus Zapory Mylof. Potem tylko cicha prośba – żadnej „drogówki” i zero mandatów ( ja już nie mam pieniędzy!). Na razie się udawało. Tak naprawdę jeżdżę ostrożnie i wszystkim to doradzam! Niestety pora na .... sprzęgło, hamulec, gaz i powrót do domu. Żegnaj Mylofie do następnego roku. Maria Tomaszewska